First topic message reminder : Stare magazyny Na granicy Hellridge, nieopodal nabrzeża, znajdują się cztery stare magazyny, które wiele lat temu służyły jako miejsce przechowywania wojskowego sprzętu dla pobliskiej bazy. Kiedy protokoły i potrzeby armii uległy zmianie, magazyny zostały opróżnione i wróciły pod protektorat urzędu — z racji odległości od Saint Fall oraz braku chętnych kupców, te ogołocone, jednopiętrowe imitacje budynków stopniowo popadały w ruinę. Po latach nieużytkowania z czterech magazynów ostały się tylko dwa; ich nadszarpnięte zębem czasu fasady, zastawione kratami okna i masywne, metalowe drzwi nie zachęcają do prób włamania nawet bezdomnych. Opustoszała okolica nie sprzyja też wyprawom ciekawskich nastolatków; poza tym od kilku lat magazyny nie cieszą się dobrą sławą. Niektórzy mówią, że są nawiedzone, inni — że zwyczajnie przeklęte. W całym Hellridge jest tylko garstka ludzi, która wie, że te budynki wykorzystywane są przez rodzinę Paganini do celów znanych tylko familii; żwirowa ścieżka biegnie przez rachityczny, nabrzeżny lasek aż pod same drzwi magazynów, a rozlegające się z ich wnętrza krzyki — o ile usłyszane przez przypadkowego świadka — jedynie podsycają plotki o nawiedzeniu. Ich wnętrze nie zachwyca: nagi beton, połamane deski, pojedyncze krzesło są wszystkim, co można wypatrzeć w środku. Rytuały w lokacji: rytuał setek drzwi moc: 80 Locus metus moc: 67 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Stwórca
The member 'Perseus Zafeiriou' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 46 -------------------------------- #2 'k60' : 37 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Valerio Paganini
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
Jest ich dwóch. Jeden w sercu pentagramu, drugi poza jego liniami. Jeden z magią rozśpiewaną w żyłach, drugi dopiero budzący ją z drzemki. Jeden gotowy na wszystko, drugi gotowy wszystko znieść. Obaj zastanawiająco podobni, chociaż dobitnie różni. Pozory mylą, panie Paganini. — Si, widzę. Valerio to sprawiedliwy egzekutor. To, w czym żyłeś przez całe życie: strach, nienawiść, miłość, oddanie, gniew, spokój, dostajesz od niego w sowitych ratach — po stokroć więcej. Valerio to sprawiedliwy pracodawca; to, co zleca, zawsze odbiera i nigdy nie ma długów — jak mógłby, skoro je ściąga? Valerio to nie do końca człowiek; raczej coś pomiędzy. Zawsze w rozkroku, zawsze nad przepaścią — lewa noga w rzeczywistości, prawa w oddzieleniu od ciała. Lewa półkula mózgu w realizmie tej chwili, druga odczepiona od poczucia prawdy; obie tak samo ważne. Valerio jeden i Valerio dwa rzadko istnieją w tym samym miejscu o tym samym czasie — rozszczepienie nie zawsze zaczyna się od duszy. Niekiedy jego początek to zestaw żółtych świec i dwukrotnie powtórzona inkantacja rytuału; czasem to pięć chybotliwych płomieniach na knotach, które powinny — bo to zlecił — ale nie musiały — bo gdzie w tym zabawa? — zapłonąć. Pozory mylą, panie Paganini. To prawda; Valerio pomylił się co do młodego, greckiego geniusza. Problem w tym, że niezbyt lubi się mylić. — In realtà, devo ringraziarti — pięć rozpalonych świec to drugi udany rytuał; to obietnica, której powinien dotrzymać; to umowa, której żadna strona nie przypieczętowała krwią; to— — Clamor. Za cicho? Za spokojnie? Za bardzo Percy, zaimponowałeś mi, to będzie owocna współpraca? Wiązka iluzorycznej magii nie pojawia się w powietrzu; zamiast niej, po wnętrzu magazynu rozpełza się echo. Powtórka, Valerio? Si. — Clamor. Tym razem wiązka magii jest potężna — balansuje na granicy przejścia do rzeczywistości i niewiele brakuje, żeby wiadro smoły zmaterializowało się w powietrzu, oblewając Zafeiriou. Niewiele, ale brakuje; zamiast tego, jest wrażenie, że właśnie do tego doszło. Łatwo wywnioskować po wrzasku — Paganini, wysuwając papierosa z paczki, nawet nie próbuje go przekrzyczeć. — Sei stato fortunato oggi, fratello. Pomyśl, że kolejnym razem nie rzucę zaklęcia. Po prostu to zrobię. Magia iluzji to paskudna kurwa; dlatego Paganini tak dobrze się z nią rozumie. Zaklęcie rozsiewa w umyśle uroczą wizję — jest smoła, kocioł, całe to katolickie pierdolenie o Piekle; jest ból i ogień, i chociaż niewiele zabrakło, żeby słowo stało się ciałem, Valerio wie, że w głowie Zafeiriou właśnie rozpętuje się prywatna gehenna. — Dlatego odbieraj telefony, no? Chwila dla ciała, chwila dla ducha, chwila dla upewnienia się, że Perseus zrozumiał; niech młody poczuje, że ma odrobinę kontroli nad rzeczywistością. Niech poczuje się trochę pewniej. Paganini zna się na ludziach — z naciskiem na ich kości — i wie, że ma przed sobą typ człowieka, któremu strach sznuruje krtań aż do języka. Kiedy ludzie naprawdę się boją, milkną; wyłączają uszy, przestają rozumieć, co właściwie się odpierdala. Czasem trzeba im w tym pomóc. — Albo— Lewa dłoń zaciska się na kołnierzu kurtki; but zatarł jedno z ramion pentagramu, świece zgasły, ale to bez znaczenia — zamiast faktów, mówi pięść. Pierwsze uderzenie w żuchwę to prawie pocieszenie. Już dobrze, Percy, teraz ci po prostu przypierdolę. — Będę— Drugie uderzenie zamierza trafić w nos, więc jest mocniejsze; Paganini nadal trzyma go za fraki na wyciągnięcie ramienia. Niech Zafeiriou wróci na ziemię, niech otworzy swój genialny umysł na słowa, niech przyswoi wiedzę; nie mogą sobie pozwolić na drugie porozumienie. — Musiał znaleźć kurewsko duży garnek. Krok w tył, palce poluźniające uścisk na kołnierzu kurtki, uśmiech. Dlaczego miałby się nie uśmiechać? Ma doskonały humor i dwa udane rytuały na magazynie. (Dłoń zaciśniętą w pięść i zrujnowaną, obiecującą przyszłość pod butami). — Posprzątaj po sobie. Za godzinę Matteo cię odbierze. Ludzi pan; mógł przecież zabić. Clamor: rzut I (16, nieudany), rzut II (73 + 20 = 93), udany cios średni | próg 55 | 100 + 20 + 10 obrażenia: 10 + k20/2 cios mocny | próg 85 | k100 + 20 + 10 obrażenia: 10 + k20 |
Wiek : 33
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : szef egzekucji dłużników familii
Stwórca
The member 'Valerio Paganini' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 29 -------------------------------- #2 'k20' : 17 -------------------------------- #3 'k100' : 57 -------------------------------- #4 'k20' : 11 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Perseus Zafeiriou
POWSTANIA : 25
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
Jest ich dwóch. Jeden z sercem na dłoni, drugi bez serca w piersi. Jeden z magią rozśpiewaną w żyłach, drugi z zaklęciami, które zawsze bolą i nigdy nie pomagają. Jeden nieobliczany w tym, co robi; drugi próbujący obliczyć wszystko, co możliwe. Obaj zastanawiająco podobni i niezastanawiająco różni. Przerwane czubkiem buta ramię pentagramu zgasiło świece; rytuał wybrzmiał, magazyn omiotły linie energetyczne. Wdech smakował ulgą, ulga miała posmak coca—coli, coca—cola była nagrodą wybieraną z katalogu stu jeden rzeczy, które zjem lub wypiję, jeśli przetrwam kolejną apokalipsę. Z nieba nie leciały białe pióra i nikt nie płonął żywcem, ale był pewien, że w powietrzu — poza smrodem krwi — wyczuwa ocean. Siedemnasta rzecz na liście stu jeden rzeczy; przesolone frytki z tej samej budy, w której w lutym Williamson dokonał apokaliptycznego zakupu. Przyspieszony puls (licz, Percy; jeden, dwa, trzy, cztery, ile razy na minutę?) wprawił rozhulaną magią krew w obłąkany taniec — huk w uszach zagłuszał słowa. Valerio poruszał ustami, Perseus nie słyszał dźwięków; Valerio znów mówił i tym razem to nie była liczba mnoga — padło tylko jedno słowo. Jedno, od którego powietrze wokół Paganiniego zamigotało niebieskawo; cząsteczki magii obecne były wszędzie, to podstawa teorii. — Nie taka— Była umowa, ale od kiedy mafia przejmuje się cyrografami innymi niż te spisane krwią? Świat przedstawiony wpadł w pułapkę bez wyjścia — strach zaczął się bezdźwięcznie, ale bezdźwięczny był tylko przez chwilę. Ta chwila była czarna i gęsta, cudownie spokojna; pełna niedowierzania, że po tym wszystkim będzie musiał— — Securus! — bronić się przed bladym światłem, które spowiło magazynową ciemność w dziwnym blasku. Pierwszy czar Valerio nie wyszedł; tarcza Perseusa postanowiła się z nim utożsamić — drugiego zaklęcia nie byłby w stanie zablokować nawet w dobrym momencie. Po dwóch rytuałach żaden moment nie był dobry; magia w pentaklu krzyknęła i bardzo długą, bardzo straszną chwilę zajęło Zafeiriou zrozumienie, że to nie magia krzyczy. To on. Coś gęstego i przerażającego zalało głowę od środka — ciśnienie próbowało rozsadzić bębenki, a fantomowy ból nie zamierzał ograniczać się tylko do umysłu. Gorąca lawa spłynęła w dół, skapywała z podbródka, zakradła się za kołnierz koszulki — odłamki świadomości wpadły w gęstą smołę i zaskwierczały na wrzącej powierzchni. Zaraz umrę, zaśmiałby się, ale nie miał już ust; zaraz umrę i nigdy mnie nie znajdą, zacząłby krzyczeć, ale nie miał krtani. Był tylko kocioł i wrażenie, że zaraz utonie, a później— Uderzenie w żuchwę zalało umysł nową dawką bólu; Paganini zdążył pokonać linię pentagramu i zaciskał dłoń na kołnierzu. Gdyby to naprawdę była wrząca smoła, nie biłby po twarzy, więc— — Przestań — dziwnie cichy, nierówny, milknący nagle głos; drugie uderzenie było silniejsze. Coś chrupnęło — bardzo głośno i bardzo brzydko, i wtedy Perseus zrozumiał, czym tak naprawdę smakuje prawdziwy ból. Jest kwaśny i gęsty; jak zalewająca usta krew. Jak chyba złamany nos. Jak— Strach był prasą ściskającą wszystkie narządy wewnętrzne; ból był ostrymi, metalowymi szczypcami, którymi Paganini właśnie wyłuskał z głowy Zafeiriou świadomość. Jego ciało przestało istnieć; przestało współpracować. Uginające się pod jego ciężarem kolana przypominały połamane witki — co powiem Oresowi? było pierwszą, świadomą myślą odkąd dłonie dotknęły szorstkiej podłogi magazynu. Kolejne sekundy zajęło mu zrozumienie, że nie powinien myśleć o tym, co zrobi potem; bo nie będzie żadnego potem. Świat przedstawiony powoli do niego wracał — ból żuchwy, ból nosa, ból mózgu, było potwornie zimno, a ciało z powrotem zaczęło się do niego odzywać. Czuł ból głowy, ostrza w uszach, wnętrze ust miał pokryte lepką skorupą krwi; nie powinny być w stanie formować żadnych słów, więc skąd wzięło się to ciche, złamane: — Przestań. Securus | krytyczne k1 w efekcie nie wykonuję uników Punkty Życia: 162 — 35 (Clamor) — 18 (żuchwa) — 21 (nos) = 88 |
Wiek : 26
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : SPIKER RADIOWY, ZAKLINACZ, TECHNOLOG MAGII
Czary czasem bywają zawodne, o czym Perseus miał się przekonać bardzo boleśnie za moment. Pod napływem inkantacji, w rzeczy samej, przed Grekiem powstała szklana tarcza, z tym tylko, że ta była inna niż wszystkie te, które broniły go do tej pory. Była jakby bardziej kolorowa, a na jej powierzchni wymalował się dokładnie zarys dłoni, jakby zaciśniętej w pięść. Punktem charakterystycznym był wyciągnięty środkowy palec bardzo serdecznie pozdrawiający przeciwnika jeszcze przez kilka ułamków sekund, zanim szkło rozbiło się z hukiem, trafiając po bokach Perseusa. Poza walorami artystycznymi szkło nie miało absolutnie żadnej wartości i nie miało na tyle mocy, aby wytrzymać napór zaklęcia Valerio. Jest to jednorazowa ingerencja Mistrza Gry w wyniku wyrzuconej przez Perseusa krytycznej porażki. Perseusie, przed Tobą pojawił się kawałek ozdobnego szkła z serdecznym pozdrowieniem wobec Valerio, nie miał jednak żadnych wartości obronnych. Od tej pory za każdym razem, gdy w wyniku na kości pojawi się cyfra 1 (w dowolnym miejscu), na szklanej tarczy pojawi się ironiczny bądź najmniej pasujący do sytuacji obraz, którego kształt zależy od Twojej pomysłowości. Poza obrazkiem, tarcza zachowywać będzie swoje właściwości z opisu zaklęcia; efekt ten nie dotyczy odmiany Securus Magnus. Mistrz Gry nie kontynuuje rozgrywki. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Valerio Paganini
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
Boli? Va bene. Głowa w bok, w lewo, z ptasią ciekawością sępa — cierpienie to pożar, ciało do podpałka, Valerio to benzyna, którą ktoś dolewa do ognia. Ból jest wszędzie; we włosach, w porach skóry, na tylnej części podniebienia, pod paznokciami, w głosie, w krwi, w gównie. Va bene. Młody Zafeiriou coś mówi; jakieś strzępki sylab gubią się między wydechami, krwawią razem z nim, chrzęszczą w ustach wypełnionych czymś brzydkim i gorzkim, czymś gęstym i czerwonym. Razem z bólem rozrasta się nowotwór nienawiści; pod przytłumionym cierpieniem spojrzeniem rozbłyskuje coś nowego — paf! nowy stan zapalny, owoc z drzewa niechęci — i Paganini nie musi sięgać po słownik wyrazów bliskoznacznych (co to: pokrwawione, skulone i na podłodze magazynu? Grek po dawce włoskiej miłości), żeby domyślić się, co czuje Perseus. — No, mio ragazzo — słowa to śmiech — tarcza Zafeiriou to żart i Valerio docenia efekt komediowy, ale no; nie przestanie. — To była lekcja. W szkole trzeba je odrabiać, w życiu są za darmo; włoska nauka przetrwania to nowatorska szkoła doznań. Perseus chyba przesadził z zadaniem domowym, geniusz niepoprawny; zamiast triumfować po dwóch — dwóch, che bello! — udanych rytuałach, krwawi i dygocze. Valerio wie, że ragazzo będzie tak dygotać długo; bardzo, bardzo długo, może całe życie. Będzie stygł po spotkaniu pierwszego stopnia całymi godzinami, a rano, w południe i wieczorem odkryje w lustrze pamiątkę po wycieczce za miasto. — Zapamiętałeś? Nie musi pytać; nie musi wiedzieć. Zafeiriou podnosi wzrok i ma w nim pierwiastek, którego nie znajdzie na tablicy tego komucha — Mendozy? Mediediewa? — ale Valerio wie, że istnieje; ma przed sobą empiryczny dowód. Ta zatęchła cząsteczka to sprecyzowana, zogniskowana niechęć do sprecyzowanego, zogniskowanego człowieka; a imię jego Bez zbędnej przesady i urokliwej metaforyczności — patrzy na pojeba i Valerio nie ma mu tego za złe; sam spogląda na siebie codziennie rano i widzi ten sam pejzażyk, tę mozaikę z nierównych fragmentów, zmontowaną z zaprawy koksu zmieszanego z krwią. Obłęd rodzi obłęd, sny potrafią przenikać do rzeczywistości, a Valerio przez ściany; to samopisząca się baśń, w której nie przewidziano szczęśliwego zakończenia. — Do miasta — kawał drogi, ale mamy wiosnę, czas skorzystać z pogody. — Będziesz musiał wrócić stopem. Nie chcę, żebyś pokrwawił mi siedzenie. Wystarczy chcieć; dla Valerio chęć jest równoznaczna z możliwością. Pod jego palcami wszystko przeistacza się w plastelinę — przepisy, prawo, uczucia, kobiety, ciało, mięśnie, kości, twarze. Krok w stronę wyjścia wybucha echem ech; w tym echu brzmi śmiech. Valerio i Perseus z tematu |
Wiek : 33
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : szef egzekucji dłużników familii