Michael Toussaint
ANATOMICZNA : 5
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 149
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 10
TALENTY : 30
First topic message reminder : SALON Salon znajduje się na parterze, kamienicy należącej do Toussaintów. Wnętrze zachowuje klasyczny wystrój, przepełnione jest antykami oraz obrazami, datowanymi na XVII w. Mimo wysokiego sufitu powiększającego wnętrze całość sprawia wrażenie przytulnego. |
Wiek : 60
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Projektant/ wytwórca zabawek
Stwórca
The member 'Michael Toussaint' has done the following action : Rzut kością '(S) Fusy' : |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Cora Fox
ANATOMICZNA : 4
POWSTANIA : 16
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 13
TALENTY : 15
Znała wiele specyfików na bazie głównie ziół, które mogłyby mu pomóc na obolałe stawy, a nawet bardziej mięśnie. Skoro wychowała się w Wallow to potrafiła czerpać z dóbr otaczającej ją wsi. Zresztą niejednokrotnie musiała opatrzeć ranę młodszego rodzeństwa, nie wychodziła z założenia, że "samo się zagoi", jak ich matka. Gdyby nie Cora to większość dzieciaków pewnie by pomarła na skutek durnego zakażenia... Cóż, przynajmniej Foxówna sobie w życiu jakoś radzić potrafi, a o przyszłego męża zadba, jak na dobrą żonę przystało. Podniosła się zgrabnie z kanapy, a potem poszła za nim posłusznie do dużej jasnej kuchni. Tutaj mogłaby gotować z przyjemnością, dużo miejsca, możliwości! Tak, teraz zabrzmiała, jak stereotyp kobiety... Jednak Michael ma o wiele lepsze warunki! Do tego niewielki ogród o który również mogłaby dbać, gdyby oczywiście wyraził na to zgodę. Z jednej strony mogłaby śmiało z nim porozmawiać o ich małżeńskiej przyszłości, jednak nadal wzbudzało to w niej lekki dyskomfort oraz podenerwowanie. Nienawidziła wychodzić na idiotkę, a często jej się to w życiu zdarzało... Odnośnie małżeństwa nie wiedziała nic, odpowiedniego wzorca w domu również nie miała więc kolejna kwestia w której jej umysł zamienia się w białą kartkę, nieskalaną ani jedną myślą. -Niestety nie, nigdy nawet nie próbowałam.- przyznała zgodnie z prawdą, wróżbiarstwo wydawało się być interesujące, ale nie miała skąd czerpać wiedzy. Niemniej jest dość pojętną uczennicą więc jeśli Michael wyraziłby chęć nauczenia jej to na pewno przyłożyłaby się do zadania. Pokiwała jedynie głową na odpowiedź dotyczącą Cherry, nie miała co dociekać bardziej. Skoro nie ingerują w swoje życia to również nie zamierzała jakkolwiek namawiać narzeczonego, aby to robił. Wrócili do salonu, zajmując się naparem, odebrała od niego słoik wąchając go wcześniej. Potrafiła wyczuć nutkę cytryny oraz mleczy, sięgnęła po łyżeczkę i ostrożnie nabrała odrobinę, aby posłodzić swój napar. -Oczywiście. - przystanęła na jego prośbę, skupiając się na swoim napoju. Miała wrażenie, że nawet cicho stara się teraz oddychać, aby nie przeszkadzać mężczyźnie. Czuła lekki stres, tym, co miało nadejść później... Teraz mogła chwilkę bić się z własnymi myślami. |
Wiek : 23
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : krawcowa
Michael Toussaint
ANATOMICZNA : 5
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 149
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 10
TALENTY : 30
Westchnął głęboko, przerywając cieszę która zaległa się między nimi. Uśmiechnął się czule do dziewczyny jakby chciał ją w czymś wesprzeć i po tym jak odczytał symbol znajdujący się na dnie jego filiżanki podał jej ją. Poduczymy się zatem...Poprosił przysuwając się bliżej niej i odchylając naczynie tak by i ona je widziała. Co widzisz? Zapytał rysując okrąg nad miejscem połaci fusów zbitych w całość jakby miała doszukać się w nich jakiegoś symbolu. Nie zamierzał jednak naciskać i stawiać dziewczęcia w niewygodnym położeniu dlatego zasugerował po chwili. Widzisz jak liście układają się w miękkie kłęby? Puchate, niesymetryczne i lekko rozmyte?Zerknął na jej profil by lepiej zrozumieć o czym myśli. Samemu w sercu rozważając symbol jaki mu się trafił. Cóż podejrzewał że noc z nią będzie miała trudne konsekwencje, był jednak na nie gotowy. Wszak nie pierwszy raz brał na siebie to co miało przygonić mu Loa. Chmura, prawda? To zły omen dla Ciebie. Ta noc będzie trudna... czy jesteś na nią gotowa? Rzucił, wyjaśnieniem nie do końca oczekując od niej jakiejkolwiek odpowiedzi. Zupełnie jakby chciał ją poinformować o wszystkim łącznie z pytaniem jakie zadawał podczas picia naparu. Czy mogę zobaczyć te projekty o których wspominałaś? Zapytał i uśmiechnął się uprzejmie jakby chciał zachęcić ja do pokazania mu swojego dzieła. Nie zamierzał deprecjonować jej osiągnięć. Rozumiał że dziewczyna włożyła dużo pracy, siły i zamysłu by stworzyć sobie suknię, nie miał prawa jej tego odbierać. Choć zdawał sobie sprawę, że częściej traktuje ją jak córkę niż jak narzeczoną. Czy tak miało wyglądać jego przyszłe życie? Cóż był na to gotowy o ile młódka da mu to czego chciał - szczęście. |
Wiek : 60
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Projektant/ wytwórca zabawek
Cora Fox
ANATOMICZNA : 4
POWSTANIA : 16
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 13
TALENTY : 15
Skupiała się na swoim naparze w którym wyczuwała nutkę lukrecji, ale mogła się mylić. Lukrecja szczególnie w korzeniu zachowuje się, jak naturalne słodziło, które nie zawiera w sobie ani odrobinę cukru. Skutecznie oszukuje kubki smakowe, czasem można by było pozazdrościć takiej roślinie ów zdolności. Czy Cora przypominała ów lukrecję? Możliwe, pozornie słodka, jednak skrywa w sobie dość gorzką prawdę. Również całkiem skutecznie potrafi niejednokrotnie oszukiwać, chociaż nigdy nie robiła tego z premedytacją. czasem należy wybrać zło konieczne. Wpatrywała się w resztę własnego naparu, czekając aż mężczyzna sam się odezwie, w końcu nie chciała mu przeszkodzić. Poprosił o ciszę więc ją otrzymał. Zerknęła na niego, kiedy usłyszała westchnienie. Jego uśmiech sprawił, że poczuła dziwne ciepło na sercu, chyba nikt nie posyłał jej takiej namiastki czułości. Zresztą przedstawiciele płci męskiej w Wallow mocno się od Michaela różnili, a wyrażali się o wiele bardziej bezpośrednio bez zbędnych ceregieli. Ponownie na jej twarzy zagościł uśmiech, kiedy powiedział o nauce. Nawet nie musiała nic mówić, prosić albo przekonywać! Przysunęła się do niego nieco, dlatego ponownie mógł wyczuć mocniejszą woń róży. -Hmmm... - zamyśliła się, spoglądając na wskazane miejsce z fusami. -Przypomina chmurę. - odpowiedziała po chwilce, ponownie wbijając w niego wzrok, nie znała znaczenia takiego symbolu, ale chętnie się nauczy. Zresztą nie tylko chmury, ale również pozostałych. jest jeszcze młoda i chętnie pozyskiwała wiedzę. Pewnie dlatego też czytała sporo książek, o ile w ogóle była w stanie jakieś dostać. Jeśli już weszła w posiadanie jakiejś to wtedy traktowała książkę, jak świętość, chowając ją przed młodszym rodzeństwem. -Tak, co to oznacza? - widać było po niej, że jest wyraźnie zainteresowana. Wpatrywała się w fusy zupełnie, jakby miała się tam za moment ułożyć odpowiedź. Ponownie mocniej jej zaschło w gardle, kiedy usłyszała, że ta noc będzie dla niej trudna. Tak, podejrzewała, że tak będzie i nie potrzebowała do tego wróżbiarstwa... Jednak prędzej czy później to miało nadejść więc poniekąd była przygotowana. Pokiwała tylko głową, uśmiechając się subtelnie. Słowa były całkowicie zbędne w tym przypadku, a Cora musiała dołożyć wszelakich starań, aby trzymać samą siebie w ryzach. -Oczywiście, już je wyciągam. -odstawiła naczynie, sięgając po skórzaną torebkę, gdzie zapakowała kilka kartek. Wyciągnęła je ostrożnie i mu podała, uśmiechając się lekko. -Zawsze kilka rzeczy można zmodyfikować, czy też zaczerpnąć z innego projektu. - dodała. Projekty: 1, 2, 3, 4 Ostatnio zmieniony przez Cora Fox dnia Pon Sty 01 2024, 20:41, w całości zmieniany 1 raz |
Wiek : 23
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : krawcowa
Michael Toussaint
ANATOMICZNA : 5
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 149
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 10
TALENTY : 30
Micheal wstał z krzesła górując nad nią olbrzymią sylwetką. Posiadał w sobie krzepę człowieka, który całe życie pracował fizycznie co odbijało się w każdym mięśniu rysującym się pod jego białą koszulą. Delikatnie przejął jej projekty i rozłożył z namaszczeniem na stole. Był to wyraz szacunku do jej pracy, ale też do czasu jaki spędziła nad tym zadaniem. Milczał długo w skupieniu pocierając dłonią podbródek. Wszystkie są niewiarygodne i drobiazgowe... powiedział z niekłamanym podziwem chwytając jedną kartę w dłonie i przyglądając się lejącym liniom tkaniny. Sczytał numer na karcie i pokazał go dziewczynie. Ta... nr dwa? przypomina mi modernistyczne podejście do sukni baletnicy, czy chcesz użyć tiulu? Podpytał i pokręcił przecząco głową oglądając kolejne szkice jakby nie wierzył w to co widzi. Czy ktoś ci mówił że masz prawdziwy talent? Daleko wykraczający poza moje umiejętności... Każdą z nich jest zupełnie inna, skrajnie komplementująca twoje ciało. Jego słowa brzmiały jak pasja, nie szczędził jej prawdy, ale też kofmpelentów na które w jego oczach zasługiwała. Pierwszy uwzględnia hiszpańską koronkę prawda? Bo to styl hiszpańki... Zamyślił się jakby starał dostrzec w swoim umyśle do dawno zapomnianego obrazu, który kiedyś miał przed oczami. Nie pasuje do Ciebie. Jest piękna i klasyczna ale odciągnie uwagę od twojej twarzy, zaproponują ją kiedyś jakieś nieco ... pannie która będzie chciała by goście skupili się na jej sukni nie mankamentach urody. Jak zawsze dyplomatyczny, jak zawsze panujący nad słowem. Jego uwagi były jednak trafne bo i nie posiadał ładunku emocjonalnego jaki miały panny młode przed dniem swojego ślubu. Nie jestem w stanie zdecydować. Powiedział z uśmiechem i usiadł na krzesło, palcem pokazując numery od 2 do 4. Każda z nich będzie cię komplementowała. Więc musisz zadecydować sama. Proponuję byś jutro rano weszła do mojej pracowni i wybrała materiały. Powycinaj z tkanin nieduże skrawki i przyklej do projektu. Tak by w chwili odsprzedawania go, lub pokazywania klientce ta wiedziała jakich materiałów chcesz użyć. Podpowiedział, wskazał jedynie możliwość nie negując niczego, co dawało niezwykłe poczucie bezpieczeństw jakim chciał otoczyć młódkę w jej staraniach. |
Wiek : 60
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Projektant/ wytwórca zabawek
Cora Fox
ANATOMICZNA : 4
POWSTANIA : 16
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 13
TALENTY : 15
Przy nim mogła się czuć jeszcze mniejsza niż zazwyczaj, nie tylko fizycznie, ale również pod względem wiedzy. Wiedziała, że nigdy mu nie dorówna, ale przynajmniej będzie mogła sprawić, że nie powstydzi się jej w towarzystwie. Książki to jedno, ale Cora to również bardzo uważny słuchacz. Także gdy coś opowiadał ona za każdym razem wykazywała zaangażowanie, próbując spamiętać sporo informacji. Tak, jak zostało to już wspomniane - uwielbiała pozyskiwać wiedzę, tym właśnie różniła się od swojej rodziny. Dla nich gospodarstwo oraz dryg w interesach liczył się najbardziej, a o dziwo sporo rozumu nie trzeba było do prowadzenia własnego biznesu. Pokiwała tylko głową, śmiejąc się cicho pod nosem, gdy usłyszała jego opinię o odciąganiu uwagi od urody. -Zastanowię się jeszcze nad nimi do jutra. - odpowiedziała mu uśmiechem. Czuła się doceniona, to coś nowego... -Cieszę się, że Ci się podobają. Twoje zdanie ma dla mnie znaczenie. - dodała jeszcze, a potem jakby jej się oczy podwójnie zaświeciły, kiedy usłyszała o materiałach. -Dziękuję, tak zrobię... - urwała, a potem jakby się zamyśliła na sekundę. -Myślisz, że mogłabym się tym zająć... Zawodowo? Szyć i ewentualnie sprzedawać swoje projekty? - zapytała bardzo ostrożnie, ponieważ to były zbyt śmiałe marzenia, jak na nią. Obserwowała, jak ostrożnie obchodzi się z jej pracą. Dotychczas nie doświadczyła takiego szacunku dla robocizny drugiej osoby, musiała chować własne projekty, aby nie uległy zniszczeniu, a w rodzinie nikt się nimi zbytnio nie interesował. Czekała, stresowała się nieco, ponieważ wydawało jej się, że nie wyrazi jakiejkolwiek aprobaty. Uważała, że mogła wykonać cokolwiek lepiej, pokazać więcej, nigdy nie była zadowolona z własnych dzieł. Dlatego warto poznać opinię kogoś innego, a ta jest wyjątkowa, ponieważ należy do jej przyszłego męża. -J-Ja.. Dziękuję. - kolejne uczucie ciepła rozlane na sercu, gdy ją pochwalił. Aż uśmiechnęła się nieco szerzej, a w jej oczach pojawiły się iskierki radości. Starała się, jak mogła! Szczególnie, że to miała być jej suknia ślubna, może kiedyś przekazana ich córce o ile takowej się doczekają. Michael ma już synów, a kolejne potomstwo to jedynie coraz większe szczęście. Niegdyś marzyła o wielkiej rodzinie, teraz na razie nie potrafiła sobie wyobrazić siebie w roli mamy... Jednak liczmy na to, że Lilith będzie dla Cory łaskawa i wesprze dziewczynę w jej pragnieniach, kiedy przyjdzie na to odpowiedni czas. -Chciałabym, aby tiul delikatnie spływał, wystarczą umiejętnie zszyte dwie warstwy, aby nadać wygląd zgrabnego, ale nie przesadzonego tutu. - uśmiechnęła się do niego, widać było po niej, że mówi o swojej pasji i posiada całkiem sporą wiedzę na ten temat. -Jesteś pierwszą osobą, która zwróciła na to większą uwagę... Dziękuję. Starałam się, aby każda odzwierciedlała nieco inny styl, aby w razie czego można było zaczerpnąć z każdej i stworzyć jeszcze inną propozycję. - odpowiedziała skromnie, zerkając na trzymane przez niego kartki. Na jej policzkach pojawił się lekki odcień różu, który wywołały jego komplementy do których nie przywykła. -Tak, stworzyłam ją, ale obawiałam się, że może być dla mnie zbyt ciężka. - zgodziła się z nim. Sama nie potrafiła wybrać więc dobrze, że postanowili omówić jej projekty wspólnie. |
Wiek : 23
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : krawcowa
Michael Toussaint
ANATOMICZNA : 5
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 149
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 10
TALENTY : 30
Złożył jej prace w jedną całość by nie zniszczyć papieru niespodziewanym zalaniem. Chwilę milczał zastanawiając się co jej doradzić. Uważam, że z całą pewnością możesz zbudować na tym własnym biznes. Małymi krokami... Z moim nazwiskiem będzie Ci łatwiej wejść na rynek. Powiedział poważnie zarzucając jedną nogę na drugą w taki sposób, że trzasnęło mu kolano. Musiał to zrobić inaczej by zdrętwiało całkowicie. Postukał palcami po blacie stołu jakby nad czymś rozmyślając. Wreszcie skończył rozważania i powiedział wpatrzony na coś za jej plecami. Nie musi być biała. Wiesz o tym prawda? Podpytał po czym zasugerował coś co wydawało mu się właściwie w danej chwili. Mam znajomego specjalizującego się malarstwem na jedwabiu, haftem i tradycyjnym farbowaniem etapowym w beczce. Jak się domyślasz jest Japończykiem. Może chciałabyś praktykować u niego? Uważam, że im więcej technik poznasz tym szybciej znajdziesz swój indywidualny styl. A ten będzie wyróżniał cię na rynku. Nie przepadał rozmawiać o interesach z kobietami. Tylko wyłącznie dlatego, że czuł się zobligowany by przy nich nie palić. A biznes nieodzownie kojarzył mu się z cygarami. Spojrzał na nią badawczo jakby na coś czekając po czym wypalił. Przyswoiłaś historię mojego rodu, którą opisałem Ci w liście? To dla mnie istotne. Nagle uśmiechnął się i przesunął palcem po swoich pełnych ustach. Czas najwyższy bym chyba był z Tobą szczery... Westchnął po czym. uśmiechnął się delikatnie. Jestem nestorem swojego rodu- właściwie jest to fakt raczej przemilczany. A wszystkie odstępstwa od przyjętych reguł przez obie frakcje, karane są śmiercią. Zatem t towarzystwie wymagam byś była zawsze... idealna. Czy on jej groził? Trudno powiedzieć. Z całą pewnością informował o czymś o czym nikt poza jego rodziną nie wiedział. A to wiązało się już z olbrzymim zaufaniem, które w niej pokładał. Pozwól, że oprowadzę cię po kamienicy. Kłamał, choć mogła się domyśleć po spojrzeniu jakie jej posłał, że zaprowadzi ją wprost do sypialni. |
Wiek : 60
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Projektant/ wytwórca zabawek
Cora Fox
ANATOMICZNA : 4
POWSTANIA : 16
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 13
TALENTY : 15
`Patrzyła na niego z lekkim niedowierzaniem... Naprawdę dawał jej szansę? Chciał, żeby się rozwijała i miała własny biznes? Do tego pomoże własnym nazwiskiem? Cora czuła, jak jej się robi na przemian ciepło i zimno, nigdy nie podejrzewała, że takie śmiałe marzenia mogłyby się stać rzeczywistością. Oczywiście to plan na pewnie daleką przyszłość, ale jej wystarczy sama świadomość, że dostała od kogoś szansę. W końcu nie chciała być jedynie żoną, która dba o przestrzeń życiową, przygotowuje posiłki i zadowala męża. Fox chciała pomagać, dokładać cokolwiek od siebie, mieć namiastkę własnej dorosłości. A tutaj proszę bardzo, najwidoczniej będzie jej to dane. Ponownie zrobiło jej się ciepło na sercu... Podczas pierwszej rozmowy w kościele nocy nie podejrzewała, że aranżowany małżonek będzie w niej wzbudzał jakiekolwiek pozytywne emocje. Jak widać Lucyfer uwielbia bawić się losem swojej trzody, zaskakiwać ich na każdym kroku. -Dziękuję, naprawdę. - odezwała się czule, jakby chciała okazać swoją wdzięczność. Usłyszała ten trzask w kolanie, dlatego już obmyślała specyfiki, które mogłyby jakoś mu pomóc. Następnym razem mu przyniesie, wyjaśni dawkowanie. W końcu trzeba zadbać o małżonka, prawda? Do ślubu jeszcze ponad miesiąc! -Tak, myślałam bardziej o beżowych odcieniach, ewentualnie czerni. - uśmiechnęła się lekko, czerwień to zdecydowanie jej kolor, jednak na dzień ślubu mogłaby być zbyt wyzywająca. Nie potrzebowała być jeszcze bardziej na językach całej społeczności niż teraz, już samo ich rychłe małżeństwo wywoływało sporo kontrowersji. -Oczywiście! Jeśli tylko będzie miał dla mnie czas to bardzo chętnie.- już cieszyła się na samą myśl ile będzie mogła się nauczyć od znajomego Michaela, o ile w ogóle potraktuje ją poważnie ze względu na jej płeć oraz wiek. Jednak panowie się znają więc może jest jakaś szansa na normalną współpracę. Jeśli chodzi o palenie cygar... Gdyby powiedział, że chce zapalić to by nie miała nic przeciwko. -Tak, zgodnie z Twoją prośbą. - zapewniła go, ponieważ bardzo porządnie ów list przeczytała, a potem niemalże uczyła się go na pamięć. Podniosła ponownie spojrzenie na Michaela, trochę obawiając się tej szczerości. Czy to coś związane z nią? A może chciałby już zrezygnować? -Oczywiście. - przystała na tą... Groźbę? Zrozumiała, co powiedział między wierszami, a nawet bardziej wprost - wszelakie ustępstwa są karane śmiercią. O Lucyferze, oby nigdy nie dowiedział się o jej chorobie, ponieważ zgodnie z wróżbą Aidena... Zakopie ją w lesie i powie, że poszła z innym. Pokiwała tylko głową, próbując jakoś ponownie opanować emocje. Podniosła się z kanapy, wiedząc, co pewnie zaraz nastąpi... ztx2 |
Wiek : 23
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : krawcowa