Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Stołówka
Stołówka szpitalna jest oazą spokoju w dynamicznym otoczeniu medycznego szpitala. W momencie przekroczenia progu tej niewielkiej, pacjenci, personel medyczny i odwiedzający wchodzą do świata, gdzie aromat domowego gotowania miesza się z zapachem sterylności, z różnym dla żołądków efektem. Stoły ustawione w rzędy są przykryte prostymi białymi obrusami. Za barem można dostać tace z oszczędnymi, ale całkiem smacznymi posiłkami, a także gorącą kawę i herbatę, zapewniając choć chwilę ulgi w codziennej rutynie.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
3 — III — 1985

Odbicie w drzwiach szpitala wyglądało znajomo.
Kiedyś znał człowieka, który teraz przyglądał mu się z niewyraźnej tafli zabrudzonej szyby; magiczna służba zdrowia nie oszczędzała na pacjentach, czego nie dało się powiedzieć o regularnym myciu okien. Ciemne włosy, podkrążone oczy, zarost jak papier ścierny — okrąg wetkniętego między wargi papierosa rozżarzył się i zgasł; tytoń w płucach nie pozostawiał złudzeń.
Ten w lustrze to niestety ja; a świat za drzwiami szpitala to nowa rzeczywistość.
Obietnice uwiecznione na papierze, wczesnomarcowe wieczory uwiecznione we wspomnieniach, zmęczenie uwiecznione—
Wszędzie.
Nigdy nie dowie się, jakim cudem wypadł przekonująco przed dyżurną pielęgniarką; mógł pomóc mundur, mogło pudełko czekoladek — nalegam, siostro Marion, jak służba publiczna służbie publicznej — mogło nazwisko i krótka rozmowa w zasypiającym powoli szpitalu. Odwiedziny dobiegły końca kwadrans temu; tym razem mówił prawdę, kiedy nadgodziny i długi patrol połączyły się w wizję zatroskanego brata. Sześć minut i jedną obietnicę później — oczywiście, że zadzwonię do pani córki — Marion wyruszyła do jednej ze szpitalnych sal po Charlotte, a Barnaby na ziemię niczyją; stołówka była neutralnym gruntem poza spojrzeniem lekarza dyżurnego.
Od spotkania pod perłowymi łukami ich drogi rozbiegały się w przeciwnych kierunkach; ona — zajęta studiami, on — kolejnym śledztwem, oboje zawieszeni w niebycie, który oddzielał Blossomfall od Staromiejskiej. Nagle nadszedł koniec lutego; nagle był dwudziesty szósty; nagle skończył się znany świat.
Pięć dni później kontrolowany chaos wciąż był właśnie tym — chaosem; widok Charlotte w szpitalnym świetle jedynie dolał oliwy do rozlanego po Hellridge ognia. Nie miał pewności, czego się spodziewać; list od ojca — na dwie godziny przed, całkiem dosłownym, zapadnięciem się jego najstarszego syna pod ziemię — był niezawodnie jadowity. Charlotte jest w szpitalu, znów zawiodłeś, znów nie interesujesz się losem rodziny, znów rozczarowałeś, znów—
Dwa dni później list napisała sama; w z trudem nakreślonych słowach rozpoznał ten sam ból, bezradność i potrzebę wydostania się z tego miejsca, które teraz widział w jej twarzy — wciąż bladej, wciąż otulonej ciemnymi włosami, wciąż pięknej w ten sposób, w jaki piękne bywają posągi.  
Co można powiedzieć komuś, komu lata temu złożyło się obietnicę — będę nas chronić — i po raz kolejny pozwoliło, by świat ją złamał?  
Urocze ubranko. Nowa Prada? — szpitalne światło to niepochlebny sędzia — Charlotte wyglądała jak prześwietlona klisza; dużo cieni, mało blasku i wrażenie, że za moment zniknie z niewywołanego zdjęcia. Dłoń mimowolnie powędrowała do kieszeni; paczka papierosów, w przeciwieństwie do poczucia kontroli, była na miejscu.  
Mamy pół godziny — pudełko z ciastem opadło na brzydki blat — przynajmniej jest czysty; miesiąc temu były rozbawiony tą myślą, teraz zastanawiał się, czy gdyby rozsmarował na nim własne serce, zostałby jakikolwiek ślad; w końcu pustka nie zostawia żadnego. Williamson odsunął krzesło od stołu, wypełniając pustą stołówkę metalicznym echem zgrzytu. Zaciśnięta na oparciu dłoń nie poruszyła się; czekał, aż Charlotte zajmie wskazane miejsce.
Wyglądasz—
Wiele możliwych zakończeń tego zdania, żadne właściwe. Źle, strasznie, tragicznie; komplementy za pół dolara. Niezgorzej, całkiem znośnie, lepiej niż sądziłem; kłamstwa o jeszcze mniejszej wartości rynkowej. W szpitalnej ciszy późnego wieczoru — kiedy godziny wizyt dobiegły końca, a nazwisko, mundur i dawna przysługa otworzyły zamknięte drzwi — jego wydech przypominał krzyk.
Może powinien pokrzyczeć; cokolwiek nie utknęło w piersi dwudziestego szóstego lutego, nie zamierzało wyjść po dobroci.
Wyglądasz, jakbyś potrzebowała tego — w ceremonialnym uniesieniu papierowego wieczka brakuje tylko fanfar. Sekret opakowania to kawałek tortu, jeden widelczyk — do ciast, srebrny, zastawa autorstwa Goldsmitha; rodzeństwo Williamson potrafiło rozpoznać artystę po emblemacie — i równo złożone serwetki obok. Ujął je za róg; podniesione do góry ujawniły właściwą część niespodzianki. — I może tego?
Srebrno—brązowa, nieduża, za to napełniona po zakrętkę burbonem; piersiówki miały swój nieśmiały urok, zwłaszcza te przemycane do szpitala. Mógłby po prostu włożyć ją do kieszeni munduru, ale wtedy to nie byłby prezent — jedynie kontrabanda.
Bywały późne wieczory, kiedy tor logiki zaskakiwał nawet samego autora.
Siostra Marion to urocza kobieta. Bardzo chciała dotknąć odznaki.
Wspomniała przy okazji, że ma córkę, co prawda rozwódkę z dzieckiem, ale to szczegół; ma pan dzieci, panie Williamson?
Od parsknięcia śmiechem powstrzymała go tylko widmowa wizja nadchodzącej migreny — tak, wszystkie dorosłe.
Barnaby Williamson
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
Nie może zmrużyć oczu na długo po zamknięciu szpitala dla odwiedzających. Od kiedy potrafi wstać z łóżka i samodzielnie przejść do automatu z kawą, spędza wieczory na spacerach po umieralni, zaglądając do różnych sal - tam, gdzie wpuszczają. Wdaje się czasem w dyskusje, niechętnie zdradza powód swojej wizyty, za to z entuzjazmem słucha opowieści innych. Nieudane rytuały, starcia z bestiami (po spotkaniu z Remym woli już sama nie chodzić do lasu), złośliwość zazdrosnych małżonków. To podczas jednej z takich pogawędek łapie ją pielęgniarka i wskazuje przejście do stołówki.
- Masz gościa - mówi tylko, uśmiechając się tajemniczo.
Williamson obawia się już, że to matka zmieniła zdanie i czym prędzej musiała dostać się do córki, kiedy stając w drzwiach sali Charlie oddycha z ulgą. Barnaby zapowiedział się, że przyjdzie, ale widząc jak niewiele osób rzeczywiście do niej w ostatnich dniach dotarło, traciła z wolna nadzieję, że i ten się zjawi. Udowadniał jednak na każdym kroku, że nie należy go od razu przekreślać, bo niezależnie od skali problemu, znajdzie dla niej czas (Nawet jeśli ma to być w dalszej, niż bliższej przyszłości.)
- Podoba ci się? Może pozwolą mi zabrać je do domu - mówi z przekąsem, wolnym tempem podchodząc do stolika, by zająć miejsce na przysuniętym krześle. Wdzianko Charlotte dostaje na każdą okazję inne. Zielone do snu, niebieskie do badań, różowe przy leczniczych rytuałach. Dlaczego ma to tak istotne znaczenie? Tej tajemnicy nie udaje jej się dotąd rozwikłać.  - Widzę, że wziąłeś sobie do serca pracę nad wzmocnieniem naszej więzi. - Na twarz Charlotte wprowadza się słaby uśmiech, jaki choć trochę rozświetla zmęczoną twarz. Szara cera, wyraźnie zarysowane cienie pod oczami; zaklinaczka stanowi obraz nędzy i rozpaczy - ale przynajmniej może już chodzić.
- Nie, nie kończ. - Unosi rękę, przerywając komentowanie swojego wyglądu. Doskonale zdaje sobie sprawę niepasujących do cery kolorów. Chwilę później na widok ciasta oczy Charlotte błyszczą niczym dwa jadeity. Zasiada przy stoliku, od razu pochylając się nad tortem. Serweta eleganckim zwyczajem ląduje na kolanach, a srebrny widelczyk gładko zanurza się w cieście.
- Siostra Marion to i podzieli się czasem papierosem na spacerze, dobra z niej kobieta - zdradza sekret swojego nie-tak-całkiem okropnego żywota. Wprawdzie przydałoby się wrócić do domu, jednak tu nie ma nad swoim karkiem dyszącej matki, której najwyższym celem jest obecnie doprowadzić młodą Williamson na równe nogi. Co drugi dzień bywa w szpitalu, aby z lekarzami omówić jej stan (”Zbliża się ważne wydarzenie i potrzebuję na nim córki.”), a z samą Charlotte plan dalszego działania. Ten zaś jest prosty, acz wymaga od zaklinaczki niemałego zaangażowania. Pokazywanie się w miejscach publicznych miało przybrać formę spektaklu, zaś ona miała grać główną rolę (Czy do szkolenia przydałby się Overtone?). Maaike już z miejsca zapowiedziała, że musi zaangażować się w nadchodzące akcje charytatywne oraz zacząć wreszcie przynosić rodzinie dumę (Czy to tej pory byłam jedynie porażką?). Odbudowa miasta i okolic miała zamienić się w festę, istną ucztą dla wyborców i polityków, stać się okazją do uszczknięcia kawałka tortu dla siebie. - Kiedy po raz ostatni miałeś tę wątpliwą przyjemność zakosztować tutejszego menu? Szef kuchni na prawdę się stara.
Malinowa słodycz wręcz rozpływa się w ustach, smak jest nieporównywalny wobec serwowanych w szpitalu dań. Delikatny biszkopt, kawałki gorzkiej czekolady - w jednej chwili Williamson ma pewność, że ma wszystko, czego potrzebuje do szczęścia.
- Widzisz? Nadal potrafisz być moim ulubionym bratem. Cieszę się, że przetrwałeś wyprawę. Czy było tak niebezpiecznie, jak początkowo zakładałeś? - Ciemna brew unosi się do góry, a zieleń tęczówek zawiesza wyczekująco z Barnabym. Także srebrny widelczyk błyszczy w bladym świetle żarówki, przysuwając do gwardzisty wraz z ciastem. - Zakładałabym, że prędzej to ja odwiedzałabym cię w szpitalu, niż ty mnie. Los lubi być przewrotny.
charlotte williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
Jest lepiej niż przed czterema dniami.
W minimalnym stopniu, w ułamku setnym nieskończoności; nie próbował wmawiać sobie, że wszystko w porządku, że dwudziesty szósty lutego to cień przeszłości, wspomnienie, które mógłby — czyścicielskim zwyczajem — wymieść z pamięci; spod Cripple Rock wyczołgał się bez szwanku i latarki, ale z głową na karku.
Małe sukcesy, które cieszą.
Młodsze siostry, które żyją.
Marcowe wieczory, które wypełnione są ciszą; opustoszała stołówka i ich dwoje, tak różnie podobnych.
Będziesz mogła prześladować nim służbę — rodzinny dom pełen był duchów i zjaw przeszłości; Charlotte w wołającym o pomstę do Piekła, szpitalnym ubranku upodobniłaby się do koszmarów, które wiły wygodne gniazdka w ciemnych kątach Blossomfall.
W perspektywie ostatnich dni to niska cena za przeżycie.
Niecodziennie—
Kończy się świat. Znajoma zgryźliwość w jej tonie to dobry znak; empiryczny dowód na to, że koktajl zielonych, różowych i niebieskich pigułek działa. Blady uśmiech na ustach, które barbarzyńsko pozbawiono maźnięcia szminki, wywołał reakcję łańcuchową — Barnaby nie odpowiedział równie nieudolną imitacją wesołości. Zanurzone w formalinie mięśnie niechętnie poddawały się zrywom ulgi; jego ciało przeszło w tryb czuwania.
Jedyna siostra ociera się o śmierć.
Niecodziennie jedyna siostra trafia do szpitala; niecodziennie śmierć rozsiada się w fotelach, niecierpliwie czekając, aż kolejny czarownik rozsiądzie się na jej kolanach. Williamson od pięciu dni czekał; aż ziemia pod jego nogami znów się zapadnie. Słuchał; wrzask w głowie najchętniej wracał po zmroku. Patrzył; na niebo, które mogło zacząć krwawić. Czuł; ciemne włosy pod ustami, kiedy krótki pocałunek złożony na siostrzanym czubku głowy wypowiedział więcej niż mogły słowa.
Świat mógł się kończyć, ale oni dopiero zaczynali.
Rok temu? — to był maj, ale nie pachniała żadna kępa — wspomnienie ostatniego pobytu w szpitalu wypełnione było odorem środków do czyszczenia i trupim blaskiem świateł; pod tym względem niczym nie różnił się od komisariatu. — Po dwunastu godzinach kapryśnego krwawienia uznałem, że pora zasięgnąć opinii specjalisty.
Tamtego dnia prawie zdechł w Broken Alley; przez dziesięć najdłuższych sekund życia po prostu czekał — w dziesięciu sekundach można zmieścić pięć powtórzonych w myślach wreszcie. Wreszcie, wreszcie, wreszcie, próbował zmusić głowę do tego, żeby przeleciało przez nią całe życie, ale, kurwa, nie było nawet czego oglądać. Wreszcie.
W jedenastej sekundzie otworzył oczy; wreszcie zostało wyparte przez nie dzisiaj.
Z kolei ty nieodmiennie jesteś moją ulubioną siostrą — ta sympatia to historia drogi; krzywych zakrętów, ślepych uliczek, złamanych drogowskazów, przepalonych hamulców. Była jego jedyną siostrą, ale nie dlatego ulubioną — próbował zapamiętywać momenty takie, jak ten; kiedy widok ciasta zamienia szpitalną Charlotte w dziesięcioletnią wersję samej siebie, zmywając z twarzy zmęczenie i ból ostatnich dni.
Cukrowe antidotum, którego odmawiano im w dzieciństwie, nigdy nie zawodziło — w przeciwieństwie do niego; brata wyrodnego.
Bywało gorzej. Wiesz, że nie powinienem—
Srebrne ząbki widelczyka między wargami, słodki ulepek czekolady na języku; zamilkł, kiedy ciasto znalazło drogę do ust — z pełnymi się nie mówi — i kupiło mu kilka sekund usprawiedliwionej ciszy.
O tym rozmawiać.
Nie nie mogę; te słowa zarezerwował dla kogoś innego.
Los lubił być przewrotny — jeszcze częściej lubił kpić. Niewiele brakowało, a Barnaby dołączyłby do siostry w szpitalu; kostnica znajdowała się trzy piętra niżej.
Charlotte — gdyby ton głosu mógł kwasić mleko, to w cieście zsiadłoby się jak kefir; czas na szczerość, w wyblakłej zieleni spojrzenia utknęły ostre odłamki ostrzeżenia. Był psem; wywęszy kłamstwo. — W Deadberry próbują odtworzyć wydarzenia z dwudziestego szóstego lutego. Minuta po minucie.
W Deadberry to tylko ładny, bezpieczny, neutralny synonim; brzmiał lepiej niż w Kazamacie.
Z pudełka ciasta wyłowił piersiówkę; tajemnica zamknięta w brązowo—srebrnym naczyniu zachlupotała obiecująco. To, o czym zamierzał rozmawiać, nie tolerowało trzeźwości.
Zwłaszcza śmierć Marshalla odbija się wszystkim czkawką, Kościół i Krąg—
Łatwo przegapić jego szept — kiedy Williamson mówi cicho, nawet metaliczny szczęk odkręcanej zakrętki zagraża wypowiadanym słowom.
Sama wiesz, że jedno nie wysra się bez konsultacji z drugim — skurcz w kąciku ust mógł być uśmiechem; mógł być też próbą powstrzymania grymasu — jedynej słusznej reakcji na pytanie, które zamierzał zadać. — Jak zginął młody Abernathy?
Jeśli dojdzie do przesłuchań, to samo pytanie wybrzmi w podobnym świetle sali przesłuchań; tyle, że w Kazamacie nikt nie poda Charlotte piersiówki.
Barnaby Williamson
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
- Lucy dostanie zawału - dodaje jeszcze na myśl o służącej, która mimo dość oszczędnej przychylności ze strony młodej Williamson nadal darzy ją sympatią. Ona jedna dostrzega w niej światło, o czym lubi wspominać, choćby przynosząc zaklinaczce herbatę, podczas gdy ta ślęczy którąś noc z kolei nad podręcznikami. Czy zasługuje na tą całą dobroć?
- Każdego dnia można otrzeć się o śmierć, choćby przechodząc przez ulicę - bagatelizuje całą sprawę, mimo iż wyrysowane na twarzy magomedyka zdumienie na widok dychającego wciąż williamsonowego truchła jasno wskazuje, że nie daje jej wielu szans na przeżycie. Szatan musi ją uwielbiać, skoro nadal tu jest i może wciąż zatruwać życie innych. Czy to przeznaczenie, wielka misja nadana przez Lucyfera? On również dostaje od świata wiele uśmiechu, nawet jeśli ironicznego na widok usilnych starań w przeżyciu, ale i szumnego czynienia dobra. Pokraczna moralność błaga o pomstę, a jednak ktoś ją docenia, bądź przynajmniej starania uznaje za zabawne, skoro każdego dnia wszystko wciąż zaczyna się od nowa.
Wywraca oczami, bo brat na każdym kroku udowadnia, że dorosłym jest wyłącznie z nazwy, a odpowiedzialność przyjmuje wybiórczo i po macoszemu. Westchnienie wydostaje się spomiędzy warg na kształt tańca, wyuczonego gestu, do którego sięga w każdej rozmowie ze starszym, by nadać jej tradycyjny już łuk - zapytać o samopoczucie, otrzymać autoironiczną odpowiedź, udawać zdumienie i niepocieszenie, wszystko jak w zegarku, zgodnie z rozkładem.
- Pytam, bo nie wiem - odpowiada ze wzruszeniem ramion na sznurowanie ust. - Widzę, że przetrwałeś, ale to dla ciebie nic. Zawsze potrafisz znaleźć wyjście, nawet z beznadziejnych sytuacji. - Trochę w to wierzy, a trochę chce podnieść go na duchu, bo znając najstarszego z braci, nie cofnie się on przed niczym, by sięgnąć swego - czymkolwiek miałoby to nie być. Czasem ubolewa, że ich ścieżki tak bardzo się od siebie różnią, że tylko w półsłówkach może zdradzić o czym myśli i przez co przechodzi. Nie mogę ci powiedzieć, majaczy się wymówka, I tak nie zrozumiesz, wtóruje jej w niedopowiedzeniu. Dotąd im to nie przeszkadza.
Wystarczy subtelna zmiana tonu, by przypomnieć, że miłość nie istnieje, a spotkanie rodzeństwa jest kolejną szopką. Ta historia także się powtarza - dobra zabawa, niezrozumienie świata, rozmowa na dywaniku, marchewka i kij. Twarz Charlotte tężeje.
Przed oczy wyobraźni znów wchodzi bezwładnie leżące na osmolonej podłodze ciało. Ostatnie drgawki, pustka spojrzenia, plastikowy materiał stapiający się ze skórą w jedno. Wszędobylski swąd wdzierający się w każdą szparę, od nozdrzy po porowatość włosów. Zostaje z nią na dłużej i powraca nadal za każdym razem, kiedy na stołówce podają pieczeń.
- Ratował mnie przed tym, co złe, nie czytałeś w gazecie? - burczy pod nosem, nawet nie kryjąc swojego zniesmaczenia. Piekielnik Codzienny czyta kilkukrotnie, za każdym razem dostając skrętu żołądka i coraz bardziej umacniając się w niechęci do świata. Ktoś przy redakcji srogo się nagłowił, by wypuścić do publiki coś, co pozornie nie będzie wzbudzać żadnych wątpliwości, a jednak każdy, kto ma okazję, by bliżej poznać zaklinaczkę, nie da się nabrać. - Zwyczajnie znalazł się w złym miejscu i czasie. Wykazał się skrajną głupotą, za którą przyszło mu zapłacić najwyższą cenę - daje mu nieco więcej, niż innym, bo poza Blair jako jedyny domyśla się, że w tej historii jest więcej, niż drugie dno. Ścisza nieco ton i wyciąga rękę po piersiówkę. Pod papierową skórą niemal można dostrzec prędzej płynącą na widok alkoholu krew. - Na szczęście udało się powstrzymać jego duszę przed odejściem w niewłaściwą drogę. Został ocalony - cedzi ostatnie słowo, bo tego jednego jest pewna. Szumnie zwana aniołem istota miała mniej wyrozumiałości od Charlotte. Ciemne brwi unoszą się wyniośle, a spięte ramiona opadają. Wreszcie może być z kimś szczera. - Pewnie nie takiej litości się po mnie spodziewałeś. - A może jednak? Przez te wszystkie lata Barnaby ma okazję, by oswoić się zarówno z bezczelnością młodszej siostry, jak i ociekającym czarnym humorem słowy. Tylko czy aby na pewno jest gotów na prawdę?
charlotte williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
Lucy dostanie zawału, trzy słowa i smutna prawda rodzinnej rzeczywistości; Lucy dostanie zawału, bo — w przeciwieństwie do Maaike — ma serce.
Lekkie stuknięcie knykciami o oparcie taniego, szpitalnego krzesła podjęło próbę przerwania cuchnącej passy; zaklęte w Blossomfall demony znów próbowały wymyknąć się przez pęknięcia nieskazitelnej fasady. Za lekkim tonem — śmierć to nic wielkiego, nie dla rodzeństwa Williamson; ile lat miała Charlotte, kiedy pomyślała, że łatwiej byłoby umrzeć niż spędzić kolejny rok w rodzinnym domu? — ukrywał się luksus prawdy.
Jeden z niewielu, na który nie mogli sobie pozwolić.
Nie zgadzam się na rzeczywistość, w której—
Umierasz pierwsza. Śmierć czyhała za rogiem; Barnaby dobrze o tym wie. Zbyt często stał na jej miejscu.
Wyprzedzasz mnie w tym wyścigu — ten zły, gorszy, najgorszy brat; ten, który nie rozumie i zawsze skupia się na rozwiązaniu, nigdy na półśrodkach. Ten, który na jak się czujesz? odpowiada dobrze — chociaż od lat nie było dobrze; ten, którego Charlotte obdarza cichym westchnieniem, ten, który świadomie wpycha ją w odmęty niezasklepionej przeszłości, ten, który oczekuje odpowiedzi bez względu na stężenie bólu, jakie wywoła szczerość.
Starsi bracia, dżuma i cholera; świat przetrwał dość plag.
Czytałem Piekielnik i jego wersję wydarzeń na uniwersytecie — zanurzające się w torciku srebro ofiarowuje mu cenne sekundy — słodki smak na języku równoważy gorzkie wspomnienia. — Dlatego pytam u źródła. Nazwijmy to wyciąganiem wniosków po ostatnim razie.
Ostatni raz i tablica przy Kościele; ostatni raz i hekatomba wyrzutów; ostatni raz i obietnica, którą złożył jej w lutowe, chłodne popołudnie — tym razem nie zjawił się, żeby osądzać. Dziś zamierzał rozpocząć to, co dla Charlotte robił od zawsze — już na zawsze; gasił jej pożary, zwłaszcza, kiedy cuchnęły płonącym mięsem.  
Charlotte, nie obchodzi mnie Abernathy i jego dusza — wydrukowane kłamstwa odciskały piętno; tusz z Piekielnika zostawił na twarzy Charlotte ciemną smugę niesmaku. — Muszę wiedzieć, jaką rolę w okazaniu litości odegrałaś ty.
Niedopowiedziane słowa zaklęte w krótkim geście — tylko tak będę mógł pomóc.
Jakiegokolwiek balastu tamtego popołudnia nie nosiła na barkach, był zbyt ciężki, żeby mierzyła się z nim sama; sine ścieżki żył pod bladą, cienką skórą upodabniały ją do zamazanego odbicia samej siebie. Za cztery dni będzie musiała zstąpić w tłum czarowników i odegrać swoją rolę w politycznym spektaklu rodziny — ten wieczór mógł być ostatnią okazją na szczerość.
Śmierć czarownika z Kręgu oznacza śledztwo. Będą próbowali znaleźć lukę w zeznaniach świadków — słowa zniżone do szeptu, który zsyła na nich zapomnienie — wbita w torcik łyżeczka musiała zaczekać na moment, gdy słowa znów staną się nieistotne. — Kiedy dostaniesz wezwanie—
To już nie jest kwestia jeśli.
Musisz być krok przed nimi. Przedstawić wersję, która pokryje się ze słowami innej osoby, przynajmniej w znacznej części — rozbieżne zeznania zadziałałyby na korzyść tylko, gdyby każdy przedstawił niespójną wersję; Williamson nie liczyłby na łut szczęścia — to spłonęło razem z Deadberry. — Mów prawdę tak długo, jak to możliwe i wykorzystaj kluczowe atuty.
Dwa, na dodatek nie te, z których Paganini skomponowałby świński dowcip; wyciągnięta z kieszeni płaszcza paczka papierosów stuknęła o metalowy blat stolika, prawie zagłuszając kolejne słowa.
Po pierwsze, jesteś ofiarą tych wydarzeń. Nie wszystko musisz pamiętać, a czegokolwiek nie widzieli inni świadkowie, zrobiłaś to w obronie ich i własnej.
Heroizm i altruizm, historia starsza od świata i nieodmienne smaczna; w Piekielniku to Abernathy odgrywał rolę bohatera, a Charlotte polegającej na nim, bezbronnej kobiety — wystarczyło kontynuować tę historię, odbierając nieboszczykowi laur zasług.
Po drugie, jesteś Williamsonem.
Na tym mógłby skończyć; milczenie, wymowne i ciężkie w ciszy opustoszałej stołówki, zawarłoby w sobie konotacje przekazu. Zamiast niego wybrał dopowiedzenie — krótkie, zwięzłe, szczere mimo widma politycznych kłamstw snujących się za nazwiskiem.
Twoje słowo znaczy więcej.
Lojalność Kościoła odmierzana jest grubością portfelów; trzy wieki współpracy widowiskowo to udowadniały.
Lojalność Kościoła kończyła się tam, gdzie rozpoczynał konflikt interesów; trzy najbliższe tygodnie mogą udowodnić to jeszcze skuteczniej.[ukryjedycje]

Ostatnio zmieniony przez Barnaby Williamson dnia Nie Sty 14 2024, 15:26, w całości zmieniany 2 razy
Barnaby Williamson
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
Był moment, kiedy Charlotte traktowała życie niczym wyścig, zwłaszcza goniąc za marzeniami, jakich ściśle określać nie chciała w obawie przed rychłym ich spełnieniem. Jeden cel zastępował drugi, mglista wizja przyszłości przepleciona pasmami sukcesów. Nazywanie pragnień przychodzi z łatwością, każde jednak jest tak przyziemne, że nie określa stricte dokąd dążyć. Nakładane przez codzienność cele nie wymagają wielkiego skupienia, pozwalają na rozproszenie myśli przy jednoczesnym odpuszczeniu trosk. I choć nie zawsze rozumie decyzje brata, tak i jego dopinguje na tej drodze, skoro gnać chce ku ostatecznej entropii.
- Sądziłam, że już pogodziłeś się z myślą, że życie wybiórczo podchodzi do naszych marzeń i celów, o zachciankach nie wspominając. - Gorycz słów miesza się na języku z lukrowaną słodyczą ciasta. Gęsty krem zalepia usta. - Musimy częściej widywać się w neutralnych warunkach, tak wiesz, dla równowagi. - Bo czy to nie kolejny raz, kiedy spotykają się, aby coś sobie wyjaśnić? Przewidywalność z czasem staje się nudna.
Miło za to, że niektórzy uczą się na błędach. Barnaby już kilkukrotnie pokazał, że można mu zaufać, bo rzadko decyduje się na dwukrotne wejście do tej samej rzeki. To Charlotte lubi się z nim droczyć, nie szczędząc fajerwerków, jakie doprowadzić go mogą na skraj wytrzymałości. Zaklinaczka już dawno doszła do wniosku, że Gwardia powinna zatrudnić ją w formie szkoleniowca do najbardziej wymagających spraw. Złotych rad słucha z pewnym malującym się na twarzy zaciekawieniem, choć może bardziej ono wynika z obecności piersiówki, jaką dostaje wreszcie w swoje ręce i może skąpać przeschnięte wargi w goryczy alkoholu.
- Nie mam zamiaru niczego kręcić. - A przynajmniej nie cały czas. - Jeśli będę zgrywać ofiarę, nikt w to nie uwierzy. - A już na pewno nie ci, którym udało się Charlotte w miarę poznać.
Unosi zieleń spojrzenia i przesuwa nią po przystojnej, acz brutalnie potraktowanej przez życie twarzy Barnaby. Twierdzi, że chce znać prawdę, ale czy jest na nią gotów? Jak długo będzie w stanie ją chronić, mając pełnię wiedzy, co wydarzyło się na uniwersytecie? Czy nadal będzie ją traktować niczym wymagające ciągłego pilnowania stworzenie? A może odwróci się od niej, uznając, że zbyt wiele już tego dobrego?
- Potraktowałam go sztyletem. Szybkie cięcie przez krtań miało go doprowadzić do wykrwawienia, w formie warzywa zdawał się mieć pozostać już na wieczność. Nie wiedziałam, że to coś może nas też opętać. - W ściszonym głosie Charlotte przebija się nadąsana nuta, zdradzająca, że stara się od wydarzenia dystansować. Podejmuje ryzyko, by zaufać bratu jeszcze jeden raz, bo przecież nie przychodzi do niej wyłącznie, by zdobyć informacje z pierwszej ręki, czy tak? - Blair dokończyła dzieła. Wygnała anioła, kiedy okazało się, że przejął jego ciało. Użyła do tego mojego ostrza. - Na tablicy poszlak odsłaniają się kolejne zagubione elementy zagadki. Czy któryś ze słuchaczy Czarnej Gwardii już do tego doszedł? Czy uznają athame za narzędzie zbrodni? Williamson nie zamierza się z nim pokazywać na przesłuchaniu, wszak ma tam być w charakterze świadka, nie zaś podejrzanej. Twoje słowo znaczy więcej, o tym zamierza pamiętać przez cały czas jego trwania, łaskawie częstując przesłuchującego ją gwardzistę szczegółami, które pomogą zrozumieć przebieg zdarzeń, a jednocześnie nie przytłoczą nadmiarem tego, co trudne.
- Jest bardzo źle? - W mieście, jak i całym Hellridge. W Piekielniku piszą, jakoby była to seria niefortunnych zdarzeń. Scully zaś ma przypuszczenia, jakoby stało za tym coś więcej. Czyj to spisek? Jak potoczą się dalej wydarzenia siejące w okolicy spustoszenie? Prawda za prawdę, Barbie, nie daj się prosić.
charlotte williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
Życie to nie wyścig — to też, wbrew opinii skąpanych w świetle reflektorów krewnych, nie teatr.
Życie to przede wszystkim sztuka przetrwania; w tej rodzeństwo Williamson nie miało sobie równych.
Sądziłem, że dawno zrezygnowaliśmy z marzeń i celówna rzecz marzeń i celów naszych rodziców; w niewypowiedzianym tkwiła gorzka pigułka prawdy — mieli tylko jedną piersiówkę, z prostej matematyki wynikało, że to o cztery za mało na podobną dawkę życiowej szczerości rodem z Blossomfall. — Burbon u mnie? Kiedy będzie po wszystkim?
Kiedy, nie jeśli.
Kiedy to nieokreślony wycinek w przyszłości; kilka godzin, dni albo tygodniu względnego spokoju w świecie wciąż cuchnącym dymem, na podłożu nadal drżącym od trzęsienia, w nocy znów pogrążonej się w ciemności, z której wychyla się inny rodzaj mroku; gęstszy od czerni, z dłońmi próbującymi odtworzyć uścisk ojca, kiedy—
Jeśli to niepewność; jeśli będzie po wszystkim oznaczałoby, że los Charlotte tkwi pod ciężkim znakiem zapytania (nie tkwi, Barnaby? Nie wszystko możesz kontrolować) i w kluczowym momencie może pod tym ciężarem ugrzęznąć.
Kiedy będzie po wszystkim — nawet oni zasługiwali na nadzieję.
Nikt, kto cię zna. Żaden z przesłuchujących nie należy do tego grona — bez nazwisk — te są zakazane — i imion; w czyjekolwiek ręce nie trafi sprawa Charlotte — Williamson posiadał kilka typów; żadnego z nich wolałby nie spotkać po złej stronie biurka — nie będą wiedzieć o niej tyle, co—
Ja.
Dlatego Kazamata milczała, kiedy wyłaniał się zza rogu; dlatego kącik ust sierżanta od czasu do czasu poddawał się skurczowi, którego Barnaby nie rozpoznawał. Dla Czarnej Gwardii śledztwo dopiero się rozpoczynało; dla Williamsona właśnie dobiegało końca — Charlotte jest niewinna. Nawet, gdyby na jej dłoniach nadal połyskiwała krew, zapytałby jesteś cała? zamiast dlaczego?
Dlaczego rzadko ma znaczenie; zwłaszcza, kiedy niebo płacze krwawymi łzami, a rzeczywistość chwieje się na glinianych nogach.
Jeśli w chwili cięcia nie był sobą — wyłuskanego z paczki papierosa w ruch wprawiła pamięć mięśniowa — z palców między usta. — To samoobrona.
Pstryknięcie zapalniczki przypominało wystrzał; to szpital, Williamson, oczko zapalonego papierosa mrugnęło osądzająco — myśli, przeskakujące pomiędzy słowami siostry, ignorowały cichy głos krytyki wobec moralności tytoniu na stołówce. W natłoku wydarzeń na uczelni tak naprawdę znaczenie miało wyłącznie jedno; nie co, ale ile się stało.
Śmierć jednostki to tylko skutek uboczny — dylemat wagonika w uniwersyteckim wydaniu.
Nie zabiłaś człowieka, bo nie był już człowiekiem, Charlotte — dym z papierosa wokół niego mieszał się z zapachem wczesnej wiosny; woń chłodnego wiatru przylgnęła do policyjnej kurtki, wygodnie rozgaszczając się za kołnierzem. — Zauważyłaś to, zanim dostrzegli to inni. Może stałaś bliżej, może jesteś bardziej spostrzegawcza—
Może to nieistotne; może Marshall Abernathy swoją śmiercią nieświadomie ocalił cztery inne życia.
Może zawsze spodziewasz się najgorszego — w tym rzecz, prawda? Zawsze spodziewają się najgorszego; w Blossomfall zagrożenie drzemało za drzwiami sypialni rodziców i często zaszczycało ich przy stole swoją obecnością. — Broniłaś ich i siebie, walcząc z istotą, o której wygodnie milczy Piekielnik i która dla Gwardii będzie ważniejsza niż pojedyncza śmierć nieszczególnie uzdolnionego chłopaka.
Gdyby Abernathy był zdolny — na rany Aradii, przeżyła nawet ta znająca się wyłącznie na szlifowaniu rzecznych otoczaków L'Orfevre — to śledztwo nie miałoby miejsca.
W momencie cięcia, Marshalla już nie było. Był anioł, istota, z którą—
Nie poradziłby sobie nawet gwardzista; nie w pojedynkę.
To, co zaatakowało ich na promenadzie, aniołem — chyba — nie było; po pięciu udanych zaklęciach i jednym wystrzale Williamson mógł dopisać do życiowych osiągnięć przeżycie opętania, wypicie słabej jakości piwa chwilę po; nietrudno zgadnąć, co było gorsze.
Blair dokończyła to, czego nie zdążyłaś dokonać ty.
Splątane nicie przyczyn i skutków, pobudek i konsekwencji, wersji i efektu; fakty to jedno — sposób ich przedstawienia to przyszłość Charlotte. Nie byli już dziećmi; Kazamata to nie Blossomfall, nie mógł przyjąć na siebie jej winy — zostały mu tylko wskazówki wyszywane grubym ściegiem doświadczenia.
Ucierpiało Deadberry i Maywater. W Cripple Rock było trzęsienie — pożar, krwawy deszcz, pęknięta w pół ulica, trupy, czyszczenie pamięci, trupy, więcej wyczyszczonych umysłów niemagicznych, czerwono—niebieskie światła radiowozu, kolejne zgłoszenia zaginionych, trupy raz jeszcze — a nad tym wszystkim, ona.
Polityka martyrologii magicznego społeczeństwa.  
Wuj wykorzysta to w kampanii. Rodzice będą chcieli pokazać cię w pełnej, niebrzemiennej krasie — świat mógł pękać w pół, krzyk poniesionych dwudziestego szóstego ofiar nadal odbijał się echem w koszmarach świadków, ale dla rodzinny Williamson od zawsze istniały tylko jeden dźwięk.
Jeden dźwięk, dwa źródła.
Szelest — banknotów i wyborczych kart.
Barnaby Williamson
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
Marzenia oraz cele są niezwykle istotnymi elementami w życiu każdego człowieka. Dają nadzieję, chwilową radość na samą myśl, że zostaną kiedyś osiągnięte, pozwalają podnieść się z łóżka każdego dnia i podążać ku nim z myślą, że kolejny krok do nich zbliży. Charlotte miała niegdyś wiele marzeń — o nowej skórzanej kurtce, o wystawnym przyjęciu z okazji chrztu, czy dobrej ocenie na pierwszym egzaminie z demonologicznych wierzeń dalekiego wschodu. Czego dziś pragnie, do czego dąży i o czym śni panna Williamson, poza przetrwaniem kolejnego dnia w okrutnym świecie, gdzie przybiera rolę równie okrutnej, by utrzymać się na powierzchni i wyjść na zero? Barnaby ma rację, marzenia pogrzebała lata temu, czasem tylko jeszcze tęskniąc za tym, co nie jest jej pisane, a do czego w życiu się nie przyzna, nawet przed sobą.
- Bałam się, że już nigdy nie zapytasz. - Bladą twarz rozświetla szerszy uśmiech, wszak rzadko bywa na Staromiejskiej na zaproszenie, zazwyczaj korzystając z przypadku i łutu szczęścia. To nawet miłe z jego strony, że korzysta z otarcia się o śmierć, jako okazji do odkurzenia rodzinnych więzów.
- Czyli mówisz, że mam odrzucić siebie i udawać kogoś, kim nie jestem - droczy się z udawanym przekąsem. Nihil novi. Od najmłodszych lat wie przecież, jakie należy przybierać maski, by osiągnąć to, czego chce. Oszustwa wyssane z mlekiem matki, sztuczność splatająca się z prawdą, jakże trudne do rozróżnienia na pierwszy rzut oka. Pierwszym kłamstwem, jakie płynnie wychodzi z ust małej Charlotte jest rzucane przez zaciśnięte zęby ”Nie boli”, zarówno na brak matczynej miłości i przytulenia do piersi, jak i wymierzane pasem razy z metalową sprzączką odbijającą się na cienkiej, dziecięcej skórze. Nie boli, powtarza do dziś jak katarynka, usilnie wzbraniając się przed wszelką krzywdą, tak świetnie odgrywając przybraną rolę, że sama w nią wierzy.
Wzdryga się odruchowo na dźwięk otwieranej zapalniczki, bez uśmiechu wita biegnący wzdłuż pleców dreszcz, jaki od tygodnia towarzyszy przy każdym zetknięciu z płomieniem. Skojarzenie natychmiast podsuwa fantomowy zapach — spalone mięso, poliester wtapiający się w ciało, powraca puste spojrzenie Marshalla, metaliczność prędko płynącej z krtani krwi.
Wyciąga się na stołówkowym krześle i splata ręce na piersiach, wcześniej odgarniając jeszcze wlatujący do oka ciemny kosmyk włosów. Wzdycha tylko ciężko, kręci głową i cmoka z niezadowoleniem. Williamson jest w niej silny — nieistotne, jakie będą konsekwencje, zasług jej nie odbiorą. Mogą nazwać ją wariatką i bezwzględnym szarlatanem, opinia postronnych jest kwestią drugorzędną, kiedy w grę wchodzi bitwa o przekonania.
- To niezgodne z moją klauzulą sumienia, w życiu nie stanę się ofiarą, Barbie. Podjęłam walkę, poniosłam konsekwencje i z podniesioną głową przyjmę kolejne. - Nawet jeśli przybrać ma to formę ograniczenia wolności poprzez zamknięcie w ciemnych lochach kazamaty — a przynajmniej tak twierdzi, nie mając pojęcia, co kryje się w podziemiach i z czym przyjdzie jej się mierzyć. - Jeśli przesłuchujący uzna, że jestem winna śmierci Abernathy’ego, to znaczy, że jest ostatnim kretynem i musicie zastanowić się, kogo przyjmujecie do pracy - wybrzmiewa nieco ostrzejszy ton. Mówi się, że Czarnej Gwardii nie można przekupić, nie da się nań wpłynąć czy oszukać, ale jak wierzyć w ich skuteczność, kiedy okazuje się, że jedna Charlotte może tak łatwo ich omamić naciągniętą prawdą? Na dnie tłuczonego serca mimo wszystko czai się odrobina poczciwości, potrzeba sprawiedliwości, świadomości, że ktoś kompetentny zajmie się sprawą spadających z nieba aniołów, siejących w okolicy spustoszenie. No bo jak mają działać efektywnie, kiedy jedyne, co dostają, to strzępki faktów?
- Kłamstwa Rona mnie mało obchodzą, nie oczekuję od niego przyzwoitości - sucho wspomina wuja po imieniu, jak zresztą o każdym w rodzinie, zbyt niski czując wobec nich szacunek. - Harrisów za zniesławienie pozywać też nie będę, niech znają moją litość. - A tej próżno szukać w codzienności, mało kto jej doświadcza, pismaki powinny cieszyć się z przywileju. - Tylko Szatan może mnie osądzić i jego zdanie się liczy. - Od kiedy jest taka religijna?
charlotte williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
Czas na analizę potencjalnych zakończeń minął.
Z dziesiątek wersji filmu pozostała tylko ta jedna, surowa, reżyserska. Wersja, w której świat wydaje się ułożony, w której główni bohaterowie doskonale wiedzą, co robić. Zupełnie jakby otrzymali instrukcję obsługi rzeczywistości, choć tak naprawdę nie potrafili obsłużyć nawet własnych żyć — poza tą jedną sekwencją, dzięki której nadal oddychają.
Rodzice byliby dumni — kłamstwo; wiedzą o tym oboje. Ich duma nie byłaby dumą z dzieci — jedynie z sukcesu wyrządzonych szkód. — Z tego, jak egoistyczni potrafimy być tylko po to, by coś sobie udowodnić.
Duma bywała zgubna — unoszenie się nią prędzej czy później kończyło się bolesnym upadkiem. Zmrużone powieki ukryły wyblakłą zieleń; zmęczone tęczówki próbowały ukryć własne tajemnice — sekret minionego dnia i pierwszej od tygodnia nocy, kiedy sen przestał być tunelem do koszmarów; przez dwie godziny był złotem i ulgą.  
Jakiego sumienia, Charlotte? — drgnięcie w kąciku ust było reakcją alergiczną — na zdrobnienie, które nosiło perfumy Valentiny Hudson i patos, którego źródła Williamson jeszcze nie odkrył. — Lottie, chcę—
Chcę to niebezpieczne słowo; od sześciu lat nie miał prawa chcieć niczego. Obrócony między palcami papieros próbował pomóc w znalezieniu właściwych określeń — dlatego Williamson zwykle wybierał milczenie. Cisza nie wymagała ważenia słów, nie domagała się zszywania sylab w spójną całość; po ponad trzech dekadach był jej mistrzem. Mógł nadać ciszy smak, wydźwięk, wagę, kolor, ale bywały dni — albo późnoszpitalne wieczory — kiedy nawet Barnaby musiał przerwać milczenie.
Pamiętaj, że każda decyzja, którą podejmujesz i każde potknięcie nie są tylko twoje. Są nasze.
Nasze, czyli wspólne; demokratyczny socjalizm wywoływał ciarki.
Twoje konsekwencje nie są twoje. Są nasze.
Nasze, czyli współdzielone; zbiorowa odpowiedzialność była wynalazkiem równe starym, co ludzkość.
Ojciec w tym miejscu powiedziałby, że musisz myśleć o rodzinie. O całości — ojciec nie rozmawiałby z Charlotte tak długo; była dla niego wypadkową konieczną — ostatnią próbą przed kompletnym złożeniem broni. — O obrazku, który oprawili w złotą ramę, a po zaginięciu Leo—
Jedna manierka to zbyt mało; przez sekundę rozważał wysunięcie jej spomiędzy palców siostry i wlania w gardło zawartości, ale po prawie dwunastu latach wiedział lepiej — nic nie wypłucze poczucia straty. Nic nie stłumi gniewu, który poczuł tamtego dnia; kiedy po powrocie do domu na portrecie nie było już Leonarda; matka wzięła nóż i—
Ja, w przeciwieństwie do Arthura — to imię to trucizna na koniuszku języka; gęsta, lepka skaza, którą przez lata przełykał razem z krwią. — Chcę, żebyś myślała o sobie i tylko sobie. A kiedy ta widokówka będzie gotowa — teraz będzie ważne — istotność jego słów można odmierzać siateczką zmarszczek w kącikach oczu; cztery oznaczają, że Williamson skupił całą energię na tym, co wytoczyło się spomiędzy ust. — Zrób na niej miejsce dla mnie, bo nigdzie się nie wybieram.
W wolnym tłumaczeniu — Charlotte nie potrzebowała translatora; ponad dwie dekady to dość czasu, by poznać tajny język rodzeństwa Williamson — próbował powiedzieć pomogę ci bez względu na to, co wydarzy się na przesłuchaniu.
Uwierający kołnierzyk prawdy uświadomił go, że nie ma kontroli nad tym, co wydarzy się w kazamacie; nitki połączeń przyczyn i skutków były zbyt luźne, świadków zbyt wiele, wypadkowych za dużo. Mógłby pozbyć się pamięci L'Orfevre, dziewczyna i bez ingerencji magii wyglądała na kogoś, kto ledwie pamięta o sznurowaniu buta; Cavanagh był trudniejszym przypadkiem, uwikłanym w lepką pajęczynę społecznych powiązań. Jeden niewłaściwy ruch i sploty poruszą się ostrzegawczo; wyczyszczenie jednej głowy nic nie da.
Nowy plan.
Kościół i Gwardia to jeden organizm.
Kościół i Krąg to drugi organizm; nikt, kto kiedykolwiek dzielił pomieszczenie z Ronaldem, nie ryzykowałby wsunięciem pod jego skórę drzazgi w formie niewygodnego zatrzymania. Istnieli prawnicy, przekupni urzędnicy, skorumpowani gwardziści; wypadki lubiły przydarzać się ludziom i sędziom. Williamson — młodszy, starszy, średni, każdy — dobrze wiedział, że milczenie pomaga dochować tajemnic i ukrywa je pod grubymi połaciami ziemi i betonu,
Ziemia i beton — niezawodni powiernicy sekretów oraz ciał.
Uważaj z propagandą Lucyfera. Ktoś mógłby uznać, że dobrze ci w czerni — sczerniały łepek wypalonego papierosa zniknął w paczce — po zbrodni przeciwko zakazowi palenia została tylko ulotna woń dymu zaklęta w powietrze i załamania materiału munduru. — Odprowadzę cię do sali. Masz współlokatorki?
Uszczknięty torcik, do połowy pełna manierka, srebrna i abstrakcyjnie kosztowna łyżeczka; to wszystko miało zostać w szpitalu i między nimi. W chwili opuszczenia od stołówki przestanie istnieć też rozmowa — tylko odległa, mglista wizja butelki na Starym Mieście pozostanie współdzieloną obietnicą.
Barnaby Williamson
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
W miarę wybrzmiewającej melodii słów Gwardzisty nasuwa się myśl zastanowienia. Tłumi gdzieś w sobie wyrzut na niechlubne stwierdzenie o braku skrupułów. Jeśli to nie sumienie, to skąd biorą się myśli, o których powinności wykonania Charlotte myśli z pewnym bólem głowy? Skąd wątpliwości i nieprzyjemny posmak na języku, przypominające o potencjalnych konsekwencjach, jakie czasem trudno zignorować, kiedy nie równoważą się na szali?
- Ja nie gram w tę grę. Nużą mnie zasady, męczy plansza - decyduje się na obojętność, bo tylko w ten sposób może wyjść ze spotkania z twarzą. Do czego to doszło, by w towarzystwie jedynego, przy którym można się było otworzyć, powstają nowe bariery, jakich przekroczenia należy się obawiać? Nie ma pewności, czy ją zrozumie, czy nie wyśmieje, nie zniży znów do poziomu niedoświadczonej życiem panny? Tak wiele niewiadomych nawet w najbliższej możliwej relacji…
Myślenie o rodzinie nie napawa optymizmem. Już samo przypomnienie sylwetki ojca zakręca coś w brzuchu i wywołuje mdłości. Arthur i Maaike to powody, dla których Charlotte nie chce wracać do domu, woląc pozostać w szpitalnych salach z podłej jakości posiłkami.
Raczy się jeszcze kawałkiem ciasta, mało eleganckim gestem oblizując łyżeczkę. Przyjemna słodycz kładzie się na podniebieniu, pozwalając delektować się każdym z dopasowanym z niezwykłą starannością smakiem. Niby nic, a jednak powiew luksusu, jakiego próżno szukać w szpitalnej codzienności. Obietnica normalności.
- Wiesz, że to nie jest łatwe, prawda? Dostosowywać się do wszystkich, pamiętając, by pozostać w tym sobą? - Pytanie z zakresu tych oczywistych, jakich tłumaczyć nie trzeba. - Myślenie o sobie zbyt często idzie w sprzeczności z oczekiwaniami, zwłaszcza wtedy, kiedy ktoś wymyśla je sobie, tak bez żadnego podparcia. - Jak choćby zarzuty, że celowo podniosła sztylet nad bliźnim, bo w tym konkretnym przypadku kierowała się dobrem drugiego. Charlotte wystarczy, że Barnaby zdaje sobie z tego sprawę.
- Zastanowię się nad tym całym obrazkiem. - Nie widzi opcji, by miałaby na nim być bez brata. Zbyt mocno ją ukształtował, za duży miał na nią wpływ i zbyt mocno jest doń przywiązana, by ot tak odtrącać jego obecność, zwłaszcza w idealnym świecie, jaki przed nią roztacza. Chętnie pozbyłaby się zeń osób o złych fluidach, byleby tylko móc dryfować z Williamsonem na powierzchni.
- Może tak powinna wyglądać moja przyszłość, skąpana w czerni? Myślisz, że jak się teraz przebranżowię, to mnie przyjmą do seminarium? - Głoszenie dobrego słowa z kościelnych ambon leżało dotąd daleko poza życiowymi planami Charlotte, ale luźno rzucona wizja już zaczęła pobudzać wyobraźnię. - Odnaleźć w swoim życiu Lucyfera, podporządkować wszystko jego woli. Myślisz, że w Kościele mają fuchy dla diakonów, którzy zajmują się przyzywaniem i zaklinaniem? - pozwala sobie na rozbawiony ton, pamiętając z czasów ministranckich podniosłą atmosferę. Nigdy przesadnie nie deklarowała oddania się Szatanowi, grając raczej jedne ze skrzypiec na czarnomszowych wydarzeniach, niż wiodąc prym wśród wyznawców. Nie bierze tego pomysłu na poważnie, mając dość sprecyzowane plany na swoją przyszłość, lecz i ona, skrobiąc uporczywie z tyłu głowy wątpliwościami, nie pozostaje klarowna.
- Niestety mam, każdego dnia doprowadza mnie na skraj wytrzymałości. Nie miałam pojęcia, że zarówno ja jestem w stanie tak długo wytrzymać, zachowując spokój, jak i że ktoś może chrapać głośniej, niż ty. Powiem ci, że ten szpital, to prawdziwa szkoła życia.
Swoista sielanka.
Podnosi się z miejsca, krzywiąc się przelotnie na pobieżnie uaktywniony ból w skroni. Zawsze wie kiedy przyjść, w najmniej odpowiednim momencie. Chwyta za oparcie krzesła, łapiąc równowagę i z cięższym westchnieniem stawia kolejny krok. Nie powstrzymuje się przed sięgnięciem po ramię brata, rezygnując z utrzymywania pozy wielce samodzielnej czarownicy. Z zaciśniętymi kurczowo palcami pcha drzwi wejściowe stołówki i zostawia za sobą brzęczenie jarzeniowej lampy.

| zt x2
charlotte williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Alisha Dawson
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 12
TALENTY : 26
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1525-alisha-dawson#17693
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1596-alisha-dawson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1598-alisha-dawson#19707
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1597-alisha-dawson#19705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f230-cedar-lane-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1599-rachunek-bankowy-alisha-dawson#19708
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 12
TALENTY : 26
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1525-alisha-dawson#17693
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1596-alisha-dawson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1598-alisha-dawson#19707
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1597-alisha-dawson#19705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f230-cedar-lane-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1599-rachunek-bankowy-alisha-dawson#19708
5 maja 1985

Matko! – to dość osobliwy zamiennik na cześć, albo super, że przyjechałaś. – Naprawdę wyglądasz… - źle, potwornie, koszmarnie? – na zmęczoną.
Allie zdecydowanie nie była mistrzem dyplomacji, szczególnie, gdy w grę wchodzi przyjaciel. A może wtedy jednak bywała, tylko wiedziała, na ile może sobie pozwolić przy Charlotte?
Tylko, że wcale nie chodziło o to, żeby jej jakkolwiek dopiec.
Akurat była na korytarzu, kiedy dostrzegła nadchodzącą przyjaciółkę i na dzień dobry najpierw ją przytuliła – jak należało. Dopiero potem spłynęła na nią prawda i potwierdzenie słów, które już usłyszała przez telefon – faktycznie ją trochę poskładało, ale i tak przyjechała do niej do szpitala.
Kochana.
Sam ten fakt wiele zapalał w jej głowie, na przykład na temat ostatnich refleksji o przyjaźni. Że powinna, być może, ostrożniej dobierać słowa, kogo faktycznie powinna nazywać przyjacielem, a kogo trzymać na dystans.
Z Irą się pokłóciła, a jednak w żaden sposób nie zaważyło to na fakcie, że do niej przyjechał. Rzucił wszystko, bo usłyszał, że jest w szpitalu, i przyjechał tutaj z całym naręczem kwiatów i owoców. Charlotte również była wykończona, a pomimo to i tak się tutaj pojawiła.
To wiele mówiło. Być może powinna to sobie zanotować. Jak tylko dostanie jakiś zeszycik w ręce.
Może poprosimy pielęgniarki, może będą w stanie Ci trochę pomóc?
Allie nie doświadczyła jeszcze tak intensywnego przepływu magii. Nie wiedziała, jak to jest – tak niedomagać, bo magia krążąca w żyłach była zbyt przytłaczająca, żeby organizm potrafił się przed nią obronić. Nie wiedziała, bo też nigdy nie sięgnęła po tak zaawansowany poziom magiczny, większość jej życia opierała się na śpiewie.
No właśnie. Być może wciąż będzie opierała się na śpiewie, już całkiem niebawem.
Ale wracając, być może pielęgniarki, tutaj, na oddziale magicznym, mają jakieś sposoby, aby pomóc w rekonwalescencji po takich magicznych i przeciążających przygodach. Właściwie nie wiedziała.
Alisha Dawson
Wiek : 25
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : sopranistka | solistka w Teatrze Overtone
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
Wygląda, jak gówno i czuje się, jak gówno. Czego jednak się spodziewać po maratonie z zaklinaniem, podczas którego doprowadzała się do skrajności, ignorując skutki uboczne przepływającej przez nią magii, kiedy sięgała po kolejną fiolkę z olejem i wspinała się na wyżyny cierpliwości oraz skupienia, aby przyzwać wybranego demona? Wytrwałość Charlotte równa się jej uporowi, jakiemu daje świadectwo, nigdy nie rezygnując z raz obranego planu, jak i złożonych obietnic. Honor jest czymś, pod czym Williamsonowie w życiu się nie podpiszą, lecz w przypadku zaklinaczki istnieją wyjątki napędzane potrzebą ciągłego udowadniania sobie własnej perfekcji.
Z trudem zwlokła się z ciepłych pieleszy i wyłączyła nagrany na kasetę serial. Policjanci z Miami będą musieli poczekać. Nałożywszy dżinsowe spodnie, biały t-shirt i skórzaną kurtkę doprawiła się na wychodne eliksirem zbijającym wzmacniającym, kiedy ten zbijający gorączkę zaczął wreszcie działać. Na drugi koniec miasta przywiózł ją szofer, bo obolałe mięśnie nie pozwoliły na sięgnięcie po deskorolkę.
Wzdryga się po przestąpieniu progu szpitala, kiedy momentalnie powracają wspomnienia sprzed miesiąca, kiedy to spędziła w tym miejscu dwa bite tygodnie, każdej nocy ścierając się z niebywale realistycznymi snami, w których zombie rozszarpywały ją na kawałki. Chwilowe ukojenie dawały wypalane na dziedzińcu papierosy, które w tajemnicy podsuwała jej jedna z pielęgniarek. Obsługa szpitala napiwków nie przyjmuje, ale łapówki owszem.
Okulary przeciwsłoneczne zdejmuje dopiero po dostrzeżeniu przyjaciółki na końcu korytarza i uśmiecha się blado na to osobliwe powitanie. Alisha nie jest ani mistrzynią dyplomacji, ani też kłamstwa, bo choć bardzo się stara, tak na jej twarzy wyraźnie kreśli się zmartwienie.
- Ciebie też dobrze widzieć. - Nawet jej głos brzmi marnie, choć nie z przeziębieniem się boryka, a rozchodzącym się po ciele bólem. Na wysuniętą propozycję macha ręką lekceważąco. - Już mi lepiej - rzuca czyste kłamstwo i kiwa tylko głową w kierunku stołówki, gdzie rusza od razu wolnym krokiem, sprawdzając, na ile Alisha może sobie pozwolić.
- A ty jak się czujesz? Wyglądasz całkiem nieźle. - W przeciwieństwie do mnie.
Zajmuje miejsce przy jednym ze stolików, byle dalej od innych pacjentów, na których kaszel nie chce się natykać.
- To miejsce nadal wywołuje we mnie dreszcze - mówi, mając na myśli cały szpital. - Nadal podają mielone z kaszą? Daję głowę, że wymyślili je tylko po to, by obrzydzać innym życie.
charlotte williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Alisha Dawson
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 12
TALENTY : 26
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1525-alisha-dawson#17693
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1596-alisha-dawson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1598-alisha-dawson#19707
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1597-alisha-dawson#19705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f230-cedar-lane-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1599-rachunek-bankowy-alisha-dawson#19708
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 12
TALENTY : 26
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1525-alisha-dawson#17693
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1596-alisha-dawson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1598-alisha-dawson#19707
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1597-alisha-dawson#19705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f230-cedar-lane-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1599-rachunek-bankowy-alisha-dawson#19708
Charlotte narażona jest jeszcze przez chwilę na wzrok oceniająco-troskliwy, bo Allie przygląda jej się jeszcze przez parę sekund, jakby sprawdzając, czy faktycznie może odpuścić, czy lepiej jest jednak pójść do tych pielęgniarek i poprosić je o pomoc. Wprawdzie wtedy Lotte pewnie zostałaby zatrzymana na obserwacji, ale chyba dla zdrowia warto?
Ostatecznie dzieją się dwie rzeczy na raz – Allie odpuszcza, a Lotte ciągnie ją na przechadzkę w inną stronę, więc uznaje, że faktycznie nie jest już aż tak źle. Chyba. Oby.
Nie miałaby przecież żadnego interesu w tym, żeby ją okłamać. No, może poza tym, żeby się nie denerwowała jej stanem zdrowia i nie drążyła dalej…
To nic. Poobserwuje ją w trakcie rozmowy.
Kroki niosą je do stołówki, na której Allie bywała rzadziej niż być może powinna. Nie bywała zbyt często w szpitalach (ostatnio rok temu; czy faktycznie to nie było często?), ale tak dobrze nie traktowali jej praktycznie nigdy. Nie leżała też na tak ładnej sali i w tak zadbanym, nowoczesnym łóżku. Pomyśleć, że wystarczyło tylko nazwisko Maurice’a, żeby segregować ludzi na tych lepszych i tych gorszych…
Już w porządku – odpowiada, podchodząc do krzesła przy stoliku. – Odkąd się obudziłam, jest raczej dość stabilnie.
Pomijając parę kryzysów spowodowanych nerwami, kiedy rozmawiała z Mauriem. Po raz pierwszy. I po raz drugi, kiedy dołączył do nich Ira. Wtedy naprawdę sądziła, że Maurie może już nie chcieć…
To absurd. Jak mógłby nią gardzić, kiedy chwilę wcześniej powiedział jej coś tak ważnego?
A jednak… może to po prostu ona wstydziła siebie sama, i stąd też sądziła, że wszyscy inni będą patrzeć na nią tak samo?
Czy Lotte też by tak patrzyła?
Nie zapyta, bo kiedy mina jej zrzedła, Lotte zmieniła temat na iście stołówkowy, przez co Allie zaśmiała się krótko. Chociaż za krótko, żeby śmiech mógł zostać uznanym za prawdziwie entuzjastyczny.
Jeszcze nie natrafiłam – wyznaje. Jest tu w końcu dopiero drugi dzień, a więc za nią dopiero drugi obiad. Miała nadzieję, że się nie przekona. – Kiedy ostatnio tutaj byłaś? – pyta w nawiązaniu do tego, co powiedziała jej na samym początku.
Każdy temat będzie dobry niż myślenie o tym, co się stało przedwczoraj.
Alisha Dawson
Wiek : 25
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : sopranistka | solistka w Teatrze Overtone
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
Powątpiewające spojrzenie Dawson nie sprawia, że zaklinaczka się pod nim ugina. Zbyt wiele razy musiała tkwić pod takim ostrzałem, wykształcając w sobie mamtowdupizm, dzięki któremu udało się przetrwać najtrudniejsze lata dzieciństwa, wieku nastoletniego, do teraz zresztą także. Rzadko jednak we wzroku, jakim jest omiatana, pojawia się nuta prawdziwego zmartwienia oraz troski. Są dla Charlotte tak bardzo obce, że nie wyłapuje ich na jasnej twarzy czarownicy i zamyka się zwyczajnie wewnątrz tego, co jest dla niej pewne.
Chujowo, ale stabilnie, to coś, pod czym Charlotte zwykle może się podpisać, jednak czasem pojawiają się wydarzenia, całkowicie niszczące wizję tego chwiejnego, ale jakże idealnego życia. Wystarczy wspomnieć spotkanie sprzed dwóch dni z Benjaminem i jego pełne niezadowolenia spojrzenie, gotowe mrozić serca, nogi zamieniać w kamień, a włosy pokrywać siwizną. Czy zderzanie się z tym wszystkim, wysokim czynnikiem zagrożenia, ciągłą niepewnością, zwątpieniem podsycanym na każdym kroku, jest w ogóle warte dalszego starania się, toczenia walki o… no właśnie, o co?
Sala stołówki przywołuje wspomnienia, do których Williamson nie chce wracać i ponownie zamykać się w szpitalnej lepkości, która rozprzestrzenia się gwałtownie, zabierając wszelki dostęp do powietrza.
- Ze dwa miesiące temu, kazali mi siedzieć ponad tydzień. - W głosie Charlotte nie ma żalu, ani wielkich wyrzutów. Zdążyła już odsunąć ten fakt gdzieś w zapomnienie, nie chcąc zbyt długo osadzać się w tamtych wydarzeniach, a mimo to wciąż ogarnia ją nieprzyjemny chłód, kiedy myślami zawędruje w rejony niewygodnych tematów. - Ty chyba jednak długo tu nie pobędziesz, skoro możesz chodzić o własnych siłach - zauważa, obrzucając sylwetkę Dawson jeszcze jednym, przelotnym spojrzeniem, by na podstawie oględzin upewnić się co do swojej diagnozy.
Układa łokcie na blacie, by nachylić się nad nim i nie musieć podnosić głosu podczas rozmowy. Albo żeby mieć pewność, że nikt z tutejszych nie będzie ich podsłuchiwać. Zieleń tęczówek osadza się wyczekująco na blondynce.
- No, to opowiadaj. Co ci się stało? Przez telefon starałaś się kluczyć dookoła tematu, jakby wiązać się to miało z czymś bardzo niewygodnym. Komu zaszłaś za skórę? - sięga do nieco żartobliwego tonu, by rozluźnić atmosferę, nie wiedząc jeszcze, jak blisko jest sedna tematu.
charlotte williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity