Witaj,
Anaica Laguerre
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
KUCHNIA
Otwarta na salon kuchnia nie jest może zbyt często używana, zawiera jednak wszystko, czego potrzeba, by zapewnić wyżywienie przynajmniej trzyosobowej rodzinie. Pomijając nienajgorszej jakości sprzęty, w szafkach znaleźć można imponującą kolekcję różnokolorowej zastawy - i dekoracji, które nie są potrzebne zupełnie do niczego, ale skutecznie cieszą oko. Zestaw mniej lub bardziej egzotycznych przypraw, trzy rodzaje płatków na mleko, zapasy w lodówce - wszystko jest starannie poukładane, posegregowane, w większości przypadków popakowane w estetyczne, starannie opisane opakowania.
Anaica Laguerre
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Iluzjonistka i tancerka, dama do towarzystwa
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
3 VI 1985

Przyszedł chwilę przed umówioną godziną, po cichu przeklinając czerwcowe temperatury, przez które było mu zbyt ciepło pod koszulą i marynarką. Wyszedł od siebie za wcześnie, zostawiając kluczyki od auta na półce w korytarzu, bo przecież nie było sensu spalać benzyny, kiedy wszystko miał dzisiaj w zasięgu własnych nóg. Najpierw kwiaciarnię, w której kupił dla Any bukiet z fioletowych kwiatów, później alchemika po niedużą buteleczkę eliksiru przeciwbólowego, która mieściła się w wewnętrznej kieszeni marynarki i dopiero wtedy zawrócił z powrotem w kierunku Deepwood Drive, od swojej kamienicy cofając się raptem parę budynków wzdłuż ulicy. Numerowi trzeciemu ewidentnie przydałoby się odrestaurowanie i trochę świeżej farby, ale kamienica wciąż wyglądała nieźle – raczej uroczo niż obskurnie. No i miała ten niewątpliwy plus, że leżała raptem trzy minuty spacerem od klubu, do którego planowali się dzisiaj wybrać potańczyć. Po niedawnym – krótkim, bo krótkim, ale jednak – tańcu z jedną z artystek w Kolorowych, Javi coraz częściej łapał się na tym, że mruczy pod nosem jakąś melodię, a nogi podrygują mu pod roboczym stołem. Za dużo ostatnio tkwił w bezruchu i musiał się chyba wyszaleć – w inny sposób niż z dwiema ślicznymi kobietami na zapleczu Kolorowych - a Ana szybko stwierdziła, że chętnie się z nim wybierze.
Stał przez chwilę pod jej drzwiami oznaczonymi mosiężną czternastką, raz, dwa razy wciskając guzik dzwonka i marszcząc nieco brwi, gdy nie otwierała, chociaż w środku wyraźnie słyszał ruch i krzątanie. Zamrugał, gdy przez drzwi poniosło się siarczyste francuskie przekleństwo, za którym podążyły szybkie kroki – zamek szczęknął, a szarpnięta klamka odsłoniła zaczerwienioną, częściowo umalowaną buzię Any, ubranej tylko w bieliznę i tshirt, z szopą potarganych włosów na głowie. To, co błyszczało w jej oczach, jeszcze nie było obłędem, ale chyba znajdowała się blisko niego.
- Zlew. Jebany zlew – wydusiła i tyle Javiemu wystarczyło, by wsadzić jej w ręce bukiet, samemu przeciskając się obok, na chybił trafił szukając drogi do kuchni. Nigdy jeszcze nie był w mieszkaniu Anaiki, ale pomieszczenie nie było wcale trudne do znalezienia – choćby przez wyraźny, wartki szum wody płynącej po podłodze w kierunku salonu. Już rozumiał przekleństwa. Doskonale rozumiał.
Czuł jak woda moczyła mu skarpetki tuż powyżej linii butów, kiedy szybkim krokiem podchodził do szafki pod felernym zlewem i w jasnych, eleganckich spodniach klękał na jedno kolano, ręką próbując namacać zawór. Zwykle nie miał problemów ze znajdowaniem małych, śliskich rzeczy nawet po ciemku, ale co zdążył przekląć zlew Anaiki do trzech pokoleń wstecz, używając do tego śpiewnych, zaskakująco ostrych przekleństw, od których uszy zwiędłyby każdemu, kto choć liznął hiszpańskiego, to jego. Gdy wreszcie przekręcił zawór, odcinając dopływ wody w tym pionie – zakładał, że podobnie jak w jego kamienicy, woda dochodziła do kuchni i łazienki dwoma osobnymi – westchnął głęboko, dopiero po chwili podnosząc się z podłogi.
- Hej, skarbie – przywitał się wreszcie jak cywilizowany człowiek, strzepując z rąk nadmiar wody. Rozejrzał się powoli po kuchni, która choć urządzona w stylu przypominającym jego własny, wyglądała teraz żałośnie z ogromną kałużą na podłodze i ochlapanymi frontami. Nie wyglądało to na pracę na pięć minut. Nawet nie na kwadrans czy pół godziny. Zdecydowanie więcej.
- Dobra – rzucił nagle, wierzchem dłoni pocierając czoło. - Masz więcej szmat? Albo stare ręczniki? Razem szybciej to ogarniemy.
Co innego miał zrobić? Zostawić Anę samą z tym syfem? Zsunął tylko z ramion jasną marynarkę pasującą do spodni, by chociaż ona się uchowała i zarzucił ją na oparcie kuchennego krzesła. Rękawy kolorowej koszuli już miał podwinięte.
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler
Anaica Laguerre
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
Miało być miło, plan mieli wszak naprawdę doskonały. To, że na imprezy już razem chodzili – to jedno. To, że dziś szli na pierwszą jako para – to zupełnie coś innego. W efekcie Anaica ekscytowała się może aż za bardzo. Wybierając ciuchy, pod nosem nuciła francuską piosenkę z jednej z płyt przywiezionych jeszcze z Haiti. Czesząc włosy, tańczyła radośnie przed lustrem, a wstępnie dobierając biżuterię – uśmiechała się szeroko na samą myśl, że miała z Javim cały wieczór i, prawdopodobnie, także noc i poranek, u niego lub u niej.
I właśnie wtedy, gdzieś między wyobrażeniami szaleństw w klubie, smaku słodkiego alkoholu na języku i zrzucania z siebie ciuchów jeszcze w przedpokoju – właśnie wtedy zlew wydał z siebie bardzo dziwne, z pewnością nieprawidłowe dźwięki; woda zagulgotała gdzieś w ruchach i już w kolejnej chwili wylała z pękniętej instalacji.
Dzwonek do drzwi zastał Anę wciąż w bieliźnie; z za dużym, jednym ze starszych t-shirtów Charliego zarzuconym na siebie tylko po to, by choć trochę osłonił ją od brudnej wody; z niedokończonym makijażem i garścią przekleństw na języku. Jeśli do kompletu stał pod drzwiami sąsiad ze skargą, że go zalewa, Laguerre była gotowa do reszty pożegnać się z pozorami bycia damą i popaść w kompletne szaleństwo.
To jednak nie był sąsiad.
- Zlew – wycedziła przez zęby dwa mrugnięcia później, gdy uświadomiła sobie, że ma przed sobą Javiego, że Javi ma kwiaty, i że prawdopodobnie powinni właśnie wychodzić, w drodze ustalając jeszcze tylko, do którego klubu pójdą, albo przynajmniej – od którego zaczną.
- Jebany zlew – wyrzuciła na przydechu, czując jak się w niej gotuje.
W kolejnej chwili stała już z rozkosznie pachnącym bukietem w rękach, a Javi bez wahania nurzał się w powiększającym się z chwili na chwilę bajorze, mocząc ciuchy, które z pewnością na takie traktowanie nie zasługiwały.
Ulgi, jaką poczuła, drepcząc za mężczyzną na pobojowisko, nie dało się opisać słowami.
Stała bez słowa, czekając na werdykt Javiego jak na skazanie. Dopiero po dłuższej chwili przypomniała sobie o kwiatach – przyniosła z salonu pusty wazon, w łazience nalała wody i wstawiła bukiet, jeszcze na chwilę nurzając w nim nos i zaciągając się zapachem głęboko. Do kuchni wróciła w chwili, w której Rivera kończył burczeć swoje hiszpańskie przekleństwa – nie znała języka, był jednak dość podobny do francuskiego, by skojarzyła przynajmniej kilka zwrotów – i wynurzał się z szafki. Woda przestała płynąć ledwie chwilę później, co wprawdzie nie pomogło na już zaistniały potop, ale przynajmniej go nie powiększało.
Hej, skarbie.
Z ciężkim westchnieniem wsparła czoło o ramię Javiego, niespecjalnie przejmując się mokrymi rękami mężczyzny (mokre było tu już i tak zdecydowanie za dużo, i to nie w ten zabawny sposób).
- Hej – wyburczała mu w pierś, jeszcze dobrą chwilę nie podnosząc oczu.
Ruszyła się dopiero na wzmiankę o ręcznikach czy szmatach. Z kolejnym ciężkim westchnieniem cofnęła się, znikła na chwilę, by zaraz wrócić z naręczem i jednych, i drugich, które zaraz rzuciła na stolik. Przygryzając wnętrze policzka boleśnie – tym razem w wyrazie gorzkiej złości raczej niż czegokolwiek innego – kucnęła na skraju rozlewiska i zaczęła mozolnie wycierać imponującą kałużę.
Kuchnia wyglądała żałośnie – i sama Ana też.
- Chyba nie wyjdzie nam to wyjście – wymamrotała w którejś chwili z rezygnacją – i wyraźnie kipiącą pod skórą złością. – Jestem przekonana, że skoro jeszcze nie przyszedł, typ z dołu będzie tu za jakiś kwadrans, może pół godziny, plując się, że... – sapnęła cicho i nie dokończyła, kręcąc głową, rozdrażniona.
- I cały ten syf, przecież to... – I znów, słowa urwały się w połowie, tonąc w trudnych do opanowania frustracjach.
Z ciężkim westchnieniem – nie pierwszym i nie ostatnim tego dnia – klapnęła na tyłek na jeden z nielicznych skrawków wilgotnej tylko, a nie zupełnie mokrej podłogi i otarła czoło przedramieniem, zgarniając kilka niesfornych kosmyków.
Prześlizgnęła się wzrokiem po Javim – czy miał w szafie cokolwiek, w czym nie wyglądał tak cholernie dobrze? – odetchnęła powoli, wykorzystując towarzystwo mężczyzny jako swego rodzaju kotwicę, coś, co mogło utrzymać ją przy zdrowych zmysłach.
- Dobrze wyglądasz – zauważyła, zaraz parskając krótko. – Jeszcze. Jeszcze dobrze wyglądasz. Nie powinieneś się taplać w tym syfie, nie w tych ciuchach. – Uśmiechnęła się przelotnie, choć jeszcze bez cienia faktycznej wesołości.
Anaica Laguerre
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Iluzjonistka i tancerka, dama do towarzystwa
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
Nie tak miał wyglądać ich wieczór i oboje o tym doskonale wiedzieli – Javi natychmiastowo przeszedł w tryb zarządzania kryzysem, nie pozwalając się sobie jeszcze złościć. Nie było miejsca na emocje, kiedy miał przed sobą bardzo jasny problem do rozwiązania. To życie go tego nauczyło – tej priorytetyzacji i zdecydowania, wielokrotnie każąc szybko podejmować decyzje, które miały prowadzić do zachowania sekretu. Zepsuty zlew Anaiki nie miał prowadzić do żadnych nieodwracalnych, przykrych konsekwencji – to tylko woda, na litość piekieł, wyschnie – ale odruchowo potraktował go jak bombę do natychmiastowego rozbrojenia. Całe życie w jednym, wielkim kryzysie tak już robiło z człowiekiem.
Skupiony na szukaniu zaworu, nie zarejestrował, że Ana przemieściła się spod drzwi do wejścia do kuchni, ani że bezpiecznie wstawiła do wazonu bukiet, który jej przyniósł. Świat zawęził mu się do ciskanych naprędce przekleństw, tym soczystszych, im bardziej zawór nie chciał się dać przekręcić, śliski od wody i zatrzymany w jednej pozycji od nie bycia ruszanym. Musiał sięgnąć drugą ręką, szarpnąć, aż wreszcie drgnął i mozolnie dał zmienić swoją pozycję. Największy kryzys zażegnany.
Wstał i zrobił te dwa, trzy kroki, które dzieliły go od Any, parskając cicho, gdy z nieukrywanym westchnieniem wyrażającym ni mniej ni więcej a załamanie nad niesprawiedliwością świata, wsparła się czołem o jego ramię. Podniósł odruchowo rękę, głaszcząc ją po rozczochranych lokach i dopiero po chwili zapytał o te szmaty, nie potrafiąc do końca odpuścić problemowi – wyrzuty adrenaliny przecież tak nie działały. Wziął od niej kilka szmat i zużyty ręcznik, który po wszystkim miał się nadawać do wyrzucenia, rzucając je na podłogę w miejscach, gdzie stało najwięcej wody. Ostrożnie stawiając stopy, wrócił pod zlewową szafkę, wydobywając spod niej miednicę, którą wcześniej tam zauważył i postawił ją między nimi. Metodycznie dociskając materiał, zbierał wodę, a przemoczone szmaty jedna po drugiej wrzucał do miski.
Podniósł wzrok dopiero, gdy Ana zaczęła mówić, powoli zwalniając w próbach jak najsprawniejszego uprzątnięcia jej kuchni. Nie zdążył się porządnie przyjrzeć, zanim powiedziała mu o tej małej katastrofie, ale teraz, z bliska, mógł dostrzec częściowy, rozmazany gdzieniegdzie makijaż, głęboką zmarszczkę między brwiami oraz zaczątki rumieńca wysoko na policzkach. Wsparł przedramię na zgiętym kolanie i przekrzywiając lekko głowę, pozwalał jej mówić – wylewać frustrację wcale nie mniejszą od potopu w jej kuchni. Dopiero na rzucony emocjonalnie komplement uśmiechnął się kątem ust i gdyby stał, a nie kucał przy wielkiej kałuży, obróciłby się w teatralnym piruecie i ukłonił, prezentując outfit of the day.
- Mogę je zdjąć, jeśli wolisz – rzucił, wyjątkowo uśmiechając się raczej łagodnie niż łobuzersko. - Nie przejmuj się wyjściem. Sąsiadem też nie. Klubom nie wyrosną nagle nogi, a do typa mogę grać idiotę, mam w końcu praktykę. Pierdolnę mu między oczy no hablo ingles i zamknę drzwi. A jak będzie cię potem nachodził, to też załatwimy sprawę, tylko mniej sympatycznie – wzruszył lekko ramieniem, zbierając kolejną nasiąkniętą szmatę i układając ją na sporym już kopczyku w miednicy.
- Ale tego zlewu to przez chwilę nie będziesz mogła używać. Nie znam się nie wiadomo jak na hydraulice, ale zerknę, jak tu ogarniemy. W najgorszym wypadku skończy się wzywaniem fachowca. Znam takiego jednego, pogadam z nim i w razie czego znajdzie jakiś szybszy termin – paplał, obserwując twarz Any, szukając oznak, że złość powoli ją odpuszczała. Westchnął cicho, gdy nie przestawała przygryzać wnętrza policzka, z pewnością już upuszczając sobie niepotrzebnie krwi i robiąc sobie zwyczajnie krzywdę.
- Querida – rzucił miękko, obracając się lekko w jej stronę i podnosząc rękę. - Chodź.
Z sapnięciem siadł na podłodze z rękoma pełnymi nastroszonej kobiety, po prostu trzymając ją przez chwilę w ciasnym uścisku.
- Nie przejmuj się tym zlewem, ogarniemy go. A dzisiaj możemy po prostu posiedzieć i zamówić sobie pizzę. Lubisz pepperoni i oliwki?
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler
Anaica Laguerre
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
Sapnęła cicho na propozycję zdjęcia spodni – jakby nie wiedział, że nigdy nie odmówiłaby mu negliżu, nawet teraz, w tej błotno-syfnej kałuży, która jeszcze niedawno była jej śliczną, kolorową kuchnią. Drugi raz sapnęła na obietnicę, że kluby nie uciekną, a sąsiad nie jest takim problemem, za jakiego go miała, bo i jedno, i drugie da się załatwić – kluby później, a sąsiada wtedy, kiedy będzie trzeba i tak, jak będzie trzeba. Wreszcie westchnęła ciężko, z głębi piersi i bez dalszego namawiania wpełzła mężczyźnie na kolana, chowając buzię w nasadzie jego szyi.
To jedno określenie rozbrajało ją zdecydowanie zbyt szybko.
- Zlew to nie problem, i tak mało co tu robię – wyburczała cicho i ponura zgoda była pierwszym sygnałem kapitulacji ze strony Anaiki. Z drugiej strony, rzeczywiście tak było. Laguerre nie gotowała – nawet jeśli by chciała, zwykle nie miała czasu – zazwyczaj jadła w klubie czy gdziekolwiek na mieście, a więc niespecjalnie musiała zmywać. Zlew służył jej głównie do napełniania czajnika, ale to na upartego mogła zrobić w łazience. Kubki też mogła tam umyć. I...
Sapnęła po raz kolejny, ale też – ostatni. No dobrze. Dobrze. To może nie był aż taki dramat. Ostatecznie Javi i tak tu był, a przecież głównie dlatego cieszyła się na to wyjście – bo z nim. Jakby się uprzeć, wciąż mogli potańczyć. Napić się. Zrobić to wszystko, co robiliby tam, w tłumie – tylko, że po prostu sami, wśród pasteli zamiast neonów.
Przygryzła wargę lekko i powoli zmiękła mu w rękach.
- Po prostu nie lubię jak to się tak... – zawahała się, przez chwilę szukając odpowiedniego słowa. Wreszcie zaburczała w ramię Javiego z rezygnacją. – Pierdoli – dokończyła rezolutnie.
Potrzebowała jeszcze chwili, by faktycznie ochłonąć i kolejnej, by pozwolić sobie ulec łakomstwu.
- I podwójny ser. I te małe pomidorki. I – uwaga, teraz czas na kontrowersje. – Ananasa. Na cienkim cieście, ale z serem w brzegach. I z sosem czosnowym – mamrotała listę życzeń w koszulę Rivery coraz mniej nastroszona, za to coraz ciaśniej zwinięta na jego kolanach, z plecami nadstawionymi kocio pod gładzącą ją rękę.
- I chlebek czosnkowy – dodała jeszcze po chwili.
Javi jeszcze nie wiedział, jakim łakomczuchem była. Gdy wychodzili w ramach zleceń, zawsze się pilnowała – bo skoro była damą, to jadła też jak dama. Sałatkę raczej niż steka, elegancką eklerkę zamiast potężnego kawałka tortu. Takie rzeczy. A potem... No, potem po prostu nie trwało jeszcze zbyt długo. Rivera zwyczajnie nie miał kiedy przekonać się, jak droga w utrzymaniu – a w wyżywieniu w szczególności – potrafi być Ana.
Jeszcze przez chwilę okupując kolana mężczyzny, wreszcie zaciągnęła się głęboko jego zapachem – z teatralnie głośnym furkotem powietrza wciąganego przez koszulę Javiego – i odsunęła nieznacznie, by zerknąć w ciemne oczy. Z uśmiechem. Niemrawym jeszcze, ale już jednak z uśmiechem.
Mimowolnie pogładziła Riverę po ramieniu.
- No i się uwaliłeś – skwitowała, a zezując na własne odbicie w piekarniku parsknęła cicho. – A ja rozmazałam. – Pokręciła głową z rezygnacją. Obraz nędzy i rozpaczy, ni mniej, ni więcej.
Pocałowała Javiego słodko i pozbierała się z jego kolan.
- Pójdę się zmyć, a ty zamówisz? – zaproponowała, jeszcze raz obrzucając krytycznym spojrzeniem ciuchy Rivery. Koszula już się nie nadawała, spodnie jeszcze dałoby się uratować.
- I weź to zdejmij – ruchem głowy wskazała potem koszulę. – Dam ci później jakąś koszulkę, żebyś miał w czym wrócić – zapewniła łaskawie.
Anaica Laguerre
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Iluzjonistka i tancerka, dama do towarzystwa
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
Rozczulanie się nie leżało w grupie zachowań powszechnie uznawanych przez innych samców jako męskie – choć prawdę powiedziawszy, Javi już od dawna podejrzewał, że to tylko takie pierdolenie, by przed kolegami próbować udowodnić istnienie ton testosteronu we krwi. Wiedział, że na pewno istnieli ludzie, którzy za nic mieli sobie wdzięki rozkosznych bobasów, tacy których nie ruszało w żadne sposób wilgotne spojrzenie sarenek ani zaczerwienione policzki kobiety – jaki był jednak sens życia, kiedy nie doceniało się tych małych rzeczy i nie pozwalało sercu zmięknąć na moment? Ot żaden. Tak przynajmniej sądził. Ty jesteś artysta. Pierdolony wrażliwiec, powiedział mu kiedyś kumpel przy piwie i chyba było w tym zaskakująco dużo prawdy jak na sądy wygłaszane w stanie wskazującym.
Javiera rozczulało i wzruszało bardzo wiele rzeczy – aktualnie jedną z nich była naburmuszona, zwinięta na jego kolanach Anaica, łaskocząca go w szyję swoim oddechem.
W obliczu małej katastrofy, jaką stał się kuchenny potop, który chwilowo nie zagrażał już rozlaniem się do otwartego salonu, mężczyzna odruchowo próbował uspokoić Anę, nawet nie wymyślając potencjalne rozwiązania, a przedstawiając je w formie gotowego planu, który nie był trudny do zrealizowania. Chciałoby się powiedzieć, że był w tym dobry – w planowaniu rozwiązań – ale nie miał złudzeń, że często rozbijały się o pieniądze i znajomości.
- Wiem. To dosyć chujowe – przyznał jej rację, na widowiskowy dobór słów odpowiadając własnym i lekko sunąc dłonią wzdłuż kręgosłupa Laguerre. Zaproponował na kolację pizzę, bo to była pierwsza rzecz, jaka przyszła mu do głowy, dopiero po chwili łapiąc się na tym, że pewnie będzie wolała jakąś sałatkę. Tak przecież zwykle przy nim jadała i nawet ostatnio odwiedziny w Palazzo nie wpłynęły znacząco na zmianę tego przeświadczenia – skubnęła przecież trochę przystawek, a większość makaronu zapakowano jej na wynos. Teraz, słuchając o podwójnym serze i jeszcze dodatkowym serze w brzegach, o ananasie – kucharze z Palazzo owinęliby mu gardło swoją świeżutką pastą i udusili, gdyby próbował zamówić takie połączenie – jego brwi wędrowały powoli w górę, aż utknęły, nie mogąc przesunąć się wyżej. Javi przygryzł na chwilę wargi, by nie zacząć chichotać niegodnie na tę rozmarzoną litanię łakomczuszka, jakim najwyraźniej okazywała się być Anaica. Dopiero na rozmarzone wspomnienie czosnkowego chlebka parsknął cicho, szybko przyciskając jej do skroni całusa. Teraz, kiedy już mógł, najchętniej nie przestawałby jej nimi obsypywać.
- Jasne – przytaknął prosto na podział zadań, odchylając się do tyłu i ułatwiając kobiecie krytyczny osąd stanu swojego ubioru. Niespecjalnie przejmował się stanem swojej wzorzystej koszuli – miał ich sporo, a jeśli sam sobie nie poradzi z wywabieniem plam od makijażu, zrobi to pralnia – a jasne spodnie... Zerknął na nie, zachlapane głównie przy nogawkach, nieco powyżej butów, słuchając czegoś o koszulkach i wracaniu do domu.
Nie chciał wracać do siebie – na pewno nie zbyt szybko. Najchętniej zostałby na noc. Taki miał od początku plan – że z takiego czy innego klubu wrócą razem i obudzą się potem w jednym łóżku, nieważne już w czyim. Chciał tego irracjonalnie mocno. Potrzebował tego, dlatego nie zastanawiał się, czy to taki dobry pomysł, kiedy sięgnął do stojącej blisko miednicy i wyciągnął z niej jedną z mniejszych, mokrych szmat. Patrząc Anie wyzywająco w oczy, wycisnął brudną wodę prosto na swoje udo, plamiąc jaśniutki materiał.
- Ojoj – rzucił niewinnie, uśmiechając się zaraz od ucha do ucha. - Chyba nie będę miał jak wrócić.
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler
Anaica Laguerre
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
Rozbawienie Javiego było – cóż – zabawne. Rozczulające. Słodkie. Mogłaby pewnie wymienić jeszcze kilka przymiotników, które nijak miały się do wizerunku samca alfa – z drugiej strony, Rivera nigdy się na takiego przy niej nie kreował. Dbał o nią, ale tak, jak każdy dżentelmen powinien dbać o swoją damę. Czasem się rządził, też jednak w ramach umowy, którą między sobą mieli. Teraz – teraz nie mieli umowy, tym bardziej jednak nie chciała niczego udawać. I tym bardziej nie chciała, by to Javi udawał cokolwiek.
Była przekonana, że oboje zakładali różne maski zbyt często – z różnych powodów, z tak samo niekomfortowym na dłuższą metę skutkiem. Laguerre często łapała się na myśli, że nie pamięta już, jak to jest, być tak do końca sobą – bo przecież zawsze była tym, kim ktoś chciał ją widzieć. W klubie – wiadomo. Jako dama do towarzystwa – też. Przy Valerio. Nawet przy Charlim. Każdy miał swoje oczekiwania i Ana była doskonała w spełnianiu ich – i bawieniu się przy tym doskonale.
Czy w takim razie umiała wciąż być po prostu Anaiką? Czy wiedziała, kim tak naprawdę jest?
Czy Javi miał czasem podobne rozważania? Nie zamierzała o to pytać.
Tak czy inaczej, roześmiała się lekko na szybki całus, nie próbując nawet udawać, że jej nie bawił. Bawił, ale w bardzo pozytywnym sensie. Było coś bardzo słodkiego w tym, jak się teraz poznawali, choć przecież – wydawałoby się – znali się od lat.
- Nie powinieneś być zdziwiony. Muszę mieć siłę, żeby tak balować na parkiecie. I poza nim – wyjaśniła z szerszym już uśmiechem, choć Javi o nic nie pytał, niczego nie komentował.
Słodki całus i pozbieranie się z kolan mężczyzny później uśmiech już z policzów Any nie znikał, za to definitywnie sięgnął oczu gdy Javi, jak gdyby nigdy nic, wycisnął brudną wodę prosto na jasny – i pewnie także odpowiednio drogi – materiał.
Założyła ręce na piersi i uniosła brwi znacząco.
- No bezczelny – podsumowała, zaraz jednak roześmiała się, radością maskując strasznie dużo rzeczy, które próbowało się teraz dorwać do głosu. Ulgę. Ekscytację. Czułość. Tęsknotę. I pewnie jeszcze masę innych, na nazwanie których nie traciła teraz czasu.
- Chyba nie będziesz miał – przyznała łaskawie, kręcąc głową z rozbawieniem. – Spodni na zmianę nie mam – uświadomiła go słodko.
Nie czekała na odpowiedź. Pochyliła się, by skraść mu jeszcze jednego całusa – jakby wcale nie miała na to dość czasu; jakby nie mogła wziąć sobie tylu buziaków, ile chciała w ciągu tego wieczora i nadchodzącej nocy – i ze śmiechem umknęła tuż przed tym, gdy próbował przyciągnąć ją bliżej, ściskając za pośladek raczej niż za udo.
- Pizza. Makijaż – przypomniała z rozbawieniem podział obowiązków i, nie czekając, ze śmiechem zniknęła najpierw w korytarzu, zaraz potem – w łazience.
Nie zamykała drzwi – jedna rzecz, że w ogóle rzadko kiedy to robiła; słodka ekscytacja, że w pomieszczeniu obok był Javi, to zupełnie co innego.
Ze swoją nieszczęsną połową barw wojennych uporała się szybko – tusz, puder, podkład, rozbierała się warstwa za warstwą. Gdy parę chwil później znów zerknęła w lustro, była naga – znacznie bardziej niż mogłaby, faktycznie nie mając na sobie ciuchów. Tak się czuła. Javi już ją taką widział – ostatnio, gdy wpadła do niego do pracowni, a została... no, gdzieś indziej; i potem, gdy wpadła do niego, gdy był chory. Wciąż jednak było w tym coś niepokojącego – w odsłananiu się przed nim, choć do niedawna jeszcze było to nie do pomyślenia.
Niepokojącego – i szalenie przyjemnego też.
Kiedy wróciła do Javiego, po resztkach wody na kuchennej podłodze nie było śladu – ot, trochę burdu tu czy tam, ale z pewnością nie taki zalew, jaki istniał tu jeszcze parę chwil temu. Zatrzymując się w progu, z jeszcze jednym westchnieniem oszacowała straty, zaraz jednak dała temu spokój. Od patrzenia nic się przecież nie naprawi.
Rzuciła Riverze koszulkę zabraną po drodze z sypialni – jedną z kilku, które należały kiedyś do Charliego, a od dawna były raczej jej niż Orlovsky’ego.
- Przebierz się – rzuciła lekko, zawahała, wreszcie roześmiała lekko. – Albo po prostu rozbierz – łaskawe przyzwolenie tam, gdzie tak naprawdę czaiła się ekscytacja.
Naprawdę niewiele było trzeba, by Anę uszczęśliwić. Naga pierś i ramiona to aż nadto, a gdy należały do Javiego – to już w ogóle zaspokajały znaczną część jej pragnień.
- Nie musisz tego robić – zauważyła jeszcze ostrożnie, zerkając w kierunku zlewu. Rivera wprawdzie zaoferował się, że spojrzy, ale przecież... Miało być miło. Co miłego było w nurkowaniu pod uszkodzoną rurą? – Możemy po prostu posiedzieć. Zjeść. Jutro kogoś wezwę – zapewniła jeszcze oględnie, bo ani nie znała żadnego hydraulika, ani nie była wcale pewna, czy ją na godnego zaufania serwisanta stać. Plan wyglądał więc raczej tak, że popyta w klubie. To wprawdzie wydłuży naprawy, ale w Kolorowych każdy przecież kogoś znał, więc finalnie...
Mogła sobie z tym poradzić. A dzisiaj miało być miło. Takie były wnioski, w kontekście których Anę trudno byłoby przegadać.
Anaica Laguerre
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Iluzjonistka i tancerka, dama do towarzystwa
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
W pierwszej chwili możliwości Any, gdy przychodziło do jedzenia, faktycznie chyba go nieco zaskoczyły – przez lata pokazywała mu przecież kompletnie inny obraz. W drugiej, zdziwienie paradoksalnie zaczęła zastępować radość – musująca jak bąbelki szampana świadomość, że pozwalała mu zajrzeć pod sceniczną maskę i zobaczyć coś, co nie składało się z ideałem, a było jej częścią. Jakkolwiek malutką. Chciał poznawać wszystkie te małe rzeczy, uczyć się Any może nie całkiem od nowa, ale w sposób, który dodawał jej kolejnych fascynujących warstw.
Być może uwalanie sobie spodni było częścią dywersji, by mieć na to więcej czasu. Z pełnym samozadowolenia uśmieszkiem odłożył szmatę z powrotem do miednicy, podczas gdy kobieta znów oznaczała go metką bezczelnego, jakby za każdym razem zaskakiwało i bawiło ją to tak samo.
- Co za tragedia – rzucił tonem absolutnie nie pasującym do przekazu, kiedy tylko potwierdziła jego przypuszczenia, że w jej szafie nie znajdą się odpowiednio szerokie szorty czy spodnie, ale przecież o to mu od początku chodziło. Żeby zostać. Resztą logistyki będzie się martwił później, bo teraz zajęty był sięganiem do pośladków Any – były na idealnej wysokości, skoro się pochylała! - i odpowiadaniem na pocałunki, które nie miały mu się szybko znudzić. Te, które Laguerre inicjowała, kradła sobie, gdy wciąż oficjalnie byli klientem i damą do towarzystwa, smakowały trudną do opisania goryczą, choć łatwo wywoływały mu na ramionach gęsią skórkę. Chyba już wtedy wiedział.
Sapnął, wywracając lekko oczami na przypomnienie podziału obowiązków, ale pokręcił zaraz głową, podnosząc się z podłogi i dając tym samym Anie chwilę, by faktycznie zajęła się zmyciem niedokończonego i rozmazanego już nieco makijażu. Mokra nogawka lepiła mu się nieprzyjemnie do uda, dlatego gdy wykręcił już numer na telefonie numer do pizzeri, która nie ukrzyżowałaby go za zamówienie ananasa i sera w brzegach, przytrzymał słuchawkę między głową a ramieniem, zsuwając wreszcie buty, w których wpadł do mieszkania. Zdążył w międzyczasie złożyć zamówienie, dowiedzieć się, że mieli jakieś pół godziny i ile kasy przygotować. Gdyby zamawiał w Palazzo, poprosiłby o dorzucenie dwóch porcji tiramisu, ale miał nadzieję, że podrabiane churros, które mu zachwalano przez telefon, dadzą radę. Nie widział ich jeszcze na oczy, ale był pewien, że podrabiane. Słysząc, że Ana krzątała się jeszcze w łazience, chwycił za jeden ze starych, suchych ręczników, które przyniosła chwilę wcześniej, zbierając nim resztki wody, która stała jeszcze na kaflach – bo właściwie dlaczego nie. Prędzej czy później należało to zrobić. Powinni też porządnie wyszorować fugi czy zmyć zachlapane doły szafek, ale dzisiaj nie był ten dzień.
Złapał ciemną koszulkę z wytartym logo jakiegoś zespołu na froncie, którą rzuciła mu Anaica, parskając na wybór, który mu dawała. W efekcie ściągnął zamoczone spodnie, odruchowo składając je w schludną kostkę i zaraz rozkładając, by zawiesić na kuchennym krześle i dać im schnąć. Zaraz po nich sprawnie rozpiął guziki koszuli, nie siląc się szczególnie, by dawać jakieś show, ale wystarczyło zerknięcie w kierunku kobiety, by zaśmiał się, widząc jej przyklejony do niego wzrok. Aż było mu trochę szkoda zakładać z powrotem tshirt i pozbawiać ją widoków. W efekcie skorzystał po trochu z obu opcji, które mu dała, zostawiając w dziwnym miksie skarpetek, bokserek i koszulki zbyt szerokiej nawet na niego.
Wzruszył lekko ramieniem na sugestię, że wcale nie musiał już nic robić, bo to nie tak, że czuł się zobowiązany czy przymuszany.
- W pizzeri mówili, że mamy jakieś pół godziny, teraz pewnie ze dwadzieścia, piętnaście minut. Akurat zdążę spojrzeć, jeśli dasz mi latarkę, a ty możesz mnie w międzyczasie pozabawiać. Opowiedzieć pierwszą anegdotkę, która przyjdzie ci do głowy. A potem posiedzieć i znowu wezmę cię pod ostrzał pytań – rzucił, przekrzywiając lekko głowę z łobuzerskim uśmiechem. - Nie sądziłaś chyba, że ostatnio to był koniec? Mam cholernie dużo do nadrobienia i oczekuję twojej pełnej kooperacji.
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler
Anaica Laguerre
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
Chyba trochę liczyła, że jednak nie założy tego t-shirta. Chyba trochę miała nadzieję, że – skoro już i tak mieli zostać w domu – resztę wieczoru spędzą nadzy, w kuchni, salonie czy sypialni, albo we wszystkich tych miejscach po kolei. Chyba nie brała pod uwagę, że naprawdę zajmą się zlewem, karygodnie grzecznie czekając na zamówioną pizzę.
Ostatecznie westchnęła tylko teatralnie, gdy Javi jednak się ubrał; gdy podał garść rozsądnych argumentów za tym, by jednak zerknąć na tę hydrauliczną katastrofę; i gdy zaproponował swój własny plan na najbliższy kwadrans.
Anegdotki i pytania, co?
- Jak byłam mała, jeszcze w Port-au-Prince, miałam takiego psa. Sukę właściwie, rudą, bardzo bitną. W zasadzie nie była nawet moja, ulicznik taki, jeden z wielu bezdomniaków, jakie tam mieszkały – zaczęła finalnie, gdy już przyniosła Javiemu tę nieszczęsną latarkę i z sapnięciem zajęła miejsce na jednym z kuchennych krzeseł. Mimowolnie poprawiła spodnie Rivery zarzucone na oparcie, rozpostarła je szerzej, wyprostowała zagniecenia.
- Bardzo ją lubiłam, długi czas twierdziłam że to moja jedyna przyjaciółka, że nigdy nie będę mieć innej. Odważne stwierdzenie jak na sześcio-, może siedmiolatkę, co? – parsknęła cicho. – Inne dzieciaki wkręciły mnie wtedy, że jeśli się bardzo jakieś zwierzę kocha, to trzeba je nakarmić mango i dużo całować, i one któregoś razu zmienią się w człowieka. Ja... Ja byłam wtedy bardzo ufna – parsknęła cicho.
Poprawiła się na krześle, podwinęła nogę i zakołysała drugą.
- O mango nie było łatwo, ukradłam jedno ze straganu. Do dziś nikt o tym nie wie. A ja nigdy nic więcej nie ukradłam, tak bardzo byłam zestresowana tym pierwszym występkiem – parsknęła cicho. – No i buziaki, to... Pies – suka – lizała mi mordę więcej niż raz. I ja jej też – przyznała z nagłym skrępowaniem. – Naprawdę sądziłam, że to prawda. Że moja przyjaciółka nagle stanie się taka jak ja, i że będziemy żyły długo i szczęśliwie.
Odetchnęła cicho i pokręciła głową z rozbawieniem.
- Dzieciaki śmiały się ze mnie przez kolejny miesiąc. A historia wraca przy rodzinnym stole żenująco często. Jestem pewna, że gdy pojedziemy kiedyś to Port-au-Prince... – Wciągnęła powietrze nagle i urwała na chwilę.
Czy rzeczywiście pojadą?
- Chodzi mi o to, że jeśli przypadkiem trafiłbyś kiedyś do moich rodziców – poprawiła się ostrożnie. – Na pewno by ci to wszystko opowiedzieli. Uwielbiają mnie kompromitować przed znajomymi – przyznala z rozbawieniem, choć rumieńce na policzkach świadczyły raczej o zakłopotaniu.
Po chwili ciszy chrząknęła cicho, założyła loki za ucho, prześlizgnęła się wzrokiem po Javim, już od dobrych paru minut nurkującym w szafce pod zlewem.
- Pytania – rzuciła nagle. – Chyba sądziłam – zauważyła i uniosła brwi teatralnie. Nie sądziła. Zdawała sobie sprawę, że odkąd się poznali, to w zasadzie zawsze Javi mówił, a ona słuchała. Dopowiadała coś czasem, czasem nawet coś faktycznie prawdziwego, zwykle jednak pilnowała się, by się nie odsłaniać. Nie mogła. Rivera nie zatrudniał jej przecież po to, by słuchać jakichś jej głupich wspomnień z dzieciństwa. Nie obchodziło go przecież jakie filmy lubiła, jakiej muzyki słuchała, co robiła w wolnym czasie. Miał jakieś swoje oczekiwania, a ona była po to, by je spełniać. By wpasować się w obrazek, który chciał stworzyć; odegrać swoją rolę w przedstawieniu, które przygotował dla innych.
Długo tak sądziła. Naprawdę długo.
Więc nie, nie sądziła, że pierwsza garść pytań, którą zafundował jej poprzednio, była ostatnią. Tak naprawdę byłaby chyba rozczarowana, gdyby tak było. Tym niemniej... Zaskakująco trudno było się przyznać, że chciała mówić. Chciała, żeby pytał, żeby był nią zainteresowany, żeby naprawdę chciał słuchać tych wszystkich opowieści, które miała i...
Odetchnęła powoli.
- Poprzednio miałam przynajmniej dobrą motywację. Do tych pytań. Żeby odpowiadać. Jaką mam teraz? – palnęła bez zastanowienia. To nie tak. Nie planowali przecież, że poprzedni wieczór skończy się w taki, a nie inny sposób. Teraz jednak naginała rzeczywistość dla własnej wygody – bo mogła. Bo łatwiej było obrócić wszystko w żart niż się zastanawiać.
Bo myśl, że zabawianie Javiego mogło mieć bardzo różne kolory, była zwyczajnie silniejsza od niej.
Anaica Laguerre
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Iluzjonistka i tancerka, dama do towarzystwa
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
Oczywiście, że spodziewał się jakiegoś marudzenia – choćby najmniejszego przejawu buntu, nawet jeśli nie stałaby za tym faktyczna potrzeba postawienia na swoim. Westchnięcie podsumowujące jego rozsądny plan skwitował lekkim uśmieszkiem, przyjmując wręczoną latarkę i jak gdyby nigdy nic otwierając sobie drzwiczki felernej szafki, by do niej zajrzeć. Nie patrzył na Anę, ze wzrokiem prześlizgującym się powoli po łączeniach rur, ale słuchał tego, co mówiła – w końcu sam zażyczył sobie jakiejś anegdotki. Nie doprecyzowywał jakiej, zostawiając w tej kwestii pełną dowolność i nie zawiódł się, z rozbawieniem słuchając zaskakująco ckliwej, ale też absurdalnej historii i próbował wyobrazić sobie małą Anaikę wierzącą w bzdurki wymyślone przez inne dzieci. Może nie uwierzyłaby, gdyby dotyczyły czegoś innego niż zwierzak, z którym łączyła ją więź emocjonalna. Widział przecież podczas jednego ze spacerów jak w jednej chwili roztkliwiała się nad mijanymi zwierzakami, jak zatrzymywała się nieopodal ptaków, kotów czy wyprowadzanych na smyczy psów, mówiąc do nich miękko i z czułością. Oboje kochali zwierzęta.
W żaden sposób nie skomentował kradzieży owocu, wydając z siebie tylko krótkie a ble, gdy mówiła o lizaniu po twarzy, chyba niekoniecznie chcąc sobie wyobrażać, jak mała Ana wystawiała język i... Zamarł na chwilę, głupio wpatrując się w spód zlewu, gdy wspomniała o wspólnym wyjeździe w jej rodzinne strony, o przypadkowym spotkaniu z bliskimi i kompromitacjach, jakim z pewnością by się poddali. Parsknął cicho, wciąż schowany częściowo w szafce.
- Więc musisz mi wcześniej opowiedzieć wszystkie te rzeczy, żeby nie mieli cię już czym kompromitować – stwierdził rezolutnie, obmacując ręką połączenie, z którego najwyraźniej trysnęła wcześniej woda. Guma uszczelki rozłaziła mu się w palcach i gdyby tylko delikatne pociągnął, pewnie by strzeliła.
Wysunął się spod szafki, gasząc latarkę, ale nie wyrywał się do wstawania z podłogi, przysiadając tam na chwilę i poruszając głową na boki, by pozbyć się lekkiej sztywności szyi.
- Motywację – powtórzył za nią, unosząc lekko brew. - A co, nie chcesz o sobie opowiadać? – spytał, choć tylko w połowie żartem. Gdyby przyznała, że faktycznie nie chce, zmartwiłby się – ba, byłoby mu zwyczajnie przykro – ale chyba by odpuścił. Chyba. Chciał sądzić, że potrafiłby uszanować postawione granice, chociaż z Aną, z tym świeżym związkiem, sporo rzeczy było dla niego nowych. Takich, których musiał się dopiero nauczyć.
Dopiero po chwili widząc w spojrzeniu kobiety chochlicze iskry, wywrócił teatralnie oczami i sapnął, zdając sobie sprawę, że zupełnie nie o to chodziło – Ana chciała się zwyczajnie bawić. Podniósł się powoli z podłogi, pokonując przestrzeń dzielącą go od kuchennego krzesła, na którym przysiadła i pochylił się, wspierając rękę na blacie stołu.
- Powiedzmy, że dopóki będziesz odpowiadać, będę robił ci dobrze – uniósł palec, już widząc, jak Laguerre otwiera usta, ewidentnie próbując zacząć jakąś dyskusję - językiem. Niezależnie jakie długie to będą odpowiedzi. Wystarczy? – spytał, ale nie doczekał się odpowiedzi, bo do drzwi jak gdyby nigdy nic zadzwonił dzwonek. Mając nadzieję, że to dostawca a nie wkurzony sąsiad z dołu, Javi wyjął portfel z kieszeni spodni i poszedł otworzyć – wciąż tylko w bokserkach i pożyczonym tshircie. Jeśli stan jego odzieży zrobił na pryszczatym dostawcy pizzy jakiekolwiek wrażenie, nie dał po sobie tego poznać, wzdychając tylko i recytując kwotę z paragonu, który miał wetknięty w brzeg jednego z pudełek. Odliczając banknoty, Javier słyszał ciche plaśnięcia bosych stóp na podłodze, uśmiechając się kątem ust, gdy Anaica bez słowa przylgnęła do jego pleców, śmiało wsuwając dłonie pod materiał koszulki na brzuchu, mnąc ją i zadzierając nieco w górę w swoim sięganiu jak najdalej i jak najwyżej. Dopiero to wzruszyło dostawcę, który zrobił się czerwony jak burak, usilnie strzelając wzrokiem gdziekolwiek, byle nie na Javiego, zapłatę przyjmując prawie na ślepo.
- Straumatyzowałaś biedaka – rzucił z rozbawieniem, gdy drzwi się zamknęły.
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler
Anaica Laguerre
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
Więc musisz mi wszystko opowiedzieć.
Odetchnęła powoli a szeroki uśmiech – ten, który pojawił się na beztroskie ble, i który spełzł potem, gdy zagalopowała się w swoich planach – nieśmiało wrócił na jej policzki. Javi tkwił pod tym nieszczęsnym zlewem, nie mogła więc widzieć, jak zmieniła się jego mina na wspomnienie wycieczki w jej rodzinne strony, ale... Jego słowa nie budziły alarmów. Nie wzniecały przeraźliwego wycia syren nakazującego wycofać się ze wszystkiego, co powiedziała. Rivera znalazł rozwiązanie. Rivera wciąż grzebał w rurach. Nic się nie wydarzyło. Nic strasznego. Ot, normalna sprawa, proponować odwiedziny u rodziny.
Dziwnie się czuła z tą normalnością.
Patrzyła potem, jak wydostawał się spod jej kuchennej katastrofy. Nic nie mówił, a Ana nie pytała – szczerze mówiąc, niespecjalnie ją dzisiaj interesowało co się popsuło, jak to naprawić i ile będzie ją to kosztowało.
Niespecjalnie interesowało ją nic, co nie było Javim i perspektywą wieczoru w jego ramionach, z jego głosem tuż przy uchu, ciepłym oddechem na odsłoniętej szyi.
Na sugestię, że nie chciałaby mówić, parsknęła cicho.
- Chcę – przyznała szczerze, bo to przecież było prawdą. Lubiła o sobie opowiadać, lubiła być w centrum uwagi. Jak dotąd może niekoniecznie chodziło o odkrywanie się – nie pamiętała, komu innemu opowiadałaby o swoim dzieciństwie, rodzinie, o tym, kim była, nim stała się tą Aną, którą była teraz – ale lubiła. Lubiła mówić; lubiła, gdy jej słuchano; lubiła, gdy na nią patrzono.
Teraz jednak zupełnie nie o to chodziło – widziała moment, w którym Javi to pojął i roześmiała się. Z leniwym uśmiechem patrzyła, jak się podnosił, jak zmniejszał dzielącą ich odległość. Nozdrza drgnęły jej lekko, gdy oparł się o stół tuż obok – oczy zalśniły wraźnie na złożoną propozycję. Chciała dyskutować, oczywiście, że tak. Negocjować warunki. Targować się. Cwaniaczyć. Rivera jednak nie dał się jej wciąć, a ona przecież była dobrą dziewczynką, pozwoliła mu więc dokończyć.
Dopiero potem roześmiała się i uniosła brwi znacząco.
- To ile masz tych pytań, trzy? – zawołała jeszcze za nim, niewzruszona dzwonkiem do drzwi. – Sił ci nie wystarczy – skwitowała bezczelnie i pokręciła głową z rozbawieniem.
Szeroki uśmiech mówił sam za siebie. Teraz – teraz to już było wyzwanie. Próba sił. Coś, co mogła wygrać – a Laguerre uwielbiała przecież rywalizację.
Dała Javiemu dokładnie trzy krótkie chwile nim zsunęła się z krzeszła i poszła jego śladem. Z rozbawionym uśmiechem przyglnęła do jego pleców i, niewzruszona stojącym na progu dostawcą, wsunęła ręce pod koszulkę Rivery, wędrując przez brzuch aż po pierś, na ile tylko mogła sięgnąć. Nie cofnęła dłoni nawet wtedy, gdy znów zostali sami – roześmiała się tylko na komentarz Javiego, przez jedną, krótką chwilę trochę żałując, że nie wyjrzała zza jego ramienia, by tę traumę zobaczyć.
- E tam – skwitowała teraz, przez koszulkę składając na łopatce Javiego miękki całus. – Nie takie rzeczy już tu widzieli. Jestem przekonana, że coniektóre lokale mają już mój adres opisany jako niewyżyta wariatka – parsknęła cicho.
Naprawdę jednak nie zdziwiłaby się, gdyby tak było. Nie była pruderyjna. Jej partnerzy – czy partnerki – też nie. Pamiętała, jak jedna z jej ówczesnych dziewczyn otwierała drzwi w niczym jak tylko niedbale narzuconym, niewiele kryjącym szlafroczku. Pamiętała, jak jeden z jej mężczyzn nie przerwał pieszczot nawet wtedy, gdy stali już twarzą w twarz dostawcą, sprawiając, że wypowiedzenie nawet tak krótkich słów jak dziękuję i reszty nie trzeba stanowiło dla Anaiki nie lada wyzwanie. Pamiętała wreszcie szybki numerek z jednym z kurierów w ramach, że tak powiem, napiwku.
Naprawdę nie byłaby zaskoczona, gdyby przynajmniej w części lokali o jej adresie krążyły już legendy. Nie przeszkadzałoby jej to. Zrobiłaby z tym absolutnie nic.
Dała sobie jeszcze chwilę, jeszcze jedną, niespieszną wędrówkę po krzywiznach mięśni Javiego nim wreszcie cofnęła ręce – odpowiednio niechętnie, z odpowiednio teatralnym westchnięciem; tak, by nie było złudzeń, że skłoniło ją do tego tylko nie tak ciche burczenie w brzuchu.
- Tam. – Machnęła ręką w kierunku salonu. – Możesz wszystko rozłożyć na stoliku, powinno się zmieścić. Jakoś. – Wyszczerzyła zęby.
Oddelegowawszy Javiego z pudełkami do salonu, sama zahaczyła jeszcze o kuchnię po talerze, wino i kieliszki. To nie tak, że alkohol był jej niezbędny. Po prostu myśl, że mogłaby zlizać go ze skóry Rivery była trochę zbyt kusząca.
Dołączyła z powrotem do mężczyzny gdy jakoś wszystko zmieścił. Pudelka jedno na drugim, wymagające rotacji, by dostać się do pożądanej pizzy, ale to nic. Z tym sobie poradzą. Z przyjemnością opadła na kanapę i dobrała się do pierwszego z pudełek, zaraz podem wgryzając się radośnie w kromkę czosnkowego chleba. Okruchy posypały się jak szalone, a Ana strzepała je z dekoltu niedbale.
- To znamię – zauważyła nagle, między jednym kęsem a drugim zawieszając spojrzenie na udzie mężczyzny. – To te wiedźmie? – Przekrzywiła głowę lekko, przyglądając mu się z zaciekawieniem. – Co to za kształt? Wygląda jak... No, ciapka taka – parsknęła cicho.
Anaica Laguerre
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Iluzjonistka i tancerka, dama do towarzystwa
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
- Watch me – zdążył tylko odparować, kiedy Anaica miała czelność zasugerować, że nie da rady zadowalać jej tak długo, jak się odgrażał. Nie, nie miał trzech pytań – szybciej trzy setki zapisanych coraz bardziej koślawym maczkiem w notesie, po hiszpańsku już z przyzwyczajenia, by nikt ot tak nie mógł przeczytać, co tam sobie notował. Zamówienia, przemyślenia a może listę zakupów? Miał tam absolutnie wszystko, ale doskonale wiedział, które zagięte rogi mówiły o jakiej sekcji. Więc nie, trzy było mocno zaniżoną liczbą. Nie żeby planował zadać jej wszystkie pozostałe pytania tego wieczora, nie był aż tak szalony. I może trochę przesadził z tym traumatyzowaniem dostawcy, to była tylko para wędrujących rąk, które nie szarpały tshirta, ani nie sięgały do bokserek, ale lubił się droczyć – dopiero stwierdzenie o zapisywaniu jej adresu z adnotacją o niewyżytej wariatce sprawiło, że zastrzygł uszami. Nie mogła zostawiać go z takim komentarzem, nie dopowiadając reszty – nie tłumacząc się jakoś, nakreślając historii i okoliczności – ale chyba właśnie to zrobiła. Westchnął cicho, przykrywając dźwięk pomrukiem zadowolenia, gdy jeszcze przez chwilę nie cofała rąk, błądząc palcami po jego klatce piersiowej i brzuchu w czasie, gdy on po prostu stał, trzymając ich stygnącą powoli kolację. Jego mózg pobiegł ścieżką bardzo poplątanych skojarzeń, łącząc tę sytuację z jednym z eksperymentów z kajdankami – wtedy też nie mógł ruszyć rękoma, pozostawiony niejako na łaskę i niełaskę partnerki. Nawet mu się podobało – do momentu, gdy kobieta przeniosła się z sypialni do łazienki, przez kolejną godzinę tkwiąc z głową w toalecie. Wszystko bardzo szybko mu opadło, gdy był zmuszany słuchać niemal nieustających odgłosów rzygania. I nawet nie mógł ukradkiem uciec do domu!
Odłożył kwestię adresu na później, dokładając sobie kolejne pytanie do stosiku i nadając mu wyższy priorytet od reszty – skoro już raz rozbudziła jego ciekawość, to teraz Ana będzie musiała się z tych pomówień wytłumaczyć. Uśmiechnął się na dźwięk cichego, acz całkiem wyraźnego burczenia w płaskim brzuszku, zanosząc zaraz pudełka na stolik, który mu wskazała. Bardzo szybko okazało się, że podeszła do kwestii dostępnego metrażu dość optymistycznie, bo stolik kawowy dostawiony do kanapy po przesunięciu stosu kolorowych czasopism, wcale nie chciał pomieścić wszystkich pudełek obok siebie. A nie było ich przecież aż tak dramatycznie dużo! Ot dwie średnie pizze, podrabiane churrosy – z jakiegoś powodu wrzucone do pudełek przypominających pojemniki na chińszczyznę – podwójna porcja chleba czosnkowego... Podwójna? Nie zamawiał chyba tyle?
- Hm – mruknął tylko do siebie, wzruszając zaraz ramionami, bo przecież darowanej bagietce czosnkowej nie zagląda się w zęby, nawet dyskretnie. Finalnie wszystkie mniejsze pudełka poustawiał w jednej części stolika, w drugiej kumulując małą wieżę pudełek z pizzą, którą musieli sobie przekładać. Nie było źle. Talerze zmieściły się na styk, częściowo wystając poza blat.
Usiadł i zabrał się za otwieranie wina, gdy Ana natychmiast zainteresowała się przystawką, o którą sama poprosiła – patrzenie jak jadła z uśmiechem na ustach i pomrukiem, było samą przyjemnością.
Rozlał im wino do kieliszków wstawionych między pudełka na słowo honoru, za przykładem Any zabierając się najpierw do częściowo darmowego chleba – nie szczędzili sera, tego chemicznego, najpodlejszego, który podrażniał coś w mózgu. Javi zamruczał przeciągle, wpychając sobie do ust resztę kromki i otrzepując ręce nad talerzem. Na pytanie o znamię zerknął najpierw na kobietę, a potem podążył za jej wzrokiem na własne odsłonięte przez brak spodni udo.
- Sama jesteś ciapka – odparował ambitnie, wywracając teatralnie oczami. Przesunął się nieco na kanapie, bliżej oparcia i podniósł nogę, wspierając się na chwilę stopą na pozastawianym gęsto stoliku. To, co chwilę temu wyglądało na niekształtną plamę, odsłoniło się teraz, a skóra naciągnęła nieco.
- To bardziej okrąg, tyle że przekreślony – rzucił, przesuwając palcem wzdłuż linii, które doskonale znał. - Wymyśliłem sobie kiedyś, że to gadzie oko. Wiesz, z pionową źrenicą, bo kółko i kreska brzmi mało ambitnie – dodał z rozbawionym uśmiechem, opuszczając zaraz nogę, gdy kieliszki zaczęły się lekko chwiać. - Ale przynajmniej jest w zabawnym miejscu.
Otworzył pierwsze pudełko z góry, odrywając sobie kawałek heretyckiej pizzy z ananasem – kompletnie mu nie przeszkadzała i nie rozumiał, o co ten szum.
- A twoje? – spytał zaraz, podsuwając sobie talerz pod kawałek, w który zdążył się już wgryźć. - Gdzie je masz? I co? To pewnie serduszko na dupie?
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler
Anaica Laguerre
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
Przez chwilę chrupała tylko radośnie, po pierwszej kromce zaraz wciągając drugą i, już na dobry początek, ochoczo popijając łykiem wina. Nim dotarła do pierwszego kawałka pizzy, chemiczny ser rzeczywiście ją trochę w zwoje połaskotał, podobnie zresztą czosnek – wyraźnie z proszku, wyraźnie nienajlepszej jakości. Czy to jednak Anaice przeszkadzało? Ani trochę. Wciąż było tak samo dobre – tak samo rozkosznie kaloryczne.
Uśmiechnęła się szeroko na oburzenie Javiego, zaraz potem bez skrępowania ślizgając się wzrokiem po jego nodze, gdy wsparł ją o stolik, i znów zatrzymując na znamieniu. No dobrze. Dobrze. Nie ciapka. Może bardziej taki... Taki koślawy mazaj, o.
Patrzyła przez chwilę, jak Rivera zakreślał wspominane kształty – i bez wahania wychyliła się zaraz, z ostatnim gryzem chleba w zębach, by opuszkami palców musnąć znamię, prześledzić linie przebarwienia.
Tak naprawdę chciała po prostu musnąć pieszczotliwie delikatną skórę – teraz po prostu miała pretekst.
Na wzmiankę, jak Javi interpretował niewyraźne kształty, oczy błysnęły jej lekko. Cofnęła rękę, gdy mężczyzna poprawił się i już, już otwierała buzię, by powiedzieć, że to całkiem zabawne, bo jej własne znamię było przecież–
- Chciałbyś, żeby było na dupie, zbereźniku ty – obruszyła się teatralnie, kręcąc głową. – Ani serduszko, ani na dupie – stwierdziła z ostentacyjną godnością i zaraz, uprzedzając swoje poczynania tylko jednym, łobuzerskim uśmiechem, otrzepała ręce z okruchów, przesiadła się lekko na kanapie, by zwrócić do mężczyzny plecami – i bez wahania podciągnęła koszulkę aż na kark i ramiona.
Odsłonięte plecy pokryły jej się gęsią skórką na pierwszy powiew przeciągu. Nagiej skóry nie przecinało zapięcie stanika – Anaica nie dotarła jeszcze do ubierania się, gdy kuchnia zalała jej się łzami rozpaczy – linia kręgosłupa odznaczała się zaś wyraźnie, podobnie jak garść wypracowanych tańcem mięśni.
No i znamię. Niezbyt wielkie, ale też nie małe, o kształcie raczej trudnym do pisania – tu jakieś wcięcie, tam wybrzuszenie, forma zdecydowanie wymykała się prostym opisom.
- To – zaczęła Ana, nie dając Javiemu okazji, by snuł swoje interpretacje, traktował ją jakimiś plamami czy kleksami w odwecie za tę uroczą ciapkę. – To jest łuska aligatora – oznajmiła, zerkając na mężczyznę z uśmiechem przez ramię. – Babcia zawsze tak mówiła, a ona zawsze wiedziała, co mówi. – Uniosła brwi znacząco. Nie śmiej nawet twierdzić, że to coś innego.
Nie spieszyła się z opuszczaniem koszulki. Gdyby Javi chciał pogładzić znamię podobnie, jak ona zrobiła to z jego, Anaica pozwoliłaby mu na to z nieskrywaną ochotą. Na wiele innych rzeczy zresztą też.
- To swoją drogą zabawne, co? – palnęła zaraz. Jedną ręką przytrzymując koszulkę, drugą sięgnęła po kawałek pizzy i odgryzła pierwsze kęsy. Ananas pozoztawił na języku przyjemną słodycz. – Ty masz gadzie oko. Ja mam gadzią łuskę. Śmiesznie – skomentowała prosto i uśmiechnęła się szeroko. – Ta w parku... Ta pinda w koralach – wspomniała z robawieniem cygańską oszustkę, którą spotkali jakiś czas temu. – Oj, ojojoj, to przeznaczenie. Ścieżki się tu plączą, plączą się strasznie... – zaczęła, parodiując głos cyganki. – I nie wiadomo w sumie gdzie prowadzą, bo ze mnie dupa jest, a nie wróżbitka – zakończyła prędko, krótko, bezlitośnie – i roześmiała się radośnie.
Zarumieniła się tylko trochę, na tyle, że wciąż mogła śmiało zrzucić to na pierwsze łyki wina czy echa wcześniejszej irytacji.
Puściła koszulkę i przeciągnęła się leniwie, zaraz obracając przodem do mężczyzny. Przekrzywiła głowę lekko, przyglądała mu się przez moment, przygryzła wargę na chwilę – wreszcie uśmiechnęła się szerzej i zajęła pizzą, heroicznym wysiłkiem ignorując rosnącą ekscytację, coraz bardziej uciążliwą tęsknotę w podbrzuszu, coraz trudniejsze do okiełznania chęci, by wyciągnąć ręce.
Czasem była naprawdę bardzo prosta.
Anaica Laguerre
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Iluzjonistka i tancerka, dama do towarzystwa
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
To było jasne, że sobie żartował z tym serduszkiem na tyłku – znamiona, z którymi się rodzili, zwykle nie były trywialnymi symbolami, a w jakiś głębszy sposób opisywały nowo narodzone czarownice i czarowników. Tak przynajmniej twierdziła Florence, a Javi nie widział powodu, by wątpić w słowa matki, gdy wypowiadała się o dziedzinie, której nauczała w kościelnej szkółce. Szanował jej wiedzę tak samo, jak szanował każdego rzemieślnika, wykładowcę czy eksperta w jakiejkolwiek dziedzinie.
Żartował sobie z Any, ale prawdę powiedziawszy, serduszko na zgrabnej pupie by jej pasowało – pasowałoby do jej swobody i ładnie wyglądało, może nawet wyznaczało cel do klapsów, gdy brać ją od tyłu. Idąc tą logiką, Javier powinien mieć takie samo serduszko, tylko że na kutasie.
Uśmiechnął się łobuzersko na jej oburzenie, ostentacyjnie biorąc następny, zachłanny kęs pizzy, którym prawie się zakrztusił – śmierć od ananasa, Włosi byliby wpiekłowzięci – kiedy Ana jak gdyby nigdy nic podciągnęła koszulkę. Wprawdzie odsłoniła tylko plecy, strategicznie odwrócona tak, by patrzył tylko na nie, ale to były bardzo ładne plecy. Odkaszlnął, odkładając napoczęty kawałek na talerz, strzepując z dłoni okruchy byle gdzie, teraz skupiony tylko i wyłącznie na skórze – karmelowej, chociaż o trochę innym odcieniu niż jego własna, pokrytej gęsią skórką. Na wzniesieniach i dolinach kręgów wzdłuż linii kręgosłupa, po których chciał powieść językiem albo zahaczyć zębami. Na liniach żeber oraz bioder. Przysunął się bliżej na kanapie, nie myśląc o tym szczególnie świadomie.
To, że miał patrzeć na znamię, przypomniał sobie, gdy Anaica zerknęła nagle przez ramię, z dumą oznajmiając, że nieregularny kształt na jej łopatce był łuską aligatora. Zamrugał gwałtownie, bo przecież na pewno się przesłyszał? Kaskada mocnych dreszczy, dziwny miks gorąca i chłodu jednocześnie spłynął mu wzdłuż kręgosłupa, wzdrygając lekko ciałem i zostawiając po sobie przyjemne, intensywne mrowienie. Babcia. Ana twierdziła, że to babcia tak interpretowała ślad. Chciał się zaśmiać, gdzieś na granicy rozbawienia i histerii, gdy dotarło do niego, w spirali jak wielkiego zbiegu okoliczności właśnie się znaleźli.
- Łuska – powtórzył dziwnym tonem, powoli podnosząc rękę i ostrożnie przesuwając palce wzdłuż śladu, jakby bał się, że gładką skórę zaraz przebije coś chropowatego i ostrego, coś co doskonale znał, ale nic się nie stało. Absolutnie nic. Skóra pozostała skórą, a Anaica mówiła dalej, jak gdyby nigdy nic sięgając po pizzę i odgryzając kęs. To, że serce przyspieszyło mu w piersi, zarejestrował dopiero po dłuższej chwili, gdy rozchylił lekko usta, odruchowo próbując nabrać więcej powietrza. Nie nazwałby chyba ich własnego, osobistego zbiegu okoliczności zabawnym, ale westchnął cicho – zaraz westchnięcie to sztucznie ukrywając pod parsknięciem – gdy Ana snuła, że on miał oko, a ona łuskę, nieświadoma jak cholernie wielkie było to niedopowiedzenie. Czy mówiłaby tak samo lekko, gdyby wiedziała, co naprawdę siedziało na jej kanapie i zajadało się z nią pizzą z ananasem?
Javi odepchnął gwałtownie tę myśl, przyciskając gorący pocałunek do znamienia, zanim opuściła wreszcie koszulkę, naśmiewając się z oszustki w koralach - nie był do końca pewien, dlaczego jej się teraz przypomniała, ale nie spytał. Nie miało to większego znaczenia. Właściwie żadnego. Przyglądał się kobiecie, nie odsuwając się z powrotem w drugi koniec kanapy, gdy znów zwróciła się do niego przodem, tylko uśmiechając się lekko, samym kątem ust. Wystarczyła ledwie chwila, by powietrze między nimi naelektryzowało się, drażniąc.
Udo przy udzie, podążając za przykładem Any, wziął znów kawałek pizzy, który wykonał zamach na jego życie i pożarł skurczybyka w trzech większych kęsach, popijając je łykiem wina. Trochę zbyt kwaśnego, ale pozostawiającego na języku charakterystyczny posmak – tyle wystarczyło. Jedli w milczeniu, aż w pudełkach pozostały ledwie dwa smętne kawałki pizzy, pół kawałka czosnkowej bagietki i gruba warstwa cukru po podrabianych churrosach. Javi odetchnął ciężko, od dobrej chwili wyciągnięty leniwie na kanapie i trawiący pochłoniętą właśnie kolację jak jakiś wąż. Albo właśnie aligator, Mike twierdził, że jego pupilków wystarczało karmić raz w tygodniu i zalegali wtedy bez ruchu bardziej niż zwykle. Sapnął, dopijając powoli wino i odstawiając kieliszek na stolik kawowy, na który zaraz naparł rękoma, przesuwając go nieco na bok, by nie przeszkadzał. Odgrażał się przecież, że coś będzie robił po kolacji, prawda? To, że było mu trochę ciężko na żołądku, nie wystarczyło, by go powstrzymać.
Zerknął na jeden koniec kanapy, wybierając sobie poduszkę, która wyglądała na najbardziej miękką i z łobuzerskim błyskiem w oku, rzucił ją na podłogę, tuż przed miejscem zajętym przez Anę.
- Przysuń ten tyłeczek bliżej brzegu – powiedział, samemu podnosząc się na nogi i przeciągając powoli, rozciągając mięśnie. Coś chrupnęło mu satysfakcjonująco u podstawy szyi.
- Bezczelna – dodał po chwili, z nutą leniwego rozbawienia, zauważając, że kobieta ani drgnęła ze swojego miejsca, szczerząc się tylko w uśmiechu i podrygując zgrabną nóżką. - Bezczelna i leniwa – mówił dalej, intencjonalnie obniżając ton, zanim wsunął kolano między jej nogi, bez trudu wchodząc między nie. Pochylił się, wciskając dłonie pod kolana i szarpnął, przesuwając Anę niżej na kanapie – nie puścił jej nóg tak od razu, trzymając ją częściowo w zawieszeniu. Na tak długo, aż wreszcie skradł szybki pocałunek i ukąsił wargę, zanim kopniakiem poprawił poduszkę, klękając na niej, jakby nie było w tym nic niecodziennego.
- Możesz zacząć od tego, czemu knajpy mają twój adres zapisany jako niewyżyta wariatka – rzucił z błyskiem w oku, nawiązując do tego, co sama wcześniej powiedziała. Naparł dłońmi na uda Any, rozchylając je bezczelnie, pierwsze pocałunki wyjątkowo grzecznie składając na ich delikatnym wnętrzu.
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler
Anaica Laguerre
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
Uśmiechnęła się leniwie, gdy Javi zamarł. Nie widziała, ale czuła. Jak elektryczne iskry przeskakujące między nim a nią, jak drżenie powietrza przed burzą. Tylko podciągnęła koszulkę, a Rivera sztywniał tak, jakby stanęła przed nim naga, prezentując wszystko, co miała do zaoferowania. Ciekawe, czy wszystko mu–
Przygryzła policzek, powstrzymując radosny chichot. Chyba nie byłby teraz na miejscu. Chyba podobało jej się, jakie reakcje budziła. Odetchnęła cicho, gdy Javi przesunął się bliżej – w to, by się o niego nie oprzeć, nie wpasować się idealnie między jego ręce, nie musnąć nosem szyi włożyła irracjonalnie dużo wysiłku.
Tego, że spięcie mężczyzny nagle zmieniło zabarwienie, nie zauważyła. Z cichym pomrukiem przyjemności wygięła plecy, nadstawiła je pod palce Javiego – i nie dostrzegła czujności Rivery, ostrożności, gdy gładził jej znamię. Dla niej to była tylko pieszczota, nie test. Miękka czułość, nie ostrożne badanie, czy aby na pewno skóra wciąż jest tylko skórą. Sięgnęła po kolejny kawałek pizzy, wgryzła się w niego z entuzjazmem – i do głowy jej nie przyszło, że w tej samej chwili Javi toczy własną bitwę. Paplała o przypadkowych zbieżnościach gdy on analizował skalę niedopowiedzenia. Z szerokim uśmiechem przyjmowała gorący pocałunek, nie zauważając w nim nuty desperacji.
Javi nie odsunął się potem i ona też tego nie zrobiła.
Ananas przeplatała oliwkami, gdzieś w międzyczasie wciągnęła jeszcze kromkę czosnkowego chleba, a wszystko to przepijała śmiało winem – zbyt tanim, by było naprawdę dobrym, wystarczającym jednak, by przepłukać kubki smakowe i zaszumieć w głowie przyjemnie. Nim stwierdzili, że wystarczy – Javi rozparł się już na kanapie gdy Ana wciągnęła jeszcze jeden kawałek, choć już z łakomstwa raczej niż faktycznego głodu – Laguerre zdążyła już rozprężyć się jak rozleniwione kocię. Po wcześniejszej irytacji nie pozostał nawet ślad. O problemach z łazienką chwilowo nawet nie pamiętała, a wcześniejsze plany, według których mieliby bawić się teraz w tym czy innym klubie, były ledwie bladym wspomnieniem samych siebie sprzed jeszcze godziny.
Otrzepała ręce z okruchów i z sapnięciem przyjemności opadła na oparcie kanapy w niespecjalnie przystojnej pozie, za to tak, by nie uciskać najedzonego brzuszka. Kołysała leniwie kieliszkiem z resztką wina, równie beztrosko majtała nogą zwieszoną nad dywanem – i nie przestała robić tego nawet wtedy, gdy Rivera podniósł się i wydał jej polecenie.
Uśmiechnęła się słodko i siedziała jak wcześniej, przyglądając się tylko mężczyźnie z dołu. Było coś cholernie satysfakcjonującego w tym, jak nad nią górował, przeciągając się leniwie.
Bezczelna, powiedział Javi i Ana resztą rozsądku odstawiła kieliszek na skraj stolika.
Bezczelna i leniwa, mówił i oczy Laguerre błysnęły jasno, gdy wcisnął jej kolano między nogi. Przygryzła wargę mocno i roześmiała się, gdy szarpnął ją bliżej siebie, naprawiając to, czego sama nie chciała zrobić mimo prostych poleceń.
Nie puścił jej od razu i Ana czuła, jak serce rwie jej się w piersi. Pocałunek był zbyt szybki i zbyt krótki, by ją nasycić, przygryzienie – zbyt delikatne. Jedno i drugie pozostawiło po sobie niedosyt, który bez zastanowienia skryła w prostym, kąśliwym no tak, faktycznie, lata już nie te, uważaj na kolana, gdy Rivera opadł na poduszkę.
Na pierwsze pytanie roześmiała się szczerze.
- Naprawdę tak cię to dręczy? – spytała z rozbawieniem. Wciągnęła powietrze głębiej, gdy rozchylił jej uda i odetchnęła powoli, gdy złożył pierwszy pocałunek na delikatnej skórze.
- Dostawcy po prostu widzieli już rzeczy – rzuciła prosto i uniosła brwi znacząco. To jednak przecież z pewnością by Javiemu nie wystarczało. Chciał przykładów. Mogła mu je dać.
- Jeden z moich partnerów odbierał kiedyś zamówienie zupełnie nagi. Inne zupełnie nago odbierałam ja, zamiast ciuchów mając tylko jego ręce – rzuciła pierwsze, co jej się przypomniało, nie kryjąc leniwego rozmarzenia w głosie. Przed kolejnym wyznaniem wahała się tylko chwilę – dość krótką, by przypomnieć sobie, co Javi już widział ostatnio w Kolorowych. – Miałam kiedyś dziewczynę, która uwielbiała chodzić w moim szlafroku. Był na nią za mały i za krótki, ale za to jak doskonale wyglądały w nim jej piersi... – Westchnęła cicho i roześmiała się lekko. – Przez to mieszkanie przewinęło się wielu ludzi, Javi. Mało kto zostawał na dłużej – wyznała bez skrępowania, przyglądając się Riverze spod półprzymkniętych powiek. W którejś chwili sięgnęła do jego włosów i przeczesała je miękko, kręcąc jeden z loczków mężczyzny na palcu. Uśmiechnęła się leniwie. – Mało kto przyjmował więcej niż jedną dostawę żarcia.
Przeciągnęła się rozkosznie i uśmiechnęła miękko, otwierając przed Javim szerzej i wspierając jedną ze stóp na brzegu kanapy.
- Jednego z dostawców wzięłam sobie kiedyś, bo był cholernie atrakcyjny, a ja... Chciałam – roześmiała się. To naprawdę było takie proste. – On też chciał, jak się szybko okazało. Krótka koszulka nocna mogła mieć wtedy coś do powiedzenia. – Wyszczerzyła zęby szeroko – i zaraz przekrzywiła głowę. Udzieliła odpowiedzi, całkiem wyczerpującej, jeśli miała oceniać. Teraz nagroda. Taka była umowa.
Anaica Laguerre
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Iluzjonistka i tancerka, dama do towarzystwa