Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Stary autodrom
W sercu lunaparku ukrywa się zapomniany autodrom, gdzie niegdyś królowały radosne śmiechy i piski. Teraz to miejsce tonie w dźwięku wiatru, który niesie kurz i opadłe liście. Obudowana trasa, zatarta i spękana, zmienia kolor na rdzawy, a resztki barier zderzeniowych wydają się być ostatnimi świadkami dawnych emocji. W porzuconej strefie startu i mety, światło zachodu słońca łaskocze stalową konstrukcję, nadając jej złotawy blask. Autodrom, oparty na strzępach wspomnień, jest teraz jak melodia utraconej zabawy, grająca tylko w ciszy opustoszałego lunaparku.

Nieobowiązkowy rzut k3:
K1 – Chociaż autodrom jest opóźniony, nagle lampy samochodzików migoczą, a one podrywają się do dzikiej, nieokiełznanej jazdy. Trwa to dosłownie kilka sekund, nim znów gasną.
K2 – Jeden z samochodzików nagle zaczyna jazdę i próbuje Cię przejechać, aż nie uciekniesz za barierkę.
K3 – Widzisz, że w budce od obsługi autodromu ktoś jest. Kiedy zbliżysz się, dostrzegasz wielką, zapleśniałą kukłę clowna. Przez następne cztery dni będziesz się zmagał z jej złudnym widzeniem w różnych, najmniej oczywistych miejscach.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Cecil Fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
16 maja 1985, późny wieczór, wczesna noc

Msza zrodziła w nim kolejne wątpliwości, które zaplątały się w myśli niepoukładane; kiedy stanie na nogach? kiedy wyceluje wzrok w linie horyzontu bez zbędnego balastu myśli w głowie i tężących pod sercem emocji, których nie potrafił nawet nazwać?
Otoczył spojrzeniem sylwetkę Bloodwrotha; do ust przykleił uśmiech; dużo ładniejszy od tego, który zazwyczaj wykrzywił jego wargi. Cecil go odwzajemnił, choć z mniejszym przekonaniem, jakby w obawie, że tym gestem, zaburzy emanującą od skrzypka wesołość, ale milczał, milczał uparcie od kilku minut, milczał, bo bał się, że słowa ugrzęzną mu w gardle i nie będzie w stanie wykrzesać z siebie żadnego zlepka liter, nawet tego najmniej składnego.
Milczał, gdy dłoń zanurkowała do kieszeni. Milczał, gdy Nevell powiedział krótkie jesteśmy na miejscu. Milczał, kiedy zaszło słońce, a ich sylwetki tonęły w ciemności; księżyc, schowany w chmurach, nie oświetlał im drogi.
Papieros tlił się między ustami, gdy Nevell nadal ich wycieczce żywszego tempa. Jesteś pewny, że to tu?, chciał zapytać, ale, zamiast słów, z ust wypluł obłok szarego dymu, który na ułamki sekund przysłonił jego twarz, zanim nie potargał go na strzępy wiatr.
Potrzebowali rozrywki, chwili rozrywki, potrzebowali sam na sam w swoim towarzystwie, potrzebowali wyplątać się, chociaż na kilka sekund, od zakleszczających sie na ich sylwetkach szponów brutalnej, nie znoszącej kompromisów rzeczywistości.
Przekazał mu papierosa, a sam zainteresował się skromnym prowiantem w postaci zakupionych jeszcze na mieście frytek; chociaż już dawno wystygły, włożył sobie jedną do ust, a twarz wykrzywił grymas, któremu daleko było to oznaki radości.
- Tę sól to sobie mogli darować - mruknął pod nosem. Za słone, zimne, fuj. Miał ochotę wyrzucić całą zawartość papierowej torebki do mijanych pod drodze krzaków, ale z szacunku do przyrody, zrezygnował z tego pomysłu. - Już lepiej smakowałby z chilli. - Podejrzewał, że tej zachcianki, gdy znajdowali się daleko od cywilizacji, Nevie nie mógł spełnić, zatem zlizał z ust posmak rozczarowania i rozejrzał się po najbliższej okolicy.
Pogrążony w stagnacji lunpark nie zasługiwał na los, jaki go spotkał; centrum dawnej rozrywki i radości, było tylko echem przeszłości; wrakiem tego, co było.  
W oddali majaczył cień diabelskiego młyna, ale nie Cecil, w swojej ignorancji, nie poświecił mu tyle uwagi, na ile bez wątpienia zasługiwał, co innego przykuło jego uwagę - autodrom ukryty w samym sercu zapomnianej krainy uciech.
Spróbował sobie wyobrazić, jak tu było kiedyś. Spróbował zwizualizować sobie roześmiane twarze cieszącego się z życia tłumu, rodziców z dziećmi; balonu z helem unoszące się ponad ich głowami, różowe obłoki waty cukrowej, klauna balansującego między rzekom ludzi, wesołą, skoczną melodię; czego świadkiem było te miejsce, dlaczego spotkał go tak okrutny los?
W głowie Fogatry'ego wybrzmiewała melodia utraconej zabawy; czasy przeszłe, nieważne, zagrzebane pod kurzem wspomnień.
- Umiałbyś tym jeździć? - pytanie wyszeptał prostu w jego ucho, gdy splótł ze sobą ich palce. Echo śmiechów, krzyków, rozmów - wydawało mu się, że je słyszał, zawieszone w czasie i przestrzeni. Te przekonanie zacementował nieprzyjemny dreszcz przebiegający wzdłuż linii kręgosłupa.

Rzut na kość w lokacji
Cecil Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Cień
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : ilustrator
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Cecil Fogarty' has done the following action : Rzut kością


'k3' : 3
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Nevell Bloodworth
ANATOMICZNA : 10
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t764-nevell-c-bloodworth#5056
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1239-nevie#12248
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1196-poczta-nevella-bloodwortha#11541
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2317-rachunek-bankowy-nevell-bloodworth#32216
ANATOMICZNA : 10
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t764-nevell-c-bloodworth#5056
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1239-nevie#12248
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1196-poczta-nevella-bloodwortha#11541
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2317-rachunek-bankowy-nevell-bloodworth#32216
U Nevella Bloodwortha msza nie mogła wzbudzić bardziej negatywnych emocji, które wydrążyła swoją obecnością Matka Piekielna — pełne nadziei oczekiwania jej przybycia, zostało przekształcone w popiół. Służalcza postawa, której od niego zażyczyła, pogrzebała ją w jego oczach, miłość wynikającą z wiary i ówczesne oddanie zgniotła jak owoc, rozpłaszczając go na stole, zmieniając w papkę. Pozycja niemagicznych, którą widywał nie raz i nie dwa, nie miała nic wspólnego z jego oddawaniem hołdu Lilith, a skoro oczekiwała takiego właśnie traktowania (z niezrozumiałego dla Bloodwortha wciąż powodów), to nie mogła liczyć na niego jako swojego wiernego wyznawcę. Już nie, zamiast tego wręczyła mu kryzys wiary. Sama postawiła temu płytę nagrobną, a student medycyny nie miał chyba nawet wystarczającego poczucia gry wartej świeczki, by z tym walczyć. Działania miały swoje konsekwencje, a członków Kowenu traktował z obojętnością, z wyjątkiem czarowników i czarownic, których zliczyłby na palcach góra jednej ręki. Początkowy wstręt, który rozlał się w jego umyśle na spotkaniu, wypłukał pozytywne uczucia względem Matki Piekielnej, wlewając w to miejsce z wolna zastygającą jak cement niechęć i rozsypane ziarna wzgardy. To jednak mogło dawać mu do myślenia, gdy dowie się o swojej kuzynce Imani i jej wyborze strony Lucyfera. Może to ona podjęła właściwą decyzję?
Jeśli początkowo maj roztaczał przed Cecilem i Nevellem dużo nadziei, nawet jeśli wieści posłane przez Blair o śmierci Zuge nie napawały optymizmem, to te pojawiły się w nadejściu Piekielnej Pani. Prędko spadli jednak z przysłowiowego deszczu pod rynnę, a młody Bloodworth obawiał się oczyszczenia z kurzu dziecięcych wspomnień swojego Cienia w kontakcie z Camellią po zobaczeniu praktyk Lilith (o Tinę nie martwił się wcale, bo była na psychotropach). Na swój sposób w umyśle studenta medycyny rozkładało się to zmartwieniem, którego nie chciał przed Froggym pokazywać. Pokłosiem drenującego obojga zwątpienia religijnego i nadmiaru doświadczanych emocji, była ich nocna rozmowa telefoniczna, po której nawzajem warczeli na siebie jak koty, ostatecznie i tak zasypiając obok siebie. Z dniem za dniem szafa skrzypka wypełniała się również ubraniami należącymi do ilustratora — pomieszkiwali obecnie na dwa mieszkania i chyba tylko kwestią czasu aż Froggy zagości się na dobre pod jego adresem.
Bloodworth idąc ramię w ramię z Cieniem, po podwózce na stopa w okolice przez jakichś studenciaków, nadal powstrzymywał się przed zadawaniem Fogarty’emu zbyt bezpośrednich pytań, wyzwalając tym samym w Cecilu wrażenie osaczenia lub eksplozję zbyt wielu emocji na raz. Obawiał się, że ten lont okaże się u niego zbyt krótki. Nevell uznawał, że gdy nadejdzie odpowiednia pora i Froggy zbierze odpowiednie słowa, podpasowując je pod swoje dyktando, wtedy podzieli się z nim tym, co obijało się o wnętrze jego czaszki. Dlatego po prostu był przy Cecilu, tak jakby wymienili się tym zobowiązaniem i dbaniem o siebie.
Jesteśmy na miejscu — stanowiło jednocześnie informacje dla nowo poznanych osób, że pora się zatrzymać, ale również dla Frogarty’ego w kontekście konieczności opuszczenia pojazdu nieznajomych. Wewnątrz niego też zbytnio nie rozmawiali, więc milczenie, którym uraczył go Cecil nie wydawało się obce. Zresztą do ciszy i zazwyczaj braku przestrzeni osobistej, nawet jeśli byli na siebie źli, udało mu się na przestrzeni lat znajomości przywyknąć. Ta, która otaczała jego i Froggy’ego rzadko kiedy bywała niezręczna lub ciężka do udźwignięcia. To był ten rodzaj ciszy, gdzie wystarczała jedynie obecność drugiego. Wystarczył nawet ten nieśmiały cecilowy uśmiech, aby serce Bloodwortha zabiło trochę szybciej. Narzekania Fogarty’ego na jakość smaku zimnych frytek, sprawiła, że skrzypkowi pogłębił się uśmiech.
Po tej recenzji, słońce, na pewno nic już więcej od nich nie kupimy — oświadczył na wpół poważnym, a na wpół rozbawionym tonem Nevell, zacignąwszy się papierosem, podanym chwilę temu przez Cecila. W tym przypadku zdał się na kubki smakowe Cienia, nie paląc się jakoś szczególnie, do zbyt mocnej słoności na języku. — Mogę zrekompensować wybór tamtego lokalu, zrobieniem lepszych w domu, chociaż na pewno wrócimy późno. — Nevie posłał mu krótkie spojrzenie. Wyławianie na mapie okolicy opuszczonych miejsc było broszką Bloodwortha. Opuszczony lunapark został oficjalnie zamknięty dwadzieścia lat temu, został zagrabiony przez naturę i zazieleniony wzdłuż i wszerz. Niby podejmowano próby sprzedaży, ale kto chciałby tak przepłacać za kiepski stan zastawany na terenie?
Skrzypek uznał, że o ile to miejsce imponowało rozmiarem, diabelskim młynem, które wisiało jak wyrzut sumienia, chcący o sobie przypomnieć, to gdyby było oświetlone, to robiłoby jeszcze większe wrażenie. Może nie odłączono wszystkiego od zasilania? Ponownie ciągnął się używką, wstrzymując dłużej dym w płucach, gdy usłyszał znajomy szept. Powoli wypuścił obłoczek w zupełnie przeciwną stronę niż znajdował się jego ukochany. Nevell skierował swoje spojrzenie na porzucone autodromy i poczuł ukłucie żalu, że ten obiekt nie przetrwał w swojej świetności do tu i teraz — na pewno zaciągnąłby tu Cecila na którąś z kolei randkę.
Nie przekonamy się tego, jeśli nie sprawdzimy — mruknął enigmatycznie, wracając spojrzeniem do Fogarty’ego. Na wargach Nevella uformował się przebiegły uśmieszek. Chwilę później mocniej ścisnął splot z ich palców, jakby w ramach zachęty, by ruszył z nim w stronę stanowisk, jak się zdawało, dla pracowników. Dreszczyk niepokoju okazywał się dość subtelny i to na tyle, że pod winowajcę tego zakwalifikował dotyk Cienia. — Jak odcięli tu całkowicie zasilanie, to po ptakach, ale nie zaszkodzi się rozejrzeć. To na pewno lepsze urozmaicenie naszej wycieczki niż przesolone frytki.
Nevell Bloodworth
Wiek : 21
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : student medycyny
Cecil Fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
- Sugerujesz, że frytki można smażyć tylko za dnia? - subtelny uśmiech był tylko imitacją oznaki radości, kiedy spojrzenie napotkało twarz Nevella, w drodze do wiszącego nad ich głowami diabelskiego młynu. Wyglądał jak wrak, widmo ulotności otulone przez mgłę wspomnień. - Nie dyskryminuj nocy, ma nam sporo do zaoferowania. Poza tym nie wróćmy do domu. Chcę zobaczyć wschód słońca, stamtąd - wskazał palcem na najwyższy punkt, który wyznaczał linie horyzontu.
Nevie, jak boli upadek z dziesiątego piętra?, chciał zapytać, może student medycyny dysponował taką wiedzą?
Wbił spojrzenie w przestrzeń przed sobą; otaczała go ciemność i wątpliwości.
Myślisz, że  moment konfrontacji z płytą chodnika jest bolesny?
- Niby wesołe miasteczko, a wypruło ze mnie całą radość. - Kłamstwo. Ostatnia radość była mu zupełnie obca; jak mateczna troska, albo oddalająca się od niego nadzieja. Ostatnio radość była luksusem,  a na luksus nie było go stać.
Wsunął papierosa między wargi; nawet ciepło, które otuliło jego dłoń, gdy Nevell objął ją palcami, nie przynosiła mu ukojenia, wracajmy do domu.
Dzień był ciepły, a on czuł chłód; dłonie miał równie zimne, co zawsze, spojrzenie obojętne, ton głosu monotonny. Chciał czuć, co Nevell. Chciał, by świt dal mu pewność, że Bloodwroth go nie porzuci.
- Lumifluctus - cichy szept przecinający ciszę przyniósł magię ciepłem  przepływająca przez sploty skóry. Wyplątał palce z uścisku Nevella i objął nimi jego kark. - Chcę - wyszeptał mu prosto w rozchylone wargi - by to miejsce chociaż na chwilę było takie jak kiedyś.
Wraz z tymi słowami, nad ich głowami rozbłyska iluminacja świetlna - różnobarwne sople rozproszyły ciemność, a on objął wargami przebiegły uśmiech, który tlił na ustach Bloodwortha.
Nie czekał, aż Nevell odwzajemni gest czułości; nie czekał, aż ich sylwetki znowu pochłonie mrok; nie czekał aż nastrój pryśnie jak bańka mydlana. Wydawało mu się, że czuje na karku natarczywe, obce spojrzenie; nawet tu nie mogli zanzać odrobiny prywatność? Odsunął się od obiektu swoich westchnień i objął spojrzeniem skrawki otoczenia, by zlokalizować położenie intruza; nieprzyjemny dreszcz spłynął wzdłuż linii kręgosłupa.
- W budce od obsługi autodromu ktoś jest - wpadł Bloodworthowi w słowo, potwierdzając swoje przeczucie, które, skonfrontowane z rzeczywistością, pozostawiło na języku nieprzyjemny, metaliczny posmak krwi.
Choć dłonie mu zadrżały, choć papieros, którego obracał nerwowo między palcami, skonfrontował się z podłożem, a on, by nie kusić losu, zmiażdżył go pod podeszwą buta; choć czuł, jak strach zacisnął się pięścią na jego żołądku, podszedł ku budce, by zdemaskować podglądacza.
Gdyby w tym momencie Cecil wiedział, że za rok Stephan King wyda książkę, gdzie głównym zakapiorem będzie klaun zwany Pennywise, nie sięgnął by tak ochoczo po nóż i nie wbiłby jego ostrza w głowę kukły, jednak, nie dysponując taką wiedzą, dłoń wręcz ochoczo odnalazła rękojeść noża, a jego stal głowę dziecięcych koszmarów; krew nie spłynęła po czole pajaca, ale Fogarty'emu wydawało się, przez kilka sekund, że z nieruchomych ust, wydobył się cichy, gardłowy śmiech rozbawienia.
- Nie jest prawdziwy - najpierw słowa, potem westchnienie ulgi, w następnej kolejności parodia uśmiechu na ustach, a po kolejnych pięciu uderzeniach serca śmiech opuszczający wąski tunel krtani; nie miał nic wspólnego z rozbawieniem, był oznaką histerii, sposobem, by wyrzucić tłamszone w sobie emocje. - Revera - wyrzucił z siebie między jednym a drugim haustem powietrza; karykaturalne dłonie utkane z cieni zacisnęły się, w ramach zemsty, na sylwetce kukły.
Wariował, stopniowo tracił nad sobą kontrolę; Nevie, to tylko kwestia czasu, kiedy przekroczę granice obłędu.
Chwile później rozbawienie go opuściło; wyprostował sztywno plecy i sięgnął spojrzeniem do stojącej nieopodal sylwetki; wiszące nad ich głowami światła feerią barw oświetlało jego twarz, przez co nie mógł zdiagnozować towarzyszących mu emocji.
- Może w tej budce znajdziemy źródło zasilania? - głos mu nie drżał, był spokojny, jakby wydarzenia sprzed chwili nigdy nie miały miejsca; jakby nie był bliski załamania nerwowego; jakby świat, w który wierzył, nie rozpadł się na kawałki.

Lumifluctus, k92+8
Revera, k61
Cecil Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Cień
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : ilustrator
Nevell Bloodworth
ANATOMICZNA : 10
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t764-nevell-c-bloodworth#5056
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1239-nevie#12248
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1196-poczta-nevella-bloodwortha#11541
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2317-rachunek-bankowy-nevell-bloodworth#32216
ANATOMICZNA : 10
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t764-nevell-c-bloodworth#5056
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1239-nevie#12248
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1196-poczta-nevella-bloodwortha#11541
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2317-rachunek-bankowy-nevell-bloodworth#32216
Bardziej zakładam, że wrócimy do miasta, gdy zrobi się już widno — doprecyzował po chwili Bloodworth, odpowiadając na kulinarne wątpliwości Fogarty’ego. Na twarzy skrzypka odmalował się kwaśny grymas, gdy z ust jego Cienia padło, jak to rzekomo wiele ma im noc do zaoferowania. Nie rekompensował tego w żadnym razie fakt, że mówiąc o domu, mieli na myśli ten sam adres. Student medycyny spojrzał z powątpiewaniem na trzymający się w konstrukcji na słowo honoru i nadgryziony przez rdzę diabelski młyn. — Wykluczone — Nevell ocenił racjonalnie cecilową propozycję i odrzucił ją bez mrugnięcia okiem. Znał go na tyle, by być świadomym, że Frogarty potrafił wpaść na iście odważny pomysł, który wdrażany w życie, wytracał po drodze punkty na powodzenie, jednak ilustrator pozostawał na widok tego zobojętniały, tak jakby ta nieustępliwość miała odwrócić szale.
Uwaga Nevella częściowo została zogniskowana na chłodzie bijącym od dłoni Cecila, a choć był do tego przyzwyczajony, tak jak do bladości czy płomyków entuzjazmu w oczach podczas tworzenia swoich ilustracji, o ile Fogarty potrafił się w jego obecności skupić. Nieumyślnie zacisnął mocniej palce na zewnętrznej części dłoni Froggy’ego.
Radość ostatnimi czasy zaczynała stanowić dobro luksusowe i element myślenia życzeniowego. Kłamstwo Cecila okazywało się zatem dość proste do prześwietlenia, zwłaszcza gdy Nevell nie raz i nie dwa — po spotkaniu z samą Lilith gwoli ścisłości, które okazało się synonimem rozczarowania — zauważał u niego spadek czy wahania nastroju. Sam zauważał u siebie problem, by z taką łatwością jak wcześniej wywołać u Fogarty’ego uśmiech — w pewnym stopniu przecinali się na środku tej osi. Teraz wprawdzie było to przyćmione przez eksplorację porzuconego na pastwę losu i/lub natury, wręczając w zamian dreszczyk emocji towarzyszący przy każdej tego typu wyprawie. Nawet teraz odnosił wrażenie, że ilustrator myślami był zupełnie gdzie indziej.
Po krótkiej czułości ostał się trzepot motylich skrzydeł w brzuchu, a także wrażenie niedosytu. Bloodworth skwitował to tylko bezgłośnym westchnięciem przy zanikającym uroku świateł — ledwie mrugnięciu z przeszłości. Romantyczny nastrój i urok chwili ustąpił miejsca, ścielącemu się i pikującemu zaniepokojeniu w głosie Fogarty’ego. Słowa ilustratora za sprawą mało subtelnej sugestii, na powrót skupiły uwagę skrzypka na wrażeniu bycia obserwowanym, które tliło się na krańcu świadomości; w końcu nie było aż tak nowe, gdy chodziło się po opuszczonych lokacjach i nasłuchiwało rozmaitych dźwięków, mogących świadczyć o obecności kogoś innego. Ostatecznie student medycyny ściągnął usta w wąską linię, zastygnąwszy w miejscu niczym słup soli. Obserwował całe zajście z parominutowym wrażeniem derealizacji, tak jakby oglądał to z perspektywy filmowej. Nevell pozbył się tego charakterystycznego dyskomfortu, wciągnąwszy głęboko powietrze do płuc. Wiadomość, że to tylko kukła, sprawiła, że mógł pozbyć się myśli jak pozbyć się ciała — na taką ewentualność nie byli zbyt dobrze przygotowani. Bloodworth przez chwilę wpatrywał się w ostrze, jeszcze zanim śmiech Froggy’ego odnalazł drogę do nevellowego zmysłu słuchu.
W paru krokach pokonał dzielącą ich odległość, zupełnie niezainteresowany klaunem w uścisku cienistego zaklęcia. Zagrożenie odeszło do lamusa, a ręce Nevella znalazły drogę do twarzy Cecila, obejmując ją. Może chciał mu się bardziej przyjrzeć przy tym emocjonalnym rollercoasterze. Przy studencie medycyny Froggy’emu trudno było aż tak gładko udawać, by nie dostrzec przejścia — takie zwodzenie za nos mógł zostawić dla przypadkowych osób, które nie spędzały z nim większej części doby.
Silientumvitae — inkantacja zaklęcia przecięła powagą nocne powietrze. Nie została zmiękczona uśmiechem ze strony Bloodwortha, zwłaszcza gdy przyglądał się przenikliwie mimice swojego chłopaka. — Szukasz tematu zastępczego, słońce? — zawiesił między nimi to pytanie, choć dla samego skrzypka miało raczej wydźwięk retoryczny. Na krótko przeniósł wzrok na obezwładnionego klauna, w którym brakowało jakichkolwiek oznak życia, zaraz wrócił nim do swojego rozmówcy. W osobistej skali Bloodwortha widok ten nadal znajdował się daleko na osi jego prywatnych lęków, a już tym bardziej bardzo trudno byłoby temu widokowi doścignąć do koni. Widok tych zwierząt nawet w pewnej odległości w głowie skrzypka, wyłączały przełącznik racjonalnych myśli, dając mu szum w głowie i napięcie każdego mięśnia z osobna. — Możesz w końcu zacząć mówić, co tak naprawdę cię gryzie? Każde kolejne przemilczenie raczej przekłada się do skracania ci lontu i w końcu wybuchniesz. — Nie dałoby się odmówić studentowi medycyny gorzkiego wydźwięku. Nevell powoli cofnął obie ręce z chłodnych policzków Cienia. Nie mógł i nie zamierzał go zmuszać do zwierzeń; przerabiali to wielokrotnie na przestrzeni tych lat. Może i był cierpliwy, ale nie oznaczało to tego, że pozostawał ślepy. Jeszcze pomyślę, że to ja cię tak unieszczęśliwiam, przemknęło Bloodworthowi przez myśl, jednak nie podzielił się tym z Fogartym. — Zaczynam się o ciebie martwić, ale może odwróćmy od tego uwagę, tak w twoim stylu, patrząc na to zasilanie. — Student medycyny nie byłby sobą, gdyby ten przytyk nie padł z jego ust, zaznaczając problematyczny obszar. Powstrzymywać się od niewygodnych komentarzy mógł wyłącznie w warunkach, gdy dotyczyły one względnie obcych dla niego osób, a tym bardziej tym, z którymi nie dostrzegał sensu w potencjalnej rozmowie. Nevell z leviorą na ustach i światłem w jednej dłoni, wszedł do środka, wyminąwszy klauna. Kiedyś może ten kukłowy twór sprawiał wiele radości milusińskim, jednak wypadł z tej roli dawno temu.
Nevell Bloodworth
Wiek : 21
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : student medycyny
Cecil Fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
Silientumvitae ciepłem magicznej energii rozlało się po jego ciele, przynosząc, przynajmniej chwilowe i równie zbawienne ukojenie, którego Fogarty potrzebował. Ręce przestały mu drżeć, mógł unormować oddech, dopasowac go tętniącej w naczyniach krwionośnych krwi i bicia serca, a jednak nie wykrzywił ust w grymasie wdzięczności. Uniemożliwiły to słowa, które chwile później przecięły cisze, rozdrapując ledwo zabliźnione, ukryte głęboko pod skórą rany.
Nawet nie wiesz, ile zła wyrządzają mi twoje słowa, Nevie, cicha refleksja zagościła w przestrzeni umysłu, gdy przymknął powieki, czując jego kojący, ciepły dotyk na swoich policzkach i mgiełkę oddechu na skórze.
- Co złego jest w emocjonuj eksplozji? - pochwycił jego spojrzenie, ton głosu, a nawet mimikę twarzy; przykro mi, kurwa, Nevie, że nie potrafisz się cieszyć chwilą, jak dawniej, że, gdy tylko zamknęliśmy naszą relacje w ramach związku, próbujesz zmusić do zwierzeń, ciągnąc za język, analizować moje słowa i rozliczać z każdego potknięcia. Widzisz to, prawda? Mam więcej wad niż zalet, więc, kurwa, przestrzeń się łudzić, że w końcu się przed tobą otworzę, albo że mnie naprawisz.  - Boisz już że pewnego dnia przestanę odbierać twoje telefony? - w cecilowym tonie głosu również pojawiła się gorycz, a na ustach zatlił się zgorzkniały, pozbawiony radości uśmiech. Prawdopodobny scenariusz. Stał na krawędzi. Dwa kroki na przepaścią. Wystarczyło jedno uderzeń serca, by pokonać ten dystans. Wypić całą butelkę wina, zapalić jointa, napełnić wannę wodą, ostrzem noża podciąć sobie żyły i zatonąć we wszystkich, gromadzonych przez lata rozczarowań. - Mówiłem już. Czasem się duszę i nie mogę złapać tchu.  Czuję sie jak intruz we własnym ciele. Przedwczoraj, gdy podczas kąpieli, docisnąłem peta do skóry - tak, ciągle to robię, Nevell, zauważyłeś? - nie poczułem nic. Zupełnie nic. Muszę zmienić otoczenie. Wyjechać z tego przeklętego miasta, jak najdalej, inaczej nigdy nie złapię równowagi.
Tak, Nevie, unieszczęśliwiasz mnie. Każdy twoje słowa tnie moja skórę boleśniej od najostrzejszego noża z mojej kolekcji. Każde twoje spojrzenie sprawia, że oddycham z większym trudem. Każde twoja nieudolna próba zrozumienia tego, przez co przechodzę, rozrywa moje serce.
Myślał, że będzie łatwiej, gdy wyzna mu co do niego czuje. Myślał, że będzie łatwiej, kiedy złączy ich usta w pocałunku. Myślał, że będzie łatwiej, gdy zatrzyma go przy sobie. Ale tylko się łudził. Nie było łatwiej. Było gorzej. Nevell ciągle wytykał mu słabości. Ciągle czuł na sobie ciężar jego spojrzenia. Ciągle czuł się niewystarczający. W końcu i on porzuci się, jak każdy, gdy przekonał się na własnej skórze, że w twoim uśmiechu nie ma nawet odrobiny szczerości, słyszał głos Dahlii w swojej głowie. Niewidzialna pięść oczekiwań zacisnęła się na jego klatce piersiowej i nie mógł przez to oddychać. Może powinien pozwolić mu odejść?
Powiedz, Nevie, jak się ma czuć ktoś, kto stracił coś, w co wierzył większą cześć swojego życia? Jak może się czuć, ktoś kto zabijał dla tej wiary, a wszystko to, co dawało mu siłę, przestało, w jednej chwili istnieć?
- Może nasze znajomość to też jedno wielkie kłamstwo. Wierzyliśmy, ze Lilith połączyła nasze drogi i miała wobec nas plan, ale teraz gdy - przełknął gwałtownie silne; własny głos, brzęczący w skrawkach dzielącej ich przestrzeni, wydal mu się zupełnie obcy, podobnie jak dreszcze niepokoju przechodzące wydłuż linii kręgosłupa, podobnie jak obijającego się boleśnie o żebra serca - odeszła, tracę grunt pod nogami. To tylko kwestia czasu, kiedy upadnę. Chcesz, żebym pociągnął cię za sobą na dno?
Kwestia zasilenia, zgodnie z życzeniem Nevella, przestała zajmować cecilowe myśli. Stojąc w kompletnym bezruchu, w otoczeniu ciemności - iluminacja zgasła - wbił spojrzenie w jego sylwetkę.
- Nic nie jest takie, jak przedtem. Wszystko wydaje się obce. Nawet smak papierosa. Duszę się pieprzonym dymem, jakbym palił od tygodnia, a nie dziesięciu lat.
Nie potrafił mówić wprost o swoich uczuciach, więc Nevell musiał nauczyć się czytać między wierszami.
Cecil Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Cień
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : ilustrator
Nevell Bloodworth
ANATOMICZNA : 10
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t764-nevell-c-bloodworth#5056
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1239-nevie#12248
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1196-poczta-nevella-bloodwortha#11541
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2317-rachunek-bankowy-nevell-bloodworth#32216
ANATOMICZNA : 10
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t764-nevell-c-bloodworth#5056
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1239-nevie#12248
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1196-poczta-nevella-bloodwortha#11541
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2317-rachunek-bankowy-nevell-bloodworth#32216
Nevell zdawał sobie sprawę aż nadto, że to tylko kwestia czasu, nim wrócą do podminowania i napięcia rodem z ich nocnej rozmowy telefonicznej. Bloodworth mógłby to odwlekać, czy udawać, że nie dostrzega, jak wpływa to na Cecila. Przynależność do Kręgu i obcowanie z osobami, które w ogóle go nie interesowały, podniosły mu próg przemilczania pewnych kwestii i oceny, czy powinien sobie na coś pozwalać. Bardzo często nie dzielił się tym, co tak naprawdę myślał, preferując ciszę niż wsadzanie kija w mrowisko. Skrzypkowi nie było do twarzy z udawaniem, że wszystko jest w porządku, gdy każdy neuron podpowiadał mu, że to tylko zasłona dymna. Poza tym znał Fogarty’ego zbyt długo, aby zamydlił mu oczy, tak jak wciskał kit wszystkim przypadkowym osobom, mogąc wykreować przed nimi dowolny obraz. W pewnym stopniu wywleczenie tych niewygodnych kwestii było kamieniem milowym, którego nie dało się przeskoczyć.
To zależy — odpowiedział Bloodworth, siląc się na spokojny ton, choć Frogarty wysoko stawiał mu tę poprzeczkę. Klucz tkwił w tym, aby nie dać się wciągnąć w nastrój Cecila, który próbował maskować z mniejszą lub większą skutecznością. — W twoim przypadku wolałbym tego uniknąć. Wystarczająco sypiesz się na moich oczach. — Studenta medycyny w odróżnieniu od Froggy’ego było stać na szczerość. Od Cecila przestał tego oczekiwać, jednak nie mógł się wszystkiego domyślać w nieskończoność bez jakichkolwiek podpowiedzi. Nie był od zabawiania się w zgadywanki; Nevie chciał konkretów. Przy pytaniu o nie odbieranie telefonów zatrzymał na nim długie spojrzenie, zanim w ogóle odpowiedział: — Tak. Jesteś tym usatysfakcjonowany? — Odrobina ironii zaplątała się w sekcji pytającej. Nie raz doświadczył egoizmu w odmianie Fogarty’ego z duszeniem w sobie wszystkiego do poziomu gnilnego. Podarował sobie wzmiankę o tym, że z Tessą zawsze w obszarze zdrowia czy bezpieczeństwa Cecila zawsze grali w jednej drużynie, nawet jeśli przeciwko jego woli. — Tak, zauważyłem — skwitował krótko temat przypalania papierosem i próby łapania kontroli na takim zachowaniu. Trudno nie zauważyć, skoro śpimy najczęściej w jednym łóżku, dodał już w myślach student medycyny. Zauważył również to, że Cecil nie liczył się zupełnie z tematami, które omawiali nie raz i nie dwa. Może dla Fogarty’ego w ostatecznym rozrachunku nie miało to żadnego znaczenia.
Ten jeden subtelny przytyk, jak na nevellowe możliwości, przeważył szalę i odpalił Cecila. Bloodworth zamierzał płynąć na tej chmurce, biorąc pod uwagę, że w takich warunkach i uwrażliwieniu Fogarty’ego na różne kwestie, wykluczało to łagodniejszą rozmowę. Skrzypek godził się z tym, nawet jeśli na koniec dnia zostanie czarnym charakterem w historii ilustratora — czasami były ważniejsze rzeczy niż tylko cecilowe samopoczucie na tu i teraz. Rozedrganie ilustratora traktował jako cegiełkę do negatywnych emocji, którymi obdarzył Matkę Piekielną. To obserwowanie, którego nie lubił Cecil, nie było aż tak oceniające, jak zakładał, częściej znajdowało się w tym zainteresowanie i troska.
Bloodworth wkroczył do budki należącej niegdyś do obsługi, unosząc rękę ze światłem, by objąć pomieszczenie. Nie potrafił się jednak zupełnie skupić na tym, by zasilanie przywrócić, gdyż Frogarty wcale nie skończył, ale tym razem wstrzelił się we wrażliwy punkt u swojego rozmówcy. Wycofał się rakiem z pomieszczenia, tak by o nic nie zahaczyć, a następnie wrócił się do Cienia, który wyglądał, jakby wrósł w swoje miejsce i stanął naprzeciwko niego. Tym razem nie sięgnął dłońmi do jego policzków, tylko skrzyżował ramiona na torsie.
Powtórz to jeszcze raz, bo chyba nie dosłyszałem. — Ton wypowiedzi, jak i postawa świadczyły zgodnie o czymś przeciwnym. Głos Nevella stał się szorstki niczym papier ścierny, a jego wewnętrzny spokój zaczynał topnieć. — Pozwól, że coś ci wyjaśnię. To, że oboje wątpimy w megalomański majestat Lilith i dotarło do nas, że niestety nie można na niej polegać, nie oznacza, że wszystko co wydarzyło się do tamtego momentu, stało się nieaktualne. Poznaliśmy się przez ten kowen, to niepodważalny fakt, ale jeśli uważasz przecięcie naszych dróg za pomyłkę, to fajnie masz. Tylko mam złe wieści: zakłamywanie rzeczywistości nie działa gładko w obie strony i szkoda, że nie obchodzi cię, co ja mam do powiedzenia. — Ugryzł się w porę w język, by nie padło: może Tessa pożyczy ci swoje wyciszające tabletki, ponieważ nawet w stanie wzburzenia wiedział, że to byłby cios poniżej pasa. Bloodworth westchnął głośno, kręcąc energicznie głową i odsuwając się od Cienia. Wybranie się tutaj było błędem, tak samo jak wybór tego lokalu z frytkami. Zmuszanie Cecila do rozmowy, której sobie nie życzył, nie ułatwiało im komunikacji. — Jest tylko coś, czego nie rozumiem… Co właściwie próbujesz teraz osiągnąć? Chcesz mnie zniechęcić do siebie, a może zachęcić, żebym cię zostawił? Na jaki efekt liczysz? A może powinienem zapytać: czego ty się obawiasz?
Bloodworth miał nieodzowne wrażenie, że trudno było mu się z Frogartym dogadać nie dlatego, że takiej inicjatywy ze świecą było z jego strony szukać, wręcz przeciwnie — odnosił czasem wrażenie, że Cecil jest tak skupiony na swoim życiu wewnętrznym i targającym nimi rozterkami, że oddzielał się od niego grubym murem. Chciał rozłożył przed nim pajęczynę, że wszystko jest w porządku i świetnie się wszystko układa, oczekując, że Nevell wpadnie tam jak owad. Mogli udawać, o ile obaj na ten układ, by przystanęli, ale skrzypek chciał czegoś prawdziwego. Nie chciał mieć do czynienia z obrazkiem, który Froggy zręcznie by przed nim utkał — chciał widzieć go autentycznego, takim jakim był, przecież znał już niejedną jego wadę i ulokowane różnych blizn.
Nevell Bloodworth
Wiek : 21
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : student medycyny
Cecil Fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
Nie szukał zrozumienia. Bloodwroth nigdy, nawet w połowie, nie był tak zaangażowany w Kowen jak Cecil. Stał z boku, nigdy nie podejmował inicjatywy. Nie pozostawił swojego życie na szali. Tkwił w objęciach luksu, otoczony ciepłem troski i miłości. Nie zatracił się w tym wszystkim. Nie zatonął w obecności Lilith. Nie była jego latarnią morską oświetlającą pogrążone w ciemności skrawki przestrzeni światłem. Nie sprzedał jej swojej duszy. Nie zatracił dla niej swojego sumienia.
Tymczasem Cecil był jak pusta skorupa. Wszystkie emocje tężące pod sercem okazały się kłamstwem, cała nadzieja iluzją, wiara pustą przestrzenią między żebrami. Czuł się tak, jakby całe szczęście, jakie w nim tkwiło, wparowało, jak puste, popękane naczynie.
Nie jestem taki jak ty, Nevell. Czasem zachowujesz się jak buc. Czasem doprowadzasz mnie tym do szewskiej pasji, jakbyś nie stawiał miedzy nami znaku równości, jakbyś chciał podkreślić, że dzieli nas przepaść. I, wiesz, zaczynam ją dostrzegać.
Jesteś tym usatysfakcjonowany?, dzieciną, drażniąca ironią wybrzmiało w przestrzeni.
Wyglądam, jakbym był?, miał na końcu języka, ale słowa zdławił w krtani.
- Tu nie chodziło o mnie, ani o ciebie - mruknął, głos niemal zniżając do szeptu. – Chodzi o nas, Nevell. Od miesiąca zataczamy błędne koło i ranimy się nawzajem
Jak się czujesz, gdy jestem obok?  
Bo ja czuję się coraz gorzej.
- Moje życie się rozpadło, a twoja obecność wcale nie pomaga. Pogłębia tylko ten stan, bo nie potrafisz podjąć decyzji - oni czy ja? Odwlekasz to w czasie, bo chcesz jak najdłużej tkwić w tej bańce i masz do tego prawo, a tymczasem ja się nie mogę złapać tchu, bo mam dość niepewności. Potrzebuję stabilności, Nevell, a obecnie mogą liczyć jedynie na emocjonalny rollercoster. Nie mogę tak dłużej żyć.
Z tobą. Na kredyt. Z udawanym uśmiechem przyklejonym do ust. Z ciężkim westchnieniem witać każdy dzień. Obgryzać paznokcie, gdy szkicuję. Przyciskać do skory niedopałek, gdy wszystko idzie nie tak, jak powinno.
- Co zrobisz jak ta bańka w końcu pęknie? - spytał otwarcie, bo dotychczas Nevell podkreślał, że studia i rodzinne powinności znajdują się na jego piedestale, wiec gdzie tu miejsce dla niego? Wybieraj - oni albo ja. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo, a ta decyzja musi w końcu zapaść. – Do tej pory twoje rodzina nie ingerowała w twoje życie, ale wkrótce się to zmieni. Za kilka dni przekroczysz granice pełnoletności. Za rok, dwa przedstawią ci ofertę matrymonialną. Co zrobisz, gdy ten dzień nadejdzie? Kim wtedy dla ciebie będę? Opcją B?
Cecil nie próbował wejść w jego buty, założyć jego skórę, żyć jak życiem. Byli jak dwie planety, które krążą wokół jednej orbity i czasem się ze sobą zderzają, ale poza tym, poza przyciąganiem i splotem emocjonalnej więzi, nie łączyło ich nic.
- Muszę stąd wyjechać. Chociaż na trochę i zrobię to z tobą, lub bez ciebie. Po prostu to zrobię. - To nie była groźba, a decyzja, która dojrzewała w nim od tygodni.
Cecil Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Cień
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : ilustrator
Nevell Bloodworth
ANATOMICZNA : 10
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t764-nevell-c-bloodworth#5056
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1239-nevie#12248
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1196-poczta-nevella-bloodwortha#11541
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2317-rachunek-bankowy-nevell-bloodworth#32216
ANATOMICZNA : 10
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t764-nevell-c-bloodworth#5056
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1239-nevie#12248
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1196-poczta-nevella-bloodwortha#11541
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2317-rachunek-bankowy-nevell-bloodworth#32216
Kiedy zażegnywali problem zwany Forgerem, Bloodworth naiwnie zawierzył, że odtąd wszystko poukłada się z czasem, tyle że wówczas naprzeciw też pustce wyszła Lilith we własnej osobie. Można, by rzec — natura nie lubi próżni. Zabrakłoby jeszcze do kolekcji wrażeń uwieszenia jakiegoś członka kowenu nad sufitem na jakże pamiętnym spotkaniu absolutu. Nevell odwdzięczył się jej za nachalność i wymuszenie służalczej postawy wymownym milczeniem, które w jego przypadku oznaczało więcej niż słowa. Fogarty oplótł wokół skrzypka bluszcz indoktrynacji, przedstawiając mu zbyt wyidealizowany obraz Matki Piekielnej, który rozpadł się na kawałki w zderzeniu z rzeczywistością, raniąc ich w zupełnie inny sposób. Dla Cecila wiara była wszystkim, a dla Nevella stanowiła jeden z istotnych elementów życia, zwłaszcza taki, który zacieśniał jego więzy z ilustratorem i wypełniał przestrzeń ich rozmów.
W rzeczy samej mieli problem z odnalezieniem nie tylko wspólnego języka, lecz również neutralnej płaszczyzny, gdzie nie dochodziłoby między nimi do tarć. To nie było zwykłe nieporozumienie czy uraza, którą trzymali do siebie przez kilkanaście minut, a potem ulatywała w niepamięć. Ten rodzaj rozdrażnienia przypominał drzazgę wbitą w skórę przy jednoczesnym jej zaczerwienieniu i spuchnięciu. Powiedzieć, że spotkanie kowenu wytrąciło obojga z równowagi, byłoby niedopowiedzeniem, gdyż pewne niedopowiedzenia tworzyły chyboczące stosy. Bloodworth mógłby poruszać się jak na paluszkach, byleby te nie spadły żadnemu z nich na głowę, jednak takie zawieszenie nie mogłoby trwać w nieskończoność, tym bardziej, gdy intuicja podpowiadała mu, że coś ewidentnie nie gra — jak fałszywie wygrana melodia. Zauważał zmianę w zachowaniu Frogarty’ego i jego zapętlający się stan, który próbował maskować czasem lepiej, czasem gorzej, jednak z różnym skutkiem, biorąc pod uwagę to, że na niekorzyść był staż ich znajomości.
Wciąż z wcześniejszym dystansem, pozwolił ilustratorowi mówić, rozluźniając skrzyżowanie ramion na to, by wyłowić z kieszeni spodni paczkę napoczętych papierosów i zapalić jego końcówkę płomykiem z zapalniczki. Rozdrażnienie przelał na przygryzienie filtra używki, poświęcając uwagę stopniowemu spalaniu. Bloodworth łudził się, że nikotyna wygładzi jego postrzępione nerwy. Darował sobie wtrącenie tego, o czym pomyślał — jak niby miał rozumieć jego punkt widzenia czy to, co właściwie kłębiło się w jego głowie? Zgadywać? Wysyłać mu znaki dymne? Tej nocy, której się oficjalnie zeszli nawet o czymś podobnym rozmawiali. Nevell wyprostował rękę, by strzepać popiół i zastygł w tej pozycji, słysząc: oni czy ja? Poczuł się tak, jakby Cień nagle wprowadził go do dusznego, ciasnego pomieszczenia; posmak nikotyny na języku się wyostrzył.
To jest to, co cię gryzie i podminowuje? — Pytanie neutralne, jakby chciał dodatkowego potwierdzenia, że faktycznie taka powinna być trajektoria ich rozmowy. Nevell zaciągnął się papierosem, przypomniawszy sobie o nim, zanim ten pokonał odległość pozostałą do filtra, by przypalić opuszki jego palców. Tak łatwo ci zwątpić w moją lojalność i uczucia?, przemknęło mu w głowie, ale starym, dobrym zwyczajem zmilczał to. — Więc… Spędza ci sen z powiek obawa, że zostawię cię za sobą, czy to, że mógłbyś nie być dla mnie numerem jeden? — Oba, a może tylko jedna ze wskazanych? A może zupełnie się nie wstrzelił? Bloodworth wstrzymywał się z pochopnym wyciąganiem wniosków, a chciał policytować się z Cecilem za jego szczerość.
Nevell nie uchylał się jedynie wobec zobowiązań związanych ze spotkaniami z krewnymi lub biznesem pogrzebowym; te typowo związane z Kręgiem nie były w jego ocenie obligatoryjne. Nie raz i nie dwa powtarzał, że na pierwszym miejscu stawia więzi rodzinne i podjętą edukację na lokalnym uniwersytecie. To nie znaczyło jednak, że nie zastanawiał się nad przyszłością. Oglądał swoich krewnych w aranżowanych małżeństwach, które czasem wiązały się ze zgraniem, a innym razem trwaniem w nieszczęściu, choćby ze względu na to, że tak wypada. Podejście Nevella odbiegało od przestarzałych idei krzewionych przez Krąg, jednak to nie stanowiło problemu, a przynajmniej gdy ten staromodny styl myślenia nie wkradał się do jego życia. Kiedyś na tym polu pojawi się zgrzyt, większy niż kazanie odczepienia się Laffite zawieszone między słowami. Nie zmieniało to faktu, że Bloodworth na pierwszym miejscu stawiał siebie i swoje życie, a próba o wywalczenie szczęścia na własny rachunek, wiązała się z koniecznością uniezależnienia od rodowych finansów.
Niczego nie odwlekam w czasie — odpowiedział beznamiętnie skrzypek, racząc się dogorywającym papierosem, który chwilę później znalazł się pod podeszwą jego buta. W głosie zabrakło znamion ironii czy żalu, osadziła się tam obojętność. Nevell wykazywał zbyt duży poziom indywidualizmu, by być zwykłym trybikiem w maszynie, a przynależność do rodzin Kręgu nie była jednowymiarowa; posiadała więcej odcieni szarości niż tylko płaską biel i czerń. Tego tematu dotąd nie podejmowali w spokojniejszych warunkach, a student medycyny nie zamierzał do niego wracać. — Wiem, jak to się skończy, Cecil. Nie muszę przyspieszać tego procesu i palić nagle mostów. Wybrałeś mnie, mając świadomość, że jestem przedstawicielem Kręgu…I tego jakie wyzwania i wątpliwości to niesie. Poza tym był poniekąd zlepkiem tego, czego Cecil jako Fogarty w tym wszystkim nienawidził, nawet jeśli serce nie sługa, co w gruncie rzeczy mogli powiedzieć obaj. — A ja wybrałem ciebie, nic się w tym temacie nie zmieniło i nie zmieni. Nie zamierzam z ciebie rezygnować, nawet jeśli miałoby to mieć dla mnie konsekwencje inne niż skłócenie z rodziną. Nie zainteresują mnie żadne oferty matrymonialne i wcześniej czy później będzie to kością niezgody. Nie będę się unieszczęśliwiać dla czyichś wymysłów. Krąg ma osoby uciekające przed tym wymuszonym obowiązkiem i mające znacznie więcej lat niż ja, a moja rodzina ma na koncie wyjątki i jest znacznie bardziej tolerancyjna od pozostałych. Niech sprawy potoczą się same we własnym tempie. — Nevell nie zamierzał bawić się w dom, współdzielić życia z kimś z przypadku, funkcjonować pod czyjeś dyktando i marnować swojego życia. Bloodworth był tak samo uparty, jak i dumny, a w rzeczy samej okazywał się w tym egoistyczny. Nie wykazywał ani odrobiny skłonności, by ustąpić pod kogoś dla świętego spokoju, zwłaszcza gdy nie darzył kogoś nawet ociupinką sympatii. Rzucił przelotnie okiem w stronę klauna, który czatował nadal w tej samej pozycji, jakby dzielnie wysłuchując ich rozterek; zapewne od dawna nic się tu nie działo. Chwilę później utkwił uważny wzrok w Cecilu Fogartym, bo to była jedna z osi, na której znajdowali się na jej dwóch krańcach – w gorącej wodzie kąpany Froggy i znacznie wyważony, spokojnie obserwujący Bloodworth. — Moją decyzję znasz. Poza tym na dowód tego masz to, że praktycznie ze sobą mieszkamy. — Nawet wtajemniczył ciocię Annikę o zamiarze posiadania współlokatora. Skrzypek trochę zmniejszył ich odległość, by kolejne słowa zamknąć w cichym zapewnieniu. Nie wyciągnął jednak ręki ani do policzka, ani do ręki swojego chłopaka, by nie przeszkadzało im to w, powiedzmy, racjonalnej rozmowie. — Jeśli to nie jest wystarczające, to mogę ci to obiecać w świetle rytuału.
Kolejna zapowiedź cecilowej ucieczki, przywitała zardzewiały i zapomniany przez lucyferowy świat lunapark, a na ramionach Nevella zdawał się spocząć pewien ciężar, jakby ktoś (może rzeczony klaun), by się na nim zawiesił. Pierwsza wybrzmiała swego czasu w słuchawce, jednak miała w sobie nacisk, co być może przełożyło się na momentalną odmowę. Skrzypek skrzywił się lekko, teraz nie posiadał za złamanego centa pewności, czy to próba wycofania się rakiem z ich relacji, by ochłonąć, czy to nadal skutki po kowenowym spotkaniu. Nie wyrokował, wolał podrążyć temat — teraz był czas na ciągnięcie Fogarty’ego za język, dopóki się z niego nie wycofa.
Gdzie i na jak długo? Ostatnio proponowałem Nantucket, ale nie byłeś tym zainteresowany.
Nevell Bloodworth
Wiek : 21
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : student medycyny