Audrey Verity
POWSTANIA : 16
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 173
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 12
Blat w pracowni Audrey Pracownia Alchemiczna jest pomieszczeniem starannie zamykanym i trzymanym z daleka zarówno od gości, jak i niepełnoletnich mieszkańców rezydencji. Pani Verity spędza tu długie godziny, szczególnie poranne, na starannym ważeniu eliksirów oraz studiowaniu ksiąg alchemicznych, które znajdują się w jej licznej kolekcji. Oliwkowe ściany zdobione są historycznymi artefaktami pod gust gospodyni, a na szerokim biurku można znaleźć garnuszki, szklane butelki i inne, typowe dla takich pracowni narzędzia. Rytuały w lokacji: rytuał łatwej przewagi |
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : NORTH HOATLILP
Zawód : żona; filantropka
Audrey Verity
POWSTANIA : 16
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 173
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 12
18 marca, 1985 Chłodne ściany pracowni były jej obce od dłuższego czasu. Niemal cały miesiąc stroniła od wszelakich fiolek, kociołków i — przede wszystkim — od skórzanego notatnika jej matki. Chociaż te pierwsze rozłożyła na blacie, to ten ostatni został wciąż głęboko ukryty na regale z innymi księgami, w myśl zasady, że eliksir, który stworzy, jest tak banalnie prosty, że nie było sensu narażać się na nieprzyjemne wspomnienia w celu jego wytworzenia. Jego przepis znała niemal na pamięć; był to coś, co każdy pierwszy lepszy student alchemii potrafił wyważyć na boku. Audrey wzniosła fiolkę z sokiem z mniszka czarownicy i delikatnie zbliżyła ją do tlącego się pod kociołkiem ognia. Sok zaczynał pulchnieć i iskrzyć się, jakby ożywał pod wpływem magii, gdy stanowczym ruchem przelewała go do reszty mikstury. W miarę jak mieszała ze sobą płyn, sok zmieniał kolor, przybierając barwę ciemno-zieloną. Cała pracownia tętniła energią, a delikatne dźwięki magii wypełniały przestrzeń. Wymieszane składniki przelała z kociołka do fiolki, z fiolki do kociołka, aby powtórzyć to ostatni raz i odłożyć eliksir do ostygnięcia na dwadzieścia minut, zgodnie z ogólnie przyjętymi zasadami jego ważenia. Czas oczekiwania był zawsze czasem spokoju; tym razem jednak dłonie jej lekko drżały, gdy odkładała niepotrzebne już elementy na swoje miejsce. Temperatura pomieszczenia zaczęła wzrastać, a ona poczuła w sobie zalążek lęku, jakby incydent z ostatniego dnia lutego miał się zaraz powtórzyć. Zacisnęła dłonie na marmurze blatu, zamykając oczy, aby skupieniem odsunąć od siebie nieprzyjemne myśli. Nie było czasu na niepotrzebną panikę — czasu ani sił. Eliksir był prosty; banalny. Nic nie miało prawa pójść nie tak. Zużywam sok z mniszka czarownicy do stworzenia eliksiru detoksykacyjnego oraz rzucam dla formalności na powodzenie rytuału. Tylko K1 może mnie powstrzymać. Ostatnio zmieniony przez Audrey Verity dnia Sro Paź 11 2023, 00:50, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : zmiana daty) |
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : NORTH HOATLILP
Zawód : żona; filantropka
Stwórca
The member 'Audrey Verity' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 9 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Audrey Verity
POWSTANIA : 16
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 173
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 12
Piękno potrafiło tkwić w prostocie; również alchemia, jako dziedzina magii, nie odstawała od tych zasad. Precyzja była kluczem, równowaga warunkiem, a powściągliwość koniecznością — lot zbyt wysoko słońca skończyć może się incydentem z końca marca. Incydentem, na którego powtórzenie nie mogła sobie pozwolić. Skreśliła drobną kreską eliksir detoksacyjny ze schludnie spisanej listy. Pani Verity rzadko kiedy podchodziła do tematu nieprzygotowana. Wynikało to z wyjątkowej słabości do improwizacji. Słabość tę, jak każdą inną, można było stłamsić w zarodku w bardzo prosty sposób. Najpierw pomyśl, potem rób. Wzrok błękitnych oczu przeskoczył w dół kartki, widząc kolejny punkt tego dnia rozpisany czarno na białym — poranna kawa. Bynajmniej nie chodziło tu o jej wypicie, chociaż koralowa filiżanka stała grzecznie na stole, głęboką czernią podrygując w środku. Upity łyk był subtelnym żartem ze strony Audrey. Wbrew obiegowej opinii (rozpowszechnianej z religijną gorliwością przez Valerio), nawet ona posiadała poczucie humoru. Poranna kawa (eliksir, nie to, co znajdowało się w jej filiżance) była banalna. Niemniej, ludzie — magiczni, oczywiście — uwielbiali dostawać prezenty z natury wyjątkowych. Eliksiry do nich należały z bardzo prostej przyczyny — nie każdy potrafił je wykonać, a ich sprzedaż na masową skalę niemal nie istniała. Schyliła się do półki pod blatem, wyciągając z niej słoik z językami kołysanki. Nie rękoma, oczywiście, a złotymi szczypcami, aby ułożyć je na równo na deseczce. Dopiero pokrojone na równe części mogła wrzucić do wiszącego nad ogniem kociołka. Zapach palonych ziaren kawy unosił się w powietrzu, zwiastując, że wymieszane składniki zaczynają się łączyć w działaniu, a za chwilę eliksir powinien przybrać ciemną, niemal czarną, barwę. Zużywam język kołysanki do stworzenia porannej kawy oraz rzucam dla formalności na powodzenie rytuału. |
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : NORTH HOATLILP
Zawód : żona; filantropka
Stwórca
The member 'Audrey Verity' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 82 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Audrey Verity
POWSTANIA : 16
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 173
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 12
Zapach nie kłamał — był jedynie zapowiedzią niewątpliwego sukcesu. Wymieszana delikatnym ruchem nadgarstka mikstura, zabulgotała przyjaźnie, tym samym oznajmiając, że wszystko jest pod kontrolą. Dokładnie tak, jak lubia. Wydech ulgi — żałosny symptom bycia człowiekiem — opuścił jej usta, a ona mimowolnym gestem poprawiła deskę, tak, aby leżała równolegle do granicy blatu. Symetralna przestrzeń, to symetralny umysł. Jedynie w takim potrafi funkcjonować; w takim musi funkcjonować, jeśli ma zamiar nadal obcować z magią. To był taniec — układ znała doskonale, ale nie ona prowadziła, więc nie mogła przewidzieć, czy w porywie namiętności, nie zwali jej znów z kolan. Przelała ostrożnie eliksir do specjalnie zakupionej na tę okazję fiolki — czerwony kryształ był barwiony na tyle intensywnie, że nie przepuszczał odbijanych z płynów kolorów, idealnie wpisując się w okazję, jaką mieli świętować. Aradio, piekło Twojej duszy, pomyślała, swoją życzeniową religijność rzucając w eter udawanych uśmiechów i na pokaz zgiętych kolan. Z tym że tu nikogo innego przecież nie było. Powtórzenie tego, co zrobiła wcześniej, było banalne. Kolejny język wylądował na desce, kolejne zwinne ruchy nadgarstków kroiły go na drobne elementy, a jego soki wypływały ciemną barwą na jasne drewno. W świetle pracowni były niemal czerwone; niemal krwiste. Niemal idealne, drobne odchylenie od oczekiwanej normy przykuwa jej wzrok, a ona barszczy brwi w sposób niewątpliwie gniewny. Jak dziecko, które podczas kolorowania wyszło za linię. Oddechy — trzy, bo to piekielna liczba — i skupionym ruchem próbuje odkroić fragment, który zaburza jej wizję. Dopiero gdy zadanie zostało spełnione w sposób zadowalający (a zadowolić panią Verity nie jest łatwo, nawet jej samej), przerzuca je do gotującego się garnuszka. Zużywam język kołysanki do stworzenia porannej kawy oraz rzucam dla formalności na powodzenie rytuału. |
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : NORTH HOATLILP
Zawód : żona; filantropka
Stwórca
The member 'Audrey Verity' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 12 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Audrey Verity
POWSTANIA : 16
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 173
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 12
Tykanie zegara było niewątpliwą świadomością upływającego czasu. Wpatrywała się w stopniowo ciemniejąca barwę eliksiru, dostrzegając już pierwsze symptomy sukcesu. Wykorzystała ten moment, aby kremową chusteczką zetrzeć delikatną plamę soku z serdecznego palca. Pierwsze tarcie było jałowe, przy drugim barwa zelżała, a trzeci raz pozbył się jej całkowicie. Chusteczka poświęciła swoją czystość — a z czystością zawsze w parze idzie niewinność — aby pani Veirty ręce mogła mieć czyste. Zawsze miała; co złego, to nie ona. Nauczona przeszłością odczekała, nim gorący garnek podniosła i przelała do kolejnego, ciemnokrwistego naczynia. Magia wymagała przestrzeni, uwagi i bywała zazdrosną kochanką. Pozwoliła jej wybrzmiewać w powietrzu tak długo, ile potrzebowała, nim zdecydowała się kontynuować pracę. Była już w połowie drogi — w połowie sukcesu — i słabsza jednostka mogłaby uznać to za zadowalające, aczkolwiek Audrey gardziła słabością. Swoją w szczególności. Monotonia wykonywanych czynności uspokajała ją, tym samym usypiając czujność. Kolejny języczek, kolejne równe cięcia — tym razem żaden milimetr nie omsknął się w drżeniu rąk — aby i efekt był identyczny. Całe pomieszczenie zaparowało zapachem palonych ziaren, tym samym przypominając jej, że jej własna kawa w filiżance dawno już wystygła. Czas na dolewkę przyjdzie, gdy skończy tę partię. Miała w końcu harmonogram, którego planowała się trzymać — nie mogła spędzić tu całego dnia. Trzy szturchnięcia nożem wystarczają, aby poćwiartowane języczki zsunęły się do, na nowo przygotowanego, naczynia. Nagrzanie go było już znacznie szybsze za trzecim razem. Powtarzalność była kluczem do sukcesu — do posłuszeństwa — była to prawda, którą znała każda matka. Zużywam język kołysanki do stworzenia porannej kawy oraz rzucam dla formalności na powodzenie rytuału. |
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : NORTH HOATLILP
Zawód : żona; filantropka
Stwórca
The member 'Audrey Verity' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 33 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Audrey Verity
POWSTANIA : 16
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 173
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 12
Wpadające do kociołka składniki zanikały w gęstej miksturze powoli, rozpływając się pod wpływem temperatury, magii i nacisku kręcącej się w niej chochli. Gdy upewniła się, że wszystko się odpowiednio waży, zdecydowała, że to idealny moment, aby dopełnić świeżą kawą swoją filiżankę. Droga na górę była znajoma, prosta i mechaniczna. Obcasy stukające po schodach były zwyczajowym sygnałem, że pani Verity postanawia zrobić sobie— — Mamo? — mała dziewczynka wychyliła się zza korytarza. Blond włosy związane pudrową wstążką, pyzate policzki i duże, niebieskie oczy wypatrywały znajomej figury rodzicielskiej. Georgie zawsze była ciekawa, co mama robi w tym tajemniczym pokoju, do którego nie mogła wchodzić sama. — Tak? — pogłaskała ją po główce, mijając drobne ciałko córki, aby dojść do kuchni. Dzbanek ze świeżo zaparzoną kawą zawsze czekał, gdyby któryś z domowników nabrał na nią ochoty. Audrey miała ochotę zawsze — jak w zegarku — po godzinie trzynastej. — Mogę z tobą pomieszać? — pytanie zadane z niecodzienną dla dziewczynki nieśmiałością. W pierwszym odruchu kobieta planowała powiedzieć proste nie, jednak w przypływie dziwnego sentymentu, zmieniła zdanie. Pamiętała, że była mniej więcej w wieku swojej najmłodszej latorośli, gdy siadywała z matką w jej pracowni i przyglądała się, jak ta ze skupieniem segregowała gromadzone eliksiry, opisywała je etykietkami, a potem spisywała szczegółowe przepisy we własnym notatniku. — Tylko musisz niczego nie dotykać bez pozwolenia, dobrze? Pokiwanie głowy trzylatki nie było specjalnie wiążące, ale wystarczające, aby już chwilę później, z filiżanką w jednej dłoni i drobną rączką w drugiej, schodziła schodami w dół do pracowni. Georgie usiadła grzecznie na jednym ze stołków, nóżkami machając w powietrzu i obserwowała, jak jej matka przygotowuje kolejną partię eliksiru. Bulgoczący eliksir domagał się dorzuconych, kolejnych składników, a dziewczyna odpowiedzi na swoje pytania. Zużywam język kołysanki do stworzenia porannej kawy oraz rzucam dla formalności na powodzenie rytuału. |
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : NORTH HOATLILP
Zawód : żona; filantropka
Stwórca
The member 'Audrey Verity' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 100 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Coś było nie tak. Nieprzyjemny dreszcz przeszedł Cię po plecach, gdy poczułaś, jak w opuszkach palców przepływała magia. W tym momencie mogło złapać Cię przerażenie, że ten prosty eliksir, skończy się jak tamten z końca lutego, kiedy każdy mięsień Twojego ciała spiął się, a Ty w bólu upadłaś twardo na podłogę. Tylko tym razem była przy Tobie córka. Czy była ona gotowa na widok, który zastał wtedy Twój mąż? Mogłaś jednak odetchnąć z ulgą, gdy uczucie to powoli wygasło, a Twój organizm wrócił do upragnionej homeostazy. Wtedy też zauważyłaś, że eliksir zaczął się mienić, jakby ktoś dosypał do niego brokatu, ale w tym wszystkim byłaś pewna, że jedyny możliwy winowajca w pomieszczeniu nie ruszył się od dłuższego czasu ze stołka i nie ingerował w strukturę alchemicznego wyrobu. Jednak wszystko inne się zgadzało - zapach, konsystencja, kolor (gdy nie zwracało się uwagi na ten nietypowy efekt), a nawet smak, jeśli zdecydowałaś się zanurzyć usta w mieszadle i spróbować eliksiru. Gdy przelałaś ciecz do naczynia, bądź po prostu zdjęłaś kociołek z ognia, po chwili Twoje rzemiosło przestało się mienić i wyglądało już jak podręcznikowy przykład Porannej Kawy. Notka od MG Jest to jednorazowa ingerencja Mistrza Gry w związku z wyrzuconym przez ciebie krytycznym sukcesem na wyrób eliksiru. Na skutek Twoich działań, Poranna Kawa miała w sobie o wiele więcej magii, niż powinna, ale było to na plus dla Twojego wyrobu i miałaś tego świadomość. Po wypiciu tej porcji konsument dozna wręcz nieludzkiego orzeźwienia, przez co na kolejne 3 tury będzie przysługiwał mu bonus do kostki k100 wynoszący 5 oczek. Pamiętaj, żeby zgłosić dany wyrób i ingerencję w odpowiednim temacie, w celu dopisania go do ekwipunku. W razie pytań zapraszam do kontaktu z Blair. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Audrey Verity
POWSTANIA : 16
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 173
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 12
A co to?, a to po co?, mogę tym się pobawić?, a czemu tak śmiesznie marszczysz brwi, mamo? — pytania mnożyły się wraz z minutami, a Audrey cierpliwie odpowiadała na każde z nich, jednocześnie przelewając przedostatnią porcję eliksiru do przygotowanego, krystalicznego naczynia. Dziecięce nóżki stukały o metaliczne nogi stołka, a ciekawość Georgie zdawała się nie mieć praktycznie żadnego końca. Jej głos był jednak przez chwilę zaledwie tłem, gdy znajomy dreszcz przeszedł przez ciało Audrey, a ona zamarła, przekonana, że za chwilę powtórzy się to, co wydarzyło się ostatnim razem, gdy ważyła eliksiry. Była pewna, że minęło już wystarczająco czasu — obiecała Benowi, że przestanie i przestała (nigdy nie sprecyzował, na ile), decydując, że czas ponownie chwycić za kociołek i zacząć od czegoś prostego. Przez chwilę coś prostego zapowiadało się na kolejną katastrofę. — A po co to robimy? — spytała Georgie, wybijając matkę z dysocjacji, w którą subtelnie wpadła. Dziewczynka dostała w ramach wysoce odpowiedzialnego zadania, srebrną chochlę do pilnowania (srebrna chochla była prezentem od kuzyna; bardzo nietrafionym, do alchemii nadawała się tak samo, jak pani Verity do przerzucania gruzu, aczkolwiek idealnie sprawdzała się jako rozproszenie uwagi córki). — Przychodzą do nas goście — wyjaśniła spokojnie, patrząc na nietypowy błysk gotowego eliksiru i krojąc kolejną porcję języka. — Organizując przyjęcie lub uroczystą kolację, powinnaś przygotować również upominki dla osób, które zapraszasz. Z początku Georgie pokiwała głową, jakby dokładnie rozumiała przekazywaną lekcję, jednak jej milczenie nie trwało długo. Zamachnęła się chochelką, uderzając lekko w blat stołu i zaśmiała, gdy ta zadrżała w jej dłoni. Odlany, wyjątkowo mocny eliksir, został odłożony na bok, a kociołek po raz ostatni odstawiony na miejsce, aby przygotować się do ostatniej mieszanki. — A kogo zapraszamy? Będzie wujek Barney? — Georgie była wyjątkowo zadowolona ze swojego ojca chrzestnego i Audrey doskonale wiedziała, że winić za to można przemycane jej nielegalnie słodycze i legalne kolorowanki. Jej córka była jednak dyskretna — najwyraźniej ktoś nauczył ją, że gdy nakabluje, to nie dostanie więcej słodyczy — Audrey po prostu poznawała po papierkach schowanych w kieszeniach płaszczyka. — Nie będzie, wujek Barney na pewno spędza ten czas ze swoją rodziną — bardzo starała się, aby słowo rodzina nie wybrzmiało brzydko, jednak była to bezwarunkowa reakcja na pomyślenie Williamson. Kolejne, bardzo poważne pokiwanie głową trzylatki. Rozkwaszone języczki wylądowały, po raz piąty dzisiaj, w garnuszku, a złota chochla zaczęła je mieszać, gdy— — A możemy wujkowi też zrobić to picie na obudzenie się? Bardzo dużo ziewa. Zużywam język kołysanki do stworzenia porannej kawy oraz rzucam dla formalności na powodzenie rytuału. |
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : NORTH HOATLILP
Zawód : żona; filantropka
Stwórca
The member 'Audrey Verity' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 74 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Audrey Verity
POWSTANIA : 16
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 173
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 12
— Skończyły nam się języki kołysanki — usta jej córki zamieniły się momentalnie w podkówkę, chociaż z pewnością nie wiedziała ona, czym konkretnie są języki kołysanki ani do czego służą. — Ale możemy przygotować mu inne picie, jeśli chcesz. Pomogę ci je przyrządzić i będzie to prezent od ciebie, dobrze? Entuzjazm na twarzy Georgie był dziwnie znajomy, przywołujący ciepłe wspomnienia dziecięcych lat, o których istnieniu Audrey nawet sama nie zdawała sobie sprawy. Tak łatwo było jej zapomnieć, ile radości sprawiało jej asystowanie matce przy eliksirach — teraz też dopiero poczuła, ile radości musiało sprawiać to jej matce, skoro uśmiechała się wtedy szeroko, choć nie miała takiego zwyczaju. Audrey, od bardzo długiego czasu, również go nie miała. Georgie wyglądała, jakby zobaczyła go pierwszy raz od miesięcy. Pierwszy raz, od— — Wyciągnij z tamtej szafki — wskazała ręką kierunek. — słoiczek z gałkami ocznymi. Nie ten, ten drugi. Tak, dokładnie, a teraz ostrożnie— Ostrożnie, Georgie! W malutkich rączkach słoik był większy, niż powinien, ale dzielnie został dostarczony na blat. Dzielnie oraz w jednym kawałku, co najważniejsze. — Bardzo ładnie, a teraz łyżeczką wyciągnij jedno oko i połóż mi na środku deski. Mhm, dokładnie tutaj. W tych niemagicznych elementach alchemii, Georgie mogła bez problemu pomóc swojej matce. Gdy ta gniotła gałkę oczną na malutkie elementy, dziewczyna dostała bojowe zadanie wybrania któregoś z flakoników na eliksir. Wybór padł — oczywiście, jakżeby inaczej — na barwione na róż szkło, którego zatyczka zdobiona była kształtem przypominającym chmurkę. — Świetny wybór, panno Verity — powiedziała, wyciskając do kociołka resztkę soku, a potem wrzucając przygotowaną wcześniej gałkę. Teraz pozostawało czekać dokładnie trzynaście minut, aż eliksir zacznie wydzielać słodką woń pierników. Audrey nie miała zielonego pojęcia, dlaczego tak się działo, ale zwiastowało to zawsze udane ważenie. Zużyty surowiec: gałka oczna naocznego: eliksir na podstawowe dolegliwości Rzut: k100 + 16; próg 45 z tematu bez względu na powodzenie |
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : NORTH HOATLILP
Zawód : żona; filantropka