26 lutego, 1985 rokuDroga Audrey,
Niezmiernie raduje mnie, że odnajduję Ciebie oraz Twoje pociechy w zdrowiu. Zawsze powtarzałem, że żyjemy w niespokojnych czasach, na nasze nieszczęście, okazały się to słowa niemalże prorocze.
Wraz z Twoją szanowną ciotką ku chwale Lucyfera, uniknęliśmy pożogi, która ogarnęła miasteczko - w każdym znaczeniu, jakie w kuriozum obecnej sytuacji możemy odnaleźć. Country club nieprzerwanie dumnie stoi w swojej pełnej krasie, wątpię, by jakiekolwiek siły były zdolne to zmienić.
Obawiam się, najdroższa Audrey, że muszę Cię rozczarować, wszakże sam niewiele wiem. Pożar w dzielnicy magicznej przyniósł ze sobą nieopisane straty, acz ich dokładny szacunek wciąż pozostaje mi nieznany - pozwolę sobie nie zapuszczać się w sidła domniemań, nie chcąc Cię moja droga, niepotrzebnie niepokoić. Dotarła do mnie jednakże niezwykle dojmująca informacja, dotycząca śmierci młodego panicza Abernathy. Doprawdy tragiczna wiadomość, niech Lucyfer ma go w swojej opiece.
Zawsze uważałem Cię za kobietę niezwykle odważną, widać i w tym wypadku nie dane mi było się mylić. Na chwilę obecną, dbaj o dziewczynki, pozostańcie w zaciszu domu, dopóki będziemy mieć pewność, że sytuacja się ustabilizowała. Benjamin niewątpliwie dobrze się wami zajmie.
Wydarzenia takie jak to, skutkują w tragiczne konsekwencje, niewątpliwie zasieją swój plon wśród naszej społeczności. Każda tragedia pozostawia jednak światło nadziei, czasem przyjmujące najbardziej nieoczekiwane formy.
Gdy kurz opadnie, a Ty moja Droga, odzyskasz spokój i ukoisz zszargane nerwy, niewątpliwie wykorzystasz okazję, by stać się ów światłem. Na butny heroizm w przypływie chwili stać niemal każdego, odbudowa serca Hellridge będzie znacznie trudniejszym zadaniem.
Ufam, że odnajdziesz na to sposób.
Niech Lucyfer ma Was w swojej opiece,
A. Hudson List ten jest kodpowiedzią, na korespondencję wysłaną przez Audrey do Mistrza Gry. W razie wątpliwości, prosimy o kontakt z Teresą.