Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
MIĘDZY REGAŁAMI
W kontrolowanym chaosie regałów, półek oraz koszów pełnych winylowych płyt nietrudno zgubić drogę do realnego świata. Między regałami rozciąga się cicha, literacka rzeczywistość, którą docenić potrafi każdy, komu nieobca jest miłość do słowa pisanego; otaczające z każdej strony książki posegregowane zostały według gatunków literackich, co przynajmniej częściowo pozwala odnaleźć się między regałami antykwariatu. Od podłogi aż po sufit rozciągają się zamknięte między okładkami historie — każdy z klientów Archaios znajdzie tu coś dla siebie i być może nawet nie dostrzeże upływu czasu, który niezwykle łatwo stracić, za jedyne towarzystwo mając drewniane półki pękające w szwach od nigdy nieumierających opowieści.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Lyra Vandenberg
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
8 marca, 1985 roku

Środkowy palec błądził po miękkim grzbiecie powieści, której wygrawerowane litery otulone były kurzem, aż ten nie zebrał się cienką warstwą na liniach papilarnych. Starła go kciukiem, tym ruchem niemal wydobywając dźwięk pstryknięcia.

W środku było tak cicho, że zaprawiałoby to o bluźnierstwo.

Skórzana torba wbijała się w jej ramię. Miesiąc temu zepsuło jej się zapięcie, które uparcie nie chciało wejść w klamrę, więc gdy tylko robiła krok, metalowe elementy uderzały o siebie. Gdy chodziła, a przez słuchawki walkmana Blondie kazała do siebie zadzwonić, torba niemal wybijała odpowiedni rytm piosenki. Trzy kroki wzdłuż regału — amore, chiamami, chiamami — i jej teoria legła w gruzach. Jeśli był tu jakiś system, to z pewnością nie był on alfabetyczny.

Nie mogła zlokalizować ani V, ani W.

Na ścianie jej pokoju wisiał (w przeciwieństwie do niektórych) kalendarz, doskonale więc wiedziała, co dzisiaj jest i zamierzała świętować to odpowiednio. Grająca kaseta w walkmanie zawierała same wykonawczynie, a dotykające wszystkiego palce, szukały esejów spod pióra Virginii Woolf. Jedynie obciążająca torbę, metalowa skrzyneczka, przeznaczenie miała rodzaju męskiego.

Zauważona sylwetka zmusiła ją do zatrzymania muzyki, akurat, po pierwszych trzech nutkach Heart of Glass.

Nie rozumiem twojego systemu — słuchawki zsunęła z włosów na kark. — Znalazłam Mary Wollstonecraft obok Johna Stuarta Milla, więc na pierwszy rzut okna ma to sens, ale Nabokov dwie książki dalej zbił mnie całkowicie z tropu.

Najbardziej prawdopodobną odpowiedzią byłby całkowity brak systemu, ale uporządkowany chaos jest równie częstą diagnozą w takich przypadkach. Nie przyszła tu jednak proponować, że może jednak alfabet sprawdza się z jakiegoś konkretnego powodu. Zanim jednak o tym, to—

Nie zgadniesz, ale — położyła dłoń na grzbiecie torby, lekko poklepując ją palcami. — ciotka Muriel przypomniała sobie o kolejnej pamiątce rodzinnej. Przysięgam, coraz gorzej z jej — wolną ręką popukała się w skroń. — no wiesz.

Nie był to pierwszy raz, gdy “ciotka Muriel” wysłała ją z jakimś gratem do antykwariatu. Musiałby być naprawdę głupi, żeby wierzyć jej za każdym (siódmym?) razem, ale obowiązkowy taniec wymówek należało wcześniej wykonać. Ciotka byłaby bardzo dumna, gdyby istniała.

Bidulka nie pamięta, do czego to służyło, ani—

Teraz będzie ważne. Położona ręka na torbie ją otwiera i wyciąga niewielkie, mosiężne pudełko, które teraz połyskiwało złotym kolorem, porysowanej przez piasek powłoki. Gdy było podnoszone do góry, zabrzęczało, jakby w środku coś obijało się o ścianki.

…jak to otworzyć.

Wyciągnęła znalezisko w jego stronę, tak, że teraz mógł przyjrzeć mu się dokładniej. Dla wprawionego historyka, któremu niemal codziennie przewijały się co różne, dawne przedmioty, z pewnością rozpoznanie czym to było, nie będzie trudne. Dla każdego, nawet niewprawionego oka, jasne było również, że zawartość pudełka chroni jakaś kombinacja pokręteł.

Być może ktoś samodzielnie próbował już jednej kombinacji, gdy wyłowił znalazł przedmiot na strychu ciotki jeszcze w poprzednim roku kalendarzowym — 6969 nie było odpowiedzią.
Lyra Vandenberg
Wiek : 27
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : SAINT FALL, SONK ROAD
Zawód : aktorka, anonimowy dawca łusek, dostawca morskich skarbów
Orestes Zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 19
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 19
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
Malaka.
Osądzające spojrzenie z wysokości parapetu — rudy kot w złotej plamie słońca — zszyło greckie usta na ostatniej sylabie. Jakub nie był pod wrażeniem, kiedy język jego ludzkiego nie—niewolnika (w tym domu niewolnictwo zakazane jest od tysiąc czternastego roku przed naszą erą) odkrył, że temperatura kawy jest wprost proporcjonalna do ilości unoszącej się znad kubka pary. Z drugiej strony — Jakub rzadko bywał pod wrażeniem, to wrażenie częściej bywało pod Jakubem.
Geograficzne zależności ustalone, czas na lokalizację jedynej klientki tego popołudnia; klientów nie liczy, od pogańskowczesnej, ósmej rano przez Archaios przewinął się tabun — pięciu, więc prawdziwa armia — mężczyzn, którzy na ostatni moment próbowali odnaleźć prezent dla wybranki serca bądź innej, kluczowej do samczego funkcjonowania części ciała.
Lyra Vandenberg jako jedyna próbowała zaspokoić część najbardziej kluczową — umysł.
Í toi men prótista Cháos géneto — język duchów i Orestesa — starogreka znad kubka parującej kawy nie powinna dziwić nikogo, kto wizyty w Archaios zamienił w spektakl poszukiwania sensu. — Gdyby system był zrozumiały, stałbym się zbędny.
Sensu nie ma, chaos to odpowiedź.
Spokojny błękit spojrzenia powędrował za gestem dłoni i zanim mit Muriel przerwał ciszę, rozpoczęła się gra — Lyra nie sprawdziłaby się w roli antycznej aktorki; wyłącznie dlatego, że była kobietą. W czas nowożytnych — chociaż nowości w skostniałych kręgach Kręgu tyle, co Jakub napłakał — radziła sobie nieźle, co idealnie odzwierciedlał pasek jej wypłaty.
Nieistniejący, więc całkiem zabawny.
Jeśli jej, no wiesz — pozbawiona towarzystwa kubka dłoń zakręciła na wysokości skroni młynek — będzie się pogarszać, nie dożyje urodzin. Przypomnij mi, w czerwcu?
Dwa spotkania temu ciotka Muriel obchodziła sześćdziesiąte dziewiąte — widział to drgnięcie w kąciku ust Lyry i nie skomentował, ale zapamiętał; są cyfry, o których trudno zapomnieć, nawet jeśli nie działają jako kod do enigmatycznych skrzyneczek. Cztery spotkania temu miała lat osiemdziesiąt siedem. W trakcie pierwszego nazywała się Marinara i Orestes odniósł mgliste wrażenie, że plama na jego swetrze po zamówieniu z Palazzo nie sprała się za dobrze.
Odłożysz? — palce, bestialsko pozbawione obecności rękawiczek, wykonały w powietrzu krótki taniec bezradności — spójrz tylko, jak nagie i bezbronne jesteśmy — Słuchacza. Pod ladą Zafeiriou trzymał parę rękawiczek; dwie kolejne były na zapleczu, jedną — rękawiczkę, nie parę — tydzień temu odnalazł w starym wydaniu Zbrodni i Kary i był prawie pewien, że nie należała do niego. Przynajmniej rękawiczka; zbrodnię i karę kolejno popełnił oraz odbył lata temu. — Ciotka Muriel ma specyficzny, tytoniowy gust.
Wyjęta z torby tabakiera poddana została pierwszej ocenie; na wycenę przyjdzie czas, kiedy zawartość z hipotetycznej awansuje na potwierdzoną.
Mosiądz, nie złoto, więc jeśli planowałaś wizytę w Bangkoku, sugerowałbym Bangor — spomiędzy regałów Mary Wollstonecraft, obok Nabokova, w prawo przy Andre Malraux, aż do lady, gdzie kolejny chaos zapuszczał korzenie pomiędzy nieco starszym kubkiem kawy, nieco młodszym wydaniem Kästnera i równolatką Orestesa — trochę naddartą Iliadą. — Brzmi podobnie, nie zauważysz różnicy. Bliżej, taniej, a jedzenie—
w więzieniu stanowym, zechciej dodać
—jest całkiem znośne, chociaż niedoprawione — biała rękawiczka na lewej dłoni za moment dokona testu czystości — ukryty pod materiałem palec testowo stuknął o mosiężne wieczko, tuż pomiędzy pokrętłami na kod. — Jak płuca cioci Muriel? Po stanie tabakiery przypuszczam, że wypluła je pod koniec radzieckiej okupacji Berlina.

rzut na psychotyczne szepty: 10, głosy słyszę w tym tęczu
Orestes Zafeiriou
Wiek : 32
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : właściciel antykwariatu Archaios
Lyra Vandenberg
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
Byłbyś wciąż niezbędny, nawet gdybyś nauczył Jakuba obsługi klienta.

Odważna hipoteza, ale miała teorię, że gdyby Jakub potrafił nie tylko mruczeć, ale i mówić, to bardzo by osądzał cudze wybory literackie. Niektórzy sobie na to wprawdzie zasłużyli, ale nie zmieniało to faktu, że wciąż konieczny byłby ktoś — rozsądny ktoś — kto, załagodziłby sytuację.

Oh, Orestesie…

Pokręciła głową, cmokając lekko ustami, jakby popełnił właśnie największy błąd w swoim życiu. Dzięki czyjejś, policyjnej ciekawości wiedziała już, że z pewnością nie byłby to jego największy błąd w życiu, aczkolwiek jeśli jest coś, co Grecy i aktorzy mają ze sobą wspólnego, to zamiłowanie do dramaturgi.

Scena jednak trwała, miejsce akcji posłusznie przeniosło się w inne miejsce antykwariatu. Brzęcząca w jej dłoniach szkatułka wybijała ochoczo rytm tej rozmowy, jakby opowiadała się, po czyjej stronie chciałaby stać. Póki co tkwiła w — niestety głuchych — dłoniach Lyry.

Kobiety nie wolno zapytać o wiek, tak samo — szybkie spojrzenie kalkujące pomieszczenie w poszukiwaniu czegoś, o co mogłaby zaczepić argument. — jak właściciela antykwariatu o to, czy to oryginalny John William Waterhouse.

Wskazała dłonią na zawieszone na ścianie płótno, tym samym odkładając głównego bohatera dzisiejszego spotkania na ladę. Rozpoznała autora obrazu z bardzo prostego powodu — siedząca na kamieniu syrena, wyczesująca grzebieniem kołtuny z włosów, była bezceremonialnie znajoma.

Wiedziałeś, że — wszystkie, wielkie monologi się w ten sposób zaczynały. Oparła się łokciami o blat biurka, nachylając lekko do przodu. — ten obraz jest inspirowany wierszem?

Lekko uniesiony kącik ust zwiastował pewien żart — prywatny, na ten moment — jednakże wciąż żart. Już nie patrzyła na płótno, uwagę dzieląc między rozmówcę a badane w rękawiczkach dzieło.

Syrena, Alfreda Tennysona — poeta był być może jeszcze lordem, ale jakie to miało obecnie znacznie? Słowo na “s” wybrzmiewało za to delikatnie na ustach, w sposób, który nie był oczywisty dla czarownika; bez pogardy.

Zaciśnięte na sekundę usta zwiastują małe rozczarowanie. Nie wszystko złoto, co się świeci, ale człowiek może mieć nadzieję.

Nie jestem pewna, czy ciotka była oryginalną właścicielką tej — szybkie spojrzenie na zakodowaną skrzyneczkę. — tabakiery. Mogła ją dostać od dziadka? Albo kochanka?

Chwila zamyślenia mogłaby sugerować próbę przypomnienia sobie faktów, aczkolwiek w rzeczywistości była jedynie podyktowana potrzebą ułożenia dotychczasowo wymyślonego życia ciotki w jakiś sensowny sposób.

Mam nadzieje, że nie mówiła o tej samej osobie — dodała po chwili.

Jeśli miałaby być szczera — zawsze była, chyba że akurat udawała, że jest — to miała nadzieję, że dostanie od Oresa ładną wycenę, za którą opłaci przynajmniej część czynszu w następnym miesiącu. Albo przynajmniej, że w środku będzie coś ciekawego.

Mhm, ciepło jest w tym Bangoru? Podnieśli cenę ogrzewania.

Symboliczna cena przeżycia zawsze wzrastała, gdy dominującą porą roku była zima.
Lyra Vandenberg
Wiek : 27
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : SAINT FALL, SONK ROAD
Zawód : aktorka, anonimowy dawca łusek, dostawca morskich skarbów
Orestes Zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 19
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 19
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
Brzęczenie wewnątrz tabakiery ustało na dwie sekundy — wycinek czasu wprost proporcjonalny do trwania cichego westchnienia żalu; grecki dramatyzm przybrał wymiar metafizyczny.
Wątpiąc w jego kompetencje subiekta, ubliżasz mi, moim przodkom, jego przodkom — wszyscy martwi na równi ze starogreką i podobnie osądzający — sąsiadowi z naprzeciwka i jego dziewczynie.
Wzrok szacujący prawdopodobieństwo zaplątania zsuniętych na szyję słuchawek w loki zatrzymał się na wysokości podbródka; z szacunku do krewnej ciotki Muriel, nie zawędrował niżej. Rachunek wynosił pięćdziesiąt siedem procent — Perseus dokonałby obliczeń do setnego miejsca po przecinku.
Jakuba, nie sąsiada. Sąsiad jest samotny, zainteresowana? — nieważkie pytanie o ołowianym balaście — pogodny błękit spojrzenia zasnuł obłok ciekawości. Puchata chmurka, która kształtem przypominała pewien zimowy płaszcz, przefrunęła z lewego oka w prawe i trwała tam samotnie aż do momentu kolejnych słów; cumulus zainteresowania pojawiał się zawsze, kiedy rozmowę dominowała sztuka.
Pozwól, że skoryguję — pozwolenia udzieliła postukująca o blat, archaiczna tabakiera. — Chciałabyś, żeby był oryginalny?
Kłamał w wielu sprawach, ale nigdy dla sztuki; nienaruszalne nieświętości o wartości głównie sentymentalnej i potencjale wzburzeniowym — spojrzenia niektórych z magicznych klientów warte były więcej niż czterdzieści dziewięć dolarów i dziewięćdziesiąt dziewięć centów na żółtej nalepce cennika z tyłu ramy. Wspomnienia, z którymi wiązał się ten konkretny obraz, ceny nie posiadały; spłacił ich dług w więzieniu stanowym, ale w przeciwieństwie do Orestesa, potrafiły uciec zza krat — teraz zawirowały w powietrzu razem ze smugą kurzu.
Lata temu ktoś zadał mi to samo pytanie — też miała krótsze włosy, ale proste i jasne; kiedy tamtego zimowego popołudnia ściągnęła czapkę, naelektryzowane unosiły się w każdym kierunku świata — może próbowała go tym przestraszyć? — Niestety, nie potrafiła wyrecytować nawet połowy wersu — wiedziała za to, którego barwnika John William Waterhouse użył do uchwycenia złota włosów Undine; to, z czego nie zdawała sobie sprawy, było zabawniejsze — od oryginału oddzielało ją osiem metrów. — Stojąc na jednej nodze w pozycji wojownika. Może wtedy dostałaby obraz w ramach nagrody?
Uniesione łagodne brwi — w przeciwieństwie do opuszczonego na tabakierę wzroku — z godnością objęły rolę wodzireja. Powiedziałby więcej, gdyby nie szmer; łagodny szelest głosów o niesprecyzowanym źródle i łudzącym podobieństwie do wciągniętej w magnetofon kasety. Zacięta taśma szeptów pozbawiona była rytmu, sensu i możliwości wyswobodzenia; ze spojrzeniem osadzonym na miedzianych pokrętłach, ukrywał zalążek słuchaczowego obłędu.
Wytężenie silnej woli powinno uciszyć głosy; lata temu zrozumiał, że to łatwe wyzwanie, o ile zogniskuje uwagę na czymkolwiek innym. Pokrętła tajemniczego dobytku ciotki Muriel były dobrym punktem zaczepienia — palce, ukryte pod materiałem rękawiczki, podjęły próbę losowego wykręcenia kodu.
2—1—4—7; kuriozalne, zwykle działało.
Dlaczego? To nie musiał być jej dziadek.
Starzy ludzie też zasługują na miłość, mógłby powiedzieć, gdyby nie zsuwana z dłoni rękawiczka, spójrz na mnie. Wieczko ani myślało ustąpić bez podania kodu; istniał tylko jeden sposób, by wyłowić go z odmętów niepamięci ciotki Muriel.
Orestes miał go — jak zawsze — pod ręką.
Tylko, kiedy ktoś na tobie zaśnie — rachunki, długi, więziennictwo stanowe — gdyby miał wybierać, wybrałby najwyższy klif; tak po spartańsku. — Będziesz notować cyfry? Po odsłuchaniu mogę zwymiotować na ladę nie brzmiało zachęcająco; lekkim wzruszeniem ramion zsumował trudy życia Słuchacza — czuć niechęć do dotykania czegokolwiek.
W kubku na brzegu biurka tkwiła garść długopisów w różnych stadiach wypisania — o papier nie musiała martwić się wcale.

rzut na pokonanie psychotycznych szeptów: 57 + 16 (siła woli) = 73, zamilkły pod wrażeniem

Lyra: jeśli zdecydujesz się na próbę zdobycia obrazu recytując wiersz w pozycji wojownika III, próg utrzymania równowagi wynosi 50 i poza wartością sprawności dodawany jest do niego modyfikator za gibkość. W przypadku niepowodzenia, możesz wykonać rzut kością k3 na ocenienie, na co dokładnie upadasz:
1 — zataczasz się do tyłu i upadasz na pośladki
2 — przechylasz się do przodu i wpadasz na ladę
3 — przez utratę równowagi upadasz lewy lub prawy bok
Orestes Zafeiriou
Wiek : 32
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : właściciel antykwariatu Archaios
Lyra Vandenberg
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
Była szczerze zawiedziona — zazwyczaj udawało jej się obrazić więcej przodków naraz.

Grecki błękit został skonfrontowany z holenderskim złotem, a granica wzroku wyraźnie dostrzeżona i — co ważniejsze — doceniona.

Lyra miała własną, niepotwierdzoną niczym teorię, że istniały dwa rodzaje mężczyzn. Pierwszy z nich charakteryzował się odorem niepowściągliwości — nie tyle w nieumiarkowaniu w jedzeniu, czy nawet w piciu, ile we wzroku. Byli to mężczyźni, których spojrzenie czuć było pieczeniem skóry; mężczyźni, którzy samą swoją obecnością przestrzegali przed tym, aby im nie ufać.

Drugi rodzaj mężczyzn był lekki — jak wiosenna bryza lub letnia herbata w letni dzień. Bezpieczny, godny zaufania i rodzaj, który zdawał się być już najedzony, więc nie szukał wzrokiem kolejnej kolacji, byle tylko cokolwiek włożyć między zęby. Tacy mężczyźni — jak Ores czy Terry — byli miłym towarzystwem. Na tyle miłym, że mogłaby czasami zapomnieć o ich śmiertelnej wadzie.

W ostatnim czasie teoria ta uległa jednak modyfikacji. Zero—jedynkowy podział okazywał się niewystarczający, a ona łapała się na tworzeniu w nieświadomych myślach trzeciej kategorii mężczyzny. Nie potrafiła jej jeszcze nazwać, ani określić — zupełnie, jakby wcześniej nie poznała osoby, która by je spełniała, a gdy obecnie przebywał w niej tylko jeden osobnik, stworzenie definicji graniczyło z niemożliwym.

Nie potrafiła go nazwać; poza imieniem, które czasami samo nasuwało się na jej usta, gdy—

Nie — brzmiałoby to paskudnie wrednie, gdyby nie było prawdą. — Już mam—

—jednego psa ze schroniska, dokończyłaby, gdyby nie przypomniała sobie w tym dokładnym momencie, o ostatnim razie, gdy była w antykwariacie. Płaszcz, przebrany za trupa, był bardzo ciekawym zaczepieniem rozmowy — na tyle ciekawym, że Lyra wręcz wybiegła, gdy przekazała go w (na szczęście nie)słuchające ręce. Był to bardzo śmieszny żart — przezabawny wręcz — ale nie powinien być odszyfrowany.

Odszyfrowana miała być tabakierka, nie jej nocne telefony.

wystarczająco rzeczy na głowie. Nie chcę być odpowiedzialna za samotność twojego sąsiada.

Tak przecież by się to skończyło, prawda?

Była przez chwilę rozczarowana — nie lubiła powielać pytań — ale strzępek historii ukrytej między weryfikacją obrazu a wierszem, był na tyle intrygujący, że zrezygnowała z obrażonej miny.

Ważniejszym powodem było jednak rzucone wyzwanie.

Być może dlatego — zaczęła, z każdym słowem uśmiechając się odrobinie szerzej i odrobinie zuchwalej.

Odpowiedź na prawdopodobieństwo zaplątania przyszła nagle, gdy zaraz za brązowym płaszczem, który z ramion znalazł się na jednym z foteli, słuchawki miały podążyć tą samą drogą, boleśnie jednak zabierając kilka kosmyków ciemnych loków za sobą.

że mało kto recytuje poezję w pozycji wojownika, wiesz?

Ja tego nie zrobię?, mogłoby mówić jej spojrzenie, gdyby posiadało ośrodek mowy. Dziwniejsze rzeczy — dziwniejsze niż pozycja wojownika w niezbyt długiej sukience, brązowych rajtuzach i zimowych butach na grubej podeszwie — działy się na przesłuchaniach. Rolę nie zawsze się dostawało, tu była przynajmniej obietnica uczciwie otrzymanej ozdoby na ścianę.

Reprodukcji, oczywiście. Nawet Grek nie był tak szalony, aby oddać prawdziwą syrenę za darmo.

Odchrząknęła. Złapanie równowagi było chwilą — kolejną upewnienie się, że noga zostanie w górze tam, gdzie chciała, aby została, a ręce stabilnie zostaną ułożone w strzałkę przed nią. Nie był to najładniejszy wojownik, lekko krzywy, jeśli miała być szczera i bitwy by żadnej nie wygrał, aczkolwiek—

—  Who would be a mermaid fair, singing alone, combing her hair under the sea, in a golden curl with a comb of pearl, on a throne? — pierwszy wers wiersza przyszedł do niej bez trudu. Kiedyś, gdy jej włosy były jeszcze długie i wymagające proporcjonalnego czasu pielęgnacji, lubiła go recytować, wygniatając palcami wilgoć z własnych loków. — I would be a mermaid fair. I would sing to myself the whole of the day, with a comb of pearl I would comb my hair, and still as I comb'd I would sing and say: who is it loves me? Who loves not me?

Pauza mogłaby być celowa i dramatyczna, aczkolwiek prawdą było to, że potrzebowała trzech sekund, aby ponownie spiąć mięśnie i złapać równowagę. Udało się — ku wielkiemu zaskoczeniu — a pozycja stała się znacznie stabilniejsza, niż przed sekundą. Wojownik z lekko krzywego i niezbyt zwycięskiego, stał się nadwyraz skupiony i prosty.

I would comb my hair till my ringlets would fall — low adown, low adown. From under my starry sea-bud crown — low adown and around. And I should look like a fountain of gold, springing alone with a shrill inner sound over the throne in the midst of the hall.

Pierwszy raz usłyszała ten wiersz, gdy Paul czytał jej go do snu, a ona chichotała pod nosem za każdym razem, gdy mówił słowo “syrena”. Nigdy nie mówił go, jakby było czymś brzydkim. Używał tej samej miękkości, która przedzierała się przez jej intonację, jakby słowami chciała kogoś pogłaskać; rozczesać syrenie kołtuny włosów.

Till that great sea-snake under the sea, from his coiled sleeps in the central deeps, would slowly trail himself sevenfold round the hall where I sate. And look in at the gate with his large calm eyes for the love of me.

Morskie potwory nigdy nie brzmiały jak coś, skłonne do miłości, aczkolwiek morskie potwory były czymś, od czego tej miłości pragnęła najmocniej.

And all the mermen under the sea would feel their immortality. Die in their hearts for the love of me — ostatnie zdanie było szorstkie w jej satysfakcji. Jakby ich śmierć była jej miła; była jej celem.

Trzeci wers był już mgłą, odległym wspomnieniem recytowanych słów, których nie potrafiła przywołać — nie dziś i nie tutaj. Tyle musiało mu wystarczyć, pomyślała, opuszczając nogę w dół, wciąż zachowując idealną równowagę. Coś dla ciała, coś dla duszy.

Chyba jesteś mi winien obraz.

Pierwsze trzydzieści sekund wiersza sponsorowane jest rzutem k100 na gibkość o wyniku 71, aczkolwiek drugie trzydzieści sekund wynosi piękne k100. Jednocześnie, zgodnie z ustaleniami między graczami, po każdym poście w tym wątku rzucamy kością k20 — jeśli wypadnie k13, demon zaklęty w skrzyneczce, ucieka z niej sam. W przeciwnym wypadku nic się nie dzieje.
Lyra Vandenberg
Wiek : 27
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : SAINT FALL, SONK ROAD
Zawód : aktorka, anonimowy dawca łusek, dostawca morskich skarbów
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Lyra Vandenberg' has done the following action : Rzut kością


'k20' : 12
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Gibkość nabyta w trakcie szkoleń aktorskich, godzin prób, tańca i odtwarzania tych samych ruchów na scenie, w końcu miała się na coś przydać. Chociaż mięśnie Lyry zaśniedziały się przez lata, w których nie praktykowała swojego zawodu, tak pozornie prosta pozycja Wojownika III miała stać się doskonałym przykładem na to, że pewnych rzeczy po prostu się nie zapomina. Silne ramiona, równolegle ustawione biodra, czy w końcu podciągnięta do góry rzepka — zdawać by się mogło, że te wszystkie ruchy wystarczyło wytrzymać, tymczasem panna Vandenberg postanowiła do tego wszystkiego wyrecytować z pamięci wiersz. Zapamiętywanie treści leżało przecież w jej naturze.
Co ciekawego może stać się przez bitą minutę mówienia w wymagającej pozycji? Właściwie to absolutnie nic. Dwójka przebywająca właśnie w antykwariacie mogła kompletnie nie zorientować się, aż do momentu spojrzenia ponownie na kopię dzieła Johna Williama Waterhousa. Syrena, która jeszcze przed minutą swoje miejsce miała na kamieniu, w tym momencie próbowała odwzorować ruchy Vandenberg, śmiejąc się cicho pod nosem. Jej ogon nie zniknął, stała na nim jakby był stabilnym punktem na śliskiej morskiej skale. Tam, gdzie w powietrzu powinna znajdować się druga kończyna, nie było natomiast nic. Ręce miała ułożone doskonale, podobnie jak jej tymczasowa idolka, a gdy ta przerwała recytację wiersza, syrena z obrazu wciąż chichocząc, kołysała się lekko i biła brawo. Te wcale nie dochodziło z obrazu, był niemy. Zdawało się jasne, że ktoś lata temu musiał rzucić na dzieło Rytuał Pigmaliona z zakresu magii powstania. Stosunkowo prosty, ale fakt, że utrzymywał się tak długo, musiał znaczyć, że wykonał go ktoś o szerokiej wiedzy w tej dziedzinie.
Ostatecznie syrena ponownie usiadła na kamieniu, tym razem uśmiechając się i machając co jakiś czas do Lyry. Gdy z kolei właściciel antykwariatu nie patrzył, pokazywała mu język.

Jest to jednorazowa ingerencja w związku z wyrzuceniem przez Lyrę krytycznego sukcesu. Ponadto w ramach zabawy postanowiłam rzucić kością k20 na ucieczkę demona ze skrzyneczki. Zgodnie z waszą mechaniką w przypadku wyniku k13 demon się uwolni.
Mistrz Gry niezależnie od wyniku nie kontynuuje rozgrywki. W razie pytań zapraszam do Franka.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Mistrz Gry' has done the following action : Rzut kością


'k20' : 3
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Orestes Zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 19
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 19
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
Niech będzie, uśmiech w błękitnej toni spojrzenia, na łagodnym poletku ust, w spokojnych gestach dłoni, zachowaj swoje sekrety.
Niech szczelnie owinie je płaszczem; mogłyby zmarznąć, pozostawione same sobie.
Zanim zostałby samotny — czym odmierzać samotność? Pustką w pomieszczeniu, głuchym echem w ogołoconym magazynie o raz zbyt głęboko zranionego serca? — byłby szczęśliwy.
Cenna lekcja dopiero napływa — ma białe żagle, uśmiech zbłąkany na rozstaju uniesionych kącików ust i głos, w którym nagana nigdy nie rozścieliła posłania. Cenna lekcja ma też adresata — w odbite w błękicie tęczówek, ciemne loki, za moment zaplątają się słowa.
To uniwersalna prawda, pani Vandenberg.
Czym ty odmierzasz samotność, Lyro?
Czasem pomiędzy słowem, a słowem? Ciszą, kiedy nie istnieje nikt, kto mógłby na nie odpowiedzieć? Pomieszczeniem pełnym ludzi, gdzie gwar nie może wypełnić pustki i zagłuszyć tej delikatnej, jednostajnej nuty, która szepcze, że ilość to nie jakość?
Grecka samotność to życie zamknięte w szeregu bezbarwnych epizodów; to późne poranki i głębokie noce, kiedy pustą butelkę zastępowała pełna, a pełne myśli odnajdowały pustkę. Samotność to nieumiejętność złapania codzienności w palce i spojrzenia jej w oczy — konfrontacja oznaczałaby czyn, czyn byłby akcją, akcja wymagała energii, a w samotności nie ma sił; dryfują w niej wyłącznie puste skorupki niemożebności.
Nie—samotność to zuchwałe uśmiechy nad ladą i wyzwania rzucane w marcowe popołudnie; nie—samotnością można odmierzyć mimiczne pęknięcia w kącikach holenderskiego złota oczu oraz lustrzane odbicie rozbawionej siateczki w greckim błękicie spojrzenia. W nie—samotności noga unosi się w górę, sukienka podąża za nią, but celuje w drzwi wejściowe — wzrok docenia kąt nachylenia i podjęte wyzwanie, aprobatę dla aspektu wizualnego zostawiając pierwszemu klientowi, który będzie miał szczęście przestąpić przez próg.
Szkoda — wojownik gotowy, czas na bitwę. — Pomyśl tylko, ilu amatorów poezji przyciągnęłoby połączenie jogi ze slamem.
Ilu z nich słuchałoby poezji, a ilu zastanawiało, czy mogą dołączyć do wojownika w walce?
Pierwsze wersy przepłynęły przez ciszę i skupienie — cisza i skupienie były nie—samotnością greckiego wydania; ustawieniem fabrycznym w umyśle, który każdego dnia narażany był na szepty, każdej nocy na przypadkowe odsłuchanie własnej — samotnej — poduszki, a w każde poranki zasłuchiwał się w opowieść kuzyna. Dziś mówiła Lyra; bez trudu i żalu, bez zająknięć i namysłu.
Bez zastąpiło z — z talentem i szczyptą sentymentu; z dramaturgią pauz i szorstkością ostatnich słów. Coś dla ciała, coś dla duszy — coś dla sacrum, coś dla profanum.
Coś dla obrazu, coś dla satysfakcji — czyjej?
Dłonie słuchacza bywają opowieściami samymi w sobie pozbawione rękawiczek palce zastygają w bezruchu, a spojrzenie nie przygląda się tabakierze, całą uwagę — oczy i uszy, myśli i reżyserkę wspomnień nagrywającą tę scenę na taśmie wieczności — poświęcając artystce. Na kilka chwil zniknęła Lyra Vandenberg — na scenę zstąpiła syrena Waterhousa. Prywatny spektakl za cenę obrazu, który po latach zapomnienia przypomniał sobie, że ruch mu przyjacielem; Orestes zyskał poczucie, że powinien dopłacić.
Żałuję — obrazu? Syrena nie bawiła się tak dobrze odkąd—
Właściwie, od zawsze; joński błękit skonfrontowany z harcami ożywionego płótna dostrzegł echo rytuału przed lat. W tym antykwariacie istniały tylko dwie osoby zdolne dokonać sztuki ożywienia — jedna istniała w czasie teraźniejszym i w dniu rzucenia rytuału była dzieckiem, druga od zawsze zasychała w blaknącym atramencie czasu przeszłego.
Perseus dziś mógłby dokonać tego samego, co lata temu musiało udać się ojcu Orestesa.
Tego, że nigdy nie widziałem cię na scenie — kariery zawieszone to te, które można odciąć z próżni; kariery zrujnowane to takie, które można odbudować. Czas przeszły nieodwracalny był w tylko jednym przypadku i na imię mu śmierć — nieustępliwa Lyra—wojownik wyglądała na wyjątkowo żywą. — Chciałbym naprawić to w przyszłości.
Przyszłość w jego ustach była czasem pomiędzy — pomiędzy tym, co teraz, a tym, co na wrzeciono nawlecze Moira. Igły losu kują boleśnie, ale ból oznacza, że arras przyszłości wciąż jest tkany; proces twórczy trwa.
Obraz jest twój, ale najpierw—
Długopis i kartka, nagie dłonie i zimna tabakiera, a po chwili cisza — cisza przed burzą szeptów; oto grecki paradoks chaosu.
Orestes mówił o przyszłości, zaglądał w przeszłość, bal się teraźniejszości.
Ta składała się z palców dotykających pierwszego pokrętła, z opuszków spijających chłód, z milczenia, które—
Wdech. Płomyki geranium między kamiennymi domami, dachy z czerwonej dachówki, słońce zawieszone nad horyzontem i dłonie; drobne, kobiece, nie—jego, więc—jej; bezimiennej w zapomnianej przeszłości, gdzie pierwszą cyfrą jest—
Pięć.
Wydech. Wianowłostka w ognistej chmurze kwiatów jak pozdrowienie z ciepłych krajów. Te same dłonie, tym razem nienagie — obrączka na palcu lśni złotem, miękki opuszek dotyka drugiego pokrętła, gdzie chwilę określa druga cyfra, ktorą—
Siedem.
Wdech. Nacisk w skroniach, zawrót w głowie; mgliste obrazy, nasilone szepty, dłonie są starsze, z plamkami na skórze. Drżą, kiedy palce dotykają trzeciego pokrętła — w tym geście tkwi wahanie, a potem słychać krzyk i mewy, a cyfra to—
Dwa.
Wydech. Pobielałe knykcie na tabakierze, słone powietrze drapiące w nos — świat to rozkołysany obraz, trzęsienie ziem—
Nie, sztorm.
Sztorm i dłonie; wilgotne, kurczowo zaciśnięte na tabakierze, jakby ta była odpowiedzią i ostatnią deską ratunku, palce ślizgają się na pokrętle i próbują z—
Czt—
Pomyłka; za daleko. Opuszki cofają pokrętło o milimetr, ostatnia zapadka ma zaskoczyć z cichym trzaskiem, ale wtedy świat przestaje istnieć. Pęka drewno, śmierć wlewa się do środka, tabakiera uderza o ziemię i tylko dłonie — blade, starcze dłonie — próbują uchwycić ją, zanim będzie za—
Trzy.
Za późno.
Uścisk palców zniknął; trzask wypuszczanego z rąk metalu przypominał pękający pokład albo czaszkę, którą za moment rozsadzi—
Woda.
W nosie, w oczach, szczypie.
Nalejesz, proszę?
Krzesło pod ciężarem ciała wydało przeciągłe skrzypnięcie, tusz pod skórą zaczął parzyć, drżące dłonie próbowały ukryć się pod materiałem rękawów.
Słuchanie śmierci zawsze pobierało opłatę; koszt przeprawy oszacowano na jednego obola.

odsłuchanie tabakiery, [próg 20—59]: k100 (67) + 16 (siła woli) = 83
rzut k20 na przypadkowe uwolnienie demona
Orestes Zafeiriou
Wiek : 32
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : właściciel antykwariatu Archaios
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Orestes Zafeiriou' has done the following action : Rzut kością


'k20' : 10
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Lyra Vandenberg
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
Momenty szczęścia przybijają samotność mocniejszym gwoździem do trumny — spod radosnego odcienia przebija się stały fundament świadomości; odbitego pisku pragnienia, aby koniec nadszedł jutro.  — To uniwersalna prawda, panie Zafeiriou.

Szczęście było tylko chwilą, a żałoba jego nierozerwalnym pokłosiem. Nie była pewna, czy kochała Aarona — nie była pewna, czy kogokolwiek w życiu kochała — ale niewątpliwie była z nim szczęśliwa. Bywała z nim szczęśliwa, wszystkie zgrzyty zębami będąc w stanie przeboleć w imię bezpieczeństwa, które oferował.

Czuła się z nim nietykalna; przez chwilę.

Od jego śmierci nie czuła się bezpieczna aż do momentu, gdy—

Spojrzenie ześlizgnęło się na zawieszony na oparciu płaszcz — ten był tylko jej własny i zdawało się, że działało to obecnie na jego niekorzyść.

Samotność Lyry Vandenberg liczona była w krzyku, na którego echo nocą nikt nie odpowiadał. W tym krótkim momencie na koniec dnia, gdy usta chciałyby opowiedzieć jego przebieg, ale odkrywała, że nikt nie czekał w kuchni, aby go usłyszeć. Samotność rodziła się każdego poranka na nowo, usychając wieczorem wraz z bukietem, którego płatki opadały na parapet.

Czym ty odmierzasz samotność, Orestesie?

Nie—samotność to sygnał telefonu i znajomy głos po drugiej stronie; niezmiennie intonowany, jednak z każdym dniem lepiej rozumiany.

Nie—samotność to moment porozumienia, gdy wzrok napotyka ten z naprzeciwka i nie czuje w nim nawet grama osądu. Nie—samotność to recytowana poezja i jednoosobowa widownia, która pragnie go wysłuchać; która słucha i słyszy. Nie—samotność to nieobecność braw, te nie są potrzebne, aby wyrazić uznanie.

Żałuj, że nie widziałeś—

Noga znów spotyka twardy grunt, a dłonie układają sukienkę na swoim miejscu. Nie ma śladu po akrobacji poetyckiej; zostanie żywa tylko między nią, Oresem i ucieszoną syrenką z obrazu.

jak mnie z niej ściągali. Piękna reinterpretacja Szkarłatnej litery. Moje ostatnie przedstawienie, sprawdziłam się w tej roli całą sobą.

Szkarłatna sukienka, szkarłatne żyły i szkarłatna wina, która w nich płynęła — rola, która stała się życiem, skumulowana była do litery, która stała się symbolem. Szkoda tylko, że nie poznała reżysera tej sztuki — jedynie przeczucie, że zakulisowo ktoś poruszał innymi aktorami, utwierdziło ją w przekonaniu, że istnieje.

Ale, jeśli—

Gdy, zniekształcony telefonicznie (lub przez poduszkę, w słuchowych omamach ciężko się odróżnia) głos ją poprawił.  

gdy, wrócę na scenę, to wyślę ci zaproszenie. Pamiętaj tylko, że wypada przynieść kwiaty. Nie, cofam to. Wypada przynieść oryginalne wydanie Czuła jest noc, które tak przypadkiem miałeś na jednej z półek.

Póki co tylko raz czyta wersje sprzed poprawek Cowley’a i z pewnością odczuwała pustkę w kolekcji, że nie posiada jej na własność. O ile sztukę w ogóle można posiadać; o ile nie jest się posiadanym przez nią.

Syrena uśmiechnęła się, jakby dopełniając myśli, że to, na czyjej ścianie będzie wisieć, nie zmieni prostego faktu — należeć będzie do nikogo. Niemniej; Lyra chętnie podzieli się z nią przestrzenią. Solidarność skrzeli.

Ona została wysłuchana, czas nastąpił, aby oddała przysługę Oresowi. Długopis wraz z kartką wiernie stały na posterunku drewnianego blatu biurka, a ona przykucnęła, opierając na nim łokcie, gotowa. Na co?

Po prostu — gotowa.

Pięć.

Zastanawiała się, co widział — co słyszał — gdy dotykał pomostów między teraz a kiedyś. Jak bardzo czasy mieszały mu się ze sobą, stając się w pewnym momencie zaprzeszłe?

Siedem.

Czyje były dłonie, które wcześniej dotykały tych samych miejsc? Czy były tak samo wymowne, jak kciuki ich wspólnych znajomych? Tak samo samotne?

Dwa.

Zaciśnięte brwi na greckim czole do zaledwie prolog zmęczenia, które nastąpi. Głosy, które słyszał, pozostawały jego prywatnym przedstawieniem. Ona mogła jedynie asystować scenie i spisywać spadające z niej informacje.

Czt— Trzy.

Zastanawiała się, czy by zrozumiał — gdyby mu powiedziała. Czy jako słuchacz mógłby się utożsamić, spojrzeć nieco łagodniej na błyszczący złotem we wspomnieniach tabakierki ogon. Zastanawiając się, doszła do wniosku, że woli nie ryzykować.

Jej głośny huk opadania na blat tylko utwierdził w przekonaniu. Niektórych tabakierek lepiej nie otwierać.

Tak, zaraz wrócę — minęła go, wchodząc na zaplecze. Minęła też instynkt, aby dotknąć go po ramieniu w formie pocieszenia; dotyk nie zawsze nim był, to rozumiała akurat doskonale.

Jeden kran, jedna szklanka i jeden słuchacz, któremu postawiono ją na wyciągnięcie dłoni. Była zimna (szklanka) i lekko ubita ku górze (wciąż szklanka?), ale działała; trzymała wodę w środku tam, gdzie powinna.

Jak się czujesz? Mam trochę czekolady, mojej—

Zaimek dzierżawczy wydawał się nie na miejscu, a rzeczownik ulatywał jej w natłoku definicji. Wygasłe przyjaźnie bywały mylące.

Czytałam, że pomaga po słuchaniu. Mam gorzką, chcesz trochę?

Ta czekała cierpliwie w torbie; w przeciwieństwie do niecierpliwej Lyry, której ciekawość nie pozwoliła zwlekać zbyt długo, nim palce ustawiły pokrętła na właściwe tory. Pięć—siedem—dwa—trzy było kodem do wolności; tylko czyjej?

Lyra nieświadomie uwalnia demona z tabakierki, tym samym rzucam k3 na to, który wyleci nam do antykwariatu.

1 — Valafar;
2 — Pura;
3 — Bernael.
Lyra Vandenberg
Wiek : 27
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : SAINT FALL, SONK ROAD
Zawód : aktorka, anonimowy dawca łusek, dostawca morskich skarbów
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Lyra Vandenberg' has done the following action : Rzut kością


'k3' : 3
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Orestes Zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 19
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 19
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
Nie ma świadomości; istnieje tylko nadzieja. Racjonalizm filozofią przepychu — w rzeczywistości, gdzie niedobór dolarów kroczy ramię w ramię z przegapioną dawką przypominającą uczuć, chłodny osąd traci prawo istnienia.
Szczęście jest wytrychem, który wyrywa gwoździe z trumny samotności — a zachodni wiatr spienione gna fale; niespełniona — ponieważ nadal mogąca zaoferować światu sztuki wiele talentu — artystka kontra nieśmiertelna, grecka filozofia nadziei. Puszka Pandory w wydaniu Saint Fall — tylko zamiast niej, na dotyk dłoni cierpliwie wyczekuje tabakiera. — To życiowa prawda, pani Vandenberg.
Ich istnienie było zbitką ulotnych chwil szczęścia — arrasem przetykanym złotą nicią wspomnień, do których warto wracać pomimo atłasowego mroku otulającego całokształt obrazu. Łatwo zabłądzić w cynizmie; łatwo zgubić drogę w przekonaniu, że pula zasługiwania na to, co dobre i co łagodne, co ciepłe i co czyste, dawno temu uległa erozji. Samotność to wybór — to ścieżka wykarczowana przez poczucie winy.
Nie—samotność to wyzwanie, którego bał się każdy; wymagało opuszczenia bezpiecznego traktu i ostrożnego stawiania kroków w gąszczu słów, które próby nieosamotnienia mogły zmienić w wyrok. Nie było nic złego w strachu — prawdziwe zło od zawsze kryło się w bierności.
Przechylona łagodnie w bok głowa — sowa to symbol Ateny; Atena to upadły anioł mądrości; mądrość to książki, ale też umiejętność słuchania i słyszenia — uwypukliła słowa. Nie potrzebował czasu, by polubić sposób, w jaki Lyra mówi o teatrze; jej ton przypominał ten, w którym Perseus wypowiadał się o technologicznych nowinkach; jej głos brzmiał na samogłoskach podobnie do tego, którego Barnaby używał do wyjaśniania niuansów odpychania.
Nigdzie się nie wybieram. Zdążę na kolejny spektakl — teatr i filozofia, dwa wieczne filary cywilizacji — ludzie, w przeciwieństwie do idei, przemijali zbyt prędko, ale Orestes właśnie złożył przysięgę; odejdzie, kiedy ujrzy przedstawienie. — Co powiesz na zasuszony kwiat pod okładką Czuła jest noc? Przypadkiem mogę mieć na stanie oba elementy.
To aż pięćdziesiąt dolarów; cenówka pod grzbietem wyrównywała koszty zaproszenia do teatru — prawdopodobnie. Po raz ostatni był cztery lata temu — świat nadal oddychał ideą wyrównanego, tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego roku, Zafeiriou cieszył się drobnym przypływem dodatkowej gotówki, Perseus był podekscytowany wizytą w gmachu rodziny Overtone; nikt nie uśmiechał się do nich zza kulis, ale to nie miało znaczenia.
Przybyli po swoje katharsis i dokładnie je odnaleźli — w słowach Szekspira drzemały uniwersalne prawdy odkupienia, cierpienia i celowości każdego z tych procesów.
Ile odkupienia, cierpienia i celowości drzemało w historii zatrzaśniętej pod pokrytymi plamkami rdzy pokrętłami tabakiery? Wyrwana siłą przeszłość odciskała krwawe piętna na złodzieju; Słuchacze mierzyli się z niewidocznym wrogiem bólu, z konsekwencjami zapomnianych wołań o pomoc, z powodziami, śmierciami, ludźmi, którzy — podobnie jak oni — do samego końca wierzyli, że wciąż mają czas.
Ukrycie drżącej dłoni było łatwiejsze, kiedy nie trzymał w niej szklanki; uszczerbek na jej brzegu odzwierciedlał ten w umyśle.  
Tak, poprosz—
I wtedy nastała ciemność.
Nie czekolady — nawet gorzka musiała zaczekać na lepszy czas — ale absolutnej.
Było, jakby ktoś wyłączył światło w pomieszczeniu; pstryknięcie—mrok. Pstryknięcie—cisza.
Pstryknięcie—chichot w milczeniu i imię wbrew wszystkiemu.
Lyra?
To nie ciemność zgaszonej lampki; to mrok rozlanego atramentu, zanurzenia w smole, utopienia w mule. Zniknęło wszystko — Vandenberg i tabakiera w jej dłoni, Zafeiriou i szklanka między jego palcami. Był pewien, że przestaną istnieć nawet dźwięki, dlatego nadal mówił; wbrew ciszy dookoła.
Jestem prawie pewien, że opłaciłem rachunek z elektr—
Ciemność oddychała; próbowali dorównać jej rytmu, chociaż prąd podejrzliwości przemykał właśnie wzdłuż żył — aż do zastygłego w napięciu serca.
Arhídeea rozumiesz już?
Rozumie.
Ile wiesz o demonach?
Orestes Zafeiriou
Wiek : 32
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : właściciel antykwariatu Archaios
Lyra Vandenberg
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
Zacznijmy od początku.

Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami. Wtedy Bóg rzekł: «Niechaj się stanie światłość!» I stała się światłość. Bóg, widząc, że światłość jest dobra, oddzielił ją od ciemności. I nazwał Bóg światłość dniem, a ciemność nazwał nocą.

I tak upłynął wieczór i poranek — dzień pierwszy.


Ich dzień dopiero się rozpoczynał.

Ores?

Ores, jesteś tu wciąż?

Dźwięki nie zniknęły — zmysł słuchu działał bez zarzutu, aczkolwiek jego mógł być nadwerężony. Dotyk również wciąż istniał — sprawdziła, ręką szukając czegoś namacalnego; najpierw trafiła na blat biurka, potem uderzyła biodrem o jego kant. Nie można było kwestionować jego istnienia.

Istnienie Oresa było poddawane pod wątpliwość, aż do momentu, gdy dotarła z powrotem w okolice krzesła. Błądzące w gęstej zupie ciemności ręce odnalazły organizm żywy — bark? — i zacisnęły delikatnie na nim palce.

To ja — wyszeptała. Ciemność jednak nasłuchiwała; w ciemności dźwięk rozchodzi się ze zdwojoną siłą. — Przepraszam.

Lista powodów była długa — zaczynała się od niechcianego dotyku, a kończyła na demonie, który teraz musiał grasować między regałami. Wszystko pomiędzy było już do dowolnego uzupełnienia przez Orestesa; zostawi mu pustą kartkę i długopis.

Wiem, że są—

Trzask; nie byli tu sami. Echo ciemności niosło dźwięk jak ostrzeżenie.

—i na tym kończy się moja ekspertyza. A ty?

Nie wiedziała, który z nich mógłby sprawić, że słońce zgasło. Wiedziała, że trzymane są w przedmiotach i że z tych przedmiotów chętnie spierdalają, gdy nadarzy się ku temu okazja. Nie była do końca pewna, co dzieje się, gdy już z nich uciekną. Intuicja podpowiadała, że nic dobrego.

Może jeśli będziemy cicho, to—

Trzask—trzask; tym razem bardziej z lewej strony. Brzmiało, jak upadająca na ziemię książka. Jakikolwiek był to demon, nie posiadał szacunku do sztuki pisanej lub szukał bardzo konkretnego tytułu. Byle nie była to Czuła noc; bardzo liczyła na zakładkę z ususzonego kwiatu.

Kolejny trzask dotarł do nich szybciej — zupełnie, jakby był bliżej. Zacisnęła mocniej palce na ramieniu Orestesa, wstrzymując odruchowo oddech. Myśli w pośpiechu kalkulowały ryzyko — lepszy demon w garści czy ślepota na dachu?

Leviora.

Matematyka nie była nigdy jej mocną stroną, aczkolwiek rzucenie jedynie iluzji światła, wydawało jej się rozsądnym wyjściem. Nie powinni zostać teraz wielkim neonem dla demona tu jesteśmy, skoro tylko ona jest w stanie je zobaczyć.

I stała się światłość.

Druga dłoń zaświetliła się słabym blaskiem. Zaklęcie dzielnie walczyło z ciemnością, słupami światła rozrzedzając jej gęstwinę, ale było słabe i niewystarczające, by sięgnąć dalej. Wzrok sięgał do stojącej na biurku parszywej tabakierki i rysów twarzy Orestesa. Odruchowo szukała na niej złości; znalazła grecką oazę spokoju.

Trzask; jak grzmot, nim uderzy piorun.

Lubiła horrory — oglądać, nie przeżywać.

Chodź — przykucnęła, pociągając go za rękę w stronę podłogi. Nie sądziła, że będzie kiedyś szorowała kolanami podłogę w Archaios. — powinniśmy się gdzieś schować.

Szepty mieszały się z coraz intensywniejszym hukiem upadających książek. Czegokolwiek szukał — byle nie ich — robił to z coraz większą częstotliwością.

rzut na leviora: 16 + 33; próg 30
Lyra Vandenberg
Wiek : 27
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : SAINT FALL, SONK ROAD
Zawód : aktorka, anonimowy dawca łusek, dostawca morskich skarbów