First topic message reminder : MIĘDZY REGAŁAMI W kontrolowanym chaosie regałów, półek oraz koszów pełnych winylowych płyt nietrudno zgubić drogę do realnego świata. Między regałami rozciąga się cicha, literacka rzeczywistość, którą docenić potrafi każdy, komu nieobca jest miłość do słowa pisanego; otaczające z każdej strony książki posegregowane zostały według gatunków literackich, co przynajmniej częściowo pozwala odnaleźć się między regałami antykwariatu. Od podłogi aż po sufit rozciągają się zamknięte między okładkami historie — każdy z klientów Archaios znajdzie tu coś dla siebie i być może nawet nie dostrzeże upływu czasu, który niezwykle łatwo stracić, za jedyne towarzystwo mając drewniane półki pękające w szwach od nigdy nieumierających opowieści. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Orestes Zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 21
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
Zacznijmy od początku. Na początku był Chaos. Któż zdoła powiedzieć dokładnie, co to był Chaos? Niejedni widzieli w nim jakąś istotę boską, ale bez określonego kształtu. Inni — a takich było więcej — mówili, że to wielka otchłań, pełna siły twórczej i boskich nasieni, jakby jedna masa nieuporządkowana, ciężka i ciemna, mieszanina ziemi, wody, ognia i powietrza. Z tej napełnionej otchłani, kryjącej w sobie wszystkie zarodki przyszłego świata, wyłoniły się dwa— — Jestem tutaj. Słowa. Bez względu na mitologię i wiarę, słowo zawsze było początkiem; tego dnia — dnia, który stał się nocą — ich brzmienie przypominało szept z samego dna ciemnej studni. Ktoś wyłączył światło świata — nie było huku, grzmotu, nawet pstryknięcia przełącznika; mrok tego rodzaju nie zapadał nawet po zaciśnięciu powiek. Esencja ciemności, dotychczas zatrzaśnięta w skrzyneczce, rozlała się po antykwariacie; tak powstał chaos. — To nic wielkiego — to coś znacznie większego — demon rozbryznął definicję czerni po ścianach, podłodze, regałach; zawiesił ją w powietrzu, więc oddychali właśnie mrokiem. — Nie mogłaś wiedzieć. Nie mógł się gniewać; po wszystkim po prostu wspólnie posprzątają. Dotyk na ramieniu był nieoczekiwany; nawet zarys ruchu nie odciął się od wszechobecnego atramentu. Ciepło — Jesteś cała? Trzask; nie byli tu sami. Łagodny grymas połączył ból właściciela z książkami — próbował nie myśleć o tym, ile szkód może wyrządzić jedna wyrwana z więzienia tabakiery istota (ile szkód po wyrwaniu z więzienia wyrządziłeś ty?). Tak było łatwiej znaleźć słowa i zachować spokój; z jednego mogli zrezygnować, ale drugie zakrawało o konieczność. — Po uwolnieniu nie powinien plątać się tu długo. Może nadrabia lata niewoli w tabakierze twojej ciotki? Skoro o tym mowa, pani Vandenberg; od kiedy zajmujecie się zaklinaniem demonów? Szept starł się w powietrzu z trzaskiem numer dwa i trzy; tym razem grymas ściągnął kąciki ust w dół i zaplątał się tam na kilkanaście kolejnych sekund. Tyle wystarczyło, żeby zsunąć się z krzesła i opaść na czworaka z bólem, który zakradł się do głowy podstępem; odsłuchanie zamierzchłej przeszłości przedmiotu zwykle smakowało materiałem, z którego go wykonano; w efekcie usta wypełniał teraz posmak zaśniedziałego metalu. — Oby nie dotarł do regału z folklorem — zaklęcie Lyry otarło się o granicę słyszalności; Orestes o demonach wiedział niewiele, ale mógł się domyślać, że nie cierpią na ograniczenia ludzkiej ułomności słuchu. — Może nie przypaść mu do gustu, co piszą o jego pobratymcach. Tako rzecze Zaratustra. Coś pod kolanami zwinęło się w bolesny rulonik; materiał jeansów odmawiał współpracy z wytartymi deskami podłogi — znał antykwariat lepiej od zawartości kieszeni własnego płaszcza. Płaszcz był zresztą tym, o co nie zdążył zapytać — podejrzenie, że demon nie musiał być tak przypadkowy, na jego wyglądał, starło kilkadziesiąt kolejnych centymetrów przebytych na klęczkach w zupełnej, nieskazitelnej ciemności. — Spróbuj po linii prostej, a potem w lewo, na schody do mieszkania. Trzask; oby demon nie odebrał tych słów jako zaproszenia na górę. Lyro, możesz wykonać rzut kością k3 na ocenienie, w co się uderzyłaś po dotarciu do skrętu w lewo: 1 — co z nami będzie, gdy znajdziemy się na zakręcie? Czas na odcinek serialu Grecki nos i syrenie czoło; zderzamy się z sobą, aż ciemność rozświetliły gwiazdki. 2 — stopień w górę był bliżej, niż oceniłaś — łupnięcie kolanem w pierwszy schodek zostawi na nim pokaźnego siniaka. 3 — przenośna fabryka prądu, czyli łokieć kontra ściana; zderzasz się z wyjątkowo twardym okazem cementu i czujesz eksplozję bólu w całej ręce. |
Wiek : 32
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : właściciel antykwariatu Archaios
Lyra Vandenberg
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
Gęstniejąca z każdym oddechem zupa mroku rozrzedzona głosem; głosem spokojnym, głosem rozsądnym oraz głosem obecnym. Jestem tutaj dwa słowa, które powstałe z chaosu, nadawały mu zalążków początku. Następne było orzeczenie o winie — lub jego brak — by wszystko przykryć posypką usprawiedliwienia. Nie wiedziała — czy nie mogła wiedzieć, to sprawa na inną rozprawę — że w przedmiocie zamknięty będzie duszek z rodzaju złośliwych. Próbowała teraz wspomnieniem powrócić do niej; czy poczuła coś, wyławiając ją z wraku? Czy była cięższa o jedną duszę w środku? Czy demony mają duszę? Pokiwała głową, słysząc w głowie echo trzasku mentalnej dłoni o czoło. Ty debilu— — Tak — przeniosła gest na ciche słowa ukryte w trzasku spadających dóbr greckiego interesu. Była człowiekiem empatycznym, ale przede wszystkim, była czytelnikiem zapalonym. Każdy upadek grzbietu o podłogę bolał ją tak, jakby był jej własnym. Prawdziwym upadkiem moralności był demon, który nie posiadał szacunku dla czytelnictwa. — W tabakierze mojej— Trzask uratował ją przed dokończeniem niespójnej myśli. Na moment zapomniała o wygodnej wymówce, której używała za każdym razem, gdy tu przychodziła z eksponatem z dna — To kiepski moment, żeby zapytać, na ile ją wyceniasz? Dłoń rozłączyła się z barkiem, opierając ciężar ciała na drewnianej podłodze. Rozsądek (co?) podpowiadał, że demon był odporny na własną ciemność. Mógł być odporny na wiele rzeczy; wiele magii, więc powinni przede wszystkim wymknąć się niezauważeni. Ciche parsknięcie śmiechem nie było krokiem (kolanem) w dobrą stronę. Wyobraźnia zrobiła jednak swoje — zastanawiała się, czy Księga tysiąca i jednej nocy przypadnie mu do gustu, czy— Trzask; tym razem coś zostało wyraźnie rzucone o ścianę. Raczkowanie w stronę bliżej—określoną nabrało tempa. Nie bez powodu, jednak gdy się człowiek śpieszy, tam się Diabeł przecież cieszy. Dłonie wymacywały drogę prostą, palcami zahaczając o ścianę. Blade światło z jednej z nich wystarczyło na tyle, aby zobaczyła skręcający korytarz w stronę schodków na górę, gdy— — Kur— Połowa przekleństwa; o połowę głośniejsza, niż powinna. Bolesny prąd rozpoczął się w lewym łokciu, który napotkał ostry kant ściany. Potrzebowała całej siły woli, jaką posiadała, by nie skończyć wyzywać każdej ściany tego antykwariatu. — Jesteśmy przy schodach — wyszeptała, spinając się na pierwszy z nich. — Po lewej, trochę wyżej, masz poręcz. Z pewnością wiedział. Z pewnością mógł tę drogę przebyć z zamkniętymi oczami; wolała jednak zrobić użytego z przebijającego się przez gęstwinę ciemności światełka. Wyglądało, jakby długo nie miało pociągnąć. Orestesie, możesz wykonać rzut kością k3, aby dowiedzieć się, jakie losowe cierpienie czeka na ciebie w przyszłości: 1 — ustalono już, co się dzieje, gdy się człowiek śpieszy. Ten Diabeł mówi, że grecki nos i syrenie czoło to faktycznie ciekawe połączenie. Jedna głowa zostanie obrócona do tyłu, druga za szybko wyruszy na przód. Oboje zrobią auć. 2 — kieszenie własnego płaszcza czasami mają dziury. Źle zapamiętałeś odległość między poręczą a schodkami i uderzyłeś się o nią w czubek głowy. 3 — Demon faktycznie nie jest fanem rzeczy, które wypisuje się o jego braciach i siostrach. W naszą stronę leci jedna z książek i uderza cię prosto w pupę. Lyra wyrzuciła (o dwa za dużo, ale zignorujmy to), numer 3, a więc łokieć robi auć. |
Wiek : 27
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : SAINT FALL, SONK ROAD
Zawód : aktorka, anonimowy dawca łusek, dostawca morskich skarbów
Orestes Zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 21
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
Farfocel na lewej dłoni, kępka kurzu na prawej, szybki przegląd grafiku w głowie i blask objawienia w zupełnym mroku — Percy. Dwanaście godzin temu — z pokerowym wyrazem twarzy i spawarką w dłoni — twierdził, że posprzątał; jego kolej na mopowanie właśnie zwijała się pod dłonią Zafeiriou starszego w lepki rulonik czegoś, czemu wolał nie nadawać w myślach nazwy. To mogła być sierść Jakuba; to mogły być gorzkie łzy demona (czy demony płaczą?); to mogło być— — Obawiam się, że właśnie straciła na wartości — ciemność połykała sylaby; dźwięki były spłaszczonymi nagraniami samych siebie — potarganą pięciolinią, na której nuty pomieszały kolejność i zaczęły wygrywać muzykę niebezpiecznie podobną do tej wygrywanej w cyrkach na pół minuty przed pojawieniem się klaunów. — Piętnaście dolarów i obraz. Antyczny teatr nie zmuszał aktorów do poruszania się na czworaka w kompletnej ciemności; wniosek płynął sam — scena debiutu Orestesa nie była nazbyt prestiżowa. — Mamy lata osiemdziesiąte. Rynek tabaki znacznie zmalał. Szeptane negocjacje dopełniały celu wizyty pani Vandenberg; tabakiera, porzucona na placu boju, w osiem dekad znacznie straciła na celowości — nic dziwnego, że posłużyła za pułapkę na demona. Te, w przeciwieństwie do tabaki, nie miały daty przydatności do spożycia. Brodząc przez mrok, kartkował listę potencjalnych kupców; dwóch staruszków twierdzących, że kiedyś to były czasy, teraz nie ma czasów; jedna młoda amatorka wszystkiego, co wygląda, jakby poszło na dno razem z załogą Titanica; mężczyzna w średnik wieku — nazwisko zatajone; zbieżność z kręgowym zupełnie przypadkowa — który szukał historycznego potencjału w każdym przedmiocie pokrytym choćby plamką rdzy. Lyra swojego kupca już znalazła; Orestes nigdy nie pytał, skąd ma przedmioty przynoszone do antykwariatu — z szafy ciotki Muriel, prawda? — i rzadko odsyłał ją z niczym, nawet jeśli ten zapomniany przez ludzkość szmaragd był tylko kawałkiem zielonego szkła wygładzonym przez słoną wodę. — Mal— Ostrzeżenie nadeszło o sekundę za późno; albo to Ores się starzał, albo antykwariat dziś postanowił ukarać go za nieokreślone grzechy z przeszłości. — —aka. Poczułem. Zderzenie czubka głowy z poręczą wypełniło spojrzenie rozbłyskiem setek maleńkich gwiazd; przez trzy, krótkie sekundy, Orestes znów widział światło. Guz zaczął rosnąć niemal wyczuwalnie — dłonie, szukające kolejnych stopni w górę, minimalizowały ryzyko ubogacenia wojennych ran o upadek ze schodów. Za ich plecami kolejny trzask zabrzmiał gniewniej niż przed momentem; demon naprawdę mógł dotrzeć do wierzeń folkloru i nie spodobała mu się podobizna samego siebie. Jak się nazywasz, przyjacielu? Po wszystkim — powinien zniknąć; może usiadł na kanapie i czyta? — wygrzebią tajemnicę jego imienia z księgi; to cenna wskazówka na przyszłość, by wiedzieć, czego unikać. Na przedostatnim stopniu — poznał po znajomym skrzypnięciu — obawę o los książek wyparła powinność gospodarza; powinien zapytać dobre trzy schodki temu. — Napijesz się kawy? Będą potrzebować energii; demon zniknie, ale burdel? Burdel jest wieczny. Rzucam 2 i mam guza na pamiątkę. |
Wiek : 32
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : właściciel antykwariatu Archaios
Lyra Vandenberg
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
Powietrze — wraz z frustracją — uciekło szybko. Piętnaście dolarów to niewiele; to piętnaście butelek wina, ale w dobrych wiatrach trzy obiady. Piętnaście dolarów to nie jest opłacone ogrzewanie, czy rachunek dla tego przeklętego hydraulika, który profesjonalnie ocenił, że rura jest rozjebana i chuj. Sto dolarów się należy. Strzępek kręgosłupa moralnego uchronił go przed lamentem prosto w tego durnego wąsa. Piętnaście dolarów to— — Uczciwa cena — skłamała. Skłamała? Orestes zawsze był uczciwy, czasami nawet zbyt, a szkody, które właśnie poczynił w antykwariacie demon, były z pewnością znacznie większe niż piętnaście dolarów. Była to z pewnością uczciwa wycena problemów, które mu narobiła. Ciężko było jednak przełknąć gorycz rozczarowania; miała nadzieję, że obejdzie się bez łusek w przyszłym miesiącu, ale rosnąca lista rachunków brutalnie ściągała ją na ziemię. Tę samą ziemię, po której się teraz czołgała. Skrzywiła się na dźwięk stłuczonego Greka. Gdyby doliczył do rachunku uszczerbki na zdrowiu, to mogłaby nurkować po wszystkie tabakierki świata i się nie wypłacić. Wolała nie wystawiać cierpliwości — ani dobrej woli, by nie zadawać zbyt dużo pytań — Oresa na próbę. Antykwariat stracił światło, oni stracili na moment orientację w terenie, a ona miała nadzieję, że Zafeiriou nie straci permanentnie pamięci po starciu z balustradą. — Czarnej, w ilości dużo — elokwentnie złożone zamówienie to dopiero początek. Orestes doskonale wiedział, że Lyra nie była gościem, który odmawiał poczęstunku. Gdy miesiąc dobijał do drugiej połowy, nie tylko go nie odmawiała, co przypadkiem częściej wpraszała się w porze obiadowej. Subtelna sztuka unikania własnej lodówki nie była jej obca. Subtelna sztuka karmienia znajd należała do greckiej natury. Wraz ze skrzypieniem drzwi do mieszkania, nastała światłość. Ta jednak dziwnie tkwiła w miejscu — jakby nie potrafiła przekroczyć granicy progu i dopiero gdy Lyra go przekroczyła, słońce było w stanie przytłoczyć ją swoim blaskiem. Zmrużyła powieki, odwracając się, by upewnić, że Ores jest tuż za nią. — Ile przepraszam muszę powiedzieć, byś mi tego nie wypominał do usranej śmierci? — spytała, niezręcznym uśmiechem próbując wymusić litość. — Zanim odpowiesz pamiętaj, Ores, że śmierć nadchodzi w najmniej oczekiwanych momentach. Gdyby tylko wiedziała— Wiedziała; poniekąd wiedziała to już od końca lutego. Kalendarz, który wisiał na ścianie w jej kuchni, nie miał prawa sięgać zbyt daleko. |
Wiek : 27
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : SAINT FALL, SONK ROAD
Zawód : aktorka, anonimowy dawca łusek, dostawca morskich skarbów
Orestes Zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 21
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
Z ciemności powstałeś, w ciemność się obrócisz; w mroku odnajdziesz siebie, a kiedy ścieżkę zgubisz — wystarczy uderzyć czubkiem głowy o barierkę przy schodach i ujrzeć konstelację obcych gwiazd. Słowa pulsowały w rytm bólu lub to ból dostrajał się do dźwięku sylab; schody prowadziły w górę, do wolności — gdyby usłyszał to gwardzista, mieliby maleńki problem natury religijnej — gdzie zza uchylanych drzwi powinna wyślizgnąć się smuga światła. — Zapytaj cioci Muriel czy nie ma czegoś bardziej na— Sprzedaż; antykwariat był miejscem historycznego sentymentu, ale Orestes wciąż nie znalazł sposobu na opłacenie rachunków ciekawostkami z życia mieszkańców antycznego Koryntu. — Czasie. Biżuteria? Zastawa stołowa? Tabakiera udowodniła, że nadaje się przynajmniej do jednego. Za piętnaście dolarów Perseus zyskał przedmiot do zamknięcia w nim demona; kiedy chaos w antykwariacie dobiegnie końca i nastanie światłość, efekty działania wyzwolonej z tabakiery nie—duszy będzie czyimś placem zabaw. Radość nie miała ceny; dziesięć lat temu był pewien, że nigdy nie zasłuży na uśmiech kuzyna — dziś każdy dzień był walką o upewnienie się, że ten nigdy nie zniknie z jego ust. Orestes zawiódł w tym postanowieniu dwudziestego szóstego lutego i wiele dni po; piętnastoma dolarami kupił dwie doby głośnych zachwytów nad możliwościami tabakiery. To prawda z katalogu oczywistych — w świetle mieszkania wyraźniejsza od wyrazy twarzy pani Vandenberg. — Filía isótēs, Lyra. Ciche miau z okolic sypialni oznaczało, że ktoś został wyrwany ze snu, ale nie czuje się zobligowany do powitania gościa; relacja Jakuba z demonami nie przestawiała — Przyjaźń to równość, powiedział Platon ponad dwa tysiące lat temu, więc dziś— Salon był w połowie kuchnią, w ćwierci czytelnią, w drugiej ćwiartce salonem właściwym; Lyra znała rys architektoniczny mieszkania nad Archaios z dokładnością co do szafki na talerze. Kuchnia karmiła każdego głodnego, szklanki poiły każdego bezalkoholowego—spragnionego, kanapa gwarantowała odpoczynek każdemu zmęczonemu; wystarczyło zapukać i opowiedzieć historię, by grecka gościnność zastąpiła pogoń za amerykańskim snem. — Będziemy pić bardzo czarną, bardzo dużą kawę i czekać. W tym domu nie używano ekspresu — ziarna mielone były w każdy poniedziałek przed ósmą i wystarczały na dokładnie tydzień; z odkręconej puszki buchnął potężny aromat kawy czarniejszej od mroku rozlanego po antykwariacie pod ich nogami. — Perseus zapowietrzy się z zachwytu tym, co zastanie na dole. Srebrna kawiarka stuknęła o żelazne żeberka kuchenki, palnik buchnął niebieskim ognikiem, woda wkrótce zacznie bulgotać, piętnaście dolarów zostanie wręczone dopiero, kiedy Lyra zje dokładkę dolmades — filian agapa, a wszystko będzie dobrze. Przekazuję Lyrze 15 $ za tabakierę z niespodzianką. z tematu oboje |
Wiek : 32
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : właściciel antykwariatu Archaios
Orestes Zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 21
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
18 — V — 1985 Księga była wymowna i jednoznaczna — cała reszta to inwencja twórcza czarownika. W magii wariacyjnej jednym z najpopularniejszych rytuałów lokacyjnych jest Zamrażarka — ktokolwiek nie wymyślał nazwy, musiał bawić się przednio — która, mimo zaawansowanego stopnia trudności, zainteresowanie budzi za sprawą potężnego oddziaływania na organizm intruza. Potężne oddziaływanie było urokliwym eufemizmem dla terapii kriogenicznej; nieszczęśnik, który znalazł się w polu działa rytuału i miał odwagę dotknąć któregokolwiek z przedmiotów w zasięgu wzroku, szybko przekonywał się, że to felerny pomysł — szron był bolesną nauczką dla lepkich rączek złodziei. Orestes od godziny pochylał się nad tajnikami zamkniętymi w niuansach tego rytuału; jednorazowe obrażenia oznaczały, że po cofnięciu dłoni efekt zostanie utrzymany, ale nie zada nowej dawki bólu — o ile intruz ponownie nie dotknie któregokolwiek z przedmiotów. A gdyby tak— Kilka dni temu wykonał inny, nieco prostszy rytuał z magii wariacyjnej — on również wymierzony był w intruza i aktywował się w przypadku wtargnięcia niechcianego gościa do lokacji. Solum Elastica zamieniała podłoże w sprężystą, nadmuchaną podłogę, przez co człowiek tracił kontrolę nad ruchami — a tym samym tym, czego może przypadkiem dotknąć. Gdyby nałożyć oba rytuały w jednym miejscu— Solum Elastica nie było dla Orestesa takim wyzwaniem, jak jeszcze kilka miesięcy temu; ostatnie powodzenie pełniło funkcję dobitnego dowodu, że magię wariacyjną na obecnym poziomie opanował do etapu, w którym powodzenie rytuałów coraz częściej nie było kwestią szczęścia — istniała, rzecz jasna, granica błędu; nawet najbardziej uzdolnieni czarownicy musieli mierzyć się z porażką. Zamrażarka była nowością — rytuałem nigdy nieodprawionym, stanowczym w skutkach i na dodatek wdzięcznym. Szczególnie w sprytnym połączeniu z inną inkantacją. Słowa zapamiętał kilka tygodni temu, ale nadal brakowało mu odwagi do podjęcia próby; rerum congelatio, tactu glaciare, frigus mortiferum mógłby wyrecytować z pamięci i przekonać się, że nie stało się zupełnie nic, ale coraz częściej odnosił wrażenie, że kolejny wysiłek wkrótce może przynieść wymierny efekt. Ktoś kiedyś (Williamson dwa tygodnie temu) powiedział mu, że tylko praktyka pozwoli przełamać granicę — tylko próby, nawet nieudane, pozwolą przekuć się przez blokadę, która stoi na drodze poznania magii lepiej. Orestes nie zamierzał poddawać jego rad w wątpliwość; Barnaby był — w skromnej, greckiej opinii — jednym z najbardziej uzdolnionych czarowników tego pokolenia. Gdyby dane mu było przeżyć kolejne pół dekady— — Ależ ty pleciesz. Zalegająca między regałami cisza pochłonęła każdą sylabę i nie powróciła echem; od zamknięcia antykwariatu minęły dwie godziny — wystarczająco wiele, by Orestes z teorii zaawansowanego rytuału przeszedł do praktykowania magii na rytuale nieco mniej skomplikowanym, ale równie istotnym dla bezpieczeństwa Archaios. Dziś padło na pułapkę grawitacyjną — dwa tygodnie temu po raz pierwszy odniósł z nią sukces; co wydarzy się dziś? Usypany między regałami pentagram cierpliwie wyczekiwał, aż dołączą do niego fioletowe świece — pięć z nich stanęło w znajomy sposób w rogach pentagramu, a inkantacja sama ułożyła się na języku; z athame w dłoni i sercu usypanego kształtu, Zafeiriou był gotów wystawić magię na próbę. — Gravitatem invertere, ad tectum trahere, finito liberare — uniesione ramię poruszyło się wraz z athame — każdy z rogów pentagramu doczekał się zaszczytu srebrnego błysku. W zamian powinien odwdzięczyć się blaskiem rozpalonych świec. rytuał pułapka grawitacyjna | próg 65 | k100 + 19 zużywam zestaw fioletowych świec |
Wiek : 32
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : właściciel antykwariatu Archaios
Stwórca
The member 'Orestes Zafeiriou' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 43 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Orestes Zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 21
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
Drogi pamiętniczku; tym razem nie wyszło. Porażka nigdy nie miewa słodkiego smaku, za to zwykle oferuje nagrodę pocieszenia — tym razem to płynące z niepowodzenia wnioski. Czuł, że do rozpalenia knotów nie brakowało wiele; może gdyby zwlekał kilka sekund lub zaczekał dłużej przy czwartym ramieniu pentagramu, rytuał zakończyłby się powodzeniem — błysk athame był ostatnią iskierką światła po wybrzmieniu inkantacji. Żadna ze świec nie zapłonęła; zamiast złości, nadpłynęły myśli. Za pierwszym razem mówiłeś wolniej i położyłeś nacisk na ad tectum trahere — zebrane z pentagramu świece były ciepłe, ale nieodpalone; przydadzą się na wypadek awarii prądu. Drobna porażka na drodze do zrozumienia lub zwykły pech — cokolwiek nie kryło się za nieposłuszeństwem magii, Orestes nie zamierzał rezygnować. Może gdyby wzmocnić ten fragment antykwariatu rytuałem dobrego losu— Perseus poradziłby sobie bez mrugnięcia okiem; magią powstania żonglował równie ładnie, co teorią względności. Pułapka grawitacyjna zalegała już w pobliżu wejścia — Zafeiriou postanowił uwierzyć, że na wypadek kolejnej napaści tamten rytuał zadziała; do powtórzenia próby wróci za kilka dni, gdy minie zmęczenie, a wyciągnięte wnioski ułożą się w karny rządek. Niepowodzenie mogło być efektem zanieczyszczenia myśli pomysłem z Zamrażarką i Solum Elastica; ta wizja towarzyszyła każdemu zamiataniu drobinek — apsik! — kurzu, popiołu i mąki z linii pentagramu i nie zamierzała opuścić go przez resztę dnia. Za moment odkazi myśli kawą i spacerem do zakątka muzycznego; rzucanie rytuałów na ludzi wymagało warunków, dzięki którym człowieczeństwo będzie wydawać się bliższe — trudno o bardziej ludzki pierwiastek, niż muzyka. przechodzę do zakątka muzycznego |
Wiek : 32
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : właściciel antykwariatu Archaios