First topic message reminder : Most nad wodospadem Most nad wodospadem w New Hampshire wznosi się dumnie, tworząc mistyczną arkadę nad rwącą rzeką. Jego solidna struktura, wykonana z naturalnych materiałów, harmonizuje z otaczającym krajobrazem. Kamienne filary, zdobiące balustrady, wydają się być zlepkiem barw skał i mchu. Drewniane deski mostu emanują ciepłym brązem, odbijając światło zachodzącego słońca. Gdy promienie odbijają się od kaskad wodospadu, most nabiera magicznego blasku, a otaczający go klimat staje się zaproszeniem do odkrywania tajemniczych zakątków natury. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Stwórca
The member 'Ashena Asselin' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 49 -------------------------------- #2 'k10' : 9, 5 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
Lewa brew — ta, która nie mogła nadziwić się wypełnionym idiotyzmami światem — przespacerowała się w górę; uniesiono—pytająca, osądzająco—nieustępliwa w postanowieniu, że bez względu na to, co odszczeka Asselin, Williamson wytrwa w toni niezmąconego źródełka opanowania. Łatwo wymyślić, trudno wykonać, niemożliwe obiecać; kobiety w Gwardii każdego dnia stawały przed prostym wyborem — albo nauczą się słownych szermierek, albo koledzy po fachu zmienią dożywotnią służbę w bezterminowe prześladowanie. Wolność, równość, braterstwo; kazamata to nie rewolucja francuska — ideały wciskała tam, gdzie Ash opinie postronnych. — Z żadnych przyczyn, Asselin. Po prostu znam siłę własnego rozczarowywania. O potędze rozczarowywania innych nie mówiąc; niezachwiana równowaga prowadziła rozmowę po rozległych meandrach tematów. Między ciosem i unikiem, blokiem i odskoczeniem, uderzeniem i parowaniem poruszyli wszystko — było o cieście, o lubię—nie—lubię, spotkaniach nad pieczenią oraz ciastach nieznanego pochodzenia, więc na pięć minut przed finałem zabrakło w tym zestawieniu wyłącznie opinii zwrotnych na temat ustrojów politycznych państw Afryki Środkowej. Może zdążą w drodze powrotnej do samochodów? — Jeśli okażesz się mistrzynią gara, zwrócę honor — cisnące się na usta, nieeleganckie, niekulturalne, stojące w sprzeczności z wpajanymi od dziecka ideałami dobrego wychowania — gdybyś go tylko miała — zapadło się w niebycie. Zmęczenie kazało oszczędzać słowa, oddech i stężenie tlenu w płucach; to samo zmęczenie nie powstrzymało ostatniego aktu buntu przed zagrywką ostateczną. — A ciasto wezmę na wynos, choćbym miał dokarmić nimi lokalne szopy — gówno prawda; od pół roku próbował trafić puszką tego, który okradał śmietniki na Starym Mieście — skutek był mierny i to nie celność Williamsona zawodziła, tylko niesłychane umiejętności gadziny. Barnaby miał teorię, że szop był zwierzęcopodobnym; kimś, kto zbyt często ulegał pokusie animalistycznego zewu, aż w pełni przekształcił się w tego zamaskowanego skurwysyna matki natury. Marzenie o schwytaniu go przed przeprowadzką do Cripple Rock oddalało się coraz bardziej; pozostawało żyć nadzieją, że szop podąży za Williamsonem. — Przekonałaś mnie — kiedy myśli wędrowały wokół Starego Miasta, walka nabierała impetu; Asselin była w gorszym stanie — Barnaby miał sekundę na podjęcie decyzji i kolejny moment zdecyduje, czy wybrał słusznie. — Pomogę ci tam trafić. Pod wodospad czy ziemię? Bez różnicy; byleby skutecznie. Kiedy Asselin wymierzyła cios, Williamson ewidentnie nie próbował się bronić — zastygły w miejscu i czasie cierpliwie czekał, aż impet uderzenia odezwie się w ciele świeżą salwą orzeźwiającego bólu. Bok będzie paskudnie posiniaczony, a nerka straci kilka funkcji życiowych, ale to cena, którą zapłacił dobrowolnie; kiedy tylko minął pierwszy szok kontaktu, Williamson wykorzystał lukę. Zamiast obrony, atak — sekundę po nim kolejny. Zgięte kolano runęło w kierunku uda Asselin, gotowe odwdzięczyć się za ostatnie dwie minuty bezdechu — w tym samym momencie zwinięta w dłoń pięść ruszyła w kierunku mostka Ash; Williamson zamierzał odpłacić pięknym za bolesne, nawet jeśli wymiana waluty była zawyżonym saldem cierpienia. Sparing wskoczył na ślizgawkę — ostatnia prosta była szybka, była brutalna, była dokładnie taka, jaka powinna być. W prawdziwym starciu nikt nie będzie patrzył na sympatię; przetrwanie nie ma imion. cios średni w udo| próg 60 | k100 + 14 (sprawność) + 20 (walka wręcz) — 5 (skutek ciosu mocnego) obrażenia | 14 (sprawność) + 2k10/2 cios średni w klatkę piersiową| próg 60 | k100 + 14 (sprawność) + 20 (walka wręcz) — 5 (skutek ciosu mocnego) obrażenia | 14 (sprawność) + 2k10/2 Punkty Życia: 172 — 33 = 139[ukryjedycje] Ostatnio zmieniony przez Barnaby Williamson dnia Czw Paź 31 2024, 09:49, w całości zmieniany 1 raz |
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Stwórca
The member 'Barnaby Williamson' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 1 -------------------------------- #2 'k10' : 10, 3 -------------------------------- #3 'k100' : 25 -------------------------------- #4 'k10' : 7, 6 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Ashena Asselin
ODPYCHANIA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 188
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 7
TALENTY : 9
Słowne szermierki były chyba główną rozrywką Gwardii. Raz, że były swoistego rodzaju testem dla nowicjuszy, a dwa… jeśli nie umiało się pyskować do kolegów, było się bardzo biednym. Gwardia nie była miejscem dla słabeuszy, umiejętność skutecznego odpyskowania osobnikom pokroju Barnaby’ego była równie istotna co zdolność do posłania go na glebę. Czasami też słowne przepychanki były na tyle urocze, że mogły wyprowadzić przeciwnika z równowagi, a im bardziej wkurzony oponent, tym więcej błędów popełniał. - Nie martw się, słoneczko, mnie nie rozczarujesz. – niewinna minka Ash była doskonałym zwiastunem tego, że pocisk nadejdzie za chwilę. I tak zresztą się stało. – Bo żeby mnie rozczarować, musiałabym się czegoś po tobie spodziewać. – hau hau, małe i zabiedzone stworzonko, które przyszło do Gwardii po życiowej tragedii, nie dość, że nauczyło się pyskować, to jeszcze gryźć. Dzisiaj była w bardziej kąśliwym nastroju niż zazwyczaj, dało się to zauważyć bez najmniejszego problemu, ale jednocześnie nie próbowała tego przekuć w cokolwiek więcej poza klasyczną pyskówką. Bo nawet jeśli była wkurzona i zgryźliwa, to nie Williamson był powodem tego stanu. Nie widziała więc najmniejszego powodu, dla którego to on miałby za ten fakt obrywać. - Trzymam za słowo. Zeżresz całą michę i poprosisz o więcej. – rzuciła bez najmniejszego wahania, co nawet przy bardzo złej woli nie mogło być nie wzięte za wyzwanie. Skoro Barnaby tak bardzo chciał poznać, jak gotuje koleżanka z pracy, to proszę bardzo! Zabawny jednak mógł być fakt, że być może z kuchnią Asheny zdołał się już zetknąć, całkowicie nieświadomie, gdy „nadmiary” wyżerki odsyłała prosto w pewne chętne greckie rączki, coby nie być aż tak bardzo wrzodem na dupie, obżerającym przyjaciela. – Dla szopów to mi tego ciasta szkoda, więc się wypchaj. – oburzyła się szczerze, choć i jej zaczynał doskwierać już ten trening i zmęczenie z niego płynące. No ale nie była kimś, kto by się poddał, nie Ashena i nie w trakcie walki. Walczyło się zawsze do końca. I najwyraźniej nie tylko ona miała takie podejście. Przez chwilę otworzyła szerzej oczy, kiedy Barnaby nawet się nie bronił, pozwalając jej wyprowadzić cios z pełnym impetem. Może powinna cofnąć się, bo to nie było standardowe zachowanie, była święcie przekonana, że Williamson miał jakiś plan. Kto by zresztą nie miał. Ale nie była kimś, kto się wycofuje, a ułamki sekundy na decyzję pozwoliły co najwyżej ustawić się w pozycji do bloku, by zminimalizować obrażenia. Tyle, że obrażeń jakimś dziwnym cudem nie było. - Chyba ja tobie, Barney. – rzuciła, nie mogąc jednak wyzbyć się zaskoczenia z głowy, widząc, jak mimo tak bliskiej odległości Barn pudłuje w tak bardzo spektakularny sposób. Widziała, jak chciał najpierw uderzyć jej udo, pewnie chcąc uszkodzić jej ruchy, a potem w klatkę piersiową, co skutecznie odebrałoby jej dech. I widziała, jak obydwa ciosy nie trafiły celu, dając jej te niezbędne sekundy na wyprowadzenie kontry. A skoro tak… Najpierw jeden silny cios wyprowadziła w brzuch mężczyzny, ponownie – w miękkie tkanki uderzało się najfajniej, a potem wyprowadziła kolejny, elegancki sierpowy w seksownej czarnej rękawiczce, prosto w szczękę Williamsona. Punkty życia: 85 cios mocny w brzuch: próg 85; k100 + 34 (sprawność + walka wręcz) obrażenia: 14 (sprawność) + 2k10 cios mocny w szczękę: próg 85; k100 + 34 (sprawność + walka wręcz) obrażenia: 14 (sprawność) + 2k10 |
Wiek : 32
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Protektor w Czarnej Gwardii, twórca laleczek voodoo
Stwórca
The member 'Ashena Asselin' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 71 -------------------------------- #2 'k10' : 7, 5 -------------------------------- #3 'k100' : 15 -------------------------------- #4 'k10' : 6, 2 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
Cienka granica między dobrym smakiem i zniesmaczeniem była łatwa do przeoczenia — wystarczyło poślizgnąć się na zgniłej skórce własnych słów. Asselin musiała nauczyć się tego typu walki; po drodze zapomniała przyswoić inną lekcje — być może równie cenną. Wszystko smakowało — z umiarem. — Tyle nas łączy, Asselin — czerń w zawodzie, cuchnąca śmiercią przeszłość i niezdrowe zamiłowanie do okładania współpracowników pięściami; tego, co ich dzieliło, było jeszcze więcej, a niepomny na słodkie uśmiechy Williamson — dentyści byli sadystami, on próbował uniknąć cukrzycy — uznał, że nigdy nie jest za późno na krótki kurs przypominający. — Chociaż brak szacunku dla sparing partnera musiałaś wynieść z domu. Nie wszystkie klapsy musiały być fizyczną formą nagany; niekiedy słowa działały równie skutecznie — zwłaszcza, kiedy przyczyna zgryźliwości ukrywała się za gęstą mgłą sekretów. Gwardziści mieli ich cały wagon — małe, średnie, wielkie, brzydkie, cuchnące, definitywne; tajemnicami wyznaczali ścieżkę przeszłości i otaczali teraźniejszość. Gdyby wiedział, na ile dzień matki obciąża Asselin, mógłby być inny; może nie lepszy — na to zbyt późno — ale cierpliwszy w znoszeniu cierni, którymi pluła. Na to zbyt późno; zmęczenie pozbawiało pierwiastka wyrozumiałości, groźby niepoczęstowania ciastem były na wpół karalne, a nad tym wszystkim unosiła się perspektywa niechlujności. Prawdopodobnie nigdy nie pozna powodu, dla którego żaden z ciosów nie dosięgnął celu; pośpiech, nieuwaga, ślimak bez skorupki na którym podeszwa poleciała do przodu — cokolwiek nie kryło się za chybionymi uderzeniami, będzie przyczyną kilku nieprzespanych godzin i próbą przeanalizowania własnych błędów. Podobno ze wszystkich można wyciągnąć lekcje. — Chwilowe poślizgnięcie — blisko katastrofy, ale nic, czego nie naprawiłby upór; tego Williamson miał w zanadrzu. Asselin próbowała przetestować wytrzymałość jego tułowia; kolejne uderzenie pomknęło w kierunku brzucha i Barnaby — w odruchu, który tym razem nastąpił; koniec z ignorowaniem ciosów — zareagował na fali szybkości. Pięść odtrąciła pięść, głowa odskoczyła w tył; zanim Ashena zdążyła pomarzyć o celnym ciosie w twarz, Williamson był poza zasięgiem uderzenia — szczęka wróci do domu cała. Kwestią sporną pozostawało, czy zawartość Asselin też; zwinięta w pięść dłoń włożyła całą pozostałą energię w uderzenie wycelowane na wysokości pępka — dokładnie tam, gdzie nietrudno o obtłuczenie narządów wewnętrznych. Z uwagi na rytuał dobrego losu, k1 z ataku zostaje zniwelowana. blok ciosu silnego | próg 105/2 = 53 | 70 (k100) + 34 = 104, udany Punkty Życia: 139 — 13 = 126 cios średni w organy wewnętrzne| próg 60 | k100 + 14 (sprawność) + 20 (walka wręcz) obrażenia | 14 (sprawność) + 2k10/2[ukryjedycje] Ostatnio zmieniony przez Barnaby Williamson dnia Sob Lis 02 2024, 18:19, w całości zmieniany 2 razy |
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Stwórca
The member 'Barnaby Williamson' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 44 -------------------------------- #2 'k10' : 8, 1 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Ashena Asselin
ODPYCHANIA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 188
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 7
TALENTY : 9
Pewne słowa używane w komunikacji bywały mylące, nie zawsze oddawały myśli tak, jak powinny. Ashena nie miała nic złego na myśli, a wręcz przeciwnie, jej tok myślenia był bardzo prosty. I przy okazji był największym wyrazem zaufania, bo jeśli nie spodziewała się po nim niczego, to znaczyło, że nie miała żadnych oczekiwań - przyjmowała Barnaby'ego dokładnie takim, jaki był. Nieporozumienia były jednak rzeczą ludzką, zdarzały się wśród najbliższych sobie ludzi, a co dopiero wśród przyjaciół, których połączyła wieczna służba dla Lucyfera. - Szacunek jest pojęciem względnym. - w głosie Asheny zabrzmiał chłód. Nigdy nie „czepiała się” kąśliwych komentarzy pod własnym adresem, a wręcz przeciwnie, odbijała je własnymi. To było dozwolone, dozwolone były szpile wbijane w najwrażliwsze miejsca tak długo, jak dotyczyły tylko jej. Niepisaną zasadą, którą respektowała zawsze, było to, by nie ruszać rodziny. Jaka by nie była, rodzina była świętością. Nie pozwoliła, by komentarz Williamsona wybił ją ze skupienia, by popełniła błąd w walce, ale to nie znaczyło także, że zamierzała odpuścić. Może i przekroczyła tę cieniutką granicę. Ale na pewno nie zrobiła tego specjalnie czy celowo. Barn swój „atak” przypuścił całkowicie z premedytacją. - Na pewno jednak nie dotyczy ludzi, którzy kierują swoje obrazy nie tam, gdzie powinni. - i tak była oszczędna w słowach, bo cisnęło się ich na usta o wiele więcej. Ash nie rozumiała, o co mu chodziło, dlaczego poszedł w taką stronę; czuła się cholernie dotknięta i urażona. Nigdy jednak nie pozwalała, by takie emocje przejmowały nad nią kontrolę. Gniew był złym doradcą, chyba że potrafiło się przenieść go na siłę ciosu. Gwardia na szczęście nauczyła ją jeszcze jednej rzeczy, poza przekuwaniem złości w cios. Nauczyła ją, kiedy należało sobie gniew odpuścić, pozwolić mu się rozpłynąć. Nie była sobą, nawet jeśli radziła sobie w bitwie, wszystkie własne emocje musiała więc filtrować przez pryzmat dzisiejszych odczuć. Nie zwierzała się innym, niechętnie mówiła o tym, co jej doskwierało, by nie wyjść na słabą; może powinna. Filtr zabronił jej rzucić większością słów, które cisnęły się wprost na usta, zabronił zareagować ze złością i siłą, zabronił się odegrać. Zabronił odreagować tak, by zranić jak najmocniej. Williamson nie był wrogiem, nawet jeśli czasem bywał chamski. Jej też się to zdarzało, gdyby punktować słowa jak ciosy, była pewna, że punktacja byłaby bardzo wyrównana. Teraz więc odpuściła, ale to wcale nie znaczyło, że nie wróci do tego tematu, gdy emocje, jej emocje, opadną, gdy bagaż doświadczeń wyrówna się z teraźniejszością, nie przejmując nad nią kontroli siłą wspomnień i straty. - To się tak nie ślizgaj, zdarzają się kamienie w podłożu. - byłoby szkoda, gdyby upadł i sobie łeb rozwalił. Ashenie byłoby szkoda. Ale to uczucie nie przejmowało w żaden sposób kontroli, gdy Barn unikał jej ciosu - szkoda bardzo - i zadawał swój własny. Nie miała najmniejszej ochoty skończyć z uszkodzonym żołądkiem albo inną śledzioną, przyjęcie ciosu na przedramię było już odruchem. Lepsze obite kości ręki niż brzuch. I ponownie przypuściła atak na szczękę Barna, ot był po prostu w idealnej pozycji ku temu. blok ciosu średniego: próg 39; 10 (k100) + 14 (sprawność) + 20 (szybkość) = udane PŻ: 85 - 10 = 75 cios silny w szczękę: próg 85; k100 + 34 (sprawność + walka wręcz) obrażenia: 14 (sprawność) + 2k10 |
Wiek : 32
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Protektor w Czarnej Gwardii, twórca laleczek voodoo
Stwórca
The member 'Ashena Asselin' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 35 -------------------------------- #2 'k10' : 10, 4 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
Cyt—cyt; gdyby starczyło czasu — w starciu fizycznym nigdy nie ma go wiele; to towar deficytowy, którego nie można otrzymać nawet na kartki — zacmokałby z nieudawanym rozżaleniem. Granica pomiędzy dozwolonym, a drażliwym była cienka i łatwa do przeoczenia — szczególnie, gdy pokrywało ją błoto spod podeszw. Śliski grunt niemal posłał go na ziemię, przesądzając wynik starcia; równie śliska był temat, który wprawiał usta w ruch. Był zbyt ostry? Może. Bezczelny? Zawsze. Szczery? Do bólu. Wniosek? — Musisz być gotowa na ciosy poniżej pasa, nie tylko te fizyczne — ustalona na początku starcia zasada stała się ciałem i zamieszkała między nimi — żadnego oszczędzania. Jeńców brano na wojnie, a chociaż między nimi właśnie toczyła się ta na słowa, bezpardonowość była jedyną drogą do przekonania się, gdzie leży świeżo wyznaczona linia demarkacyjna akceptacji; Asselin właśnie zademonstrowała, że we właściwym miejscu. Chłód i wściekłość przekute w czyny, nie słowa — zamiast stosu obelg i sugestii, żeby Williamson skorzystał z pełnego potencjału bezokolicznika pierdolić (mógłby na przykład iść i się pierdolić; mógł też pierdolić od rzeczy; w ostateczności mogła nazwać go zwyczajnie popierdolonym), postanowiła zablokować atak. Gdzieś pomknął prąd świeżego bólu wywołanego impetem ciosu — gdzieś zawieruszyły się postrzępione sylaby niewypowiedzianych słów. Gdzieś ulotnił się zamiar, myśli i rachuba czasu; od tego momentu każdy ruch miał służyć doprowadzeniu walki do końca. Ślizganie — paskudna przypadłość na naturalnym gruncie; Williamson był zaskoczony nieposłuszeństwem podeszw w desantówkach — po chwili miało do nich wrócić, kiedy kolejny atak Asselin był wolniejszy niż wcześniejsze. Głowa bez wysiłku odskoczyła w tył, unikając wymierzonego w szczękę ciosu; zamiast malowniczego siniaka, dorobił się malowniczego uniesienia brwi. Być może tym razem to Ashena poślizgnęła się na kamieniu — źle wymierzone uderzenie napotkało pustkę, otwierając mu drogę do napędzanej szybkością odpowiedzi. — Ostatnia prosta, Ash — prędki wykrok w jej stronę zatarł mimowolnie wzniesioną odległość; na wyprowadzenie ataków miał sekundy, w trakcie których przesądzone mogło zostać wszystko. — Gotowa na kąpiel? On — nieszczególnie. Zwinięta w pięść dłoń wykorzystała element przewagi; cios w przedramię zamierzał znacznie ograniczyć swobodę uderzeń Asselin — ten, który chwilę później runął w kierunku uda, wymierzony został kolanem. Zachowanie równowagi było teraz kluczowe; wystarczyło, by Ashena uniknęła obu uderzeń, a Williamson naraziłby się na pełne odsłonięcie. Kto nie ryzykował, nie pił szampana; podobno. Po dziś — z obtłuczonym, obolałym ciałem — bardziej adekwatne byłoby zimne piwo wyłowione z czeluści lodówki; Barnaby właśnie znalazł receptę na wszystkie bolączki świata. cios silny w przedramię | próg 85 | k100 + 14 (sprawność) + 20 (walka wręcz) obrażenia | 14 (sprawność) + 2k10 cios średni w udo | próg 60 | k100 + 14 (sprawność) + 20 (walka wręcz) obrażenia | 14 (sprawność) + 2k10/2 Punkty Życia: 126[ukryjedycje] Ostatnio zmieniony przez Barnaby Williamson dnia Sro Lis 13 2024, 10:01, w całości zmieniany 1 raz |
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Stwórca
The member 'Barnaby Williamson' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 91 -------------------------------- #2 'k10' : 8, 1 -------------------------------- #3 'k100' : 30 -------------------------------- #4 'k10' : 8, 5 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Ashena Asselin
ODPYCHANIA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 188
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 7
TALENTY : 9
Spojrzenie, które posłała mu Ashena, było... inne. Może bardziej oceniające. Może życzyło mu kilka nieprzyjemnych wypadków - ale to akurat było normalne w ich sparingach, za każdą walką, poobijana życzyła mu bolesnego urazu i najczęściej był to zwyczajny żart, satysfakcja z wygranej. Bo każdy trening, który przetrwała, był wygraną, bez względu na jego wynik. Ale teraz... Asselin nie bywała obrażalska. Inna kobieta na jej miejscu strzeliłaby fochem, Ash wolała posłać ciosy. Ale mimo wszystko ciągnięcie tematu przez Williamsona poruszało rzeczy, których poruszyć nie powinno. Och to nie tak, że nie była gotowa... No dobra. Nie była. Jednak Gwardia dobrze trenowała swoich członków. Nie pozwoliła sobie, by ją to ruszyło. Przynajmniej nie na zewnątrz. Stłumiła emocje, pozwalając sobie zrzucić to na bok, skupić się tylko na ciosach. Następne słowa padające z ust Williamsona jasno wskazywały, że zrobił to celowo. Celowo chciał ją... wkurzyć? rozdrażnić? zranić? Może wyszło. Może nie. - Nie sądzę, żebyś miał dokładne pojęcie, na co jestem gotowa. - w głosie Asheny słuchać było spokój. Spokój zaprawiony nutami zmęczenia, bo przecież nie dało się ukryć, że walka była męcząca, a kobieta była też zmęczona psychicznie ciągłą koniecznością trzymania się dzisiaj w kupie. Czuła, jak zaczynała boleć ją głowa, niczym migrena, która przychodziła i odchodziła i tylko wkurzała. Luksusem treningów było tylko to, że można było je zwyczajnie przerwać. Tak, Barnaby miał rację, to była ostatnia prosta. Wątpiła, by miała siłę na dalszą, a w takim momencie jeszcze groziło jej rozszczepienie. Nie była też pewna, czy miałaby na tyle energii, by z dysocjacją walczyć. I z czymkolwiek innym. Zaklęła na głos, gdy niesprzyjające okoliczności środowiska sprawiły, że cios nie trafił do celu; cholerne trampki na leśnym podłożu. Z tego powodu Barnaby miał wręcz ułatwione zadanie - odzyskała jednak na tyle sił, by zablokować cios wymierzony w przedramię i nie skończyć z uszkodzeniem ręki, ale cios na udo przyjęła normalnie. Może z winy zwolnionych ruchów, może z powodu całej reszty. Nie zmieniało to faktu, że dzisiaj sparing przegrała - trudno. Zeszłym razem wygrała, następnym może też się uda. To nie była ani pierwsza ani ostatnia walka. - Dość. Przegrałam. - powiedziała krótko, unosząc ręce w górę. Nie zamierzała już atakować. Zresztą średnio rozgarnięty mandryl ogarnąłby, że nie czuła się najlepiej. Ale skoro rzekło się A, to teraz robiło się B. Ściągnęła buty i skarpetki zostawiając je przy brzegu. Może mogłaby poprosić, żeby Williamson odpuścił, ale miała swój honor. Sama zaproponowała, sama przegrała, więc sama ponosiła konsekwencje. Zsunęła się do wody, sycząc cicho, gdy zimna woda spotkała się z jej ubraniem i skórą. To będzie... bolesne. Wciągnęła powietrze i jednym ruchem weszła pod wodospad, zagryzając wargę do krwi, gdy zalały ją strumienie wody. Po krótkiej chwili jednak rozluźniła napięte mięśnie, a zimna woda przyjemnie koiła wszystkie siniaki. - Możesz iść, ja tu jeszcze postoję! - podniosła głos, przekrzykując szum wody. Wątpiła, by Barnaby został. W końcu stała na własnych nogach, nie zemdlała, do jutra jej przejdzie. Chyba. Ashena nie była pewna, ale była praktycznie stuprocentowo pewna, że Williamson sobie pójdzie - zakład przegrany, przedmiot zakładu wykonany. Woda przyjemnie łagodziła ból głowy i wcale nie była aż taka zimna... blok ciosu silnego: próg 63; 69 + 14 (sprawność) + 20 (szybkość); udane PŻ: 75 - 12 - 21 = 42 Barnaby i Ashena z tematu |
Wiek : 32
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Protektor w Czarnej Gwardii, twórca laleczek voodoo