Witaj,
Marvin Godfrey
WARIACYJNA : 13
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 198
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 2
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1225-marvin-godfrey#11975
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1258-marvin-godfrey#12593
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1259-marvin-godfrey#12595
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1257-poczta-marvina-godfreya#12592
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-dom-marvina
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1275-rachunek-bankowy-marvin-godfrey#12905
WARIACYJNA : 13
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 198
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 2
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1225-marvin-godfrey#11975
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1258-marvin-godfrey#12593
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1259-marvin-godfrey#12595
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1257-poczta-marvina-godfreya#12592
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-dom-marvina
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1275-rachunek-bankowy-marvin-godfrey#12905
First topic message reminder :

POKÓJ MARVINA
Pomieszczenie bardzo skromne, ale czyste. Jeszcze nie doczekało się odświeżenia. Drewniany parkiet skrzypi w strategicznych miejscach, znanych tylko właścicielowi. Przestrzeni jest niewiele, a wersalka rzadko jest rozkładana, ale wygodna (nie tak wygodna, jak łóżko wodne, ale jak się nie ma co się lubi...)
Ciasnota nie przeszkodziła w tym, by znalazło się tutaj miejsce dla wciśniętych w kąt dwóch hantelków i drążka ze starej rury, przyczepionego do futryny. Znalazło się tu także miejsce na mniejsze akwarium dla ślimaków i kilku roślinek — głównie ziół, którymi karmione są ślimaki.

Rytuały w lokacji: Kocioł Smoły [moc: 63]
[ukryjedycje]
Marvin Godfrey
Wiek : 34
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Złota rączka
Marvin Godfrey
WARIACYJNA : 13
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 198
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 2
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1225-marvin-godfrey#11975
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1258-marvin-godfrey#12593
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1259-marvin-godfrey#12595
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1257-poczta-marvina-godfreya#12592
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-dom-marvina
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1275-rachunek-bankowy-marvin-godfrey#12905
WARIACYJNA : 13
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 198
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 2
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1225-marvin-godfrey#11975
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1258-marvin-godfrey#12593
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1259-marvin-godfrey#12595
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1257-poczta-marvina-godfreya#12592
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-dom-marvina
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1275-rachunek-bankowy-marvin-godfrey#12905
Były moje — absurdalne stwierdzenie na temat czegoś, co wymemłane w szopim pyszczku powróciło do Godfreya w formie nie–awantury o nie–dziewczynę. Może nawet poszukiwałby tych kartek, gdyby nie znalazł ich na nocnym stoliku — wtedy też niewątpliwie o zbrodnię podejrzewałby właśnie Adama, o którego zdyscyplinowanie poprosiłby Sandy.
Jak prawdziwy Stary przykładny, przyszywany ojciec.
To, czego się w tym wszystkim nie spodziewał to tego, że to on będzie tym dyscyplinowanym.
Co więcej mógł powiedzieć poza prawdą i swoimi podejrzeniami? Co więcej mógł zrobić, jak tylko przytaknąć? Przytakuje więc.
I kłamać. Możliwe, że kłamie — czysty eufemizm, ale nawet na to Marvin nie ma najmniejszych dowodów, operując wyłącznie na strzępkach faktów i zwodniczym instynkcie mężczyzny, który przez całe życie próbował godzić swoją wrodzoną sympatię do ludzi z nabytą ostrożnością. O samej pannie Hensley nie wiedział wiele, a jednak zaprosił ją do siebie — kiedy więc to on stał się obiektem, który należało chronić?
Powiedziała mi też, że jest wróżbitkądużo wie o wdzięczności zachować wolał dla siebie, nie poruszając strun szczególnie drażliwych. Zbyt wiele zobaczył, gdy po raz pierwszy (i ostatni) wysłuchał Sandy i nie lekceważył tonu, w jakim próbowała go przestrzec.
Może to był ten moment, gdy zaczynał na dobre łączyć kropki i spinać rozsypany i chaotyczny obraz w jedną, spójną całość. Wdzięczność to potężna broń, ale równie potężna stała się jasna i szczera komunikacja.
Może właśnie w tym momencie Marvin i Sandy stali się odrobinę silniejsi. W każdym razie Godfrey, który urósł wewnętrznie, słysząc jej słowa. Tylko drobna zmarszczka przecinająca czoło dawała znać, że słowa te nieco go zaskoczyły.
I nie znalazł na nie dobrej odpowiedzi. Nie od razu.
Pięć sekund opieszałości zabrało mu podniesienie tyłka z tapczanu i przejście pomieszczenia. Pół sekundy refleksji zajęło chwycenie nadgarstka, a kompletne zero myśli zajęło sformułowanie najprostszej z możliwych odpowiedzi.
Jakiego szczęścia? — Cicha odpowiedź przebrzmiała najszczerszym zaskoczeniem i jeszcze nie do końca zrozumiałą potrzebą zatrzymania tej chwili na jeszcze sekundę — myślisz, że stajesz mi na drodze do szczęścia?
Dłoń wciąż obejmuje nadgarstek na tyle lekko, by Sandy mogła się jej pozbyć jak natrętnego komara — wystarczy prosty ruch i fizyczny dystans powróci do dobrze im znanej normy.
Jeśli zechce.
Ale Marvinowi się do tego nie spieszy, choć grzałki we włączonym piekarniku zapewne zaczynają żądać sprawiedliwości. Na chwilę o nim zapomniał, bo właśnie dowiedział się, że jest dobry.
I to od kogo!
Dlaczego miałaby mnie zepsuć? — Ile Sandy wiedziała o przeszłości Marvina i o jego doświadczeniach? Jaki obraz w głowie utrwaliły miesiące wspólnego mieszkania, jeśli wciąż uważa, że da się bardziej popsuć kogoś, kto już od dawna panicznie ucieka przed stałością w stronę przygodnych znajomości?
Bo czym innym był jednorazowy układ z Cherry?
Marvin Godfrey
Wiek : 34
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Złota rączka
Sandy Hensley
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1289-sandy-hensley#13481
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1427-sandy-hensley#15770
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1428-sandy-hensley#15771
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1429-poczta-sandy#15772
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-golden-hour
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1430-rachunek-bankowy-sandy-hensley#15773
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1289-sandy-hensley#13481
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1427-sandy-hensley#15770
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1428-sandy-hensley#15771
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1429-poczta-sandy#15772
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-golden-hour
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1430-rachunek-bankowy-sandy-hensley#15773
Temat listów ginie tam, gdzie sam przedmiot dyskusji – w kuble na śmieci, razem z nimi. Tam powinny wylądować od samego początku, jeżeli ktoś chciał znać zdanie Sandy, ale panna Hensley już zdążyła sama wywnioskować, iż o to zdanie nikt nie pytał.
A mimo to przemycała je w dyskusji, bo w pewnym sensie Marvin stał się jej bliski. Mieszkali ze sobą prawie rok i ponad pół roku niemalże się unikali. Nie było to specjalnie, zwyczajnie nic ich nie łączyło. Ona mu nie przeszkadzała, on nie przeszkadzał jej – tak właśnie istnieli.
Odkąd więc Marvin stał się tak ważny, aby była w stanie walczyć o jego bezpieczeństwo?
Odpowiedź jest zbyt oczywista.
Gdy przyszła tamtego dnia, po Męczeństwie Aradii, zapłakana. Gdy ze łzami w oczach opowiedziała mu o sobie wszystko to, o co on nigdy nie zapytał. Gdy stanął po jej stronie i gdy gładził włosy, kiedy krople łez moczyły coraz mocniej jego koszulkę.
Gdy zasnęła, wsparta o jego ramię, a obudziła się, jakimś cudem, we własnym łóżku.
Nie miała pięciu lat. Wiedziała, jak musiała tam trafić.
Marvin troszczył się o nią. Marvin martwił się i dbał o jej bezpieczeństwo. Był po jej stronie.
Sandy tylko mu się odpłacała.
Marvin był ważny. Właśnie od tamtego momentu stał się elementem niezwykle istotnym w jej życiu.
Dlatego, jeżeli miałby ją znienawidzić, gdyby stawała mu na drodze i mówiła nie, gdy widziała, że popełnił błąd – niech tak będzie.
Ale miał również prawo jej nie posłuchać. Nie miała takiej mocy, aby mu cokolwiek rozkazać. Mogła się burzyć, mogła interweniować. Nigdy go nie ograniczy.
Był wolnym człowiekiem. Powinna to uszanować.
Możliwe, że kłamie jest tylko niewielkim sukcesem na polu przemówienia do rozsądku, który zaburza powiedziała mi, że jest wróżbitką. Jakie to właściwe ma znaczenie? Czy to miało sprawić, że zaufa jej bardziej?
Ja też – odpowiada twardo i sucho, chociaż nade wszystko cicho. – Kiedy nie miałam pieniędzy i byłam skłonna powiedzieć wszystko.
Tego Marvin o niej nie wiedział.
Nie musiał.
To nie miało znaczenia.
Sandy też uciekała się do wróżenia i najgłupszych zajęć, jak choćby wyrabianie i sprzedaż splecionych naprędce łapaczy snów – a ponieważ wyglądała tak, jak wyglądała, ponieważ kultura popularna przedstawiała ludzi takich jak ona w sposób określony, inni jej wierzyli i kupowali. Kłamstwo było niegdyś fundamentem jej istnienia.
Za głęboko w nim utknęła.
Marvin tego nie wiedział. Nie aż tak. Nie zupełnie.
Nie mógł zrozumieć jej obaw – że mogła próbować złapać go osoba o wiele bardziej zdesperowana niż Sandy w czasach całkiem niedawnych. Że nie wszystkie takie osoby da się uratować, wyciągnąć z toni życia na tratwę i dowieźć bezpiecznie na brzeg.
Niektóre ciągnęły za sobą na dno.
Nie miała prawa wymagać od niego czegokolwiek.
Dlatego kroki skierować ją miały w znaną stronę – na górę, a potem na poddasze, gdzie klapa zapadłaby, łatwo komunikując o niechęci lokatorki do dalszej rozmowy.
Tylko, że coś stanęło na przeszkodzie.
Nie zdążyła zajść zbyt daleko – nie zdążyła zajść nigdzie – gdy dłoń Marvina zacisnęła się na nadgarstku.
Nie gwałtownie. Nie nachalnie. Właściwie jeden ruch ręki sprawiłby, że uwolniłaby się z uścisku i mogłaby pójść dalej – ale tego nie zrobiła.
Zatrzymana wpół kroku, spojrzeniem, które zaczynało przybierać zagubiony wyraz, powróciła do twarzy Marvina. Jeszcze niedawna pewność ustąpiła miejsca jej absolutnemu braku, a Sandy, choć z natury małomówna, teraz zdawała się zapomnieć kompletnie, jak się mówi.
Myślisz, że stajesz mi na drodze do szczęścia?
Gdy tak pytał, zaczynała w to wątpić.
Ale tak. Do niedawna tak właśnie myślała. Nie pytał jej o zdanie – a ona mu o nim powiedziała. Nie pytał o radę, a ona mu ją wciskała. To jawny sprzeciw, jawne stawanie mu na drodze. Nie taką miała intencję.
A jednak…
W ustach jej zaschło. Język zapomniał, że przy jego pomocy formułują się słowa. Mięśnie spięły się mimowolnie, choć w sposób całkiem inny – nie ze strachu. Nie znała tego rodzaju, nie potrafiła zdefiniować, ale nagła niepewność zbijała ją z tropu i kazała schować się gdziekolwiek tylko będzie mogła.
A mimo wszystko nie mogła opędzić się od wrażenia, że… że…
Coś się właśnie zmieniało. Znów.
Co?
Wargi rozchylają się, przypominając płucom, że oddychanie wciąż jest możliwe. Czemu nie umiała, gdy patrzyła w jego oczy?
Jesteś dobry – szept wydarł się z jej gardła, powtarzając to, co już raz powiedziała. – Jesteś za dobry, Marvin. Potrafisz wyciągnąć dłoń do potrzebującej osoby, nawet gdy wcale jej nie znasz.
To nie słodzenie. Teraz po prostu pluła faktami.
Prostujące się plecy mogły sprawiać wrażenie, że pewność siebie powoli do niej wraca.
Bardzo powoli.
Wiesz, co to empatia i potrafisz bronić tych, którzy są ci bliscy. Którzy są słabsi.
Czy miała się za słabszą?
A jak mogła myśleć o sobie inaczej?
Którzy nie mają nic.
Mrugnięcie było podwójne i zbyt nerwowe, i ukryło speszony, uciekający wzrok, gdy opuszczała go na podłogę gdzieś obok nich. Mimo wszystko wciąż stała w miejscu – wciąż pozwalała mu obejmować dłonią swój nadgarstek.
Nigdy nie chciałam Cię wykorzystać. Musisz o tym wiedzieć.
Mieszkają ze sobą już prawie rok. Gdyby coś od niego chciała – zabrałaby to już dawno.
Ale ludzie są różni. Są niebezpieczni. Są chciwi. Potrafią zamykać i miażdżyć. Potrafią zniewalać, wsadzając do złotej klatki wraz z całymi luksusami, tak perfidnie, że przez długie lata nie jest się w stanie spostrzec, że żyje się na uwięzi.
Spojrzenie, niepewne, zaczęło powoli wspinać się na jego twarz.
Nie wiem, kim jest ta kobieta. Wiem, że to, co napisała, jest niepokojące. To mącenie, to mówienie o wdzięczności i o wdzięczności, o spotkaniach, o randkach i o długach… Dla mnie jest niepokojące, a… nie chcę, żeby spotkała Cię krzywda.
Wargi przygryza nerwowo. Wycofuje się jeszcze o krok. Drobny krok, powoli wysuwając nadgarstek z jego uścisku.
Ale nie miałam też prawa, aby czytać Twoje listy i mówić Ci o wszystkim tym, co mówię teraz. Nie musisz mnie słuchać.
Chcę tylko, żebyś wiedział, że jesteś ważny, nie powiedziała. Ale czy trudno było się tego domyślić?
Zrobisz tak, jak będziesz chciał.
Nie miała już nic więcej do powiedzenia.
Sandy Hensley
Wiek : 30
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : medium, opiekun w Rezerwacie Bestii
Marvin Godfrey
WARIACYJNA : 13
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 198
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 2
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1225-marvin-godfrey#11975
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1258-marvin-godfrey#12593
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1259-marvin-godfrey#12595
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1257-poczta-marvina-godfreya#12592
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-dom-marvina
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1275-rachunek-bankowy-marvin-godfrey#12905
WARIACYJNA : 13
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 198
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 2
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1225-marvin-godfrey#11975
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1258-marvin-godfrey#12593
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1259-marvin-godfrey#12595
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1257-poczta-marvina-godfreya#12592
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-dom-marvina
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1275-rachunek-bankowy-marvin-godfrey#12905
Listy nie są już przedmiotem dyskusji i być może nie były nim od samego, emocjonalnego początku. Były tylko motywacją do zadania (Sobie? Jemu?) innych, ważniejszych pytań.
Jakich?
Marvin jest po jej stronie — udowodnił to już wiele razy, nigdy nie spodziewając się, że jego postawa do niego wróci. Ani tego, że wróci w taki właśnie sposób. Niepokojem, listami, troską—
Bo przecież nie zazdrością. O to Sandy nie podejrzewał.
Ty też — powtórzył, nadal nie do końca wierząc w to, że Sandy mogła się ze Sierrą w pewien sposób właśnie utożsamić. Były przecież inne, zupełnie odmienne charaktery różniące się wszystkim i niepołączone niczym, za wyjątkiem jednego faktu, z którego istnienia Marvin nie zrobił sobie wiele, bo był on bzdurą — wycinkiem z przeszłości, do jakiej Sandy już nie musi wracać, a koleżanka tak naprawdę mogła nigdy nie zaznać poza ich dyskursem.
Mogła być wszystkim.
Ich rozmowa to tylko stos domniemywań, do niczego innego tak naprawdę żadne z nich nie miało prawa. Mózg wciąż podsuwa mu wizję samotnej dziewczyny, która mogła trochę skłamać, by zwrócić na siebie swoją uwagę.
Być może nie tylko jego.
Ale to również nie miało znaczenia.
To tylko obiad, którego zjedzenie nie zrobi mu przecież większej różnicy, a może dowiedzieć się więcej.
Tylko tyle.
Zagubienie na jej twarzy napotkało konsternację i zmarszczone brwi w absolutnym skupieniu. Łatwo zapomnieć o całym bezbożnym świecie, a nawet o listach, gdy twarz Sandy zaczyna znów wyrażać emocje, czego doświadczył dotąd mniej razy, niż chciałby. Już wie, dlaczego. Już od pewnego czasu wie też, że powodem nie jest to, że po prostu tak ma.
Tym więcej spokoju w jego serce wlewa fakt, że te emocje tam są.
Że są tam właśnie teraz, dobrane w parę z niespotykaną dotąd szczerością.
Wiem — wzruszenie ramieniem mogłoby być brane za nonszalanckie, gdyby nie wciąż zmarszczone brwi i spojrzenie utkwione w jej twarzy, jakby czytał ze współlokatorki po raz pierwszy w życiu.
A czy właśnie tak nie było?
Nie znał jej, ale już zdążyli się poznać. Mogła czuć się słabą, ale ile potrzeba siły, by opuścić dziecko dla jego dobra?
Mogła nie mieć nic, ale coś zyskała.
Wszystko od początku, aż do tej rozmowy, było kwestią zaufania powierzonego Sandy w tym jednym, ważnym momencie.
I otworzenia przed nią drzwi.
W ten sposób zaczyna się budowanie czegoś dobrego.
Jestem ostrożny. I będę.
Tyle może jej obiecać.
Mógł— nie, chciał obiecać i więcej, zsunąć dłoń jeszcze niżej, spleść palce i nie zrobił tego w obawie, że te napotkają wtedy pustkę. nie zrobił tego od razu.
Nie zamknie jej w żadnej klatce, nawet złotej. I jak ona, tak też on, nie zmusi jej do niczego.
Wiem — potwierdził po raz drugi — nie muszę — szuka kontaktu z jej skórą, wreszcie zdobywa się na gest zsunięcia palców niżej — a co, jeśli chciałbym?
Dobry nie oznacza ważny. Ważnym człowiekiem może być adwokat w swojej kancelarii i wcale nie musi być dobry. Dobry może być kawałek odgrzewanej zapiekanki, ale jej istnienie nie zmieni świata.
Marvin bardziej utożsamiał się z zapiekanką. Był człowiekiem dobrym, ale nikim ważnym.
Nie dla wszystkich.
A dla niej?
Marvin Godfrey
Wiek : 34
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Złota rączka
Sandy Hensley
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1289-sandy-hensley#13481
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1427-sandy-hensley#15770
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1428-sandy-hensley#15771
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1429-poczta-sandy#15772
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-golden-hour
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1430-rachunek-bankowy-sandy-hensley#15773
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1289-sandy-hensley#13481
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1427-sandy-hensley#15770
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1428-sandy-hensley#15771
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1429-poczta-sandy#15772
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-golden-hour
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1430-rachunek-bankowy-sandy-hensley#15773
Powinna zadać sobie jedno, bardzo ważne i podstawowe pytanie.
W którą stronę zaczęła zmierzać ta rozmowa i od którego momentu?
To, co ją teraz wypełniało, było czymś, czego już nie pamiętała. Uczucia. Emocje, drażniące każdy nerw w ciele, przypływające żyłami, widoczne w twarzy, widoczne w drgającej nieregularnie wardze, widoczne w szeroko otwartych oczach.
Doświadczalne w ściskającym gardło braku powietrza.
To coś, co między nimi była. Ta nić porozumienia, narodzona jakiś czas temu nić zaufania. Co między nimi miało pojawić się teraz? Coś się zmieniało, ale jeszcze nie potrafiła nazwać, co. Coś działo się w tej niewielkiej przestrzeni kilkudziesięciu centymetrów, jakie dzieliło ich od siebie, a łączyło w jednym, prostym geście – dłoni zatrzymanej na nadgarstku. Drgającej łagodnie, przesuwającej się nieznacznie w dół.
Każdy centymetr odbierał jej dech jeszcze bardziej, aż nie pozostało go wcale. Nie oddychała i nawet nie była tego świadoma – nie była świadoma; nie, nie pamiętała, że tak może się dziać.
To, co między nimi się rodziło, było dobre.
Ale zbyt bliskie.
Co, jeśli chcę?
Jeszcze przed momentem tego przecież właśnie chciała. Żeby posłuchał jej słów, żeby zachował się dokładnie tak, jak mówiła, bo ten sposób był dobry. Dopiero później przypomniała sobie, że nie ma do tego prawa. Jest tylko obcą osobą w jego życiu, którą z jakiegoś powodu zatrzymał, nawet w chwili, w której chciała wyprowadzić się z Wallow. Był skłonny choćby odwozić ją codziennie do pracy, byle tylko tutaj została.
Może się myliła. Może to, co teraz dostrzegała, narodziło się już jakiś czas temu i właśnie zaczynało wypowiadać pierwsze słowa.
Takie jak – zależy mi. Takie jak – jesteś ważny. Takie jak – martwię się. Takie jak – jesteś mi bliski.
Bliskość…
Bliskość była dobra dla każdego człowieka.
Ale ona nie była każdym człowiekiem. Ona była osobą, która nie miała do tego prawa – bo wchodzenie w zażyłość w końcu zaczynało ranić.
Nie chciała, aby ucierpiała kolejna osoba.
Żeby to ona zgasiła to, co w Marvinie jest najlepsze.
Co ona najlepszego wyprawiała? Sądziła, że miała do czegokolwiek prawo? Że mogła tak po prostu zejść ze swojego strychu i mieszać się w jego prywatne sprawy, w jego życie? Po co? Po to, żeby potem odepchnąć go i zranić dotkliwiej?
Spojrzenie ciemnych oczu pociemniało jeszcze bardziej. Zadziwione tym, co właśnie dostrzegła, co zrozumiała, teraz zaczęło się wycofywać. Pociemniało od smutku, od wątpliwości. Od świadomości, która trzymała jej w ryzach.
Nie powinieneś. – Oczy już nie patrzą na jego twarz. Wyjście ze strefy jasności ponownie pozwoliło jej nabrać powietrze w płuca.
I czuła się jeszcze cięższa niż zaledwie przed chwilą.
Nie spodziewała się, że ucieczka spomiędzy jego palców zaboli ją tak mocno.
Zapiekanka Ci się spali.
Odwraca się i postanawia odejść.
Uciekaj, Sandy. To jedyne, co w życiu potrafisz najlepiej. Odwrócić się i uciec.
Sandy Hensley
Wiek : 30
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : medium, opiekun w Rezerwacie Bestii
Marvin Godfrey
WARIACYJNA : 13
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 198
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 2
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1225-marvin-godfrey#11975
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1258-marvin-godfrey#12593
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1259-marvin-godfrey#12595
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1257-poczta-marvina-godfreya#12592
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-dom-marvina
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1275-rachunek-bankowy-marvin-godfrey#12905
WARIACYJNA : 13
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 198
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 2
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1225-marvin-godfrey#11975
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1258-marvin-godfrey#12593
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1259-marvin-godfrey#12595
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1257-poczta-marvina-godfreya#12592
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f207-dom-marvina
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1275-rachunek-bankowy-marvin-godfrey#12905
Coś się zmienia i Marvin naprawdę nie wie już, kto zauważył to pierwszy, kto zawinił bardziej, gdzie szukać przyczyn i jakie będą tego skutki. Tym, co później, będą martwić się w bliżej nieokreślonej przyszłości, teraz jest absolutnie wolne od jakichkolwiek przemyśleń i składa się na delikatność, kontakt dłoni z dłonią i oddech, którego Marvin daje z siebie coraz więcej, a Sandy coraz mniej.
Nie zamierzał przekonywać nikogo, że świat nie stanowi zagrożenia i czasem naprawdę warto jest komuś zaufać — nie zamierzał z początku, bo teraz każdy milimetr bez gwałtownego wyszarpnięcia ręki z delikatnego uścisku to porcja nadziei na to, że to nie mrzonka, a rzecz w pełni osiągalna i kiedyś Sandy zaufa naprawdę.
Jemu. Komukolwiek.
Byleby uwierzyła wreszcie, że zasługuje na szczęście, a świat i ludzie nie są wyłącznie stworzeni do tego, by ranić.
Bo tak naprawdę, kogo ta niespodziewana zażyłość rani bardziej? Czy na pewno Marvina i inne osoby dookoła — te z przeszłości i te całkiem bliskie?
Czy jednak samą Sandy?
I czy Godfrey ma prawo przebijać ten mur?
Zatrzymuje się wreszcie, a rozpoczęty gest nie znajduje końca. Finał w postaci splecionych ze sobą palców pozostaje myślą zamkniętą w głowie, która nie doczeka się realizacji — nie teraz, nie jutro, być może wcale.
A na pewno nie teraz.
Słowa Sandy tylko to wrażenie pieczętują — jakich innych mógł się spodziewać?
Dobrze — wystarczy mrugnięcie powiek, przełknięcie śliny, która piecze w gardło i świat powraca do znanej im normy, a Godfrey nie robi nic, by przywrócić poprzedni stan rzeczy — tylko, że nic już nie jest takie samo.
Ale udamy, że bynajmniej.
Nie muszą przecież wracać do tego tematu już nigdy więcej.
Smutek, wątpliwości, strach — to wszystko, co zobaczył w jej oczach — to tylko potwierdzenie tego, o czym wiedział już wcześniej, a co próbował uparcie ignorować.
Że nie powinien przekraczać tej granicy. To wszystko jego wina.
Również spuszcza wzrok — odbudowanie dystansu to wielki koszt, który mimo wszystko próbuje ponieść.
Jasne. Dzięki — może nabierze wprawy w uciekaniu — dziś idzie mu to całkiem nieźle, gdy w zaledwie trzy kroki znajduje się w kuchni, nasłuchując cichych kroków i głośniejszego trzaśnięcia klapy w podłodze zwiastującego koniec rozmowy i jedną bezsensownie bezsenną noc.

/zt oboje
Marvin Godfrey
Wiek : 34
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Złota rączka