Witaj,
Daniel Murphy
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 189
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t877-daniel-murphy-b#7255
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1227-daniel-murphy#11980
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1311-federalne-biuro-sledcze-tylko-do-rak-wlasnych#13755
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1226-poczta-ssa-murphy#11978
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1308-rachunek-bankowy-murphy-daniel#13725
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 189
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t877-daniel-murphy-b#7255
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1227-daniel-murphy#11980
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1311-federalne-biuro-sledcze-tylko-do-rak-wlasnych#13755
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1226-poczta-ssa-murphy#11978
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1308-rachunek-bankowy-murphy-daniel#13725

Daniel Murphy

fc. Sam Claflin





 
nazwisko matki Dawson
data urodzenia 06.12.1950
miejsce zamieszkania LITTLE POPPY CREST
zawódszeregowy Czarnej Gwardii, nadzorujący agent specjalny FBI (SSA)
status majątkowy przeciętny
stan cywilny kawaler
wzrost 188 cm
waga 90 kg
kolor oczu zielone
kolor włosów ciemny blond
odmienność
umiejętność esencjomagia
stan zdrowia
znaki szczególneblizny na plecach oraz lewym przedramieniu; znamię czarownika na prawym nadgarstku w kształcie litery V; zarost; południowy akcent; wytatuowany symbol domu na piersi, w okolicy serca

magia natury: 0 (I)
magia iluzji: 0 (I)
magia powstania: 0 (I)
magia odpychania: 20 (III)
magia anatomiczna: 0 (I)
magia wariacyjna: 0 (I)
siła woli: 9 (II)
zatrucie magiczne: 2

sprawność: 9
udźwig: II (6)
rzeźba: I (1)
szybkość: I (1)
walka wręcz: I (1)
charyzma: 8
dowodzenie: II (6)
perswazja: I (1)
kłamstwo: I (1)
wiedza: 9
kryminologia: II (6)
magicyna: I (1)
prawo: I (1)
ekonomia i zarządznie: I (1)
talenty: 14
percepcja: II (6)
prawo jazdy: I (1)
strzelectwo: II (6)
tropienie: I (1)
reszta: 5 PSo



rozpoznawalność I (anonim)
elementary school Creekside Forest Elementary; później Skyline
high school Paradise High
edukacja wyższaKryminologia i kryminalistyka (BA) na Boston University;
moje największe marzenie to bezpieczna i stabilna przyszłość dla córki; sprawiedliwość dla tych, którym była ona do tej pory odmawiana
najbardziej boję się osierocenia córki
w wolnym czasie lubię układać puzzle; oglądać Smerfy z córką; ucierać nosy chłopcom z funduszami powierniczymi; oglądać gwiazdy
mój znak zodiaku to strzelec


I. Pycha


Nigdy nie miał za dużo dumy, ale tę resztkę, która się ostała, wrzucił całkowicie w to kim jest i skąd pochodzi. Nosił to, jak herb i insygnia rodu — być może dlatego nigdy nie pozbył się północnego akcentu z rodzinnego Teksasu, niepokojąco dużej kolekcji jeansu oraz nawyku, aby ściągać kapelusz za każdym razem, gdy rozmawia z kobietą. Życie na południu było inne — lekkie, w pamięci osiadające waniliowym posmakiem na języku. Lekcje ojca, aby zawsze kłaniać się starszym, otwierać kobietom drzwi czy ustępować miejsca, spakowane zostały razem z walizkami, gdy przeprowadzali się do Maine.

Lekkość dzieciństwa została jednak na południu.

Miał dziesięć lat, dwie siostry i dumną rolę starszego brata. W tym wieku nie interesowały go jeszcze pobudki przeprowadzki — wiedział, że dziadkowie mieli lekkiego bzika na punkcie kościoła, oraz że nie był to kościół, do którego oni chodzili. Wiedział także, że nie wolno im było mówić przy dziadkach o tym incydencie, gdy Daniel wysadził ścianę stołówki szkolnej. Nie wolno im było rozmawiać z nimi w ogóle o magii, zresztą, nie trzeba było mu tego dwa razy powtarzać. Babcia i tak jedyne, o czym chciała rozmawiać, to o frajerze w todze, którego jedynym talentem było zamienienie wina w wodę. Wielkie mi rzeczy, jest na to zaklęcie.

Przeprowadzka była ucieczką od niemagicznej części rodziny i chociaż z definicji ich ojciec do tej części należał, to jeszcze zanim cała trójka rodzeństwa przyszła na świat, on już przekonwertował się do jedynego słusznego Kościoła Piekieł. Zawsze powtarzał, że była to niewielka cena za miłość.

Maine było zimniejsze, ciemniejsze i z początku obce. Jako nazbyt aktywne i ekstrawertyczne dziecko, Daniel bardzo usilnie próbował znaleźć swoje nowe miejsce, jednocześnie nie pozbywając się korzeni, z których pochodził. Gdy inne dzieci śmiały się z jego akcentu w szkole, on mówił nim jeszcze mocniej w modłę myśli, aby swoją inność nosić jak tarczę, nie kulę u nogi.


II. Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu


W szkole wszystko robił na ostatnią chwilę, często zadanie domowe spisując od kolegów lub kreśląc je na kolanie, gdy pani zbierała kartki rząd wcześniej. Nie był głupi, tylko zwyczajnie słabo zmotywowany. Uwielbiał jednak zagadki — miał niemal wrodzony talent do rozpoznawania wzorów, często nawet intuicyjnie znając odpowiedź, chociaż niekoniecznie potrafił wyjaśnić swój proces myślowy. Jego mózg działał inaczej, trochę szybciej, trochę chaotyczniej, czasami wbrew jego woli, jak nieposłuszny pies, którego nikt nie nauczył komend. Rzeczy, które go nie interesowały, olewał niemal zupełnie, natomiast, jeśli już coś przykuło jego uwagę, to potrafił miesiącami nie myśleć o niczym innym.

W szkółce nie było inaczej. Magia iluzji obchodziła go tyle, co zeszłoroczny śnieg, a powstania sprawiała, że wlepiał wzrok w okno i odpływał myślami na całe czterdzieści pięć minut. Magia odpychania za to — ona kupiła go od pierwszego momentu, gdy do ręki dostał księgę czarów. Naiwnie próbował rzucać je jeszcze przed chrztem, frustrując się, że słowa były jedynie słowami. Na tydzień przed szesnastymi urodzinami nie był w stanie właściwie usiedzieć na miejscu, aż matka wymyślała coraz to nowe wymówki, by pozbyć się go z domu. Doszło do tego, że ojciec zabrał go radiowozem na jeden z patroli, byle tylko zagwarantować żonie trochę spokoju.

Nie wydarzyło się tam nic emocjonującego. Jedynie staruszka przekraczająca prędkość w nowym samochodzie. Ojciec opowiedział mu później, że jest to irlandzka wdowa, która mieszka na Starym Mieście.

III. Chciwość


Gdy dostał pentakl do ręki, nie było już sposobu, aby go powstrzymać. Było to też duże wydarzenie w życiu ich rodziny — był pierwszym, magicznym Murphy, co było kolejną rzeczą, którą dumnie nosił na własnej piersi. Od tamtej pory zaklęcia rzucał na prawo i lewo, ku utrapieniu swoich sióstr. Caroline denerwowała się, gdy zamykał zaklęciem jej pokój lub gdy longelateque zaklinał jej pamiętnik, by ten od niej uciekał. Pożałował tych kawałów dwa lata później, gdy i ona otrzymała swój pentakl, corvuspesem na zawsze obrzydzając mu lody śmietankowe.

Magia była dla niego czymś ekscytującym, w czym nieustannie gnał do przodu — byle tylko wiedzieć więcej, umieć więcej. Był to dar, o którym Daniel doskonale wiedział, że nie każdy go posiada. Wychodził z założenia, że z darów, należy korzystać, a praktyczne ćwiczenia były dla niego zawsze najlepszą formą nauki.

Żadna jednak nie równała się z magią odpychania — przychodziła mu tak naturalnie, jak oddychanie. Być może dlatego, że korzystał z niej, jak z powietrza. Jednak nie tylko ona go zafascynowała — gdy pierwszy raz dowiedział się, że niektórzy czarownicy potrafią rzucać zaklęcia, bez wypowiadania choćby słowa, obsesyjnie nieustannie próbował zrobić to samo, przez wiele lat bez żadnego skutku.

Po skończeniu szkoły, wybór był dla niego banalny. Zawsze patrzył na ojca z podziwem, a zamiłowanie do rozwikływania tajemnic było dodatkowym powodem, aby pójść w jego ślady. Ślady, ale trochę… ambitniej. Małomiasteczkowy glina nigdy nie był na jego liście marzeń. Chciał czegoś więcej — aby jego dzień w pracy opierał się na poszukiwaniu niebezpiecznych przestępców, nie staruszek, które przejeżdżały zbyt szybko na pasach.
Oceny miał wystarczająco dobre, by dostać się na studia w Bostonie. Kryminologia i kryminalistyka stały się przez te dwa lata całym jego światem. Na zajęcia uczęszczał częściej, niż sam początkowo zakładał, dręcząc potem wykładowców dodatkowymi pytaniami. Prawo nie interesowało go szczególnie — zbyt dużo zapamiętywania, zbyt dużo dat i casusów. Na szczęście nie miał zamiaru być prokuratorem, czy prawnikiem, więc ogólna wiedza była wystarczająca, gdy dwa lata później odbierał dyplom ukończenia studiów.

Z wyróżnieniem.

IV. Gniew


Miesiąc. Miesiąc spokoju, gdy przeprowadził się z powrotem do Saint Fall. Caroline była jakaś inna — bardziej wycofana, niż ją zapamiętał, a ich najmłodsza siostra, z dziecka stała się nastolatką, nie zmieniając właściwie wcale. W retrospekcji zadręcza się, że powinien to dostrzec wcześniej. Detektyw od siedmiu boleści, który świętuje przyjęcie do policji stanowej, gdy jego siostra wychodzi gdzieś. Gdzieś, z kimś, wrócę, jak wrócę.

Z tym że — nie wróciła.

Policja twierdziła, że to Caroline prowadziła — że była pijana i to jej wina, że samochód wjechał w znak drogowy. Daniel wiedział jednak, że w życiu by tego nie zrobiła; że ojciec zbyt wiele razy tłukł im do głowy odpowiedzialność za kierownicą, a matka by prędzej im nogi z dupy powyrywała, niż pozwoliła wsiąść za kółko, gdy wypili, chociażby piwo. Tak jednak twierdzono. Twierdzono tak dobitnie, że dobity tym wszystkim ojciec, odłożył odznakę, przechodząc na wcześniejszą emeryturę, miesiąc po pogrzebie Caroline.

Mówi się, że ludzie różnie reagują na żałobę. Ich ojciec był wyparciem, matka nigdy nie pozbyła się smutku ze swoich oczu, przynajmniej raz w miesiącu piekąc ulubione ciasto córki i nie pozwalając nikomu go dotknąć. Daniel?

Daniel znalazł nową obsesję.

Dowód numer jeden — samochód należał do jakiegoś bogatego dzieciaka, którego świat uczy, że odpowiedzialność można sobie kupić. Dowód numer dwa — chłopak był nasrany w trzy dupy, gdy ponoć wyczołgiwał się z “miejsca pasażera”. Dowód numer trzy — obrażenia nie pokrywały się z zeznaniami. Dowód boleśnie kluczowy — nikt nie kwestionował kogoś z właściwym nazwiskiem i odpowiednią grubością portfela.

Nigdy z tym faktem się nie pogodził. Pogodzenie się z tym faktem, zajęło mu dwa lata. Dwa lata drogówki, wklepywania mandatów każdemu, kto chociaż trochę przekroczył prędkość oraz bezlitosne zgarnianie chwiejnie wychodzących z samochodu kierowców. Sprzątał ulice, ale nie czuł, aby to cokolwiek zmieniało. Nie wysuszało łez w oczach jego matki, gdy patrzyła na zakurzone zdjęcie Caroline na komodzie. Nie pomagało więdnącemu na emeryturze ojcu znaleźć nowego celu w życiu.

Dwa lata, aż zdecydował, że potrzebuje więcej.

Quantico miało być tym więcej.

V. Zazdrość


Dwadzieścia tygodni intensywnego szkolenia.

Wstań; idź na zajęcia; zjedz; idź na kolejne. Wstań; jakie dowody widzisz; zjedz; zwymiotuj; kolejny pokaz slajdów. Wstań; wyceluj broń; strzel do czarnego kształtu, który w twojej głowie zawsze wygląda jak ten sam, pijany dzieciak w samochodzie z Caroline.

Dzisiaj i tak nic już nie zjesz.


Dwadzieścia tygodni później zostaje oficjalnie tym więcej — nie jest już podrzędnym oficerem, teraz gnoją go ludzie znacznie ważniejsi i w każdym miejscu w Ameryce, w jakim tylko go chcą, ale on może pochwalić się trzema literami na plecach — FBI. Najpierw przydzielili go do biura w Dallas, powrót w rodzinne strony okazał się jednak mocno tymczasowy, gdyż już za półtora roku wysiedlono go do bostońskiego wydziału śledczego.

Najpierw działał w podwydziale przestępczości zorganizowanej, szybko orientując się, że śmiertelność w przypadku tego typu pracy może być naprawdę wysoka. Wykorzystanie magii było nie tylko kwestią przeżycia, ale i zwyczajnego, zdrowego rozsądku. Magia odpychania okazała się idealna w przypadku lecących w jego stronę kul. Był jednak jeden, zasadniczy problem — niewiele osób w jego jednostce, była magiczna. Nie miał oporów przed współpracą z nimi, ale doskonale wiedział, jak ostrożny powinien być. Wiele lat desperackich prób nauczenia się magii niewerbalnej wreszcie zyskały brakujący czynnik — odpowiednią motywację. Musiał, bo bez zaklęć mógłby umrzeć. Musiał, bo mówiąc je, mógłby ściągać na siebie kolegów w czerni.

Znowu.

Motywacja sprowadziła go pod próg nauczyciela. Okazało się, że nie był jedynym, który wykorzystywał magię do pomocy zawodowej. Nie był również jedyny, do którego dotarło, że byłoby to znacznie łatwiejsze, gdyby odbywało się po cichu. Niektórzy wspinali się nawet całkiem wysoko — Richard, jego agent nadzorujący, swój pentakl nosił na czarnym rzemyku głęboko ukrytym pod materiałem koszuli. Koszuli, którą poluźnił, gdy raz wyszli na piwo po pracy. Od słowa do słowa, rady do rady, został jego mentorem.

W tym i owym.

VI. Nieczystość


Sandy poznał zimą. W ponurych, bostońskich knajpach pachniała lasem, młodą sosną i subtelnymi perfumami, sprawiając, że pierwszy raz od śmierci Caroline pomyślał o czymkolwiek innym, niż o pracy — pomyślał o życiu. Życie z nią było łatwiejsze, niż samemu. Na pierwszej randce, gdy zapytał ją, co lubi robić w wolnym czasie, odpowiedziała, że rozmawiać. Dopiero kilku tygodniach poważnego związku dowiedział się, że osoby z którymi prowadziła konwersacje, niekoniecznie były żywe.

Nie myśleli nigdy o małżeństwie — cztery lata i nie pomyślał o małżeństwie nawet przez chwilę. Cztery lata, wiele ciepłych, letnich momentów skumulowane w jeden test ciążowy i ciężar odpowiedzialności, nagle spadający na jego barki. Pierwszym odruchem była panika, kluczyki od samochodu do ręki, aby wsiąść i wysiąść z niego, dopiero gdy dojechał do Saint Fall. Reakcja ojca była do przewidzenia — plaskaczem w potylicę przywrócił mu zdrowy rozsądek. Daniel powinien to przewidzieć.

Daniel, dlatego właśnie, tam pojechał.

Na panikę Sandy przyszedł czas później. Dziesięć miesięcy później, dowodząc, że nie tylko ojcowie wychodzą po mleko i nigdy nie wracają.


VII. Lenistwo


Puste mieszkanie w Bostonie nie było idealnym miejscem do samotnego rodzicielstwa. Papiery, z prośbą o przeniesienie, zostały złożone w trybie natychmiastowym wraz z prośbą o króki urlop z powodów rodzinnych. Nie spodziewał się tak ochoczej zgody ze strony centrali, był tam jednak haczyk. Wraz ze zmianą jednostki, wiązał się awans. Awans, którego nikt inny nie chciał — kierowanie jednostką w Portland wiązało się z wyjątkowo złą reputacją w biurze. Zbyt blisko Hellridge.

Nikt nie lubił pracować tak blisko Hellridge.

Zamiast przestępczością zorganizowaną, zajmował się przestępczością — z braku lepszego tłumaczenia — brutalną. Zaginięcia, porwania, morderstwa — wszystko to, co przerastało lokalne oddziały policji i wkraczało w jurysdykcję federalną. Martwe ciała, postrzelone ciała, sine od przebywania w wodzie ciała. Widział już wszystko, bo czasami, gdy zamykał oczy, widział to na nowo. Martwi jednak nie przerażali go najbardziej. To rodziny, które zostawiali za sobą, ściskały mu żołądek, boleśnie przypominając o cieście, które nadal piecze jego matka, dla siostry, która nigdy nie wróci do domu.

Wpisywał Carolinę (młodszą) do księgi sam — w towarzystwie rodziców, siostry, przyjaciół, ale sam. Perspektywa, że zawsze już będzie w tym sam, osiadała mu gorzkim posmakiem w przełyku, gdy zostawiał ją pod opieką dziadków, jeżdżąc do biura federalnego w Portland. Rosła z każdym dniem. Z każdym kilometrem, który przebywał, jadąc do pracy. Pięć miesięcy zamieniło się w pięć lat jak za pstryknięciem—

Wstań; nakarm Carol; jedź do biura. Załóż kamizelkę — jeśli o niej zapomnisz, to nie wrócisz. Celuj; tym razem już nie w czarny kształt na końcu strzelnicy. Nie musisz szeptać zaklęcia. Nie musisz go szeptać, więc może przeżyjesz.

Nic dziwnego, że gdy na jego biurko wpadły akta z doskonale znanymi, dwoma słowami, nawet nie pomyślał, aby przydzielać ją komuś innemu z drużyny — Cripple Rock. Każdy, kto wychował się w Saint Fall, doskonale wiedział o kopalni Hudsonów i zaginionej sprzed laty tam pary nastolatków. Nie musiał zbytnio uzasadniać wyboru — relacje z lokalną policją są bardzo ważne w takich sprawach.

Zresztą — nikt nie lubił pracować tak blisko Hellridge.



[ukryjedycje]

Ostatnio zmieniony przez Daniel Murphy dnia Nie Paź 15 2023, 18:12, w całości zmieniany 2 razy
Daniel Murphy
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : LITTLE POPPY CREST
Zawód : NADZORUJĄCY AGENT SPECJALNY FBI (SSA); szeregowy w gwardii
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry

Witaj w piekle!

W tym momencie zaczyna się Twoja przygoda na Die Ac Nocte! Zachęcamy Cię do przeczytania wiadomości, która została wysłana na Twoje konto w momencie rejestracji, znajdziesz tam krótki przewodnik poruszania się po forum. Obowiązkowo załóż teraz swoją pocztę i kalendarz , a także, jeśli masz na to ochotę, temat z relacjami postaci i rachunek bankowy. Możesz już rozpocząć grę. Zachęcamy do spojrzenia w poszukiwania gry, w których to znajdziesz osoby chętne do fabuły.


I pamiętaj...
Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj.

Sprawdzający: Charlotte Williamson
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry

Rozliczenie


Ekwipunek



Aktualizacje


07.09.23 Zakupy początkowe (-530 PD)
14.09.23 Osiągnięcie: Pierwszy krok (+150 PD)
15.10.23 Darmowa karta zmiany
21.11.23 Wydarzenie: Halloweenowy konkurs fanartowy (+10 PD)
16.12.23 Zakupy (-300 $)
29.12.23 Osiągnięcie: Zabijaka (+10 PD)
29.01.24 Aktualizacja postaci (+2 PSo, usunięte nauki ścisłe, zarządzenie i ekonomia 0->I)
04.02.24 Osiągnięcie: Pozdrowienia do więzienia (+ 25PD)
10.02.24 Surowce: marzec - kwiecień; urodziny forum
04.03.24 Osiągnięcie: Jak za darmo, to biorę (+10 PD)
19.03.24 Wydarzenie: Little Poppy Has a Little Problem (+50 PD)
21.04.24 Kalendarz (marzec-kwiecień) (+50PD, +2PSo)
18.06.24 Aktualizacja postaci (celność->strzelectwo II, +1 PSo)
08.09.24 Osiągnięcie: Jubilat (+150 PD)
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej