Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Wejście
Na skraju lasu mieści się budynek inny i bardziej solidny niż pozostałe. Zbudowany z drewna, cegły i kamienia, przykuwa spojrzenie swoją rozległością i stylem nawiązującym jednocześnie do klasyki, jak i domków myśliwskich ulokowanych głębiej w lesie. Prowadzi do niego utwardzona, chociaż wąska ścieżka, na której zmieści się maksymalnie jeden samochód. W oczy rzuca się niewielki taras, na którym rzadko przesiadują domownicy, a do którego prowadzi kilka schodków wprost do wejścia. Pomiędzy kamieniami doskonale odnajdują się zadbane rośliny doniczkowe, kontrastujące z często niezadbanym czy nie zagrabionym przejazdem. Dom prezentuje się najbardziej okazale zimą, pokryty białym puchem, nawet jeśli dojazd do posiadłości jest wtedy utrudniony przez wszechobecne zaspy.

Rytuały w lokacji:
ściana ech [moc: 99]
kula u nogi [moc: 95]
Locus Metus [moc: 64]
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
21 marca 1985

Dziś dzień jest wyjątkowo ciepły. Pierwszy dzień wiosny, czy coś, jak widać. Słońce przebija się bardzo chętnie przez jeszcze wciąż łyse gałęzie drzew, które za kilka tygodni wypuszczą pierwsze pąki liści. Stworzą cudowny baldachim kryjący nas przed światem.
Las jest piękny, szczególnie wiosną i latem, gdy żyje najmocniej.
Nie wyobrażam sobie, żebym miała mieszkać gdziekolwiek indziej. Ci żyjący w mieście tracą nie tylko widoki, prywatność, ale też powietrze i zapachy. Mało który mieszczuch rozpozna zmieniające się pory roku po zapachu. Ja potrafię. Ciężki smród zimy zniknął gdzieś w odmętach, pozwalając przegonić się rześkiemu zapachowi wiosny.
Wciąż w kurtce, ale dzisiaj postanawiam posiedzieć na ganku przed drzwiami. Mam jeszcze kilka chwil do wyjścia do roboty, wszyscy krzątają się po swoich kątach, jestem więc sama. W spokoju otwieram ten sam podręcznik, z którego uczyłam się wczoraj. Doszłam do wniosku, że zaklęcia, których próbowałam wczoraj, były może zbyt silne jeszcze jak na mój poziom i powinnam obniżyć swoje oczekiwania. Bardzo jest to mi nie na rękę i bardzo kłuje w dumę, ale nie chcę, żeby mi wypisali na nagrobku umarła, bo była zbyt dumna. Jakby, nie kłóci się to z prawdą, ale dość chujowy powód śmierci.
Przeskakuję więc na rozdział wcześniejszy i wyszukuję zaklęć przydatnych. Odnajduję wśród nich wiele interesujących, ale duża ich część zakłada drugą osobę, albo lecący już problem. Zatrzymuję palec na czymś ciekawym, co właściwie powinno być moją codziennością. Będzie, jeśli ktoś odkryje moją tożsamość w Gwardii. Albo u tych drugich. Gorsou ich lekceważy, ale ja uważam, że to głupota. Na razie nie wiedzą, kim jestem, ale jak długo będzie się to utrzymywać?
Ostenditvitium.
Wiem, że w kawie, którą postawiłam na pobliskim stoliku nie ma trucizny. Sama ją zrobiłam. Ale chcę przetestować działanie zaklęcia. Z tym tylko, że dziś również Piekło nie odpowiada na moje inkantacje.
Ostenditvitium – inkantuję raz jeszcze, czując wzbierającą we mnie złość. Od wczoraj nie udało mi się nic poza założeniem jednego durnego, łatwego rytuału. Czy naprawdę rozgniewałam czymś Lucyfera, że mnie karze odebraniem swojej łaski? – Ostenditvitium – mówię po raz trzeci, ale i tym razem nic się nie dzieje.
Pieprzone zaklęcia.
Dlaczego nic mi nie wychodzi?
Nie będę w stanie walczyć, używając jedynie prostych i nieskomplikowanych zaklęć, no litości! A nie czuję się też zatruta magią, żeby jakkolwiek wpływało to na moje zdolności. Wobec tego – dlaczego?
Spróbuję czegoś innego.
Patrzę na inną formułę zaklęcia i ponownie jego ofiarą ma paść kubek kawy.
Longelateque.
Jak łatwo sprawdzić, czy zaklęcie wyszło?
Spróbować zabrać ze stolika kubek.
Moja ręka nie napotyka na dosłownie żadną przeszkodę i mogę nawet poparzyć palce o jeszcze wciąż ciepłe naczynie. Ściągam wargi w gniewie, bo naprawdę doszukuję się powoli tutaj braku łaski Lucyfera.
Longelateque.
Sprawdzam kolejny raz. I już kiedy badam własne sumienie, na końcu języka mając modlitwę podszytą pytaniem do Ojca, sięgnąwszy po kubek napotykam opór. Moja ręka nie może przebić się przez niewidzialną barierę, a kącik ust szybuje ku górze. Może to była tylko zła passa. Może. Może udało się ją przełamać.
Ja na pewno przełamuję swoje zaklęcie. Niewidzialna odpychająca siła znika, a ja mogę chwycić za ucho kubka i upić łyk parującej jeszcze, słodko-gorzkiej kawy z odrobiną mleka. Rzadko pijam kawę, ale w dzień taki jak ten jest bardziej niż potrzebna.
Wracam do wertowania książki, nieświadomie bujając się na fotelu, w który się zapadłam. Nie jest to najwygodniejsza pozycja, w której bym czarowała, ale trudno. Wertując stronicę książki, napotykam zaklęcie, które może być dobre do obezwładnienia kogoś. Wzrokiem szukam tylko swojej ofiary i znajduję – taki sam fotel po drugiej stronie ganku, na którym siedzę. No trudno, mam nadzieję, że go nie popsuję.
Funemeum – mówię i jednocześnie dostrzegam, że tyle było z mojej dobrej passy. Zaklęcie ponownie nawet nie zareagowało, wokół nie powstał żaden oplatający sznur. Nic się nie zadziało. Wzdycham i poprawiam się na fotelu, bo może chodzi o skupienie. Może o desperację? A może o modlitwę do Lucyfera? Już sama nie wiem. – Funemeum – mówię po raz drugi i ostatni, bo nie mam zamiaru już więcej pracować nad tym zaklęciem.
Ku mojemu zdumieniu dostrzegam, że sznury nagle wyskakują znikąd, oplatając nieszczęsny fotel ciasno i obezwładniająco.
Może jednak cegiełką do sukcesu jest ucieczka w myślach do Ojca. Może chce mi powiedzieć, że ostatnio za mało się modliłam i czeka na mój głos. Będę musiała w takim razie to naprawić.
Kończę działanie i tego zaklęcia. Był to dość nędzny trening jak na moje możliwości, ale zawsze to jakieś wnioski do przodu. Może powinnam pochylić się bardziej nad samą naturą magii. Ale wtedy zamienię się w pieprzonego Marwooda. Ja jestem żołnierzem, nie naukowcem. Gdybym była naukowcem, byłabym rzecznikiem. Jestem sumienną.
Wstaję z fotela, żeby zawrócić do domu po zestaw czerwonych świec. Dziwię się, że dom jeszcze nie został w żaden sposób zabezpieczony, a ostatnio znalazłam interesujący rytuał, dzięki któremu dom broniłby się sam. Jeśli tylko Lucyfer będzie mi łaskawy, uda mi się go wykonać.
Na ganku usypuję niewielki pentagram i ustawiam czerwone świece. Z athame w ręku staję pośrodku niego, aby zakończyć dzisiejszy trening inkatnacją:
Lanceaarcana automatice emittere, intrusos vulnerare, periculum avertere.

Ostenditvitium #1: 2 + 24 = 26 < 80 | zaklęcie nieudane
Ostenditvitium #2: 17 + 24 = 41 < 80 | zaklęcie nieudane
Ostenditvitium #3: 20 + 24 = 44 < 80 | zaklęcie nieudane
Longelateque #1: 9 + 24 = 33 < 65 | zaklęcie nieudane
Longelateque #2: 86 + 24 = 110 > 65 | zaklęcie udane
Funemeum #1: 12 + 24 = 36 < 80 | zaklęcie nieudane
Funemeum #2: 94 + 24 = 118 > 80 | zaklęcie udane
Rytuał Wystrzały eteru | próg: 65 | magia odpychania: +24 | do wyrzucenia: 41 | rzut na rytuał i skutki uboczne poniżej


Judith z tematu
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Sumienna - Czarna Gwardia
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Judith Carter' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 32

--------------------------------

#2 'k60' : 36
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
22 marca 1985

Dzisiaj jest ostatni dzień, którą mogę poświęcić na bardziej intensywną naukę z podręcznikiem w ręku. Postanowienie mam jedno – popracowanie nad tym, co mi nie wychodziło przez ostatnie dwa dni i, mam nadzieję, wysnucie odpowiednich wniosków, co robię nie tak przy kolejnych zaklęciach.
Dzień jest taki sam w Cripple Rock – skoro świt każdy wstaje i opuszcza dom, żeby pogrążyć się w obowiązkach. Ponieważ Red Bear Stronghold jest puste, ja siadam z kubkiem kawy na ganku, zupełnie jak wczoraj, z kurtką na plecach i podręcznikiem na kolanach. Raz jeszcze, napawając się świeżym powietrzem, otwieram na stronach, które już przestudiowałam – tym razem staram się wyczytać z nich coś, co mogłam przeoczyć.
Tworzy w dowolnym miejscu zbudowany z białej energii mur, czytam w krótkim opisie zaklęcia i staram się wywnioskować z niego jak najwięcej. W dowolnym miejscu – to zauważyłam już wcześniej. Z białej energii – może chodzi o skupienie? O moją własną energię? Czemu z białej? Ma coś wspólnego z magią anatomiczną?
Znowu za bardzo bawię się we Franka, ale dochodzę do wniosku, że zaklęcie może czerpać z mojej skumulowanej energii. Dlatego na moment odkładam książkę na bok i staję na równych nogach, biorę głęboki wdech i recytuję z determinacją:
Ordinatio Procul.
Ściana formuje się idealnie w przejściu przy schodach na ganek domu, a ja obserwuję ten efekt ze zdumieniem i zadowoleniem. Do tej pory zaklęcie nie wyszło mi ani razu – teraz się udało. To byłaby silna ochrona wobec sojuszników, jeśli tylko na takową miałabym szansę i czas.
Mur energii znika, a ja, ucieszona własnym sukcesem, inkantuję jeszcze raz:
Ordinatio Procul.
Zaklęcie uformowało się ponownie – i na tym mogłabym poprzestać, gdybym nie dostrzegła, że mur jest niestabilny i mruga jakoś dziwacznie… w ostatniej chwili zdążyłam odskoczyć, a to fotel, nie ja, oberwał białą cegłą z energii. Mur rozprysnął się na moich oczach, a ja mogłam wyjrzeć zza mebla, żeby ocenić ewentualne straty. Nie było ich aż tak wiele, więc całe szczęście, ale…
Muszę pamiętać, żeby panować nad swoją energią.
Ordinatio Procul – inkantuję po raz trzeci, kiedy mam pewność, że jestem stabilna i pewna. I mam rację, mur pojawia się w wybranym miejscu po raz kolejny, tym razem bez większych kaprysów. Jest stabilny i silny, gotowy do ochrony. Kończę zaklęcie i wracam do podręcznika. Na dziś wystarczy treningu z tym zaklęciem, mniej więcej znalazłam złoty środek w skutecznym użytkowaniu go.
Wracam więc na stroję inną, z kolejnym zaklęciem sprzed kilku dni.
Zasady z poprzedniego zaklęcia powinny wystarczyć też i przy tym, dlatego bez namysłu mówię:
Speculorum.
Tafla lustra pojawia się przede mną, ale jest dziwacznie przezroczysta, bardziej jak… szkło. Jest, zaistniało, ale czy byłoby to skuteczne? Śmiem wątpić. Jego granice są zbyt cienkie, aby silne zaklęcie było w stanie odbić się od jego tafli.
Wracam więc do podręcznika, raz jeszcze śledząc opis zaklęcia. Przypuszczam, że to także może opierać się na mojej energii, z tym tylko, że muszę uformować ją w inny sposób. Może bardziej… nieustępliwy? Mocny? Zdeterminowany?
Speculorum.
Tym razem szkło migocze przede mną i znika natychmiast. Nie, to jednak nie w tę stronę. Próbuję znaleźć wyjście jakieś z tej sytuacji, znaleźć coś, co pomoże mi obronić się przed atakiem. Przy poprzednim ważne było wykorzystanie własnej energii, a teraz? Determinacja przed samoobroną? Nie, wtedy używałabym innej tarczy. Teraz chcę odbić zaklęcie i zranić przeciwnika własną bronią.
Więc co? Zemsta?
To za duże słowo.
Ujęłabym to raczej jako poczucie sprawiedliwości.
Speculorum – inkantuję po raz kolejny. Tafla lustra pojawia się przede mną, a ja z zadowoleniem mogę oglądać rezultat. Tak. Czyli to było to.
Łapię ołówek zastany na stoliku i dopisuję na kartce po prostu słowo sprawiedliwość. Wracam do poprzedniego zaklęcia i wpisuję tam odręcznie słowo energia. Skróty myślowe powinny wiele zdziałać. Teraz można by spróbować ostatniego zaklęcia, czyli…
Ostenditvitium.
Wiem, że nic nie ma w tej kawie, ale też niczego nie wyczuwam. Zaklęcie nie powinno upewnić mnie, że na pewno napój jest bezpieczny, pomimo tego, że posiadam tą wiedzę?
Ostenditvitium – raz jeszcze i efekt jest ten sam. Może chodzi o to, że po prostu wiem, dlatego magia czuje się w pewien sposób oszukana? Jak inaczej jednak mam się nauczyć używać tego zaklęcia? Jak mam je rozpracować, z czego wyciągnąć wnioski. Wzdycham głęboko, próbując po raz ostatni. – Ostenditvitium.
Tym razem coś się zadziało – tylko niekoniecznie to, co chciałam. Obserwuję, jak kawa zaczyna powoli wyciekać z kubka – z tym tylko, że dołem, jakby ktoś przepalił jego spód, albo po prostu pękł.
Kurwa mać! – rzucam, rzucając za moment siebie po najbliższe ręczniki, chusteczki i wszystko. Wracam, aby zażegnać kryzys. Kawy już raczej nie wypiję, cały stolik jest w niej i po tak tragicznie nieudanym zaklęciu chyba bym się nie odważyła.
Spoglądam na pęknięcia na spodzie kubka. Jest już tylko do wyjebania.
Z westchnięciem wracam do domu, żeby wyrzucić ręcznik do prania, kubek do śmieci, a z szuflady wyszperać zestaw czerwonych świec. Korzystając już z tej chwili wolnego, może osłodzę sobie w jakiś sposób tę sromotną porażkę. Dom i tak potrzebuje silnego zabezpieczenia. Dlaczego? Po prostu. To nie są bezpieczne czasy, ani bezpieczne tereny.
Ustawiam świece, usypuję pentagram, a potem z athame w dłoni, inkantuję:
Portam in murum magicum convertere, repulsio incantationum.
To trudny rytuał, może się nie udać, ale warto go jednak mieć i spróbować wykonać.

Ordinatio Procul #1: 95 + 24 = 119 > 75 | zaklęcie udane
Ordinatio Procul #2: 1 + 24 = 25 < 75 | zaklęcie nieudane
Ordinatio Procul #3: 61 + 24 = 85 > 75 | zaklęcie udane
Speculorum #1: 56 + 24 = 80 = 80 | zaklęcie udane
Speculorum #2: 10 + 24 = 34 < 80 | zaklęcie nieudane
Speculorum #3: 91 + 24 = 115 > 80 | zaklęcie udane
Ostenditvitium #1: 41 + 24 = 65 < 80 | zaklęcie nieudane
Ostenditvitium #2: 4 + 24 = 28 < 80 | zaklęcie nieudane
Ostenditvitium #3: 1 + 24 = 25 < 80 | zaklęcie nieudane
Rytuał Ściana ech | próg: 80 | magia odpychania: +24 | do wyrzucenia: 56 | rzuty na rytuał i skutki uboczne poniżej
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Sumienna - Czarna Gwardia
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Judith Carter' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 75

--------------------------------

#2 'k60' : 34
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
Był to łatwy rytuał, być może nawet nie zadziała, ale może przy okazji oszukam własny mózg. Zobaczymy. Zbieram kolejne świece, które zapłonęły tym razem bardzo ładnie, po czym niszczę usypany pentagram i przenoszę się w inne miejsce domu. Już dawno miałam się tym zająć. Zaczęłam jeszcze zanim wyszłam na samobójczą misję uwalniania drugiego jeźdźca i nie skończyłam. Nie miałam wtedy zbyt wiele szczęścia, ale to nic. Może dzisiaj. Może dzisiaj Lucyfer będzie ze mną.
Przechodzę przez dom, pozbywając się przy okazji świec już zużytych, aby dotrzeć do wejścia. Rozstawiam się tym razem na drewnianej podłodze, pod zadaszeniem, pomiędzy melbami. Usypuję pentagram właśnie tutaj, bo właśnie tutaj przydadzą się zabezpieczenia domu.
Nie wiem, czy jesteśmy tutaj bezpieczni. Ci drudzy na pewno wiedzą, kim jestem, a adres siedziby Carterów nie jest znów taką tajemnicą. Wciąż nie wiedzą, czy mnie tu zastaną, ale przecież nie muszą. Są wystarczająco nieprzewidywalni, żeby mnie tutaj szukać; albo zemścić się po prostu na bliskich.
Ponownie sięgam do świec utworzonych przez Overtone’a. To ostatni zestaw, jaki od niego mam. Jeśli się spiszą, będę musiała poprosić go o więcej. Jeśli nie – cóż, i tak poproszę go o więcej. Mają wyjątkową moc, z tego co widzę, a to się zawsze przydaje.
Z wyjątkową mocą liczę na wyjątkowe szczęście, sięgając po wyjątkowo trudny rytuał. Athame w dłoni błyszczy, gdy wskazuję na każdą ze świec kolejno.
Sit tibi magica ligamen cum sua potestate ut locus tuus factus est in carcerem.
Jeśli już ktoś się tutaj pofatyguje, przynajmniej zbyt szybko nie odejdzie. O ile w ogóle.

Rytuał Kula u nogi | próg: 95 | świece: karminowe (rzepakowy) | modyfikatory: karminowy (-20), rzepakowy (-5), magia odpychania: 24 = 49 | do wyrzucenia: 46
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Sumienna - Czarna Gwardia
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Judith Carter' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 46

--------------------------------

#2 'k60' : 48
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ponownie zapomniałam zalinkować, przyszłam z paleniska już w poprzednim poście

Lucyfer jest ze mną, najwidoczniej. Widzę, że jak knoty płoną niewyraźnym blaskiem jeszcze zanim ostry ból przeszyje moje skronie na tyle mocno, że będę musiała zamknąć oczy. Wychodzę z pentagramu, żeby przysiąść na moment na bujanym krześle i rozmasować bolące skronie. Na głowę to nie pomoże, ale może trochę…
Spędzam tak kilka chwil i czuję się lepiej z myślą, że udaje się założyć tak trudny rytuał. Że jesteśmy bezpieczni. Ja i Sebastian. I że Lucyfer jest z nami.
Oby jutro również był. Jutro będzie ważniejszy dzień i o wiele bardziej potrzebujemy jego pomocy, jego wstawiennictwa. Oby i tym razem usłyszał moją niemą modlitwę.
Wstaję z miejsca, aby posprzątać ostatnie świece od Overtone’a. Będę musiała wysmarować do niego list, ale to potem. Może jednak pozory mylą i faktycznie będzie osobą, której będę mogła zaufać. Nie wiem. Zastanowię się nad tym. Od kilku dni moje zaufanie drastycznie zostało ograniczone i minie bardzo długi czas, aż się to jakkolwiek zmieni.
Nie chcę przedobrzyć, a rzuciłam dzisiaj już cztery rytuały, z czego ten ostatni był najtrudniejszy, dlatego, chociaż po głowie chodzi mi coś całkiem innego, tym razem sięgam po łatwiejszy rodzaj rytuału, ale który również będzie zabezpieczeniem dla domu.
Sięgam po świece również stare i zakurzone, choć najpewniej dostałam je od Franka. Mam takie wrażenie przynajmniej. Ustawiam je w rogach pentagramu, do którego wchodzę po raz ostatni tego dnia. Jestem już zbyt zmęczona, aby czarować dalej, a jutrzejszy dzień nie będzie mnie oszczędzał.
Domus mea non est domus tua. Impleat te timor, tolle spiritum tuum.
Oby i tym razem świece zapłonęły wyraźnym blaskiem.

Locus Metus | próg: 55 | świece: cynobrowe (rzepakowy) | modyfikatory: cynobrowy: -10, rzepakowy: -5, magia odpychania: 24 = 39 | do wyrzucenia: 16

Judith z tematu
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Sumienna - Czarna Gwardia
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Judith Carter' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 25
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
23 maja 1985

Pokraczne istotki na fotelu pasażera kwiczą i piszczą niepokojąco, a materiał bluzy faluje pod nieskoordynowanymi kopnięciami i desperackimi ruchami łapek. Spojrzenie Sebastiana nader często ucieka do pokrytej plamami krwi zbitki maluchów i polaru, jakby potrzebował upewnienia, że żyją. Słyszy je, a jednak co i rusz musi patrzeć, by udowodnić sobie, że nic mu się nie przyśniło, a trzy mityczne stworzenia są całe, zdrowe i najpewniej potrzebują teraz matki. Matki, która zniknęła w ledwie ułamek sekundy, pozostawiając sobie tylko czerwony szlak i cień frustracji.
Nie umie się nimi zająć, to oczywiste. Nie ma również prawa ich wszystkich zatrzymać — nie znalazłby nawet dobrej motywacji, by to zrobić. Został wysłany do Cripple Rock w ramach misji i jego powinnością jest wrócić do kazamaty z małymi stworkami oraz wizją raportu w głowie. Spisze go jeszcze dziś, póki pamięć jest świeża. Nie tak świeża, by uwzględnić, że małych żywych jackalope urodziło się sztuk trzy, nie dwie, ale wystarczająco, by nie musieć jutro głowić się nad innymi równie znaczącymi szczegółami.
Jedno ze stworzeń musi z nimi zostać, a oni muszą utrzymać je przy życiu. Wychować. Oswoić? Nie wie. Nie jest pewien, czy jackalope może być przewagą, ale póki istnieje taka szansa, nie zamierza z niej z góry zrezygnować.
Parkuje na podjeździe domu, w którym w ciągu ostatnich miesięcy bywał częściej niż przez całe swoje życie. Co myślą sobie domownicy, gdy po raz wtóry wyglądają z okien na te same czarne blachy i wypucowany znak markowy Rolls Royce’a? Auto nie pasuje do otoczenia i bez wszystkich konotacji, które mogą iść za jego obecnością tutaj.
Nie myśli o tym ani teraz, ani wcześniej, ani nigdy. W zasadzie jest teraz w pracy. Powiedzmy.
Zostawia maluchy w środku. Poradzą sobie same przez kilka momentów, może nie zdechną w tym czasie.
Dzwoni do drzwi i nie musi długo czekać, jak otwiera mu znajoma twarz.
Pani Carter. — Uśmiecha się uprzejmie do żony obecnego nestora. — Zastałem Judith? — Ile by oddała, by to pytanie padło trzydzieści lat temu tym tonem, z tym serdecznym błyskiem w oku?

K6 na czarną maź: 3 — nic się nie dzieje
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Protektor
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
Dopiero co wróciłam z pracy, więc oczywistym będzie, że nie będę podrywać się do biegu na każdy stukot czy dzwonek do drzwi. Moja matka miała inne zdanie na ten temat, a ja za bardzo nie byłam zainteresowana tym, co miała do powiedzenia i komu. Akurat wchodziłam pod prysznic, żeby zmyć z siebie kazamatowy pył i pot, więc niech się sama zajmuje tym listonoszkiem, czy ktokolwiek tam przyszedł.
*
Pan Verity – rozbrzmiewa nieco zaskoczony, ale naprawdę, tylko nieco, głos kobiety tak podobnej do Judith. Skóra zaznaczona słońcem, te same dołeczki przy ustach, podobne, tylko znacznie większe, zmarszczki przy oczach. – Tak, właśnie wróciła. Judith! – Leontina odwraca się, żeby zawołać córkę, głos kierując w stronę schodów na górę, ale za moment odwraca swój wzrok w stronę Sebastiana.
Radosne iskierki błyszczą z zainteresowaniem w oczach kobieciny, co oznacza, że żałoba w tym domu być może się odbywała, ale każdy radził sobie z nią wzorowo. Czego innego można spodziewać się po Carterach? Tudzież – jak w przypadku Leontiny – Paganini.
Wzrok pani Carter prześlizguje się po sylwetce Sebastiana, jakby czegoś szukała, ale zatrzymuje go na jego dłoniach.
O Dio, zabił pan kogoś? – To miał być żart. Leontina sama w to nie wierzy, a jej myśli bardziej idą w stronę polowań czy też pomocy przy tymże polowaniu. Dlaczego do tego miała mu być potrzebna Judith? To naturalne, znali się, nawet polubili. Szkoda, że dopiero po prawie trzydziestu latach, ale to nic straconego. On nie miał żony (nie widziała obrączki), ona nie miała męża, może to późne małżeństwo, ale już nie takie rzeczy zdarzały się w Kręgu. – Gdyby to nie był pan, powiedziałabym, że nie w takim stanie przychodzi się do kobiety, ale… cóż, Judith to Judith.
Judith to Judith to najpewniej najlepsze wyjaśnienie matki na temat całej historii konfliktu na linii Carter-dobre wychowanie, tudzież kobiecość, w przekonaniu Lentoniny.
A to, co mówiła, najwidoczniej miało być żartem, sądząc po doborze tonu do wypowiedzi.
Wejdzie pan? – dopiero teraz zorientowała się, że stoją w drzwiach, a więc ustąpiła mu na krok i zerknęła w stronę schodów. Judith nadal nie schodziła z góry. – Judith! – krzyczy głośniej.
Zaraz! – odpowiada jej głos podobny, choć głośniejszy i zdecydowanie bardziej zniecierpliwiony.

Nastrój Leontiny: wesoły | czarna maź: 4 | klaustrofobia: 3 | świat się dzisiaj nie skończy
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Sumienna - Czarna Gwardia
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
Pan Verity wygina wargi ku górze w stopniu proporcjonalnym do ilości zarysowujących się zmarszczek pod naporem uśmiechu pani Carter. Pan Verity zawsze przecież był dżentelmenem, nawet wtedy, gdy rodzice dwójki upartych młodzieńców zmówili się wbrew ich woli i namawiali, by chociaż spróbowali. Sebastian mógł nie być zadowolony, ale spełniał oczekiwania wzorowo — póki oczywiście te nie wychodziły poza niewinne randkowanie i konspiracje matek. Przyszedł wtedy elegancko ubrany, koszulę spinały mankiety, a w dłoni spoczywały kwiaty. Jedne dla gospodyni, drugie dla jej córki. Gospodyni uśmiechała się wtedy podobnie jak teraz. Córka krzywiła zapewne również podobnie jak teraz. Może z większą dozą szyderstwa, w końcu w tej chwili nie miała powodu, by ciskać nim w ścianę.
Dziś dłoni Sebastiana nie przystrajają kwiaty, lecz krew. Krew, która zdążyła zastygnąć na spracowanej skórze i o której Sebastian zdążył zapomnieć. Jego wzrok posuwa w dół z równym zainteresowaniem i wygląda na szczerze zaskoczonego wynikiem tej krótkiej eksploracji. Z jego ust wyrywa się urywany, swobodny śmiech, bo w oczach pani Carter pobłyskuje wesołość, a on nie zamierza jej tego pozbawiać. Zresztą tak się składa, że akurat dziś nikogo nie zabił. A czy niczego również, to już kwestia dyskusyjna.
Pani Carter zgrabnie przemyca podtekst, który podtekstem być nie może, bo przecież powiedziałaby to tylko, gdyby Sebastian nie był Sebastianem, oboje więc zgodnie mogą uznać, że nic powiedziane nie zostało. A w takim wypadku okazuje się, że cisza w panu Veritym wywołuje zaskakującą wesołość.
Judith to Judith. No lepiej by tego nie ujął.
Judith to Judith, a więc wciąż nie ma jej na dole, a Sebastian to Sebastian, więc dalej grzecznie stoi w progu, do którego przyszedł w stanie wskazującym, że przed chwilą zarżnął świniaka.
Nie zamierzał wchodzić, ale tak jak trzydzieści lat temu, tak i teraz jest dżentelmenem, a kobietom się nie odmawia. Nie takim, z których córką się sypia. Kwestia przyzwoitości.
Tak, dziękuję. — Jak zawsze uprzejmy, jak zawsze mało wylewny, jak zawsze zachowawczy, ale nadrabiający niezwykle sympatycznym uśmiechem. Verity wypisz wymaluj, gdyby tylko nie ta krew i brak garnituru... — Proszę mi wybaczyć, nie chcę niczego wybrudzić. Gdzie łazienka?
Doskonale wie, gdzie łazienka i doskonale gra skruchę oraz cień niepewności, jakby szukał odpowiedniego kierunku.
Gdy otrzymuje odpowiedź, podąża na górę. Pani Carter najwidoczniej nie zorientowała się, że w tej samej łazience jej córka właśnie ściera z siebie ostatnie krople wody i wsuwa na nogi czystą bieliznę. Zamknięte drzwi i przezorność Sebastiana dzielą ich od skandalu.
Nie puka, nie krzyczy — jeszcze ktoś by usłyszał — zamiast tego opera się o ścianę tak, że będzie pierwszym, co zobaczy Judith, kiedy uchyli drzwi.
To głupie, ale na wyobrażenie jej miny prawie dusi się od wstrzymywanego śmiechu.
To bardzo niefortunny czas na uwalnianie wewnętrznego dziecka, ale… Ale dla tej miny na pewno będzie warto. Byle nikt z domowników nie postanowił akurat przechodzić korytarzem, w razie, gdyby Judith z wrażenia miał spać ręcznik.
I oby nie okazało się, że prysznic bierze ze strzelbą.

Pokój Judith →
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Protektor
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter

Sebastiana bawi to nieco mniej, mnie to wcale nie dziwi. Nie dziwi mnie też jego wyjście do łazienki, podczas którego ja mam czas, aby wciągnąć na dupę bojówki, bo pomimo dość uroczego towarzystwa, raczej nie przyjechał wyciągać mnie na randkę.
Szkoda. Mógłby.
Dla odmiany miał inny pomysł na dzisiejsze popołudnie i wciąż nie wiem, do czego zmierza tym wciskaniem mi żarcików o odbieraniu porodu. Nie potrafię go sobie wyobrazić przy jakiejkolwiek waginie, z której wychodziłoby nowe życie, a on zachowałby przy tym żelazne nerwy i sam doskonale wiedziałby, co robić.
A potem przyjechał do mnie, pochwalić mi się, że to zrobił.
To absolutnie nie miało żadnego sensu.
Podskoczyłabym na nagły dotyk na moim pośladku, gdyby nie fakt, że właśnie się odwracałam w stronę drzwi do łazienki i zamierzałam tam do niego podejść. Palce zaciskają się na mojej skórze, a ja robię ostatnią rzecz, jaką zrobiłabym w tej sytuacji z kimkolwiek innym bądź jeszcze parę miesięcy temu – uśmiecham się. Kąciki ust unoszą się zaczepnie, a jemu, widocznie, humor dopisuje.
Ta sytuacja nie ma sensu w absolutnie żadnym calu i nawet nie wiem, co powinnam w tym momencie myśleć – więc po prostu nie myślę i pozwalam mu poprowadzić się do wyjaśnienia, o co tutaj właściwie chodzi. Uprzednio pozwalając mu na bezczelne klepnięcie w tyłek i pocałunek, oddany równie ochoczo, jak każdy inny dzisiejszego dnia.
Nawet przez myśl nie przemyka mi, żeby obruszać się za zainteresowanie moimi pośladkami.
To Sebastian. On jako jedyny ma do tego pełne prawo, każdy inny za takie zachowanie żegnałby się właśnie z kutasem.
Marzycielko – odburkuję po nim, ale idę. Żadna ze mnie marzycielka, po prostu wiem, że to się nie stanie. Odebranie porodu przez Sebastiana było tak samo realne, ale dobrze, niech mnie zaskoczy.
Po drodze mijamy krzątającą się po dole matkę i widzę kątem oka, jak odprowadza nas spojrzeniem do drzwi. Nie odzywa się ona, nie odzywam się ja. Wiem, że za moment odpali jej się tryb absolutnej plotkary, bo najwidoczniej to robią starzy ludzie. Wtrącają się w życie innych.
Chociaż ona robiła to akurat przez cały czas.
Docieramy do samochodu Sebastiana. Drzwi stają przede mną otworem – na miejscu pasażera leży kawałek równie zakrwawionej bluzy, z której za moment wyłaniają-
O kurwa.
To jedyna prawidłowa reakcja na widok trzech malutkich główek przykrwawionych stworzeń, o których istnieniu czytałam tylko w legendach regionalnych.
Chociaż polowałam przez znaczną większość swojego życia, będzie już ponad czterdzieści lat, w lasach Cripple Rock nie widziałam nigdy czegoś takiego. Jackalope przeszły do folkloru i były wyłącznie interesującą legendą – aż do dzisiaj.
O kurwa… - powtarzam, bo dociera do mnie to, co mówił mi Sebastian przez cały czas. – Nie powiesz mi…że odebrałeś poród legendarnego stworzenia. Tak samo legendarnego jak Biały Łoś, którego zastrzeliliśmy jakiś czas temu.
Coraz więcej legend w tym moim lesie.
Skąd… - chcę spytać, ale sens słów dociera do mnie po raz kolejny. Parskam z niedowierzaniem, a potem spoglądam na Sebastiana, a z mojego spojrzenia przebija się nawet szczypta uznania. – Zajebałeś je z rezerwatu Lanthierom?
Dzisiaj mamy Prima Aprilis, przysięgam.
Nie wytrzymuję, parskam śmiechem, bo nie radzę sobie z przetwarzaniem sprezentowanych mi informacji.
Sebastian. Był w Rezerwacie Bestii i odebrał poród jackalope’a, nie mając kompletnie pojęcia ani na temat bestii, ani zwierząt w ogóle, ani na temat porodów. Po czym wyniósł je z Rezerwatu i przywiózł do mnie.
Widział Cię ktoś?
To ważne. Jeśli Lanthierzy wiedzieli, że mieli pod nosem coś takiego, i teraz coś takiego trafiło do nas, będziemy mieli jeszcze bardziej przesrane. Chociaż, przysięgam, gdyby mój ojciec się dowiedział, wyszedłby z domu tylko po to, żeby poklepać go z uznaniem po ramieniu.
I co się stało z ich matką?
Wspominał, że atakowała przechodniów. Dobrze wiem, jak kończą ci, którzy atakują przechodniów, gdy spotykają Sebastiana.
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Sumienna - Czarna Gwardia
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
Sebastian nie zwraca już uwagi na panią Carter w drodze powrotnej. To znaczy — nie dostrzega jej uśmieszków i zaciekawionego spojrzenia, a szuka jej wzrokiem tylko po to, by uśmiechnąć się uprzejmie i rzucić w przestrzeń krótkie „do widzenia”, jak na kulturalnego dżentelmena przystało. Nie dopatrywał się żadnych oznak tego, że kobieta może się czegokolwiek domyślać. Ma teraz przecież na głowie coś zupełnie innego i zajmuje to całość miejsca przeznaczonego na rozmyślania.
Judith wita jackalope, jak przystało na Cartera. To przecież jedyna słuszna reakcja myśliwego na nowonarodzone mistyczne zwierzę, które wcale nie powinno istnieć. Ponadto jej reakcja poświadcza, że pomimo mieszkania tu całe życie, nigdy nie widziała czegoś podobnego. No… Właściwie niekoniecznie. Może też być to wyraz zaskoczenia zwyczajnie związany z tym, że na oprawionym w luksusową skórę siedzeniu Rolls Royce’a rzeczywiście leżą noworodki, a krew na koszulce Sebastiana to w istocie nie była pamiątka po żadnej rzezi, a po uczestniczeniu w narodzinach. Być może ten fakt rzeczywiście ma prawo zaskakiwać jeszcze mocniej niż narodziny jackalope.
Zajebałeś je z rezerwatu?
Rzuca w kierunku Judith oburzone spojrzenie, które tylko nabiera większej dozy niedowierzania, gdy na dodatek pyta, czy ktoś go widział.
Zajebał to pentakl Lanthierowi. To teraz, to była co najwyżej konfiskata. W imieniu prawa. Poza tym, jak coś przypadkiem znalazło się na terenie rezerwatu, nie znaczy przecież, że od razu należy do Lanthierów. Gdyby tak było, wypadałoby pociągnąć ich do odpowiedzialności za rany odniesione przez przechodniów.
W każdym razie, nic nikomu nie zajebał. Tym razem.
Byłem tam służbowo — zaznacza, choć to wyjaśnienie oczywiście nie tłumaczy tego, dlaczego znalazł się przed domem Judith, a nie w drodze do kazamaty.
Zniknęła. — Nie jest z tego dumny, bo oczywiście mógł temu zapobiec, nie zdejmując więzów. Z drugiej strony, nie wiadomo, czy wtedy którykolwiek z maluchów urodziłby się zdrowy. Czy też żywy. — Moglibyśmy spróbować ją wytropić. — Ale to rozmowa na później.
W każdym razie, zamierzam zabrać je do kazamaty. Dwa z nich. To mistyczne stworzenia, mogą mieć coś wspólnego z tym, czego dokonaliśmy. — Byłoby nierozsądnie mówić głośno, czym owo dokonanie było. — Gdybyśmy byli w stanie zachować chociaż jedno przy życiu… Nie wiem. Mogłoby nam się potencjalnie przydać. — Kowenowi. Mogłoby przydać się kowenowi.
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Protektor
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
Mhm. Służbowo. Tak, tak, dlatego właśnie przyjechał do mnie – bo Red Bear Stronghold to taka nowa Kazamata. Przyjemniejsza, jeśli ktoś pytałby mnie o zdanie, ale nikt nie pyta, ja nie mówię, uśmieszek zdradza tylko, jak bardzo wierzę w to służbowo.
Jak dla mnie mógł tam być i służbowo, i oficjalnie, i zgrywać Supermana, cokolwiek – najważniejsze, że zajebał z terytorium Lanthierów legendarne jackalope, o których myślałam, że to tylko durne legendy.
Jak to zniknęła?
Pamiętam swój poród, ledwie byłam w stanie chodzić, chociaż się uparłam, że będę samodzielna. A teraz Sebastian chce mi powiedzieć, że zgubił samicę jackalope tuż po narodzinach trzech królików? Że co, że rozpłynęła się w powietrzu?
Nie byłoby to niemożliwe, gdyby nie słowa, które potem słyszę.
Czyli uciekła. Jakim cudem o własnych siłach?
Na terenie Lanthierów? My? W sensie Ty i ja? – mówię z bardzo dużym powątpiewaniem. – Prędzej Piekło zamarznie.
To nie tak, że nie chcę. Umiem ocenić siły Kowenu dość trzeźwo i z całym szacunkiem do każdego, ale to akurat ja jestem lepszym z lepszych tropicieli. No i Sebastian. To, co mówił, wcale nie jest nierozsądne, ale zapominamy o jednym istotnym fakcie.
Jeśli nas przyłapią, to znaczy, mnie przyłapią, rozpęta się piekło. Wszyscy Carterowie mają w końcu zakaz wstępu do Rezerwatu Bestii od lat, a jeśli pójdę tam ja i będę nieuważna, pociągnę za sobą całą moją rodzinę.
Musiałabym się do tego dobrze przygotować.
Ale nie o tym teraz.
Teraz mieliśmy trzy problemy na siedzeniu Rolls-Royce’a.
Słucham planu Sebastiana, z ramionami założonymi pod biustem, i kiwam głową przez kilka pierwszych słów. Zabranie ich do Kazamaty brzmi sensownie, po naszych ostatnich przygodach właśnie to bym mu poleciła – pójście do sensownego Rzecznika i przebadanie tych maskotek.
Ale.
Dwa z trzech?
Mogłoby nam się potencjalnie przydać.
W sensie… chciał je zatrzymać?
Słyszałam, że potrafią naśladować ludzkie głosy i chleją whisky.
Ale ile w tym było prawdy? I jak przydałaby nam się istota potrafiąca naśladować dźwięki?
Właściwie… to zależy.
Ale to legendarne zwierzę. Niemagiczni zrobili sobie takie maskotki gdzieś we Wyoming i opatentowali dla turystów. Nie wiem, czy ktoś, kto jest żywy, je widział i wie, jak się z nimi obchodzić.
Mogłabym spytać, ale po co. Carterowie nie hodują zwierząt, tylko je zabijają. Wszystko, co muszą znać, to ich zachowania w kontekście teoretycznym – po to, żeby łatwiej je wytropić.
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Sumienna - Czarna Gwardia