Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Wypożyczalnia i katalogi
Czymże byłaby biblioteka bez swoich wspaniałych katalogów, przechowujących informację o położeniu, ilości i tematyce każdego dzieła? Zapewne jednym wielkim chaosem. W przypadku biblioteki rodu Abernathy warto tu podkreślić słowo „wielkim”. Jeśli nie jesteś pewien, gdzie znaleźć upragnione dzieło, a przy pobliskim kontuarze nie widać żadnego z opiekunów tego przybytku albo wolisz najpierw podjąć się poszukiwań na własną rękę, to tutaj powinieneś skierować swoje kroki. Tylko nie zapomnij zgłosić chęci wypożyczenia odnalezionej księgi przy wspomnianym wcześniej kontuarze, żeby nie posądzono cię o kradzież!
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Oscar Nox
ANATOMICZNA : 28
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 18
TALENTY : 7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t540-oscar-nox?nid=3#3014
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t577-oscar-nox
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t578-oscar-nox#3146
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t575-poczta-oscara-nox-a
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f120-mieszkanie-i-gabinet-oscara-noxa
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1063-rachunek-bankowy-oscar-nox#9123
ANATOMICZNA : 28
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 18
TALENTY : 7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t540-oscar-nox?nid=3#3014
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t577-oscar-nox
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t578-oscar-nox#3146
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t575-poczta-oscara-nox-a
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f120-mieszkanie-i-gabinet-oscara-noxa
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1063-rachunek-bankowy-oscar-nox#9123
OPRACOWANIE - MAGICZNE KONWULSJE MIĘŚNIOWE (Opowiadanie 1/3)
09.02.1985
Było wyjątkowo mroźnie, choć rzeźnie powietrze skutecznie przebudzało o tak wczesnych godzinach. Korzystając z wolnego postanowił sprawdzić w zbiorach Abernathich coś więcej na temat chorób, które miały jeden wspólny mianownik - czynnikiem wyzwalającym zdawały się być silne emocje.
Według lekarza, tak przynajmniej warto było je pogrupować.
Rozważał dłuższą chwilę słuszność swoich intuicji kierując się w stronę Eaglecrest. Może jedynie stracić czas na czytanie ksiąg, które przerabiał każdy student genetyki na tajnych kompletach. Jednak jakaś część Noxa miała silną nadzieję, na odkrycie czegokolwiek, co pozwoliłoby mu czepić się tej iluzorycznej nadziei na odkrycie czegoś znaczącego. 
Na tyle ważnego, by spojrzeć na tych pacjentów z innej perspektywy. Wnętrze obszernego budynku przywitało go zaduchem i zapachem starych ksiąg, których nuta miała w sobie coś ze stęchlizny. 
Uwielbiał tu przebywać, czuł się niemal, jak w domu gdy mógł w spokoju wertować kolejne stronice danej księgi, zatapiając się w wiedzy, która była dostępna dla osób w danym czasie. 
Jego kroki odbijały się cichym echem od posadzki. Zawsze w takich chwilach, gdzie wymagana była cisza,miał wrażenie, że hałasuje bardziej niż normalnie. Głupie przeświadczenie, którego nie mógł się wyzbyć. Pospiesznie zdjął z siebie płaszcz, odwieszając na przeznaczonym do tego miejscu i podszedł do kontuaru. 
W pierwszej chwili chciał zatapiać się samodzielne w katalogi, jednak przypuszczał że zajmie mu to więcej czasu, niźli jakby miał poprosić o pomoc. 
Uśmiechnął się niezręcznie do starszej kobiety siedzącej po drugiej stronie. Wpatrywała się z nieustępliwością modliszki zza swoich dużych okularów. Miał wrażenie, że ocenia go albo zgaduje z czym mógł do niej przyjść. Wydawała się niemal idealnie skrojoną osobą do miejsca, w którym przebywała. Wełniany sweter, plisowana spódnica i do tego łańcuszek przy okularach.
-Dzień dobry…-Zaczął niepewnie niczym dziecko bojące się reakcji nauczyciela. 
-...Oscar Nox mam już założoną kartę…-Dodał po chwili, precyzując tak, by kobieta mogła wyjąć jego dokument i wpisywać w nim kolejne pozycje, których będzie potrzebował. Przez dłuższą chwilę przypatrywał się jej, jak wstaje ze swojego skrzypiącego krzesła, jak rusza do szafki otwierając odpowiednią półkę by odszukać go, pośród wielu innych wypożyczających. 
Gdy do niego wróciła drobiąc swoje kroki,  miała już pożółkłą tekturową kartkę na której zapisywane były wszystkie sygnatury książek, o jakie do tej pory prosił. 
-Czy mogę prosić panią o pomoc? - Mówił ściszonym głosem, przerywając w jakiś sposób monotonnie jej pracy. 
-Potrzebuję odszukać wszystkie wpisy dotyczące magicznych konwulsji mięśniowych, dostępnych przed rokiem 1980.-Sądząc z wyrazu twarzy bibliotekarki, jego prośba nie wydawała się być niczym niezwykłym.
-Prosze poczekać.-Odpowiedziała zaniżonym ochrypłym głosem, unoszącym ruchem podbródka wskazując mu czytelnię. Bez słów potknął ruchem głowy i zajął miejsce najbliżej kontuaru by być jak najbardziej widocznym. Odsunął krzesło z cichym przesuwaniem i usiadł w oczekiwaniu.
Z każdą chwilą czuł rosnącą ekscytację przed nieznanym. 
Wreszcie po kilku minutach, na blacie przed nim pojawiły się pierwsze książki. Niemal drżącymi z niecierpliwości dłońmi chwycił za pierwszą z nich. 
Bordowa, płócienna okładka zachęcała do zdobywania wiedzy, zaś pożółkłe stronice zdradzały jej wiek. 
“Legendy pierwszych osadników” w przykładzie Roberta Collinsa z 1934 r -brzmiało jakby autor był osoba niemagiczną, jednak nazwiska bywają mylące, bo świat znał lewołożne dzieci. 
Oscar przewertował pobieżnie spis treści chcąc jak najdokładniej zrozumieć, dlaczego do licha ów tytuł znalazł się na jego stoliku, wszak przyszedł po wiedzę na temat konkretnych badań.

Szybko jednak zdał sobie sprawę, że ciężko będzie mu oddzielić zasłyszane historie i podania ustne od faktów naukowych. Czego się spodziewał? Przecież sam chciał sięgnąć w swoim studium nad chorobą, aż do jej korzeni. 
I tak oto w swoje ręce dostał opowieść “O pląsającym chłopcu”, czytał z pasją bo zdawało się mu, że jest to pierwsza udokumentowana, długoterminowa obserwacja, życia osoby dotkniętej konwulsjami. 
Jak się okazało mimo braku wiedzy, co należy zrobić z jego objawami, znachorka opiekująca się nim miała ciekawe spostrzeżenia. 
“Kiedy w ręce swe, spięte nóżki uchwyciła jasnym dlań się stało, że twarde są by kamienie. Jak u dorosłego od ciężkiej pracy.
Temu sok wiśniowy pić kazała a i ten z aronii na pokrzepienie malucha, a i o moczeniu w ciepłej wodzie pamiętać (..) ”


Uwagi zdały się być trafne, rozumiał skąd takie zalecenia. Kobieta postawiła trafną diagnozę i próbowała podnieść spożycie witaminy C w diecie pacjenta, a także rozluźnić mechanicznie jego mięśnie. 
Nie leczyło to choroby a jedynie działało na objawy. 
Z każdą książką historia leczenia oraz diagnozy magicznych konwulsji mięśniowych układała się w spójną całość, pełną błędów i eksperymentów. 
Nox sporządzał dla siebie notatki, by móc do nich wrócić kiedy zajdzie taka potrzeba. W tym celu spisywał autora, tytuł książki i numer strony, na której znajdowały się dane, przełomowe zdania. 
Zdawało się, że lekarze wyczerpali wszystkie sposoby na dostępne w medycynie na uporanie się z samymi skurczami:
- począwszy od zmiany gospodarki sodowo-potasowej w ciele a skończywszy na zmianach w diecie a nawet przegrzaniu organizmu. 
Dopiero najnowsza medycyna magiczna połączyła fakt, że pacjenci dożywają dłużej, gdy z ich życia znikają czynniki powodujące stres oraz wysiłek fizyczny. 
Jednak nie znalazł tego czego szukał, nie istniały informacje na temat prób badania hormonów tych pacjentów i wniosków z tym związanych. 
Nagle z zamyślenia wyrwało go głośne chrząknięcie tuż nad jego głową. Gdy uniósł spojrzenie zdał sobie sprawę, że w okularach bibliotekarki odbija się światło jego lampki, która paliła się już na stoliku. 
Zerknął za okna, było już ciemno. W pierwszej chwili nie mógł uwierzyć, że przesiedział tutaj cały dzień.
-Dziękuję za pomoc.-Powiedział uprzejmie, oddając ostatnią książkę trzymaną w dłoniach. 
Wszystkie mięśnie bolały go od ślęczenia nad tekstem, nie czuł się tak od czasu studiów. Rozsmarował kark i postanowił zaspokoić głód, wychodząc z biblioteki.

THE END

Ostatnio zmieniony przez Oscar Nox dnia Pon Lip 24, 2023 2:40 pm, w całości zmieniany 1 raz
Oscar Nox
Wiek : 35
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : Internista/genetyk
Oscar Nox
ANATOMICZNA : 28
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 18
TALENTY : 7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t540-oscar-nox?nid=3#3014
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t577-oscar-nox
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t578-oscar-nox#3146
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t575-poczta-oscara-nox-a
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f120-mieszkanie-i-gabinet-oscara-noxa
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1063-rachunek-bankowy-oscar-nox#9123
ANATOMICZNA : 28
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 18
TALENTY : 7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t540-oscar-nox?nid=3#3014
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t577-oscar-nox
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t578-oscar-nox#3146
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t575-poczta-oscara-nox-a
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f120-mieszkanie-i-gabinet-oscara-noxa
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1063-rachunek-bankowy-oscar-nox#9123
OPRACOWANIE - NERWICA KRWIONOŚNA (Opowiadanie 2/3)
10.02.1985


Appareat quod perditur, et sanguis in salivam
Czarownik przechadzał się po okręgu z athame w dłoni, zakładając należyty pokłon każdemu ramieniu nakreślonemu pentagramowi.
Pacjent jednak miast odzyskać siły pobladł, jakby cała jego krew w jednej chwili odpłynęła, krztusił się i miotał w konwulsjach a pełgające do tej pory płomienie białych świec nagle zgasły. Nim anatom zmitygował swój błąd i spieszył by zaklęciami przywrócić pacjentowi puls, jego wysiłek okazał się być daremny.
Jak się okazało z wyników autopsji młodzieńca, jego krew zmieniła się w śluz, który pierwotnie nazwany został “śliną zastępczą”. Był to jeden z wielu rytuałów mających na celu przywrócenie pacjentowi ślinianek, jednakowoż wszystkie okazały się być wielkim fiaskiem (...)
Daren Hoppkins 1946 r “O krwionośce słów kilka”


Oscar westchnął zamykając obszerną książkę anatomiczną wydaną w czasie pochłoniętym przez świat wojną. Przez chwilkę masował dolinę łez opuszkami palców czując, że jego wzrok jest zmęczony. Spędził w bibliotece Abernathich już drugi dzień, ale nie czuł się wcale mądrzejszy. Im więcej czytał, tym bardziej zdawał sobie sprawę z tego, jak mało do tej pory wiedział.
Rodziło to pokorę, z każdą chwilą gdy uzupełniał nabytą na studiach wiedzę o kolejne fakty zapisane na łamach starych ksiąg czy artykułów.
Poruszył się niespokojnie na krześle, które zaskrzypiało złowieszczo pod jego ciężarem. Nie był pewny czy dobrze robi, podejmując się tych zagadnień, czy miało to sens? Przecież nie był ani przebojowy ani za grosz charyzmatyczny a musiałby przekonać kogoś do pomocy, by zweryfikować swoje przypuszczenia dotyczące tych chorób.
Przez dłuższą chwilę wpatrywał się bezmyślnie w okna naprzeciwko niego, dostrzegł spadające płatki śniegu. Nie wiedział ile czasu trwał w tym stanie, aż z zadumy nie wyrwał go głośne uderzenie upadających książek na drewniany stół przy którym siedział. W tym cichym miejscu jak to, ów pogłos miał siłę uderzenia dzwona. Nox poczuł wibracje aż w swoich łokciach, drgnął lekko i zerknął na pomarszczoną staruszkę, która górowała teraz nad nim z wlepionym nieustępliwym spojrzeniem. Zupełnie jakby chciała coś powiedzieć, a jednak walczyła sama z sobą by tego nie zrobić.
-Dziękuję?-Szepnął pytająco, jakby ta chwila niepewności jaką zapewnił bibliotekarce miała sprawić, że kobieta doda coś więcej.
-To wszystko.-Rzuciła oschle, jej głos nie znosił sprzeciwu, a coś w sposobie w jaki zaakcentowała to jedno zdanie miało brzmieć niczym niewidzialna granica jej tolerancji.
-A może… są… najnowsze rytuały… medyczne z tego roku?-Mówił urywanie, zupełnie jakby wypowiadał jakąś dziecięcą wyliczankę, nie będąc pewnym czy ma prawo o to prosić i pytać.
-Tak wydaje mi się, że mamy najnowsze wydanie leksykonu Smitha.-Odpowiedział dziwnie uprzejmie, co go nieco zaskoczyło. Najpewniej po raz kolejny źle zrozumiał intencje osoby z którą rozmawiał. Zdarzało się mu to nagminnie.
-Poproszę.- Szepnął i sięgnął po kolejną książkę leżącą na stosie dopiero co przyniesionych.
Przez chwilę przypatrywał się oddalającym plecom kobiety, szacując w duchu jak wielką wiedzę posiadała. Mimo, że studiował medycynę termin “krwionośka” lub “krawiączka ustna” pojawił się w tylko najstarszych podręcznikach o genetyce magicznej. Mówiąc prawdę, to całkowicie wyleciały mu z głowy nim kobieta nie położyła ksiąg przed nim.
We wszystkim co przyszło mu zgłębiać tego dnia, naukowcy, lekarze, specjaliści, zielarze czy alchemicy nie byli zgodni co do czynników nasilających pojawienie się krwi w ustach.
Jedni teoretyzować, że może być to związane z zaburzeniami metabolizowania miedzi przez chorego, inni zaś spekulowali na temat połączenia tego zjawiska z chorobami w obrębie przewodu pokarmowego.
Jednak nie doszukał się nigdzie informacji o przeprowadzonych badaniach w obrębie ośrodkowego układu nerwowego. Przecież trauma czy stres, który powodował wydzielanie krwi w ustach chorego, również był związany z kortyzolem.
Choć na tym etapie i po kilku dniach rozmyślania nad tym, czuł że może sam zapędził się w kozi róg i za wszelką cenę stara się potwierdzić własną hipotezę.
Czy było to możliwe?
Nie zamierzał się jednak poddawać, nie teraz gdy czuł, że może coś w tym być.  
Nadal sporządzał notatki, starannie je datując wg chronologii czytanych książek. Spisał również najciekawsze opowieści w postaci studium przypadków i metod ich leczenia. Co jak co, ale wolał upewnić się że nie popełnić tego samego błędu o którym czytał pomiędzy wielością stronic jakie przeglądał.
Jedno pytanie pozostawało nurtujące: dlaczego do tej pory nie pojawił się rytuał przywracania ślinianek choremu?
Dlaczego wszystkie próby do tej pory podejmowane, spełzły na niczym?
Może gdyby próby stworzenia obejmowały specjalistów magii wariacyjnej i powstania, efekty byłby mniej śmiertelne niż te o których czytał?
Nie zamierzał spekulować, nie miał na to ani czasu ani zaplecza w postaci wiedzy.
Spędził kolejne godziny, czytając i zapamiętując jak najwięcej potrafił. Wszystkie sukcesy, porażki i hipotezy swoich poprzedników, którzy tak jak on starali się kiedyś pomóc chorym. Chciał uczyć się na ich błędach i sukcesach będących małymi przełomami. Po raz kolejny zasiedział się, ślęcząc nad księgami. Tym razem jednak czuł kłujący ból głowy w obrębie skroni, zdał sobie sprawę, że po raz kolejny zamiast coś zjeść wolał skupić się na zgłębianiu zagadnienia tej choroby.  
Opuścił bibliotekę, ściskając w dłoniach obszerne notatki, które zamierzał raz jeszcze przed snem przestudiować w domu.

THE END

Ostatnio zmieniony przez Oscar Nox dnia Pon Lip 24, 2023 2:41 pm, w całości zmieniany 1 raz
Oscar Nox
Wiek : 35
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : Internista/genetyk
Oscar Nox
ANATOMICZNA : 28
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 18
TALENTY : 7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t540-oscar-nox?nid=3#3014
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t577-oscar-nox
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t578-oscar-nox#3146
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t575-poczta-oscara-nox-a
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f120-mieszkanie-i-gabinet-oscara-noxa
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1063-rachunek-bankowy-oscar-nox#9123
ANATOMICZNA : 28
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 18
TALENTY : 7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t540-oscar-nox?nid=3#3014
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t577-oscar-nox
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t578-oscar-nox#3146
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t575-poczta-oscara-nox-a
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f120-mieszkanie-i-gabinet-oscara-noxa
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1063-rachunek-bankowy-oscar-nox#9123
OPRACOWANIE - Goryczka (Opowiadanie 3/3)
11.02.1985


Ten poranek zdawał się być feralny, Oscar zdał sobie sprawę, że zapomniał o zakupach dnia poprzedniego więc nie było mowy o śniadaniu. Wyszedł głodny i nieco zmęczony, bo po raz kolejny do późnych godzin nocnych ślęczał nad swoimi notatkami, jakie udało mu się zrobić w starej bibliotece. 
Gdy tylko opuścił mieszkanie, zaczęło padać. To była ta chwila, gdy dziwnie poirytowany utyskiwał sam do siebie, że nawet pogoda nim gardzi. Można było powiedzieć, że był to jeden z tych dni, w których wszystko odbiera się nader personalnie. 
Wrzeszczenie kruków, osiadłych na pobliskich drzewach uznawał za irytujące i w dodatku wyczuwał w ich głosach sarkazm. 
Przesadzał, wiedział o tym. Dopiero z zadumy wyciągnął go odurzający, przyjemny zapach, który rozchodził się z pobliskiej piekarni. 
Kusił świeżym pieczywem i słodkościami, których nie omieszkał spróbować. 
Już pięć minut później nastawienie Noxa zmieniło się nie do poznania. Szedł szczęśliwy ulicą, przegryzając cynamonowy zawijasek i upijając raz po raz łyk gorącej kawy z odrobiną mleka. 
Jaki cudowny dzień- Pomyślał, kierując swoje kroki do biblioteki. Po wejściu od progu przywitały go wnikliwie ślepia “Modliszki” jak pieszczotliwie zwykł nazywać Beth, która od dwóch dni pomagała mu w jego pracy. 
- Dzień dobry!- Rzucił z entuzjazmem, a w oczach kobiety dostrzegł tylko irytację. Dzień był szary i zimny a on od progu cieszył się. Ta namiastka jego radości wystarczyła by denerwować. 
Jednak wtedy Oscar ostrożnie położył przed kobietą “ofiarę przebłagalną” w postaci białej papierowej torebki, w którą owinięta była drożdżówka. 
Widział jak za okularami roluje oczami, jednak zmarszczki w kącikach jej ust lekko drgnęły, w czymś, co można było nazwać - uśmiechem. 
Dzisiaj czego szukamy? Entacji?- Mruknęła i bez słowa ruszyła po jego kartę biblioteczną najpewniej zapamiętując już do tej pory jak się nazywa. 
Gdy wróciła niosąc jego kartę odpowiedział z nieukrywanym uśmiechem. 
Była Pani blisko… Goryczka -Skwitował, pozostawiając między nimi chwilową ciszę. Kobieta zmarszczyła czoło jakby coś rozważała.
To są te niekontrolowane wybuchy magiczne?-Potaknął głową przyznając jej rację i po chwili znajdował się już na swoim miejscu, tym samym na którym spoczywał przez ostatnie dwa dni. 
Cieszył się z tej osobliwej znajomości ze starą bibliotekarką, którą posiadał. Kobieta była typem człowieka, który imponował swoją wiedzą i skromnością jednocześnie. Widząc, jak ponownie pojawia się w zasięgu jego wzroku w tym swoim wełnianym rozpinanym swetrze, pachnącym kotami, uśmiechnął się delikatnie i odebrał z jej pomarszczonych rąk książki. 
Nie ma tego za dużo.-Stwierdziła po chwili obserwując tomiska anatomiczne, które ze sobą przytargała. 
Skinął jej głową w podziękowaniu i zabrał się za wertowanie kolejnych ksiąg. 
Pierwszą okazał się być “Przewodnik po Salem” autorstwa niejakiego Jonathana Smitha z 1860 roku, w pierwszej chwili pomyślał, że to żart. Dlatego uniósł głowę na kobietę, która zasiadła za kontuarem i z cichym szelestem papieru dobierała się do słodkiej bułki. 
Znów spojrzał na książkę dziwnie niepewnie. 
Co on do cholery miał niby znaleźć w przewodniku po jakimś miasteczku? 
Może był to rodzaj zbioru opowiadań i legend, na który w ciągu ostatnich dni przyszło już mu się natknąć. 
Nie pomylił się, to właśnie tutaj mógł zagłębić się w historię niektórych rodzin mieszkających w Salem, ale również perypetie jej członków. 

“Billy był pacholęciem pobożny i niejako wychowanym, co i znać zasługa jego znamienitych rodziców było. Jeno co ich niepokoić zaczęło to, to, że dziecko słodkich smaków nie czuło podobno potrafił uszczknąć wszystkie przetwory owocowe nie mając refluksu wymiotnego od tej ulepy. ”

Nox odsunął od siebie książkę podejrzewając, że wzorem poprzednich historii, jakie do tej pory zgłębiał i ta nie zakończy się najlepiej dla pacjenta. 
W duchu prosił Lilith by choć ten dzieciak w piecu nie wylądował, albo co gorsza okaleczony jakimiś barbarzyńskimi metodami leczenia. 
Pospiesznie doczytał historię Billego, dziecka akuszerki, który to skończył… spalony, gdy podczas przestrachu sprawił, że ognie świec zapłonemy żywym, strzelistym płomieniem. 
Śmierć za śmiercią, tym właściwie było we wcześniejszych latach posiadanie choroby tego typu. 
Lektura pochłaniała go coraz bardziej, wciagała smutkiem i beznadziejnością losów kolejnych chorych opisywanych jako studia przypadków. 
Bez choćby jednego rytuału, który skutecznie działałby na poprawę warunków życia osoby dotkniętej tą przypadłością. 
W przeciwieństwie do pozostałych chorób które zgłębiał w poprzednich dniach w tej nie potrafił doszukać się konkretnych mechanizmów fizjologicznych. Zgadzał się jednak z Zenem, który w swojej książce “Magiczne choroby genetyczne a OUN” powoływał się na słabość niektórych struktur mózgu i nerwów u pacjentów dotkniętych tym schorzeniem. 
Miało to potwierdzać zarówno porażenia smaku jak i migreny na które uskarżali się chorzy. 
Może zatem obniżenie poziomu kortyzolu wyrówna możliwość tych satanistów na osiągnięcie edukacji, przez zminimalizowanie pojawiających się wybuchów magicznych i trudności w życianiu czarów. 
Tak samo jak w ciągu ostatnich dni i tym razem spisał wszystkie spostrzeżenia i to co było mu dane przestudiować. Ufając, że dzięki temu wysiłkowi praca badawcza pójdzie zdecydowanie lepiej. 
Śmiało mógł powiedzieć, że był to kolejny dobry dzień a już na pewno jeden z tych owocnych.[/b]
Oscar Nox
Wiek : 35
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : Internista/genetyk
Virgil Scully
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 3
WARIACYJNA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 186
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 16
WIEDZA : 19
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1383-virgil-scully#14776
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1505-virgil-scully#17482
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1519-na-ryby-czy-na-grzyby#17646
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1526-skrzynka-virgila-scully-ego#17710
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f225-puffin-s-nest
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1543-rachunek-bankowy-virgil-scully#18209
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 3
WARIACYJNA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 186
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 16
WIEDZA : 19
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1383-virgil-scully#14776
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1505-virgil-scully#17482
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1519-na-ryby-czy-na-grzyby#17646
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1526-skrzynka-virgila-scully-ego#17710
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f225-puffin-s-nest
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1543-rachunek-bankowy-virgil-scully#18209

12 marca 1985



Już w miarę na początku roku chciałem się wykazać w firmie i przed ojcem. Nie dlatego, że miałem jakieś szczególne ambicje. Co to, to nie. Prędzej, podejrzewam, byłbym skrytykowany za ich brak, gdyby mój ojciec mógł mi zerknąć do głowy i przekonać się, iż robiłem to tylko po to, by na resztę roku mieć święty spokój.
Otóż planowałem z kilkoma pracownikami przejrzeć odpowiednie książki i czasopisma branżowe, aby znaleźć punkt zbytu, a następnie wynegocjować wysłanie pierwszej partii do nowego miejsca. Najlepszy byłby zagraniczny, jeszcze niezaatakowany naszym syropem klonowym rynek. Wiedziałem, że mój ojciec pragnął, by nasza rodzina wróciła do dawnej świetności, a to był jeden ze sposobów, który z pewnością doceni.
Jednak jak na złość nie miałem czasu szukać odpowiednich książek, a nie widziałem żadnego pracownika w pobliżu. Zależało mi na czasie - chciałem jeszcze skoczyć z dziećmi do lasu, pokazać im jak się odhacza zobaczone gatunki z atlasu ptaków. Tymczasem w ciemności nic nie zobaczą.
Zacząłem przeglądać katalogi licząc, że szybko coś znajdę, ale nie. Nie bywałem na tyle często w bibliotekach, by móc zrobić to szybko. Cofnąłem się więc do kontuaru mając nadzieję, że w tej o dziwo dość opustoszałej bibliotece wreszcie na kogoś się natknę. No i się udało.
Zobaczyłem ładną, zgrabną blondynkę. Nie wyglądała jak klientka, ale z drugiej chyba nie powiedziałbym też, że wyglądała jak pracownica. Poszukałem wzrokiem plakietki czy czegokolwiek, co mnie upewniło, że zaczepiam właściwą osobę, po czym podszedłem do niej z uśmiechem, ukrywając zręcznie swoją irytację utraconym czasem. W końcu miałem szansę właśnie go nadrobić. - Przepraszam! Potrzebuję pomocy. Znajdzie pani dla mnie chwilę? - spytałem uprzejmie, mając nadzieję, że mi nie odmówi.
Nawet się uśmiechnąłem zawadiacko, by ciężej można było mnie zignorować!
Virgil Scully
Wiek : 32
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : członek zarządu rodzinnej spółki