First topic message reminder : Jezioro w głębi lasu W głębi lasu znajduje się rozległe jezioro, które wydaje się być zatopione w ciemnościach. Jego wody są głębokiej czerni, odbijając jedynie bladą poświatę księżyca, który przebija się przez gałęzie drzew. Brzegi jeziora są ledwo widoczne w mroku, a jedynym dźwiękiem, który rozbrzmiewa w otoczeniu, jest szept wiatru przeciskającego się przez gęste gałęzie. To konkretnie jezioro owiane jest legendami, jakoby zamieszkiwała w nim kelpie. Nikt nie zanurkował na tyle głęboko, aby zobaczyć ją na własne oczy, ale od czasu do czasu na brzegu jeziora pojawia się koń o śnieżnobiałej maści. Obowiązkowy rzut k3 (dla pierwszej osoby w wątku): K1-K2 – Nie widzicie nic nadzwyczajnego. K3 – W oddali, pomiędzy zaroślami, możecie dostrzec konia o nienaturalnie białej maści i nietypowych, niebieskich oczach. Uważajcie, jeden nieprawidłowy ruch może go spłoszyć. Bonusy w lokacji: +20 do kości na umiejętności odmienności syreny. Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Sob Maj 11 2024, 00:45, w całości zmieniany 2 razy |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
Słucha ich obydwojga uważnie, skupiając się na każdym jednym wymienionym rytuale i rozważając w obrębie własnego umysłu wszystkie „za” i „przeciw”. Propozycji pada dużo i Sebastian nie odrzuca natychmiast żadnej z nich, choć gdy zapada cisza, dość szybko dochodzi do pewnych wniosków, którymi nie omieszka się podzielić. — Skupiłbym się na jednym celu, a tym, jak mniemam, jest, żeby nikt poza nami nie dowiedział się o Kelpie. Rytuał wykluczenia nie podziała na otwartą przestrzeń, ale to dobry trop. Accesus Prohibitio powinno sprawdzić się idealnie. I ten rytuał z magii natury, o którym wspominałaś — wyciąga palec, pstrykając nim odruchowo, gdy próbuje przywołać nazwę — roślinna brama. — W każdym razie jakoś tak to szło. — Możemy postawić ją na ścieżce, przed samym dojściem do jeziora. Kelpie zyska czas, żeby się schować, jak zobaczy, że ktoś nadchodzi. I ty, Maurice — tym razem kieruje wzrok ku Overone’owi — jeszcze przed bramą możesz użyć iluzji, zmienić teren w bagno lub coś podobnego, co skutecznie zniechęci do brnięcia dalej. Obiekcje? — Pytanie kieruje już naturalnie do obydwojga. Role dzielą się same, Sebastian oczywiście wziąłby na siebie rytuał z magii odpychania, Judith najlepiej z ich trójki poradzi sobie z naturą, a Maurice jako jedyny da radę z iluzją. — Któryś z tych dwóch rytuałów wymaga wsparcia pozostałych? — dopytuje jeszcze, bo nie kojarzy ich wystarczająco dobrze, by wiedzieć, a to oznacza tyle, że nie mogą być na podstawowym poziomie, który opanował każdy, kto uważał na zajęciach w szkółce. Accesus nie wymagał takiego wsparcia, więc o ile tylko magia będzie współpracować, w tym przypadku powinno pójść szybko. Dobrze by było, gdyby przy reszcie również nie doświadczyli żadnych zawirowań — dość im już emocji na dziś. I tylko dlatego Sebastian nie odpowiedział „sprawdź” na propozycję Maurice’a. Nie teraz. Dziś już dość. Ale wrócą jeszcze do tego tematu. Będzie musiał przekonać się osobiście, że Overtone naprawdę nie jest zagrożeniem i można mu zaufać podczas walki. A także poza nią. |
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
Nie wiedział. Jakim cudem nie wiedział? Naprawdę nie sprawdził, skoro miał taką możliwość? — Sprawdź – wydaję polecenie, bo do tego jestem przyzwyczajona, nieświadoma, że od tego właśnie powstrzymywał się Sebastian. Może to system obronny, może to druga natura. Nie chce mi się nad tym rozmyślać; skoro ma już taką umiejętność, że może sobie pływać cały dzień pod wodą i nie utonąć, niech sprawdzi, co tam jest. Niekoniecznie teraz. Ogólnie. Sebastian przybiera rolę dowódcy, ja nie protestuję. Wiem, jakie mamy charaktery. Oboje lubimy się rządzić; on tym bardziej, bo to on mnie trenował, gdy wstępowałam do Gwardii i pewnie go trochę boli ego, kiedy to ja przejmuję pałeczkę. Czasem mu się usuwam z drogi, żeby mu nie było przykro, czasem dlatego, że tak każe rozsądek. Jak dzisiaj. A czasem tego nie robię. Dzisiaj jednak nie chcę wywoływać więcej burd i ryzykować, że kogoś zamorduję, dlatego się nie odzywam i poddaję temu, co on postanowił. Trzy rytuały na sam początek brzmią dobrze. Ale to za mało, jeśli chcemy ochronić tę kelpie i zbadać ziemię. Przydałby się jakiś teoretyk, który umiałby powiedzieć, czy w otoczeniu cokolwiek się zmieniło. Czy ten fragment lasu nasiąknął jakąś specyficzną formą magii? Sama nie mogę wszystkiego zrobić. Może przyciągnę tu Franka. Kiedyś. — To dość trudny rytuał jak na moje oswojenie się z magią natury – mamroczę. Nigdy nie byłam w niej lepsza, zawsze traktowałam ją trochę po macoszemu. – Jak mi się nie uda, to albo mi pomożecie rzucić jeszcze raz, albo sama tu przyjdę innym razem. Gaszę papierosa, zrzucając peta na ziemię i depcząc go pod butem. Żeby Sebastianowi nie było smutno, że ganię jego, a sama się nie stosuję, za moment zabieram pozostałości po papierosie i chowam je do kieszeni. Wywalę w domu. Potem odwracam się, żeby zabrać rytualną mieszankę, athame i komplet zielonych świec, a następnie udaję się w miejsce, które mi wskazał – koło tej ścieżki, żeby odciąć drogę do jeziora. Tam też, na jej końcu, usypuję pentagram, a w rogach układam zielone świece. Następnie, z athame w dłoni, odwracam się ku każdej z nich, deklamując: — Terra, audi vocem meam. Herba silvestris, gladius meus esto contra inimicos meos. Rytuał roślinnej bramy | próg: 75 | magia natury: +5 |
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : starsza oficer sumiennych w Czarnej Gwardii
Stwórca
The member 'Judith Carter' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 82 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
Nie zdziwiła go postawa Sebastiana, ale Judith to zupełnie inna para kaloszy. Jedna z brwi Overtona drgnęła lekko, nim jego twarz przypomniała sobie o zachowaniu pozoru. Przy tej kobiecie najbezpieczniej było po prostu nie istnieć, więc i okazywanie zaskoczenia powinno pozostać elementem samotnego posiedzenia na kanapie. Powiedzieć, że nie spodziewał się, iż będzie chciała oglądać jego przemianę, to jak nie powiedzieć nic, ale Maurice i tak najpierw uważnie wysłuchał planu działania, jaki złożył do kupy Sebastian. Brzmiał sensownie, więc gdy nastąpiło miejsce na zgłaszanie obiekcji, złote loki podskoczyły wokół kręcącej się w sprzeciwie bladej twarzy śpiewaka. – Obiekcji brak. – Stwierdził na początek, a potem uśmiechnął się słabo. – Moje rytuały nie są aż tak zaawansowane, aby wymagały wsparcia. Może kiedyś… Może. Jeśli tylko ciało przypomni sobie, jak to było, gdy próbował osiągnąć wykształcenie wyższe na Tajnych Kompletach. Nigdy nie był w lepszej formie magicznej, niż wtedy, a teraz… teraz miał wrażenie, że całkowicie zardzewiał. Mimo tego wciąż miał nadzieję, że uda mu się rzucić poprawnie ten jeden rytuał, który na niego czekał. Zanim miało do tego dojść, zamierzał pozostawić gwardzistów samym sobie. Nie chciał być w zasięgu spojrzenia Judith, gdyby miało się okazać, że rytuał nie pójdzie po jej myśli. Bezpieczniej było zaczekać, aż magia natury rozpłynie się w powietrzu. W tym czasie miał zresztą coś do załatwienia. Powoli zbliżył się do nieruchomej tafli jeziora. Nie podążając wcześniej wzrokiem za kelpie, nie był nawet pewien tego, czy aby na pewno pozostaje wciąż na powierzchni, czy czasem nie spotkają się za moment w okolicach dna. Nie wiedział, czy stworzenie nie stanie się bardziej zaborcze, gdy zamoczy tam ogon, ale najwidoczniej pozostawało mu to sprawdzić na własnej skórze. – Sztorm jest coraz bliżej – wymruczał do samego siebie. Spodziewał się, że mimo jej słów, Jude i tak nie będzie zadowolona ze świecenia ogonem. Wydawała mu się należeć do tego grona kobiet, którym zawsze coś przeszkadzało, nawet jeżeli mężczyzna był im usłuchany. Mimo obaw zaczął ściągać z siebie ubranie i pozostawił je na brzegu. Po tych wszystkich latach wychodzenia z wody w przeróżnych miejscach Maywater i ukrywania przy skałkach zawiniątek ze spodniami miał już sporo doświadczenia w paradowaniu z gołym tyłkiem. Jego wstyd nie wypełniłby nawet łyżeczki od herbaty. To pozwalało mu czuć swobodę, gdy ciepłe powietrze ześlizgnęło się wzdłuż jego nagich, szerokich ramion pływaka. Zejście pod wodę zajęło mu kilka sekund, bo gdy już znalazł się w jeziorze aż po pas, transmutowane w ogon nogi z łatwością poprowadziły go głębiej. Srebrzysta płetwa zamachała nad powierzchnią, gdy Maurice zanurkował. Pełna samokontrola wynikająca ze skupienia na misji spowodowała, że nierozpraszany przez żądzę krwi do dna dotarł bardzo szybko. Kilka minut poświęcił na swobodne badanie terenu, ale odkrycia, których dokonał, były równie spektakularne, jak się spodziewał. Rybia gęba przebiła powierzchnię jeziora, kiedy Maurycy wynurzył się do pasa w górę. Srebrzyste łuski zatopiły się ponownie w jego skórze, oddając jednocześnie jego oczom naturalny błękit, a kilka uderzeń silnego ogona wystarczyło, aby wkrótce wydostał się na suchy ląd. Wsunął na wilgotne ciało bieliznę, spodnie i rozpiętą koszulę, co by nie zgorszyć pani gwardzistki (biedak nic nie wiedział o tych barbarzyńskich, koedukacyjnych szatniach). Wrócił do Sebastiana, ale widząc, że kobieta skończyła już swój rytuał, wkrótce skierował się ku niej. Miał rytuał do odprawienia. – Dobra robota – zwrócił się do niej, kiedy zauważył całe zgromadzenie dzikich pnączy porastających dojście do jeziora. Całkiem imponująca, dodałby, gdyby nie rozmawiał z Judith Carter. – Na dnie jest kupa piachu, drewno, zgubiona biżuteria – wymieniał, aż wreszcie dotarł do najbardziej niepokojącego znaleziska. – I całe stosy prawdopodobnie zwierzęcych kości. Nie był pewien. Ludzkie kości widział tylko ten jeden raz, kiedy w tragicznych okolicznościach zdarzyło mu się spróbować mięsa drugiego człowieka. Nie planował przeżywać tej traumy raz jeszcze, więc nawet szczególnie im się nie przypatrywał. Zresztą, to nie miało żadnego znaczenia. Wsunął palce w wilgotne włosy i roztrząsnął je na boki, aby wilgoć nieco wolniej zalewała mu szyję i korzystając z mieszanki, która pozostała po rytuale Judith, usypał swoją własną mieszankę, obstawiając ją niebieskimi świecami. Pięć ramion pentagramu i pięć świec, pięć machnięć athame. – Illusionem loci creare, realitas mutatur, finite ad voluntatem – deklinował, skupiając się na energii przepływającej wzdłuż rytualnego ostrza i wizualizując sobie niebezpieczne moczary. Teren wokół jeziora miał wyglądać tak, jak gdyby obiecywał zakopanie się żywcem aż po szyję w ruchomych piaskach. Tytanowy pierścionek z zaklętym Crocellem rozgrzał się na palcu Overtona. Rytuał: Illusio Loci (m. iluzji II) st. 50 | do wyrzucenia: 38 |
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Stwórca
The member 'Maurice Overtone' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 15 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
Sprawdź pada z ust Judith, a Sebastian machinalnie unosi brew i wbija w nią wzrok. Mógłby wymienić kilka powodów, dla których to nie jest dobry pomysł w tej akurat chwili. Sądzi oczywiście, że Maurice sam zareaguje podobnie i będzie się wzbraniać, tymczasem ten ani me, ani be, nawet się nie zająknął. Nie, Maurice bez słowa podchodzi do jeziora, pieprzy coś o sztormie, a potem, na litość pańską, zaczyna ściągać gacie. — No to, kurwa, czas na show — mruczy z wyrzutem, patrząc na Judith, bo przecież nie będzie patrzył na dupę Overtone’a. Jeszcze dla zasady staje strategicznie pomiędzy nimi dwoma, by Judith przypadkiem nie przyszło do głowy spoglądać w tamtą stronę. A gówniarza powinien opieprzyć, żeby następnym razem uprzedzał, jak zamierza ściągnąć portki w obecności damy. Jasne, przy Judith łatwo zapomnieć, że nie ma między nogami tego samego co oni, ale Sebastian akurat bardzo dokładnie to sprawdził i obecnie jest na etapie silnego wyparcia choćby tego, że wcześniej, w tych cholernych koedukacyjnych szatniach w kazamacie, w ogóle o tym nie myślał. Schodzi z pola widzenia Judith dopiero, gdy słyszy ruch wody — wtedy sam odwraca się w stronę jeziora, akurat, by dostrzec najprawdziwszy syreni ogon uderzający o taflę wody. Ten chwilę później znika gdzieś w głębinach jeziora. Sebastian podchodzi do brzegu, gotów na ewentualną defensywę. Skoro Maurice już tam wlazł, Verity zamierza przekonać się, czy rzeczywiście nie stanowi zagrożenia. Jak zareaguje na człowieka, mając go na wyciągnięcie zębisk, gdy jest w wodzie? Otóż nijak. Paskudny pysk, na który usta Sebastiana wykrzywił grymas, zmienił się szybko w tę samą, łagodną twarz, a Maurice zupełnie nie wydawał się poruszony. Panuje nad sobą — to jedyny wniosek, który mógł paść. — Ubierz się, na ognie piekielne — ponagla, kręcąc głową z manierą starszego pana wyklinającego na dzisiejszą młodzież. Dowiedzieli się, że całe to przedstawienie nie było potrzebne, przynajmniej w kontekście wielkich odkryć. Ale przynajmniej mogą być pewni, że są w jego towarzystwie bezpieczni, nawet jeśli ma ogon i paskudnie wielkie zębiska. Bogatsi o tę wiedzę, mogą przejść do rytuałów. Sebastian, spokojniejszy, a właściwie całkiem już opanowany, usypuje pentagram z przygotowanej mieszanki i trudzi się chwilę, by ustawić równo świece na miękkiej powierzchni. Rozkłada się jeszcze przed rytuałem rzuconym przez Judith, aby każdy niemagiczny zawrócił się, nim wpadnie w sidła magii. Wyciągnięte athame towarzyszy obrotom, a z ust swobodnie wylewa się inkantacja: — Accesum vetare sine pentaclo, repulsio firmissima, limen custodire. — Niezależnie od efektu, po odprawionym rytuale Sebastian sprząta wszelkie ślady. Rytuał: Accesus Prohibitio (m. odpychania II) st. 60 | do wyrzucenia: 35 |
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia
Stwórca
The member 'Sebastian Verity' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 72 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty