Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 189
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 5
TALENTY : 16
First topic message reminder : KUCHNIA O kuchni w mieszkaniu pod numerem szóstym już na pierwszy rzut oka można stwierdzić dwa proste fakty: sterylna i nieużywana. Nie brakuje w niej niczego; od garnków, patelnie, dwie zastawy stołowe, lodówkę, bliżej niesprecyzowane pojemniki z przyprawami, przez lśniące nieskazitelnie blaty, bambusowe deski do krojenia, zestaw niedorzecznie ostrych noży, aż po nowy ekspres do kawy, kubki, zestaw szklanek różnych rozmiarów i przeznaczeń. Kuchnia spełnia wszystkie wymagania — kwestia nieużywania jest więc kwestią braku kulinarnych umiejętności właściciela. Jej centralnym punktem jest stół oraz cztery krzesła; nietrudno zgadnąć, że w użyciu jest tylko jedno, to z widokiem na okno i rozciągający się z niego widok na Ratusz. W kuchennym zlewie rzadko można spotkać nieumyte naczynia, za to kosz regularnie zapełniany jest pojemnikami z jedzenia na wynos. Rytuały w lokacji: nieudany lockdown [moc: 54] |
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 189
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 5
TALENTY : 16
Twarda framuga, miękka atmosfera; w powietrzu zawisło coś ciepłego, słodkiego, swobodnego — bijący od piekarnika żar przejawiał właściwości wytapiające napięcie. Kuchnia na Staromiejskiej wreszcie zaczynała przypominać pomieszczenie, któremu nazwę zawdzięczała; ktoś zastosował taryfę ulgową — ktoś uznał, że po długim paśmie katastrof nadszedł dzień ulgi. Sąd ostateczny nadal przed nimi; osąd z progu właśnie się dział. — Nie zaczynaj, Zafeiriou — w ramach podziękowania za filozoficzne przemyślenie Orestesa. — I dzięki za opinię zwrotną, Vandenberg — w ramach wdzięczności za dostrzeżenie, że Williamson, w rzeczy samej, wyglądał jak gówno. Gdyby ktoś zapytał w tym momencie — w chwili, kiedy wzrok odkrywał, że mąka docierała do lodówki, a sprzątanie pod nią to kurewsko niewdzięczne zajęcie; podobno nikt normalny nie sprząta pod sprzętem AGD, ale normalność Williamson sprzedał w kazamacie kilka lat temu za żenująco niską cenę — czy jest wściekły, odpowiedziałby: tak. Gdyby ten sam ktoś sekundę później ponowił pytanie, opinie byłyby sprzeczne; spojrzenie przeskoczyło nad wąską przepaścią pomiędzy ciałami, ale wyblakłych kałuż źrenic nie zmącił patyk zwątpienia. Przyjaźń pomiędzy Zafeiriou i Vandenberg działa się na długo przed tym (czym? Nie rozmawialiście o—), co połączyło Lyrę i Williamsona. Nazywanie emocji nie było jego mocną stroną, ale— Ulgę trudno pomylić z czymkolwiek innym. Mały głaz zsunął się w odmęty oceanu; rozbryzg posłał w powietrze osamotnione zdziwienie (wiedziałem przed Oresem?), które rozbiło się o brzeg monosylabizmu. — Hm. Wzrok zatrzymał się na Vandenberg; próba zrozumienia wydźwięku miękkiego spojrzenia nie była trudna. Wdzięczność zaczynała się na przysuniętych do czubka głowy Zafeiriou ustach i kończyła na wyczekiwaniu, które otrzymał Williamson. Ona nie musiała pytać; on nie musiał odpowiadać. — Witamy w klubie, Ores. Składka na ręczniki w każdy nieparzysty miesiąc roku. Nieprawda; nie—kurwa—prawda, bo od stycznia nie był z Vandenberg nad oceanem ani razu. Fakty na temat syren przesiąknięte propagandą, kłamstwami, strachem, plotkami, półszczerościami; jak często musiały wchodzić do wody, żeby uniknąć losu, który pamiętał z zapamiętanych w kazamacie precedensów? (Wiedziałbyś, gdybyście rozmawiali o—) Wiedza, w przeciwieństwie do ignorancji, wybaczała; miał okazję poznać prawdę z pierwszej ręki — nawet, jeśli chwilowo ukrywała się w kieszeni zbyt dużej bluzy. — Jedziemy moim. Po pływaniu z syreną chodziliśmy na kremówki; Williamson nie wiedział, co dokładnie upiekła mniejszość (mniejszość? Było dwoje na jednego) odmiennościowa tego mieszkania, ale pachniało potencjałem na wybaczenie burdelu w kuchni. Zza ściągniętej przez głowę koszulki — był w połowie odwrotu do łazienki; nie tylko Vandenberg potrzebowała przebrania — wypadł świeży robak. Dla stanu kuchni? Bez różnicy. Echo kroków żegnało kuchnię; echo głuchych uderzeń w piersi witało nową rzeczywistość. z tematu — kontynuacja tutaj |
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii