Szczątki wieży Podobno kiedyś służyła ona za dom dla miejscowego znachora, a ze środka biło ciepło i zapach suszonych ziół. Po tamtym wspomnieniu nie zostało już nic oprócz kruszącej się ruiny, obrośniętej mchem. Cała wschodnia strona budowli przez lata kompletnie się zawaliła. Co ciekawe — zachodnia ściana dalej posiada stare okiennice. Okolica tego miejsca należy do bardzo spokojnych, a rozciągające się wokół polany nierzadko goszczą jedynie miejscowe zwierzęta. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Lyra Vandenberg
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
8 maja, 1985. pierwsza w nocy Masz cykora?, spytałaby Lyra, gdyby wciąż była w drugiej klasie liceum. Lyra, w wieku (prawie) dwudziestu siedmiu lat, jedyne, o co spytała, wybierając numer do Archaios, to masz namiot, Percy? Miał. Nie miał zatem wyboru, bo już półgodziny później, Lyra czekała pod antykwariatem w śmietnikowym, żółtym autku oraz ze spakowanym plecakiem pełnym rzeczy, które wydawały jej się odpowiednie na biwak — śpiwór, zegarek, świece, paczka kwaśnych żelek, papierosy i piwo. To dziwne, europejskie, które Williamson tak lubi — dokładnie to samo, bo pożyczyła je z jego barku. — Możemy zginąć — mówiła, skręcając w ciemny las, nie czując w ogóle wagi swoich słów. Istniał limit tego, ile razy człowiek może otrzeć się o śmierć, nim przestanie ona robić na nim wrażenia. — dlatego dałam znać Oresowi, gdzie ma szukać naszych martwych ciał. Ktoś musiał ją wpuścić po piwo — opuściła Staromiejską nie tylko z nim, ale i z greckim prowiantem na drogę. Na tym etapie nawet już nie kwestionowała, dlaczego Orestes miał w zapasie obiady dla całej armii. Z ich krótkiego, wspólnego mieszkania wywnioskowała, że była to dla niego jakaś forma terapii. Demony przybierały różne formy; w różny sposób się je też zaklinało. Niektórzy wybierali olejki i konsekrowane przedmioty — inni souvlaki i tzatziki. Ulice lampy dawno stały się gatunkiem wymarłym. Jedynie światła samochodu rzucały jasność na drogę przed nimi — droga stała się ścieżką, ścieżka stała się trawą, aż trawa wreszcie stała się miejscem docelowym. Szczątki wieży nocą wyglądały złowrogo, ale Lyra była tu wystarczająco razy za dnia, by wiedzieć, że najgorsze co może ich tu spotkać, to nie walący się gruz opuszczonej budowli. — Umiesz go rozkładać? — spytała, wysiadając z samochodu. Zawsze mogą w nim spać, ale co to za przygoda. To jedynie nieprzyjemne wspomnienia sprzed lat. Ona niekoniecznie znała się na biwakowaniu. Lata świetlne temu Ronan zabierał ją okazjonalnie pod (i na) namiot, ale od tamtej pory były to raczej sporadyczne przypadki. Nie potrafiła do końca wyjaśnić, skąd nagła potrzeba spędzenia nocy pod gołym niebem oraz dlaczego postanowiła wciągać w to akurat biednego Percy'ego. Odpisywał jej na listy, chyba dlatego. ekwipunek: pentakl, athame, samochód niskiej klasy, przenośny zegarek astronomiczny, kieł cerberusa, świece niebieskie x3, złoty pierścionek z akwamarynem niemagiczny: śpiwór, papierosy, zapalniczka, piwo, kwaśne żelki oraz dużo (bardzo dużo) jedzenia od Oresa k6 na demona, k6 na maź |
Wiek : 27
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : SAINT FALL, SONK ROAD
Zawód : aktorka, anonimowy dawca łusek, dostawca morskich skarbów
Stwórca
The member 'Lyra Vandenberg' has done the following action : Rzut kością 'k6' : 4, 1 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Perseus Zafeiriou
POWSTANIA : 25
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
To jakaś odmiana świerszczyka?, odparłby Percy, gdyby Lyra zapytała o cykora i, wbrew obiegowej opinii, nie miałby na myśli magazynu naturalistycznego. W wieku (prawie) dwudziestu sześciu lat wciąż odkrywał świat chitynowych pancerzyków ze specjalizacją w żukowatych; świerszcze byłyby nowym gatunkiem na ścieżce ku robaczkowemu oświeceniu. Może natkną się na jakieś na biwaku? Decyzja zapadła w dwanaście sekund — mniej więcej tyle czasu zajmuje wymiana informacji pomiędzy dwójką dorosłych, z których jeden ma namiot, drugi cierpi na bezsenność, a kiedy oboje znajdują się w promieniu dwóch mil, działają wygaszająco na własne neurony. Żółty dach auta był sygnałem do startu; na tle zanurzonego w nocy Little Poppy przypominał rozlaną farbkę i obiecywał wyprawę pełną— Właściwie, ciężko stwierdzić, czego; Percy nie pytał — Percy był gotowy na przygodę. — Miałaś na myśli zaginąć, prawda? — spiker w głośnikach zagłuszany był przez tego na siedzeniu pasażera — przez połowę drogi komentował wszystko, co wypluwało samochodowe radio. — Praw— Wertep leśnej dróżki albo szukanie martwych ciał — nieważne, co sprawiło, że Perseus zamilkł na dobre dziesięć sekund. Ważne, że skutecznie. — Zresztą, nie powinienem być zaskoczony. W lesie ciągle spotyka mnie coś dziwnego — gdyby powiedział to ktoś inny, można by pomyśleć: no tak, nietypowe kształty muchomorów mogą dziwić miastowego, ale autorem słów był Percy; kiedy Percy mówi dziwne, ma na myśli— — Na pielgrzymce zaatakował nas nieumarły niedźwiedź. Wypowiedziane tonem, którym można powiedzieć, że jutro ma padać, bez kwitnie w maju, a trzeciego czerwca dwa tysiące dwudziestego czwartego roku — nie to, że dożyją — dojdzie do spaceru planetarnego i aż sześć z nich ustawi się w jednej linii, z czego trzy widoczne będą gołym okiem. Wnętrze auta wcale nie cuchnęło śmietnikowo; znajomy zapach kuchni Orestesa mieszał się z chemiczną wonią pojemnika, który Percy wyciągnął z plecaka, radośnie oświadczając Winnie musiała go podrzucić — w tym samym czasie odetkał wieczko i prysnął na przednią szybę czymś, co cuchnęło jak stado zdechłych motyli; opakowanie mówiło przeciw ugryzieniom komarów i kleszczy, więc skład był całkiem prawdopodobny. Trzask zamykanych za plecami drzwi poniósł się echem po okolicy — jeśli okoliczny, seryjny morderca nie widział świateł samochodu, teraz na pewno wie, że dotarli na miejsce. — Czy umiem go rozkładać? — coś ciężkiego gruchnęło o ziemię, kiedy w górę strzelił bagażnik; namiot zawinięty był w wielki kondom koloru radosnej mandarynki i zaklekotał metalicznie w zderzeniu z gruntem. — Lyra, ja żyję tym namiotem. Kiedyś próbowałem opracować rytuał, dzięki któremu wnętrze byłoby znacznie większe, trochę jak w rytuale rogu obfitości, tyle, że na szerszą skalę i na dodatek wzmocnionego Locus Fortitudinis, co sprawiłoby, że— Głuche łupnięcie wyswobodziło konstrukcję z pułapki, a Lyra mogła poczuć ulgę — namiot nie miał koloru radosnej mandarynki. Bliżej mu było do wesołego liczi. — Umiem. Pomożesz mi wbijać śledzie? Młotek w dłoni Perseusa — skąd go wytrzasnął? — wyglądał niewinnie; na tyle, na ile wyglądać może częste narzędzie zbrodni o pierwszej w nocy — szczególnie wycelowane w kogoś z cichym: — Coś ci cieknie. Widoczne nawet w półmroku — czarne, lepkie, skądś znane. ekwipunek: pentakl, athame, świece niebieskie x2, świece żółte x3 niemagiczny: namiot, młotek, spray na komary, zapalniczka |
Wiek : 26
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : SPIKER RADIOWY, ZAKLINACZ, TECHNOLOG MAGII
Lyra Vandenberg
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
— Nas? — spytała. — Ciebie i—? Domyślała się, że miał na myśli Orestesa. Gdyby jednak miał na myśli tylko Orestesa, to bardzo prawdopodobne, że rozmawiałaby teraz z nieumarłym Percym. Grecy niewątpliwie potrafili elegancko posługiwać się magią, jednak niedźwiedzie wychodziły poza klasyczny obiekt ćwiczeń. Dla nich — oboje znali jednak kogoś, kto bez namysłu oznajmiłby, że dałbym radę wygrać z niedźwiedziem. — Co? — ręka bezwiednie powędrowała w stronę ust. Ciche kurwa pod nosem mogło być sygnałem, że nie był to pierwszy raz, gdy czarna, lepka maź nawiedziła jej twarz. — Ah, to nic. Samo przejdzie. Jest, jak jest. Wyciągnęła z kieszeni coś, co miała nadzieję, że jest chusteczką. Posmak czerni zatruwał jej przełyk — widziała też, jak zaczyna pokrywać palce. W takim tempie będzie musiała sprawić sobie rękawiczki; szkoda, że pogoda niespecjalnie na nie dopisywała. Nie powinno ją dziwić, że ze zwykłego pytania, Percy jest w stanie stworzyć mini—wykład na temat magi powstania, teorii magii czy potencjału jej rozszerzenia. Jeśli za dziesięć lat (nie to, że dożyją) usłyszy, że jakiś genialny Grek dokonał przełomu w magi, jaką znaliśmy do tej pory, Lyra zdziwi się, że zajęło mu to o dziewięć lat dłużej, niż zakładała. Zgaszone światła samochodu gwarantowały, że jeśli seryjny morderca dopiero będzie przechodzić w okolicy, to ich tak łatwo nie zobaczy (albo seryjny—nieumarły niedźwiedź szukający zemsty), ale stawiało przed nimi inne wyzwanie; dobrze byłoby coś widzieć. Szczególnie jeśli miała młotkiem wbijać śledzie do ziemi, a nie w stopę Percy'ego. — Leviora — drobne, niebieskie iskierki oświetliły na moment ich twarze, by ostatecznie załaskotać jej dłoń, która teraz służyła jak osobista latarka. Osobista, bo Percy nie mógł skorzystać z tego samego źródła światła — razem z nim domniemani mordercy i nieumarłe niedźwiedzice. — W ten sposób nikt nam nie wbije na imprezę — wyjaśniła. Percy na pewno wiedział, co samo zaklęcie robi; znał teorię magii na tyle, że pewnie podstawy iluzji nie były mu obce. To tok myślenia Lyry potrzebował doprecyzowania. — Rzuć własne, to podam ci piwo. W przeciwnym wypadku rozkładanie namiotu będzie czynnością trzeźwą. — To w sumie całkiem zabawne— Zaczęła, parskając śmiechem, nim mogła wyjaśnić, co było całkiem zabawne. Potem smak czarnej mazi i śmiechu przepiła europejskim piwem, które otworzyła o młotek. — Ja na pielgrzymce spotkałam typa, który podszywał się pod Williamsona. Tyle że miał włoski akcent i skłonność do przemocy na mniejszościach ekonomicznych. Menele powinny ewidentnie być grupą prawnie chronioną w Hellridge. Szczególnie przed Valerio. Leviora, st. 30 45 (k100) + 22 (magia iluzji) = 67 |
Wiek : 27
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : SAINT FALL, SONK ROAD
Zawód : aktorka, anonimowy dawca łusek, dostawca morskich skarbów
Perseus Zafeiriou
POWSTANIA : 25
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
Gwieździste niebo nad nimi, gen inspektora w nich — Lyra właśnie odkryła nowe powołanie. — Mnie i Oresa, i Williamsona. Zmierzwione loki — zdążył wypić kawę, ale ujarzmić włosów nie — poruszyły się razem z lekkim pokręceniem głowy. — Co mi przypomina — stygnący silnik autka wypełniał noc cichym pyk—pyk—pyk; czy sprowokują tym nieumarłego misia? — Powinienem zapytać, czy zdołał go powalić. Fakt, że Barnaby przeżył tamto starcie, ustalono drogą dedukcji. Dowód numer jeden — ponad miesiąc później Staromiejska służyła za noclegownię dla każdego, kto potrzebował dobrego ciśnienia pod prysznicem, widoku na ratusz i dreszczyku emocji w formie znikających drzwi; na tym etapie rytuału, Percy był stuprocentowo pewien, że Williamson wciąż nie złamał go dla urozmaicenia sobie kąpieli. — Na pewno? — błękitne sadzawki zamiast oczu, a w każdej z nich zamazany nocą widok — Lyra ocierająca chusteczką czerń, którą Percy pamiętał z promenady i wszystkiego, co działo się później; jego dłonie też były czarne, kiedy— — Zatrucie magiczne o tym poziomie to rzadki widok. Chyba, że akurat padło się ofiarą opętania albo zostało narażonym na gwałtowny wybuch magiczny. Którą bramkę wybrałaby Vandenberg? Banalne; obie. Dla Lyry niemożliwe oznacza patrz teraz — zniknęła chusteczka, błysnęły niebieskie iskierki, magia iluzji na sekundę rozświetliła twarze, a potem zniknęła bez śladu; została tylko niepewność. W ciemności nasłuchiwał cichego dwa rytuały, dwie szanse, dwa kwadranse; w mroku spodziewał się usłyszeć pierwszy ma być z magii iluzji. Tej nocy za niepowodzenie nie dostanie piwa (oczywiście, że dostanie; Lyra nie była potworem) — tamtego dnia w magazynach mógł dostać wszystko. Z dostaniem w ryj na czele. — Leviora — zaklęcie opuściło ciało zanim odwaga zrobiła to samo — przez dwie długie sekundy był pewien, że nie wydarzy się nic, ale wtedy niebieski blask ostrożnie zakradł się między palce i zamienił dłoń w latarnię. — Ha! Nieumarłe niedźwiedzice i seryjni mordercy nie widzieli źródeł światła; mogli za to doskonale usłyszeć okrzyk triumfu. — Za to należą mi się dwa. Na zachętę — gdziekolwiek Lyra nie ukrywała butelek — w plecaku; słyszał znajome dzwonienie — Percy nie czekał, aż ujrzą światło gwiazd. Rozprostował wyrzucony z kondoma namiot, zbity rulonik zmieniając w rozciągniętą na ziemi, szeleszczącą płachtę; pomarszczony kwadrat wybrzuszył się ostrzegawczo na dźwięk słów — Perseus słuchał, ale nie słyszał, aż do— — Ktoś podszywał się pod Wi— Miał włoski akcent; to mógł być zwykły przypadek, nic— — Jak— I skłonność do przemocy na mniejszościach ekonomicznych; a kto w Kręgu nie? Przykucnięte przy jednym z rogów namiotu ciało zamarło — w lewej dłoni zaciskał śledzia, w prawej młotek i gotowy był użyć obu, gdyby utkana ze słów iluzja przeniknęła do rzeczywistości, a wtedy— — Wiesz, jak naprawdę miał na imię? Pytanie zgubiło się w drżącym wydechu, chociaż na usta tak naprawdę próbowało wtargnąć nasączone strachem nic ci nie zrobił? Leviora | próg 30 | 32 (k100) + 0 |
Wiek : 26
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : SPIKER RADIOWY, ZAKLINACZ, TECHNOLOG MAGII
Nocy majowa, nocy gwieździsta, nocy gdzieś pomiędzy pierwszą i drugą — kiedy świat zaczyna spać coraz głębiej, ubywający księżyc świeci nieśmiało, a dwóch czarowników odkrywa, że namiot zdecydowanie łatwiej przywieźć, niż rozbić. Gdzieś w oddali pohukiwała sowa (na szczęście nie z gatunku krwiożerczych), gdzieś w mroku przemykała kuna, gdzieś w powietrzu szamotały się zawiedzione nagłym zniknięciem światła reflektorów ćmy — okolice szczątków wieży wyglądały na wyrwane z kadru horroru albo książeczki dla dzieci, gdzie zła wiedźma przetrzymuje niegrzecznych chłopców, którzy zostawili na talerzu warzyw. Lyra i Perseus rozpoczynali sezon biwakowy od sprytu — magia iluzji rozświetlała noc blaskiem, który dostrzec mógł tylko czarownik; żaden seryjny morderca — prawdziwe dziedzictwo kulturowe Stanów — ani poszukujący zemsty niedźwiedź nie zostaną zwabieni światłem. To, czego pod uwagę nie wziął połączony spryt (wciąż) młodych i (zawsze) zdolnych czarowników, zaczęło się od cichego niuchania. Wiatr szeleścił gałęziami i wprawiał w ruch trawę; po kwietniowych deszczach znacznie wystrzeliła do góry, tłumiąc tupot małych łapek — przemykające między źdźbłami cienie nie były duże, a skromne światło księżyca znacząco utrudniało dostrzeżenie intruza. Rozmowa toczyła się w najlepsze, landrynkowy namiot dopiero powstawał ze zmiętolonego materiału, plecak Perseusa leżał porzucony na ziemi, tymczasem śmietnikowy samochód zrobił dokładnie to, na co wskazywała nazwa. Przyciągał głównych amatorów zaglądania pod pokrywy. Ani Lyra, ani Percy nie usłyszeli gościa; nie był duży ani — jeszcze — agresywny. Potrafił poruszać się pod osłoną nocy, był pewny siebie i bardzo, bardzo, bardzo głodny, a na domiar wszystkiego — nie był sam. Pierwszym, ostrzegawczym sygnałem dla Zafeiriou i Vandenberg mógł być ruch tylko kilka kroków od nich, tuż na granicy rozsiewanego przez zaklęcia blasku; coś, co można zrzucić na zwykłą grę cieni, miało jasny cel i właśnie go odnalazło — sprytne, całkiem urocze łapki zaszurały pazurami o materiał plecaka Perseusa, wyraźnie sprawdzając, czy zdołają wedrzeć się do środka po dobroci. Charakterystyczny dźwięk mógł zostać dostrzeżony — szczególnie, że po kilku sekundach zmienił się w coś znacznie głośniejszego. Maska samochodu wydała ciche pyk — zupełnie, jakby spadł na nią orzeszek albo żołądź, albo coś, co ma pazurki i ślizga się na karoserii; poruszenie na aucie szybko okazało się tylko zapowiedzią tego, co działo się kilka kroków dalej. Przy odrobinie wytężenia wzroku, Percy i Lyra zauważą, że plecak tego pierwszego najwyraźniej dostał nóżek — bo właśnie mozolnie pełznie w stronę lasu i nie ogląda się na nikogo; tego, kto dokładnie nim kieruje, czarownicy mogli zidentyfikować łatwo. Miało dumnie zadarty, puchaty ogon w paski i bandycką maskę na pyszczku — lokalny szop właśnie dokonywał kradzieży. Percy, Lyro — padliście ofiarą napaści. Przeciwników (póki co) jest dwóch i definitywnie nie boją się ludzi. Szop #1 zainteresował się tym, co skrywa samochód — najwyraźniej przyciągnął go apetyczny zapach kuchni greckiej. Szop #2 to doświadczony rozbójnik — z pomocą sprytu, szybkości i bezczelności zaczął ciągnąć plecak Perseusa w stronę najbliższej linii drzew. Aby dostrzec intruzów, wykonajcie rzuty na talent z dodatnim modyfikatorem za percepcję. Dostrzeżenie szopa #1 będzie łatwiejsze — próg wynosi 40. Na zauważenie szopa #2 i kradzieży plecaka musicie pokonać próg 50. Możecie wykonać jeden rzut na dostrzeżenie obu zwierząt; w przypadku nieprzekroczenia progu, przysługuje wam drugi rzut, ale wtedy będziecie mogli zauważyć tylko jednego z intruzów. Dodatkowo, aby zidentyfikować, że szopy to szopy, a nie skunksy na ścieżce zła albo zmodyfikowane bobry, wykonajcie rzuty na wiedzę z dodatnim modyfikatorem za zoologię. Z uwagi na oświetlenie, próg wynosi 60. To, co zrobicie, zależy od Was — możecie dać się obrabować i nigdy o tym nie mówić lub stawić czynny opór. Poniżej znajdziecie poglądowe statystyki szopów oraz sugerowane rzuty k6 na zdarzenia losowe.
Zjawa (Barnaby Williamson) będzie kontrolować przebieg wątku. |
Wiek : 666
Lyra Vandenberg
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
— Williamsona, mhm. Tak myślałam, zostało, resztką rozsądku, niewypowiedziane. Właściwie pytanie brzmiało, czy miś zdolny by był powalić Williamsona — wątpliwe. Szczególnie taki nieumarły, co właśnie spierdolił z Piekła. Barnaby wziąłby to za punkt honoru, by odprowadzić go pod same bramy. Z początku ta wizja sprawiała, że wypuściła szybciej powietrze nosem, ale — zawsze były jakieś ale — sprawiła, że Lyra (wraz z cieknącą z ust ciemną cieczą) przypomniała sobie, że mógłby przejść przez nie do samego Piekła. Są w końcu otwarte. — Ah, czyżbyś nazywał mnie rzadkim widokiem? — obrócenie tematu do tyłu i zamiana w żart; Percy sam doskonalił tę technikę od lat, powinien więc bez problemu uszanować próby drugiego gracza. — Znalazłam się w złym miejscu o złym czasie. Przejdzie mi. Aż do następnego momentu, gdy Lilith wezwie banery. Lyra odpowie — nauczyła się, ile ważą przysięgi — aż pewnego dnia nie będzie miała już czym odpowiedzieć. Percy miał rację. Zatrucie magiczne na takim poziomie było rzadkim widokiem. Jak dobrze, że stali w półmroku. Aż nie stali. Uśmiechnęła się szeroko do dźwięku ha!, który wydobył się wraz z udanym zaklęciem. Nie powinna być zaskoczona, geniusz Percy'ego najwyraźniej wykraczał poza magię powstania. — Nieźle — B— minus, powiedziałby inny nauczyciel magii. Ona wierzyła w pozytywne bodźce. — Ale może nie dwa naraz. Przynajmniej, dopóki nie rozłożymy namiotu. Wolała nie (aczkolwiek brzmiało to na świetną historię na później) rozkładać namiotu w środku nocy, po kilku piwach i z chyboczącym się na boki Greku. W tym momencie cieszyła się, że to on będzie wbijać w ziemię śledzie — jeśli trafi we własną stopę, to może winić tylko siebie. Nagłe zainteresowanie tematem zaniepokoiło Lyrę. Percy brzmiał na poważnego, a to było rzadsze, niż zatrucie magiczne. Powaga chłopaka świadczyła o jednym — poznał udawanego Williamsona. — Valerio — powiedziała, szybciej, niż wspomnienie niesubtelnej groźby wróciło wraz z nieprzyjemnym mrowieniem w kąciku ust. — Tylko nie mów o tym nikomu, on— On co, nie dowie się już, gdyż coś rozproszyło uwagę Lyry. Plecak, który zdawał się dostać nóżek i pewnie dreptał w głąb ciemnej nocy. Wiedziała, że Percy ma wiele talentów, ale jeśli znalazł sposób na ożywienie swojego plecaka, to zdecydowanie powiedziałby jej już o tym przynajmniej osiem razy. — Powiedz mi, że ty też to widzisz. Od tego zdania zaczynały się wszystkie, wielkie przygody. Plecak szurał łapkami coraz szybciej, a ona w tym samym czasie zauważyła, że coś również skacze po masce jej samochodu. Było niewielkie, puchate i przypominało dzikiego kota. Gdyby nie to, że leśne koty właśnie ich okradały, uznałaby, że są nawet urocze. — Twój plecak! — krzyknęła, ruszając za złodziejaszkiem własności Percy'ego. — Kici—kici, oddaj— Jakub by im tego nie zrobił. #1 rzut na percepcję szopów; próg osiągnięty na oba szopy 77 (k100) + 5 (talent) + 5 (percepcja I) = 88 #2 rzut na zidentyfikowanie szopów; próg żenująco nieosiągnięty, Lyra myśli, że to kicie 3 (k100) + 9 = 12 #3 rzut na zdarzenie losowe; k3 (nic się nie dzieje) |
Wiek : 27
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : SAINT FALL, SONK ROAD
Zawód : aktorka, anonimowy dawca łusek, dostawca morskich skarbów
Perseus Zafeiriou
POWSTANIA : 25
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
Od słowa do wniosku, od wniosku w pułapkę monosylab — pomiędzy mhm i sprytną żonglerką słowami, Percy (drogą dedukcji i Po obliczeniu prawdopodobieństwa w wysnuciu prawidłowych spostrzeżeń) zrozumiał, że Lyra Vandenberg nocną porą ma wiele pilnie strzeżonych tajemnic. I — zupełnie jak Lyra Vandenberg dzienną porą — piekielne prawo do ich posiadania. Lekki uśmiech nad namiotowym śledziem mówił: w porządku, zachowaj swoje sekrety i nie znikł nawet, kiedy do ekspresywności greckich mimik dołączyło mrugnięcie. — Jedynym w swoim rodzaju widokiem — żart czy prawda — i dlaczego jedno miałoby wykluczać drugie? Percy nadal obracał młotek w dłoni, w wielkiej rozterce pomiędzy drążeniem, odpuszczeniem, przemilczeniem; padło na sugestię. — Gdybyś chciała zasięgnąć opinii lekarza, mogę zapytać moją— Sugestia prędko zamieniła się w zawieszony ton i lekkie zmarszczenie nosa; był sam sobie winien. Przyjechali tu rozbijać namioty i uczyć się magii iluzji, i właśnie skończyły im się namioty. — I tak zapytam! Winnie na pewno znała sposób na zniwelowanie skutków zatrucia magicznego w organizmie; może istniał eliksir? Kadzidło? Rytuał? Napar? O, herbatka? Orestes miał ich cały regał; mogliby zlać kilka w jeden kubek i przekonać się, jaki efekt wywarłyby na Lyrze — coś mówiło Perseusowi, że na pewno doszłoby do oczyszczenia. Zadowolenie z oceny — udana magia, udana noc, udana wyprawa, udane łowy, nawet piwo za chwilę uda mu się otworzyć bez oblania bluzy — potrzebowało ośmiu sekund, by zmienić się w popiół. W porzogę. W strach; we wspomnienie magazynów i bólu, i prośbę, która zaczęła się od: — Lyra — chłód na karku docierał do żył; Percy nawet nie dostrzegł momentu, w którym upuścił na ziemię młotek, co było idiotyczne — rozmawiali o Valerio. Powinien ściskać go na wypadek, gdyby Paganini spontanicznie wyłonił się z tego, z czego powstał — mroku. — To zły człowiek. Nie— Skąd wiesz, Percy? Rzepki w kolanach strzyknęły cicho; kucał, mówił i pochylał kark. — Trzymaj się od niego z daleka. Może wypadłby bardziej przekonująco, gdyby patrzył Lyrze w oczy — może byłaby pierwszą osobą, której wyznałby prawdę, wymuszając podlany piwem pakt milczenia. Tylko nie mów Orestesowi zabrzmiałoby na zdradę; wstydziłby się samego faktu pomyślenia, gdyby tylko los dał mu na to czas. Poderwany na słowa Lyry wzrok nie zauważył spontanicznej ucieczki plecaka — może dlatego, że w świetle zaklęcia Percy dostrzegł drugiego przeciwnika. Ożesz było westchnięciem; paskowany, puszysty ogon zdradą natury napastnika. — Powiedz mi, że to po prostu szopy — kilka mil poza Hellridge nigdy nie wiadomo — może to zwierzęcopodobni? Albo chowańce? Albo zwierzęcopodobne chowańce? Albo szajka wytresowanych szopów, które kradną samochody biwakowiczom? Albo— — Twoje auto! — czteronożnych rywali było dwóch — dwunożnych obrońców też. Lyra rzuciła się w pogoń za plecakiem, więc Percy zrobił dokładnie to, czego można było się spodziewać po kimś, kto w głowie ma dokładnie trzy myśli. Iluzja, piwo, szop. Najpierw przebiegł dwa metry — w połowie odcinka wpadając w dziurę, gdzie kostka wygięła się pod kątem, pod którym kostki zdecydowanie nie powinny się wyginać — a potem działał odruchowo. Iluzja, piwo, szop. — Pars Ebrius! Pijany nie odjedzie; chyba? #1 rzut na percepcję szopów; widzę tylko tego na aucie 31 (k100) + 14 (talent) = 45 #2 rzut zoologia 60 (k100) + 15 = 75 #3 rzut na zdarzenie losowe: k2 — wykręcam kostkę, bo oczywiście, że tak #4 rzut Pars Ebrius | próg 25 | k100 + 0 |
Wiek : 26
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : SPIKER RADIOWY, ZAKLINACZ, TECHNOLOG MAGII
Stwórca
The member 'Perseus Zafeiriou' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 97 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Lyra Vandenberg
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
Gdyby gorzej znała Percy'ego, to pomyślałaby, że ją podrywa. Percy cierpiał jednak na podobną przypadłość, co ona — jest przystojny i zabawny. Łatwo tu dopisać intencje, których nie ma. Mruknięcie okiem było dokładnie tym — mrugnięciem; żartem. Percy był dokładnie taki, jaki był. Nie musiała z nim nigdy doszukiwać się ukrytych intencji czy drugiego dna. Gdy Percy mówił moją, miał na myśli— Nie dane jej było usłyszeć do końca. Percy zdanie skończył w swojej głowie i podjął jakąś decyzję. Nie zamierzała jej drążyć ani nawet kwestionować. Nie było zresztą na to czasu, bo już po chwili, zrobił coś, czego nie robił często — spoważniał. Nie podobało jej się ostrzeżenie — nie podobało jej się, że Percy wiedział o złych ludziach. Nie podobało jej się, że wiedział o nich z doświadczenia. Trzymaj się od niego z daleka — nie mogła tego obiecać. Po pierwsze, miała płaszcz do odzyskania. Po drugie, jeśli zrobił coś Percy'emu, to Lyra musiała— Przerwa w emisji na heroiczny pościg za szopami. Lyra rzuciła się pogoń za plecakiem, Percy bronił dzielnie samochodu, a szopy (to na pewno nie koty?) robiły to, co szopy ( — To szopy?! — odpowiedziała, czując, jak dostanie lekkiej zadyszki. Ostatnimi czasy wysiłek fizyczny nie był jej przyjacielem, jednak delikatne zawroty głowy, które poczuła, szybko minęły. — Wygląda na— Nieistotne, na co wyglądało; istotne było, by to (go? ją?) dogonić. Próbowała się rozpędzić, ale nierówny grunt, ciemność oraz ogólne osłabienie organizmu powiedziały zgodnie nie. Nie miała więc innego wyboru, jak sięgnąć po coś, czego szop nie miał — przeciwstawne kciuki. Oraz magię. — Dormi! — krzyknęła, wyciągając przed siebie rękę i skupiając energię na uciekającym plecaku. Szop przechytrzył ją jednak po raz kolejny i czerwona wiązka energii uderzyła w trawę, gdzie sekundę temu jeszcze był. Najwyraźniej żadne zaklęcie nie jest niezawodne. — Percy— Odwróciła głowę, akurat, aby zobaczyć piękny pokaz magii z jego strony. — Nieźle! Naprawdę miał talent do magii iluzji. rzut na omdlenie (uboczne): stoję na nogach rzut na szybkość: 20 (k100) + 9 (sprawność) + 5 (I szybkości) = 34 Dormi na plecak, st. 35 21 (k100) + 5 (magia odpychania) + 1 (kieł) = 27 |
Wiek : 27
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : SAINT FALL, SONK ROAD
Zawód : aktorka, anonimowy dawca łusek, dostawca morskich skarbów
Perseus Zafeiriou
POWSTANIA : 25
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
Gdyby gorzej znał Lyrę, z ust nigdy nie padłyby słowa, których roztańczone sylaby przeskakiwały między nimi z częstotliwością ładunków elektrycznych w strumieniu mocy na wektorze Poyntinga. Ludzie często dopisywali mu intencje odwrotnie proporcjonalne do tych ułożonych w głowie — Perseus rozumiał, dlaczego. Tatuaże nie działały na korzyść społecznego zrozumienia, obcobrzmiące nazwisko pogłębiało obawy, sposób bycia zalewał je cementem i gruntował uprzedzenia. Lyra nigdy nie była uprzedzona — chyba, że do uprzywilejowanych dupków w błyszczących Cadillacach, ale czy można być uprzedzonym do uprzedzonych, czy to tylko podstawowa wymiana energii? Lyra nigdy nie osądzała — chyba, że Percy zjadł ostatni kawałek upieczonego przez Orestesa ciasta, które odłożyła na lodówkę, nieświęcie przekonana, że tam Zafeiriou młodszy nigdy go nie odnajdzie (jakże mało wie o geograficznej orientacji Perseusa i tym, że szczyty mebli sprawdza zawsze; zwłaszcza, odkąd z regału w sypialni spadł na niego wielki farfocel kurzu, ale był przekonany, że to badylarka pospolita, chociaż nigdy, przenigdy nie widział na oczy badylarki). Lyra — ta noc to noc poznania i Percy właśnie poznaje ją od strony, od której poznać można kogoś wyłącznie pod namiotami, walcząc z szopami — nigdy, przenigdy nie wątpiła w analizę obserwacyjną. Aż do dziś; w napaść, w którą nie poznała sprawców zamieszania. Perseus robił dokładnie to, co zwykle — nie miał pojęcia, co robi — próbując powstrzymać zwierzę przed kradzieżą auta; co prawda w ciągu logiczno—skutkowym nie wziął pod uwagę, że Lyra ma kluczyki, a szopy nie dosięgają pedału gazu, ale skoro potrafiły zaplanować napaść i kradzież plecaka, mogą równie dobrze być początkującymi kierowcami. Prawdopodobieństwo, że prowadzą lepiej od Perseusa — który prowadzić nie potrafi wcale — było więc wysokie. Zafeiriou nie zamierzał ryzykować; jedna wykręcona kostka to dostateczna zapłata. — Dzięki! Uśmiech znad ramienia nie miał siły przebicia w mroku; Lyra musiała go sobie wyobrazić. Mogła też — gdyby którekolwiek z nich miało czas na analizę dźwiękową — zrozumieć, że głuche pacnięcie czegoś o ziemię było szopem w stanie wskazującym. Małe, sprytne, złodziejskie łapki plątały się z sobą, kiedy niedoszły rabuś próbował czmychnąć z miejsca zdarzenia; Percy pamiętał popołudnie w Wallow, gdy przyniósł do Gniazdka rannego borsuka. Winnie przez dwa tygodnie czytała mu o skutkach ubocznych zarażenia wścieklizną — lekcję przyswoił i ani myślał chwytać pijanego, dzikiego szopa w ramiona. — Łap plecak, mam tam— Bagienne ziele, ale nie był pewien, czy ukrył je akurat w tym konkretnym plecaku — gorsze od obrabowania przez ssaki były tylko złudne nadzieje. Kuśtykający Grek i biegnąca za szopem numer dwa aktorka; ten wieczór nie mógł być dziwniejszy, ale Perseus i tak postanowił mu pomóc. Jak zdekoncentrować leśnych złodziei? Banalne — brokatem. — Brillapluvia! #1 rzut Brillapluvia | próg 45 | k100 + 0 |
Wiek : 26
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : SPIKER RADIOWY, ZAKLINACZ, TECHNOLOG MAGII
Stwórca
The member 'Perseus Zafeiriou' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 93 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty