5 VI 1985Pszczólko,
Przepraszam! Obiecałam Ci tyle różnych rzeczy, a wyszło jak zwykle. Musisz mi uwierzyć, że to nie specjalnie. Ja chyba nie potrafię na dłuższą metę być dorosła. Nie rozumiem, jak ludzie potrafią godzić tyle obowiązków i mieć jeszcze czas na życie. Ja nie mam. Nie całkiem.
Albo to tylko wymówki.
Tak czy inaczej – przepraszam!
Pomyślałam, że mogłybyśmy w końcu wybrać się do tego kina samochodowego. Jeszcze nie w tym tygodniu (miałam mały wypadek, moi właśni koledzy z karetki mnie oskubią jeśli zacznę przedwcześnie szlajać się na mieście, zamiast odpoczywać w łóżku), ale niedługo! Może za tydzień? Nie wiem wprawdzie, co grają, ale na pewno będzie coś fajnego.
Powiedz lepiej, jak się czujesz, kochanie. Mam nadzieję, że wielki świat Cię nie pożarł. Jak Twoi nowi opiekunowie? Pamiętaj, że wystarczy słowo, a wjadę i– no, załatwię sprawę.
Podrzucam coś dobrego na osłodę! Wprawdzie nie piekłam go sama, ale wciąż jest doskonałe, słodziutkie i sprawia, że... Chyba po prostu wszystko jest lepsze. Tak jakby. Tak działało na mnie.
Twoja marnotrawna przyjaciółka,
Frankie Do listu dołączona była 1 porcja placka z puszystą gruszką (03/06-06/06).