1.03.85Szanowna Pani van der Decken,
piszę do Pani chcąc zapytać o kilka rzeczy związanych z magią wariacyjną. Wiem, że wykłada Pani w szkółce kościelnej i wierzę, że zna się Pani na rzeczy. Chciałbym więc wykorzystać niezobowiązującą przysługę i poprosić jednak o pomoc.
Przerosły mnie pewne wyobrażenia i chciałbym, by zweryfikował je ktoś, kto zna się w swojej dziedzinie - wiem, że jest to właśnie Pani. Będę wdzięczny nawet, za poświęconą mi zaledwie godzinę.
Z wyrazami szacunku,
Charlie Orlovsky

marzec 9, 1985Helen,

cóż, wiedzę czerpałem z najlepszego źródła — naszego ojca. Nie chciałbym pomijać tutaj matki, ale sama wiesz, że jej wpływ na moje wychowanie ograniczył się do sprawdzania ocen w dzienniku szkolnym. Nie, żebym narzekał. Dla Ciebie jestem wolny niemal zawsze. Prawie zawsze. Przez najbliższe dwa tygodnie mam mocno zaplanowane wieczory, ale pod koniec marca bez trudu wyrwę się przynajmniej na dwie godzinki. Żadnego Elvisa Presleya — to moje jedyne wymaganie. Może Country Club? Dawno nie śmiałem się z Ciebie, że dziwnie przeżuwasz sałatę masłową. Mogę też wpaść do Ciebie na wino, ale koniecznie podaj sałatkę.

Mam klucze, nie zgubiłbym ich. Dziękuję za niezmienną od lat ofertę kanapy. Między mną, a Audrey od kilku tygodni układa się znacznie lepiej, więc liczę na to, że nie wyrzuci mnie z własnego domu. Jak Ci się żyje z van der Deckenami? Cały czas obawiam się o ich wpływ na Elsje, ale Annika wyrosła na naprawdę mądrą kobietę, więc może nie będzie tak źle?

Ben