Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
First topic message reminder :

Nawa główna
Solidne drewniane ławki, ułożone w równych szeregach, zdobią proste linie i naturalny kolor, co nadaje miejscu prostotę i elegancję. Ciemne drewno, oświetlone naturalnym światłem wpadającym przez witraże, rzuca delikatne cienie na posadzkę. Drewniane belki stropowe tworzą wzory, a ich naturalny odcień podkreśla tradycyjny charakter wnętrza. Tutaj drewniana nawa staje się świadkiem wielu modlitw i duchowych doświadczeń, a także stąd roztacza się najlepszy widok na wszystko, co dzieje się na ołtarzu.


RYTUAŁY:
Sieć osłabiająca (moc: 44), Locus Metus (moc: 77), Wieczny płomień (moc: 98)
[ukryjedycje]

Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Pią Cze 21 2024, 12:07, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
Jeszcze nim wszyscy gwardziści zebrali się w środku, Sebastian zwraca uwagę na dziwny efekt, który pojawił się w kościele, a konkretnie — przy ołtarzu. Ilekroć na nim stawał, tylekroć miał wrażenie, że świat zwalnia, a wzrok z wyjątkową łatwością wyhacza szczegóły otoczenia. Upewniwszy się, że efekt ten jest najbardziej odczuwalny na podeście, schodzi z niego, by podejść do pozostałych gwardzistów, jacy zebrali się już w środku.
Wita Charliego, Barnaby’ego, Judith, Daniela i Richarda skinięciem głowy. Bez zwlekania zabiera głos, wiedząc, że za moment wejście zostanie otwarte dla wiernych i trudniej będzie prowadzić rozmowy.
Mała zamiana planów. Po pierwsze — zatrzymuje spojrzenie na Williamsoniezajmę pozycję przy ołtarzu, nieopodal kardynała. Williamson, ty siądziesz w drugim rzędzie, z brzegu, po skosie ode mnie. Wskazuje ruchem głowy miejsce, o którym mówi, tuż za ławką zajmowaną docelowo przez nestorów. Nie tłumaczy przyczyn powstałych zmian — ani nie ma na to czasu, ani nie ma potrzeby tłumaczenia się z rozkazów.
Spojrzenie przenosi na Charliego.
Bowen nie będzie, wschodnie wejście również zostało zamknięte dla wiernych. — Zerka na moment na Morleya, który miał się tym wejściem zająć. W tym przypadku znacznie lepiej zda się przy głównym, co Orlovsky z pewnością wywnioskuje sam. Ponieważ obydwoje dowodzą, a Morley podlega Charliemu, Sebastian pozostawia tę decyzję oraz przekazanie jej właśnie jemu.
Ze względu na olbrzymią frekwencję — tyle wywnioskował, zerknąwszy wcześniej na tłumy przed bramą — widoczność będzie mocno ograniczona. W razie wyczucia czy zauważenia potencjalnego zagrożenia rzucajcie Ividere na ten świecznik, do którego ma szansę dotrzeć zaklęcie i który ktoś z nas jest w stanie dostrzec. Najważniejsze, by informacja ostatecznie dotarła do mnie i Williamsona. W razie bezpośredniego zagrożenia, dyskrecja schodzi na drugi plan.
Przenosi wzrok na Daniela.
Murphy, pozycja bez zmian, zaczynasz na balkonie. Póki jesteś w oddaleniu od wiernych, możesz korzystać z czarów werbalnych, jeśli zejdziesz między ludzi, postaraj się nie zwracać na siebie uwagi. Przekazuje w dłoń Daniela aparat, udostępniony wcześniej przez gwardię na potrzeby mszy.
Jeśli kardynałowi spadnie włos z głowy, Klein pourywa nam j- — zerka na Judith i odchrząkuje — łby, więc nie ma miejsca na błędy.
To by było na tyle, jeśli chodzi o podsumowanie i słowa wsparcia.
Morley, masz to, o co prosiłem? zwraca się już ciszej bezpośrednio do Rzecznika i jeśli odpowiedź jest twierdząca, przejmuje od niego eliksir Revitalix oraz chowa go do prawej kieszeni marynarki.
Wyłapuje spojrzeniem gest Kleina, tam też się udaje, natychmiast stając na baczność.

Rozkaz, poruczniku — odpowiada rzeczowo na słowa mężczyzny, po czym, dostrzegając, że drzwi główne się uchylają, wchodzi na podest, by zająć swoją pozycję i upewnić się o zasięgu pola widzenia, kiedy kościół coraz mocniej się zapełnia. Zostawia również niewielką torbę z przygotowanymi wcześniej świecami w cieniu, za swoimi nogami.
Zerka przelotnie na gwardzistę najbliżej niego, ustawionego przed schodami na kolejne podwyższenie. Zwróci się do niego jeszcze przed rozpoczęciem mszy, jeśli tylko zacznie słyszeć nawoływania.
Na to, jak się okazuje, wcale nie musi długo czekać.

Ekwipunek mechaniczny [Szyja: pentakl | Kabury pod marynarką: athame, przeźroczysty eliksir, pistolet, sztylet z obsydianu, nóż | Lewa kieszeń marynarki: ośmiogranne zwierciadło, sole trzeźwiące | Prawa kieszeń marynarki: eliksir Revitalix (tylko, jeśli zostanie przekazany w poście R. Morleya) | Oddzielna torba: świece czerwone]

Ekwipunek niemechaniczny [Wewnętrzna kieszeń marynarki: zapalniczka, paczka papierosów]

Konsekwencje po evencie: K6 (1 — czarna maź, w innym wypadku nic się nie dzieje)
Nawoływania: tura bez rzutu kością — 1/3

Tutaj gwiazdką oznaczone moje położenie.
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Protektor
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Sebastian Verity' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 6
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Ophelia Verity
ILUZJI : 10
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2201-ophelia-verity-buduje-sie#29325
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2222-ophelia-verity#29811
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2220-o-o-ophelia#29807
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2223-listy-do-ophelii#29813
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f252-main-street-6-9
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2221-rachunek-bankowy-ophelia-verity#29809
ILUZJI : 10
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2201-ophelia-verity-buduje-sie#29325
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2222-ophelia-verity#29811
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2220-o-o-ophelia#29807
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2223-listy-do-ophelii#29813
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f252-main-street-6-9
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2221-rachunek-bankowy-ophelia-verity#29809
16 maja 1985, popołudnie

Czarna Msza z udziałem samego Kardynała zdaje się być wydarzeniem wielkim. O wiele głośniejszym niż wszystkie sabaty na których miała okazję być, jednocześnie będąc również o wiele ważniejszym. Ophelia VErity wie doskonale, iż ostatni raz Kardynał zawitał w ich stronach dziewiętnaście lat temu i choć sama była wtedy niewielkim szkrabem niejednokrotnie czytała stare wspomnienia, doszukując się w nich tego, co zawodowo interesowało ją najbardziej. Jakże mogłaby więc przegapić takie wydarzenie?
Nie może.
Nie tylko ze względu na kronikarską ciekawość historyka oraz pisarską chęć do obserwowania tak zacnej, wysokiej figury jak sam Kardynał. I Arcykapłanka oczywiście, której nazwisko Verity chce umieścić w spisywanej przez siebie księdze. Wie doskonale, że właśnie tego oczekuje od niej ojciec. Ophelia jest w końcu jego idealną, perfekcyjną córeczką której najważniejszą rolą było przyprawianie go  dumę i wzbudzanie zazdrości wśród innych ojców.
Ubiera się odpowiednio do okazji - w krwiście czerwoną, elegancką garsonkę dopasowaną do jej niemal idealnej sylwetki, przyozdobioną subtelną złotą biżuterią. Czarne włosy zaczesuje do tyłu na europejską modę i na pierwszy rzut oka po pannie Verity widać podniosłość ów okazji.
Z ojcem spotyka się dwadzieścia minut przed rozpoczęciem Mszy. I choć ma do niego żal, wita się z nim z uśmiechem grając grę jaką rozpoczął już dawno temu. Nie mogła go znieważyć, nie mogła okazać braku posłuszności… Zwłaszcza teraz, gdy znajdowali się na widoku. Przemierza więc główną ulicę wraz ze swoimi rodzicami, zabawiając ich nie istotnymi pogaduszkami oraz wymienianymi nadziejami, jakie wiązały się z tym wydarzeniem.
Do Kościoła wchodzi głównym wejściem, zaś jej krokom towarzyszy dźwięczny stukot wysokich obcasów. Głowę niesie wysoko uniesioną gdy kroczy obok ojca w kierunku przodu Kościoła. Nie byli wszak byle kim, nosili nazwisko Verity i Benjamin Senior zawsze powtarzał, że zasługują na najlepsze. Krótki spacer po posadce doprowadza ją do miejsca w drugim rzędzie, gdzie zajmuje miejsce tuż obok rodziców. Eleganckim ruchem zakłada nogę na nogę, uważnie lustrując wystrój pomieszczenia.
I naprawdę walczy ze sobą, by nie wyciagnąć niewielkiego notesiku.


Mam ze sobą athame i pentakl

Zajmuję miejsce nr. 1
Ophelia Verity
Wiek : 25
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : Pisarka
Esther Marwood
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
Przybycie Kardynała do Saint Fall jest nie lada wydarzeniem. Niektóre z Marwoodowych pociech nie miało jeszcze okazji, by go zobaczyć, co powinno zostać czym prędzej nadrobione. Esther wychowuje swoje dzieci z przekonaniem, że muszą znać się nie tylko na samej hierarchii i kościoła, ale też przypisać twarz do stanowiska i mieć świadomość, do czego nawołuje w swych kazaniach.
O Panie Lucyferze, Ojcze Piekieł, któryś władasz ciemnością i światłem.
Tego dnia wszystko wydaje się iść jak z płatka, gdyby nie fakt, że to pierwsze ich tak oficjalne wyjście, od kiedy wraz z Frankiem muszą udawać, że w ich związku jest wszystko w jak najlepszym porządku. Czy kogokolwiek w ogóle taka informacja obchodzi? Sąsiadki, kolegów z pracy, rodziców uczniów - może, ale najbardziej istotnym jest przecież oblicze Lucyfera.
Niech będzie uwielbione Twoje imię w mroku i blasku.
Stary wóz podjeżdża nieopodal Ulicy Głównej. Zmyślnym jest przybycie na miejsce nieco wcześniej, aby znaleźć jakiekolwiek miejsce parkingowe. Każdy z Marwoodów ubrany jest w elegancki strój odświętny. Emma w czarnej sukience i grzecznie zaczesanymi włosami prezentuje się wspaniale, gotowa już, aby pochwalić się swoim głosem podczas śpiewania psalmów. Junior zaś co rusz poprawia kołnierzyk białej koszuli, wzdycha przy tym ciężko i mamrocze coś pod nosem, kopiąc pojedyncze kamienie na chodniku (reszta musiała zostać skrupulatnie wysprzątana na przyjazd Kardynała).
- Junior, trochę powagi - zwraca się Esther do syna i wznosi wzrok na budynek kościoła. W jednej chwili czuje, jakby wszystkie wnętrzności ścisnęły się ze sobą, zlepiając w jedno, wywracając na drugą stronę, wywołując mdłości.
Przyjdź królestwo Twoje, niech zapanuje wśród nas mocą swą potężną.
Pochodząc bliżej gmachu, [u]rozgląda się po zbierających się z wolna wiernych i kiwa im uprzejmie głową na powitanie. Stoi na placu jeszcze przez chwilę, by sprawdzić, czy wśród przybywających znajdzie się ktoś znajomy.[/i] Dopiero kiedy czarownicy coraz bardziej tłumnie pojawiają się na Placu Aradii, popycha swe pociechy przed sobą, aby pełne milczenia weszły do kościoła. Tu na powrót zawiązuje się w brzuchu węzeł, tu ciemne spojrzenie wznosi się na kolorowe witraże i Esther czuje, jak kolana z wolna drżą pod naciskiem własnego ciała. Zatrzymuje się przy ostatniej z ławek i to na niej układa dłoń, by się stabilnie oprzeć.
Niech Twoja wola spełnia się na ziemi, jak i w piekielnych królestwach.

| Wraz z dziećmi staję tutaj.
Ekwipunek: pentakl, kora drzewca.
Esther Marwood
Wiek : 50
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : siewca historii magii
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 189
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 5
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 189
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 5
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
Skupienie, skupienie, skupienie — mantra powinna być krótka; maksymalnie dwie sylaby, coś prostego, coś dźwięcznego, coś niebieskiego, coś pożyczonego. Skupienie sylab ma trzy — to o jedną mniej niż papierosy, których puste opakowanie stuknęło o dno opróżnionego kosza dwie ulice od Kościoła. W Deadberry dziś wszystko było opróżnione (próżne) i lśniące czystością; ulice, ludzie, ławki, krawężniki, tylko menele nie — ci wynieśli się sami, odkąd spłonęła Piwniczka.
Tłum przed gmachem wibrował; zamknięte drzwi zmieniały dźwięki w buzowanie, w szum, w nieistotną kalkę właściwych słów. To, co ważne, wybrzmiewało we wnętrzu — Williamson miał pięćdziesiąt pięć powodów, żeby wybierać istnienie w cieniu.
Jednemu z nich właśnie patrzył w oczy; później.
Daniel był esencjomagiem, nie słuchaczem — zaglądanie innym w głowy tkwiło poza zakresem jego obowiązków.
Porozmawiamy później.
To tylko kolejna ofiara sekretu; niewygodna, bo zmuszona do konfrontacji z prawdą w chłodnych murach Kościoła — dwa kwadranse przed złożeniem własnego życia na ołtarzu ryzyka, Murphy właśnie na własne oczy przekonuje się, że enigmatyczny B. Williamson z listów Sebastiana był tym Williamsonem. Za kolejne dwa kwadranse może nie być żadnego później, jeśli spartolą robotę; dlatego nie spartolą. Niepowodzenie leży poza skalą ewentualności — zepchnięte na samo dno razem z emocjami.
Przyjąłem — krótkie skinięcie głową wystarcza — wzrok sam odnalazł drogę do wskazanego przez Sebastiana miejsca w drugim rzędzie; do trybu skupienia dołączył moduł liczenia. Ile kroków, żeby dotrzeć z drugiego rzędu do kardynała? Ile jardów? Ile sekund? Spojrzenie zapamiętało drogę do ołtarza, umysł obliczył wysiłek, mięśnie poruszyły się pod stosami czarnych ubrań; połowa z nich przesączona była magią i domagała praktycznego testu.
Rozkazy płynęły przez nienaturalnie ciche powietrze — wszystkie odpowiedzi rozgrywały się w ich oddechach. Verity i Orlovsky z ciężarem odpowiedzialności za dowodzenie, Carter, Morley, Murphy, Williamson ze świadomością, że wszyscy są trybikami w wielkim mechanizmie Kościoła; jeśli jeden zostanie dziś zepsuty, szybko znajdą nową śrubkę. Wzrok podążał za każdą ze wskazanych pozycji; im lepiej zapamiętają swoje położenia, tym sprawniej będą mogli dostrzec nieoczekiwane w oczekiwanym.
Zamilkł Verity, poruszył się Klein — kilka wymienionych między nim i protektorami słów prawdopodobnie pełniło rolę uprzejmego przypomnienia, czyje głowy polecą w przypadku niepowodzenia. To, co chwilę później do powiedzenia miał Williamsonowi, było zagadką, aż do krótkiej porcji informacji — skinięcie głową zbiegło się w czasie z treściwym:
Tak jest, poruczniku.
Żadnych pytań, żadnego zwlekania, żadnego dociekania szczegółów — nieistotne, ile słów obiło się o czaszkę w odpowiedzi. Kiedy Barnabas Klein rozkazuje ci odejść, nie zwlekasz; odwrócone na pięcie ciało przeszło w tryb rozkazowy.
Krok, po mszy znajdź Verity'ego, krok, krok, zająć pozycje bez zdradzenia, że było się tu wcześniej.
Williamson zatrzymał się przy swoim miejscu tylko na chwilę — owinięty w ciemny materiał kształt wsunął pod ławkę, którą będzie zajmował, ale nie usiadł od razu; wystarczyło poczekać, aż brama zostanie otworzona, a do wnętrza wleją się pierwsi wierni, żeby wykorzystać naturalny proces zajmowania ław. Na wytypowaną pozycję wsunął się, kiedy przy wejściu ilość wiernych przestała być policzalna. Miejsca przed Barnabym za chwilę zapełnią się nestorskimi głowami; pośród nich może być jego własny ojciec, który dziś będzie dokładnie tym, kim powinien być przez całe życie — nikim.
Prawdziwy sens ich misji stanie za ołtarzem; wzrok bez trudu odnalazł przygotowanego na pozycji Sebastiana — dziś dzielił ich skos i łączyła misja.

ekwipunek mechaniczny: pentakl, kieł Cerberusa, srebrny łańcuszek z zawieszką z zielonym opalem {na szyi} | zaklęta plastikowa zapalniczka (demon do wglądu MG), maść na strupienie {lewa kieszeń marynarki} | kropla wody z Białowieży {prawa kieszeń marynarki} | nóż taktyczny {w kaburze przy pasku spodni, ukryty pod marynarką} | zaklęta skórzana bransoleta (demon do wglądu MG) {na lewym nadgarstku} | magiczny bumerang {owinięty czarnym materiałem, wsunięty pod moje miejsce}
ekwipunek mechaniczny (poza pulą): spodnie przeszywane nicią jaśminową i grynszpanową, koszula przeszywana nićmi oberżynową i koniakową

zajmuję pozycję na miejscu nr 5
Barnaby Williamson
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Marvin Godfrey
WARIACYJNA : 13
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 198
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 2
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1225-marvin-godfrey#11975
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1258-marvin-godfrey#12593
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1259-marvin-godfrey#12595
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1257-poczta-marvina-godfreya#12592
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-dom-marvina
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1275-rachunek-bankowy-marvin-godfrey#12905
WARIACYJNA : 13
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 198
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 2
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1225-marvin-godfrey#11975
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1258-marvin-godfrey#12593
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1259-marvin-godfrey#12595
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1257-poczta-marvina-godfreya#12592
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-dom-marvina
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1275-rachunek-bankowy-marvin-godfrey#12905
Rozumiem, że się denerwujesz, ale musimy już wychodzić — mruknął cierpliwie Godfrey po raz siódmy tego przedpołudnia, gdy Minerva trzeci raz zmieniała sukienkę, by w kościele zaprezentować się jak najlepiej. Przybycie Arcykapłana z jej zwyczajowego perfekcjonizmu zrobiło perfekcjonistyczny koszmar, który Marvin ledwo znosił — a opowieść o tym, jak wspólnie z innymi matronami pomagała ozdabiać nawy kościoła, mógłby już opowiadać z pamięci. Nie mógł mieć do niej o to pretensji — Minerva to kobieta wielkiej wiary, dziś szczególnie dumna z syna, który przed tym wielkim wydarzeniem wreszcie wybrał się do sklepu i założył na siebie coś godnego Lucyfera i zobowiązał się przywieźć ją na ceremonię odpowiednio wcześnie.
Babcia Dolores byłaby dziś dumna z ich obojga.
I gdyby tylko Minerva wiedziała, jak bardzo…
Zostaniesz tu ze mną do końca ceremonii? — Ścisnęła dłoń syna, wchodząc do wnętrza gmachu i od razu kierując się na lewą stronę nawy głównej.
Nie obiecam — odparł uczciwie, choć zrobiłby naprawdę wszystko, by jednak okazało się, że nic ich nie zaskoczy. Głównie przez wzgląd na dwójkę jego ulubionych Gwardzistów, za którymi się rozejrzał. Wzrokiem odnalazł Judith i posłał jej dyskretny uśmiech z gwarancją obecności. Nachylił się do matki.
Chyba im się podoba — dekoracje, znaczy. Marvinowi w zasadzie również, ale on się nie zna. Nie będzie się wymądrzać. Woli wlepić spojrzenie w ołtarz, od czasu do czas zerkając na boki, by za którymś razem ukłonić się lekko pani Marwood stojącej po drugiej stronie nawy.
Trochę żałuje, że nie udało mu się namówić Sandy na przyjazd — jakoś by to matce wyjaśnił.
Nie to, żeby szczególnie mocno naciskał.


Ekwipunek: pentakl, kluczyki do samochodu, czas w butelce, zapalniczka i papierosy
A przystanąłem sobie tutaj
Marvin Godfrey
Wiek : 34
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Złota rączka
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
Może sposób terapii był kontrowersyjny, ale wynik jednoznaczny.
Pomogło.
Może ktoś faktycznie musiał mi przypomnieć, kim jestem, i że blizny, które nosiłam od niedawna, nie będą moją słabością, nie wymażą tego, jaką osobą jestem. Może faktycznie tego potrzebowałam.
Od kilku dni czuję się lepiej.
Czuję się sobą.
Nie jest to czas na rozmyślanie, nie jest to czas na wspominanie i durne sentymenty – teraz jesteśmy na służbie i Sebastian ma rację – Klein nam jaja urwie (unoszę brew znacząco, kiedy się tak dyskretnie zająkuje; myślisz, że ktoś sprawdzi, Sebastian?), jeżeli coś się odpierdoli.
Jestem ubrana zupełnie po cywilnemu i zupełnie tak, jak nie przystoi damie z Kręgu. To dobrze, bo jestem z Kręgu, ale nie jestem damą, więc wszystko jest po staremu. Pod marynarką kryję kabury z bronią, kieszenie wypchane są samymi przydatnymi rzeczami, jedynie na szyi pobłyskują dwie zawieszki, które ktoś mógłby pomylić z biżuterią dla ozdoby.
Jesteśmy długo przed mszą, a ja słucham rozkazów. Nie myślę o tym, jak się czuję, przyjmując je od Sebastiana – nie ma to znaczenia. On jest protektorem, podobnie jak Orlovsky, więc zamykam gębę, słuchając strategii. Nie mam nic do dodania, a kiedy wychwytuję od Orlovsky’ego, gdzie mam stać i pełnić wartę, przyjmuję to krótkim, rzeczowym skinieniem głowy.
Potem się rozchodzimy – każdy na swoje pozycje. Ja zajmuję miejsce w ostatniej ławce z brzegu, po prawo, i przy okazji zauważam Godfreya z jakąś kobieciną; kiwam mu głową krótko na powitanie, ale nie mam czasu na nic więcej.
Nie mam widoku na cały kościół, ale lepiej mogę widzieć tych, którzy dosiądą się do ławek. Spojrzenie krótko przemyka jeszcze po sylwetce Sebastiana. Mam nadzieję, że jego obawy będą płonne i nic w praktyce mu się nie stanie. Wziął sole trzeźwiące. Ja też. Z tej pozycji nie będę mogła ich podać, ale może przydadzą się mi. Nie wiem tego.
Pozostaje mi zachować czujność i wychwycić każde podejrzane zachowanie.

Ekwipunek mechaniczny | na szyi: pentakl, zawieszka ze złotym kaduceuszem, zawieszka ze skałą słoneczną | w kaburze pod marynarką: athame, pistolet, magiczny nabój | w torebce: kropla wody ze źródełka w Białowieży, Tupilak, świece czerwone x2

Ekwipunek niemechaniczny | w kieszeniach marynarki: zapalniczka, papierosy, sole trzeźwiące, chusteczki higieniczne, amunicja do pistoletu

Zajmuję miejsce numer 33

Efekty po evencie | czarna maź: 4 | klaustrofobia: 5 | nic się nie dzieje


Ostatnio zmieniony przez Judith Carter dnia Sob Cze 22 2024, 23:59, w całości zmieniany 1 raz
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Sumienna - Czarna Gwardia
Anaica Laguerre
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
Do ostatniej chwili nie wiedziała, czy przyjdzie, a gdy już przyszła, wcale nie była przekonana, czy to taki dobry pomysł. Z jednej strony msza z udziałem Kardynała było wydarzeniem, którego nie warto było przegapić. Z drugiej jednak...
Dała spokój rozważaniem szybciej jeszcze niż je zaczęła. Skoro już i tak była na miejscu – i, póki co, nie zamierzała umykać w popłochu – równie dobrze mogła po prostu robić to, co pozostali wierni. Jeszcze w progu świątyni wygładziła nieistniejące zmarszczki na eleganckiej, ciemnografitowej sukience za kolana – odpowiednio zabudowanej, kryjącej to wszystko, co tak lubiła pokazywać w Kolorowych – i z cichym westchnieniem ruszyła przez główną nawę. Stukot jej obcasów ginął w gwarze dyskutujących.
Nie planowała zasiadać w ławach, ale to ku nim ruszyła najpierw, podziwiając wystrój kościoła. Uśmiechała się przelotnie na grę światła – niezliczone świecie czyniły wnętrze znacznie bardziej miękkim niż mogłoby to zrobić światło elektryczne – z ciekawością przyglądała się czerwonym wstęgom i goździkom zdobiącym ławki. Zatrzymując się na chwilę tuż za ostatnim rzędem ław, prześlizgnęła się wzrokiem po ołtarzu, zebranych na podeście kapłanach, wreszcie – wiernych zebranych nieopodal pierwszych rzędów. Dostrzegając Charliego, uśmiechnęła się przelotnie. Nie była pewna, czy ją widział i nie zamierzała zwracać na siebie jego uwagi – doskonale rozumiała zasady, jakimi rządziła się jego służba – przyglądała mu się więc tylko przez chwilę, jakby upewniając, że wszystko w porządku.
Ostatecznie wycofała się na tyły. Nie czuła się dobrze w tak dużym tłumie, poza tym wciąż nie była pewna, czy faktycznie chce tu być. Czy zamierza tu zostać przez całą mszę. Czy...
Nie była pewna bardzo wielu rzeczy.
Wsparła się o ścianę nieopodal wejścia, tam, gdzie bliskość głównych drzwi dawało jej jako takie poczucie bezpieczeństwa – świadomość, że w razie czego w miarę łatwo będzie jej opuścić kościół, porzucić cały ten obrządek na rzecz kolorowych wnętrz Snów, albo pastelowych czterech ścian własnego mieszkania. Potarła nadgarstek nerwowo i chrząknęła cicho.
Nie wiedziała, ile czasu pozostało do rozpoczęcia celebracji, miała jednak nadzieję, że niezbyt dużo. Z każdą chwilą czekania czuła się mniej pewnie – i z każdą chwilą bezczynności coraz trudniej było jej myśleć o kościele i nadchodzącej mszy, a coraz łatwiej było jej zagubić się wśród własnych demonów męczących ją już od... Cóż, od dawna. Ale tak głośno, tak nachalnie – od raptem czterech dni.

Staję tutaj.
Ekwipunek: pentakl (na szyi)


Ostatnio zmieniony przez Anaica Laguerre dnia Sob Cze 22 2024, 16:06, w całości zmieniany 1 raz
Anaica Laguerre
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Iluzjonistka i tancerka, dama do towarzystwa
Valerio Paganini
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
Zły, niedobry, gorszy, najgorszy, papieros gaśnie, umiera nadzieja, wytrzeźwieć, ubrać się, wyjść.
Emiliano ma w oczach ciężar, Frankie ma w oczach cichą ekscytację, Valerio nie ma w oczach nic — pustka koloru gówna, bo szkoda kalać dobrego imienia czekolady. Kardynał stawia Saint Fall do góry nogami i bebeszy Deadberry; dzielnica, którą do niedawna pokrywały polipy gruzu, zamieniona została w kwietnik — wszystko pachnie, wszystko kwitnie, wszystko, cazzo, w porządku, no?
Nic nie było w porządku od bardzo dawna; teraz jest w porządku jeszcze mniej.
Zaszargane imię familii, wyprasowane koszule pod idealnie skrojonymi garniturami, ładna sukienka najmłodszej siostry — ich obecność na Czarnej Mszy to nie przypadek, tylko środkowy palec wepchnięty w dupska każdego, kto zamiast posuwać kurewki po nocach, trapi się wysiłkiem plucia na włoską nację. Non finché ci sono io, powtarzane nad parującym talerzem manfredi con la ricotta zamienia słowa w lśniące lakierki, ułożone włosy i broń zostawioną w samochodach.
Non finché ci sono io; ile razy Valerio musi powtórzyć zaklęcie, żeby przeszło do rzeczywistości?
Emiliano nie ma dla niego odpowiedzi, chociaż w drodze z Little Poppy padły trzy pytania; perché no Elio? zbyte machnięciem dłoni. Nawet noża nie? podsumowane ostrzegawczym błyskiem w oku. Trzeci rząd, seriamente? ściśnięte w milczeniu, które zwija się w bebechach jak tasiemiec.
Poświęcenie ma wiele twarzy i tyle samo świątyń; czasem to gmach Kościoła Piekieł, w którym Valerio po raz ostatni był—
Mandare tutto, nawet nie pamięta.
Coś na pewno poprawili, coś dofinansowali, coś zmienili — chyba w lutym kilku ludzi zdechło na schodach; Paganini z żalem odkrywa, że nie zostawili nawet pół trupa na przestrogę dla potomnych. W środku świątyni chłód i tłum, i nieistotne twarze przypominające plamy po pescatora na rękawie — wzrok przesuwa się po głowach, cicha obecność Fran obok powstrzymuje ruszenie do przodu po trupach do celu, a podświadomość szuka. Kroki Paganiniego zwalniają, kiedy nawa główna niebezpiecznie przypomina ślubną drogę do ołtarza; nie powinien iść środkiem, żeby nie zarzygać dywanika — taki ładny położyli, dopiero co wyprasowany.
Nieoczekiwany ratunek ma zacięty wyraz twarzy i pecha zasiadać przy głównym przejściu; tym razem Valerio bez skrępowania zatrzymuje się w pół kroku i kładzie dłoń na oparciu krzesła z uśmiechem, który ma dwa znaczenia — radość albo żryj gówno.
Czasem jedno nie wyklucza drugiego.
Ciao, mia zia — palce stukają o drewno — uno, due, tre — dając czas Judith na przyswojenie powitania, ale zanim wyciągnie strzelbę z spod siedzenia, Valerio rusza dalej, nie kwestionując odległości Carter od ołtarza.
Umarł jej nestor, jest wdową, na dodatek zaraz pięćdziesiątka na karku; przejebane — też by się ukrywał przed kardynałem.
Kilka kroków w przód i kilka głębokich wdechów nieskalanego smrodek kadzideł powietrza; wzrok sam odnajduje znajomy tył głowy, z trumfem oświadczając:
Jest.
Drgnięcie w kąciku ust zmienia obojętność w uśmiech.
Figlio di puttana, pies pierdolony; dziś nie na służbie?
Williamson w drugim rzędzie kusi do zajęcia miejsca obok niego; mogliby powspominać nastoletnie czasy i wszystkie gorliwe modlitwy, które w liceum składały im dziewczęta z młodszych klas, ale no.
Dziś Paganini ma swoje rozkazy; sta' calmo, Valerio, mówi wzrok Emiliano i zmienia stan skupienia samego zainteresowanego — ciało wsuwa się między ławki, kolana uginają, culo mówi bah w zetknięciu z drewnem, plaster na zło ma na imię Francesca i chyba długo nie utrzyma go w ryzach.
Zaczyna się gra w nieskończoność — ta podobno czeka w Piekle na każdego.

ekwipunek: pentakl, kluczyki do samochodu, bawełniana koszula przeszywana nicią ceglastą i oberżynową, eliksir burzy emocjonalnej
ekwipunek niemechaniczny: papierośnica, zapalniczka, prezerwatywy (sztuk dwie) w kieszeni spodni

zajmuję miejsce nr 18
Valerio Paganini
Wiek : 33
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : szef egzekucji dłużników familii
Richard Williamson
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 171
CHARYZMA : 23
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 8
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t668-richard-williamson
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1562-richard-williamson
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1564-poczta-richarda-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f227-thornhill-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1563-rachunek-bankowy-richard-williamson
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 171
CHARYZMA : 23
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 8
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t668-richard-williamson
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1562-richard-williamson
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1564-poczta-richarda-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f227-thornhill-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1563-rachunek-bankowy-richard-williamson
Poranek to Debussy.
Rêverie wiązanego krawata i przyczesanych włosów; zagłuszam nim myśli, usypiam przebłysk jaźni. Dziś nie trzeba myśleć — dziś trzeba lśnić.
(Mój kręgosłup, żołądek. Moja wątroba. Wszystko jest lodowate, całe moje ciało. To strach? Richie Williamson się nie boi. Stres? Richie Williamson zżera go na śniadanie. Więc co? Przeczucie?)
Pani Williamson milczy, kiedy równo przystrzyżone żywopłoty North Hoatlilp zmieniają się w krzywe chodniki Deadberry. Żaden stopień przygładzenia Kościoła Piekieł nie może ukryć tego, co głęboko werżnięte w sens istnienia jedynej, magicznej dzielnicy Saint Fall; kiedy (nie jeśli — żadnych jeśli) wuj Ronald zwycięży wybory, nawet to przestanie być problemem. Zaczniemy istnieć w pięknym świecie prostych bruków, klarownych zasad, bezpiecznych ulic, czystych krwi, magicznych przedsiębiorstw i smakołyka, który na podniebieniu ma szczególnie słodki smak.
Kontrola zawinięta w sreberko wygląda pysznie.
Polityka to ogr cebula — ma warstwy. Pod pierwszą, tą najbardziej zeschniętą, ukrywa się druga; potem następna, i jeszcze jedna, i kolejna, i zanim zauważysz, co właściwie zaszło, ronisz łzy i odkrywasz, że sam zamieniłeś się w łupinkę. Czarna Msza to warstwa środkowa; po dziewiętnastu latach kardynał przekracza progi Deadberry, by (nie)łaskawym okiem zerknąć na wiernych — nieobecność na uroczystości to polityczne, towarzyskie i kręgowe samobójstwo.
A ja?
Nigdy nie miałem po drodze z samokrzywdą; całą pulę zgarnął starszy brat.
Idealnie skrojony, ciemnogranatowy garnitur wieńczy idealnie dobrany krawat barwy szlachetnego burgundu — ten sam kolor towarzyszy wsuniętej do kieszeni na piersi poszetce, gdzie magia zaklęta w nić dopełnia politycznego uroku. Spektakl zaczyna się teraz i nie bierze jeńców; przed otwarciem drzwi Kościoła trzeba uśmiechać się ładnie (ale bez przesady; uśmiech numer dwadzieścia cztery — wspaniale być dziś z wami), ściskać dłoń wuja Ronalda, składać szarmancki pocałunek na policzku cioci Elizabeth i ruszać dalej; prosto w odmęty wyborców. Polityczny zestaw uścisk—witam—piękny—dzień—na—mszę mam dziś dla każdego; niepolityczną tolerancję na stężenie wiernych wciskam głęboko w kieszeń.
Nadchodzi moment otwórz buzię — szeroko rozwarte wrota Kościoła zapraszają wiernych do środka i nie potrzeba żadnego gwardzisty, by zapanowała hierarchia. Nestorowie ruszają pierwsi; w ślad za nimi każdy, kogo Lucyfer pobłogosławił kręgowym nazwiskiem — dla tych, którzy idą za nami, właśnie zakręcam kurek uwagi. Z żoną pod ramię i nieprzesolonym uśmiechem na ustach odkrywam ozdobione wnętrze kościoła; wstęgi, kwiaty, dywany, świece i gwardziści — każdy element wyposażenia na miejscu.
W pochodzie do upatrzonego z daleka miejsca nikt, kto ma do siebie choć odrobinę szacunku, nie będzie się spieszył; dzięki temu mogę odkryć, że tylne rzędy preferuje pani Carter, za to trzecią ławeczkę od ołtarza preferuje Valerio — mam ochotę usiąść obok i przekonać się, w którym momencie mszy Paganini zacznie toczyć pianę z ust, ale od trzeciego rzędu lepszy jest tylko pierwszy drugi.
Barnaby o tym wie; Barnaby siedzi już na miejscu i żaden z nas nie musi wymieniać porozumiewawczych spojrzeć, żeby zrozumieć — dziś obaj jesteśmy na służbie. Puste miejsce obok brata kusi tylko przez sekundę; mam w sobie dość rozsądku, żeby zgadnąć, że czegokolwiek dziś w kieszeniach nie ukrywa starszy Williamson, ma właściwości wybuchowe. Zajmuję neutralnie—istotny grunt tuż za szpalerem nestorów; idealny widok na ołtarz — i ustawionego w pobliżu Sebastiana — powinien być pobudką dla każdego z obecnych.
Kolejnej wizyty — zwłaszcza, jeśli znów minie dziewiętnaście lat — możemy nie dożyć.

Ekwipunek: pentakl, zaklęty wisiorek z demonem, zaklęty pierścień z demonem, aksamitna poszetka przeszywana koralową nicią, irlandzka moneta na sznurku
Ekwipunek niemechaniczny: paczka chusteczek, papierośnica, zapalniczka
Zajmuję miejsce numer 6.
Psychotyczne szepty: 5, nic się nie dzieje
[ukryjedycje]

Ostatnio zmieniony przez Richard Williamson dnia Nie Cze 23 2024, 18:35, w całości zmieniany 1 raz
Richard Williamson
Wiek : 30
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : north hoatlilp
Zawód : starszy specjalista komitetu ds. międzystanowej koordynacji
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
Było dla niego oczywistym, że pojawi się na tej mszy – a przynajmniej oczywistym na tyle, na ile może mieć w życiu pewności dobrze ukrywający się odmieniec. Chciał tu być razem z rodziną, z pewnym zaskoczeniem dowiadując się, że jego rodzice przyjdą sami, a Carmen z mężem może nieco się spóźnić. Cóż. Najwyraźniej jeśli ktoś miał zadbać o to, by najmłodsze latorośle pojawiły się na jednym z ważniejszych wydarzeń religijnych od lat, musiał to być on – ten uznawany przez wszystkich za najmniej rozsądnego. O ironio.
Mateo nie był zadowolony z faktu, że nie mogli podjechać pod kościół samochodem – że odgórne zarządzenie odebrało mu możliwości przyglądania się wszystkim wypucowanym karoseriom, ocenianiu czyje auto na pewno było najszybsze i którym chciałby się przejechać. Javier obiecał mu, że po skończonej mszy przejdą się na parking, gdzie większość wiernych zostawiła zapewne swoje pojazdy.
Wchodząc do kościoła, objął lekko ramiona Gabrieli, by razem zgrabnie ominęli kilka mniejszych, tworzących się już we wnętrzu grupek wiernych rozmawiających przyciszonymi głosami. Nie zamierzał iść z dziećmi na przód, instynktownie rozumiejąc, że najpiękniej przystrojone ławy przeznaczone były dla stojących wyżej w hierarchii obywateli, ale przeszli się obok nich po to, by Gabriela i Mateo mogli obejrzeć dekoracje, rzucić okiem na ołtarz i usadzonych za nim kapłanów.
To co nieludzkie i niepewne w większych skupiskach, odetchnęło w Javim z ulgą, kiedy poprowadził dzieci z powrotem na tyły, z dala od centrum wydarzenia, ale bliżej do wyjścia, gdyby go potrzebowali – znudzony Mateo, mający do tego pełne prawo z sześcioma wiosnami na karku, lub on. Od samego rana nie czuł co prawda nawet cienia swędzenia zwiastującego przesuwanie się łusek pod skórą, ale już dawno zdążył się nauczyć, by przede wszystkim mieć na oku drogę ucieczki. Jego metody się sprawdzały, skoro miał na karku czterdziestkę, a nikt poza najbliższą rodziną o niczym nie wiedział – i tak też miało pozostać.
Znalazł dla nich miejsce blisko wejścia, przez cały czas nie odnajdując wzrokiem nikogo znajomego – co prawdę powiedziawszy niespecjalnie go zaskoczyło, kościół wypełniał się ludźmi nie tylko mieszkającymi w Saint Fall. Wielu pragnęło zobaczyć Kardynała, który ostatnim razem odwiedził te strony ponad kilkanaście lat temu. Javier nie uczestniczył wtedy w związanych z tym wydarzeniach zamknięty w domu z twarzą wyraźnie wykrzywioną przemianą, ale pamiętał te powszechne podniecenie.
Nie zauważył Anaiki od razu – zasłoniła ją grupa wiernych, a sam Javi kucał przed Mateo, pomagając rozluźnić mu odświętny strój na tyle, by nie uwierał malucha pod szyją. Nawet potem, gdy rozglądał się już swobodniej, wzrok prześlizgnął  mu się po ciemnej sukience za kolana, podobnej przynajmniej do paru innych, wędrując dalej. To chyba lekkie swędzenie na karku, wrażenie, że ktoś na niego patrzy, zmusiło mężczyznę, by znów zerknął gdzieś za nich, napotykając tym razem znajome spojrzenie Laguerre.
- Ana? – rzucił z wyraźnym zaskoczeniem, przyglądając się przez moment kobiecie wyglądającej kompletnie inaczej niż na co dzień, zanim odchrząknął cicho i uśmiechnął się lekko. Nie mieli okazji się spotkać po ostatnim – felernym? - wieczorze i Javi chyba nie do końca wiedział, jak się zachować, szczególnie w zupełnie nowych dla nich okolicznościach. Zwykle spotykali się przecież w klubie pełnym półnagich tancerek, a nie w kościele wymagającym mimo wszystko ogłady.
- Dobrze cię widzieć – dodał po chwili, zerkając na Mateo, ciągnącego go pytająco za rękę. - To Gabriela i Mateo, dzieciaki mojej siostry. A to jest Anaica, moja przyjaciółka – przedstawił wszystkich, nie wahając się nawet na moment przy określeniu, jakie nadał Anie. Z rozczuleniem obserwował, jak jego siostrzeńcy przywitali się grzecznie, chociaż młodego ciągnęło wyraźnie, by schować się za wujkiem.


Ekwipunek mechaniczny: pentakl na szyi, kastet w kieszeni spodni
Ekwipunek niemechaniczny: cicha łamigłówka i batonik dla bombelka siostry

Stoję z bombelkami tutaj

Rzut na mechanikę zwierzęcopodobnego: tutaj
Wynik: 1 - nic się dzieje.
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler
Annika Faust
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
Kolumny pojazdów i pochód wiernych to zwyczajowy obrazek w tej części miasta przed podobną uroczystością. Dziś podniesiony do potęgi podjętych środków bezpieczeństwa i pomnożony przez zainteresowanie, jakim gawiedź obdarzyła przyjazd Kardynała.
Delegacja z Maywater przybyła więc licznie, koncertowo ukrywając fakt, co woleliby mieć teraz dookoła siebie zamiast oceanu asfaltu i kostki brukowej, którą wyłożono Plac Aradii oraz jego przyległości. U Anniki owe poczucie obowiązku to sztywny odruch wygładzenia czarnej, ołówkowej spódnicy i czerwonej marynarki oraz poszukiwanie wzrokiem pewnego ramienia, o które zakotwiczy w drodze do Kościoła. Ramię oferuje jej ojciec, dziś uważny na Annikę bardziej, niż kiedykolwiek.
To przecież żadna tajemnica, jak jego córka spędziła ubiegły wieczór.
Im bliżej drzwi kościoła, tym więcej głów — równa proporcja tych pochylonych szczerze i na pokaz. Annika swoją zadarła do góry, odruchem stroskanej matki zaraz po wejściu oceniając stan dekoracji, a przede wszystkim — oświetlenia. Morze płonących świec to pierwszy uśmiech dnia, który sięgnął jej oczu i pozostał w nich na dłużej — to także głębokie westchnienie ulgi. Magia zawodziła ją ostatnio zbyt często i zbyt spektakularnie, by ktokolwiek ze zgromadzonych naprawdę rozumiał, z czym wiązało się dla niej każde sięgnięcie po athame od czasu, gdy...
To nie ma już znaczenia. A rzut oka na ołtarz jest pierwszym niemym podziękowaniem z niezliczonej ilości tych, które jeszcze pośle w modlitwie.
Przeszli wspólnie przez nawę główną, kierując się na zazwyczaj zajmowane ławy, ale tym razem Piekło miało dla Anniki inne plany. A plany te przybrały twarz bardzo dobrze znaną każdej przedstawicielce Kręgu...
...i właśnie patrzą prosto na nią.
Grymas zaskoczenia to reakcja stosowna, zrozumiała i znikająca z twarzy z szybkością pędzącego fotonu. Zastępuje go uśmiech tym szerszy, im mniej kroków dzieli ją od żony już–nie–nestora. Jakby twarz, na którą patrzy Elizabeth powoli przestawała należeć do Anniki. Mokrą pieczątkę na policzku okrywa już częściowo mgła zapomnienia.
Pani Uhlmann, Hart i Godfrey były dla mnie nieocenioną pomocą — spojrzenie pani Faust na moment ucieka w stronę najbliższych właśnie zajmujących ławy i szybko powraca do rozmówczyni. Ten statek już odpłynął, Annika jest zdana na siebie. Refleksję kwituje jeszcze jednym uśmiechem — ale najważniejsze było dla nas to, by Kościół prezentował się dziś godnie.
Słowa płyną same i przemawia przez nie szczerość.
Annika również płynie — z prądem, który porywa ją w stronę rzędu pierwszych ław, gdzie zajmuje miejsce obok pani Williamson. Ostatni rzut oka na widok, który od teraz będzie mieć za plecami to spojrzenie skrzyżowane z Barnabym. Annika z natury — poza tematami naukowymi — niechętnie wspina się na świecznik. Dziś wjechała tam windą i właśnie przepala mentalne siły, by utrzymać rezon.
Przede wszystkim stara się ignorować poczucie, że wszyscy patrzą na jej plecy i wysoko upięte włosy, którym poświęciła większą część poranka.
Całe szczęście.


Ekwipunek: na szyi pentakl, w torebce papierosy, zapalniczka, chusteczki, lusterko i krople do oczu.
Zajmuję miejsce tutaj
Annika Faust
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Charlie Orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#33318
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#33318
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
Poranne słońce, jakie o świcie spowiło Wallow zdaje się tu nie docierać. Nie w tej samej krasie, nie tak samo ciepłe i beztroskie. Stawili się w kościele wcześniej, przed mszą, jak należało. Mieli ostatnią chwilę, na ostatnie szlify i dopasowanie planu. Orlovsky w czarnym golfie i prochowym płaszczu czuje się nieswojo, ale wygląda jak należy. Pozostali tak samo.
Rozgląda się wokoło i od razu wie, że będą musieli pozmieniać kilka drobnych szczegółów; mogą sobie na to pozwolić, mają miejsce i możliwości. Verity kręci się wokół ołtarza, by w końcu wejść na podest, który najwyraźniej będzie jego punktem. Dobrze, to było dobre miejsce. Spogląda też na Williamsona, najpierw uratowali dziecko, teraz będą pilnować kardynała.
- Carter, ty usiądziesz w prawym, ostatnim rzędzie, z brzegu - zwraca się do Judith wskazując wybrane miejsce. Nie mogła stać dalej, należała do kręgu i ostatnie miejsca i tak nie do końca będą pasować do jej statusu. Ale nie mieli wyboru. Jej widok, bez strzelby, zdawał się kłócić wszelkiej logice; chyba wszyscy przywykli do tego, że zawsze miała ją przy sobie. Bez względu na okazję (pogrzeb był zgoła inną sprawą). - Morley, przy wejściu głównym.
Zamierzał go obserwować, i Richie doskonale o tym wiedział. Orlovsky wziął na siebie tę odpowiedzialność, choć wciąż nie był pewien, czy postąpił słusznie nie zgłaszając nikomu jego odmienności. Czy był jedynym, który wie? Nie. Verity pewnie miał te same wątpliwości.
Szturcha Murphy'ego po koleżeńsku, kiedy Sebastian daje mu aparat. Dajesz, paparazzi. Żarty się kończą, kiedy odzywa się Klein. Orlovsky odruchowo staje na baczność, tego nawyku już się nie pozbędzie. Wzdrygnął się lekko, bo wolałby mieć jaja na miejscu.
- Ja będę za ławkami, po lewej stronie - dwoje po jednej stronie, dwoje po drugiej. Morley przy wejściu i Murphy obserwujący wszystko z góry. Czy wszystko powinni w ten sposób widzieć? Tak. Czy mogą nic nie zobaczyć? Tak. Czy wszystko będzie dobrze? Tak. Czy coś może pójść źle? Wszystko. Jak zawsze.
Przed kościołem zebrał się już tłum, usunął się więc w cień filarów, żeby zająć miejsce gdy ludzie zaczną się gromadzić w budynku. Wszyscy rozchodzą się w wyznaczone miejsca. W oddali widzi Godfrey'a z matką, ale ich spojrzenia się nie przeszywają, każdy ma swoje zajęcie. Przesuwa spojrzenie dalej, żeby dostrzec Anaicę i zatrzymuje się na niej na dłużej; sukienka zdawała się do niej nie pasować, zakrywając wszystko, co Laguerre lubiła odsłaniać. Byli jednak w kościele, a ten rządził się swoimi prawami.


ekwipunek: pentakl (na szyi), athame
stoję tutaj (fioletowa kropka)
Charlie Orlovsky
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Gwardzista - protektor
Maurice Overtone
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
ILUZJI : 7
WARIACYJNA : 7
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 172
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 11
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1300-maurice-overtone#13634
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1333-maurice-overtone#13952
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1332-poczta-maurice-overtone#13950
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f226-chateau-nacre
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1334-rachunek-bankowy-maurice-overtone#13958
Czarna msza miała być wydarzeniem wyjątkowym, Maurice był o tym więcej, niż tylko przekonany. To było gwarantowane. Gwarantowane przez doniosłość wydarzenia. Gwarantowane przez mnogość wiernych, którzy mieli wziąć w niej udział. Gwarantowane przez obecność samego kardynała. Nieobecność arcykapłanki była pewną niedogodnością, ale nie zawracał sobie nią głowy zbyt długo. Po pierwszym rozejrzeniu się za obecnością najważniejszych elementów kościoła puścił wreszcie dłoń Alishy, z którą przywitał się jeszcze podczas spaceru z samochodów aż pod drzwi świątyni. Przemieszczali się w milczeniu, czego nie można było powiedzieć o dziesiątkach par oczu, które musiały mieć na nich baczenie. Ostatecznie nie zachowywali się jakkolwiek zdrożnie. Nie było to nic, czego gawiedź nie widziała już na pogrzebie Cartera i wręcz mogło to wywoływać pewien rodzaj zawodu. Cóż, Maurice nie zamierzałby za to przepraszać. Zaś co do Alishy… chciał z nią zostać, wiedziała o tym, ale czy wcześniej nie przeprowadzili już dyskusji na temat tego, że nie powinien kusić losu bardziej, niż robili to do tej pory? Mieli świadomość, że przyciągali ku sobie spojrzenia nie tylko zwykłych obywateli, lecz również nestorów. Niewątpliwie włączając w to samego Alberta Overtona, którego sylwetka również majaczyła im na horyzoncie gdzieś pomiędzy świecami i gęstniejącą chmarą pleców wchodzących do pomieszczenia.
- Znajdę cię po mszy, dobrze? - Obiecał, gdyż nie spodziewał się żadnych zmian w harmonogramie. To tylko uroczystość jak każda inna, prawda? Opuścił Allie i udał się wzdłuż rzędów ławek. Obserwował mijane postacie i szukał. Szukał kogoś, komu jego towarzystwo może nie być niemiłym, a jednocześnie w pełni świadomie unikał towarzystwa swojej rodziny. Przez sytuację z Alishą, ich obecność nie była dla niego czynnikiem relaksującym. W trakcie drogi napotkał Annikę. Pozwolił sobie na odrobinę bezczelności. Przystanął z boku, aby posłuchać, o czym prawi Elizabeth Williamson i udał, że po raz kolejny zapoznaje się ze stanem pobliskich ławek. Potem poszedł za kobietami. Docierając do pierwszych ławek, bez jakiegokolwiek skrępowania upatrzył sobie miejsce po prawicy Anniki, lecz zanim je zajął, uprzejmie przywitał się Elizabeth.
- W pełni osiągnęłyście ten cel. Kościół prezentuje się dziś naprawdę wyjątkowo - Oznajmił, kiedy już zajął miejsce i ukradkiem szturchnął Annikę stopą w kostkę. Wiedział, że to miejsce nie było mu przeznaczone. Wiedział, że robił właśnie coś, co mogłoby wywołać niemały skandal, ale skrycie wierzył, że pani Faust nie sprzeda go tak łatwo. Jeżeli chociaż trochę go znała, musiała wiedzieć, jak wiele znaczy dla niego możliwość zajęcia miejsca jak najbliżej ołtarza. Czyż nie stąd najlepiej słyszano modły posyłane do Pana?

Ekwipunek: pentakl, irlandzka moneta na sznurku (w formie bransoletki), kropla wody ze źródełka w Białowieży, platynowy pierścionek z aleksandrytem i cytrynem, magiczny bumerang (wsunięty w szeroką wewnętrzną kieszeń marynarki).
Rzucam k100 na działanie aleksandrytu.

Za zgodą gracza zajmuję miejsce obok Anniki.
Maurice Overtone
Wiek : 29
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge, Maywater
Zawód : Malarz, śpiewak operowy
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Maurice Overtone' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 48
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty