Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
BIURKA FUNKCJONARIUSZY
W trzewiach komisariatu praca funkcjonariuszy nigdy nie ustaje — na surowych biurkach piętrzą się dokumenty i raporty, niewygodne oparcia krzeseł wpijają się w spracowane plecy, wentylacja w ciepłe dni z trudem mieli ciężkie powietrze, a rozświetlające pokój jarzeniówki spowijają wszystko w trupiobladym świetle. Pomieszczenie, w którym znajdują się przydziałowe biurka funkcjonariuszy, mieści aż dwadzieścia jeden miejsc siedzących — pod ścianami ustawiono ciężkie, metalowe szafy z aktami, na szarej gładzi powieszono mapy Hellridge oraz Saint Fall jak również tablicę z wizerunkami poszukiwanych kryminalistów. Obowiązkowo pod jedną ze ścian znajduje się flaga Stanów, na regałach piętrzą się segregatory, a biurka w dni robocze uginają od papierów oraz telefonów, które co jakiś czas rozbrzmiewają irytującym dźwiękiem.
[ukryjedycje]
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Sierra Ignacio
POWSTANIA : 14
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 169
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 9
TALENTY : 21
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t305-sierra-ignacio
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t313-sierra-ignacio
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t314-i-ginie-sierra#922
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t315-poczta-sierry-ignacio
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1072-rachunek-bankowy-sierra-ignacio
POWSTANIA : 14
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 169
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 9
TALENTY : 21
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t305-sierra-ignacio
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t313-sierra-ignacio
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t314-i-ginie-sierra#922
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t315-poczta-sierry-ignacio
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1072-rachunek-bankowy-sierra-ignacio
kwiecień 18, 1985

Chciałabym... Chciałabym zgłosić przestępstwo — powiedziałam, unosząc brodę wyżej, tak żeby wydać się nieco dumniejsza i pewniejsza siebie niż w rzeczywistości byłam.
Wszystko zaczęło się jeszcze w lutym, który dzisiaj pamiętałam jak przez mgłę. Końcówka miesiąca, potworne tunele pod Hellridge i fakt, że nikt mi nie wierzył, że to wszystko, co się tam odgrywało, było jakieś takie zupełnie dziwne i nienormalne, sprawiały, miałam dość. Oskubałam zębami już wszystkie skórki z paznokci, lakier nałożyłam na nie przed paroma tygodniami, teraz został już tylko jego pokruszony ślad. Nie potrafiłam patrzeć na siebie w lustrze od urodzenia, ale spotkanie z van der Deckenem i wszystko tamto to... Przełknęłam gorzką ślinę o posmaku coca-coli. To nie wina napoju, to lizak, którego patyczek wyrzuciłam przed komisariatem. Po pierwsze: nie śmiecić, gdy obok są psy, bo mogą wypisać mandat, a mnie zwyczajnie na mandat nie było stać.
Prawdziwe przestępstwo — dodałam jeszcze raz, gdy siedzący na dyżurce oficer zdawał się mnie kompletnie ignorować.
Byłam przyzwyczajona, że to robią, bo kto by się przejmował latynoską dziewczyną zagubioną w środku Hellridge, ale byłam prawowitą obywatelką tego kraju. Prawdopodobnie. Cokolwiek to znaczy. Byłam obywatelką i przysługiwały mi takie same prawa jak innym. Może moja skóra była przyjemniej opalona, zwęglona słońcem po wycieczce w nieznane z najpiękniejszym ze wszystkich mężczyzn, który nawet nie udawał, że mnie lubi, bo po prostu mnie uwielbiał. Może moje oczy były ciemniejsze niż te należące do blondynek występujących na konkursach miss. Może moje brwi były bardziej krzaczaste, głos trochę głośniejszy, a meksykański akcent odrobinę wyraźniejszy, bo chowano mnie w hiszpańskim. Angielskiego uczyłam się dopiero w szkole i wcale nie było to takie proste. Gdyby tylko przeciętny białas wiedział, jak wiele nerwów kosztuje zrozumienie tych wszystkich dziwnych słówek, to nigdy by się ze mnie nie śmiał. Angielski był najtrudniejszym językiem świata, a ja mówiłam w nim nawet płynnie. Pilnowałam się, by nie kląć tutaj po hiszpańsku, na wszelki wypadek. Byłam już nauczona życia i wiedziałam, że wtedy sprawiam gorsze wrażenie.
Oficer westchnął ciężko, spoglądając na mnie zza kubka kawy. Chwilę kontemplował co mi powiedzieć, aż w końcu znużonym głosem wypalił:
Siądź sobie tam, zaraz ktoś przyjdzie — a ja widziałam w jego oczach „nie dzisiaj, nie chce mi się”.
Cóż, przynajmniej nie odesłał mnie z kwitkiem i pozwolił złożyć zeznanie, a ja miałam tego okropnie dużo. Spoczywająca w torebce skrzynka, którą powierzył mi były kasjer (księgowy?) familii Paganini, była przepustką do normalności, bym w końcu mogła przestać patrzeć za plecy i bać się swojego cienia. Chciałam być szczęśliwa z mężczyzną mojego życia, a jeśli nie wykonałabym roli ducha, tak nigdy by się to nie stało. Długo zastanawiałam się, czy podejmuję trafną decyzję i prawda jest taka, że nie wiedziałam tego aż do momentu otworzenia ust. Ba! Potem też nie. Przez cały czas miałam ochotę się wycofać, uciekać, ale miałam też plan. Wystarczyło poprosić o ochronę jak dla świadka i powiedzieć, żeby koniecznie załatwili mi mieszkanie w Maywater, bo to daleko od Saint Fall i tam na pewno mnie nie znajdzie. Tak. Wyobrażałam sobie, że miły pan glina wprowadza mnie do pokoju z widokiem na willę Johana, a ja będę mogła machać mu przez szybę i posyłać całusy. Valerio Paganini nigdy mnie nie tknie, a potem sąd orzeknie jego winę, ja znowu będę wolna i spokojna. Rozmarzyłam się, nim przerwał mi głos młodej policjantki, która miała mnie zaprowadzić do biurka funkcjonariusza, który przyjmie moje zeznanie. Jeszcze raz upewniłam się, że pentakl mam schowany pod koszulką. Fioletowa, na ramiączkach, na wszelki wypadek z dekoltem, żeby policjant na pewno mnie słuchał. Dżinsowa sprana kurtka i spódniczka, oczywiście rajtuzy (tym razem czarne, bo takie mi wysłał mój chłopak), a na szyi parę kropel tych ładnych perfum od niego. Czerwone trampki były ciasno związane wokół kostek. Usiadłam na wskazanym mi miejscu, by powiedzieć jeszcze raz:
Chciałabym zgłosić przestępstwo. Prawdziwe przestępstwo — nachyliłam się w jego stronę, tym razem szepcząc: — Na temat mafii.
Sierra Ignacio
Wiek : 25
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : stare miasto, Saint Fall
Zawód : medium, wróżbitka za dolara
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
! TW ! mild policja rasizm

Głosy w pociągniętych laminatem ścianach, głosy utopione w papierowych kubkach lury, głosy jak ze złej kopii starego filmu. Ktoś opiłował wszystkie dźwięki na krawędziach, zamoczył je w smole i powiedział: niech się stanie słowo.
Niedziela, ale jakby poniedziałek; coś tykało w powietrzu, coś gubiło rytm, coś próbowało złamać wskazówki mozolnie młócące tarczę zegara. Zimna kawa na blacie — kiedy wystygła? — i zimne światło jarzeniówek nad głową — zawsze miało ten kolor? — to punkty odniesienia; uwięziony pomiędzy nimi czas odmawiał posłuszeństwa, ktoś przewijał dzień do przodu, z każdym ruchem nadgarstka pozbywając się kolejnej godziny.
Niedziela, ale jakby poniedziałek; dziś do głosu dochodzą ci, którzy muszą funkcjonować.
Niedziela, ale jakby poniedziałek; dziś milczą ci, którzy funkcjonują zawsze. Ci, których doba i praca trwa nieprzerwanie, jest stanem permanentnym i niezmiennym; Williamson, przedstawiciel (pod)gatunku, odróżnia stan trzeci — poza permanentnie zmęczonym i permanentnie pracującym, można być permanentnie wkurwionym. Komisariat to pułapka — kraty cel przebiły się przez dwa piętra i zamknęły wokół biurka, gdzie blat nigdy nie był dość czysty, krzesło wygodne, kawa ciepła, a porządek utrzymany. Dźwięki przepływające przez salę przypominały podwodny świat; sygnał z daleka, sonar, ciśnienie w bębenkach, które od ponad miesiąca zalewało jego głowę razem z basenowym chlorem.
Nawet dryfować już nie mógł; nauczył się kraula.
Wynurzenie na powierzchnię uwydatnia echo dźwięków — dzwoni telefon, trzeba podnieść słuchawkę i zrozumieć, co na wewnętrznej linii wyszczekuje pies po drugiej stronie. Dziewczyna, zgłoszenie przestępstwa, Dallas ją przyprowadzi; to tylko żargon, za dużo słów, żeby przekazać proste: czekaj.
Podobno jest cierpliwy; podobno potrafi czekać — nawet, kiedy na niego nie czeka nikt nic.
Ostatnie sekundy zanim krzesło po przeciwnej stronie zaskrzypi w znajomy sposób to dobry moment na zanurzenie w papierach — na równe linijki tekstu patrzeć łatwiej, niż na ludzi; młode dziewczyny i przestępstwo zwykle oznaczały trzy kategorie zgłoszeń.
Kradzież albo pobicie, albo—
Prawdziwe przestępstwo — dekolt musi zaczekać, Williamson znalazł inne punkty zaczepienia — też dwa, sprawiedliwości stało się zadość. Tusz na nadgarstku, zadrapanie na kciuku — cienka szrama przypominała łańcuszek; jak czerwone korale, tyle, że nie do końca — nie ten czas, nie to miejsce, inna strona Żelaznej Kurtyny. — Prawdziwej mafii?
Dopiero teraz — za dużo krwi, za mało tuszu, nigdy wystarczająco czasu — spojrzenie wykonuje fikołka; znad zaciśniętych na długopisie dłoni — on też jest z gówna; wszystko w tym miejscu to ulepek gnoju, z nim na czele — prosto w pułapkę wzroku naprzeciwko.
Dotrzymało kroku komisariatowi; gówniana czekolada źrenic.
Hm — to nie tak, że kolor skóry definiuje prawdomówność; to nawet nie tak, że Williamson trzyma w kieszeni papierowy wskaźnik odcieni Pantone i przy przesłuchaniach przykłada go do policzków, żeby odkryć, gdzie na skali barw ulokować rozmówcę. Nie potrzebował punktu odniesienia; to krótkie, wymowne, wygrzebane z gruzów piersi hm skutecznie go zastąpiło. — Pani godność?
Nie stwierdzono.
Istnieje rodzaj ludzi, do których zaufanie rozdaje się na kartki — przydział roczny dla sąsiadów zza południowej granicy wynosi dokładnie pół.
Swoje pół Williamson wydał w styczniu; był mróz, dzieciak ukradł butelkę pośledniego Grand Empereur, sprzedawca wrzeszczał, że ma wracać tam, gdzie jego matka ruchała kozy — najwyraźniej Meksykanie i Arabowie różnią się tylko nazwiskami; a przecież każdy wie, że w Meksyku rucha się osły (dlatego Paganini miałby szansę) — i pewnie skończyłoby się na aresztowaniu, gdyby nie przydziałowe pół kartki i element komiczny.
Sprzedawca był Azjatą.
Przed przyjęciem zgłoszenia, muszę potwierdzić tożsamość — analiza poznawcza znad zasypanego raportami biurka rozpoczęła się i skończyła na kliszy krótkich spostrzeżeń; klik, młoda. Klik, ładna? Klik, wygląda jak zbieg z dyskoteki. Klik, jak odbitka teledysków w technikolorze. Klik, niezbyt mądra; mówić o mafii w tym mieście to wziąć broń i samemu nacisnąć spust. — Dowód osobisty lub inny dokument ze zdjęciem.
Klik; ostatnie sekundy na wycofanie zanim będzie za późno.
Barnaby Williamson
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Sierra Ignacio
POWSTANIA : 14
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 169
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 9
TALENTY : 21
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t305-sierra-ignacio
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t313-sierra-ignacio
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t314-i-ginie-sierra#922
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t315-poczta-sierry-ignacio
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1072-rachunek-bankowy-sierra-ignacio
POWSTANIA : 14
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 169
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 9
TALENTY : 21
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t305-sierra-ignacio
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t313-sierra-ignacio
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t314-i-ginie-sierra#922
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t315-poczta-sierry-ignacio
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1072-rachunek-bankowy-sierra-ignacio
Najprawdziwsze — powiedziałam konspiracyjnym szeptem, nachylając się mocniej do funkcjonariusza.
Śmierdział dobrymi perfumami, chyba tytoniem albo potem. Tak równie dobrze mogła śmierdzieć moja rezygnacja. Gdybym tylko była mądrzejsza, zrobiłabym to od razu, nie pokazała się Valerio Paganini na oczy i rzuciła temat... ale nie... Sierra Ignacio musiała chcieć ugrać coś dla siebie, coś, co po raz kolejny miało mnie zgubić. Tym razem nie było mowy o egocentrycznym pragnieniu posiadania, tym razem tuż po doleceniu do Maine postanowiłam, że idę prosto na komisariat. Prosto trwało 2 dni, w których trakcie przygotowałam sobie przemowę, jaką wygłoszę. Czemu, gdy dotarłam na miejsce, nie byłam w stanie skupić się na ani jednym słowie? Byłam dobrą kłamczuchą, papi zawsze to powtarzał.
Mam, dlatego przyszłam — odpowiedziałam szybko, spoglądając ze zdziwieniem na mężczyznę.
Kto normalny pyta o takie rzeczy i dlaczego akurat mnie? Umysł nakazywał sądzić, że prześwietlił ostatnie tygodnie mojego życia i już wiedział, że pocałowałam chłopca zbyt wcześnie, bo na pierwszej randce, a nie jak Lucyfer przykazał na trzeciej, ale to nie jest powód, by nazywać mnie dziwką. Oczywiście nie powiedział tego wprost, ale widziałam, jak na mnie patrzy, jak ocenia — co jeśli wiedział? Policja podobno wie wszystko, a Johan nie mógł mieć teraz na karku problemów przeze mnie. Ta krótka chwila sprawiła, że wolałabym się wycofać i to jego poprosić o pomoc, ale jeśli mieliśmy wkrótce rozpocząć piękne wspólne życie we dwójkę (zajęcie jego żoną pozostawało na liście moich priorytetów), to nie mogłam rozpoczynać tego związku od obarczania go kłopotami. Sądziłam, że jestem w stanie załatwić to sama.
Zatkało mnie, gdy zadał pytanie. Biały, wredny gliniarz, który na pewno nie poprosiłby o dokument tożsamości kogoś o takim samym kolorze skóry jak on. A nawet jeśli to pewnie nie z taką premedytacją. Nie byłam wściekła, że o to pyta — byłam zła, bo moja przygotowana bajeczka poszła się jebać. Miałam nazywać się Lolita San Angelo. Miałam mieć 25 lat, mamę amerykankę i tatę z Nowego Meksyku, który też na pewno ma amerykańskie obywatelstwo. Mieliśmy przyjechać do Maine, bo tata pracuje w Latającym Holendrze i miałam mieszkać w Maywater. Miałam pilnie się uczyć, a w wolnym czasie malować obrazy. Nie miałam żadnego sztucznego paszportu ani dowodu, żeby to potwierdzić, tylko ten mój, ten prawdziwy. Jedyny dokument, który jasno określał, że wolno mi tu być (bo biali bardzo chcieliby mnie stąd przegonić, najlepszym przykładem była Scully) odpoczywał w mojej torebce. Wypuściłam więc głośno powietrze i powiedziałam:
A nie można jakoś tak anonimowo? Jestem Lolita San Angelo i chcę dostać syndrom obrony świadków — powiedziałam cicho, obciągając spódniczkę w dół, jakbym nagle poczuła się bardzo nieswojo. — Mam dowody, prawdziwe dowody na prawdziwe przestępstwo popełnione przez — teraz już tylko centymetry dzieliły mnie od ucha tego człowieka, gdy świeciłam mu dekoltem w twarz, żeby odrobinę osłodzić tę informację — Valerio Paganini — z powrotem usiadłam na krześle, kiwając energicznie głową na potwierdzenie moich słów.
Miałam dowody i miałam je tuż obok. Chciałam zostawić to wszystko za sobą i nie mieć kłopotów ani z mafią, ani z policją, ani z palcami (które na szczęście już się zagoiły). Policjant mógł zostać bohaterem na skalę światową albo chociaż stanową, gdyby zamknął tego pierdolonego dupka za kraty. Mogliśmy sobie pomóc i ja to wiedziałam, domyślając się, że on też. Musiał tylko spełnić swój obowiązek i nie być cipą.
Podobno każdy pies to cipa.
Sierra Ignacio
Wiek : 25
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : stare miasto, Saint Fall
Zawód : medium, wróżbitka za dolara
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
Lolita San Angelo; długopis w dłoni znieruchomiał, słowa ugrzęzły na koniuszku języka, zmarszczone brwi dodały ich właścicielowi pół dekady, Podlotek Los Angeles było już zajęte?
Pani Lolito San Angelo, bez dokumentu każdy jest każdym — i może dostać co najwyżej syndromu sztokholmskiego. — W zeszłym tygodniu na pani miejscu siedział jeden Kennedy, dwóch Mansonów i ktoś, kogo nazwiska nie powtórzę, bo to podobno rasizm — na nim na pewno; konstytucja grzmiała o wolności słowa, Williamson w murach komisariatu trzymał język za zębami — nie, żeby było to trudne; ten zwykle czekał nieruchomo na okazję do brutalnej szczerości — a parada cudaków coraz częściej kazała zastanowić się nad życiowymi wyborami.
Może robił się za stary; może to inni wokół niego byli za młodzi.
Może to, kogo i w jakiej kolejności obrazi zza tego biurka, nie miało znaczenia — ukryty przed niemagicznymi świat zaczynał drżeć w posadach; dzielenie doby na cztery nierówne kawałki — gdzie jeden obowiązek zastępował kolejnym — przestanie wystarczać. Prawda była taka, cuchnąca tuszem i celulozą, że od miesiąca trzymał w biurku wypowiedzenie; od dwóch dni nie spał.
Od sześćdziesięciu sekund rozważał lobotomię — dziewczyna po drugiej stronie biurka wykonała nierozsądny manewr; taki, przez który każdy gliniarz sięga do pasa i to nie w celu, który mógłby zasugerować odsłonięty dekolt — piersi, bez względu na ilość pigmentu pod skórą, posiadały na szczęście właściwości łagodzące.
Lecznicze podobno też; zwłaszcza te młode.
Jeśli pani dowody są wiarygodne, obciążające i chce pani otrzymać ochronę, musz—
Istnieją słowa, które przysłaniają nawet cycki i imiona, które z cyckami nierozerwalnie się kojarzą; są też przyjaźnie, których żaden cycek nie zniszczy i listy grzechów, gdzie widok piersi to najlżejsze przewinienie.
Cisza trwała kilka sekund — pięć albo sześć, albo całe millenium, w trakcie którego Williamson wyobrażał sobie, co Valerio znów, kurwa, zrobił — i przerwał ją dopiero ruch; sprzed nosa zniknęły piersi, pojawiła się za to perspektywa Paganiniego, który zrobił im coś bardzo, bardzo brzydkiego.
Na tyle, żeby — prawdopodobnie nielegalna — imigrantka zaryzykowała wizytą na komisariacie.
Podejrzewam, że oboje wiemy, czym zajmuje się familia Paganini — temat śliski jak to, czym usta pociągnęła dziewczyna; błyszczyk? Szminka? Dwa w jednym? Lepka konsystencja sugerowała, że mogły być przyzwyczajone do płynów o podobnej konsystencji.
Zeznania w miejscu, gdzie ściany mają uszy — albo takim, gdzie ścian nie ma wcale — są za to biurka przygniecione stosem zakurzonych wezwań, akt i serwetek — bywają ryzykowne. W pokoju przesłuchań będziemy mogli porozmawiać swobodnie i—
Za dużo słów, za mało konkretów; dziewczyna szukała syndromu, Williamson sposobu, żeby wywabić ją zza biurka i kupić sobie czas — wystarczy kilka minut, jeden telefon i neonowa perspektywa pomocy.
Pani Lolita San Angelo — a ja jestem, kurwa, Rocky Balboa — wyglądała na kogoś, kto lubi jasne barwy; wystarczy namalować w nich jej przyszłość. Nie kłamstwami; te w jego wykonaniu cuchnęłyby trupem, którego Paganini nie zakopał wystarczająco głęboko.
Półprawdy i ćwierćprzemilczenia sprawdzały się lepiej — od sześciu lat testował siłę ich przebicia.
Bez obaw, że ktoś panią zapamięta. Zapraszam — odsuwany fotel zaskrzypiał, kolana nie strzyknęły, Williamson nie czekał — zachęcający gest w kierunku bocznych drzwi wskazywał korytarz; kilkanaście kroków od biurek funkcjonariuszy pani Lolita Buenos Aires będzie mogła usiąść na sterylnie czystym, metalowym krzesełku za sterylnie czystym, metalowym stołem i pokazać, czego tym razem dokonał Valerio Paganini.
Widok czyjejś zasuszonej głowy byłby mniej wstrząsający od tego, co faktycznie posiadała dziewczyna; i zdecydowanie mniej obciążający.
Barnaby Williamson
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Sierra Ignacio
POWSTANIA : 14
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 169
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 9
TALENTY : 21
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t305-sierra-ignacio
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t313-sierra-ignacio
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t314-i-ginie-sierra#922
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t315-poczta-sierry-ignacio
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1072-rachunek-bankowy-sierra-ignacio
POWSTANIA : 14
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 169
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 9
TALENTY : 21
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t305-sierra-ignacio
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t313-sierra-ignacio
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t314-i-ginie-sierra#922
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t315-poczta-sierry-ignacio
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1072-rachunek-bankowy-sierra-ignacio
Wszyscy na raz? — zapytałam śmiertelnie poważnie, otwierając szerzej oczy. Nie byłam do końca świadoma, czemu policjant dzieli się ze mną tą informacją, ale szok, jakiego doznałam, oglądając zaraz potem moje drewniane i niezbyt wygodne krzesełko, przeciążał moją głowę. — To aż — szybko policzyłam w głowie — cztery osoby. Nie... Żartuje sobie pan — uniosłam górną wargę, odsłaniając szereg rozbawionych zębów. — Musieliby siedzieć sobie na kolanach — pokiwałam głową, rozumiejąc w końcu, że opowiedział żart na rozluźnienie.
Być może właśnie nim wygrał fakt, że poczułam się nieco pewniej. Nie miałam się czego przecież bać, nawet jeśli nie lubiłam policji i uważałam, że jest bardzo nieodpowiedzialna w traktowaniu takich osób jak ja w bardzo nieprzyjemny sposób, to przecież przyszłam tutaj z faktycznymi dowodami. Z autentyczną scatola della verità w torebce, którą wykopałam z wiszącym mi nad uchem ponurym żniwiarzem w postaci Jimmy'ego Armsteada, przypominającego, że choćbym chciała się sprzeciwiać, tak nie uchronię się przed zapisanym mi w gwiazdach i liniach papilarnych losem. Byłam medium i czy tego chciałam, czy nie, moją odpowiedzialnością było kończenie spraw niedokończonych przez martwych.
Wiedziałam, jak obcować z duchami, ale z policją? W życiu. Właśnie dlatego każdym staraniem próbowałam przekonać go do siebie, przypomnieć, że jestem tylko skruszoną obywatelką (nawet jeśli mnie za taką nie uważał), która potrzebuje pomocy. Zupełnym przypadkiem weszłam w posiadanie czegoś, co mogło się przydać policji, więc jako dobry człowiek przyszłam z tym na komisariat. Gdy wypowiedziałam imię i nazwisko Paganiniego, coś w moim żołądku się ścisnęło, jakby los podpowiadał mi, że wykonałam właśnie najgorszy ruch w swoim życiu, ale wiedziałam, że to tylko efekt stresu. Podobnie się czułam, gdy Stella wyleciała z balkonu, a przecież wszystko dobrze się skończyło. Byłam wolna. Ucieszyłam się, gdy wskazał mi pokój, gdzie miałam złożyć zeznania. Nie okazałam tego inaczej niż kiwnięciem głową, gdy pokazywał drogę. Wziął mnie na poważnie i tylko to się liczyło.
Czy tam jest lustro? — spytałam, ale widziałam przecież filmy.
Na pewno było. Dostrzegłam je. Szerokie, wysokie i wychodzące na inny świat. Zawiesiłam na nim spojrzenie, zatrzymując się w drzwiach. Rozszerzone nozdrza, wyraźne obrzydzenie — policjant nie miał przecież pojęcia o magii i o tym, że w lustrze zamiast siebie widzę trupa, którego resztka zgniłej skóry zwisa z kości. Spojrzałam na niego niepewnie, ale w końcu wykonałam krok w przód, jak zahipnotyzowana nie mogłam oderwać wzroku od własnego odbicia. Zamiast błyszczyka były odsłonięte zęby. Zamiast czarnych rzęs — puste gałki oczne. To ten widok upewnił mnie w przekonaniu, że moje miejsce jest wśród żywych i nie zamierzałam dłużej ryzykować spotkania Stelli w Piekle. Nie w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat. Paganini był niebezpieczny, a ja nie byłam taka głupia, by dać mu się przechytrzyć. Usiadłam na krześle i tym razem unikałam spoglądania w lustro, wzrok zawiesiłam na policjancie. Duże oczy patrzyły nieco z dołu — nie chciałam wcale dać mu do zrozumienia, że jestem zdeterminowana i zamierzam doprowadzić Valerio do więzienia za swoje paskudne czyny i widelec wbity w moją rękę.
Więc... Mam dowód, że Valerio Paganini popełnił dużo przestępstw. Bardzo złych. Dostałam to od... Od kogoś, kogo on zabił — wyszeptałam ostatnie słowa, zaraz potem dłonią wędrując do torebki. To z niej wyciągnęłam kasetę VHS. Z jednym podpisem: scatola della verità, ale niezniszczoną. Zaraz za nią na stół trafiła teczka dokumentów Armsteada, w których ukrywał finansowe przekręty Paganinich. — Na tej kasecie są takie rzeczy, że nie chciałam ich widzieć — pokręciłam głową, chociaż to nie była prawda. Na krótki moment włożyłam ją do wideo, żeby zobaczyć chociaż minutę. Zrobiłam to w nocy, gdy Blair wcale nie było w domu. Kamera jakby z sufitu spoglądała tam na jedno krzesło, do którego siedział przywiązany człowiek. Paganini bił go i potem nożem go... — Spojrzałam tylko na minutę, bo nie byłam pewna, co to jest, ale szybko wyłączyłam. To było takie straszne. No i wiedziałam, że muszę natychmiast przyjść na policję i to zgłosić, bo się przestraszyłam. Ten ktoś, kto mi to dał, powiedział, gdzie jest tego więcej... — oczy szczeniaka nie odpuściły twarzy policjanta, a lekko rozchylone usta drżały.
Byłam dobrą kłamczuszką, ale tamten widok naprawdę mnie przeraził. Cała scatola della verità trafiła w końcu w ręce policji, zaraz miałam stać się wolna.
Sierra Ignacio
Wiek : 25
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : stare miasto, Saint Fall
Zawód : medium, wróżbitka za dolara
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
Zielona mila nie zawsze ma kolor trawy; czasem to farba olejna o barwie gówna i linoleum, którego pierwotny odcień zatarły dwie dekady policyjnych podeszw. Zniknęło zastawione stosem papierów biurko i przesączane przez opuszczone żaluzje światło; od tego momentu świat ulany był z zimnej stali przykręconego do podłogi stołu i trupiego blasku jarzeniówki nad głowami.
Mógłby odmierzać czas mignięciami; co sześć sekund — Lucyfer podsuwał im podpowiedzi, ale żadne z nich nie miało w zwyczaju patrzeć w górę — żarówka połykała światło.
W siódmej sekundzie wybrzmiały słowa — gdyby odnosiły się do Paganiniego, nie lustra, brzmiałyby jak pocieszenie.
Nie przejmuj się nim — weneckie lustro i odbicia w nim; zakrzywione sylwetki były jak wszystko, co wkrótce się wydarzy — wypaczoną wersją prawdy. — Nikt nie słucha.
Niewielka, czerwona dioda nad drzwiami to żadna gwarancja; świeci się tylko, kiedy ktoś w pokoju obok obserwuje przebieg przesłuchania — z tym, że spotkanie z panią San Angelo to nie przesłuchanie. To próba zrozumienia, w co tym razem wdepnął Paganini i czy poślizg na gównie był daleki.
Kilkanaście sekund ciszy absolutnej nie rozwiewało żadnych wątpliwości; kobieta wpatrywała się w lustro tak, jakby po raz pierwszy w życiu dostrzegła własne odbicie — Barnaby, w połowie drogi między drzwiami i metalowym krzesłem, zaczął się zastanawiać, czy to kwestia religijna. Podobno niektóre odmiany wiary obłędu uważają lustra za złodziei dusz; inni za grzech i sprzeniewierzenie bogu.
Dla Williamsona były przykrą koniecznością — kątem oka uchwycił profil, w którym zbyt często dostrzegał podobieństwo do—
Pokój przesłuchań nie miał wentylacji; zapalony papieros skutecznie owinął jego głowę całunem z dymu i domysłów. Kobieta zaczęła mówić, wydobywając z torebki dowody rzeczowe; wystarczyło kilkanaście sekund, żeby Williamson pożałował, że nie usiadł, kiedy miał okazję.
Teraz było za późno.
Na odsunięcie krzesła, na rozegranie tego inaczej, na zadzwonienie do Valerio zanim zamknęły się za nimi drzwi do pokoju; za późno.
Pani San Angelo, będę szczery.
Kiedy nie jesteś?
Od sześciu lat szczerość to wydmuszka; puste słowo o kruchej skorupce i wydłubanym ze środka znaczeniu. Był szczery momentami; w krótkich zrywach chwil pomiędzy uderzaniem pięścią w twarz jednego przyjaciela i wpychaniem palców do gardła drugiego, bo połączenie kokainy i środków nasennych groziło rozszczepieniem definitywnym. Dziś też będzie szczery; tak długo, jak długo słowa nie wystawią tej szczerości na próbę.
Zaciśnięta między palcami kaseta — kiedy wziął ją do ręki? Między opowieścią o wypalonych na taśmie dowodach czy wyznaniu strachu? — zaklekotała cicho; w ciasnym pomieszczeniu ten klekot przypominał śmiech.
Rodzina Paganini pozbywa się świadków za mniejsze winy, a to? — ile dokładnie waży grzech?
Zależy; ile gram ma kaseta VHS?
To Fat Man. Broń atomowa, której detonacji będą próbowali uniknąć za wszelką cenę — papieros w lewej dłoni, kaseta w prawej; pośrodku twarz, która nie opowiadała żadnej historii — pokryty siateczką zmarszczek kamień zamiast oblicza. — Domyślasz się, co to znaczy? Dla ciebie, dla twoich bliskich?
Sprawiała wrażenie naiwnej, a przychodząc z tym na komisariat udowodniła coś jeszcze — była głupia.
Była głupia, bo skoro zna imię Valerio, nie oskarża familii jako organizmu; była głupia, bo skoro wiedziała, że na kasecie jest Paganini, istnieje cień prawdopodobieństwa, że—
Policja w Saint Fall jest skorumpowana. Jeśli informacje na temat tej—
Chuj z tym; chuj z właściwą nazwą i wymową, z tym dniem, z tą odznaką.
Chuj z tym.
Straciatella vita wyjdą poza ten pokój, pani życie będzie zagrożone.
Nic nie odciska głębszego piętna na twarzy niż strach; strach zamienia ją w papier, w zgnieciony żart, w prześwietloną kliszę — trupioblade światło nie działało na korzyść kobiety. W słońcu wyglądałaby inaczej; niektórym mogłaby się podobać — niektórzy mogliby próbować zaprosić ją na kawę, więc los wyciągnąłby talię do pokera — espresso w Palazzo.
Bez świadka i informacji, skąd policja weszła w ich posiadanie, te dowody będą bezwartościowe. Nawet prawnik z urzędu mógłby przekonać sąd, że są spreparowane, a zapewniam — nie skłamał; od samego początku prawda rozchlapywała przed panią San Angelo perspektywę jedynej prawdopodobnej przyszłości — bledszej od światła jarzeniówki nad ich głowami. — Rodzina Paganini ma dostęp do znacząco lepszych obrońców.
Za wcześnie na Benjamina; Verity wkracza na ring dopiero, kiedy dowód wymyka się poza kontrolę.
Williamson wciąż ma szansę zrobić to, co potrafi najlepiej; wyczyścić gówno, w które wpadł Paganini zanim ktokolwiek wyczuje smród.
Słyszała pani o ochronie na czas czynności procesowej? — krzesło zgrzytnęło w starciu z podłogą; trzymał kasetę w dłoni, jakby była wszystkim, co utrzymuje go na powierzchni tego szamba — niebezpiecznie bliskie prawdy stwierdzenie. — To wtedy, kiedy policja zapewnia świadkowi tymczasową opiekę i miejsce pobytu. Dopóki w sprawę nie zaangażuje się prokuratura i FBI, będzie pani w niebezpieczeństwie.
Co to, kurwa? Scenariusz kryminału?
Serial za sto dolarów, który puszczają tylko w środy po drugiej nad ranem; tło dla leniwego seksu przed telewizorem albo duszenia prostytutki w pokoju hotelowym.
Dlatego, pani San Angelo, wyjdę wykonać telefon. Bezpośrednio po nim zabiorę panią do desygnowanego miejsca ochrony. Tam zaczekamy na ciąg dalszy.
Nie ucieknie; świat byłby piękniejszym miejscem, gdyby Williamson mógł stwierdzić wszystko z taką samą dozą pewności.
Nie ucieknie, bo nie ma dokąd.
Rozumiesz skalę ryzyka, prawda?
Kilka sekund zanim wyjdzie; kilka sekund zanim wykręci znany na pamięć numer do Palazzo — dzwonienie do Red Poppy byłoby zbyt ryzykowne; połowa połączeń z komisariatu wychodzi w porze obiadowej do restauracji. Kilka sekund zanim wstanie i wprawi w ruch coś, czego nie będzie można powstrzymać.
Był nieudolnym kłamcą, ale wystarczyło przesiać prawdę przez grube sito półprawd; wszystko, co opuściło usta Williamsona, opisywało nawracającą czkawkę historii; ten scenariusz przydarzał się co kilkanaście miesięcy. Niewygodni świadkowie znikali, niewygodne zeznania gubiono, niewygodnych współpracowników skreślano z rejestrów; jakby nigdy nie istnieli.
Pani Gówno—Prawda — ale na pewno nie Lolita San Angelo — wkrótce będzie kolejnym duchem.
Gdyby tylko wiedziała; gdyby tylko wiedział on.
Gdyby wiedzieli.
Barnaby Williamson
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Sierra Ignacio
POWSTANIA : 14
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 169
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 9
TALENTY : 21
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t305-sierra-ignacio
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t313-sierra-ignacio
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t314-i-ginie-sierra#922
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t315-poczta-sierry-ignacio
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1072-rachunek-bankowy-sierra-ignacio
POWSTANIA : 14
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 169
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 9
TALENTY : 21
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t305-sierra-ignacio
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t313-sierra-ignacio
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t314-i-ginie-sierra#922
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t315-poczta-sierry-ignacio
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1072-rachunek-bankowy-sierra-ignacio
Pan nie rozumie- — wypłynęło z moich ust. Niespodziewanie. Nieplanowanie. Natychmiast ugryzłam się w język. — To tylko-. Nieważne.
Nie zrozumiałby ani słowa, bo co przeciętny policjant może wiedzieć na temat magicznych chorób? Kościotrupia to przekleństwo i nagroda za bycie grzecznym medium. To stan, którego próbowałam pozbyć się za wszelką cenę, a najwyższą zapłaciła Stella. Czasem, gdy moja pęknięta w pół czaszka wita mnie z lustra, widzę ją w tym odbiciu. Pamiętałam wyraźnie jej krnąbrny uśmiech (czy naprawdę mam taki sam?), jej przewracanie oczami, moją różową bluzkę, którą ukradła mi na egzamin w Paradise High. Kościotrupia jako synonim długowieczności, bo czym jest prawda zaklęta w lustrze, jeśli nie śmiercią? Abuela mówiła, że nie należy się jej bać. Zawsze wierzyłam abueli.
Nie przejęłam się faktem lustra weneckiego, bo pochodzenie tej ozdoby niewiele mnie interesowało. Znałam przecież teledysk to Like a Virgin Madonny. Weneckie kanały były wyjątkowo urodziwe i marzyłam o romantycznej wycieczce, tylko po to, by stojąc z Johanem na gondoli móc zaśpiewać touched for the very first time. Nie wiedziałam też, czy lustra pochodzące z Wenecji są drogie, ale skoro policję było stać na sprowadzenie, to pewnie nie. Najbardziej interesujący był fakt, czemu wszystkie komisariaty na świecie zamawiały stamtąd szyby. Byłam przekonana, że chodzi o jakieś przekręty finansowe, ale nie zdążyłam zapytać.
Ciasne pomieszczenie i ciasny dym papierosa był preludium do reszty historii, do mojej nieświadomości i wyłuskanej z głębi wytrzymałości. Obcowanie z moją bliźniaczką przez 21 lat życia skończyło się tylko tym, że trudno było mnie wyprowadzić z równowagi. Znosiłam jej wszystkie idiotyzmy, więc byłam w stanie znieść siwe kłęby oparów tytoniu. Obserwowałam, jak mężczyzna przykładał go do ust: puff. Potem drugi raz i znów strużka dymu wyleciała pod sufit, zaplatając się tam jakby sznur. Obserwowałam ją krótko, wzrokiem podążając za krańcem, który rozmył się w jarzeniowym i rażącym świetle. Może powinnam była zacząć palić? Johan przecież też palił i ładnie było mu z papierosem. Temu policjantowi także, ale on na pewno nie był ani taki miły, ani tak bogaty, jak mój ukochany.
Tak — zaschło mi w gardle, więc krótkie kaszlnięcie wydobyło się z płuc. — Tak wiem, dlatego przyszłam na policję, bo policja może rozwiązać ten problem. W końcu jest policją. Prawda? — duże ciemne oczy lustrowały te należące do niego. Od lewej do prawej, od prawej do lewej. Próbowałam złapać w nich coś, co mogłoby mi potwierdzić, że to błąd, że powinnam była się wycofać. — Wiem ile to warte, nie jestem głupianie jestem, nie jestem, nie jestemalbo jakaś tępa. Ja po prostu nie mogłam odmówić temu komuś, kto mi to dał — przełknęłam ślinę.
Nie rozumiał. Nie mógł rozumieć, bo nie mógł mieć pojęcia, co to znaczy być medium. Nie miał pojęcia o cyrografach, o podpisanej moją krwią umowie, której nikt nie sporządził na piśmie. Medium to tylko skrzynka pocztowa. Medium to przekaźnik. Medium to ucho i usta, nic więcej.
Gdyby tylko Paganini nie zaatakował mnie wtedy. Gdyby zamiast widelca na mojej dłoni znalazł się zwinięty w ciasny rulon plik dolarów. Gdyby tylko był miły. Gdybym tylko nie przestraszyła się go, nie poczuła jego oddechu na własnych ustach i zimna szklanki na dolnej wardze. Gdyby tylko jego biodra nie próbowały zahaczyć o moje. Gdybym nie poczuła się tak zbrukana. Gdyby nie położył mi dłoni na plecach. Gdyby nie to, że płacz miałam na końcu nosa. Gdyby nie to, że chciałam mu rozgryźć tętnice. Gdyby nie to, że planowałam to zrobić. Gdyby nie to — wszystko potoczyłoby się inaczej. Teraz ja miałabym w dłoni jego dłoń, przepowiadając mu najgorsze kataklizmy. Gdyby nie to, że poznałam van der Deckena. Gdyby nie to, że śmierć w tunelach była namacalna. Gdyby nie to, że obok moich włosów przeleciała wtedy kula. Gdyby nie to, że chciałam wreszcie być wolna. Gdyby nie to, że widziałam w tym dla siebie zysk. Gdyby nie to — Valerio Paganini odzyskałby swoją skrzynkę, a ja dalej czekałabym na śmierć.
Co to znaczy? Skromowana? — powtórzyłam, przerywając mu zdanie.
Słowo kojarzyło mi się co najwyżej z kanapkami albo z kremacją. To pierwsze pasowało, bo byłam przekonana, że co najmniej czterech oficerów, których minęliśmy po drodze, miało na brodach okruszki, a na koszuli plamę po majonezie. To drugie nie miało najmniejszego sensu, bo to by znaczyło, że ktoś masowo podpala policjantów, a nawet do Maine tego typu wieści by dotarły.
Zdenerwowana przygryzłam dolną wargę; policzki; przygryzłam jego wzrok na sobie.
Błąd, błąd, błąd — ktoś krzyczał w mojej głowie.
Ja nie słyszałam o takiej ochronie, ale chcę mieć syndrom obrony świadków — przypomniałam, bo przecież należało mi się to. Przyniosłam cenne dowody, a Paganini miał iść siedzieć za wszystkie moje krzywdy. — Dlaczego tymczasowa? Nie mogą tak na stałe? Chciałabym dostać mieszkanie w Maywater. Podobno taki świadek w syndromie może dostać mieszkanie i ja mam już upatrzone jedno. To jest taka kamienica, czwarte piętro, bardzo ładny widok... Nie o widok chodzi! Tylko tam jest daleko od Saint Fall, więc tam na pewno bym była bezpieczna, a poza tym te wszystkie legendy o zaginięciach w wodzie, na pewno pan słyszał! To na pewno by odstraszyło Paganinich i mogłabym tam żyć z syndromem — przymknęłam się, gdy tylko się zorientowałam, ile słów na sekundę są w stanie wypowiedzieć (ładne, tak mówił Seth) usta.
Obserwowałam, jak wstaje, jak odchodzi na dwa kroki, jak zatrzymuje się i zadaje mi pytanie, na które nie znałam odpowiedzi:
Komuś musiałam zaufać.
Sierra Ignacio
Wiek : 25
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : stare miasto, Saint Fall
Zawód : medium, wróżbitka za dolara
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
! TW ! rasizm, bo witamy w policji

Pan nie rozumie i wielka cisza po; jakby ktoś zalał wnętrze pokoju betonem i zatopił ich w tym marasie, więc teraz dryfują przez szarego przestwór oceanu; zabawna rzecz z tymi parafrazami — nadpływają same przez ocean, żelazne kurtyny i romantyzm utopiony w polskiej wódce. Williamson nie rozumie i to wygodne rozwiązanie — nie rozumie, nie wie, nie chce wiedzieć, niech ten dzień wreszcie się skończy, musi wrócić do domu i zdecydować się, którą koszulę ubrać.
Czarną czy czarną?
To miały być urodziny Valerio, nie jego prawie—udany pogrzeb.
Tytoń wypełniający płuca posiadał wiele funkcji; ułatwiał myślenie, dusił demony wspomnień, zatruwał organizm, który jeszcze trzy miesiące temu nie mógł doczekać się, kiedy ostatnia funkcja życiowa oznajmi nieodwracalne uszkodzenie; panie Williamson, obawiamy się, że rana kłuta brzucha uleczalna jest tylko, gdy odnosi się do liczby pojedynczej.
Bardzo smutne, w każdym razie—
Szantażował cię? — źródło pochodzenia taśmy to największy znak zapytania na wozie parującego gnoju — kłębek meksykańskich nerwów mógł zaprowadzić go po nitce do nazwiska, gdyby zamierzał przeprowadzić prawdziwe śledztwo. Williamson nie musiał go poznawać (nie wiem, nie chcę wiedzieć, niech ten dzień się wreszcie skończy), żeby wiedzieć, że będzie brzmieć dość włosko lub na tyle szemranie, żeby wpisać się w ramy działalności familii; Sonny Cienkie Ucho albo inny Jackie Cazzo Mozarella postanowił sprzedać pracodawcę i znaleźć wolność daleko poza granicami wpływów Paganinich, tylko—
Dlaczego pani San Angelo?
Wendeta ma wiele twarzy, a ta najbardziej prawdopodobna zakładała, że to coś personalnego; sama przyznała, że zna Valerio. Barnaby też go zna i miał okazję przyjrzeć się cyckom nad biurkiem; Paganini to człowiek prostych zasad — takim nie przepuści dopóki się nie spuści.
Skorumpowana to znaczy—
Właściwie, co do chuja?
Dwa etaty to o jeden za dużo; trzeci — wykłady z anglistyki, poziom podstawowy — zakrawał o złamanie połowy kodeksu pracy; prawo było rzeczą nadaną każdemu obywatelowi Stanów, skąd prosta droga do—
Urodziła się pani w Stanach? — równie dobrze mógłby zapytać, po ile chodzą teraz zielone karty; wartość rynkowa meksykańskich dup znacznie spadła odkąd Amerykę zaczęli zalewać pobratymcy z Kolumbii, Boliwii i każdego kraju, którego nazwy widuje się wyłącznie w alejce z sosami paprykowymi — nikt ich nie odróżniał od Meksykanek, a brały więcej za mniej. — Możemy się uczyć skorumpowania od Meksyku.
I to prawdopodobnie jedna z dwóch rzeczy, w których południowi sąsiedzi biją Amerykan na głowę; druga, żeby było śmieszniej, głowę ma w definicji — rekordowa ilość dekapitacji to wątpliwy powód do dumy.
Odległe pulsowanie w skroniach zaczęło przypominać tępe dłutko, którym ktoś próbował podważyć kość czołową; stuk— ała, stuk— długo jeszcze?, stuk— czas nie gra w ten sam sport. Williamson był dobry w rugby i brutalnych zderzeniach z przeciwnikiem; wskazówki zegara preferują czyste cięcia, jak w szermierce — dlatego Richie wychodził z tych pojedynków zwycięsko.
Dostanie pani syndrom — sztokholmski, ale tak bywa z życzeniami; trzeba uważać, czego się pragnie. Zmęczenie zakradło się pod mundur; zacisnęło na kołnierzyku koszuli, zadrapało kark, zostawiło ślady podobne do tych, które mogłyby powstać od zbyt długich paznokci pani San Angelo. Ich obecność to rzecz krucha; ile za dwie godziny połamie na ramieniu Valerio?
Tymczasowa aż do pełnomocnego wyroku, pani San Angelo. Stany Zjednoczone to kraj demokracji, sprawiedliwości i wolności proszę zapytać statuy a system prawny stoi na straży każdej z tych wartości.
Ben płakałby, słuchając; ze wzruszenia, dumy albo śmiechu.
Gdyby mieszkania w Maywater rozdawano za VHS i potencjalną przydatność w śledztwie, w okresie wakacyjnym turyści nie mieliby gdzie nocować.
Gdyby każdy z tych niemagicznych idiotów najpierw pływał, potem chlał, ilość zaginionych w oceanie spadłaby o ponad połowę; ostatnie tchnienie dopalonego do połowy papierosa rozmyło się nad ich głowami — drugie pół wpadło w zasadzkę paczki i gdyby Williamson miał w sobie okruch wróżbiarstwa, uznałby to za omen.
Odsuwane krzesło zgrzytnęło nieprzyjemnie — od tego momentu nieprzyjemne będzie wszystko; ciche słowa zatrzymały go dopiero przy drzwiach — kiedy myśli odtwarzały numer do Palazzo, ta przerażona, w gruncie rzeczy ładna dziewczyna wypowiadała słowa, które wkrótce będą gorzką nauczką.
Komuś musiałam zaufać.
Wciąż mógł zatrzymać ten mechanizm; przytknąć palec do wąskiego lejka w klepsydrze, zatrzymać czas i podpowiedzieć jej, że długość życia jest odwrotnie proporcjonalna do długości języka. Gdyby był po prostu gliną — skorumpowanym, może wkrótce skremowanym — mógłby pozwolić sobie na litość; niestety, pani San Angelo nie zaufała policjantowi.
Postanowiła zaufać gwardziście i przyjacielowi; wkrótce będzie próbował przekonać kogoś, że jedno nie wyklucza drugiego.  
Niech pani zaczeka, to nie potrwa długo.
Zamykane za plecami drzwi stuknęły głucho — w ten sposób brzmią przybijane do trumny gwoździe, nie zamki na komisariacie. Droga do najbliższego telefonu nie była długa — numer do Palazzo jeszcze krótszy; stłumiona przez dłoń rozmowa scaliła się w kilkunastu sekundach, kilku pytaniach, jednym Valerio? Nie użyła prawdziwego imienia, ale ma kasetę, która— ukoronowanym serią włoskich wyzwisk. Paganini nie brzmiał dobrze, a kiedy Paganini nie brzmi dobrze, rzucenie słuchawką poprzedzając zabierz kurwę do magazynów , Williamson wie — wracając do pokoju przesłuchań, wracał po trupa.
Możemy jechać.
Wrócił po trupa i nawet nie drgnął mu głos; wrócił po trupa i patrzył na nią, jakby nic się nie zmieniło — jakby wciąż mogła dostać swoje mieszkanie z widokiem na ocean i wielkie marzenia w puszce po czerwonej fasoli.
Wezmę radiowóz, tak będzie bezpieczniej. Pozwiedza pani tylne siedzenie, ale wbrew obiegowej opinii nie są tak brudne — są brudniejsze; jak jego intencje, jak jego przyjaźń, jak jego dusza, jak on sam. Drzwi z tyłu nie można otworzyć od środka; samospełniajaca się wróżba właśnie przyspieszyła bieg gwiazd.
Jest pani głodna? Wezmę coś z automatu.
Prawa do ostatniego posiłku odmawiano tylko w kazamacie.
Barnaby Williamson
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Sierra Ignacio
POWSTANIA : 14
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 169
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 9
TALENTY : 21
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t305-sierra-ignacio
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t313-sierra-ignacio
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t314-i-ginie-sierra#922
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t315-poczta-sierry-ignacio
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1072-rachunek-bankowy-sierra-ignacio
POWSTANIA : 14
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 169
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 9
TALENTY : 21
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t305-sierra-ignacio
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t313-sierra-ignacio
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t314-i-ginie-sierra#922
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t315-poczta-sierry-ignacio
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1072-rachunek-bankowy-sierra-ignacio
Przełknęłam ślinę, niepotrzebnie przypominając sobie tamto spotkanie: mężczyzna, dajmy na to anonimowy, skoro już o tym mowa; na oko stary; na oko zmęczony; na oko martwy. Dusze na ogół nie miały płci w pełnym tego słowa rozumieniu, ciężko było wyobrazić sobie, by każdy martwy chwalił się różnicą w genitaliach albo innych narządach. Dusze miały charakter, który zostawał z nimi po śmierci. Wcale nie miałkie, wcale nie nudne — niebezpieczne i nieprzyjemne; mierzyłam się z nimi od dziecka, wciąż pozwalając, by dyktowały mi warunki. Jakie zresztą miałabym inne wyjście z sytuacji? Wciągnięcie do Piekła? Śmierć przez opętanie? Było tak wiele możliwości i tak mało sposobów, by się uwolnić. Stelli się udało. Nie. Mnie się udało. Udało mi się uwolnić ją, a ja — niczym męczennica Aradia — tkwiłam na Ziemi, przysłuchując się policjantowi, który na 101% nie miał absolutnie nic wspólnego z moją magią.
A to tak wiele by ułatwiło...
Tak? Tak jakby? Nie do końca. Można powiedzieć, że tak, ale to skomplikowane... — próbowałam się tłumaczyć. Nie mogłam powiedzieć mu o Piekle (każdy pies wiedział, że to na niego czeka, ale wcale nie wyglądało tak, jak sobie wyobrażali). — Po prostu nie miałam wyjścia.
Po co zadawał te wszystkie pytania? Spoglądałam na niego spode łba, siadając na twardym krześle i wcale nie podobało mi się, że jest tak dociekliwy. Z drugiej strony — czego innego się spodziewałam? Mógłby mnie zignorować, ale to byłoby nawet gorsze, kto wie, w jaki sposób zemściłby się na mnie były księgowy Valerio picollo cazzo Paganiniego? To niesprawiedliwe, że musiałam odpowiadać za czyny innych, że własne życie stawiałam na szali tylko po to, by uszczęśliwić duszę, która nawet za życia nie była szczęśliwa. Wplątana w najgorsze gówno.
Taka już kolej rzeczy. Nie szukałam kłopotów, bo te po prostu mnie znajdywały, jak wtedy w Cripple Rock. Co glina mógł o tym wiedzieć? Miał ładny mundur, złamany nos i zmęczone oczy — wyobrażałam sobie, że tyrał na 1,5 zmiany tylko po to, by zaoszczędzić więcej pieniędzy i kupić mieszkanie w Little Poppy Crest; wyobrażałam sobie, że wcale nie chce mieszać się w sprawy Paganinich i to wszystko nie jest mu na rękę. Mógł wypełniać papiery, łapać drobnych wandali, a tymczasem miał użerać się z martwymi pod moją postacią.
Tak, bardzo smutne... W każdym razie...
Tak, ja tak — wypaliłam szybko, na wypadek, gdyby próbował dobrać się do mojego paszportu. — Rodzice nie, ale ja tak, więc jestem obywatelkiem. Rodzice nie mówią za dobrze po angielsku, ale bardzo się starają. Moja mama jest krawcową i szyje naprawdę ładne sukienki. Uszyła mi moją na quinceañerę. Och, była piękna. Taka niebieska, błyszcząca. Bo wie pan, ja bardzo lubię niebieski... Znaczy, lubię też inne kolory, czarny jest ładny, albo fioletowy. Ostatnio nawet bardziej lubię fioletowy i czerwony. Ale wtedy lubiłam niebieski i mama jest krawcową — mówiłam już — i uszyła mi sukienkę, ale miała problem z kupnem materiałów, bo okazało się, że w hurtowni nie było chyba brokatu? Albo nie miała pieniędzy wtedy...? No i ona nie mówi dobrze po angielsku, ale wtedy zaczęła się bardziej uczyć, ale to już było późno, bo my już byłyśmy... Ja byłam w szkole w tym czasie, bo ja chodziłam do Northride, wie pan gdzie to? I do Paradise, ale nie wspominam dobrze... A tata pracuje na budowie — na jednym tchu opowiedziałam mu historię mojego życia.
Kłamiesz, Lolita.
Zamknij się, Stella.
Doszło do mnie, że wcale nie mówił o skromowaniu, czy skremowaniu. Chodziło mu na pewno o skrępowanie, tylko miał jakąś wadę wymowy, albo po prostu był głupi.
Johan lubił różne rzeczy, a ja lubiłam, że lubi mnie (i ma pieniądze; nie jestem idiotką, wiem, na czym stoi świat).
Wiadomość, że dostanę syndrom to krótka radość i mój uśmiech — wiedziałam, że mi się uda. Ten dzień, choć przerażający, był dobry i wygodny. Nie miało stać się nic złego, wszystko będzie dobrze. Musiał widzieć ulgę, która wskoczyła na moją twarz, gdy to potwierdził. Obawiałam się tymczasowości, ale on miał coś w sobie, co sprawiało, że byłam w stanie mu zaufać. Może to ładne słowa, może fakt, że nie splunął na mnie i nie wbił mi widelca w rękę. Nie postrzelił mnie też ani nie wyzwał od meksykańskich kurew. Wydawał się milszy niż Zafeiriou przy pierwszym spotkaniu — ja wiem, że to nisko postawiona poprzeczka.
To nie jest zwykłe VHS, proszę pana. To dowód — przypomniałam mu, bo nie wiedział, z czym się mierzy.
Przynajmniej w mojej opinii.
Kiwnięcie głową było potwierdzeniem, że poczekam — gdzie zresztą miałabym iść? Paznokcie spokojnie wystukiwały rytm Self Control Laury Branigan. Jak mantra: głupia Sierra, Sierra nic nie wie, Sierra nic nie rozumie.
Głupia Sierra poprawia dekolt, ściągając bluzkę w dół, jakby to miało ochronić ją przed konsekwencjami (tak lepiej wygląda).
Gdy wrócił do pokoju, wstałam, chwytając za torebkę, tylko po to, by stanąć blisko niego — za blisko. Był dostatecznie wysoki, by spojrzeć w górę i powiedzieć:
To tak jakbym miała szofera — zaśmiałam się, zagryzając zęby na dolnej wardze, tylko po to, by zaraz potem sięgnąć do kieszeni spódniczki i jeszcze raz pomalować je błyszczykiem. — Chipsy i colę? Nie pobrudzę siedzenia, obiecuję.
Sierra Ignacio
Wiek : 25
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : stare miasto, Saint Fall
Zawód : medium, wróżbitka za dolara
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t285-barnaby-williamson#794
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t404-barnaby-williamson#1290
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t405-poczta-barnaby-ego-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f107-ulica-staromiejska-9-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1062-rachunek-barnaby-williamson
Po prostu nie miałam wyjścia.
Fantomowa obecność papierosa, namacalna obecność wkrótce—trupa; środek ciężkości tkwił gdzieś pomiędzy nie oraz wyjścia — dwa krótkie słowa, skromna ilość znaczeń i wróżba, której pani Lolita nie potrafiła rozczytać. Gdyby była wróżbitką, wiele by to ułatwiło — w bladym świetle jarzeniówek żadne z nich nie było magiczne.
Zabawne, pani San Angelo, przez chwilę — ułamek ułamka sekundy — rozważał wyskrobanie wspomnienia wizyty na komisariacie; taśma byłaby jego, a przeszłość niczyja, też go dzisiaj nie mam.
Przyjaźń cenniejsza od złota, cięższa od tytanu, groźniejsza od wybuchu elektrowni — to dopiero nadejdzie; porozmawialiby za rok, ale dla żadnego z nich może nie istnieć za rok (za miesiąc, za dzień, za godzinę). Przyjaźń odmierzana ciężkimi krokami w korytarzach komisariatu i zimną słuchawką przy uchu; głos Valerio oblewał kwasem tajniki telefonicznego mechanizmu i gdyby Williamson znał go gorzej, mógłby uznać to za zryw włoskiego temperamentu.
Gdyby znał go gorzej, nie wykonałby tego telefonu.
Gdyby pani Lolita Gówno—Prawda Angelo znała go lepiej, zamiast na komisariat, pojechałaby na lotnisko; kraj przodków wzywał, mafia Paganini nie rozciągała tam wpływów, nie miałam wyjścia zamieniłoby się w wyjście bardzo banalne — przez kontrolę paszportową. Williamson nie musiałby wtedy słuchać (a słuchałeś?) opowieści o rodzicach pracujących, sukienkach niebrokatowych i kolorach niebieskich w natężeniu sugerującym, że głębokość dekoltu rekompensowała płytkość innych cech pani Lolity.
Za godzinę to nie będzie jego problem.
Za godzinę uśmiech zniknie bez śladu, błyszczyk zastąpiony zostanie krwią, zamiast bladego światła jarzeniówek pochłonie ich świat zaciemnionych magazynów i włoskich głosek; za godzinę będzie trochę brudniejszy, trochę okrutniejszy, trochę brzydszy niż teraz.
Odznaka na piersi od lat przypominała dowcip — i to z rodzaju nieśmiesznych — ale dziś może otrzymać długo wyczekiwany awans na abominację. Wystarczy zamknąć drzwi od strony pasażera — czy pani San Angelo wie, że nie otwierają się od środka? — i zamienić zatłoczone drogi Starego Miasta na pustkowie prowadzące poza Hellridge. Nieważne, ile półprawd wypowiedział dzisiaj, każda była kłamstwem na swój wypaczony, wybielony sposób; łgał jak — a to dobre — pies, odkąd pierwsze Paganini zawirowało nad zasłanym papierami biurkiem.
Wszystko, co wydarzyło się później, było oszukiwaniem jej i samego siebie; szkoda, że tego nikt nie nagrał na kasetę VHS — motyw w sprawie Williamson kontra człowieczeństwo.
Dowód, o który odpowiednio zadbamy.
Zostanie po nim trochę nadtopionego plastiku i gorzka nauczka dla pani Lolity San Angelo. Zaufanie to cenna moneta; powinna popracować nad tym, kogo nią obdarza — zakładając, że po dziś będzie jakieś potem.
Valerio ma urodziny, więc wszystko może się zdarzyć — przez telefon brzmiał, jakby świętował od trzech dni; Lolita może mieć albo wielkie szczęście albo skurwysyńskiego pecha. Przed dotarciem do magazynów czekał na nią ostatni etap, moment przejścia, czyściec dla dusz nie do końca niewinnych — ostatnia wieczerza na tylnym siedzeniu radiowozu.
Nawet skazani na krzesło elektryczne dostawali więcej niż chipsy i puszę coca—coli — może dlatego, że większość z nich była biała.
Wezmę Laffy Taffy, mają niebieskie.
To podobno czyjś ulubiony kolor; dziwne.
Koronka biustonosza była czerwona.

oboje z tematu
Barnaby Williamson
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii