Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
First topic message reminder :

ULICA RZEMIEŚLNICZA
Bezpośrednio do Ulicy Handlowej w Deadberry przylega Ulica Rzemieślnicza; to właśnie tutaj odnaleźć można wiele rozsławionych, magicznych biznesów i zaopatrzyć się w zarówno magiczne, jak i niemagiczne elementy życia codziennego. Od materiałów, przez meble, aż po ozdoby i bibeloty - każdy czarownik od maleńkości zna to miejsce oraz prowadzących lokalne biznesy współbratymców. Ulica Rzemieślnicza nie jest ani długa, ani szeroka i mieści zaledwie kilka sklepów o eleganckich witrynach; do każdego z nich można dotrzeć po krótkich schodkach.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Lotte Overtone
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t254-charlotte-overtone
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t499-lotte-overtone
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t494-lotte-overtone
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t498-poczta-lotte-overtone
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1390-rachunek-bankowy-lotte-overtone
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t254-charlotte-overtone
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t499-lotte-overtone
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t494-lotte-overtone
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t498-poczta-lotte-overtone
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1390-rachunek-bankowy-lotte-overtone
Uliczka Czarowników

Możliwość umycia wypielęgnowanych rączek od całej tej paskudnej roboty, która zmęczy nie tylko ciało, ale również duszę, która przecież i tak wycierpiała ostatnio więcej, niż ci wszyscy męczennicy za wyłączeniem Aradii razem wzięci, było głównym planem ślicznej syrenki. Łagodny uśmiech osiadł na ustach niby maska i żadne grymaszenie staruszki, ni potencjalne skrzywienie się towarzyszek nie mogło go zakłócić. Trzymała się prosto, dumnie, w szarości oczu tańczyły ciepłe błyski i zaprawdę wspinała się na same aktorskie wyżyny, kiedy przekraczając próg zrujnowanego budynku nie skrzywiła się ani razu. W swej skromności panna Overtone przestała się dziwić, iż rodzina pokłada w niej tak wielkie nadzieje jeśli chodzi o przyszłość teatru, oczywistym było na obecnym przykładzie, iż blondyneczce pisana jest świetlana przyszłość oraz podbój innych mediów, które tylko podkreślą jej wspaniałość. Dziewczątko przysiadło na wskazanym miejscu, kolana stykając ze sobą, drobne dłonie splatając, kiedy tak obserwowała krzątającą się staruszkę.
Pani Mamsen — zaczyna, nadając głosowi grzeczny ton, acz niebrzmiący protekcjonalnie. Nie traktowała starszej kobiety, jakby była problemem, albo jej bolączki miały mniejsze znaczenie wobec tego, co się działo — Krąg dołoży wszelkich starań, aby osoby, które ucierpiały otrzymały rekompensatę — nie Williamson, Krąg. Lotte również wyłożyła swoje, ba! Zmusiła kucharzy do pieczenia tych felernych babeczek, oczywiście, że nie przypisze wszystkich zasług Williamsonom. Nigdy — Zbierane są datki od mieszkańców, acz rodziny Kręgu dołożą jeszcze więcej, abyście mogli poczuć się na nowo bezpiecznie — zapewnia, dodając uśmiechowi szczypty słodyczy, gdy kobiecina zatrzymuje się, patrząc na nią na wpół ślepym spojrzeniem. Ale to nic, bo syrenka wygląda nie tylko niewinnie, lecz również jaśnieje wiarą, niepodważalnym przekonaniem — Dziękuję, mięta będzie wspaniale orzeźwiająca — dodaje miękko, obserwując krzątaninę — Może pani wyjechać do Salem, odpocząć. Ale rezygnowanie z tego, co zdążyło się zbudować będzie bardzo bolesne. Deski się naprawi, sklep posprząta. Odzyskanie zaufania będzie ciężkie, acz proszę się rozejrzeć. Pani Mamsen, nie jest pani tutaj sama. Pani sąsiedzi, członkowie naszej wspólnoty, osoby obce i nieznajome łączą się dzisiaj i jutro, przez kolejne kilka dni, aby móc pomóc zarówno pani jak i innym, którzy ucierpieli. Wspierają, nie opuszczają nikogo w potrzebie. Ponieważ wszyscy jesteśmy w tym razem, nie z wypadków losowych jak tutaj, ale z wyboru. To chyba coś znaczy, prawda? — kontynuuje Lotte, namawia nie namawiając, uspokaja nie uspokajając. Starsi ludzie uwielbiali narzekać, cioteczka Miriam jej świadkiem, acz ucieczka do Salem kosztem Saint Fall? Nie, nie, nie, to by źle świadczyło o samej panience Overtone. Myrtle zatrzymuje się w miejscu, chce coś powiedzieć, ale do środka wchodzi druga Charlotte rozglądając się po przestrzeni. Trochę wzdycha, a potem podaje Mamsen pięć dolarów. Ach, złotowłosa ma ochotę przewrócić oczami, doprawdy, Williamson. Mogłabyś razem z tymi pięcioma dolarami wypisać czek, przecież ciebie on nie zrani. Zero wyczucia. Ach, ach. Lotte ma ochotę zacmokać na zachowanie czarownicy, jednak w swej niezgłębionej uprzejmości się powstrzymuje. Czyż nie była najlepsza?
Pani Mamsen, co powie pani na to, żeby zrobić więcej herbaty i rozdać ją pracującym? Jesteśmy w tym razem — subtelna sugestia i stukot obcasów o brudną podłogę zdradzający gotowość, pełen zaangażowania profesjonalny uśmiech numer dwadzieścia dwa, z błskiem bieli zębów oraz popisowe zaciśnięcie smukłych paluszków w piąstki, jakby gotowa była walczyć z każdą przeciwnością. Nie była, ale rozmówczyni nie musiała o tym wiedzieć.
Gdzie ja zastawę dobrą znajdę dla tylu osób? — troska się staruszka, a Lotte chichocze, muskając ramię starowinki.
Zastawa nie będzie potrzebna, liczy się każdy kubek i szklanka. Proszę się zastawą nie przejmować! Chodzeniem również nie, z chęcią rozdam gorące napoje każdemu, potwierdzając, że tak szczodry gest wyszedł od pani — zapewnia, parzenie mięty czy tam innych ziół nie mogło być trudne, a jeśli któryś z wolontariuszy był przystojny? Zwycięstwo na całego! Mogłaby też zaproponować zakup fikuśnych filiżanek i czajniczków, aczkolwiek Myrtle mogłaby uznać to za jałmużnę, jakby była jakimś biedakiem, albo kimś, kto musi żebrać, a przecież widać było, że dzielnie pracowała na swoje utrzymanie. Figurka Lucyfera wyglądała tak ładnie. Więc nie, litowanie się a współczucie to były zupełnie dwie różne kwestie. Obie kobiety ruszyły do pracy, chociaż kiedy starowinka zamierzała podnieść lament, tak aktoreczka zasypywała ją pytaniami o sklep, co z kolei doprowadzało do wysłuchiwania średnio zabawnych anegdotek.

| perswazja, aktorstwo, kłamstwo. Yay
Lotte Overtone
Wiek : 21
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : NORTH HOATLILP
Zawód : Debiutantka w rodzinnym teatrze
Annika Faust
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
Czy którekolwiek z nich rozumiało z ostatnich wydarzeń cokolwiek ponad to, że dwudziestego szóstego lutego udało im się uniknąć śmierci? Annikę dręczyły jej własne demony, których twarze to ledwie mgliste – nomen omen – wspomnienie, nieprzepracowane w żaden sposób, nierozłożone na czynniki pierwsze w rozmowie, podprogowo samo rozkładało się, gniło gdzieś na obrzeżach świadomości jak ten zdeptany bajgiel, który musiała dziś wyrzucić.
Nieobliczalna podświadomość za każdy taki dzień zwłoki podsumowywała odsetki – Annika kuleje z ekonomii, choć z ekonomistami ma więcej wspólnego, niż przyznaje – rachunek wystawiony pod koniec miesiąca zwali ją z nóg.
Dopytywanie o cudze traumy byłoby czczym wysiłkiem zrozumienia niezrozumiałego – próbowali tego z Johanem. Po tym zarządziła tymczasową samoizolację, a ta trwała w najlepsze do dzisiaj. Nie zadałaby Charlotte teraz żadnego pytania naruszającego cienką granicę między spokojem, a obłędem.
Oby jak najszybciej mogła znowu wrócić do pracy. – Spojrzała na zeszyt – zostało w nim jeszcze kilka pustych kartek, reszta mogła się jeszcze przydać biednej Myrtle. – Wezmę to – zabrała kartkę razem z tym, czego pani Mamsen może wkrótce potrzebować. Choćby po to, by zorientować się, jakie dokładnie straty poniosła. Ile ją będzie kosztowało stanięcie na nogi. I ile z tego, co walało się zniszczone, bądź tylko zakurzone pośród resztek witryny przygarnęły jakieś ciekawskie ręce. Na magiczne Deadberry nie składały się same przyzwoite jednostki.
Zaniosła zeszyt do środka, gdzie jednym uchem przysłuchała się mowie motywacyjnej Lotte – pani Faust musiała przyznać, że aktoreczka była w tym naprawdę dobra. Miękko weszła w swoją rolę i to nie tracąc do kobiety cierpliwości nawet na chwilę, a nawet podnosząc na duchu samą Annikę.
Wróciła na zewnątrz z kartką i kawałkiem starego ołówka. Wolontariusze już uwijali się przy kawałkach witryny i jak puzzle, dopasowywali kolejne elementy.
Zaczynało to jakoś wyglądać.
Z szybami sobie mogą tak ładnie nie poradzić, będziemy potrzebować wymiarów. nie może to tak dłużej zostać – wspólnymi siłami udało się im wejść i w posiadanie miarki. Annika skrupulatnie notowała wymiary, panowie w pocie czoła prezentowali swoje możliwości w zakresie napraw niemożliwych, a Charlotte przyciągnęła ciekawskie spojrzenie jednego z nich. Zauważywszy to, Annika tylko szturchnęła zaklinaczkę w ramię, by zwrócić jej uwagę na ten mały niuans.
Dobrze, że tu jesteście – uśmiechnęła się do dzielnych pomocników, bo w istocie – z magii powstania Annika mogła co najwyżej powstać z martwych po sobocie.
Annika Faust
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Zjawa
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
Minuta po minucie i kwadrans po kwadransie — echo słów na Placu Mniejszym cichło, tymczasem skala niezbędnej w Deadberry pomocy wydawała się tylko rosnąć. Przedstawiciele Kręgu, jak i zwykli obywatele magicznej społeczności rozeszli się po okolicy — kierowani wskazówkami wolontariuszy w charakterystycznych kurtach — z jedną, jedyną misją przyświecającą dzisiejszemu dniu: niesieniem pomocy. Zarówno lokalni przedsiębiorcy, jak i dotknięci kataklizmem mieszkańcy potrzebowali pomocy; główne siły skupiały się na tych pierwszych, a kroki Benjamina Verity (Drugiego), Audrey Verity oraz Valentiny Hudson doskonale odzwierciedliły tę potrzebę. Ich wizyta w pracowni malarskiej była doskonałym przykładem tego, ile można zwojować słowami, sprytem i grą na ludzkiej próżności — artysta, który jeszcze kilkadziesiąt minut temu gotów był zostawić za sobą życie w Saint Fall, znalazł się pod czarem trzech przedstawicieli Kręgu, choć ci nawet nie musieli używać magii. Z pomocą słów i uroku, monsieur Buffon został przekonany, a lokalny biznes: ocalony.

Ze znacznie toporniejszym zadaniem zmierzyć musiały się trzy przedstawicieli Kręgu; Annika Faust, Lotte Overtone i Charlotte Williamson na kilkanaście minut ukrywały dumę w kieszenie, na próbę wystawiając cierpliwość oraz dobre chęci. Pani Mamsen, rozkochana w swoim wieloletnim biznesie starowinka, padła ofiarą kataklizmu z dwudziestego szóstego lutego w sposób dotkliwy — ucierpiał jej sklep, ucierpiała ona sama, skala tego cierpienia przelewała się przez skromne progi i zdawała nie mieć końca. O tym, jak niewiele trzeba, by przekonać się, że nieszczęścia poruszają się watahami, zarówno Charlotte, jak i Lotte i Annika miały okazję przekonać się chwilę później — na własne oczy. Pracujący nieopodal wolontariusze nie ustawali w wysiłkach, by przywrócić świetność sklepikowi; jeden z nich tak bardzo oddał się temu zadaniu, że nie spostrzegł felernego błędu.
Źle wymierzone dormi uniosło w górę czajnik z wrzątkiem, którym pani Mamsen i Lotte zamierzały zalać herbatę — magia uniosła parujący kunszt sztuki emaliowanej, ale nie była dość stabilna, żeby utrzymać czajnik nieruchomo.
Już za moment wrzątek z jego wnętrza — albo i całe naczynie — runą na głowę staruszki, która właśnie drapała się po skroni, jakby myślała gdzie, do licha, odstawiłam to ustrojstwo? Czasu na reakcję było niewiele; na ratunek przed oparzeniem jeszcze mniej.

W związku z oficjalnym zakończeniem minieventu, zachęcam Annikę, Charlotte oraz Lotte do domknięcia rozgrywki w jak najszybszym trybie,  tylko wtedy Wasze wątki będą mogły dołączyć do rozliczanych w ogólnoforumowym wydarzeniu. Co 72h (obowiązujący czas reakcji) w Waszej lokacji pojawiać będzie się Zjawa, która może nieco przeszkadzać w sprawnym przebiegu pomocy — im szybciej zakończycie grę, tym mniejsze ryzyko małych katastrof.

Annika, Charlotte, Lotte — uratowanie pani Mamsen przed spotkaniem pierwszego stopnia z wrzątkiem to kwestia Waszej pomysłowości. Możecie użyć magii, wówczas obowiązują określone w mechanice progi, lub sprawności, aby ocalić ją przed niechybną katastrofą. W drugim przypadku próg powodzenia wynosi 40 z dodatnim modyfikatorem za użytą umiejętność (szybkość, udźwig). Nie obowiązuje dotychczasowa kolejka odpisów; im szybciej wykonacie zadanie, tym większe prawdopodobieństwo skutecznej pomocy.

Lotte — aby zgodnie z Twoim postem z Placu Mniejszego przekazać datek na zbiórkę, konieczne jest założenie rachunku bankowego i odliczenie przekazanej sumy od posiadanych funduszy.

Podsumowanie działań w lokacji: transport kostki brukowej, cegieł, drewna i dodatkowych materiałów budowlanych; pomoc merytoryczna, finansowa oraz duchowa dla przedstawicieli lokalnych przedsiębiorstw. Numery zadań ogólnoforumowego eventu "Pomożecie? Pomożemy!": 3, 4.
Zjawa
Wiek : 666
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
Przez krótką chwilę zastanawia się nad słowami Anniki i jej stwierdzeniem, jakoby staruszka czym prędzej mogła wrócić do pracy. Czy nie powinno być tak, by od pewnego wieku czarownicy nie musieli już czynnie pracować zawodowo, zwłaszcza mając trudności z poruszaniem i najpewniej postępującą też demencję? Czy dziadek Ronald ma w swoim planie wyborczym pomoc tej części społeczeństwa? Szczegóły nigdy przesadnie Charlotte nie interesowały, podobnie też jest dziś, kiedy kwituje swoje rozważania wzruszeniem ramion i powrotem do uśmiechania się pod publikę. Choć tyle może zrobić dla strudzonych pracowników.
Przy pomocy miarki, a także niezwykle uczynnych panów, udaje się pomierzyć przestrzenie po wybitych oknach. Zazwyczaj przyciągająca podobne problemy zaklinaczka, wyjątkowym łutem szczęścia nie kaleczy się w żaden palców i nie wywołuje wśród zebranej wcale-nie-publiki zbędnego ”Owww”, jakie mogło się komuś wyrwać w geście współczucia. Panna Williamson waha się, czy bardziej zdenerwowałaby się, gdyby dała społeczeństwu dodatkowy powód, by uważali ją za bezbronną ofiarę losu czy też gdyby uznano ją za mało pomocną podczas zakrojonej na szeroką skalę akcji dobroczynnej? Żadna z tych opcji nie jest atrakcyjna, szczęśliwie z zamyślenia wyrywa ją głos kuzynki.
- No tak, atencja rzeczą świętą - przytakuje cicho rozbawionym tonem, zgadzając się z Anniką. Domyśla się, że gapie zebrali się wokół nie dlatego, że koniecznie chcą pomóc w odbudowie sklepiku z dewocjonaliami, co aby dowiedzieć się, czy zawarte na łamach Zwierciadła plotki o domniemanej ciąży panny Williamson są prawdziwe. Zaklinaczka usłużnie, choć wcale-nie-nachalnie ustawia się przodem do zebranych i wspiera ręce na biodrach, by przedstawić wszystkim podkreśloną ciasnym paskiem wąską talię. Kiwa też w tym czasie głową w stronę wolontariuszy, dając aprobatę dla ich niezwykłego zaangażowania.
To nie samo hasło “herbata” sprawia, że Charlotte decyduje się wejść z powrotem do sklepu, a myśl, że będzie trzeba w tej całej dobroczynnej akcji pomóc. Jak się lepiej przyczynić do utrzymania pozorów uczynnej panny, dając potencjalnym dziennikarzom temat do wzmianki w gazecie, jeśli nie dzieląc się na pokaz dobrocią serca?
- Pomogę im - rzuca tylko do Anniki i kieruje swoje kroki ku wnętrzu sklepu, gdzie staruszka właśnie udaje się na zaplecze w celu postawienia czajnika na gazie.
- Doskonały pomysł, Lotte. Wszystkim z pewnością przyda się ciepły napój ku pokrzepieniu serc - komplementuje nie bez szczerości, zwracając się do jasnowłosej czarownicy. - Dzięki, że jesteś, bez ciebie nie dałybyśmy rady - dodaje ściszonym głosem, bo w istocie gdyby nie panienka Overtone, któraś z nich musiałaby przyjąć na siebie kontakt z panią Mamsen.
I kiedy wszystko wskazuje na to, że zaraz ich praca dobiegnie końca i będzie można skupić się na kubku pełnym parującej herbaty, rodzi się potencjalna tragedia. Krocząca ku nim staruszka z zawieszonym w powietrzu czajnikiem jest widokiem mrożącym krew w żyłach. W każdej innej sytuacji Charlotte pozostawiłaby ją samej sobie, z perspektywy obserwatora rozkoszując się fatalnym widokiem, jednak szczątkowa przyzwoitość nakazuje zareagować. Zaklinaczka rzuca się do przodu, chwytając staruszkę za ramię i z zamiarem pociągnięcia ją w swoją stronę, by uchronić ją przed rozlewającym się na czubku głowy wrzątkiem. Jeszcze tego im brakuje, wzywania karetki, bądź kolejnego zgonu.

| st40; k100+7
charlotte williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Charlotte Williamson' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 57
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Annika Faust
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
Spisane wymiary szyb Annika przekazała jednemu z wolontariuszy z prośbą o jak najszybsze ich wstawienie, a do tego czasu zabezpieczenie całości przed ciekawskimi rączkami. Mieli już prawie wszystko, nawet pomysł na zajęcie czymś pani Mamsen. Co mogłoby pójść nie tak?
Niektórym po prostu przeznaczone było pracować do końca swoich dni – z różnych powodów. A Annika jak nikt była w stanie zrozumieć podejście pani Mamsen, dla której sklepik był wszystkim; treścią życia, sposobem na poczucie łączności ze światem i jedynym, czemu warto się oddawać. Utrata jednej z niewielu rzeczy przynoszących największą satysfakcję potrafiła naprawdę dać się we znaki. To i kobiecina lamentowała nawet nad uszkodzoną figurką Lucyfera, co stała się relikwią opłakanego losu jej budowanej w pocie czoła działalności gospodarczej i witryny stawianej jeszcze przez jej ojca.
W obliczu tego wszystkiego ich własne życiowe dramaty związane z towarzyskimi ploteczkami i urojonymi ciążami odrobinę traciły na znaczeniu. Jednak wciąż nie można było im odmówić istotności. Nawet, jeżeli świat gdzieś pomiędzy jednym, a drugim postanowił nieco zachwiać się w posadach.
Nie zazdroszczę – mruknęła półgębkiem, zbierając z najbliższej okolicy porozsypywane małe dzieła sztuki w postaci amuletów, figurek i innego dobra, które powinno wreszcie wrócić do sklepu. Choćby w stanie uszkodzonym – może przynajmniej część w przyszłości uda się naprawić. Tymczasem niejeden zaczynał powoli wątpić w rozsiewaną plotkę, konfrontując się z faktem niezaprzeczalnym – Charlotte w formie była niezłej, co udowodniła szybciej, niż jeden z pracusiów zdążył odwołać swoje dormi.
Annika zdążyła tylko ułamkiem świadomości zarejestrować wirujący w powietrzu czajniczek, gdy Charlotte już wyciągała za ramię zszokowaną panią Mamsen. Mężczyźni wydali z siebie zduszone okrzyki zaskoczenia, a Myrtle nawet cały, pełnoprawny okrzyk, gdy rozgrzane narzędzie mordu upadło pod ich stopami.
Nie było to niestety ani odpowiednie miejsce, ani czas, ani nawet towarzystwo na żart o czajniczku Russela, a szkoda. Zamiast tego Annika znalazła się szybko przy kobiecie.
Nic się pani nie stało? – Przyjrzała się jej uważnie, by upewnić się, że nie ucierpiała w wyniku niefortunnego zdarzenia – może panią stąd zabierzemy, pozwolimy odpocząć… – Podniosła ostrożnie czajnik–sprawcę zamieszania, by odstawić go na miejsce wraz z tym, co ocaliła z gruzów i spojrzała po twarzach kompanek. Czy nie lepiej byłoby już się stąd zawijać?
Annika Faust
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Zjawa
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
Mordercze czajniczki czyhały na nieostrożnych, ale dziś nikt nie padł ich ofiarą — ten lewitujący w powietrzu nad niczego nieświadomą staruszką musiał obejść się smakiem na zasianie odrobiny destrukcji w i tak zdewastowanym wnętrzu. Szybka reakcja Charlotte ocaliła panią Mamsen przed niechybną wizytą w szpitalu; zamiast rozlanego na staruszkę wrzątku i naturalnej konsekwencji krzyku chwilę po, był tylko głuchy brzęk upadającego naczynia. Sprawca zamieszania wyglądał prawie niewinnie — podnosząca go Annika dzięki ostrożnemu chwytowi uniknęła poparzenia dłoni, a odstawienie go poza zasięg niesfornych czarów i nieświadomych niczego staruszek wydawało się najrozsądniejszym wyjściem, przynajmniej dopóki—
O Lucyferze, panie nasz, cóżem ci uczyniła! — głos pani Mamsen — wyższy o kilka tonów i niebezpiecznie podobny do dźwięku, który mógłby wydawać zatkany gwizdek morderczego czajniczka, zawodził tak, jakby staruszka naprawdę padła ofiarą poparzenia. Na jej ciele nie było żadnego śladu; nawet kropla wrzątku nie opadła na skórę, co mogło oznaczać wyłącznie jedno — przedhisteryjny stan, w który właśnie zaczęła wpadać, był efektem szoku ostatnich dni. Szarpnięcie Charlotte musiało w niej coś rozbudzić; a może to widok czajnika, który łupnął o ziemię w miejscu, gdzie jeszcze przed momentem stała?
Ktoś nieszczególnie subtelny mógłby uznać, że czajniczek przelał czarę goryczy; przelał na pewno cierpliwość pani Mamsen — bo teraz, na środku ulicy, z palcami wplątanymi we włosy na skroniach i twarzą bledszą od perspektyw przywrócenia sklepikowi świetności, zawodziła swoje niezawodne:
O Lucyferze, panie nasz, cóżem ci uczyniła!
I nic nie wskazywało na to, żeby miała przestać; przynajmniej nie bez odrobiny pomocy z zewnątrz. To mógł być ostatni akt łaski: czas płynął nieubłagalnie, od południa minęły już ponad dwie godziny; każda z obecnych przedstawicielek Kręgu rozumiała, że czas to cenna waluta — straciły jej wystarczająco wiele.

Annika posiada już niezbędne minimum postów, Charlotte do rozliczenia wątku potrzebuje jednego. Do 03.11. (piątek) każda z postaci, która nie osiągnęła pięciu postów w tej rozgrywce i chciałaby wykorzystać ją do rozliczenia osiągnięcia udziału w ogólnoforumowym evencie, ma ostatnią szansę, aby to zrobić. Kolejny post Zjawy będzie postem zt dla każdej postaci bez względu na ilość postów w tej lokacji.

Annika, Charlotte, Lotte — czajnikowe zagrożenie zostało zażegnane, ale pani Mamsen — całkiem słusznie — ma wszystkiego po dziurki w starczym nosie; uspokojenie jej będzie wymagało adekwatnego użycia statystyki charyzmy lub magii. W pierwszym przypadku należy osiągnąć próg 40 z dodatnim modyfikatorem za użytą umiejętność (aktorstwo, perswazja) — w przypadku użycia czarów, progi określone zostały w księdze magii.
Zjawa
Wiek : 666
Lotte Overtone
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t254-charlotte-overtone
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t499-lotte-overtone
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t494-lotte-overtone
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t498-poczta-lotte-overtone
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1390-rachunek-bankowy-lotte-overtone
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t254-charlotte-overtone
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t499-lotte-overtone
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t494-lotte-overtone
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t498-poczta-lotte-overtone
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1390-rachunek-bankowy-lotte-overtone
Wyglądać ładnie, uśmiechać się ładnie, mówić równie ładnie — to wszystko było standardową procedurą opatentowaną przez Overtonów od czasu samej drogiej Charlotte Overtone oraz jej małej fortuny, aczkolwiek jej skromna imienniczka znajdująca się w sklepie pozwoliła sobie udoskonalić ową formułę i zamienić ładne na piękne oraz perfekcyjne. Ale czy ktoś mógłby to docenić? Czy ktoś posiadał równie wprawne oko, ucho oraz estetykę? Zmarnowana sprawa, podsumowałaby generalnie syrenka, gdyby tak nie próbowała udobruchać staruszki wychodząc z genialną inicjatywą dla społeczności i własnego wizerunku. Zrobienie herbaty było przecież banalnie proste (woda, herbata i mikrofalówka. Chociaż sama preferowała wersję: polecenie i pokojówka. Prawie zarymowane), noszenie zaś napoju nie należało do trudnych zajęć, zwłaszcza jeśli młodzi czarownicy rozsiani byli wokół. Problem w tym, iż blondyneczka nie przewidziała w całej tej zmyślnej idei dwóch zmiennych: ludzi oraz ludzi pracujących. Pierwszą opcją była panna Williamson, która na moment rozproszyła uwagę, lekkie zmarszczenie brwi i nieśmiałe kiwnięcie główką idealnie zamaskowało lekką irytację, która jak igiełki kąsała skórę aktoreczki. Niemniej była dzisiaj wyjątkowo łaskawa, a także poniekąd leniwa, stąd też skłonna była podzielić się owocami swojego geniuszu. Niestety, tutaj nastąpiła zmienna numer dwa: ludzie pracujący, ponieważ fiasko z zaklęciem niemal doprowadziło do tragedii. Lotte zdołała jedynie małymi dłońmi zasłonić usta, gdy Williamson ocaliła staruszkę przed kąpielą we wrzątku. Doprawdy! To nie jest...któryś tam wiek, żeby sądzić sędziwe czarownice! Kolejne sekundy nieco zmieniły jej zdanie, gdy pani Mamsen wpadła w histerię i to na zewnątrz.
Nie chce się ośmieszyć, powiedziała Lotte#1 w jej głowie nawijając na smukły paluszek złoty lok. Ale nie możemy tego tak zostawić, to okrutne, uświadamia Lotte#2 przeglądając się w widmowym lusterku. Powinnam kupić nowe buty, stwierdza Lotte#3 przeglądając Vogue, co nie jest na pewno pomocne, acz w jakiś sposób pokrzepiające. A poza tym, powinna kupić nowe buty. Duh. Głęboki wdech, cicha prośba kwili w środku dziewczątka w obawie, że jednak się zbłaźni, acz pojawia się u boku starszej kobiety. Małe dłonie delikatnie muskają ramię, acz nie sięgają rąk wplecionych w siwe kosmyki, nie chciała ryzykować ewentualnego uderzenia za próbę inwazji w przestrzeń osobistą.
Pani Mamsen — jest delikatność w tonie jej głosu, jest też nieposkromiony smutek odbijający się w szarych oczach, w wykrzywionych ustach wygiętych w podkówkę — Pani Mamsen, tak bardzo mi przykro, nie zasługuje pani na to, co się wydarzyło — jest w tym jakaś gorycz, poparta przygryzieniem dolnej wargi w wyrazie niepewności — Nikt nie zasłużył — dodaje, rozglądając się z szeroko otwartymi oczami, nieco zaszklonymi, acz nie na tyle, by ktoś mógł uznać ją za mazgaja, ni jedna łza nie umknie z jej oczu. Tusz do rzęs nie był wodoodporny! — Ale Lucyfer zdołał roztoczyć nad panią opiekę, nad wszystkimi ocalałymi. Nie uczyniła mu pani żadnej obrazy. Byłoby nią poddanie się. Los wystawia nas na wiele prób — i aniołów gotowych dusić oraz porywać młode dziewczęta — Jednak wspólnie potrafimy jakoś je przetrwać. Była pani bardzo dzielna. Proszę być dzielną jeszcze przez chwilę. Jest to trudne, jednak wszyscy gotowi są tutaj pomóc — waha się przez chwilę, przekręca głowę na bok, przez co wygląda nie tylko niewinnie, lecz również pokazuje swój lepszy profil — Pani sklep zostanie naprawiony. Nieszczęsny czajnik zapomniany. Jest pani bezpieczna, panna Williamson zadbała o to osobiście, pani Faust dopilnowała, aby prace przy pani sklepie szły jak najbardziej sprawnie — co powinna dodać? Nie lubiła zajęć z improwizacji — Wiem, że brzmi to teraz strasznie, ale naprawdę...wszystko będzie dobrze. Proszę mieć wiarę — spuszczony wzrok, ściągnięte ramiona, słodka pewność, że to, co mówi jest słuszne i właściwe — Proszę pozwolić się odprowadzić, niech trochę pani odpocznie — i zejście ze sceny, poparte gotowością, by pomóc kobiecie wstać. Czy jednak jej wystąpienie było wystarczające? Czy zawodzenie się skończyło? Czy głupi fotograf uchwycił jej dobrą stronę, czyli w zasadzie każdą? Tyle pytań, tyle trosk.

| aktorstwo II, perswazja II (ale jeśli mogę użyć tylko jednego, to niech będzie aktorstwo II). Próg 40 +20 za charyzmę. Rzut poniżej.
I swear to god kostki, jeśli mnie ośmieszycie, to koniec z tym wszystkim.
Lotte Overtone
Wiek : 21
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : NORTH HOATLILP
Zawód : Debiutantka w rodzinnym teatrze
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Lotte Overtone' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 69
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
W jednej chwili czas jakby spowolnił, dając okazję wszystkim zebranym w uliczce Czarowników osobom na podziwianie akcji ratunkowej. Charlotte odnajduje w sobie wątpliwej jakości ludzkie odruchy, jakich szczątkowa ilość jest wystarczająca, by uchronić niczego nieświadomą kobietę przed fatalną porażką. Oczami wyobraźni widzi już tragedię godną sceny w podłym horrorze. Rozdzierający przestrzeń wokół wrzask, swąd topiącej się skóry — to właśnie to skojarzenie popycha Charlotte najmocniej, by wyciągnąć szybko rękę i pociągnąć staruszkę ku sobie. Bohaterskość, wybrzmiewa już w wyobraźni nagłówek, przylepiona do zaklinaczki etykietka, jakiej usilnie próbuje się pozbyć, nie przyznając do tego, co dobre. Rodzice i tak nie będą dumni.
W zielonych tęczówkach Charlotte pojawia się zdumienie na widok wychodzącej przed sklep właścicielki, ale i na brzmienie lamentujących słów. ”Jeszcze tego brakowało”, przemyka przez myśl zaklinaczki i dochodzi ona do wniosku, że powinna czym prędzej opuścić ten lokal. Lotte jest jednak doskonałą osobą na odpowiednim miejscu i ratuje je wszystkie z opresji. Kto by pomyślał, że ta, której obecność początkowo Charlotte podważała, okaże się mimo wszystko przydatna, ale i niezbędna. Kto inny miałby zająć się uspokajaniem pani Mamsen? Annika, która jako pierwsza chowa się za winklem, licząc, że staruszka jej nie zobaczy? A może sama ciemnowłosa studentka, w głowie której rodzą się kolejne sposoby na przyzwanie demonów, gotowych obrócić cały sklepik z dewocjonaliami w gruzy? Słodki głosik aktoreczki jest tym, co idealnie koi zmysły, prowadząc do uspokojenia starszej pani, która jedyne, czego teraz potrzebuje, to dłuższa chwila na zapleczu, najlepiej z dala od wszelkich niebezpiecznych sprzętów.
- Fantastycznie - zdają się mówić poruszające wargi Williamson, kiedy zwraca się do swojej imienniczki. - Zbierajmy się stąd - dodaje już teatralnym szeptem, by mieć pewność, że ta ją usłyszy i czym prędzej opuści wysprzątany lokal. Praca nad ogarnięciem sklepowej przestrzeni poszła względnie dobrze, i trzy czarownice nie mają tu już nic więcej do zrobienia. Pozostaje się ewakuować. Charlotte przenosi swój wzrok na Annikę i kiwa jej przelotnie głową, wyrażając gotowość do opuszczenia uliczki Czarowników. Stojąc u jej boku odczekuje jeszcze chwilę, aż dołączy do nich młoda Overtone, by następnie pod ukradkowym spojrzeniem gapiów ruszyć w stronę placu, gdzie dzieje się reszta przyjęcia.

| zt dla Charlotte i Anniki
charlotte williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Lotte Overtone
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t254-charlotte-overtone
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t499-lotte-overtone
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t494-lotte-overtone
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t498-poczta-lotte-overtone
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1390-rachunek-bankowy-lotte-overtone
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t254-charlotte-overtone
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t499-lotte-overtone
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t494-lotte-overtone
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t498-poczta-lotte-overtone
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1390-rachunek-bankowy-lotte-overtone
Serce zamiera na kilka uderzeń, oddech zostaje wstrzymany zarówno własny, jak i widmowej publiczności roszczącej sobie miejsce w umyśle młodziutkiej panienki. Nawet trzy Lotte wewnątrz niej — choć tych bywa nawet więcej, gdy musi się szczególnie wysilać — oderwały się od swoich nieistniejących zajęć. Czujne, uważne, mrużące oczy, kalkulujące kolejny ruch. Ale słowa płyną, miękko, słodko, tkają wizję, koją, uspokajają. Taki miał być przekaz, tak powinno być. Jest w niej też lęk, gdzieś tam głęboko skryty, któremu nie pozwoli wyjść na światło dzienne nigdy. Że może robi z siebie głuptasa, że może to co mówi nie ma najmniejszego sensu. Jednak duma oraz wybujałe ego są większe, pycha sądzi, że nawet jeśli plecie trzy po trzy to to nic takiego, jest w końcu Overtonem, jest również piękna a wiadomo, że piękni ludzie mają lepiej. Nawet jeśli nie do końca są ludźmi. Drżące westchnienie wylatuje spomiędzy ust, troska gnieździ się w szarości oczu, kiedy niewinnie rozgląda się po otoczeniu, pozwalając by róż zrosił blade policzki. Jakby dopiero w pełni pojęła, że wokół lamentującej staruszki są zgromadzeni jeszcze inni czarownicy. Knykcie początkowo uciekają do warg, gotowe skryć je w fałszywym (acz jakże przekonującym!) zawstydzeniu, nim raz jeszcze pochyli się nad kobietą.
Pani Mamsen, pomogę pani wstać — proponuje łagodnie, grzecznie, w jej stronę wyciągając szczupły nadgarstek, na którym może się wesprzeć. Syrenka nie jest silna, jest niziutka oraz drobna, stąd jakaś dobra dusza lituje się nad dziewczątkiem i oferuje swoją pomoc z drugiej strony pani Mamsen. Ta nie krzyczy już, nie zawodzi, aczkolwiek jest nadal roztrzęsiona. Trochę to wszystko jakieś takie męczące jest, jednak Lottie postanawia być dzielna. Nie będzie narzekać, jeszcze nie. Złota główka odwraca się w stronę Anniki oraz Charlotte, które gotowe są zmyć się jak najszybciej z tego miejsca. Pochwała rzucona przez Williamsonównę nie grzeje serca, niemniej na śliczną buzię wpływa urokliwy, wciąż nasączony nieśmiałością uśmiech — Odprowadzę najpierw panią Mamsen i upewnię się, że ktoś będzie nad nią czuwał. Idźcie pierwsze — mówi miękko, zaraz to uwagę skupiając na przyczynie jej dzisiejszej wieczornej migreny, którą zagłuszy butelką szampana i kanapeczkami z kawiorem oraz zielonym ogórkiem. I widownia w jej głowie prawdziwie szaleje, albowiem dała najpiękniejsze przedstawienie z możliwych. Dobrze wychowanej panny, która dobro innych przedkłada ponad swoje. Wzruszające. Plan był prosty. Odprowadzić starowinkę, usadzić w jednym miejscu, wykorzystać kogoś do bycia niańką i zmyć się wzorem swoich towarzyszek. Easy peasy lemon squeeze. Czy jakoś tak.

| aktorstwo II
Lotte Overtone
Wiek : 21
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : NORTH HOATLILP
Zawód : Debiutantka w rodzinnym teatrze
Zjawa
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
Każdy ma takie dni. Dni, gdy wszystko idzie nie po przewodniej myśli, a najmniejsze przewinienie może zaburzyć i tak chwiejną już równowagę. Pani Mamsen właśnie przez taki dzień przechodziła — publicznie i z licznymi świadkami. Wzywanie Lucyfera, zadawanie mu pytań, na które nie miał jak udzielić odpowiedzi, było kontrproduktywne. W przeciwieństwie do pomocy, którą zdecydowała się udzielić przedstawicielka rodziny Overtone.

Złote słowa — niemal tak samo piękne i miękkie, jak włosy właścicielki — płynęły z syrenich ust w stronę kobiecych uszu. Płynęły gładko i empatycznie, dostarczając jej dokładnie tego, czego potrzebowała — otuchy. Ta kiwała głową, jakby mechanicznie i odruchowo, chociaż rozluźniające się mięśnie jej twarzy mogły sugerować, że faktycznie przyswaja do siebie słowa Lotte. Drobna pomoc, słowo otuchy i pocieszenia, może zdziałać — cóż, Lucyfer wybaczy — cuda.

Podobnie jak smukła rączka panny Overtone, wznosząca upadłą kobietę ku górze.

Nikt nie zasłużył, to prawda, to prawda — mówi kobieta, podnosząc się wraz z pomocą złotowłosej piękności. — Taka tragedia...

Ciężko było stwierdzić, czy mówi o wydarzeniach sprzed tygodnia, kataklizmie, który przeszedł przez Deadberry czy może swoim czajniczku. Cokolwiek było największym zmartwieniem kobiety, zdawało się skutecznie odchodzić w niepamięć za pomocą kwiecistej przemowy młodej debiutantki. Zadebiutowała w teatrze, a teraz zadebiutowała na ulicach Saint Fall niemal tak samo płynnie, jak w ciepłych wodach oceanu.

Dziękuję — chwyciła kobieta dziewczęcą dłoń, w geście jakby dziękczynnym, a kilku gapiów dookoła zrobiło wymowne oh, łapiąc się (metaforycznie, jak i dosłownie) za serca. Cudowna scena międzyklasowej współpracy, historia, którą ktoś powinien napisać, a jeszcze ktoś inny — idealnie zagrać. — Jest pani bardzo mądra.

Overtonowie z tego byli przecież znani, prawda?

We Zjawę wcieliła się wyjątkowo Lyra Vandenberg i nie ma ona nic wspólnego z organizatorem eventu, którego przeprasza za pożyczenie na chwilę NPC. Wszystko w dobrej wierze, aby Lotte mogła ukończyć wątek z piękną liczbą pięciu postów. Ta konkretna Zjawa nie kontynuuje gry w temacie.
Zjawa
Wiek : 666
Lotte Overtone
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t254-charlotte-overtone
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t499-lotte-overtone
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t494-lotte-overtone
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t498-poczta-lotte-overtone
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1390-rachunek-bankowy-lotte-overtone
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t254-charlotte-overtone
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t499-lotte-overtone
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t494-lotte-overtone
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t498-poczta-lotte-overtone
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1390-rachunek-bankowy-lotte-overtone
Życie jest największą sceną, na której przyjdzie ci zagrać — słowa tatusia rozlegają się echem w przestrzeniach syreniego umysłu, ciepłym płaszczykiem otuchy otulając trzepoczące w piersi serce dziewczątka. Jakże była mu wdzięczna za tę naukę wpajaną od najmłodszych lat, jakże łatwo było jej przyswoić obecność masek nakładanych na prześliczną buzię, zawsze dobieranych odpowiednio do okoliczności. Teraz ukształtowała ją na uosobienie niewinności, wrażliwości tak ogromnej niż niejedno oko zdołało zaszklić się we wzruszeniu. Jakże łagodnie niczym łania prezentowała się z kaskadą miękkich pukli opadających na ramię, z przechyloną w trosce główką skierowaną ku staruszce klęczącej na ziemi. Ciepło srebrnego spojrzenia nie traciło na swej intensywności, chociaż smutek niczym diamentowe skry krążył wokół czerni źrenic. Prezentowała się perfekcyjnie, stworzenie utkane z dobroci, niezostawiające za sobą w lekceważeniu pokrzywdzonych w imię przyziemnych przyjemności. Czy szanowny wuj Nestor doceni jej wysiłek? Oby, inaczej będzie bardzo nieszczęśliwa, a kaprysy aktorki należały do wyjątkowo niedogodnych, zwykle dla służby. I dla znielubianej kuzynki, którą obdarzała wtedy subtelnymi kopnięciami pod stołem, byleby tylko łokciem strąciła kieliszek wina narażając się tym samym na śmieszność. Tak czy inaczej, uczyniła wszystko, co w swojej mocy oraz z niewielkim wysiłkiem, idealnie tak jak lubiła. Zachowywała więc nadzwyczajną ostrożność pomagając wstać kobiecie, skromnie spuszczając przy tym wzrok na pochwałę padającą z jej strony, jakby nie zasługiwała na tak oczywiste stwierdzenie. Nieśmiały uśmiech podbity pogodą tysiąca słoń ozdobił lica panienki, kiedy ofiarowując swoje szczuplutkie ramie jako wsparcie, poprowadziła panią Mamsen z powrotem do zrujnowanego sklepiku. Upewniwszy się, iż staruszka zajęła miejsce względnie wygodne i nade wszystko stabilne, co równało się z bezpieczeństwem, zdołała odwrócić się i przybrać zaskoczoną minę, gdy sąsiadki z lokalu obok zmartwione wyraźnie losem współtowarzyszki zdecydowały wspomóc pannę Overtone. To z ich pomocą w dłoniach Myrtle znalazł się kubek herbaty, a poruszone zatroskaniem artystki zdołały nawet ją zapewnić, iż będą towarzyszyć Mamsen dopóki ta nie poczuje się znowu na siłach. Ach, jakże wdzięcznie im dziękowała i jak rozkosznie pożegnała się ze starowinką, raz jeszcze zaszczycając babcine ramię dotykiem drobnej rączki. Wychodząc z przybytku, pozwoliła sobie na krótkie przystanięcie tuż za drzwiami, zerkając grzecznie po tych, którzy raz jeszcze wzięli się za swoje obowiązki, uznając zbiegowisko za zakończone.
Dziękuję wam wszystkim za waszą ciężką pracę, niech Lucyfer ma was w swojej opiece — odzywa się ze słodyczą, mogącą skruszyć nawet najbardziej zatwardziałe serca, a równie słodki uśmiech wygina syrenie usteczka. Nie przeprasza za to, że nie może im bardziej pomóc, nie potrafi, a może zwyczajnie nie chce, albo po prostu to nie wypada. Przedstawiciele Kręgu mieli wszak zupełnie inne obowiązki, jak na przykład przyjęcia. Odpowiadając na pożegnania rzucane w jej stronę, ruszyła spokojnym krokiem ku wyjściu z Uliczki Czarodziejów, koniec dobrych uczynków na dzisiaj, mogła dołączyć do reszty.

| zt dla Lotte z jej cudownym aktorstwem II
Lotte Overtone
Wiek : 21
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : NORTH HOATLILP
Zawód : Debiutantka w rodzinnym teatrze
Zjawa
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
Upadłe staruszki, złote uśmiechy i serca w tym samym odcieniu — zaskakujące, ile może wydarzyć się w zakątku Dedberry, w którym łatwo zapomnieć o losie maluczkich przedsiębiorców. Od zrujnowanych sklepików, przez czyhające na chwilę nieostrożności, lewitujące czajniczki aż po odkrywanie twardości bruku; jawna niesprawiedliwość losu wystawiła panią Mamsen i jej wiarę na próbę, na którą nie powinna być wystawiana żadna czarownica w jej wieku. Szkody materialne wycenić łatwo, o tych poniesionych na duszy nie mówi się nigdy; jaka przyszłość (poza tym, że bardzo, bardzo smutna i bardzo, bardzo histeryczna) czekałaby na staruszkę, gdyby nie niewątpliwa otucha niesiona przez panienkę Overtone? Charlotte i Annika wykonały swoją część pomocy Deadberry, powracając do zobowiązań, które czekały poza Uliczką Czarodziejów — Lotte do wykonania miała ostatni spektakl, w którym otrzymała rolę główną. Pani Mamsen, nieco wbrew własnej woli i zdecydowanie nieświadomie, zaczęła pełnić w tym przedstawieniu rolę epizodyczną; kto wie, ilu minut zabrakło, żeby stała się rekwizytem.
Fakty pozostawały jednak faktami — to za sprawą panienki Overtone w sercu staruszki znów zawitał spokój i nadzieja, a zachwiana wiara odnalazła silne podwaliny w zrozumieniu i uśmiechu młodziutkiej czarownicy. Magia nie zawsze dokonywała się za pomocą faktycznych czarów i rytuałów; czasem była zdaniem wypowiedzianym w odpowiednim momencie, tonem głosu zaklętym w należytą ilość troski albo drgnięciem kącików ust, w których zawierało się całe współczucie świata — na temat tego rodzaju zaklęć rodzina Overtone znała się lepiej niż ktokolwiek inny, a Lotte jedynie utrwaliła tę prawdę w pozornie zapomnianym zakątku Deadberry.
Prawda była taka — i nie musiała wybrzmiewać głośno, ale wracająca do swoich zobowiązań panienka Overtone doskonale o tym wiedziała, podobnie jak gruchające nad starowinką sąsiadki — że jej pomoc nie zostanie zapomniana nigdy; przynajmniej dopóki pani Mamsen kroczyła po tym świecie. Niewiele wskazywało na to, żeby gdziekolwiek się wybierała — skoro nie pokonał jej zrujnowany biznes, upadek i lewitujący wrzątek, po dzisiejszym popołudniu nie pokona jej absolutnie nic.

W związku z oficjalnym zakończeniem minieventu oraz sukcesem pomocy obu grup, temat zostaje zwolniony.
Zjawa
Wiek : 666
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 189
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 5
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 189
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 5
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
19 — IV — 1985

Parująca sterta faktów.
Dziewiętnasty kwietnia, gwieździsta noc i Deadberry, które wyglądało jak nabazgrane pastelowymi flamastrami przez przerośnięte, nadpobudliwe dziecko. Gdzieś z oddali dolatywały przytłumione przez ściany i odległość dźwięki; muzyka, krótkie śmiechy, echo rozmów, a wszystko unurzane w kwasie histerii, która nie opuszczała Saint Fall od ponad miesiąca. Przez ten szum, przez zupę z głosów i kroków, trzasków zamykanych drzwi i tłuczonych butelek, przemykał późny wieczór. Niespełna godzina do północy; czarownicy wylewali się z ciepłych ścian domów w przytłumione światła i ciemność, w rozpoczynający się weekend, w wielką niewiadomą tego, kto może czekać pod ścianą.
Ta noc na Ulicy Rzemieślniczej zahaczyła o bezpieczeństwo; do magicznej dzielnicy wchodzi Czyściciel i Sumienna, i—
Co dalej, pokaże czas; suche fakty na raporcie odcisnęły pieczęć w myślach, ale nie znały przyszłości. Niewiadoma ukrywała się między budynkami Deadberry, które — jak całe Saint Fall — miało dobowe cykle. W konkretnych częściach miasta gorączka piątkowej nocy zaczynała się, szczytowała i kończyła o konkretnych godzinach.
Bez względu na skalę zniszczeń, Deadberry zawsze poddawało się ostatnie; wiedział o tym Williamson, wiedziała też—
Carter — i nic więcej — żadnego co u ciebie?, nawet pół wyglądasz, jakbyś była naocznym świadkiem zderzenia Gabriela z framugą (zajebiście), ani ćwierć zapalisz? Papieros w jego ustach rozpalił się w dopowiedzeniu na niewypowiedziane — czerwone oczko w mroku. Sygnalizacja świetlna, która nigdy nie zmieni się na zielone; zawsze krzyczy stop. Stop — bo kwiecień przewalał się przed magiczną dzielnicę; stop — bo poharatane po lutym miasto uśmiechało się do rozgwieżdżonego nieba wyszczerbionym uśmiechem wielbiciela cracku.
Stop — bo to nie towarzyskie spotkanie w wyblakłym świetle ulicznych lamp, ale praca; służba utkana z czerni i obowiązku.
Informator mówił, że nasz lokalny dystrybutor pojawia się zwykle po północy — unoszenie nadgarstka na wysokość oczu było zbędne — Williamson odmierzał czas wypalonymi papierosami i odległą czkawką zmęczonej dzielnicy. To nie Deadberry, które zapamiętał jeszcze z grudnia; to klisza, karykaturka, połamana makieta, w którą ktoś powciskał ludzi—figurki i powiedział: idźcie, jest weekend.
Jest piątek wieczór i humor nie—gituwa; spragnieni przygód bywalcy lokalnych pubów to odsetek zwykłych tłumów, do połowy puste bary częściej wybrzmiewają echem zbyt głośniej muzyki niż wszczynanymi o honor drużyn sportowych burd. Główne siły nocy niedługo przetoczą się do Alive Berry, ale Carter i Williamson będą musieli obejść się smakiem; nie dla nich parkiet wypełniony spoconymi ciałami.
Człowiek, na którego polowali, rewir miał tutaj.
Póki co, brak ruchu — przez ulicę cienie przemykały w grupkach — na notatce do Judith napisał 23:33, ale sam zjawił się pół godziny wcześniej; karma to kapryśna kotka o nieregulowanym trybie doby, a pech lubi kręcić bicze z gówna i żarty z niczego — gdyby nie nadgorliwość, Kevin mógłby zjawić się na warcie wcześniej i zniknąć zanim na miejsce dotrą gwardziści.
Będziesz mieć czas na burbon? Jestem ci winien za krwisty prezent.
Fiolka z juchą magicznego łosia; chciałby powiedzieć, że to najdziwniejsze, co dostał w tym roku, ale mierny z niego kłamca.
Trudno pokonać rozmowną muszlę.

Judith, witaj w Kryminalnych zagadkach Deadberry: zapoznaj się z raportem, którego kopię mogłaś znaleźć dwa dni wcześniej w swojej szafce w Kazamacie razem z krótką notatką od Williamsona o dniu i godzinie śledztwa. Po przeczytaniu, kopia uległa samozapłonowi, a Tobie pozostało stawić się w wyznaczonym miejscu i czasie — podejrzany jeszcze się nie pojawił, ale oboje możemy być pewni jednego: ma pentakl i nie zawaha się go użyć (my, na szczęście, też nie).
Barnaby Williamson
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii