Skrzynka pocztowaValentiny
Oh, questo è un invito alla sfilata di Gucci?!
Skrzynka pocztowaValentinyOh, questo è un invito alla sfilata di Gucci?! |
4 marca 1985 roku Smutne i, dla wielu naszych pobratymców, tragiczne w skutkach wydarzenia z dwudziestego szóstego lutego pokazały, że w obliczu katastrofy Krąg Hellridge powinien zademonstrować nie tylko gotowość do działania, ale przede wszystkim — jedność. To z myślą o niej kreślę te słowa, wyrażając szczerą nadzieję, że przywrócenie świetności miastu oraz zadbanie o spokój w sercach czarownic i czarowników Saint Fall jest priorytetem dla nas wszystkich. Choć zabrzmi to jak polityczny frazes — a te dziś odkładam na bok — nawołuję do jednego: ramię w ramię zmierzmy się z rzuconym nam wyzwaniem i zademonstrujmy magicznej społeczności siłę oraz solidarność. Hellridge po raz pierwszy od wieku zaznało gorzkiego posmaku niekontrolowanej katastrofy; przywróćmy poczucie bezpieczeństwa poprzez współpracę nie tylko z Katedrą Kościoła i Międzymiastowym Magicznym Ratuszem, ale przede wszystkim — z sobą. Siódmego marca równo w południe rodzina Williamson obejmie patronat nad skoordynowaną rekonstrukcją uszkodzonego przez pożar Deadberry. Wierzę, że obywatele magicznej społeczności nie zawiodą — jestem pewien, że nie zawiodą również przedstawiciele Kręgu. Zachęcając do współpracy i dołączenia do wspólnej misji siódmego marca, nie powinienem wspominać o korzyściach dla nas wszystkich, te są wszak oczywiste — odbudowane miasto to gwarant odbudowanego zaufania w Krąg i jego idei. List dotyczy wydarzenia prywatnego "Jeden za wszystkich". Wzięcie w nim udziału nie jest obowiązkowe, a niepojawienie się nie wiążę się z żadnymi konsekwencjami wobec postaci; nie musisz również odpowiadać na tę wiadomość — gdyby zaistniała taka potrzeba, użyj listów do Zjawy. |
marzec 14, 1985 to jak bardzo pomogłaś zatrzymać Monsieur Buffona w Saint Fall, powinnaś dopisać do długiej listy swoich sukcesów. Pamiętasz, co mówiłem? O portretach? Ograniczenia nie istnieją, więc mam specjalną prośbę, którą mogę powierzyć tylko Tobie. Dotyczy ona balu charytatywnego, ale jest odrobinę bardziej prywatna. Nie musisz obawiać się natłoku pracy lub obowiązków, które zrzuciłbym na twoje barki. Wolę je odciążyć. Jak? Odpowiem w Bostonie. Pojutrze, o 1 po południu. Przyjadę po Ciebie. |
10 marca, 1985 roku niezwykle miło było spędzić z Tobą popołudnie na Placu Mniejszym. Pielęgnowanie relacji rodzinnych jest dla mnie i Benjamina niezwykle istotne, stąd z pewnością nie zaskoczy Cię zaproszenie na naszą coroczną kolację z okazji Męczeństwa Aradii. W tym roku odbędzie się ona w czwartek, dwudziestego ósmego marca, o godzinie siódmej wieczorem w naszej rezydencji przy Willowside 10. Zaproszeni są jedynie członkowie najbliższej rodziny, aczkolwiek przypominam o zachowaniu koktajlowego ubioru, adekwatnego do tej ważnej, religijnej uroczystości. Prosiłabym o potwierdzenie obecności najpóźniej do dwudziestego marca. Zapraszam do udziału w grupowym wątku z okazji wydarzenia Męczeństwo Aradii. Prosiłabym o listowne potwierdzenie udziału lub nieudziału Twojej postaci. Ponieważ będzie to wątek na dużą liczbę postaci, będzie w nim obowiązywać termin czasowy (72h) na odpis, o czym informuję z góry, aby móc przemyśleć swoje możliwości czasowe. Początek wątku przewiduję na 20 - 25 października. |
10 III 1985 Trzykrotnie zaczynałam czytać Twój list tylko po to, żeby mile połechtać (ha) sobie ego — na etapie czerwieni doskonale wiedziałam, do czego zmierzasz, więc pozwolę sobie oszczędzić atrament, nadgarstek oraz nasz czas cenniejszy od złota: tak. Dokładnie tak — mam cztery projekty i zero modelki, która mogłaby udźwignąć wymagający krój, więc jesteś ostatnią deską ratunku na tej łajbie okrutnej beznadziei. Trzynasty sprawdzi się doskonale; zamierzam szyć dopiero późnym popołudniem, więc zajrzyj o godzinie, w której szampan nikogo nie oburzy (nas nie oburza przecież nigdy). |
marzec 28, 1985, rano Zwierciadło dla odmiany psuje nam atmosferę. Nie martw się tym, ja się nie martwię. Nie rozmawiałem z Audrey na ten temat, jeśli Cię spyta, ty też nie rozmawiaj. Zwierciadło kłamie, a nas tam wcale nie było. A jeśli byliśmy to zgodnie z wypisanym tam celem. Pamiętaj, nigdy nie mów więcej, niż Cię pytają. Chciałbym zanurzyć się znowu w twoich włosach. Masz niezwykły dar uspokajania i wyostrzania wszystkich moich zmysłów jednocześnie. Jak śmiesz, Valentino...? |
kwiecień 23, 1985 kolejna noc bez Ciebie, kolejny dzień. Rozmyślałaś kiedyś nad słowami Sokratesa? Pragnie się tego, czego się nie ma, nie można przecież czegoś chcieć, kiedy się już to ma — a Ty? Czego pragniesz, Valentino? Tamtej nocy błagałem o litość dla siebie i Ciebie, błagałem o pokój w naszych sercach i nieskorumpowaną szczerość. Stworzyłaś we mnie coś, czego nie potrafiłem złagodzić, czego nie potrafię nie pragnąć. Za tydzień ledwie odbędzie się bal. Spotkam cię tam? Włożysz sukienkę, którą ci dedykowałem? Nie przyjmę odmowy ani cienia wątpliwości. Wyjedźmy. |
25.04.1985 pomyślałam ostatnio o Tobie ze smutkiem, że tak rzadko się znów widujemy. Dodatkowo musimy przesunąć nieco nasz wyjazd do Francji. Najpierw sabat, później wybory, przy których podobno niezmiernie liczy się moja odpowiednia prezencja. W ramach przeprosin mam dla Ciebie prezent. To lusterko jest równie czarujące, co Ty. Przesyłkę, wraz z krótkim listem, znalazłaś o poranku na swoim stoliczku nocnym w pokoju. Nie wiesz, jak się tutaj znalazła — w końcu oprócz Ciebie w nocy w nim nie było. W środku przesyłki znajduje się afirmujące lusterko. Opis otrzymanego przedmiotu znajdziesz tutaj. Jest to przesyłka otrzymana w ramach wydarzenia Danuta is in love. |
kwiecień 18, 1985 zadręczasz mnie samotnością. Rozpustą, za którą tęsknię, bo nie potrafię znieść rozłąki. O czym śniłaś dzisiejszej nocy? Czy w sennym marzeniu widzisz jeszcze moje dłonie? Nocą nie spałem, układając w głowie treści listu, który teraz wysyłam. Przytłacza mnie mój własny dom, moja własna praca i kolejne nowe twarze, które ustępują miejsca Twojej. Nie traktuj tego listu niczym cierpień młodego poety. Nie jestem ani młody, ani tym bardziej poeta. Traktuj go jak wyznanie i pragnienie — przyjadę dzisiaj wieczorem po Ciebie, przyda nam się pobudka z widokiem na ocean. |
27.04.1985 doskonale wiesz, jak rozpalić moje zainteresowanie. Problemy natury moralnej brzmią śmiertelnie poważnie, ale też kusząco. Jakież możesz mieć problemy w tej materii? Zresztą nieistotne — masz pewność, że trzymać będę Twoją stronę. W najbliższych dniach będę trochę zajęta, ale przecież już zaraz nadchodzi sabat. Złapiemy się tam, gdzie zawsze. Przygotuję nam wyprawkę do dobrej zabawy. Moim braciom żadne przytulasy i pocałunki nie pomogą, nie mają pięciu lat. Niemniej dziękuję za słowa wsparcia, z całą pewnością się przydadzą. |
19.04.1985 Przesyłkę znalazłaś na swojej toaletce. Gdy przed chwilą rozkładałaś na niej kosmetyki, jeszcze jej nie było. W środku znajduje się bukiet niewiędnących czerwonych róż. Opis otrzymanego przedmiotu znajdziesz tutaj. Jest to przesyłka otrzymana w ramach wydarzenia Danuta is in love. |
druga połowa kwietnia ufam, że wiosenna aura przynosi Pannie więcej natchnienia, a także pracy. Obie jesteśmy organizatorkami, moja droga, dlatego obie doskonale wiemy, że to właśnie wiosna i nadchodzące lato są sezonem na nadchodzące wydarzenia, a damy takie jak my mają pełne ręce pracy. Nie można się temu dziwić, wszak każdy winien chcieć radzić się kobiet takich, jak my. Powiedz mi, moja droga, czy myślisz, że kolorem nadchodzącego sezonu będzie bardziej butelkowa zieleń, czy malachit? Korzystając z okazji, jak co roku, pragnę zaprosić Pannę na Bal Magicznej Rady. Motywem przewodnim tegorocznego balu maskowego jest “Po zmroku w Cripple Rock”. Podczas gdy na archipelagu Isles of Shoals księżyc wzniesie się wysoko, gwiazdy na dole będą błyszczeć jaśniej niż kiedykolwiek. Żeby zapewnić wygodę podróży, zapewniam luksusowe auto, które odbierze Pannę spod domu. Przyznam, iż z pewną niecierpliwością wyczekuję Pani przybycia. Słyszałam, iż doradzała Pani w doborze kreacji dla żony Pana Benjamina Verity’ego, co jest zupełnie naturalne, kto inny zrozumie gust innej kobiety jak nie kobieta? Wierzę, że Pani suknia będzie tak samo oszałamiająca i z pewnością zwróci uwagę kawalerów stanu wolnego. List w nietypowej, czarnej kopercie zamknięty został czarną pieczęcią z rozpoznawalnym symbolem nestorskiego pierścienia Laffite. Gustowne, imienne zaproszenie od małżonki nestora i najbardziej znanej organizatorki przyjęć w Kręgu opiewa na datę 30 kwietnia. |
01.05.1985 z największym żalem przekazuję informację o odejściu do domu Piekieł naszego nestora, Wesleya Cartera. Ceremonia pogrzebowa odbędzie się 3 maja 1985 roku o godzinie 15:00 w kaplicy cmentarnej w Broken Alley, po której odprowadzimy zmarłego na miejsce wiecznego spoczynku. Następnie, po zakończeniu czarnej mszy żałobnej, w imieniu rodziny zapraszam na uroczystą kolację upamiętniającą zmarłego nestora, która odbędzie się, dzięki łaskawości Pańskiej rodziny, w Country Clubie w North Hoatlilp. List dotyczy wydarzenia prywatnego In memoriam; udział w nim nie jest obowiązkowy, podobnie jak nie jest wymagana odpowiedź na list. Potwierdzenie swojej obecności możesz zgłosić w zalinkowanym wcześniej temacie wydarzenia. |
kwiecień 30, 1985 włóż sukienkę ode mnie. Spotkamy się w labiryncie przy forcie. Znajdę Cię. Zaprowadzę tam. Gdybym mógł wybrać jeden jedyny dzień na spotkanie z Tobą, byłby to każdy. O czym dzisiaj śniłaś? Zanotuj, zapamiętaj i opowiedz mi. Potrzebuję Twojego zapachu. |
31 maja, 1985 roku nie miałam okazji powiedzieć Ci tego na balu, ale wyglądałaś jak zwykle zjawiskowo. Niemal tak, jak sukienka, którą pomogłaś mojemu mężowi dla mnie wybrać. Niezwykle uprzejme z Twojej strony. Miło jest wiedzieć, że można liczyć na pomoc najbliższych. Gdy byłyśmy młode, zawsze lubiłaś bawić się moimi zabawkami. Widzę, że niewiele się zmieniło. Ja z niej wyrosłam, ale jestem pewna, że Tobie ta bransoletka przypadnie do gustu. Audrey Verity do listu dołączono złotą bransoletkę z agatem |