5 IV 1985MauriceMyślę, że się zapędzasz. Rozsądek to nie to samo, co przyzwoitość — a wiem, co mówię, bo czasem zastanawiam się, gdzie zgubiłam to pierwsze i kiedy zgubię to drugie. Ale jak już ustaliliśmy, szczegółami z mojego życia prywatnego wolę nie zadręczać postronnych — nie zasłużyliście na to. Zwłaszcza, jeśli — jak mówisz — masz pewne granice przyzwoitości.
Niemniej, podejrzewam, że to może dlatego nie zawahałabym się przed zawołaniem bestii przy użyciu odgłosu godowego. Ty nie musisz.
Powiem więcej — lepiej nie próbuj.
Macicę Bunnicula może i ma dobrą i z, jak mówisz,
potencjałem, ale nie planuję zakładać hodowli — jeszcze. Jeśli jednak pokochasz opiekę nad barghestami i zapragniesz zrobić konkurencję Lanthierom — wszystko jest kwestią ceny, a każdy rytuał można złamać. Wtedy macica mojej Bunniculi będzie do Waszej dyspozycji — to znaczy do dyspozycji Stefana, tfu!
S t h e i n a.
Czy Stheino? To się odmienia?
Co zaś do
imienia scenicznego — jestem pozytywnie zaskoczona! Piękne, dźwięczne, łatwe do wymówienia… To ostatnie jest dla mnie największym zaskoczeniem.
Do tego pięknie oddaje to, jak mnie sobie wyobrażasz.
Meraviglioso, jestem zachwycona i nieskończenie wzruszona. Sześć dzikich psów tylko dopełnia tej wspaniałości.
Daj mi siedem dni roboczych na przemyślenie propozycji
i zgubienie resztek przyzwoitości, a przyjdę złożyć to, co mam najlepsze na ołtarzu Sztuki. Po tych wszystkich licealnych latach znoszenia moich złośliwości — zasłużyłeś na oddanie Ci przyjacielskiej przysługi. A ja z pewnością zasłużyłam na uwiecznienie mojej
prawdziwej natury.
To będzie tak piękne, że z pewnością zapłaczesz. Wtedy i ja przekonam się, czym płacze Overtone. Oby nie krokodylimi łzami.
Annika