Pracownia naukowa Pomieszczenie znajdujące się na tyłach domu, tyle razy naprawiane, że ostatecznie zrezygnowano ze wstawiania tu drogich mebli, które i tak mogą zostać za niedługo znowu uszkodzone. Zresztą, i tak zapuszcza ją się tutaj wyłącznie osoby zainteresowane eksperymentami, gotowe się przy tym nieco pobrudzić. A to wylany eliksir, a to nieudany rytuał albo przypadkowe przywołanie deszczu w zamkniętym pomieszczeniu. Dla bezpieczeństwa reszty mieszkańców, jak i samej budowli lepiej było przeznaczyć jedno pomieszczenie na takie ekscesy, niż zmuszać czarowników do badania magii we własnych pokojach. Pomieszczenie jest na tyle duże, że każdy z domowników może pozwolić sobie tutaj na swój własny kącik. Rytuały w lokacji: rytuał łatwej przewagi |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Nathan Abernathy
03.01.1985 Dopiero co nastał nowy rok. Był już trzeci dzień, więc większość hucznie świętujących zdążyła już wyleczyć noworocznego kaca i skupić się na próbach wprowadzenia w przyszłość swoich ambitnych planów, które zapewne zdążą rzucić jeszcze w tym tygodniu. Ewentualnie, ci bardziej wytrwali będą się trzymać swoich postanowień aż do przyszłego miesiąca, kiedy to zdadzą sobie sprawę, że nie mają już dłużej siły i powrócą do starych nawyków. Nathan nie robił planów. Wolał skupić się na swojej egzystencji i funkcjonowaniu dzień za dniem. W tym celu niedługo po wstaniu rano uznał, że przyszedł czas najwyższy aby uporządkować nieco swoją pracownię. Już od jakiegoś czasu ciężko mu było momentami coś w niej znaleźć, a przełożone na nieswoje miejsce przedmioty, po zakończonej tego dnia pracy jakoś sobie tam zostawały. W końcu nieraz zdarzało mu się siedzieć nad swoimi badaniami od rana do wieczora, a kiedy wreszcie udawał się do łóżka, to był już tak wykończony, że nie chciało mu się sprzątać. Drugą jego wymówką był strach przed zgubieniem się we własnych badaniach, jeżeli zaburzy układ przedmiotów w pomieszczeniu i zdecyduje się coś odłożyć na miejsce, by kolejnego dnia zapomnieć, że było mu to potrzebne do dalszych działań. Ilość sporządzanych przez niego notatek też raczej nie pomagała. Stosy pobazgranych papierów piętrzyły się po szafkach, a z każdym dniem, miesiącem i rokiem coraz trudniej było się zabrać za ich przejrzenie. Miał przynajmniej parę szuflad kartek, z których może tylko jeden, maks pięć procent mogła mu się jeszcze kiedyś przydać. W dodatku jedynie wtedy będą one dla niego użyteczne, gdy będzie w stanie je szybko odnaleźć, a nie przedzierać się przez stosy śmieci. Czarodziej wziął prysznic, zjadł śniadanie i przebrał się w wygodne spodnie oraz często noszoną w czasie badań koszulę. Później zakasał rękawy i jak zwykle zniknął w swojej małej samotni. Nie był fanem przesadnych kontaktów społecznych, a tym bardziej natykania się na dalszą rodzinę. O ile z młodszymi pokoleniami miał naprawdę dobry kontakt, o tyle ciotki narzekające na jego przedłużający się stan cywilny nie były dla niego miłym dodatkiem do dnia codziennego. Ile razy miał się tłumaczyć, że on naprawdę jest otwarty na związek, ale nie może znaleźć tej odpowiedniej, z którą byłby skłonny związać się na stałe? Różnice w wychowywaniu chłopców oraz dziewcząt nadal strasznie go uwierały. Godził się na aranżowane randki z osobami, którym rodzina z chęcią przekazałaby nazwisko Abernathy i spodziewała się od nich potomstwa, ale jakoś nigdy nic z tego nie wychodziło. Już pomijając fakt, że Nathan naprawdę lepiej dogadywał się z chłopakami i to ich uroda bardziej go pociągała, to jakoś nadal nie potrafił poczuć do ludzi "tego czegoś". Powracające wspomnienia jego pierwszej relacji skutecznie przypominały mu, jak chciałby się czuć przy drugiej osobie. Może nawet tliła się w nim jeszcze iskierka nadziei, że naprawdę spotka kogoś takiego? Tylko że lata mijały, a on tkwił w miejscu, schowany w swojej pracowni i zagrzebany papierami, które z wielkim skupieniem przeglądał tak, jak teraz. Jak on miał sobie kogoś w takim układzie znaleźć?! Ostatecznie pewnie skończy w jednym z tych małżeństw z przymusu, gdzie on i jego (nie)szczęśliwa wybranka będą żyli w sojuszu, gdzie wzajemnie nie uprzykrzają sobie życia, chodzą na spotkania rodzinne i cieszą się, że nikt się ich już nie czepia o brak drugiej połówki. Chociaż wtedy pewnie zaczną się za to pytania o dzieci, które też do wygodnych by nie należały, jeżeli Nathan za żadne skarby nie miałby ochoty tknąć w ten sposób partnerki. W tym świecie naprawdę należało bardzo wiele zmienić. - Ehh. Gdzie ja mam to dać... - westchnął, przyglądając się już chyba tysięcznej kartce zapełnionej jego chaotycznym pismem. Jakim cudem to coś było zdatne do odczytywania, to chyba nawet sam Lucyfer nie wiedział. Chociaż tyle, że jak pisał notatki, które miały przeglądać również inne osoby, to bardziej się do nich przykładał i faktycznie dało się to w miarę swobodnie rozszyfrować. Do tych już bardziej zorganizowanych zapisków czy też rękopisów książek mógł również używać maszyny do pisania, która spoczywała sobie spokojnie na pobliskim biurku. Pisanie na niej dłuższych tekstów również okazywało się być znacznie wygodniejsze, niż męczenie lewej ręki i pisanie wszystkiego ręcznie. - O, notatki do przyszłych badań. Dobrze, przydadzą mi się, jak to oddam... - mruknął do siebie, odkładając spis planów do odpowiedniej szuflady. Plan pracy jakiś przecież musiał być. Poza tym, nie zawsze mógł się zabrać za realizację pomysłu, który akurat przyszedł mu do głowy, gdy od tygodni pracował akurat nad czymś zupełnie innym. Jasne, można było czasem zrobić sobie odskocznię od jednego planu i zająć się na chwilę czymś lżejszym, ale nie za każdym razem było to możliwe. Po paru godzinach układania papierzysk i odkładania narzędzi badawczych oraz podręcznych książek na miejsce, Nathan mógł zrobić sobie w końcu przerwę na obiad, usatysfakcjonowany wykonaną pracą. Teraz dało się tutaj normalnie skupić, zamiast co chwila zbaczać wzrokiem na otaczającego go dziwne kształty. Po posiłku, znowu zaszył się w swojej pracowni, by zająć się opisem przeprowadzonych ostatnio badań, które zakończyły się sukcesem. Za jakieś dwa tygodnie będzie pewnie mógł przedstawić już efekty swoich eksperymentów i uznać ten projekt za skończony. [z/t] |
Wiek : 40
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Cold Hall
Zawód : Badacz Magii
Nathan Abernathy
04.01.1985 Dzisiaj również czekało go trochę sprzątania, ale to były już praktycznie ostatnie muśnięcia pędzla, zanim będzie można uznać to miejsce za prawdziwie uporządkowane. Oczywiście, ewentualni goście pewnie i tak stwierdziliby, że jest tu chaos i jak on może się tu odnaleźć, ale gości to on tutaj zbyt często nie miał. Ewentualnie zaglądały tu bliskie mu osoby, które gdzieś miały, jak to wszystko wygląda, o ile dało się znaleźć czysty kąt do posadzenia na nim tyłka. Po wklepaniu na maszynie ostatnich słów opisywanego właśnie rozdziału swoich niedawnych badań, Nathan odsunął się od biurka i rozprostował kości. Zdecydowanie za dużo czasu spędził siedząc w jednej pozycji. Jak się tak zastanowić, to chyba powinien się trochę poruszać, więc wstał i zaczął się rozciągać, rozglądając się po swoim laboratorium. Ostatnio jakoś ciężej wychodziło mu czarowanie tutaj. Był to efekt zwykłego przemęczenia czy jednak rytuał ściągający tu dobrą energię zaczynał tracić na mocy? Jak się tak zastanowić, to kiedy on go właściwie odprawiał? Chyba nie potrafił sobie tego nawet dokładnie przypomnieć. Zajrzał do szafek z przedmiotami do rytuałów i znalazł w nich porządny zapas świec, prochu oraz innych składników. Powinny spokojnie wystarczyć, na odnowienie błogosławieństwa, a on nie będzie musiał się dłużej nad tym zastanawiać. Mogłaby to być również dobra odskocznia, od tego ciągłego ślęczenia nad maszyną do pisania. Abernathy wyjął z szuflady naczynie ze specjalną mieszkanką soli, mąki i popiołu, a następnie usypał na podłodze pentagram, w którego rogach postawił żółte świece. Odłożył naczynie na swoje miejsce, wziął do ręki swój atheme i wszedł do pentagramu, przymykając oczy i biorąc kilka głębszych oddechów, aby uspokoić swoje myśli. Musiał się skoncentrować. - TERNUM VIRIUM ET VIGORIS HUIUS DOMUS, ID EST QUOD OPTO - wyrecytował ze skupieniem, obracając się w kierunku przeciwnym do ruchu zegara i wskazując na każdą ze świec. |
Wiek : 40
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Cold Hall
Zawód : Badacz Magii
Stwórca
The member 'Nathan Abernathy' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 93 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Nathan Abernathy
Żółte świece posłusznie zapłonęły wraz z końcem inkantacji, a Nathan mógł odetchnąć z ulgą, że oto rytuał wypełniający pomieszczenie sprzyjającą w magii energią mu się powiódł. Odczekał jeszcze chwilę, by upewnić się, że wszystko przebiegło pomyślnie, a on może uznać rytuał za zakończony. Wszystkie pięć świec się paliło, pentagram był nienaruszony, a w okolicy nie zaczęły się dziać żadne niepokojące się rzeczy. Wyglądało więc na to, że czarnowłosy Abernathy może już uprzątnąć mieszankę prochu z podłogi oraz pozbyć się zużytych do rytuału świec. Skoro jednak udało mu się bez większego problemu odprawić jeden rytuał to może warto byłoby zająć się również odnowieniem rytuałów ochronnych, które czuwały nad posiadłością Abernatyh. W końcu były one odprawiane w podobnym czasie co pobłogosławienie pracowni, więc również mogły zacząć tracić na swojej sile. Przezorny zawsze ubezpieczony. Usypał więc kolejny pentagram za pomocą tej samej mieszanki i ustawił w jego rogach nowy zestaw żółtych świec. Najlepiej radził sobie z magią powstania, więc to do niej było mu najłatwiej sięgać, jeśli chodziło o rytuały. Jasne, zwykle trzymał w szafkach również inne kolory świec, gdyby był zmuszony z nich skorzystać, ale kiedy tylko mógł, to wolał polegać na żółtych. Może i nie był to jego ulubiony kolor, ale za to jaki przydatny w tym przypadku! - AUDIS QUOD NEMO, AUDIS QUOD NON EST. VIDES QUOD NEMO VIDET, VIDES QUOD IBI NON EST - wyrecytował tym razem, powtarzając obrót i wskazywanie sztyletem na poszczególne świece ustawione w rogach pentagramu. Wiedział, że i z tym rytuałem nie powinien mieć większych trudności, ale nie zamierzał przez to tracić koncentracji. Jeśli już chodziło o rytuały, to nawet te najłatwiejsze wymagały staranności. //RYTUAŁ PODSZEPTU na cały dom Abernathy'ch(?), Bonus: +16, wymóg: 25 |
Wiek : 40
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Cold Hall
Zawód : Badacz Magii
Stwórca
The member 'Nathan Abernathy' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 75 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Nathan Abernathy
Zmarszczył brwi. No co jest? Przecież wszystko przygotował tak, jak przed chwilą. Ten sam proch, to samo pomieszczenie, do tego pobłogosławione, świece kupione w tym samym czasie... Jeszcze raz przekalkulował sobie wszystko w głowie, żeby ustalić, co mogło zawieźć i czy warto próbować po raz kolejny na tych samych świecach. Dopiero po chwili dotarło do niego, jak głupi błąd popełnił. Tak to jest, kiedy robi się rzeczy z roztargnieniem. O ile skupił się przy samym odprawianiu go, o tyle w czasie przygotowywania pentagramu i świec zastanawiał się nad różnymi rytuałami. Początkowo myślał o Rytuale zamkniętego domu, by dopiero później zdecydować się na Rytuał Podszeptu. Problem w tym, że po zmianie decyzji, nie zmienił samych świec. - Cholera - syknął, naprawdę wściekły na samego siebie za tak głupi błąd. Może jeszcze zrozumiały, gdyby tylko nie odprawiał rytuałów od ponad dwudziestu lat i dodatkowo ich sam dogłębnie nie badał! Jednak nigdy nie można być zbyt pewnym w tym, co się robi, bo później robi się błędy. Teraz może i świece po prostu nie zapłonęły, tylko zaczęły się wykrzywiać i część z nich się przewróciła, ale kiedyś tego typu potknięcie może zaowocować poważnym wypadkiem. Westchnął, po czym zebrał świece i zamiótł miotłą rozsypany proch. Miał jeszcze czas na ostatnią próbę. Tym razem znacznie trudniejszą, bo z dziedziny iluzji, z której był raczej marnym specjalistą, ale zawsze warto było spróbować. Nawet, jeśli mu się nie uda, to przynajmniej będzie miał za sobą kolejne ćwiczenie i w przyszłości może pójdzie mu łatwiej. W teorii mógł zrobić dzisiaj aż trzy próby, ale w przypadku tej ostatniej to chyba nie miałby już na co liczyć. Narysował pentagram za pomocą wcześniej wspominanej mieszanki i tym razem, tak dla odmiany, sięgnął do odpowiednich notatek, zamiast próbować robić wszystko z głowy. Inkantacja znajdowała się wśród innych zaklęć z dziedziny iluzji, więc potrzebne mu były niebieskie świece. Na szczęście, nabył ostatnio dokładnie jeden taki zestaw, by móc przećwiczyć sobie ten rytuał. Rozstawił niebieskie świece, stanął w pentagramie i po kolei wskazał na każdą ze świec, recytując przy tym zaklęcie. - TU ERIS ELECTUS EX FATIS. FORTUNA TIBI RIDEBIT, ET OMNES AD PEDES TUOS CADENT. Błagam, żebym nie musiał tego powtarzać. //RYTUAŁ DOBREGO LOSU, magia iluzji (niebieskie), próg: 70, bonus: +7 |
Wiek : 40
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Cold Hall
Zawód : Badacz Magii
Stwórca
The member 'Nathan Abernathy' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 73 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty