Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Pokój dzienny
Ciche i niezbyt duże pomieszczenie służące dziennemu wypoczynkowi, utrzymane w ciepłej kolorystyce z dominującą zielenią. W bliskim sąsiedztwie kanapy znajduje się kominek, zwykle zabezpieczony osłoną, by po rozpaleniu nie stanowił zagrożenia. Oświetlenie jest bardzo delikatne, przytłumione, uzupełniane w razie potrzeby przez rozpalenie świec w kandelabrach. Pokój zaś, prócz rodzinnych pamiątek, pełny jest cieniolubnych roślin doniczkowych, utrzymywanych przez służbę w niezmiennie dobrym stanie. W pokoju znajduje się także telewizor i szuflada pełna zapasowych kocy.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Annika van der Decken
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
3 kwietnia 1985, popołudnie – Annika i Johan

Po dotarciu na miejsce, mówiła niewiele – a w zasadzie nic ponad to, co powinna powiedzieć. Głównie wydawała dyspozycje, co gdzie powinno się znaleźć, własnoręcznie przeniosła najważniejsze rzeczy na górę, do starego pokoju, a część pudeł trafiła do domku gościnnego. To właśnie tam wypuściła Lorenzo, przygotowała mu kuwetę oraz posłanie, które i tak najczęściej ignorował z całym swoim puchatym majestatem. Od razu za to popędził, by zaśpiewać radosne mruczando u stóp Helen. Tymczasem Annika szybko przeprosiła ją za ogromny kłopot jaki im wszystkim sprawia i złożyła obietnicę, że porozmawiają później – gdy rzeczy znajdą już swoje miejsce, a wino nabierze odpowiedniej temperatury.
Popędziła zaraz do kuchni, a następnie do pokoju dziennego, tam nakarmiła Bunniculę jej porannym mleczkiem, i…
Zasnęła.
Padła ciężkim, głębokim snem mimo wiercącego się u jej nóg szczenięcia, nie zdążywszy nawet przykryć się żadnym z miliona koców pozamykanych w szafkach i komodach. Odpłynęła w objęcia Morfeusza – jedynego mężczyzny, który w dzień taki, jak ten mógł ją pocieszyć. O innych nie chciała dziś słyszeć.
Zamknęła oczy nie pytając o nic – ani matkę o to, co powinna teraz zrobić, ani ojca o to, jak bardzo jest na nią zły. Na wszystko jeszcze przyjdzie czas, nie uniknie tej rozmowy tak, czy inaczej. Mogła tylko odwlec nieuniknione, decydując o zmierzeniu się z tym wszystkim dopiero po odespaniu jednej z trudniejszych nocy w jej niespełna trzydziestoletnim życiu. Wreszcie i mały barghest, znużony bezskutecznym szarpaniem matki za nogawkę spodni usnął, przytulony do jej łydki.
Mogłaby tak przespać całych jedenaście godzin, gdyby nie drobny szczegół.
Że ktoś bardzo nie chciał czekać.
Huknęły drzwi, a kanapa w odpowiedzi zaskrzypiała ciężko. Dotąd śpiąca w najlepsze Annika w niespełna sekundę poderwała się z niej, przechodząc w tryb pełnego czuwania.
Błysnęło światło. Raz. Drugi. Trzeci. W normalnych warunkach już dawno szykowałaby się na fizyczną konfrontację, lecz nie tym razem. Już nie. Bo zwykle to Maxim robił za oświetleniowca na tym dancingu pod wezwaniem Anniki Udręczonej. Johan w tym czasie już zapewniał siostrze moc wrażeń upewniając się, że cokolwiek czytała, robiła to uważnie strona po stronie, włącznie z zapamiętaniem, na której dokładnie wydarł jej książkę z ręki i zatrzasnął ją z hukiem, zabierając wcześniej zakładkę.
Szybko nauczyła się zapamiętywać numer czytanej strony.
Ile ty masz lat? Pięć? – Ukryła twarz w dłoniach, odpędzając z powiek resztki snu. Bywały momenty, kiedy absolutnie Johana nienawidziła. Począwszy od tych, gdy ją poniżał, czy umniejszał jej zdolnościom argumentując, że wszystko, co kiedykolwiek osiągnęła, zawdzięcza jego protekcji. Potrafił sprawić, że myślała o sobie najgorsze rzeczy, a jednak.
Po takim powitaniu kompletnie wbrew sobie poczuła, że jest na swoim miejscu.
Bunnicula tymczasem mając wszystko w poważaniu odgrywała, przebierając małymi łapkami, swój niemy teatrzyk – może śniła o pogoni za zającem.
Annika van der Decken
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Johan van der Decken
ANATOMICZNA : 1
ILUZJI : 3
NATURY : 8
ODPYCHANIA : 12
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 189
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 13
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t220-johan-van-der-decken#516
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t501-johan-van-der-decken#2217
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t500-poczta-johana-van-der-deckena#2215
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f121-mainstay-mansion
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1051-rachunek-johana#9063
ANATOMICZNA : 1
ILUZJI : 3
NATURY : 8
ODPYCHANIA : 12
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 189
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 13
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t220-johan-van-der-decken#516
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t501-johan-van-der-decken#2217
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t500-poczta-johana-van-der-deckena#2215
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f121-mainstay-mansion
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1051-rachunek-johana#9063
Wieści rozchodziły się szybko, Szczególnie te, które dotyczyły najbliższej rodziny. Wystarczył jeden telefon od matki - ojciec nie miał ani siły ani cierpliwości na takie rozmowy. Na jego czole pewnie wciąż pulsowała żyłka odpowiadająca za złość; Johan miał taką samą. Obaj szybko się złościli, o ile nie najzwyczajniej w świecie wściekali. Guiliana otwierała szeroko oczy i zaciskała usta. Najstarsza latorośl van der Deckenów była połączeniem tych obrazów. Jeśli u kogokolwiek w tej rodzinie można było łatwo rozpoznać wściekłość, był to Johan.
Annika odeszła od męża, wyprowadziła się z domu!
To zdanie wystarczyło, by i on zacisnął zęby. To zdanie wystarczyło, by zgasił wypalony zaledwie do połowy papieros i poszedł po kluczyki do samochodu. Godzina była późna, ale to w tej chwili nie miało znaczenia. Właśnie rozlewało się gówno, którym należało się zająć w taki czy inny sposób. Szambo, które trzeba było jak najszybciej opróżnić. A winna wszystkiemu siedziała właśnie w rodzinnym domu.
Po drodze poluzował krawat i zapalił kolejnego papierosa. Kiedy skończył, niedopałek wyrzucił przez okno, na drogę, która z resztą nie była daleka.
Drzwi otworzyła mu Guiliana, która najwyraźniej od kilku godzin krążyła nerwowo po całej rezydencji zastanawiając się, co teraz zrobić. Przynajmniej nie tłukła talerzy, ile razy można w ciągu roku wymieniać zastawy?
- Idź spać, nikomu na nic się teraz nie przydasz - powiedział jej od razu, przebierając w słowach. Bo pierwsze, co mu nasunęło się na usta to mamo, wypierdalaj do łóżka, nie pomagasz. Po prostu spierdalaj. Posłuchała go; może od razu zobaczyła w jego twarzy swój własny wyraz.
- Ja pierdolę - przetarł twarz dłonią i westchnął. Powinien się domyślić, że tak to się wszystko skończy. Pieprzona księżniczka jak zwykle okazała się niezdecydowana. Westchnął raz jeszcze i wziął głęboki wdech, inaczej ta rozmowa skazana byłaby na porażkę. Ojciec już pewnie spał - ze złości nie zostało mu nic innego, jak przetrawić wszystko we śnie.
Ruszył do pokoju dziennego i zatrzymał się w progu, by nacisnąć włącznik światła. Raz, drugi, trzeci, siódmy i dziesiąty. Aż Annika zerwała się z kanapy. Tak, jak kiedyś, kiedy byli we troje i mieli po kilka, kilkanaście lat. Wszystkie te głupawe podchody zależały od tego, kto z kim akurat zawiązał kruchy i krótki sojusz. Od tego, komu trzeba było akurat dopiec i kto pierwszy dobrał się do deseru.
- Plus trzydzieści - w końcu zostawił przełącznik i zapalone światło i ruszył w stronę kanapy. Jego uwadze nie umknęło zwierzę, które leżało obok Anniki. - Co to jest? - wskazał na szczenię.
Po drodze zatrzymał się przy jednej z drewnianych komód, by wyciągnąć pierwszy lepszy koc. Był ręcznie dziergany przez którąś z ciotek. Paskudny. Rzucił go siostrze i usiadł obok niej na kanapie.
- Co się stało?
Johan van der Decken
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : członek zarządu Flying Dutchman
Annika van der Decken
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
Tymczasem pieprzona księżniczka, wciąż ciutkę zaspana i w zdecydowanie niekonfrontacyjnym nastroju, przyglądała się przez chwilę twarzy Johana – znała jej wyraz aż za dobrze, a ujrzenie dziś jakiegokolwiek innego byłoby wyłącznie pobożnym życzeniem. Pulsującą Żyłkę Gniewu na czole zaszczyciła tylko krótkim spojrzeniem – jedyny szczegół, którego nie potrafiła skopiować, a zdarzało jej się w momentach szczególnie niepotrzebnego wyrzutu frustracji, że właśnie to robiła – małpowała komiczny wytrzeszcz i zaciskała usta w cienką, czerwoną linię. Tylko jeszcze nigdy dotąd nie nadęła się aż tak, by dojrzeć na swoim czole ten odojcowski, pulsujący wyraz wściekłości. Johan zawsze ją trochę wtedy bawił, jakby całym sobą mówił zobacz, jaki jestem zły. Nikt dotąd nie uświadomił jej, że gniewa się w sposób bardzo podobny – ona chciałaby wierzyć, że jej złość była przeznaczona do ujawniania się w mikroekspresji.
Plus trzydzieści – prychnęła.
To barghest, dar od Aradii. Wróciła ze mną z pielgrzymki – odparła tonem, jakim równie dobrze mogłaby odpowiedzieć moje dziecko. A miała ich już dwoje – jedno śnieżnobiałe i drugie, co już wkrótce zrzuci szczenięcy meszek, w którego miejsce wyrośnie futro czarne, jak noc – dopiero wyrastają jej zębiska. Będzie przerażająca.
Pierwsze dziecko było niewdzięczne i rzucało się na stopy – i tak je kochała. Z drugiego zaś już w tej chwili była szczególnie dumna.
Przysunęła się w jej stronę, by po przeciwnej zrobić miejsce dla Johana. W międzyczasie rozwinęła ten paskudny koc o zapachu lawendowego odstraszacza na mole i zarzuciła go na plecy. Swoje i brata.
Przytul mnie – wymamrotała, nie dając mu w istocie żadnego wyboru, bo sekundę później już była przyklejona do jego boku i wciskała policzek w bark. Wystarczy piętnaście minut w takiej pozycji, by van der Decken zapomniał o pełnej mobilności stawu na kolejną godzinę – taka cierpiętnicza dola każdego plus trzydzieści.
Annice zdawało się to nie przeszkadzać, choć prawie na pewno straci wkrótce czucie w przynajmniej jednej ręce – tej wciśniętej między jego plecy, a kanapę. Nie wadziło jej ani to, ani wyraźny, świeży zapach tytoniu, którym Johan przesiąkł cały jakby już od wczoraj, papieros za papierosem, przygotowywał się na tę burzę. Nieustępliwy ciężar i tak próbował przygnieść go do oparcia.
I tak go nie lubiłeś – mógł wyczuć, jak wzrusza ramionami gdy z wręcz imponującą buńczucznością raczyła przypomnieć Johanowi, że i on miał swój udział w tym rozkładzie pożycia. I to absolutnie nie było tak, że nie zdawała sobie sprawy z tego, jak kłopotliwą sytuacją jest rozwód w Kręgu. Tylko, że…
…a ja miałam już dość wymówek. Obchodzenia się ze mną jak z jajkiem. Takiej bierności, jakby od niego miało nic nie zależeć. I tego, że nie byłam dla niego partnerką, tylko zasłoną dla wszystkich jego nieudolności. Mam wymieniać dalej? – Pod pewnymi względami przypominała śpiącego przy jej boku barghesta. Mogła być dobrym i użytecznym darem dla kogoś, kto zdawał sobie sprawę, co bierze pod swój dach. Sęk w tym, że nawet sama Annika przez dłuższy czas nie doceniała swoich możliwości. Księżniczka miała kaprys – poczuła, że zasługuje na więcej. I że lepiej nie należeć do nikogo, niż tkwić w czymś tak na wskroś niesatysfakcjonującym.
Annika van der Decken
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Johan van der Decken
ANATOMICZNA : 1
ILUZJI : 3
NATURY : 8
ODPYCHANIA : 12
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 189
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 13
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t220-johan-van-der-decken#516
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t501-johan-van-der-decken#2217
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t500-poczta-johana-van-der-deckena#2215
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f121-mainstay-mansion
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1051-rachunek-johana#9063
ANATOMICZNA : 1
ILUZJI : 3
NATURY : 8
ODPYCHANIA : 12
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 189
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 13
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t220-johan-van-der-decken#516
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t501-johan-van-der-decken#2217
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t500-poczta-johana-van-der-deckena#2215
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f121-mainstay-mansion
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1051-rachunek-johana#9063
Spojrzał na śpiące szczenię i uniósł brew. W tym momencie zwierzak nie wyglądał z byt groźnie jednak był pewien, że to się zmieni. Nawet nie musiała mu tego tłumaczyć. Jak barghest dogada się z kociskiem, które już miała, tego Johan nie wiedział. I zamierzał się dowiadywać. Jego wizyta nie dotyczyła sierściuchów, a sprawy zgoła poważniejszej, która już zdążyła doprowadzić matkę na skraj paniki a ojca do szału. Najlepszym sprzymierzeńcem Anniki byłby teraz Maxim, ale jego już nie było. Pozostawał tylko Johan.
Mruknął pod nosem z niezadowolenia, kiedy zarzuciła na niego koc, ale nie zsunął go z siebie. Gdyby był molem, na pewno by się jednak wycofał. Zapach jednak sprawiał, że miał ochotę kichnąć. Jak wtedy, kiedy Florence wybierała ciężkie perfumy i psikała się nimi w nadmiarze. Był pewien, że robiła mu go to po złości.
Tego, że Annika już na starcie wystawi ciężkie działa się nie spodziewał. Sądził, że zacznie płakać licząc na to, że krwawe łzy go ruszą - już dawno przestały. Albo, że zacznie ostrzeliwać go argumentami. Nic z tych rzeczy. Zacisnął usta, ale nic nie powiedział, jeszcze. Objął ja za to ramieniem i pogładził po plecach. Kilka minut i poczuje drętwienie w ręce; kilka kolejnych i straci czucie w palcach.
- Annika - odezwał się w końcu, kiedy ciepło jej ciała zaczęło robić się przytłaczające. Mimo to nie puścił siostry. - Sama forsowałaś to małżeństwo.
Mogła bez trudu wyczuć, że silił się na spokój, którego nie miał przecież dużo. Mogła (a może i miała?) wyjść za kogoś innego, a jednak wybrała dużo starszego od siebie wdowca. Wszystko w imię możliwości rozwoju, nauki i względnej wolności. Czy nie przepadał za Faustem? Jak najbardziej, ale to nie był argument.
- Sama wybrałaś sobie tę klatkę, sama do niej weszłaś i się w niej zamknęłaś wmawiając nam, że to dla ciebie najlepsze. Matka mówiła ci, że to zły pomysł, ale wiedziałaś lepiej. Co ja mam ci teraz powiedzieć?
Nie tylko ty się męczysz. Ale ty nie nauczyłaś się współgrać z Moriartym jak dobrze naoliwiona maszyna. Tak naprawdę ciężko było porównywać jego związek z Florence, do małżeństwa Anniki. To wszystko działało na zupełnie innych zasadach.
- Wiesz, w jakiej sytuacji stawiasz wszystkich? - miał ochotę znów zapalić, ale był przyciśnięty do oparcia kanapy, owinięty kocem i spowity lawendowym zapachem na mole. Środowisko to, choć jednocześnie tak dobrze znane, było mu obce. Jedyne, co mu przychodziło teraz do głowy, to rozmowa z Benem. Może i nie był prawnikiem od rozwodów, ale na pewno znał się na swojej robocie jak nikt inny. Ufał mu.
Johan van der Decken
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : członek zarządu Flying Dutchman
Annika van der Decken
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
Czy jechała do Maywater z już przygotowaną tyradą? Całkiem prawdopodobne. Nie da się też wykluczyć, że argumenty – jak w szkole średniej wszystkie tablice, wzory, ba! Nawet nazwy łacińskie całego stworzenia, o których później opowiadała w domu z wielkim zaangażowaniem – wyryła na pamięć. I to jeszcze zanim po raz ostatni przekroczyła próg New Collection i nim jeszcze pomachała chusteczką na pożegnanie cichym lokatorom, którzy z marsowymi minami odprowadzali ją spojrzeniem...
Nie, nikt jej nie odprowadził, ale mogłaby przysiąc, że w kilku oknach dostrzegła niespokojny ruch zza firanki.
Tchórze. Wszyscy to tchórze. Nawet jej brat, który teraz pocił się jak mysz pod tym kocem – bardziej dbał o komfort psychiczny połowicy, niż o własny interes. Jeśli Annika pojęła jakąkolwiek lekcję z wszystkich wymierzonych jej przez własnych krewnych, to najważniejszą z nich było zadbaj o siebie. Nikt inny tego nie zrobi. A wierność tej zasadzie tylko się w niej umocniła, gdy nie mogła już liczyć na drugiego z braci. Czyżby Maxim był jedynym z trójki, któremu udało się wziąć ślub z miłości? W tak bogatej rodzinie ta jedna rzecz była limitowana, co więc zostało dla nich?
Forsowałam brak małżeństwa – syknęła, odsuwając się nieco. Musiała mu spojrzeć w oczy – nie byłam gotowa. I dobrze o tym wiesz – głos, do tej pory pewny i stanowczy, załamał się na kilku ostatnich słowach. To już nie te lata i nie ten czas, gdy posunęłaby się do emocjonalnej gierki i rozpłakała na pokaz – te łzy były najprawdziwsze i robiła wszystko, co mogła, by nie popłynęły. Bo dlaczego coś podpowiadało jej, że każde z nich ma w głowie nieco inną wersję tej samej historii i dlaczego nagle, w przeciągu sekundy, poczuła się tak bardzo niezrozumiana?
Mogli się dogadać, wszystko mogło wyglądać zupełnie inaczej – może nawet lepiej. Ale stało się – i to już całkiem dawno.
Dziś jednak jest już o kilka lat starsza, kilka lat mądrzejsza (czyżby?) i akurat decyzję bardzo dobrze sobie przemyślała.
Bo próbowała współgrać z Moriartym – dłużej, niż było to tego warte, w ramach konkretnej umowy, na którą oboje wyrazili zgodę i którą razem przypieczętowali. Póki trzymali się kursu wzajemnej współpracy, wszystko grało. Lepiej, lub gorzej. Zaś jako małżeństwo nie potrafili utrzymać nawet fasady. Ta rozpadała się na oczach całej społeczności, aż żal było patrzeć.
To tylko kwestia czasu, by Annika tak czy inaczej postawiła ich w bardzo niezręcznej sytuacji. Na przykład w momencie, gdy pewnego poranka wynieśliby Moriarty’ego nogami do przodu ze wspólnej alkowy, po ostatnim w jego życiu ataku konwulsji. A do tych nie zamierzał się przecież przyznawać nikomu.
Nie będzie z tego dzieci, Johan. Nie będę utrzymywać dalej tej iluzji – ludzie i tak gadali, a najbardziej zaraz po ślubie. Czym to różniło się od tego, co dopiero będzie ją czekać? Poza niezaprzeczalnym faktem, że tym razem była całkowicie przekonana o swojej racji. – I nie wrócę tam już. Nie każcie mi tam wracać. – Bo jeśli jeszcze raz wysłucha tej samej wymówki o klątwie, lęku i niechybnej śmierci, która czekać będzie na Annikę po zajściu z nim w ciążę, po prostu weźmie coś ostrego i wbije mu w piętę. Albo w nos.
Kusiło ją to przez cały, okrągły miesiąc pełen szeptów, traum i pierdolonych wymówek. Dlatego jeszcze przed podjęciem tej decyzji tak często uciekała z domu.
A to Johan mógł często zobaczyć z okna swojego biura – nikt inny z pracowników nie spędzał tam tak często całych nocy.
[ukryjedycje]

Ostatnio zmieniony przez Annika Faust dnia Wto Cze 18 2024, 22:18, w całości zmieniany 1 raz
Annika van der Decken
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Johan van der Decken
ANATOMICZNA : 1
ILUZJI : 3
NATURY : 8
ODPYCHANIA : 12
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 189
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 13
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t220-johan-van-der-decken#516
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t501-johan-van-der-decken#2217
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t500-poczta-johana-van-der-deckena#2215
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f121-mainstay-mansion
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1051-rachunek-johana#9063
ANATOMICZNA : 1
ILUZJI : 3
NATURY : 8
ODPYCHANIA : 12
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 189
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 13
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t220-johan-van-der-decken#516
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t501-johan-van-der-decken#2217
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t500-poczta-johana-van-der-deckena#2215
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f121-mainstay-mansion
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1051-rachunek-johana#9063
W tym całym zamieszaniu, w tym całym kotle pełnym rodzinnej dramy i niedomówień Buniculla była ostatnim, co by kogokolwiek interesowało. Szczenię nie zdołało odwrócić niczyjej uwagi od sedna sprawy, jakim było odejście Anniki od męża. Guiliana zwracała na barghesta uwagę do momentu, w którym Annika nie wyłożyła kawy na ławę.
Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Annika mogła przez chwilę żyć ułudą widząc jak początkowo Johan był zadowolony ze swojego małżeństwa - choć może już wtedy wiedziała, że wcale nie chciał się wtedy żenić, że zamierzał dać sobie jeszcze kilka lat. Jak trafił Maxim, choć przecież tak bardzo przewrotnie i przypadkowo - on też musiał, choć pewnie chciał, Helen już wtedy spodziewała się dziecka. W końcu padło i na najmłodszą z trójki rodzeństwa.
- Forsować brak małżeństwa to możesz sobie kiedy się bawisz lalkami - spojrzał na nią, kiedy odchyliła głowę. Mierzyli się tak przez chwile spojrzeniami, jakby którekolwiek z nich miało wygrać pojedynek na to, kto prędzej mrugnie. Oboje byli dobrzy w tę grę.  - Myślisz, że ja i Maxim byliśmy? Och, wyjątkowy płatku śniegu.
Może i jesteś jedyną córką, może i zawsze pozwalano ci na więcej i przymykano oczy na bałagan, jaki zawsze robiłaś. Może przez lata to my obrywaliśmy za twoje wybryki. Ale ostatecznie wszyscy byliśmy i jesteśmy na tym samym wózku. Jesteś wyjątkowa, ale nie tak bardzo, jak myślisz. Myślisz, że mi nie podsunięto Florence pod nos? Podsunięto, a ja ją wziąłem jaka była i wciąż trzymam przy sobie. Florence nie istniała bez Johana. Ale i przynajmniej część Johana nie istniała bez Florence.
Pytaniem było, czy rzeczywiście czarny scenariusz Anniki był rzeczywiście tak niezręczną sytuacją? Być wdową może było łatwiej niż rozwódką. Na pewno w ich środowisku.
- Nie wrócisz - wplótł palce w jej ciemne pukle włosów i pogładził po głowie. Mimo wszystko - rozumiał, że się męczyła.
Rozejrzał się po pokoju by upewnić się, że nikt z domowników nie wygląda gdzieś zza futryny drzwi; że matka nie postanowiła wstać i sprawdzić jak mu poszła rozmowa z siostrą i czy może przypadkiem nie przekonał jej do zmiany zdania.
- Wiesz, dlaczego nie mamy z Florence dzieci? - zapytał cicho opierając policzek o głowę Anniki - bo to by ją zabiło. Nie przeżyłaby porodu, o ile w ogóle by go niego doszło.
Nigdy o tym nie mówił. To była tajemnica jego, jego żony i jej rodziny. Podzielił się z Anniką swoim sekretem chcąc dać jej do zrozumienia, że jej ufa. Nie był pewien, czy czuje się z tym dobrze.
- Napiszę do Bena,  żeby wiedział, na co się przygotować.
Johan van der Decken
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : członek zarządu Flying Dutchman
Annika van der Decken
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
Duchota przeklętego koca zaczęła powoli drażnić również ją — ale cisza, która zapadła w całym domu była zbyt cenna, by burzyć ją gwałtownymi ruchami i trzeszczeniem starej kanapy. A brak kontaktu fizycznego mógł sprowokować eskalację wojny na spojrzenia ponad te chłodne ostrzeżenia, które padły do tej pory. Ten kontakt zresztą nie bez powodu zainicjowała.
Kłócili się często, a dwa uparte charaktery rzadko ścierały się w spokoju i w duchu znajdowania porozumienia — Maxim był czymś pośrodku, czymś bardzo pomiędzy i nie tylko z faktu bycia średnim bratem. Po prostu przyjął swoją rolę znakomicie i z pełnym oddaniem. Dwie skrajności wręcz prosiły się o to, by ktoś czasem stanął pomiędzy nimi.
A jednak, Annika nie chciała Johana rozczarować. Nie chciała też rozczarować matki, ani ojca. Ona po prostu była rozczarowaniem.
Żal tymczasem z każdym słowem rósł w gardle i dławił coraz mocniej — trzepotanie powiekami dla oddalenia wizji zamglonego widzenia powoli przestawało już wystarczać. Czy nie prościej byłoby, gdyby każde, które tego chciało, dostało tych kilka lat na pogłębienie namysłu? Czy świat nie mógł poczekać?
Nie mógł. I dobrze o tym wiedziała. Złamała już niejedno jego prawo — a wszystko w imię udowodnienia sobie, że ma absolutną kontrolę nad swoim życiem.
Zamknij się — warknęła, przerywając pojedynek spojrzeń — jeszcze sekunda, a nie byłoby odwrotu. Zatrzasnęła powieki i tak trwała przez chwilę, gdy regulując rozdygotany oddech, udawała, że nie istnieje. Że nic, co stało się ostatnio jej udziałem, tak naprawdę nie miało miejsca i że ma czas. Na wszystko, na każdy namysł i każdą ważną decyzję. Że nie musi działać pochopnie i później tłumaczyć się z konsekwencji.
Że nie musi marnować czasu na uzasadnianie, dlaczego bycie wdową z takim bagażem byłoby najgorszym z jej koszmarów.
Nie wrócisz — przytaknęła, wtulając się mocniej. Tama w końcu pękła, a żałosny szloch wstrząsnął ciałem — tym razem dla odmiany pozwoliła łzom płynąć. Ta jedna niszczycielska fala porwała za sobą wszystkie inne — falę bezradności nad faktem, że drugi z braci nie przyjdzie na ratunek; i tę zrodzoną z jednej, lutowej nocy pełnej mgły, chlupoczącej w tunelach wody i ich pochodnej w postaci echa marcowych szeptów; oraz falę własnego, głęboko skrywanego przeświadczenia o byciu niedostatecznie dobrą. I płynący z samego wnętrza zakaz wylewania nad tym wszystkim łez.
Rogiem koca wyznaczyła granicę pomiędzy sobą, a ubraniem Johana. Nie zasłużył na to, by jeszcze oberwać rykoszetem.
Ani nie zasłużył na to, by borykać się z takimi problemami. Broczące krwią oczy nie chciały na niego patrzeć — nawet, gdy dzielił się czymś tak ważnym. Moriarty święcie wierzył, że Annikę zabiłaby klątwa Devallów — czy tak naprawdę to nie Deckeni wciąż byli w jakiś sposób przeklęci? A przynajmniej ich dwójka.
Otarła oczy tym obrzyliwym kocem, tłumiąc pierwszą falę mdłości na posmak krwi w gardle. Należało rozwiązać problem.
Dlaczego? — Odsunięcie z centrum zainteresowania tematu jej samej zadziałał jak dobrze wycelowany szot wódki, albo dawka narkotyku — wyostrzyło zmysły, poprawiło skupienie. Odsunęło ochotę do płaczu tam, gdzie jej miejsce.
Może odruchy były w niej silniejsze, niż przypuszczała.
Ja napiszę — wciąż, mimo swojej opłakanej sytuacji, Annika chciała trzymać za stery. Obawiała się wyłącznie jednej rzeczy — reakcji starszyzny. To nie obejdzie się bez dawki czegoś, co pozwoli jej potem usnąć.
Annika van der Decken
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Johan van der Decken
ANATOMICZNA : 1
ILUZJI : 3
NATURY : 8
ODPYCHANIA : 12
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 189
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 13
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t220-johan-van-der-decken#516
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t501-johan-van-der-decken#2217
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t500-poczta-johana-van-der-deckena#2215
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f121-mainstay-mansion
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1051-rachunek-johana#9063
ANATOMICZNA : 1
ILUZJI : 3
NATURY : 8
ODPYCHANIA : 12
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 189
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 13
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t220-johan-van-der-decken#516
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t501-johan-van-der-decken#2217
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t500-poczta-johana-van-der-deckena#2215
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f121-mainstay-mansion
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1051-rachunek-johana#9063
Maxima już jednak nie było. Nie było nikogo, kto stanąłby pomiędzy mini; dwoma podobnymi charakterami, którym wbrew pozorom często puszczały nerwy na wodzy. Każe z nich w gorącej wodzie kąpane, każe z nich narwane jak sami diabli. Johana i Annikę różniło wszystko i wszystko łączyło.

Wyjątkowy płatek śniegu wciąż łkał, brudząc krwią koc i kołnierz koszuli Johana.
- No i przestań ryczeć. Niby co tym ugrasz? - już nie teraz, już nie w tym wieku. Wbrew założeniom, zamiast pstryknąć ją złośliwie w ucho, przeczesał włosy Anniki palcami. Uspokajająco; na tyle, na ile Johan van der Decken mógł coś uspokajająco dotykać. Była jego siostrą, którą przecież, mimo całej idiotycznej otoczki rywalizacji, kochał. Była jego siostrą, i znał ją bardzo dobrze. Chciała, żeby nic nie mówił - zamilkł więc.
Przeszło przez jego myśl, że gdyby została wdową, to byłaby j23:31:04edna z najlepszych opcji, jaką mogliby trafić.
- Och, przestań - westchnął, gdy się w niego wtuliła. Ale zamiast ją odepchnąć, objął mocniej ramionami. - Dobrze wiesz, że cię z tym nie zostawię - to już nie był moment, w którym baczył na to, czy brudzi mu koszulę czy kamizelkę. To był jeden z tych nielicznych momentów, w których baczył na to, że rozumie własną siostrę, ale i miał świadomość, że nie jest w stanie jej za bardzo pomóc. Nie powinien mówić "zostańcie razem, tak, jak ja i Florence". Tu nie było podobieństw.
- Ponieważ Florence ma magiczne konwulsje. Jak Moriarty. Ciąża ją zabije. Myślałaś, że skąd wiem?

Pokręcił znacząco głową by wiedziała, że ma o tym nie rozpowiadać, nawet rodzinie. Na początku starali się o dziecko - on się starał. Gdy poznał ukrywane wcześniej fakty, przestał. Może nie byli w stanie dojść do porozumienia (jakie tu mogło paść porozumienie?), może nie potrafili przeskoczyć przeszkody, która się pojawiła. A
Annika mogła sobie przypomnieć wszystkie wymówki, jakie padły z ich ust podczas jakichkolwiek rodzinnych świąt. Za wcześnie, nie teraz, nie czas, później.

Annika chciała trzymać za stery. Johan dobrze wiedział o tym, że nie mogła. I sam też nie mógł wiele zrobić. Na pewno nie dziś, ale może kedyś?
Johan van der Decken
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : członek zarządu Flying Dutchman
Annika van der Decken
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
Nigdy nie zastanawiała się nad tym, co wyniosła z tego domu. Upór, zacięcie do rywalizacji, sposób wyrażania uczuć. I temperament. Wiele w przeszłości zrobiła, by się wyróżniać na tle pozostałych, a jeszcze więcej, by się przypodobać — czasem choćby wbrew sobie. Wyrosła na pozornie wykluczających się przeciwieństwach, uzupełnionych taką wewnętrzną spójnością, w jaką akurat o sobie wierzy.
Jest chaosem i dobrze o tym wie. Wbrew staraniom matki, Annika nie była ułożonym dzieckiem, nie wyrosła na żonę idealną — choć mogłaby. Mogłaby uśmiechać się miękko, poprawiać przekrzywiony krawat, rozdawać uwagę każdemu ze swoich dzieci po równo, śpiewać kołysanki, opowiadać bajki na dobranoc. Był taki ulotny moment, gdy chciała tego wszystkiego — moment poprzedzający rozczarowanie. I może już by to miała, gdyby w decydującym momencie postawiła na kogoś innego.
Nikomu się do tego nie przyzna, nawet Johanowi. Ale wtedy, tych pięć lat temu zdecydował w niej strach — przed oddaniem kontroli w ręce, które nigdy już by jej nie oddały. Moriarty był inny — rzadko stawiał opór. Nie musiała się starać, nie był dla niej żadnym wyzwaniem.
Jakby ktoś już bardzo dawno temu wydrążył w nim dziurę i wydmuchał część duszy.
Część — jak wierzyła. Dziś już wierzy, że nic tam z niej nie zostało. Po co pozostawać z kimś, kto już jest trupem? Annika swoje wdowieństwo przeżyła już dawno.
Ogłuchła na słowa protestu, jak Johan z czasem ogłuchł na jej płacz — dojrzałość przyszła za późno i nikt już nie wierzy, gdy mówi nie chciałam. Bo właśnie tym był ten płacz, gdyby tylko łzy posiadały zdolność mówienia, wykrzyczałyby odpowiedź krawym chórem.
Bo Annika nie udzieli jej na pewno. Że nie chciała, by z powodu jej strachu ucierpiał ktokolwiek, nawet Moriarty. Nigdy nie zrobił jej nic złego, nie podniósł na nią ręki — ba! Nawet głosu. A i tak nie mogła na niego patrzeć.
Może właśnie dlatego? Łatwiej było skrzywdzić kogoś, na kim rzeczywiście ciążyła obiektywna wina. Moriarty w tym równaniu mógł być tylko ofiarą — ofiarą losu. Być może.
To wciąż ofiara.
Odpowiedź Johana wyzwoliła falę gorąca, która spłynęła na Annikę od czubka głowy, aż po same pięty. Ten sam upór, rywalizowanie od dziecka i jeszcze to — ten sam, przeklęty typ. Johan przeżywał własne wdowieństwo — i może zaczynała mu wręcz zazdrościć, jak dobry w tym był. Nie dostrzegając przy tym — jak zwykle — własnego heroizmu.
Rytuał zdrowego ciała pomaga. Ale tylko na kilka dni. Wypróbowałam to z Moriartym i jeśli tylko zechcecie… — zagapiła się na krwawe plamy, które pozostawiła — jedyne materialne pamiątki ich wzajemnych zwierzeń. Zrozumiała swoje zadanie, żaden z poruszonych wątków nie wyjdzie poza ten pokój. Otarła łzy, wyprostowała się. Bunnicula ziewnęła rozkosznie za plecami Anniki i małymi ząbkami złapała za rąbek koca, żując go przez sen.
Moriarty ostatnio dostał lek. Na jakiś czas pomogło mu z objawami — miała ochotę mu sprzedać kuksańca. Gdyby powiedział jej wcześniej… — Skontaktuj się z Oscarem Noxem, pracuje w szpitalu. Chyba że ja mam to—
Urwała. Po minie widać było, że wolałaby nie. A już na pewno nie w tej sprawie.
Annika van der Decken
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Johan van der Decken
ANATOMICZNA : 1
ILUZJI : 3
NATURY : 8
ODPYCHANIA : 12
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 189
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 13
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t220-johan-van-der-decken#516
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t501-johan-van-der-decken#2217
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t500-poczta-johana-van-der-deckena#2215
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f121-mainstay-mansion
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1051-rachunek-johana#9063
ANATOMICZNA : 1
ILUZJI : 3
NATURY : 8
ODPYCHANIA : 12
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 189
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 13
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t220-johan-van-der-decken#516
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t501-johan-van-der-decken#2217
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t500-poczta-johana-van-der-deckena#2215
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f121-mainstay-mansion
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1051-rachunek-johana#9063
Nie tylko ona jest chaosem. Synowie i córki van der Deckenów od lat taplali się w tym samym. Możliwościach i ich ograniczeniach; zniszczonej psychice - ilu chłopców mających kilkanaście lat po raz pierwszy zabiło? Później to już wnikało w krew, przez pory skóry, głęboko aż do samego serca i dalej. Plam na duszy nie można było od tak zmyć. Taka była kolej rzeczy w świecie i otoczeniu, w jakim przyszło im się urodzić.
Wielu z nich one wcale nie przeszkadzały, przynajmniej pozornie. Gra pozorów była grą Kręgu. Masłem, do porannej jajecznicy.

Zgodnie ze staraniami ojca, Johan wyrósł na syna, na jakiego powinien wyrosnąć. Chłopcom, z resztą, wolno więcej. Nikt jednak nie mógł mieć wszystkiego; nawet ci wszyscy piękni i wysmagani falami i wiatrem oceanu chłopcy.
Annika miała pecha urodzić się w złej dekadzie i w złym wieku.
- Oczywiście, że działa - stwierdził krótko. Czy myślała, że nie próbowali? Że Florence była jak dziecko we mgle nie wiedzące co ze sobą zrobić? Florence doskonale wiedziała jak się sobą zająć; siłą rzeczy, on również. Przez chwilę choroba była jej. Szybko zaczęła być  ich. Nie chciała litości, a on jej nie okazywał. Robił to, co uważał, że powinien robić.
Popatrzył na pobrudzony koc i kołnierz własnej koszuli a tajemnica zawisła pomiędzy nimi; nieprzypieczętowana umowa, w której mogli po prostu sobie zaufać. Nie zwrócił uwagi na szczenię barghesta wiedząc jedynie tyle, że w przyszłości będzie z niego jedynie problem. To, co jest dzikie, powinno takie pozostać. Z tego co kojarzył, były pod ochroną.
- Będę mieć to na uwadze - skwitował krótko. Gdyby powiedział jej wcześniej... nie zamierzał jej tego mówić. O wszystkim zarządziła rodzinna chwila słabości. Odnotował jednak w pamięci  dane; najpierw należało gnoja i tak sprawdzić. Nazwisko obiło mu się o uszy, ale to było za mało. Skoro lek nie został  powszechnie rozprowadzony oznaczało to, że był w fazie eksperymentalnej, a Florence nie była małpką do przeprowadzania testów. - Poczytam o nim.
To, co zrobi, pozostawać w tej chwili mogło jedynie w sferze domysłów. Zauważył za to, że Annika znacznie się ożywiła i zapomniała o użalaniu nad sobą. Ten wieczór składał się z drobnych sukcesów.
- Mam nadzieję, że nie zaprosisz Moriarty'ego na świąteczną kolację? - uniósł brwi. To wydawało się oczywiste, jednak wolał się upewnić.
Johan van der Decken
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : członek zarządu Flying Dutchman
Annika van der Decken
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
Żadne z niezliczonych mazgajstw Anniki nie trwa długo — to dzisiejsze nawet nie otarło się o rekord. Absurdalnym konceptem jest mazanie się przez piętnaście minut; godzina intensywnego płaczu otarłaby się o potrzebę pilnej transfuzji.
Ona miała przez lata własne lekcje do odrobienia; traf chciał, że często gubi do nich notatki. Albo testuje granice. Efekt jest jeden; wieczna przepychanka między tym, co może, a tym, co powinna.
Nigdy nie dotarła do prawdziwej granicy, a tyczyło się to obydwu — granic cierpliwości swojej rodziny i możliwości swojego organizmu. Wiele innych jeszcze czekało na zdefiniowanie, kilka wkrótce ulegnie redefinicji. Jak długo Annika utrzyma swoje, kiedy rodzina wskaże kandydata i powie: bierz?
Bo nigdy nie uwierzy, że nacieszy się wolnością. Co nie znaczy, że nie będzie próbować.
To, co jest dzikie, powinno takie pozostać. — Nie tyczyło się to młodych dziewcząt o przekornej naturze. Te w wieku ośmiu lat umiały brzydko obrazić już w dwóch językach, a w wieku dwudziestu czterech lat — w jeszcze jednym.
Obrazy wyrzucane z siebie w języku migowym nie tracą na dosadności.
Ale nawet krnąbrne nie mogły pozwolić sobie na absolutnie wszystko, choć z zewnątrz wyglądały jak osadzone w idealnej bajce. Tylko, że bohaterki tych bajek za często mają tendencję do ewoluowania w zniszczone żony.
Nie wie, czego z Florence już próbowali; może kadzideł. Może rytuałów, może medycyny niemagicznych — każde jest swoistym ryzykiem w chorobie, na którą nie ma skutecznego leku i leczenie opiera się na błądzeniu po omacku albo zapobieganiu wyrzutom adrenaliny i silniejszym emocjom. Otumaniona żona to żona grzeczna. To żona nudna. Ale bez objawów, tak?
Annika ma szczęście — jej choroba należy wyłącznie do niej i już tylko sporadycznie przenika dalej, paskudząc poukładany świat naokoło. Ma szczęście — matka się jej nie wstydzi, ojciec po prostu nie patrzy.
Ma szczęście — mogła trafić gorzej.
Zrobisz z tym, co zechcesz — widzi wahanie, nie zamierza na nie reagować, przekonywać, czy choćby poinformować Florence. Wszystko leży w rękach Johana i tego, co zechce zrobić. Annika w obliczu wyboru podjęła już swoją decyzję i przyszłość zweryfikuje, czy ryzyko warto było podjąć. Zakrzepła krew na policzkach i wymęczone płaczem spojówki zdają się dopowiadać smutną kontynuację tej decyzji — z tym, że Annika jest dobrej myśli.
Prychnęła, a prychnięciem tym wreszcie obudziła bestię.
A widziałeś go na ostatniej?Ja już dawno nie jestem w małżeństwie, Johan.
Tylko nikt inny tego nie zauważył. Krąg lubi nie widzieć.
Wstała wreszcie, uwalniając brata od swojej tłamszącej obecności, sięgnęła po swojego potwora. Zaspane, żółte oczy nie tracą wiele na zawziętości, wwiercone spojrzeniem w źródło nowych zapachów.
Chcesz ją poznać? Chciałabym, żeby znała swoich. — Tych, których zapach przyniesie jej na sobie — wszystkich, których powinna poznać. I będzie jej towarzyszką, czy się to komuś podoba, czy nie.
Annika van der Decken
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Johan van der Decken
ANATOMICZNA : 1
ILUZJI : 3
NATURY : 8
ODPYCHANIA : 12
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 189
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 13
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t220-johan-van-der-decken#516
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t501-johan-van-der-decken#2217
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t500-poczta-johana-van-der-deckena#2215
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f121-mainstay-mansion
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1051-rachunek-johana#9063
ANATOMICZNA : 1
ILUZJI : 3
NATURY : 8
ODPYCHANIA : 12
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 189
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 13
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t220-johan-van-der-decken#516
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t501-johan-van-der-decken#2217
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t500-poczta-johana-van-der-deckena#2215
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f121-mainstay-mansion
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1051-rachunek-johana#9063
Nie zdecydował się na drążenie tematu mówiąc jej już więcej, niż w ogóle zamierzał. Czy Florence mogła być zniszczona? Być może. Za połowę odpowiadała choroba, za drugą - sam Johan. Gdyby zaklęcia posiadały osobowość, Radiotoxicus miałoby całkowite oblicze Johana van der Deckena.
- Zobaczymy - ucina krótko. Wyciąga rękę, by zetrzeć krew z jej policzka, ale zakrzepła krew nie chce zejść; a on nie zamierza się z nią siłować. Guiliana po prostu wyciągnęłaby chusteczkę, napluła na nią i wytarła Annice twarz wbrew sprzeciwom. Nie był swoją matką.
Milczeniem zbył też pytanie. Żoną przestanie być dopiero, gdy się rozwiedzie.
- Chcę. Inaczej jak dorośnie, odgryzie mi dupę. Jest podobna do ciebie.
Będzie musiał sprawdzić, czy trzymanie barghestów w domu jest w ogóle legalne. Ostatnie rewelacje w życiu Anniki były wystarczającym problemem, nie potrzebowali kolejnego.

Został na noc w domu rodzinnym - po rozmowie z Anniką wypił jeszcze jednego drinka i uznał, że wsiadanie za kierownicę nie będzie najlepszym pomysłem. Może gdyby kilka lat temu nie rozbili się z Benjaminem na jednej z dróg miałby na ten temat inne zdanie.
Za dwa dni mieli z Anniką popróbować się w pojedynku w ogrodzie. Doskonale wiedział, że matka nie będzie z tego zadowolona, ale to nie miało znaczenia. Okazja do przećwiczenia magii natury była zbyt kusząca, by przejmować się kwietnymi krzewami, o które skrupulatnie dbał ogrodnik.


zt oboje.
Johan van der Decken
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : członek zarządu Flying Dutchman
Annika van der Decken
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
5 IV 1985, wieczór

Po spotkaniu z Benem, Annika nabrała mocy i poczucia sprawczości. Uzmysławiając sobie, że nie jest w sytuacji tak bardzo bez wyjścia, jak początkowo myślała, z jednej strony nabrała na walkę dodatkowych sił, zaś z drugiej—
—miała ochotę wyjść na miasto, czymś mocnym oblać chorobliwy trud wyprowadzki i wypić za te pozostałe trudy, jeszcze ją czekające. Najbliższy weekend zbierze śmiertelne żniwo absolutnego pijaństwa, ale nim jeszcze to nastąpi, ten wieczór spędzi na trzeźwo. I tylko takim okiem patrząc, wybierze najlepsze kąski z całego listowego menu.
Moriarty ma do nich kontrę w postaci jej własnych słów — jeszcze naiwnych i z perspektywy tych kilku lat, dziecięcych wręcz. I niech pokaże je na sali sądowej — Annika bardzo na to liczy. Dwudziestotrzyletnia kobieta z listów, a po drugiej stronie dojrzały mężczyzna. Ława się obśmieje, jeśli usłyszy argument o manipulacji.
Kuferek z listami już czeka na stole, a Annika nim zacznie, decyduje się jeszcze rozgonić półmrok pokoju dziennego — układa kilka szczap drewna w kominku. Idealnie, jeszcze tylko—
Ignifocus — szept wzbudza płomienie, a te natychmiast rozpoczynają taniec, ogrzewając przyjemnie skórę. Osłona powraca na miejsce, a Annika na kanapę, gdzie czeka ją powinność.
Sięga po pierwszy list — Moriarty na samym początku pisał je bardzo krótkie, lakoniczne, ogólnikowe. Zawsze do bólu uprzejmy i wychodzący z dobrym słowem; może wręcz zbyt dobrym — nigdy nie zastanawiała się nad tym, czy potrafi współdzielić życie z kimś bezustannie uprzejmym — czas bezlitośnie pokazał jej, że nie do końca.
Spojrzeniem lustruje naprędce zapisaną treść, zatrzymując się już przy pierwszych zdaniach, wzbudzających w niej dreszcz obrzydzenia do naiwnej siebie sprzed lat.
„Nie musi się Pani martwić o moje zdrowie, wszystko jest w jak najlepszym porządku.” — Myślałby kto. Moriarty karuzelę kłamstwa rozkręcił już z pierwszym zdaniem w jednej z pierwszych wysłanych jej wiadomości, co zakrawało na okrutną ironię, bo przecież dokładnie takiej niewinnej odpowiedzi spodziewała się Annika, zadając całe lata temu to uprzejme pytanie.
Nie miała wtedy pojęcia, że był chory.
Odłożyła kawałek papieru na osobną kupkę, gdzie odtąd składować będzie wszystkie te liczące się dla sprawy.
Kolejny list wyciągnięty ze skrzynki traktuje o pracy badawczej i nie posiada w sobie nic nadzwyczajnego w swojej nudnej do porzygu treści — był dowodem jedynie tego, jak niewiele udało im się wdrożyć z planowanych współprac i być może stać by ich było na więcej, gdyby Moriarty nie marnował tyle bezcennej energii na udawanie kogoś w pełni sił — dorzuciła go do kupki istotnych. Tyle czasu zmarnowane tylko po to, by teraz bez ochyby, przyglądając się wyłącznie charakterowi pisma, rozpoznawać jak bardzo dokuczały mu ataki w trakcie pisania. To supermoc, o którą nigdy nie prosiła, a otrzymała ją wraz z obrzydzeniem do kłamstwa i własnego męża.
Już niedługo męża — myśli, przetrząsając pudełko.
Kolejny z puli listów interesujących zachował się wraz z kopertą. Rzadko otwierany — zdążyła zapomnieć o jego treści, a to jeden z ciekawszych dowodów świadczących o tym, że to nie kto inny jak sam Moriarty jako pierwszy zainicjował spotkanie sam na sam.
W jej głowie wyglądało to inaczej; była wręcz przekonana, że to od niej wypłynęła pierwsza propozycja i to po niej Faust zjawił się grudniowego popołudnia w Bostonie — spotkanie nie było szczególne, wypili razem kawę i dyskutowali o warunkach w akademiku, programie nauczania, Tajnych Kompletach i profesorze Dawsonie oraz jego seksistowskich zapędach.
Ale wyszło z inicjatywy Moriarty’ego. Podobnie, jak i kilka późniejszych, w tym i jedno zakończone nieoficjalnymi zaręczynami.
Te oficjalne miały miejsce później i miały już przetartą drogę; upartą Annikę zadurzoną w Moriartym wizji wspólnej przyszłości, planach badawczych i wolności w realizowaniu własnych celów.
Nikt inny tak gorąco jej do tego nie zachęcał; szkoda tylko, że—
Następny list to kolejna porcja złamanych obietnic. Ten traktował o planach ślubnych i tym, co po nich. Planowali wspólny wyjazd, ten miał ich zespolić jako małżeństwo; nigdy nie doszedł do skutku przez niespodziewane zobowiązania w pracy. Annika, jeszcze głupia i zbyt zaaferowana, nie połączyła kropek.
Jeszcze nie wtedy.
Kilka pozostałych było czystym teoretyzowaniem, bajdurzeniem o tym, ile zaplutych niemowląt zechcą przynieść Faustom do kamienicy, żeby echo ich płaczu odbijało się od pustych ścian korytarza i płoszyło demony czające się w rodzinnym sklepiku.
Wszystko mrzonki, od czytania których Annikę rozbolała wreszcie głowa. Gdzieś w międzyczasie, razem z bezcenną skrzyneczką osunęła się z kanapy i w ciepłym gniazdku uwitym z kilku koców, bliżej ognia, wspominała kolejne etapy dziejów małżeństwa, które istniało, ale nie tak naprawdę.
I tylko jej heroicznym wysiłkiem cały pęk listów nie wylądował jeszcze w pierdolonym ogniu.
Wstała wreszcie, by przewietrzyć głowę duszną od piekielnej złości. Nogi same zaprowadziły ją do salonu, a konkretniej — do barku. Najlepsze alkohole Egon zamykał na klucz, nauczony doświadczeniem — jego dzieci mają spust, a jedno z nich ma obecnie nie tylko sposobność, ale i powód do picia. Poza tym pozostawiono na widoku jakieś popłuczyny, głównie whisky. Wzięłaby burbon, ale tylko gdyby planowała się na te listy po prostu wyrzygać.
Na szczęście rzeczony barek skrywa jeszcze jedno.
Château Pavie Macquin Saint-Emilion-Pizdylion, rocznik któryś tam — francuskie rarytasy, które matka otrzymała w prezencie, przypadkiem oczekują w salonie na czyjeś spragnione upojenia gardło.
Co za szczęście, że mają w tym domu Annikę, która dziś w przypływie rozpaczy radości je zutylizuje, niwelując tym samym ryzyko, że w paczce zwrotnej przypadkiem znów otrzyma je obdarowujący — na przykład na urodziny.
Głuche puknięcie korka i bukiet aromatów obelżywie przelany z butelki prosto do ust. Słodycz zaprawiona alkoholem rozlała się po podniebieniu — w tej formie nawet może być — i pozwoliła kontynuować tę nostalgiczną podróż w czasie.
I to by było na tyle z trzeźwości, bo płynu w szkle ubywa szybciej, niż listów do przejrzenia; za połową butelki była dopiero przy czterdziestym ósmym z tych czekających na ocenę, czy odpowiednio dosadnie portretują Fausta Kłamliwego. Niektóre z nich robiły to wręcz koncertowo, inne obnażały mężczyznę jako ostatnią pizdę, a ostatecznie ze zbioru uczuć przelanych na papier, Annika wybrała szesnaście wyjątkowych perełek, godnych pokazania na sali sądowej.
Te od teraz są relikwią, którą w odpowiednim momencie pan Verity dostanie prosto do skrzynki — na ich podstawie będą mogli omówić kolejne kroki.
Pozostałe są jak gnijący trup, którego należałoby się pozbyć, razem z kawałkiem podłogi, na którym przeleżał już zbyt długo — jeden, czy dwa z nich po dzisiejszej nostalgicznej sesji nosi już ślady czerwonego wina.
Jeszcze ostatni rzut oka na jeden z nich — palce Anniki wymięły ten kawałek papieru więcej razy, niż inne i pozostawiło to ślad na jego strukturze. Nad tym szczególnym rozmyślała najdłużej, pozostawiając decyzję na sam koniec. Jest wyjątkowy i do tej pory porusza w Annice struny, którym kazała zamilknąć. Ten list bywał świadkiem jej łez i stanowił dowód na to, że za złośliwą kobietą w istocie stoi skrzywdzona dziewczyna.
Wciąż boli Annikę przyznanie się do tego, że nie kierowała się wyłącznie względami praktycznymi i była zdolna do kochania — to upływ czasu wykoślawił najprostszą z potrzeb i zamienił w motor napędowy machiny, która wkrótce rozjedzie Fausta.
A po wszystkim każdy jeden list — nawet ten, siedemnasty na kupce dowodów przygotowanych dla Bena — strawi ogień.
To będzie jedna z pierwszych rzeczy, którą zrobi na wolności.

/z tematu
Annika van der Decken
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Annika van der Decken
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
25 IV 1985

Nic nie daje Annice tyle pewności i spokoju, co magia. I nic dotąd na świecie nie zraniło ją bardziej. Minęło już dokładnie siedem dni, odkąd rzuciła ostatni rytuał, który zapalił krew w jej żyłach. Siedem dni, odkąd chwilowa i niespodziewana asfiksja stała się nie wyjątkiem od reguły, a właśnie bolesną i niepowstrzymaną rutyną. Regułą–nauczką dla piekielnie wystraszonej czarownicy pozbawionej podstawowego narzędzia samoobrony i możliwości wykonywania swojej pracy. To siedem dni przymusowego urlopu od świata poza Maywater i Crystal Waves.
Marzec był pierdoloną pomyłką losu i ostatnią pieśnią trudnej do zniesienia samotności. To trzydzieści jeden dni bycia słyszaną, ale nie wysłuchaną; to tyle samo dni szeptów, płytkich rozmów, spotkań i całego oceanu absolutnego bezsensu. Zrobiłam z tym całym bezsensem to, co uważałam za słuszne – i nie żałuję.
Wypisywanie do dziennika – ten punkt oczyszczania się nie należał do lekarskich zaleceń, przepisała go sobie sama – porannych myśli, przerywa Annice pukanie do drzwi. Guliana osobiście zajęła się przyrządzaniem naparów, osobiście też zlecała Emily nagrzanie i przygotowanie pierwotnej sauny, która na cito stanęła za domem, kilka kroków od przystani i łagodnego zbocza prowadzącego prosto do zatoki. Zanim miną dwa tygodnie, Annika wydepcze tam ścieżkę, biegnąc niezliczone razy spod nagrzanych skór do wody i z powrotem.
Zanim miną dwa tygodnie, do cna obrzydną jej również poranne, ziołowe detoksy – w szczególności ten posmak brudu i zdeptanej, roślinnej miazgi, którą wszyscy życzą sobie, by Annika sumiennie wypijała z samego dna kubka. Chcą też, by wieczorami nie zabijała tak desperacko owego posmaku tym, co akurat znalazła w barku, ale mogą iść się pierdolić. Utrzymanie trzeźwości nie należało do zaleceń, a pomagało usnąć.
Dziś też pomogło.
Tym razem wypij całe — zaciśnięte w wąską kreskę usta nie pozostawiają wątpliwości – przynosi napary, nagrzewa skóry, ale nie ma ochoty z Anniką rozmawiać – już nie. Całokształt sprawia, że Annika ma coraz większą ochotę swoje przeprowadzkowe plany wcielić w życie jak najszybciej. Bo od kilku dni wymieniają ze sobą wyłącznie zdawkowe informacje, słowa już się nie kleją i sytuacji nie poprawia wcale fakt, że Annika nie robi z tym faktem absolutnie nic – na chwilę, na moment potrzebny na regenerację, zamknęła się na niemal wszystko, przestała z nimi rozmawiać.
Rozmawiać tak naprawdę – czyli o tym, co się stało.
Prócz wyraźnej sugestii, by tego nie robić, Annika zwyczajnie nie ma na to siły. Tak samo na tłumaczenia i dywagacje o tym, dlaczego straciła przytomność na strychu. Wszystkie myśli za to zaczęła sumiennie przelewać na papier tylko po to, by tuż po ich przelaniu, strawił je ogień.
To tylko jedno z wielu zajęć, jakie dla siebie znalazła, poza zaczytywaniem się w starych atlasach, dziennikach i podręcznikach, z czego zaledwie połowa wprost traktowała o magii. Dowiedziała się przez ten czas, że przywołanie chowańca to nie wizyta w supermarkecie i nie będzie miała większego wpływu na to, co odpowie na jej wezwanie, jaką postać przybierze i jakie będzie mieć cechy; dowiedziała się, że igły jeży służyły kiedyś do szycia ludzkiej skóry i po mozolnej pracy nad kolejnym dziennikiem dowiedziała się, że prababka Margriet miała aż czterech braci i żaden z nich nie dożył czterdziestego roku życia.
Grazie. Ti voglio bene — drzwi kliknęły, Annika znów jest sama w pokoju. Być może usłyszała ciche westchnięcie, które wyrwało się jej matce, nim szybkim krokiem ostatecznie opuściła długi korytarz. Annika nie ma już ochoty na spisywanie następnych zdań, ale spojrzeniem przeskakuje słowo po słowie, szukając w nich sensu. Uniesione do ust naczynie otula zapachem mieszanki, tym razem dosłodzonej jeszcze akacjowym miodem – kolejna rzecz, jakiej wkrótce będzie miała dosyć. Przy każdej wieczornej kąpieli wysyca nozdrza tym aromatem do takiego stopnia, że jest on już jak cała ta rekonwalescencja, niezmiennie sprzężony z ciężarem najgorszego ze wspomnień; słodki ulepek zaczyna smakować jak poczucie winy i przywołuje ból widmowych palców ściskających szyję.
Dopiła ostatnie łyki i zeszła na dół, zostawiając na biurku pusty kubek i zamknięty dziennik. Przyjemniejsza część dnia miała dopiero nadejść i Annika jak zwykle nie może się jej doczekać.
Godzinę później ciepły szlafrok opada na murawę, a pobudzone zimnem ciało odpowiada dreszczem. Nie czeka długo, by otuliło je ciepło rozgrzanej sauny, a ciemność zachęciła do zamknięcia oczu i nabrania dystansu do świata – kusząca perspektywa jest wyłącznie bezbożnym życzeniem, gdy za dwadzieścia minut i tak przyjdzie tu Emily by upewnić się, że Annice niczego nie brakuje, nie siedzi tu za długo, albo czy się przypadkiem nie udusiła.
Głęboki wdech wypełnia płuca aromatem palonego drewna, którym jakimś cudem zastąpiła dym tytoniowy. W całej gamie prozdrowotnych rytuałów zabrakło miejsca na jeszcze jeden nałóg, pozostał jej więc jedynie alkohol.
Upływa dokładnie dwadzieścia minut, gdy przysłana przez Gulianę pokojówka uchyla zasłonę dając znać, że już. Nawyki pani Faust poznała na wylot, dlatego tuż obok porzuconego szlafroka jako drobną sugestię, Annika znalazła kostium kąpielowy i złożony w kostkę ręcznik – i tylko z jednego dziś zamierza skorzystać.
Miejsce i tak jest osłonięte od ciekawskich oczu — tak, jak o to poprosiła.
Chłód wody po parowej łaźni włazi pod skórę milionem igieł, urywa oddech i napina mięśnie; jest słodszy od miodu i wlewa więcej spokoju do głowy, niż rum z szafki Egona. Kąpiel trwa zaledwie minuty, gdy ogrzane ciało odda większość zrabowanego ciepła, a Annika nie zdąży jeszcze dobrze zadygotać. Ma ona też i inne zalety; ma całe mnóstwo zalet, kiedy razem z masażem i miodową terapią dodaje skórze gładkości i blasku.
Gdyby miała szukać zalet w swoim gównianym położeniu, tę wymieniłaby jako jedną z pierwszych.
Otuliła ciało ręcznikiem, po chwili zamieniła go na szlafrok i podreptała do domu, zanim zimno naprawdę się o nią upomni jak po ostatnim biegu przed siebie, z którego wróciła przemarznięta do szpiku i lekko podziębiona. Przyspieszyła kroku, bo zobowiązała się pomóc przy robieniu obiadów, odkąd podczas zeszłotygodniowej próby wyszło na jaw, że może i obrabianie mięsa idzie jej całkiem dobrze, to blanszowanie z jakiegoś powodu skojarzyło jej się ze smażeniem, na co odebrała długą, głośną i bardzo włoską reprymendę. A wbrew wszelkim nasuwającym się na myśl złośliwościom, Annika nie lubi rozczarowywać matki. Tym sposobem wspólnie przygotowane tagliatelle con merluzzo było skopane tylko połowicznie – przegotowanego makaronu nie trzeba gryźć, a dla purystów istnieje opcja zastąpienia go takim zjadliwym.
Kolejną demonstracją uporu Anniki był fakt, że ona wbrew sobie postanowiła jednak zjeść ten przegotowany. Dla pełni obrzydliwości, zapijając go kolejnym lekarskim zaleceniem, czyli wodą brzozową.
Kolejny dzień upływający bez ataków ciężkiej duszności zwieńczyła wysłaniem listu do panny Dawson, ponoć chętnie przyjmującej na szybkie odświeżenie podstawowych tanecznych figur – nie to, żeby Annika zamierzała nie schodzić z parkietu; zwyczajnie chce być gotowa na absolutnie wszystko, zanim złota karoca przyjedzie i cały teatr pozorów na dobre się rozpocznie. Nim to nastąpi, powinna wprawić się w tak dobry nastrój, jak to tylko możliwe…
A przy okazji zrobić wszystko, by nie zemdleć, gdy zostanie przypadkowym świadkiem przemiany wody w czerwone półwytrawne.

I takie też kołysze się właśnie w jej kieliszku, odliczając kolejne zapisane litery – energiczne wstrząsy chybotliwego biurka mącą spokój idealnej powietrzchni napoju i są odbiciem gwałtownej burzy w głowie Anniki. Ostatnie słowa na kończący się dzień są jednocześnie pierwszymi dnia następnego. Jest już późno, a ona ma jutro wstać o świcie.
...ale był to też czas, gdy dałam się sama sobie oszukać; bo problemy wcale nie zniknęły razem z szeptami; a obawy wcale nie odeszły. Co gorsza, przestała je przykrywać wygodna i łatwa do wytłumaczenia pierzynka z wypełniających czaszkę głosów. Miało pomóc odejście z New Collection, miało pomóc rozwiązanie węzła z gówno wartej formalności. Miały pomóc rozmowy, rozrywki, dystrakcje. Miała pomóc praca. Wszystko okazało się nic nie warte. Strach rozpełza się coraz bardziej, i bardziej – przeplata w emocjonalnej mozaice ze wszystkim innym, od poczucia absurdalnej wolności po bezdenną rozpacz.
Muszę stanąć z tym twarzą w twarz – coś jest ze mną nie tak. Nie od wczoraj, nie od miesiąca, ani dwóch.
Jest ze mną źle od lat.
Od czasu, gdy straciłam–
Gdy straciliśmy–

Urwana myśl spłonie w ogniu kominka. Za chwilę Annika zejdzie do pokoju dziennego i tam wyrzuci ją z głowy.

/zt.
Annika van der Decken
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy