Benjamin Verity II
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
First topic message reminder : Główna jadalnia Jadalnia państwa Verity emanuje klasycznym splendorem, w którym każdy element ma swój unikalny charakter. W centrum pomieszczenia stoi solidny, długi stół, nakryty eleganckim białym obrusem, na którym rozłożono precyzyjnie dopasowane sztućce i porcelanowe talerze z delikatnym złotym obramowaniem. Krzesła z zieloną tapicerką i drewnianymi oparciami zapewniają wygodne siedzenie dla gości. Nad stołem zawieszony jest imponujący kryształowy żyrandol, którego liczne pryzmaty łapią światło, rozpraszając je po całym pomieszczeniu. Kominek z białego marmuru stanowi centralny punkt w sali, na jego półce ustawione są świeże kwiaty, które dodają naturalnego akcentu do tej przemyślanej aranżacji. Obrazy wiszące na ścianach to dzieła znanych malarzy — ich ciemne, bogate palety kolorów kontrastują z jasnością ścian, które są także dekorowane delikatnymi listwami sztukaterii. W powietrzu unosi się subtelny zapach wosku ze świec umieszczonych w srebrnych świecznikach, które ustawione są na stole w symetrycznych rzędach. |
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat twój i diabła
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
Wymiana uprzejmych spostrzeżeń trwa, a kwestia tuneli pozostaje bezpiecznym gruntem, na którym każdy może stanąć swoją stopą. Takim właśnie powinien pozostać, dlatego na magiczne słowa klucze – wypadki i koniec lutego – Sebastian uśmiecha się łagodnie, nie pozwalając sobie na okazanie, że tamte wydarzenia dotyczą go mocniej niż reszty społeczeństwa. — Absolutnie — zapewnia z przekonaniem w głosie, bo choć pozwolił sobie na zgrabne ostrzeżenie najbliższych, to na tym rola dobrego kuzyna musi się skończyć. Część tuneli została otwarta, a tym samym zatwierdzona przez Kościół i uznana przez niego za bezpieczne – Verity nie ma prawa podważać słuszności tej decyzji. I nie podważałby, gdyby nie wiedział więcej niż przedstawiciele Kościoła. — Starość nie radość, człowiek zaczyna bać się wszystkiego, co nowe — powiada gwardzista i z pewnością mógłby być to początek jakiegoś porywającego kawału. — Darzę tunele pewną nieufnością, zapewne przez niewiedzę. Tak jak wspomniała Valentina, nie mamy pojęcia, jak są rozległe. Tyle jeszcze pozostaje do odkrycia. Przyznam, że jestem ciekaw, gdzie nas zaprowadzą, choć raczej nie będę jednym z pierwszych, by się o tym przekonać. — Kolejna dawka bullshitu. Jeśli go akurat wyślą, to przeczołga się jednym z tych tuneli, choćby po to, by upewnić się przed oficjalnym otwarciem, że żaden kapłan nie straci w nim życia. Po co w ogóle ta ściema? Chyba z nawyku – przecież nie musi odgrywać roli tylko dla jednego widza. Pozostali dobrze wiedzą, czym się zajmuje. Z drugiej strony – to jego powinność – udawać i kłamać, aż w pewnej chwili sam w to uwierzy. W tych czasach i tak coraz ciężej strzec tajemnic gwardii. Jego uwagę od rozmowy odwraca leciutkie szarpnięcie rękawa marynarki. Kieruje swoje spojrzenie ku źródłu cienkiego głosku, a jego buzię natychmiast rozświetla czuły uśmiech. Dziewczynka skutecznie pochłania jego uwagę i nie wygląda na to, by jakkolwiek mu to przeszkadzało. Łapie ze stołu serwetkę i sięga do umorusanego policzka, skutecznie ścierając dowody zbrodni. — Oczywiście, że lubię chmurki — zapewnia dużo łagodniejszym głosem niż można się po nim spodziewać. — Kurczaki, musisz mi pomóc. Jak myślisz, jaką chmurką byłby wujek? — podłapuje temat radośnie, nachylając się w stronę dziewczynki, oparłszy łokcie o swoje uda, a tym samym porzuca zainteresowanie przystawką. I tu podążanie za savoir vivre uderza o ślepy zaułek. Rezygnuje z rzutu, bo Sebek to miękka faja i jego też trzeba przywołać do porządku. |
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
6 — V — 1985 — Wiem, że go nie zastałem. W tym rzecz, szanowna pani—wybaczy—nazwiska—nie—pamiętam; gosposia była ani stara, ani młoda, ani ładna, ani brzydka. Istniała, wykonywała swoją funkcję (sprzątanie, gotowanie, zmywanie, szorowanie, okazjonalnie wpuszczanie gości pod nieobecność gospodarzy, ale tylko, jeśli ich imiona znajdują się na zaaprobowanej (twój błąd, Ben, nie wykreśliłeś mnie) liście) i nalegała, że zadzwoni do kancelarii. — Proszę się nie kłopotać. Szybko chodzę, nawet nie zauważy pani, że byłem. Pakunek w dłoni — niewielki, owinięty w ciemnozielony papier, obwiązany wstążką; kupił ozdobne pudełko w kwiaciarni na rogu Staromiejskiej i dorzucił pięć dolarów za zapakowanie go w kunszt sztuki ozdobniczej — nie był duży i ważył dokładnie tyle, ile po kwietniu zostało z przyjaźni. Niewiele. Mógłby zostawić prezent w biurze, ale w myślach nadal zgrzytało rozbite szkło i słowa, które cięły głębiej niż każdy nietrafiony cios Valerio — nogi same zaprowadziły go do ziemi niczyjej; jedynego pomieszczenia w Willowside pod numerem dziesiątym, gdzie był mniej intruzem, i bardziej duchem. Gosposia—wciąż—nie—pamiętam—imienia dreptała za nim przepisowe pięć kroków z tyłu — Williamson nie skłamał. Naprawdę chodził szybko; biedna kobieta musiała zmienić bieg, żeby nadążyć. — Nie musi pani mówić, od kogo. Benjamin będzie wiedział — zieleń opakowania na nieskazitelnie białym obrusie — i ciche cmok na widok przekrzywionego widelca; palec musnął srebro, zanim myśli nadążyły za ruchem — przypominała kwadrat dzikiego mchu, który postanowił spontanicznie wyrosnąć w jadalni państwa Verity. Pod srebrną wstążkę wsunięto zamknięty bilecik; do eleganckiego prezentu pasowałaby papeteria z zagrożonego gatunku afrykańskiego baobabu, ale barbarzyństwo zaczynało się w domu — kartka była niewielka, biała i dobitnie zwyczajna. Williamson odruchowo wyrównał róg papieru do opakowania; krok w tył pomógł ocenić dzieło — było równo, jego trud skończon. — Tylko niech dziewczynki nie kładą na tym rąk. Cece znała kilka paragrafów na przywłaszczenie cudzego mienia — Georgie znała kilka sposobów na otworzenie papieru tak, żeby złożyć go z powrotem i nie zostawić śladu. Ostatnie zerknięcie na papierośnicę i pierwszy krok do drzwi; najlepszym, tegorocznym prezentem dla Bena będzie nieobecność. przekazuję zaklętą papierośnicę z tematu |
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii