NOWY WÓDZ?
Od miesięcy trwają dyskusje dotyczące zaprzysiężenia Ronalda Reagana na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Od lat wierni Kościoła Piekieł wygłaszają obawy wobec poszanowania dla swojego wyznania wynikające z faktu, że najważniejszy dyplomatyczny urząd w kraju pełniony jest przez człowieka, składającego słowo przed wszystkimi obywatelami, gdy lewą dłonią dotyka on fałszywej biblii. Problematyka tej kwestii dla czarowników i czarownic leży przede wszystkim w obowiązku zachowania pełnej dyskrecji ze swoimi mocami oraz wiedzy, jaką przekazał nam wraz z otwarciem Piekieł Lucyfer na temat Gabriela i fałszywości stworzonej przez niego kreacji domniemanego Boga. W przeprowadzonej przez naszych korespondentów ankiecie aż 54% czarowników twierdzi, że woleliby, aby zaprzysiężenie pierwszego męża stanu odbywało się bez elementów religijnych, natomiast 31% twierdzi, że nie ma na ten temat zdania. Tylko 11% badanych uznało, że zupełnie nie przeszkadza im ten aspekt, natomiast 4% przyznało, że woleliby, aby kolejnym prezydentem został czarownik, który złoży przysięgę na Księdze Bestii. Zapytaliśmy o zdanie Ronalda Williamsona, wieloletniego przedstawiciela Kręgu w Salem i znamienitego polityka. Poniżej zamieszczamy wywiad z jego udziałem, w którym to ogłosił niespodziewane przez nikogo wieści.
Piekielnik Codzienny: Dzień dobry, Panie Williamson. Dziękuję za dzisiejsze spotkanie. Ronald Williamson: Dzień dobry, cieszę się, że zostałem o nie poproszony. P.C.: Rozumiem, że ma pan silnie wyrobione zdanie na temat trwających w Salem dyskusji? R.W.: Panie redaktorze, temat zaprzysiężenia prezydenta z pomocą tak zwanej biblii jest tematem, który w naszych (krótki śmiech) kręgach, pojawiał się od lat. Jeśli dobrze pamiętam, tym razem wybuchł on w mediach ponownie ze względu na doniosłe kazanie mojego serdecznego przyjaciela arcykapłana Jomuela, nawołującego do rozsławienia naszych bohaterów historycznych na skalę całego kraju. Takie dyskusje są potrzebne i powinny trwać. P.C.: Oczywiście, ale co sądzi pan na ten temat? R.W.: Nie istnieje sytuacja, w której rozwiązanie zadowoliłoby każdą ze stron. Żyjemy w symbiozie, w jednym społeczeństwie, które wyraźnie potrafi ze sobą koegzystować. Problem pojawia się w momencie, w którym brakuje między nami zrozumienia. Abyśmy mogli znaleźć się w tak stabilnej i bezpiecznej pozycji, jaką posiadamy dzisiaj, potrzebne były lata wyrzeczeń i starań, aby w końcu uformować społeczeństwo mądre i świadome zagrożeń. Jestem zdania, że wiatr przeszłych doświadczeń pcha nas do przodu i pozwala rozwijać się i budować. Chciałbym któregoś dnia zobaczyć w gabinecie owalnym człowieka, który podzieli moje poglądy. Być może doczekają tego moi wnukowie. P.C.: Czy widzi pan jakiekolwiek rozwiązanie dla tego problemu? R.W.: Przez lata w swojej pracy nauczyłem się, że sięganie po kompromis jest jedynym rozsądnym rozwiązaniem. Każda ze stron musi ustąpić. Nie istnieje inna możliwość. P.C.: Jak pan rozwiązałby ten problem? R.W.: Być może nadszedł w końcu czas wyjść ze wspólną i silną opozycją. P.C.: Co przez to rozumieć? R.W.: Ten kraj potrzebuje lidera, który nie wyprze się swoich obywateli i nie postawi wszystkiego na jedną kartę. Proszę mi wierzyć, panie redaktorze, twarda reprezentacja nawet na najniższych poziomach dyplomacji będzie mieć znaczenie dla całej społeczności. Dlatego z przyjemnością ogłaszam, że będę kandydować w najbliższych wyborach na burmistrza Hellridge. P.C.: To nowość! Co za nieprzewidziana decyzja. R.W.: Pozwolę sobie zostawić pana i pańskich czytelników z tym faktem, aby w najbliższych tygodniach móc rozpocząć kampanię wyborczą na terenie naszego pięknego hrabstwa. P.C.: Bardzo dziękuję za rozmowę, panie Williamson. R.W.: Dziękuję, panie redaktorze. Do widzenia.
Oczekujemy z niecierpliwością na kolejne wiadomości w sprawie kandydatury na burmistrza nestora szanowanego rodu Williamson - pana Ronalda Williamsona.
|
STRACILIŚMY KAPŁANA
Serca wszystkich wiernych pękały, gdy wczorajszego poranka na tablicy przy kościele została wywieszona klepsydra Gerarda Mintza - doskonale znanego wiernym naszej parafii kapłana. Gerard Mintz był człowiekiem wielkiej wiary, zawsze służącym nie tylko dobrą radą, ale także wielką mądrością. Pełniący przez lata rolę wikariusza w Kościele Piekieł w Hellridge, odszedł w nocy z 14 na 15 stycznia, niedługo przed swoimi 79 urodzinami. W ciągu swojego długiego życia człowiek ten musiał mierzyć się z wieloma przeciwnościami losu, jak na przykład wczesna śmierć jego małżonki - Barbary z domu Beam - która doświadczyła go dotkliwie. Był prawdziwym przyjacielem, wiernym Piekłom kapłanem i po prostu dobrym człowiekiem. Wielki żal, że odszedł tuż przed świętem Uczty Ognia - wspomina Mintza pan Ben Gasper, pracujący od lat w kościelnym chórze. - Jeśli miałbym wybrać jedną osobę na całym tym świecie, która zasługuje na znalezienie się w Piekle - byłby to Gerard. Rad jestem, że jeszcze go zobaczę, bo jak dobrze pani widzi... Mnie też lat nie brakuje. Oficjalne powody śmierci kapłana nie zostały jeszcze podane do wiadomości publicznej, ale według naszego korespondenta w kościele, śmierć Mintza miała być wynikiem prześladujących go od lat magicznych konwulsji mięśniowych. Ordynator szpitala, Luis Devall, nie komentuje jednak sprawy, powołując się na tajemnicę lekarską. Arcykapłani Kościoła Piekieł polecają wszystkim wiernym odprawianie rytuału ostatniej posługi, aby upewnić się co do bezpiecznej drogi do Piekieł, którą kroczy teraz nasz kapłan.
Kapłana Gerarda Mintza będą żegnać wierni parafii, jako że od lat pozostawał on wdowcem, i ku wielkiemu szczęściu, na świecie nigdy nie zjawił się jego potomek. Najbliższa czarna msza zostanie odprawiona w jego intencji
|
9 sprawdzonych sposobów na uniknięcie wykrycia
Czas Uczty Ognia to niezwykły moment w życiu każdego czarownika i czarownicy. Dzisiejszego wieczora na specjalnie ukrytej przed wzrokiem niemagicznej części Cripple Rock rozpalone zostaną ogniska, które mają płonąć nieprzerwanie aż do 2 lutego - wielkiej kulminacji sabatu. Dzięki staraniom Kościoła Piekieł, Kręgu i koła gospodyń, w tym roku ponownie, część atrakcji zostanie przeniesiona do Deadberry. Oprócz niezwykłej radości, jaka jawi się w naszych sercach, nie wolno nam zapomnieć o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. W trakcie Uczty Ognia obecność magii na ulicach rośnie, a my zobowiązani jesteśmy do zachowania zasad. Dla przypomnienia, we współpracy z Raweną Orlovsky - starszą specjalistką ds. kontaktu z niemagicznymi w magicznym referacie - przygotowaliśmy 9 sprawdzonych sposobów na uniknięcie wykrycia.
1. Pentakl noś zawsze pod ubraniem i nigdy nie chwal się nim w towarzystwie niemagicznych. Śmiertelnicy nie rozumieją tego symbolu i mogą uznać, że stanowisz dla nich nieuzasadnione zagrożenie. 2. Nie rozmawiaj na temat Lucyfera, Lilith lub Aradii publicznie. Użycie ich imion może niepotrzebnie sprowadzić na Ciebie uwagę niemagicznych. 3. Nie korzystaj z czarów i nie wypowiadaj na głos inkantacji, które mogłyby wywołać zamieszanie w tłumie. 4. Nie zażywaj publicznie mikstur ani kadzideł, zwłaszcza narażając na ich działanie niemagicznych. 5. Nie rozmawiaj z chowańcami, zwierzętami bądź duchami publicznie. Niemagiczni nie pojmują ich istnienia. 6. Upewnij się, że Twoje dzieci nie będą rozmawiać na temat swojej wiary poza towarzystwem w szkółce kościelnej. W przypadku wyjątkowo krnąbrnych malców - zastosuj kary. Pamiętaj! Klaps nie jest przemocą, a wychowaniem. 7. W przypadku bycia zaczepionym przez wyznawców Gabriela, zwłaszcza noszących czarne sutanny, niezwłocznie przerwij kontakt i oddal się, a następnie poinformuj o incydencie służby kościelne. 8. W przypadku kontaktu z głowami Kościoła bądź Czarną Gwardią bez zawahania wykonuj wszystkie ich polecenia. 9. Nie trać zimnej głowy. Na wypadek złamania reguł i wydania Twoich zdolności - niezwłocznie poinformuj Czyścicieli i poczekaj na ich przybycie.
|