Benjamin Verity II
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
Przed rezydencją Rezydencja w stylu georgiańskim należy do państwa Verity. Tradycyjna amerykańska architektura to zwieńczenie długiego i krętego podjazdu, przy którym regularnie parkuje któreś z luksusowych aut. Sam podjazd prowadzi bezpośrednio od bramy, stanowiącej skuteczną barierę dla nieproszonych gości, co zapewnia prywatność mieszkańcom. Przestrzeń otaczająca dom wypełniona jest rozległymi trawnikami, na których widnieją marmurowe wiekowe rzeźby. Równo przycięte krzewy układają się w estetyczne kompozycje, harmonijnie wpisując się w ogólny krajobraz. Dom wybudowano z ciemnej cegły, która nadaje konstrukcji wytrzymałości. Rytuały w lokacji: Rytuał Caecus [moc] Plaga Culicis [moc: 94] Pole grawitacyjne [moc] |
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat twój i diabła
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
19 — IV — 1985 Połówka papierosa, pusta paczka, widmo migreny i atrament zamiast nieba; ktoś przewrócił kałamarz i skaził powietrze mirażem nocy. Za plecami tylko cztery prostokąty rozpalonych prostokątów — na Narodziny Aradii czarownicy otwierają czekoladowe kalendarze z okienkami; tego wieczora Willowside pod numerem dziesiątym przypominało czwarty dzień odliczana do świąt. Williamson znał układ domu — paliło się w kuchni, salonie, pokoju Cece i bliżej nieokreślonym pomieszczeniu; Ben wciąż nie wrócił do domu, Audrey dziesięć minut temu pożegnała Williamsona w drzwiach, Georgie zapytała, kiedy wróci. (Niedługo, widział, że rozchyla usta, żeby zapytać, co to znaczy niedługo, więc musiał być szybszy; dopóki nie nauczysz się mówić liczykrupa. Dobrze, że nie zapytała, co to; musiałby odpowiedzieć twoja Pentagram usypany na podjeździe przypominał zapowiedź horroru — pięć ramion, pięć karminowych, ręcznie wytworzonych świec, pięćdziesiąt sekund na wypowiedzenie inkantacji i ubranie intencji w ciasny garniturek. Musiał być konkretny; każdy, kto spróbuje dostać się do domu z zamiarem wyrządzenia krzywdy domownikom (tu mieszka moja chrześnica, do—), szkody materialnej lub kradzieży, będzie musiał przejść przez teren wokół rezydencji, gdzie czekać miał on — rytuał spod znaku przykrej niespodzianki i błądzenia na ślepo. Athame błysnęło delikatnie; rogal księżyca rzucał miraż srebrnego światła, które zatańczyło na ostrzu razem z ruchem przeciwnym do poruszenia wskazówek zegara. Tylko silny rytuał miał szansę objąć teraz przed i wokół rezydencji; Williamson musiał się skupić — częścią procesu było zignorowanie potencjalnych konsekwencji. — Tu oculos perdes simul ac limen meum transieris — inkantacja popłynęła sama przez czas, przestrzeń i smakującą magią ślinę; znał każde słowo rytuału, a wzmocniony prochem i kośćmi pentagram zamierzał dołączyć do chórku intencji. — Sacer est locus, et oculi tui non sunt digni intuenti Niech się stanie; bez względu na konsekwencje. Złożył przecież obietnicę. Rytuał Caecus | próg 95 | k100 + 27 — 15 (kości + proch) — 25 (karminowe świece) | próg faktyczny: 28 skutki uboczne: k60 — 11 zużyty ekwipunek: rytualny proch, rytualne kości, karminowe świece[ukryjedycje] Ostatnio zmieniony przez Barnaby Williamson dnia Pią Kwi 12 2024, 20:42, w całości zmieniany 1 raz |
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Stwórca
The member 'Barnaby Williamson' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 60 -------------------------------- #2 'k60' : 17 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
Tego sekretu nie zdradzi żadna teoria magii — rytuały można podzielić na trzy typy. Nieudane, mocne i chujowe, ale stabilne. Tego wieczora atramentowy półmrok rozświetlił blask pięciu drżących na słabych podmuchach ogników; niezbity dowód na powodzenie Caecus powędrował w kierunku nieba kilkoma siwymi smużkami. Po szlaku każdej z nich można było dotrzeć do pentagramu — teraz odnawianego mieszanką rytualną; spokojne sąsiedztwo (gdybyś skręcił w prawo i przebiegł milę, Blossomfall wyszczerzyłoby się kpiąco) zapewniało prywatność. Żadnych wścibskich sąsiadów, przechodniów z pudlami na smyczy, niepowołanych par oczu i świadków, którzy musieliby odkryć zalety szybkiego czyszczenia pamięci; tylko magia, wymienione w każdym z pięciu rogów pentagramu świece i świadomość, że drugi etap wciąż przed nim. Pole grawitacyjne było łatwiejsze — z pozoru. Pozory lubiły mylić, magia odpychania kręcić nosem, ostatni zestaw świec, które zabrał z sobą na herbatkę z chmurką — słowa Georgie, nie Williamsona — nie był tak uparty, co karmazynowe kuzynki. Odwleczona w czasie obietnica została dopełniona połowicznie; jeden rytuał oplótł rezydencję państwa Verity, drugi czekał na swoją kolej, a Barnaby nie zamierzał czekać w ogonku. Athame w dłoni spijało ciepło — każde słowo miało szansę skraść resztkę dźwiganej w krwi energii; spić wszystko, co pieczołowicie gromadził od ostatniego oczyszczania z zatrucia i wstrzyknąć w żyły świeżą dawkę porytualnych efektów. Niespełna trzy tygodnie temu w Sonk Road wypacał przez każdy por ciała ból; wolałby nie powtarzać tego samego na podjeździe Bena. Znajoma intencja — opleć rezydencję, zaatakuj wrogie zamiary, włamywacza i każdego, kto zamierza skrzywdzić domownika; bez względu, kiedy tego zapragnie — wprawiła ciało w ruch. Razem z ramieniem poruszyło się athame, usta oraz magia we krwi; wydech był próbą tchnięcia w słowa daru Piekieł i upewnienia się, że zadziała. — Gravitatem loci augere, intrusos attrahere, resiliens superare. Oby Verity ubezpieczył samochód na okazję nieoczekiwanego efektu magnesu; wgniecenie w masce w kształcie intruza nie przeszłoby w sądzie nawet z jego talentem. Pole grawitacyjne| próg 65 | k100 + 27 skutki uboczne: k60 — 11 zużyty ekwipunek: świece czerwone z tematu bez względu na efekt |
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Stwórca
The member 'Barnaby Williamson' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 50 -------------------------------- #2 'k60' : 21 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Audrey Verity
POWSTANIA : 16
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 173
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 12
22 kwietnia, 1985 Dawno nie trzymała w dłoni athame. Błyszczący w słońcu, rytualny sztylet miał rękojeść wykonaną na specjalne zamówienie jej ojca — rodzinny herb Hudsonów bez problemu rozpoznała pod smukłymi palcami. Dziewczynki bawiły się pod czujnym okiem niani na tarasie, niespecjalnie zainteresowane tym, co ich matka wyczynia w ogrodzie. Kolorowanki, które kilka dni wcześniej przyniósł wujek Barnaby, były znacznie bardziej interesujące. Równo wyłożona kostka była miejscem centralnym frontowej części rezydencji, a co za tym idzie, idealnym miejscem do odprawienia rytuału. Kamienny strażnik brzmiał groźnie i dokładnie taki powinien być. W niepokojących czasach przyszło im żyć, gdy czarownik nie może bezpiecznie czuć się nawet we własnym domu. Katastrofy, nieszczęśliwe wypadki i włamania — ostatnio, miała wrażenie, były na początku dziennym. Aksamitny woreczek z rytualną mieszanką był przyjemny w dotyku; mniej przyjemny w zastosowaniu. Usypanie pentagramu zajęło jej kilka minut. Musiała być pewna, że robi to idealnie. Każde ramię było równe, każde pod odpowiednim kątem zwrócone ku sobie. Potem przyszedł czas na świece — pięć, dokładnie tyle ile ramion było do przyzdobienia. Żółty kolor był pospolity, ale Georgie zawsze mówiła, że wyglądają jak kwiatki, mama. Kwiatki broniące naszego domu, dodałaby, gdyby Georgie była teraz obok. Stanęła pośrodku, czując ciepły, wiosenny wiatr na czubku nosa. Dziewczynki od rana cieszyły się, że będą mogły spędzić popołudnie na świeżym powietrzu. Zgodnie obie stwierdziły, że nienawidzą zimy. Audrey lubiła ją właśnie najbardziej — wiosną ludzie zaczynają robić się bezeczelni. — Lapides custodes, intrusos agnoscere et repugnare — powiedziała, obracając athame zgodnie ze zwyczajem, czekając, aż do wiatru dołączy woń topionego wosku. Kamienny strażnik; st. 70 magia powstania: 16 zużywam zestaw żółtych świec |
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : NORTH HOATLILP
Zawód : żona; filantropka
Stwórca
The member 'Audrey Verity' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 40 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Annika van der Decken
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
4 V 1985 Serce załomotało w klatce piersiowej, a dłoń odruchowo sięgnęła po kartonik, w którym czekał ostatni papieros — płomień u wylotu zapalniczki, który w ciemności potrafi zrobić wielką różnicę, teraz jest nieistotnym punktem pośród skąpanego w słońcu podjazdu. I dokładnie tym samym są dziś obawy Anniki. Jedno kliknięcie i głęboki wdech później, końcówkę papierosa zajmuje intesywny żar. Ten wdech to dawka przypominająca poczucia, że wszystko już jest w porządku — i będzie przez cały czas trwania rytuału, a także bezpośrednio po nim. Aż do czasu, gdy ktoś nie spróbuje przekroczyć granicy tego domu z zamiarem zaszkodzenia jego mieszkańcom, ale to już nie będzie jej zmartwienie. A jednak— Palce odrywane od ust drżą, drżałby i głos, gdyby cokolwiek mówiła — ale nie ma do kogo; podjazd jest pusty. Ten spektakl nie potrzebuje widzów, a owe niewypowiedziane życzenie wyraziła uprzejmym czarną bez cukru, poproszę. Za chwilę wrócę, żeby ją wypić. Najpierw obowiązki. Jeszcze dwie dawki przypominające i zagaszony w połowie papieros ląduje z powrotem w paczce — wyrzuci go później. Pierwszym krokiem na drodze do ponownego rzucenia tego, do czego nie powinno się nigdy wracać, jest niedopalanie do końca. Już wkrótce znowu będzie mogła mówić, że Annika Dłonie wysypują mieszankę z poświęconym prochem, a w rogach utworzonego pentagramu stają świece — każda z własną, drobną kosteczką i z własnym potencjałem do amplifikowania wiszącej w powietrzu magii. Chętnie zgodziła się, by objąć dom rodziny Verity swoim rytualnym patronatem, nawet świadoma lęku, z którym — dobrze wie — nie może wiecznie żyć. Athame w dłoni i skupienie na intencji — ktokolwiek nieproszony wtargnie na teren posesji z zamiarem skrzywdzenia, uszkodzenia mienia, bądź kradzieży, napotka żywioł, który wyssie z niego witalność i będzie wysysać tak długo, aż nie wycofa się w popłochu. Jeśli zdoła. — Plaga culicum, sanguinem exsugere, fugam necessitare — prawa dłoń wskazuje świecę za świecą, a jadeit na nadgarstku stanowi lśniące potwierdzenie, że pewność siebie rosnąca w Annice z każdym wypowiadanym słowem, nie jest wyłącznie obronnym odruchem wykutym na absolutnym braku rozsądku. Jest potwierdzeniem, że odrobiła wszystkie niezbędne prace domowe i teraz już nic złego jej się nie stanie. Rzut: Plaga Culicis (80) – k100 + 15 (rytualny proch) + 5 (rytualne kości) + 20 (magia natury) Skutki uboczne: k60 - 5 (jadeit na obniżenie skutków ubocznych) Zużywam komplet zielonych świec / jeśli wszystko pójdzie ładnie, z tematu |
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Stwórca
The member 'Annika Faust' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 21 -------------------------------- #2 'k60' : 5 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Annika van der Decken
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
Może to przeciągnięta samogłoska w drugiej sylabie słowa sanguinem, może fakt, że załamał jej się głos pod sam koniec inkantacji; może to czająca się gdzieś podświadoma panika, a może to zwyczajnie magia gra z nią w pokera. Bo nie wydarzyło się nic — a nic oznacza ledwie mglisty posmak powodzenia i knoty świec nawet nie liźnięte gorącem płomieni zaczerpniętych wprost z samego Piekła. Nic oznacza jasne paliczki, których nie wypełniła moc — a tą przecież powinny tętnić zarówno proch, jak i użyte kości. Nic oznacza bezsilną złość, skumulowaną w prawej nodze — gdy jednym jej wymachem zniszczyła pieczołowicie usypywany pentagram i wywróciła jedną ze świec. Już miała wywrócić i drugą, kiedy— Wdech, Annika. Wciąż może go zaczerpnąć, wciąż czuje się dobrze, wciąż może spróbować ponownie, tylko raz jeszcze musi naruszyć zapasy Veritych, a wcześniej… Oczyszczanie podjazdu pozwala uwolnić głowę od niepotrzebnych myśli i czyni brak sukcesu bardziej znośnym, kiedy wszystkie tego dowody znikają z powierzchni ziemi — bo może i Annika ma problemy z zaakceptowaniem porażki, ale na szczęście uczy się ją znosić w bardziej dojrzały sposób. A uczy się to słowo-klucz. Gdyby się nie uczyła, zabrałaby ze sobą tylko jeden komplet świec. Bo przecież ostatnio nie skopała żadnego rytuału. Za to niektóre wyszły aż za dobrze. Kiedy już uszczupliła zapasy o kolejną porcję rytualnego prochu i kompletu zwierzęcych kosteczek, gdy już z nowo utworzonej mieszanki usypała drugi pentagram, kiedy już obejrzała każdą świecę i każdą kosteczkę zatkniętą przy rogach pentagramu, znów — zaciskając palce na athame — skupiła się na intencji uczynienia tego domu fortecy strzeżonej przez samą naturę. — Plaga culicum, sanguinem exsugere, fugam necessitare — jak poprzednio, tylko mocniej, pewniej, z determinacją właściwszą komuś, kto — gdyby tylko zechciał — mógłby podpalić nawet wodę. W to nie wątpi, ale przecież nie będzie sprawdzać. Rzut: Plaga Culicis (80) – k100 + 15 (rytualny proch) + 5 (rytualne kości) + 20 (magia natury) Skutki uboczne: k60 - 5 (jadeit na obniżenie skutków ubocznych) Zużywam komplet zielonych świec / z tematu, jeśli przeskoczę próg |
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Stwórca
The member 'Annika Faust' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 36 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Stwórca
The member 'Annika Faust' has done the following action : Rzut kością 'k60' : 14 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Annika van der Decken
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
Jeszcze tego nie grali, by Annika musiała się tyle razy powtarzać. Przekradająca się w ruchach i słowach inkantacji Pewność to wciąż za mało, by rozpalić ostatnią świecę i utrzymać ogień pozostałych. Pięć kostek, pięć nieskazitelnych świec i idealne wymieszany i usypany proch to wciąż za mało — ekstremalnie mało pozostało także cierpliwości Anniki, której wisząca na włosku resztka samokontroli już nie miota się i nie wymachuje kończynami. Jest znacznie gorzej — bo kolejną zmarnowaną porcję prochu uprzątnęła powoli, w absolutnej ciszy i z zaciśniętymi ustami. Grozą powiało aż do samego Sonk Road, gdy równie cicho i oszczędzając ruchy, zabrała sobie z oczu komplet świec i popsute kości. Plus odwróconej dupą fortuny jest tylko jeden i niekwestionowany — zapomniała o panice, zapomniała o strachu. Zapomniała o drżących dłoniach a jedyny powód, dla którego by teraz zapaliła — gdyby tylko miała co zapalić — to gwałtowna potrzeba ugaszenia wzbierającego w niej gniewu. W takim stanie nie może podjąć kolejnej próby, inkantacja w takim duchu sprowadzi na nią coś strasznego, przekonała się o tym raz. Jednocześnie nie zamierza się poddawać, zwyczajnie musi się uspokoić, musi— — Sonosnaturae — podniebne wsparcie przysiada na drzewie i wygwizduje pierwsze, co Annice wpadło do głowy i za czym instynktownie podąża sama Annika, usypując — oby ostatni — pentagram numer trzy. — I come home in the morning light, my mother says "When you gonna live your life right?" — Wyśpiewała w rytm ptasiegu trelu, myśląc intensywnie dokładnie nad tym samym — co się stało z jej życiem, że potrząsa już trzecim słoikiem z rytualną mieszanką z coraz mniejszą nadzieją na powodzenie przedsięwzięcia? — Oh momma dear, we're not the fortunate ones. And girls, they wanna have fun — A teraz jest tutaj. I nawet nie bawi się dobrze. Umilając sobie czas piosenką, dopełnia ceremioniał jak poprzednio, mieszanką z poświęconego prochu, wieńcząc pracę kompletem zielonych świec i kości. — Co za bies przeklął twoje podwórko, Verity, że idzie to tak ciężko? — Jasne, rytuał jest trudny. Jasne, Annika nie miała ostatnio najlepszej relacji z magią rytualną. I jasne, nigdy nie sprowadzała na cudze obejście plagi komarów, ale— — No bo, kurwa, bez przesady. I niech to wystarczy za najlepszy — bo jedyny słuszny — komentarz. Obróciła athame w dłoni i raz jeszcze ustawiła się w centrum pentagramu z intencją zwieńczenia prób jebanym — i w pełni zasłużonym — sukcesem. — Plaga culicum, sanguinem exsugere, fugam necessitare. — Jak się nie uda, chyba naprawdę uwierzy, że zbrukała czymś athame i odda je do pilnego czyszczenia, ale tymczasem… Do trzech razy sztuka. A ptak zostanie tutaj jeszcze przez kolejne dwie godziny przypominając swoim trelem domownikom o tym, jak ważna jest zabawa. Rzut: Plaga Culicis (80) – k100 + 15 (rytualny proch) + 5 (rytualne kości) + 20 (magia natury) Skutki uboczne: k60 - 5 (jadeit na obniżenie skutków ubocznych) Zużywam komplet zielonych świec / niezależnie od efektu, z tematu. |
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Stwórca
The member 'Annika Faust' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 28 -------------------------------- #2 'k60' : 8 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Annika van der Decken
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
13 V 1985 Czwarte podejście nie powinno mieć miejsca. Czwarte podejście to igraszka na zdrowym rozsądku i trzeźwym umyśle, który powinien przecież krzyczeć wpiekłogłosy, że może ten rytuał to nie jest w tym momencie najlepszy pomysł. Czwarte podejście powinno dać każdej rozsądnej osobie do zrozumienia, że już wystarczy, pora przestać. Czwarte podejście aż prosi się o komentarz, by lepiej państwo Verity zlecili najpierw przeszukanie podwórka pod kątem złośliwych elementów zakłócających magię. I wreszcie — czwarte podejście to pilna potrzeba introspekcji — co cię tak rozprasza, Annika? Czwarte podejście ma posmak dopiero–co zjedzonych lodów czekoladowych, na które pozwoliła sobie gdzieś pomiędzy pracą, a przyjazdem do państwa Verity. Tam, z kolejną porcją mieszanki soli, mąki i poświęconego prochu, z kolejnym kompletem zielonych świec i woreczkiem grzechoczących kosteczek zapałała raz jeszcze żądzą pilnego sprawdzenia, czy rzeczywiście jest aż tak beznadziejna. Została wpuszczona do środka i od razu skierowała kroki na inny fragment podwórka, z daleka od brukowanego podjazdu, a bliżej natury — szanse, że magicznym komarom po prostu nie podobało się tamto poprzednie miejsce są niewielkie, ale nigdy zerowe — rytuał i tak obejmie cały teren otoczony ogrodzeniem. Rozsypana mieszanka przybrała formę pentagramu, świece i kości znalazły swoje miejsce przy jego rogach, a Annika w samym środku. Z athame w garści, róg po rogu, wydaje świecom rozkaz — nie prośbę, ani nie błaganie — by wreszcie zapłonęły. Intencja jest jasna i już niemalże wyuczona. Poświęciła chwilę namysłu, by raz jeszcze poczuć ją całym sercem. Halo, z bzyczącym pozdrowieniem. Macie dom do ochronienia! — Plaga culicum, sanguinem exsugere, fugam necessitare. — Może to tamten dzień był niefortunny i przepływ magii potrzebny był gdzieś indziej, pozostawiając ją w poczuciu absolutnego fiaska. Może tamten dzień zwyczajnie nie był najlepszy dla niej. Dzisiaj jest inne, świeże i pełne nowych szans, a jej pozostało z nich jeszcze raz skorzystać. Rzut: Plaga Culicis (80) – k100 + 15 (rytualny proch) + 5 (rytualne kości) + 20 (magia natury) Skutki uboczne: k60 - 5 (+ jadeit na obniżenie skutków ubocznych) Zużywam komplet zielonych świec /zt. |
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy