ZATOPIONY POKOICZEK Zatopiony pokoiczek to niezwykłe miejsce na mapie Deadberry powstałe niedawno, bo w 1983 roku. Na drugim piętrze jednej z tutejszych kamienic wyjątkowo krnąbrna czarownica próbowała podtopić swoich sąsiadów z dołu, zalewając własne mieszkanie wodą. Chociaż celem rytuału było sprawienie, że ci nie będą w stanie osuszyć mieszkania - zadziałał on zupełnie odwrotnie. W ostateczności od 2 lat na podłodze mieszkania czarownicy stoi woda, która ani nie przysparza sąsiadom kłopotów, ani nie da się jej usunąć w żaden magiczny albo niemagiczny sposób. Na deskach rozwinęła się już rafa koralowa, a właściciele kamienicy, postanowili zamienić ten niefortunny wypadek w istną atrakcję turystyczną. Odpowiednie czary sprawiły, że ubrania wchodzących tu osób zawsze pozostaną suche. Właściciele zachęcają zwłaszcza pasjonatów lub najmłodszych do eksploatacji pomieszczenia za drobną opłatą 4 dolarów. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Aurora Marwood
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 159
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 12
TALENTY : 9
data do ustalenia To była ich tradycja, jedna z wielu. Od wielu lat byli obok siebie gdzie podwieczorki i podziwianie kolorowych kamieni było wpisane w ich rzeczywistość. A gdy zaczęli dorastać podwieczorki zostały, jedynie kamienie zaczęły być czymś więcej niż tylko zabawkami, a inspiracją. Siedząc ze szkicownikiem w dłoniach starała się oddać ich strukturę kładąc odpowiednie cienie. Podobnie było ze ślimakami, a spacery z psami z krótkich i pełnych krzyków zamieniły się w długie wyprawy z plecakami, w trakcie których odkrywali piękno okolicy. Nic się nie zmieniło. Zainteresowania zmieniły się w pasję, w której dźwięk i obraz szły ze sobą w parze. Dni, kiedy starała się uchwycić nuty melodii i nadać im kształt. Zatopiony pokoiczek wydawał się idealnym miejscem do tego co chcieli zrobić. A sztuka nie zadaje pytań, a jedynie pokazuje wszelkie możliwości. Rozstawiając sztalugi w najpłytszym miejscu patrzyła na piękno rafy koralowej. Promienie słoneczne, wpadające przez okna, mieniły się barwnymi refleksami na powierzchni wody. Wyciągając farby, ustawiając płótno obejrzała się na przyjaciela od czasów dzieciństwa. W oczach dziewczyny iskrzyły się ogniki cichego podekscytowania. Uchwycenie muzyki w obrazie - to zawsze ją fascynowało. Leo grał, pełen pasji i skupienia sprawiając nieraz, że odpływała w krainę marzeń. Tym razem miała ją namalować. Każdą nutę, powagę i wesołość - utrwalić na płótnie nieruchomo, a jednak tak, aby każdy oglądający mógł usłyszeć melodię jaka ją zainspirowała. Czy była do tego zdolna? Czy potrafiła? Nie była tego pewna, więc musiała spróbować. A z nim przy boku nie obawiała się niczego, nawet tego, że w płótno pozostanie puste. Istniała przecież taka szansa i nie będzie wynikać to z tego, że muzyka jej nie porwie. Zrobi to, aż za dobrze. Nim jednak rozpocznie się taniec barw i muzyki, chciała lepiej poznać przedziwne wnętrze, o którym dowiedziała się przez czysty przypadek. Brodząc w wodzie przechadzała się po pomieszczeniu spoglądając na cuda natury jakie powstały ze złej intencji. Zadziwiające to było, jak niegodziwość może przyczynić się do stworzenia czegoś co zachwyca. -Co sądzisz? - Zapytała czarodzieja stojąc po kostki w wodzie pełna ekscytacji tego co mogą razem stworzyć. |
Wiek : 20
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Gniazdo
Zawód : Studentka
Leoluca Paganini
ODPYCHANIA : 15
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 5
TALENTY : 14
Niezwykła historia powstania jednej z atrakcji Deadberry zawsze go bawiła. Nie sposób się nie uśmiechnąć, gdy przypomina się sobie złośliwą czarownicę, która chciała zaszkodzić swoim sąsiadom, ale nic z tego nie wyszło. Zamiast dokuczyć innym lokatorom, stworzyła tylko możliwość dodatkowego zarobku właścicielom kamienicy. Jak to się mówi w takich przypadkach? Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło? Gdziekolwiek była teraz twórczyni zalanego wodą pokoju, Leo był gotów założyć się o całą swoją pensję, że pluje sobie w brodę za to, że była taka głupia i wbrew własnej woli wyświadczyła komuś przysługę. Niektórzy ludzie już tacy byli. Czyjś sukces budził w nich czystą zawiść. Osoba zdolna do zalania komuś mieszkania niewątpliwie należała do takich złośliwych, zawistnych ludzi. Nie żeby obchodziły go dalsze losy czarownicy czy kwota, jaką ktoś tam zarabiał na Zatopionym pokoiczku w ciągu roku. Był nawet skłonny wyciągnąć z portfela i zapłacić te cztery dolce, żeby przyjrzeć się z bliska ciekawej wodnej atrakcji. Z całą pewnością było to interesujące zjawisko do zbadania dla teoretyków magii. Efekt zaklęcia, którego nie dało się w żaden sposób cofnąć ani zmienić. Co więcej, zjawisko rozwijało się i podlegało własnym zmianom. Ta rafa koralowa nie wzięła się znikąd. Czy Zatopiony pokoiczek był też dobrą inspiracją dla artystów? Jasne, że tak. Wywoływał nie tylko ciekawość, ale również mnóstwo skojarzeń. Pobudzał kreatywność i twórczego ducha. Leoluca nie miał nic przeciwko spędzaniu tu czasu z Aurorą. Ich artystyczne spotkania stały się dla niego już pewną rutyną. Lubił tę rutynę, co było dość niezwykłe, jak na kogoś, kto uważał, że monotonia zabija całą radość życia. Patrząc na to z drugiej strony, czy naprawdę dało się to nazwać rutyną? Wraz z Aurorą odwiedzał różne miejsca w poszukiwaniu inspiracji do muzyki i rysunku. Wspólnie się rozwijali i doskonalili swoje umiejętności. Jak się nad tym zastanowić, niewiele było w tym monotonii. Ponadto panienka Marwood sama w sobie była wyjątkowa. Jego matka zawsze starała się, aby poznawał nowych ludzi, nie tylko tych pochodzących z Kręgu. Nawiązywanie więzi z różnymi osobami dawało wiele możliwości i otwierało przed nim świat. Matka miała trochę racji. Chodzenie do prestiżowej, męskiej szkoły pozwalało zdobyć wiedzę i rozwijać talenty, ale warunki, w jakich wychowywali się uczniowie, ograniczały poznawanie świata takiego, jaki był. Kilkuletni Leo nie mógł na przykład powiedzieć, że zna wiele dziewcząt w podobnym wieku jak on. W sumie nie odczuwał większej potrzeby poznawania ich. Był w wieku, w którym wystarczali mu koledzy. Nic dziwnego, że był dość sceptyczny, gdy po raz pierwszy spotkał Aurorę Marwood. Dziewczyny były dla niego dziwnymi istotami, które miały swoje własne zwyczaje i upodobania. Czasami trudno było je zrozumieć. Kiedy jednak Aurora poważnie zainteresowała się jego kolekcją kamieni, żyjątek, puszek i innych osobliwych przedmiotów, które zgromadził podczas swoich wycieczek, uznał, że można się dogadać także z dziewczynami. Co więcej, Aurora nie bała się cane corso. To było godne szacunku, biorąc pod uwagę, że psy wzbudzały obawy nawet u niektórych dorosłych. Końcem końców stali się przyjaciółmi. Z czasem odkryli, że mają wiele innych wspólnych zainteresowań. Co sądzisz? - Hę? - odwrócił się w jej stronę, z palcem na języku. Woda była przejrzysta. Aż można było dostrzec porastające deski koralowce. Miała też ładny odcień. Lśniła w promieniach słońca wpadających przez okno. Nie mógł powstrzymać ciekawości. Musiał to wiedzieć. - Czuć w niej sól - stwierdził, zbliżając się do zakątka, w którym Aurora rozstawiła swoje sztalugi. Od niechcenia przełożył futerał z jednej ręki do drugiej. Miał nadzieję, że zaklęcie działa także na inne przedmioty, nie tylko na ubrania. Futerał mógłby przeboleć, ale nie chciał, naprawdę nie chciał, by słona woda zaszkodziła jego pięknej wiolonczeli marki Carlo Giordano. Wykonanej z dobrze sezonowanego gatunku drzewa i pokrytej złotobrązowym, ręcznie nakładanym lakierem na bazie naturalnych żywic. Tak kunsztownie wykonany instrument był wygodny w użyciu i niezawodny. Dawał piękny, czysty dźwięk. Hmm. Może nic się nie stanie. Ułożył futerał na płyciźnie, otworzył go i sięgnął po wiolonczelę. - Nie wiem czy właściciele są aż tak cwani czy po prostu mają łeb na karku, ale podoba mi się to miejsce. Czuć tu pozytywne wibracje - stwierdził, delikatnie opierając dłoń na ślimaku wiolonczeli, która nadal znajdowała się w futerale, tyle że w pozycji pionowej, a nie poziomej jak wcześniej. Jakby chciał jeszcze zaprezentować całemu światu jej piękno. - A co ważniejsze działa na wyobraźnię. - Przechylił lekko głowę - Prawda? |
Wiek : 22
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : student, muzyk, krupier
Aurora Marwood
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 159
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 12
TALENTY : 9
Szczery i prawdziwie rozbawiony śmiech poniósł się po pomieszczeniu, zatapiając się w przejrzystej wodzie. Smakowanie wody było czymś, czego powinna się po nim spodziewać. Nie namyślając się wiele uczyniłą to samo. Woda była iście słona. -Nawet bardzo. - Potwierdziła jego słowa podchodząc do sztalug, wyciągnęła paletę farb oraz pędzle. Nie wybierała jeszcze kolorów. Musiała je usłyszeć, zobaczyć oczami wyobraźni i dopiero wtedy pozwoli, aby podświadomość wybrała barwy, którymi będzie znaczona melodia. Nie pamiętała kiedy Leo stanął na jej drodze. Po prostu się pojawił, patrzący podejrzliwie na dziewczynkę z rozwianym włosem, szczerbatym uśmiechem kiedy jeden ząb wypadł. Mimo to, z czasem, przekonał się do niej, uwierzył, że kamyczki się jej podobają, że dziwne skarby powodują błysk w dużych oczach. Z czasem rodzice wyjaśnili z jakiej rodziny pochodzi, do jakiej szkoły chodził - kim się urodził. Nie wszczepili jej jednak pogardy podszytej zazdrością, jak wielu robi wobec tych lepiej urodzonych. Nie oceniała po pochodzeniu, a po czynach. Pozwoliła sobie na zaufanie do tego chłopaka, który nie śmiał się z jej pewnej nieśmiało, a czasami niezdarności, z uciekania w marzenia patrząc w chmury. Rozumiał, a to sprawiało, że otwierała się coraz bardziej. Uśmiech stawał się pewniejszy, a gdy zaczął grać na skrzypcach, ćwiczyć, nie lękając się, że fałszywa nuta ją wystraszy wiedziała, że łączy ich niewidzialna więź. Bardzo mocna i piękna. Ujęła w dłoń pędzel, tak jak on trzymał swoje skrzypce. Wcześniej związała włosy w kucyk i spojrzała na Leo roziskrzonym wzrokiem. -Tyle kolorów, dźwięków… wszystkie zmysły są zaangażowane. - Powiedziała zachwycona tym co widzi, czuje i słyszy. Teraz jeszcze tylko dodać muzykę, sprawić, że miejsce to oczaruje ich jeszcze bardziej. Czasami myślała, że jest dziwna, że żyje w świecie, do którego nikt nie ma dostępu, w którym nikt jej nie zrozumie, ale Leo potrafił się przebić przez ścianę obrazów jaką była otoczona. Teraz zaś wyczekiwała, aż poruszy pierwsze struny skrzypiec, aż pozwoli zanurzyć się w świecie muzyki w połączeniu z szumem wody i jej zapachem w tym przedziwnym pomieszczeniu, które nigdy nie miało powstać. |
Wiek : 20
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Gniazdo
Zawód : Studentka