Był środek nocy, dokładnie kilka minut przed pierwszą, kiedy dzwonek telefonu przebił ciszę, która spowijała pokój niczym gruba warstwa kurzu. Dźwięk był ostry, przeszywający, wręcz nieznośny w tej porze, kiedy każdy dźwięk zdawał się być podwójnie głośny. Kiedy słuchawka została podniesiona, z opóźnioną reakcją przez linię przetoczył się potok słów, — HAVILLARD, KURWA! KONIA SOBIE WALIŁEŚ?! — wrzasnął męski głos po drugiej stronie, brutalnie gwałcąc ciszę. Był to Clark, w swoim niepowtarzalnym stylu – ordynarny i bezpardonowy, jak zawsze. Słowa wystrzeliły niczym seria z karabinu, uderzając detektywa jak fala uderzeniowa. — Zawijaj to swoje szacowne dupsko do Maywater! — Clark kontynuował, a jego głos stawał się coraz bardziej zniecierpliwiony. — Było jakieś usiłowanie zabójstwa jakiegoś żółtka... Może się w końcu na coś przydasz, poza pierdzeniem w stołek! — rzucił z przekąsem, jego ton ociekał sarkazmem, niemal można było wyczuć ten podły uśmieszek, który zapewne malował się na twarzy Clarka po drugiej stronie linii. |
Wiek : 666
Arlo Havillard
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 4
TALENTY : 24
Nie spał. Dopijał kolejną kawę, ślęcząc nad książką z zakresu demonologii, gdy nienaturalnie głośne "dzyń dzyń" rozległo się w pustej przestrzeni salonu. Oderwał oczy od lektury książki, odstawiając ją niski, uginający się pod ciężarem stosu pokrewnych lektur stolik i za papierosem między zębami w sześciu krokach pokonał odległość, jaka dzieliła go od zwieszonego na ścianie telefonu. Podniósł słuchawkę i przystawił ją sobie do ucha. Głośne, śmiałe "kurwa" rozdarło cisze panującą w mieszkaniu i sprawiło, że od razu pożałował tej śmiałości, odsuwając ją na bezpieczną odległość wyciągniętej dłoni, przez co kabel napiął się jak wszystkie mięsnie w jego ciele. Powinien się odgryźć, sięgnąć po jeden z docinków ze swojego bogatego asortymentu ripost, ale jedynie pokręcił głową w akcie dezaprobaty, w wyrazie rezygnacji mocniej dociskając zęby na filtrze papierosa, przez co bibułka zaszeleściła pod ich naporem. - Do brzegu, Clark - rzucił krótko, rozmasowując wolną dłonią nieco obalały od twardej poduszki, na której od kilku godzin trzymał głowę, kark - Maywater to nie jeden budynek na krzyż, wiec podaj adres i się rozłączam. Usłyszał po drugiej strony przekleństwo, cichą kurwę i wisisz mi kawę, Havillard, i mimowolne ukłucie satysfakcji. A ty mi papierosa, pomyślał, którego właśnie złamałem pod zębami. Quayside Boulevard 13/5 usłyszał i natychmiast się rozłączył, zanim Clarke zaszczycił go kolejną sekwencją ordynarnych słów. koniec |
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : saint fall
Zawód : detektyw policyjny, zaklinacz