Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Sala treningowa
Pomieszczenie na tyłach klubu to solidny parkiet, jasne światła, garść luster na ścianach – i mnóstwo pustej przestrzeni. Artyści klubu spędzają tu nierzadko znacznie więcej czasu niż na scenie w głównej sali, potem i łzami szlifując swoje talenty. Podłogowe deski w wielu miejsach są już wyraźnie wytarte, lustro w jednym z rogów sali przecina wyraźna rysa pęknięcia, jedna z lamp ma zaś tendencję mrugać w nierównym rytmie, jeśli trzymać ją włączoną zbyt długo.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Anaica Laguerre
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
30 V 1985 r.

Gdy przyszła, klub wciąż był jeszcze cichy – na tyle, ile mógł być; muzyka grała ciszej i nie trzeba było wcale wychodzić z głównej Sali, by porozmawiać. Klientów można było policzyć na palcach jednej ręki, barmanka – jedna; na wieczór dołączy do niej jeszcze dwójka – obijała się między przygotowywaniem drinków a rozlewaniem piwa. Było spokojnie – wciąż jednak Kolroowo.
Ana lubiła te momenty tak samo, jak lubiła nocny gwar i zamęt – choć z zupełnie innych powodów.
- Piegusek! – zawołała któraś z tancerek na powitanie i Laguerre uśmiechnęła się miękko. Wchodząc od zaplecza, wpadała od razu w zakulisowe królestwo artystów.
Królestwo, które też było teraz znacznie bardziej puste, niż będzie za jakieś trzy, cztery godziny.
Przebrała się prędko, turkusowe spodnie z wysokim stanem zmieniając na dresowe szorty, papuzio kolorową koszulę – na luźny, przynajmniej o rozmiar za duży, gładki top. Anaica nie miała dziś występów, co nie oznaczało, że nie miała pracy. W Kolorowych zawsze było co robić – w dni, gdy nie brylowało się na scenie, nawet więcej niż w te, gdy lśniło się i zbierało napiwki.
Ana więc kręciła się. A to zajrzała do dziewczyn od strojów i dała zdjąć z siebie miarę do kolejnych sukienek – zbierała się do tego już od dobrego tygodnia i jakoś nie potrafiła do nich dotrzeć. A to uporządkowała trochę własną toaletkę, lekką ręką wyrzucając garść niemal pustych już opakowań po kosmetykach i wymieniając je na nowe, które wyciągnęła z nierozpakowanego jeszcze kartonu – pudełko stało w jednym z pokoi już od dobrych trzech dni, czekając, aż artyści wezmą sobie co im potrzeba. Przejrzała swoje kreacje, wstępnie wybierając te, w których chciałaby się pokazać w najbliższym czasie; plotkując radośnie i chichocząc z dwiema innymi tancerkami, przejechała na szmacie lustra, na których zdążyła zebrać się już pokaźna kolekcja odcisków palców, śladów pudru i szminki; zjadła obiad – niespecjalnie pożywny, za to bardzo szybki; wyszła na papierosa ze znajomymi – nie paliła, ale towarzyszyła im często, tylko po to, by urwać sobie kilka minut w ich towarzystwie; zatańczyła z jednym z tancerzy na korytarzu za kulisami, śmiejąc się przy tym głośno; dobrą chwilę spędziła na układaniu loków w przeróżne fryzury, które mogłyby się sprawdzić przy kolejnych show.
Gdy wreszcie dotarła na salę treningową, było już dobrze po piątek, a Anę roznosiła energia.
- Hej, lutin, masz gościa – zawołał jeszcze jeden z jej kolegów ledwo skończyła rozgrzewkę i Laguerre rozpromieniła się. Dobrze wiedziała, kogo przyniosło jeszcze zanim Rivera stanął w progu, wspierając się ramieniem o framugę.
Uśmiechnęła się szeroko, dokończyła spinanie włosów w ciasny kucyk – poprzedni zdążył rozsypać się już dobrą chwilę temu – i w dwóch krokach znalazła się obok. Zarzuciła mężczyźnie ręce na szyję i pocałowała miękko na powitanie.
- Hej – wymruczała mu tuż przy ustach. – Przyszedłeś popatrzeć?
Wiedziała, że tak. Umawiali się przecież, że będzie. Że popatrzy, ale też przyniesie sobie jakieś zajęcie na później – może minąć trochę czasu nim Ana uzna, że na dziś wystarczy. Że będzie tak, jak ostatnio, gdy to on pracował, a ona dotrzymywała mu towarzystwa.
Chrząknęła cicho, przypominając sobie, z jak dużym zapałem dotrzymywali potem towarzystwa sobie nawzajem.
Wciągnęła go na salę za sobą, a uwalniając go wreszcie ze swych objęć, zawirowała radośnie wokół niego. Nie czuła tremy na myśl, że dzisiaj będzie miała widownię – oczy śledzące jej ruch były przecież dla niej chlebem powszednim. To, że dzisiaj miały być to oczy Javiego, tak naprawdę tylko sprawiało, że trening miał być nagle bardziej przyjemny.
Tym przyjemniejszy, im dłużej będzie jej się przyglądał – i nim bardziej pokraśniałe będą policzki tancerek, które pewnie zdążą się tu przewinąć w międzyczasie. Anaica nie miała złudzeń – przynajmniej dwie czy trzy z nich przyjdą tu ćwiczyć swoje choreografie tylko po to, by zapląsać przed Riverą, odsłaniając uda i wypinając biust. Może wpadnie też któryś z tancerzy, dla odmiany po to, by porwać którąś z dziewczyn – może nawet ją, Anę – do tańca, jak rasowy chochlik sprawdzając, czy Javi raczej się zawstydzi, zaśmieje, czy może nastroszy w zazdrości.
Sama Anaica wcale nie była pewna, co dokładnie pokaże jej dzisiaj Rivera – za to doskonale wiedziała, co pokaże mu ona. Może i musiała przećwiczyć określone układy, może i zaplanowała sobie ułożenie czegoś nowego – nie byłaby jednak sobą, gdyby chociaż na początku nie zatańczyła przed nim tak po prostu, śmiało, bezwstydnie, tylko dlatego, że mogła.
Była tak samo próżna jak wszyscy tutaj.
- Możesz usiąść tam – wskazała pod jedną ze ścian i uśmiechnęła się łobuzersko. – Żebyś nie przeszkadzał – wyjaśniła ze słodkim uśmiechem.
Anaica Laguerre
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Iluzjonistka i tancerka, dama do towarzystwa
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
Nie był pewien, kiedy umknęły mu godziny.
Przyszedł do zakładu wcześnie, jeszcze przed ósmą, by mieć pracownię tylko dla siebie i przez przynajmniej następne dwie godziny do otwarcia nie dostać po głowie żadnym wymagającym klientem. Nie pamiętał, kiedy ostatnio było tyle zamówień indywidualnych – jego osobista i trzymana w zakładzie lista rosła, rosła, a on nie nadążał skreślać z niej kolejnych gotowych wyrobów, nierzadko porównując obie z nich i zastanawiając się, jak powinien żonglować kolejnymi pozycjami, by nikt w miarę możliwości nie czekał zbyt długo. I czy – mimo własnego niezadowolenia – nie mógł jednak zatrudnić do pomocy pozostałych jubilerów z zakładu. Zwykle nie mógł – a to ze względu na fakt, że częściej obsługiwali sklep, albo nie mieli odpowiednich umiejętności, by zagwarantować Javiemu, że nie będzie świecił oczami przed znajomymi, jeśli coś pójdzie nie tak.
Lubił swoją pracę, ale niech to Piekło pochłonie, wyczekiwał nadchodzącego urlopu z coraz większym utęsknieniem, a do czasu wyjazdu musiał dokończyć przynajmniej kilka najbardziej palących projektów. Albo przynajmniej zacząć się do nich przygotowywać – ledwie parę dni wcześniej starszy pan z Deadberry, dla którego wnuczki przygotowywał komplet ślubny, zażyczył sobie wykonania dla niego sygnetu z onyksem. Każdy jubiler wiedział, że to najbardziej wysycony magicznym potencjałem rodzaj kamienia, tak samo potężny jak kapryśny, nie dający się okiełznać byle komu. Javi jeszcze nigdy nie pracował z onyksami w sposób, który miał zachować ich magię, a nie stanowić jedynie elegancką ozdobę – był jednocześnie podniecony perspektywą wyzwania jak i zaniepokojony, że może mu nie podołać.
Zapomniał o kawie, którą zrobił sobie z samego rana, wstając od biurka w pracowni dopiero, gdy któryś ze współpracowników zawołał go na główną salę – zegar wskazywał już wtedy południe, a wyłożona aksamitem szufladka z wyrobami do wypolerowania powoli się zapełniała. Po krótkiej rozmowie wrócił do pracowni najszybciej jak mógł, prosząc wcześniej, by ktoś szturchnął go w okolicach czwartej. Przypomnieli sobie o nim z prawie czterdziestominutowym poślizgiem, co sprawiło, że Javier musiał naprędce wyjaśniać co udało mu się odhaczyć z listy, co należało wypolerować i schować do ozdobnego pudełeczka i kogo powiadomić o możliwości odbioru zamówienia. Pospiesznie chwytając torbę, wypadł z zakładu, mądrze kupił sobie na obiad drożdżówkę z dużą ilością lukru w Pączku w Maśle i pożarł ją w paru zachłannych kęsach, rozsypując okruchy na siedzeniu i dywaniku niedawno kupionego samochodu.
O tej porze przed Kolorowymi wciąż było łatwo zaparkować i dopiero, gdy przekroczył próg z ciężką torbą na ramieniu, pozwolił sobie odrobinę zwolnić. Zamienić parę słów z barmanką, zajrzeć do biura Carmen tylko po to, by się przywitać z siostrą pochyloną nad papierologią. Odetchnąć, bo przecież nie miał już przed oczami listy zamówień, choć ta pstrzyła mu się wciąż pod powiekami, kiedy mrugał. Nikt nie zatrzymał go, gdy wchodził do części klubu zarezerwowanej wyłącznie dla artystów – witał się z nimi, jeśli kogoś mijał, chociaż nie znał imion każdego z osobna, parę kroków przed salą ćwiczeń słysząc, jak ktoś krzyczy coś o gościu. Parsknął cicho pod nosem, zdając sobie sprawę, że to pewnie o nim.
Zatoczył się lekko, gdy Ana zarzuciła mu ręce na szyję, dając buziaka na powitanie, ale wystarczyło mocniej przytrzymać się framugi, by nie zaliczyli kompletnie nieplanowanego, spektakularnego orła na podłogę pachnącą jak każda szkolna sala gimnastyczna.
- Hej – odparł z tym rodzajem miękkiego uśmiechu, który przychodził mu bajecznie łatwo w towarzystwie Any. Może aż za łatwo. Przytrzymał torbę obijającą mu się lekko o udo, gdy pociągnęła go w głąb sali i okrążyła tanecznym krokiem.
- Nowe Duracelle? – spytał z rozbawieniem, sceptycznie zerkając na miejsce pod ścianą, które mu wskazała.
- Dzięki. Taka bieda, że nawet poduszki pod tyłek nie macie? Dramat – rzucił, wzdychając teatralnie, pomaszerował jednak zaskakująco grzecznie pod ścianę, zrzucając swoją torbę na podłogę i siadając obok ciężko. Przetarł twarz dłonią, dopiero teraz zauważając, że końcówki palców miał ciemno zabarwione od jubilerskich past mimo mycia rąk.
- No loża VIP to to nie jest – rzucił, podciągając bliżej nogę i wspierając się łokciem o kolano. - Występy macie tu chociaż lepsze?
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler
Anaica Laguerre
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
Nowe Duracelle?
Roześmiała się lekko i zakręciła jeszcze jeden piruet do muzyki, która grała póki co tylko w jej głowie. Nie odpowiedziała, bo i nie było po co. Przecież było widać.
Odpowiednio dużo czasu w Kolorowych i Ana już zupełnie nie potrafiła usiedzieć na miejscu.
Na grymasy parsknęła cicho.
- Zażalenia do szefowej – odparowała słodko. – Jestem pewna, że jeśli odpowiednio się postarasz, może dostaniesz nie tylko poduszkę, a nawet rybackie krzesełko. – Prędzej popukanie się w czoło, polecenie, by nie zawracał głowy artystkom i niesubtelne wskazanie mu, gdzie są drzwi na główną salę.
Anaica może i nie do końca wiedziała, jakie relacje panowały między Javim a jego siostrą, natomiast doskonale zdawała sobie sprawę z podejścia Carmen do biznesu. Samo to wystarczyło by z dużą dozą prawdopodobieństwa przewidzieć, co zrobiłaby właścicielka klubu, gdyby ktoś poszedł do niej z podobnie niepoważnymi skargami. Nawet, jeśli tym kimś byłby jej brat. Albo może – szczególnie wtedy?
Javi marudził dalej, Ana uśmiechała się szeroko, a gdy śmiał podważyć doskonałość ich oferty artystycznej, uniosła brwi znacząco. To był już znaczący wjazd na jej kompetencje, nawet więc, jeśli już wcześniej nie miałaby planów zabawienia Javiego przez chwilę prywatnym pokazem tańca – teraz z pewnością by je stworzyła.
Nie będzie jej tutaj taki jeden sugerował, że nie zna się na swojej robocie.
Bez złowa, za to z cwaniackim uśmiechem obrzuciła go jeszcze jednym, powłóczystym spojrzeniem – w tej marynarce wyglądał cholernie dobrze – nim oddaliła się do stojącego kawałek dalej odtwarzacza, by wybrać muzykę. Kolekcję płyt przeglądała raptem chwilę, doskonale wiedząc, co ma do wyboru. Prędko odnalazła tę, którą lubiła najbardziej – przywiezioną z Haiti, choć nie przez nią, a jedną z młodszych tancerek – i nastawiła igłę. Jeszcze idąc na środek sali zerknęła na Javiego z leniwym uśmiechem i podwinęła koszulkę, zawiązując ją w supeł tuż pod piersiami. Zdjęła buty – zawsze wolała tańczyć na boso – i niedbałym kopnięciem posłała je pod ścianę gdzieś obok Rivery.
Gdy po kilku chwilach trzeszczącej ciszy z odtwarzacza popłynęły pierwsze nuty haitańskiej kompy, Ana puściła mężczyźnie oko i, z łobuzerskim uśmiechem igrającym jej na ustach, zaczęła tańczyć.
Nic, co robiła, Carmen nie nazwałaby godnym treningiem – ale ten Laguerre zamierzała przecież zacząć później. Teraz chodziło o coś innego. O rozgrzewkę dla niej, o trochę rozrywki dla Javiego. Teraz, dopóki byli jeszcze w sali sami, Ana bez skrępowania oddała mu swe ciało – choć zupełnie inaczej, niż robiła to dotąd.
Mógł patrzeć – i niewiele więcej.
Haitańską kompę zwykle tańczyło się w parach, chodziło przecież o dotyk, bliskość, pożądanie – Anaica już od lat jednak tańczyła ją także samodzielnie, wyrabiając sobie swój własny styl. Jej kompa była przyprawioną odrobiną samby, a ostatnio Laguerre coraz śmielej sięgała też po dominikańską bachatę, która szturmem zaczynała podbijać rynek muzyczny i taneczny. W efekcie powstawał miks, w którym Ana czuła się najlepiej – gorący (w przynajmniej kilku znaczeniach tego słowa) i słodki (jak haitański kenèp albo dojrzewające w słońcu mango).
Właśnie to miała teraz Javiego. Potrzebowała tylko chwili, by prędko odnaleźć swój rytm, po raz pierwszy zakołysać niespiesznie biodrami, pozwolić, by mięśnie zatańczyły pod odsłoniętą skórą brzucha.
Raptem kilka dni temu myśl, że oglądający ją wyobrażają sobie, co mogliby zrobić z nią, gdy zejście ze sceny, osiadała na jej języku goryczą. Teraz, czując ślizgające się po sobie spojrzenie Javiego, wręcz tego łaknęła – by sobie wyobrażał, by pragnął, by nie potrafił oderwać od niej wzroku.
Anaica Laguerre
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Iluzjonistka i tancerka, dama do towarzystwa
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
Gderał dla zasady, podchody odnośnie jakości występów robiąc tylko po to, by wziąć nieco Anę pod włos – przecież nie raz i nie dwa oglądał występy różnych artystów przewijających się przed podwoje Kolorowych i wiedział, że Carmen wybierała sobie tylko najlepszych. Najbardziej obiecujących. Nie pozwalała na byle jakość, a Ana... Ana była tu od dawna i zawsze przyciągała wzrok Javiego, nawet gdy jej pokazy iluzji nie zawierały w sobie tak oczywistych elementów wdzięczenia się przed widownią.
Tańcem pobudzała wyobraźnię, iluzją karmiła potrzebę zachwytu.
Siedzenie na twardej podłodze pod ścianą nie należało do najwygodniejszych, ale nie zamierzał narzekać – wciąż wolał być tutaj, w sali treningowej za kulisami, która pachniała nieco jak szkolna sala gimnastyczna i w dodatku z towarzystwem, niż sam w pustym domu. Prędzej czy później i tak siadłby do pracy, nękany myślami o niekończącej się liście zamówień.
Wzdychając cicho i wspierając policzek na zwiniętej pięści, powiódł wzrokiem za Aną, patrzył, jak wybierała płytę z całkiem pokaźnej kolekcji. Zastanawiał się kiedyś nad gramofonem, ale ostatecznie uznał, że wystarczał mu odtwarzacz kaset – choć nie mógł odmówić, że w pierwszych trzaskach nastawianej płyty nie było jakiejś retro magii. Parsknął na buty posłane niedbale w jego kierunku, zaraz wracając wzrokiem do kobiety i przyglądając się jej z przyjemnością, jeszcze zanim zaczęła poruszać się do rytmu w tych oszczędnych, ale cholernie gorących krokach swojej ulubionej kompy. Javiemu właściwie ciężko byłoby to do końca nazwać krokami – nie mógł ich policzyć jak w walcu czy sambie, bo stopy Any często się nie ruszały, ale robiła to cała reszta jej ciała. Gięła się miękko jak trzcinka, a mięśnie drgały pod napiętą skórą brzucha. Dłonie unosiły się i opadały w hipnotyzujących łukach, gładko przyciągając spojrzenie i każąc patrzeć. Przyglądać się, ślizgać wzrokiem po wszystkich łagodnych liniach, podziwiać.
Patrzył więc z uśmiechem unoszącym lekko kącik ust, pozwalając pośpiechowi i zmęczeniu pracą odpłynąć gdzieś na drugi plan, dopóki Ana tańczyła, rzucając mu czasem ponad ramieniem łobuzerskie spojrzenie. Raz czy drugi pokręcił lekko głową, parsknął nawet odsłaniając zęby w uśmiechu, kiedy zerkała na jego reakcje przy bardziej nęcących figurach. Wreszcie, gdy piosenka skończyła się na soczystej nucie nieznanego mu instrumentu, podniósł ręce, klaszcząc dopóki Laguerre z zadowoleniem wdzięczyła się, gestami dziękując widowni i posyłając jej całusy w powietrzu tak samo, jak robiłaby to na scenie. Nie przestawał się jej przyglądać, plecami wsparty znów o ścianę i z rękoma zarzuconymi na kolanach, kiedy ściszyła nieco muzykę, odwracając się w kierunku lustra zamontowanego na ścianie. W sobie tylko znanym rytmie, niekoniecznie pasującym do muzyki płynącej z gramofonu, zaczęła się rozciągać i powoli zaplatać ciało w coraz bardziej skomplikowane figury. Mógłby tak zostać – usadzony na podłodze – i tylko patrzeć, ale przecież przyniósł sobie rzeczy do zrobienia. Rozmawiali o tym, że pobędą ze sobą podobnie jak wtedy w jego pracowni, może tylko bez ostrzału pytań.
Jeszcze przez chwilę siedział w bezruchu, zanim odepchnął się lekko od ściany, zsuwając z ramion jasną marynarkę, składając ją w schludną kostkę, podszewką na wierzch i kładąc na torbie, z której wyciągnął ciężki tom wraz z notatnikiem. Zamówioną niedawno pozycję traktującą o wszystkich znanych dotąd rodzajach magicznych kamieni rozłożył przed sobą na podłodze, z łatwością odnajdując w alfabetycznym spisie onyks, na który dostali ostatnio zamówienie. Częścią siebie był zły na pracownika, który bezmyślnie je przyjął, nie konsultując z nim faktycznych możliwości rzemieślników zakładu, ale ta druga połowa patrzyła z ekscytacją na wyzwanie.
Poprawił podwinięcie rękawów koszuli, które już od rana siedziały wyżej, tuż pod łokciem, by biel nie zabrudziła się od past oraz innych specyfików i pochylił się nad stronami, siadając po turecku.
Muzyka płynęła miękko w tle, gdy studiował opis struktury krystalicznej kamienia i próbując zrozumieć, co autor miał na myśli, opisując w nim skomplikowane pływy mocy. Pracował z niejednym minerałem, ale rozrysowane gęstą siecią schematy nie miały dla niego żadnego sensu. Wyglądały raczej jakby jego siostrzeniec złapał za kredkę i z entuzjazmem zaczął bazgrać po rysunku sieci krystalicznej. Javi przetarł twarz dłonią, czując, jak marszczy brwi i obok wstępnych notatek na czystej stronie notesu, zapisał po hiszpańsku pływy są pojebane jak talerz kilometrowego spaghetti.
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler
Anaica Laguerre
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
Miała ćwiczyć dla siebie, w efekcie jednak tańczyła dla niego. Wciąż patrzyła na niego, łapała każdy błysk uznania w ciemnym spojrzeniu i każdy uśmiech – i karmiła się tym, syciła znacznie lepiej niż syciły ją ostatnio spojrzenia klientów na głównej sali. Wciąż lubiła błyszczeć w świetle kolorowych reflektorów, wciąż lubiła lśnić dla kilkunastu, kilkudziesięciu mniej lub bardziej wygłodniałych spojrzeń. Nic z tego nie sprawiało jej jednak takiej przyjemności, jaką teraz dawało jej tańczenie dla Javiego.
A ciało układało jej się dokładnie tak, jak chciała – pozwalało kształtować się jak plastelina i, gdy odpowiednio się skupiła, mogła niemal poczuć każdą kolejną partię mięśni poddającą się jej woli. Robiła to czasem – ćwiczyła tak, by czuć każde włókno, każde ścięgno rozciągające się i kurczące wedle jej życzenia. Pracowała nad oddechem, świadomie biorąc każdy wdech i równie świadomie – i powoli – wypuszczając potem powietrze z płuc. Nadstawiała ucha i słuchała, co chciało powiedzieć jej własne ciało. Teraz jednak... Teraz jednak nie sądziła, by umiała na tyle skoncentrować się na sobie, a nie na nim.
Nie pod ostrzałem spojrzeń, nie z cieniem uśmiechu Javiego wciąż gdzieś na skraju pola widzenia.
Melodia skończyła się i Anaica ukłoniła się teatralnie, z uśmiechem rasowej gwiazdki scenicznej śląc całusy i okręcając się wokół własnej osi ku uciesze widza. Brawa, jakie jej zafundował, były znacznie słodsze niż jakiekolwiek, które zebrała ostatnio.
Jeszcze dwa całusy później zaczęła jednak ćwiczyć dla siebie, bo przecież wciąż była w pracy i wciąż – może nawet bardziej niż zazwyczaj – chciała pracować na swoją doskonałość.
Wcześniejsza rozgrzewka i pierwszy taniec rozluźniły ją wystarczająco, by mogła zacząć się męczyć. Ana wyznawała bardzo proste zasady – trening nie był dobry, jeśli potem nie czuła wysiłku aż w pośladkach. Nie sztuką było przecież pracować na miarę swoich możliwości – chodziło o to, by je przekraczać. I Laguerre to robiła, każdym kolejnym treningiem rozciągając granice tego, co mogła, co umiała. Nie potrzebowała kija nad głową, by prowadzić się na skraj wytrzymałości – marchewki w zasadzie też nie, bo największą nagrodą było dla niej i tak przekonanie, że jest coraz lepsza, coraz bardziej niezastąpiona.
Często tak o sobie myślała, często mierzyła tak bardzo wysoko. I pracowała na to. Każdego dnia.
W efekcie gdy ustawiła się przed lustrami, tworząc i sobie, i Javiemu przestrzeń na to, by każde mogło zająć się tym, czym potrzebuje, zerknęła w odbicie mężczyzny jeszcze raz, może dwa. Przy jednym z tych razów pogubiła kroki – i uśmiechnęła się pod nosem, bez skrępowania patrząc, jak podwijał rękawy; bez wstydu ześlizgując się wzrokiem wzdłuż jego skrytych w koszuli ramion i odsłoniętych przedramion.
Traciła dla niego głowę za każdym razem od nowa.
Gdy potem odetchnęła cicho i skupiła się na sobie, towarzystwo Javiego już jej nie dekoncentrowało. Anaica, gdy zajmowała się pracą – zajmowała się pracą i tylko nią. Zbyt wiele zależało od tego, ile sobie wypracuje, nie mogła pozwalać sobie na półśrodki.
Znów więc kształtowała swoje ciało, chwilowo nie w tańcu – jeszcze nie – a w kolejnych figurach mających rozciągnąć jej mięśnie, rozluźnić stawy. Chodziło o to, by potem każdy ruch był miękki, płynny, tworzący złudzenie braku wysiłku.
Anaica przelewała na scenie siódme poty, cała rzecz jednak w tym, że klienci nie mogli tego widzieć. Dla nich miała być eteryczna, zwiewna, urodzona do tego, by tańczyć. Była taka, ale była też człowiekiem. To właśnie tego ostatniego nie mogła pokazywać na parkiecie.
Rozciągała się więc niespiesznie, starannie przyjmując kolejne postawy, rozluźniając ramiona i plecy, biodra i stopy. Płynąca w tle muzyka w tym przypadku nie miała nadawać rytmu jej ćwiczeniom, a pozwalać dryfować myślom.
W którymś momencie przyszły inne tancerki. Zwróciły uwagę na Javiego od razu, nie od razu jednak chciały to pokazać. Podeszły do Any, pośmiały się z nią chwilę, gadając o głupotach – coś o jednym z iluzjonistów, który nieporadnie próbował wyrwać sobie kobietę; coś o ostatnim występie u konkurencji, gdzie w połowie show wysiadł im prąd; coś o potańcówce, którą za dwa dni organizowała jedna z artystek.
Rozmawiały krótko, bo jeśli było coś, co łączyło je wszystkie, to – być może zaskakująco – profesjonalne podejście do treningów.
Ana pozwoliła sobie na przerwę tylko raz, gdy całe ciało miała już niczym z miękkiej, plastycznej masy. Spod ściany zabrała butelkę z wodą – jedną z zapasu, jaki czekał zawsze na artystów – i upiła kilka solidnych łyków, z uśmiechem obserwując jedną z koleżanek, która właśnie zaczęła rozciągać się tuż obok. Prześlizgnęła się wzrokiem po jej pośladkach nim zdążyła zastanowić się, czy powinna. Ćwicząca artystka uśmiechnęła się przelotnie i puściła do niej oko. Ana roześmiała się i pokręciła głową.
Wróciła do ćwiczeń – do tańca – przy czwartej melodii, bez wahania pozwalając, by jej serce zaczęło bić w rytmie płynącej z gramofonu muzyki.
Anaica Laguerre
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Iluzjonistka i tancerka, dama do towarzystwa
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
Był taki moment, gdy oboje zajęli się swoimi zajęciami, że zerknął ostatni raz na Anę odwracającą się w kierunku lustra i szybko wrócił myślami do kwestii, które rozważał jeszcze w pracy – jak w ogóle zabrać się do obrabiania onyksu. Nie był na tyle szalony, by od razu wpisać kamień na listę z zamówieniami na nowe surowce, zdając sobie sprawę, że to będzie trudne. Jeśli nie nawet niemożliwe. Pozostali jubilerowie pokręcili głowami, gdy spytał, czy ktoś kiedyś pracował z minerałem, ponownie odpowiadając przecząco na dodatkowe pytanie o chęć nauki. Gdzieżby tam. Mieli wystarczająco dużo zamówień, by się nie nudzić, a podobne dokształcanie się musiało raczej odbywać się poza godzinami pracy.
Niby nie mógł ich winić, ale był też zwyczajnie zawiedziony.
Teraz, pochylony niewygodnie nad tomem, powoli przyswajał nowe informacje, już na pierwszy rzut oka rozumiejąc, dlaczego onyks był uważany za jeden z najtrudniejszych do opanowania kamieni. Ze względu na swoją twardość wymagał zastosowania specjalnych narzędzi – Javi wątpił, by mieli takie w zakładzie, albo by kiedyś w ramach zachcianki zakupił takie do własnej, domowej pracowni. Zmuszał do obróbki, raczej nie można było zostawić go w formie surowej bryłki – autor tomu podkreślał, że w związku z przepływającym przez niego potencjałem, należało doprowadzić formę kamienia do geometrycznej perfekcji, by nic nie zakłócało pływów magii. Paradoksalnie, to była ta łatwiejsza część – każdy głupi potrafił kupić narzędzia, jeśli miał odpowiednie fundusze, co zaś do obróbki... Za którymś razem w końcu musiało wyjść prosto, nawet gdy po drodze zeszlifowałoby się nieprzyzwoicie grubą warstwę. Gorzej wyglądała kwestia samego osadzenia. Krytyczny moment w procesie przygotowywania magicznej biżuterii - wystarczył przecież jeden nieuważny ruch, by wytrącić cały potencjał. Wiązanie między kamieniem a otaczającym go metalem wykonywało się w precyzyjnych odstępach i kierunkach, wlewając własną moc do wnętrza minerału. Przy takich kalcytach na przykład, sprawa wyglądała prosto, moc wlewało się jakby odkręcając kurek w kranie. Bursztyny lubiły, gdy magia opadała w nie jak wir, w diamenty wsączała się zaś kropla po kropli. Jakkolwiek głupio by to nie zabrzmiało dla postronnego, każdy kamień należało traktować jak żywy organizm ze swoimi własnymi kaprysami. Instrukcja opanowania pływu w onyksie wyglądała jak żart. Dziecięcy bazgroł bez ładu i składu, a lakoniczny komentarz, że tego kamienia należało słuchać, by odnaleźć jego melodię? Javier z rozdrażnieniem zaczął się zastanawiać, co palił autor i czy faktycznie kiedykolwiek udało mu się z sukcesem oprawić onyks. Podobne poetyckie opisy nie mówiły przecież niczego konkretnego.
Obrócił stronę w notesie na całkiem czystą i najstaranniej jak mógł, przerysował schemat sieci krystalicznej, a potem zerkając na stronę w książce, poprowadził linię pływów, próbując znaleźć w niej jakiś sens. Jeden raz, a potem drugi i trzeci. Przy czwartym westchnął głęboko, popukując końcem ołówka o stronę tak mocno, aż złamał rysik. Nie, to nie miało teraz sensu. Musiał dać swojej głowie trochę czasu, pozwolić nowym informacjom wsiąknąć, ułożyć się wśród reszty jubilerskiej wiedzy, którą zdobył na studiach i w warsztacie.
Zamknął ciężki tom z głuchym pogłosem, podnosząc wzrok w odpowiednim momencie, by wyłapać krótką przerwę, na jaką pozwoliła sobie Ana, niekoniecznie przyzwoicie przyglądając się rozciągającej się obok artystce – zajęty swoimi notatkami, Javi nie zauważył chwili, gdy przestali być sami. Teraz jednak uniósł nieco brew, odnotowując swoje małe odkrycie – jeśli to w ogóle było odkrycie, a nie zwykłe docenianie innego atrakcyjnego ciała – i mając z tyłu głowy, że nie wszyscy w Kolorowych są magiczni, dla pewności wepchnął swoją książkę wraz z notatnikiem z powrotem do torby. Problem w tym, że teraz nie miał, co ze sobą robić, więc całą uwagę skupił na artystkach ćwiczących na sali. Najpierw na Anie, potem przyglądając się drobnej blondynce, której kroki przypominały mu sambę, a potem kobiecie o ostrych rysach i lekko skośnych oczach poruszającej się do rytmu z kulami na drobnych łańcuchach. Dopiero po chwili zrozumiał, że to narzędzie do tańca z ogniem, którego ze względów bezpieczeństwa nie zapalała na sali treningowej. Nie odrywał od niej wzroku na tyle długo, gdy wyginała swoje ciało do szybkiego, barbarzyńskiego wręcz rytmu, że w końcu to zauważyła, uśmiechając się drapieżnie pomiędzy kolejnymi skomplikowanymi figurami. Nie ona jedna, bo blondyneczka jak gdyby nigdy nic oświadczyła głośno, że na jej partnerze nie można polegać i jak teraz ma biedna ćwiczyć nowy układ? Zerknęła przy tym tak wymownie na Javiego, że mógł się tylko zaśmiać na te niesubtelne sugestie i podnieść powoli, otrzepując spodnie z pyłu, jakie zalegał na podłodze sali.
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler
Anaica Laguerre
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
Z kompą było tak, że trzeba było znać się trochę na uczuciach, by umieć o nich opowiadać poprzez taniec – to jedna z tych lekcji, których Simon, jeszcze w Port-au-Prince, nie do końca umiał jej przekazać. Zabierał ją na ulice i pozwalał oddychać haitańską magią; wprowadzał ją między swoich znajomych i porywał do tańca, prowadząc ją tak łatwo, jakby robił to od zawsze; z nim piła pierwsze drinki, on pokazywał jej, w jakim rytmie biło tak naprawdę serce Haiti. A jednak nie potrafiła tańczyć tak, jak on tak długo, jak długo nie znała Farah.
Farah o tańcu nie mówiła jej zupełnie nic, a jednocześnie nauczyła ją bardzo wiele.
Kompa Any była wtedy pełna pasji, ale jeszcze nieugładzona. Kipiąca pożądaniem, ale jeszcze brakowało w niej czułości, tęsknoty, melancholii, miękkości. Już wtedy wiedziała, jak układać ciało, nie umiała jednak opowiadać tańcem historii. Była gwałtowna i niecierpliwa, a powinna być czuła, słodka, odrobinę tajemnicza. W jej oczach płonął głodny ogień, choć powinien igrać w nich raczej rozkoszny cień.
Potrzebowała lat, by to pojąć – i poznać uczucia, o których rzeczywiście warto było opowiadać na scenie.
Teraz, tutaj, czuła się tak, jakby dotarła do kolejnego rozdziału wielkiej, wertowanej przez lata księgi. Jakby odkryła coś nowego, zupełnie nowe kolory, które mogła dodać do własnych opowieści. To nie tak, że wcześniej nie kochała.
Po prostu Javiego kochała inaczej – i bardzo, bardzo chciała o tym mówić. Krzyczeć bez słów, własnym ciałem śpiewać o tym, jak bardzo go pragnęła.
I robiła to. Och, zdecydowanie robiła.
Już wcześniej planowała stworzyć nowe show – coś tylko dla siebie, dla odmiany od ostatnio częstych występów w parze. Już wcześniej rozplanowała w głowie kilka kroków, parę figur, z grubsza dobrała muzykę. Teraz do tego wróciła, bo nagle okazało się, że wszystko mogła zrobić inaczej. Lepiej.
Tylko czasem zerkała na odbicie Javiego, uśmiechała się przelotnie na zabawną zmarszczkę przecinającą mu czoło, gdy skupiał się na książce; to, jak bawił się rogami stron tuż przed tym, nim przewracał kartkę. Przez większość czasu skupiała się jednak na sobie. Na własnym odbiciu, pracy własnych mięśni, własnym pocie roszącym coraz śmielej jej skórę. Nie zdecydowała się zmienić muzyki na tę, którą planowała wykorzystywać na faktycznych show – nie potrzebowała tego. Miała odpowiedni rytm w głowie, odpowiednie nuty brzmiały jej w sercu.
Zabawnie było tańczyć znów samej – a jednocześnie tak bardzo z nim. Javi mógł tego nie wiedzieć, ale gdy wyobrażała sobie kroki, które mógłaby wykonywać z kimś – to jego dłonie trzymały jej biodra, w jego dłoniach układała się miękko, dopasowując do jego ciała.
Zatrzymała się po raz drugi gdy płynący z gramofonu utwór przeszedł w kolejny. Odruchowo odgarnęła z czoła kilka niesfornych kosmyków, odetchnęła cicho, powtórzyła jeszcze jedną czy dwie figury przed lustrem, które wcześniej, w pełnym układzie, nie wyszły jej dokładnie tak, jakby chciała. Wzrok umknął jej do pozostałych – i do Javiego, który dał się złapać w klasyczną pułapkę Małej Mi. Nie przepuszczała żadnemu mężczyźnie, który przychodził czasem w gości do tej czy innej artystki, a z którym nie wstyd było się pokazać.
Z Javim z pewnością nie było.
Z rozbawionym uśmiechem oparła się ramieniem o ścianę i splotła ręce na piersi. Widziała to już nie raz – swoisty test, jaki blondynka fundowała nieznajomym, by sprawdzić, co potrafią, jednocześnie uwodząc ich raz mniej, raz bardziej jednoznacznie. W tym przypadku Ana nie miała wątpliwości, ze gdyby tylko mogła, już po próbie Mi zabrałaby Javiego do motelu. Przez jedną, krótką chwilę Laguerre rozważała nawet, czy im na to nie pozwolić.
Finalnie doszła do wniosku, że dziś chce go dla siebie. I jutro. Przez kolejny miesiąc. Aż się nasyci. Nie wiedziała, ile to potrwa.
Tak czy inaczej, pozwoliła im tańczyć. Patrzyła z uśmiechem, jak Javi bez większego trudu odnalazł z Mi wspólny rytm, doskonale pasujący do muzyki. Blondynka prowadziła – to w końcu był jej układ – ale Rivera nadążał za nią bez trudu. Mi była zdziwiona – Ana ani trochę. Wiedziała przecież, że Javi umiał tańczyć. Może nie zawodowo, dość jednak, by odnaleźć się zarówno w klubach, jak i bardziej klasycznych tańcach towarzyskich.
Mi rozpromieniła się szybko, a gdy w którejś chwili to Javi postanowił poprowadzić ją, nawet nie protestowała, że zupełnie nie tak wygląda jej układ.
Anaica roześmiała się i pokręciła głową.
- Jesteś strasznie łatwa, kochanie – zawołała do tancerki wesoło.
Ta wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu.
- Nigdy nie twierdziłam, że jest inaczej! – odparła śmiało.
Samu – ta z ogniem-bez-ognia – przewróciła oczami teatralnie, w kącikach ust igrał jej jednak uśmiech.
Dała im piosenkę i trochę kolejnej – dość, by nacieszyli się sobą; dość, by sama złapała oddech. Odepchnęła się potem od ściany, w lekkich podskokach wróciła na parkiet i przy którymś piruecie Mi śmiało wcisnęła się między nią a Javiego.
- Odbijany. Pan pozwoli? – Uśmiechnęła się szeroko.
W kolejnej chwili było już tak, jak wyobrażała sobie jeszcze przed momentem. Dłonie Rivery na jej biodrach, jej odsłonięty brzuch przy jego, krzywizny i łuki dopasowujące się do siebie tylko trochę bardziej przyzwoicie niż robiły to nie tak dawno temu w sypialni czy na stole Javiego.
- Nie powinieneś jej tak bałamucić – wymruczała Javiemu do ucha, obrót później wspierając się plecami o jego plecy, z dziecinną łatwością przeplatając nogi w jednej z tych figur, która niezmiennie zarabiała jej całkiem przyzwoite napiwki. – Biedna z pewnością rozbiera cię teraz wzrokiem... – Mi wcale się z tym nie kryła. – A gdyby mogła, zrobiłaby to osobiście. Choćby tutaj. Nawet z nami wciąż na sali. – Ana roześmiała się cicho i znów obróciła się Javiemu w rękach, opuszkiem palca musnęła jego policzek i wargi.
Anaica Laguerre
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Iluzjonistka i tancerka, dama do towarzystwa
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
Choć Carmen właścicielką Kolorowych była już od dawna, Javier raczej nie pchał się za kulisy w innych celach, niż by zajrzeć czasem do jej biura. Lubił podziwiać artystki i artystów na scenie, lubił wchodzić z nimi w interakcje, kiedy lśnili na głównej sali zaraz po swoich występach, ale zaskakująco rozsądnie jak na siebie, nie chciał im przeszkadzać w przygotowaniach. Wchodzić pod nogi, gdy wykańczali makijaż, lub dopinali zamki opinających kostiumów. Zagadywać chwile przed wyjściem na scenę, kiedy powinni już być skupieni na scenariuszu swojego show. Najzwyczajniej w świecie by przeszkadzał, a poza godzinami występów... Cóż. Pierwszy raz oglądał teraz salę treningową z bliska i to tylko na wyraźne zaproszenie Any. Nie był nawet pewien, czy wszystkie obecne artystki zdawały sobie sprawę z jego powiązań z wymagającą szefową.
Sugestywne komentarze blondynki nie były ani subtelne, ani tym bardziej nieśmiałe, ale bawiły Javiego – zawsze w pierwszej kolejności wybierał spędzanie czasu z ludźmi, którzy nie kryli się z tym, co myśleli lub czego pragnęli. Tak było zwyczajnie łatwiej, bardziej przejrzyście i zostawało względnie niewiele miejsca na niedopowiedzenia lub nadinterpretacje. Poza tym dziś, po dniu wytężonej pracy i późniejszego studiowania wymagającej książki, czuł, że potrzebował zmęczyć też ciało.
Podniósł się z podłogi bez większego zawahania, otrzepując tylko spodnie, do których mógł przylgnąć pył i dał się poprowadzić zadowolonej artystce. Nie była to samba, jak na początku sądził, ale połączenie podobne do niej wystarczająco, by po chwili łatwo zaczął dopasowywać kroki do figur, jakie rozpoczynała blondynka. Przez ulotną chwilę, na jej drobnej buzi widać było zaskoczenie, gdy sam z siebie układał dłonie na jej biodrach w odpowiednich momentach, przyciągał lub odpychał od siebie, ułatwiając wpadnięcie w obrót. Zdumienie szybko zastąpiło zadowolenie, kroki kobiety przyspieszyły, a jej ciało zaczęło znajdować się bliżej i nim się spostrzegł, ich taniec przestał przypominać konkretny układ – że bliższy był w pewien sposób metaforycznemu przeciąganiu liny. Nietrudno było wyczuć przyjemne napięcie i na uśmiechy odpowiadać własnymi, muzykę płynącą z gramofonu traktując bardziej jako sugestię niż sztywne ramy, w jakich powinni się poruszać. Wyczuwając odpowiedni moment, Javi zaczął nagle prowadzić, narzucać kobiecie figury i tempo, którym chciał się zmęczyć – a w towarzystwie było zawsze przyjemniej, mrowienie w palcach i drobne dreszcze pojawiały się chętniej.
Parsknął na komentarz Any, zaraz śmiejąc się w głos na odpowiedź, która po nim nastąpiła, mimowolnie kręcąc głową i wyginając kobietę do tyłu – być może tylko przypadkiem zajrzał jej w dekolt, wzrokiem mimowolnie wyznaczając ścieżkę od jej szyi do obojczyka. Nie mógł mieć pewności, czy Laguerre ten fakt zarejestrowała i dlatego wcisnęła się między nich przy jednym z piruetów, ale nawet jeśli to niespecjalnie się przejął, chętnie kładąc dłonie na jej biodrach i przyciągając ją blisko.
Tańczyli już kiedyś, nie raz i nie dwa razy, zawsze przy okazji jednego z tych wyjść, na które Javi zabierał ją w ramach opłacanego czasu, ale zawsze było w tym choć trochę dystansu. Nie dużo, ale wystarczająco, by ich ruchy nie były całkiem swobodne i ucinały się w miejscach, gdzie naturalnie zmieniałyby atmosferę, nadając jej ciężkości wiążącej się z oczekiwaniem.
Zaśmiał się cicho, na tyle na ile mógł, nie tracąc całkiem tchu. Gorąco rozpełzło mu się gwałtownie na karku na samą sugestię tego, o czym według Any mogła myśleć jej koleżanka po fachu.
- Zawsze byłaś taka wulgarna? – rzucił z rozbawieniem, w którym kryła się nuta speszenia, tylko na moment umykając wzrokiem w kierunku blondynki łapiącej oddech i istotnie wodzącej za nimi spojrzeniem.
- Czy sama byś tak chciała? – spytał, odbijając piłeczkę.
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler
Anaica Laguerre
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
ILUZJI : 20
POWSTANIA : 4
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 186
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 6
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2209-anaica-laguerre#29500
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2215-anaica-laguerre#29679
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2216-anaica-laguerre#29683
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2214-poczta-anaiki-laguerre#29678
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f251-deepwood-drive-3-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2241-rachunek-bankowy-anaica-laguerre#30142
Przyprowadzanie kogoś za kulisy, w tę kolorową jaskinię rozpusty, zawsze kończyło się właśnie tak. Artyści bawili się – i bałamucili. Artyści zachwycali – i na bazie tego zachwytu szukali sobie rozrywek. Anaica była przekonana, że tak było tutaj od zawsze, jeszcze na długo przed tym, nim sama dołączyła do klubowych gwiazdek. A była tu przecież ponad dekadę. Kawał czasu, garść westchnień, dzban słodkiej przyjemności.
Charlie o tym wiedział, choć tylko częściowo. Javi... Javi, wychodziło na to, nie wiedział – choć on akurat powinien. Był przecież bratem Carmen. Miał pełne prawo tu przychodzić – tak sądziła Ana. Najwyraźniej jednak... Najwyraźniej jednak wcale nie. Nie do końca.
Albo i miał te prawo, ale z niego nie korzystał. Tak czy inaczej, dziwnie było patrzeć, jak dopiero poznawał, czym były kulisy Kolorowych.
Smagnięcie zazdrości, gdy Javi bawił się z Mi, było trudne do przeoczenia – ale, jednocześnie, wcale nie tak trudne to przełknięcia. Może dlatego, że już się przyzwyczaiła – a może dlatego, że pozwalała sobie na nią zawsze. Na zazdrość. Na kłujące igły zaborczości. Pozwalała sobie na nie i pracowała nad nimi i teraz, po latach doświadczeń i prób, było... Nie, że łatwiej. Nigdy nie było łatwo. Po prostu inaczej. Lepiej.
Po prostu tak, że mogła patrzeć na Javiego, mogła patrzeć, gdzie umyka mu wzrok i mogła uśmiechać się szeroko, zupełnie szczerze, obok zazdrości czując też całkiem kojącą radość z tego, że dobrze się bawił.
Nie wcięła się między nich z zazdrości. Wcięła się, bo miała ochotę i mogła.
Było inaczej, niż kiedyś. Wchodzili wspólnie na parkiet nie raz, ale nigdy nie było tak. Zawsze się pilnowali, prawdopodobnie tak samo bardzo. Na początku dlatego, że byli rozsądni, wiedzieli, na co się zgodzili. Potem już tylko dlatego, że próbowali być rozsądni. Zmuszali się do rozsądku. Na początku było w porządku, potem – już wcale nie.
Teraz, gdy pilnować się nie musieli, Ana z przyjemnością odkryła, jak dobrze jest jej w dłoniach Javiego – nie tylko w łóżku, na stole czy gdziekolwiek jeszcze mógłby ją brać. Tu, na parkiecie, też. I w parku. I pewnie wszędzie, gdzie mogliby pójść i po prostu być. Było w tym coś odświeżającego. Ostatnim razem czuła się tak przy Charlim, ale nawet wtedy było inaczej. Spokojniej, ale jednocześnie, aż nazbyt słodko.
Roześmiała się na rumieniec Rivery i jeszcze szerzej uśmiechnęła się na jego słowa.
- Być może – przyznała z teatralną skromnością, zaraz jednak kręcąg głową z rozbawieniem. – Kogo ja próbuję oszukać. Zawsze. Oczywiście, że zawsze. Ale nie możesz powiedzieć... – Uniosła brwi znacząco. – Że nie jestem dzięki temu zabawna.
Niechby tylko spróbował.
Umknęła mu z rąk na chwilę, zawirowała w piruecie, z rumieńcami na policzkach wróciła w jego ramionach.
- Może bym chciała – odpowiedziała śmiało. Przekrzywiła głowę lekko, uśmiechnęła się łobuzersko. – A może nawet bardziej.
Nie raczyła wyjaśnić. Gdy kolejny raz uciekła mu z rąk – nie wróciła już, zamiast tego zaborczo przyciągając do siebie przyglądającą się im (Javiemu) Mi. Blondynka roześmiała się i śmiało dała zaprosić się do tańca, zaskakująco łatwo odnajdując z Aną wspólne kroki.
Wyraźnie nie robiły tego pierwszy raz, a niespieszna melodia – która już z kolei? – musiała być jedną z tych, przy których odnajdywały się najczęściej.
Dłonie na biodrach, słodkie szepty do ucha. Palce Mi gładzące od niechcenia odsłonięte plecy Any, ręce Laguerre zupełnie naturalnie zsuwające się w którejś chwili na pośladki tancerki. Blondynka roześmiała się na jakieś słowa Anaiki, ta wyszczerzyła zęby, całując dziewczynę słodko w policzek.
Były zgrane. Były zdolne. Muzyka wrzała im w żyłach, rumieniła policzki, nadawała rytm ich krokom. Ana uniosła rękę, Mi zawirowała lekko. Gdy wróciła, z wyraźną przyjemnością przytuliła się do Anaiki, niemal sięgnęła ustami jej.
Laguerre przygryzła wargę, obejrzała się na Javiego. Uśmiechnęła się przelotnie.
- Chcesz? – spytała po prostu.
Ciało rozgrzane tańcem, ciało rozgrzane tęsknotą.
Anaica Laguerre
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Iluzjonistka i tancerka, dama do towarzystwa
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
Powinien robić to częściej – po wysiłku umysłowym męczyć też swoje ciało. Prosto z pracy iść na basen, albo przebrać się szybko w domu i iść biegać po parku, zamiast po przekroczeniu progu rzucać torbę na kuchenny stół, zjadać szybki obiad, by zamienić pracownię w zakładzie na domowe stanowisko. Po takich maratonach – zbyt częstych w ostatnim czasie – ciężko było mu potem zasnąć, gdy głowa ciążyła na ramionach, a ręce i nogi rwały się do ruchu.
Dobrze, że Ana zaproponowała mu dzisiaj przyjście do klubu, bo nawet jeśli parę dłuższych chwil spędził na początku, studiując swoje jubilerskie tomiszcze, możliwość ruszania się, tańczenia, przynosiła zaskakującą wręcz ulgę. Nakręcała go jak kolorowy bączek, zachęcając, by pędził dalej.
Mógł jeszcze dłuższą chwilę tańczyć z niesubtelną blondynką, ale to Ana zadecydowała, kiedy nadeszła jej kolej – sam by ją potem zaczepił, gdyby zauważył, że przestała ćwiczyć. Z nią było jeszcze lepiej. Nadmiar energii skumulowanej – upchniętej - we wszystkich zakamarkach ciała, powoli się uwalniał, wylewał przez pory, uciekał razem z oddechem.
Speszenie sugestiami Any przykleiło się do niego z zaskakującą mocą, rumieńcem paląc w kark i policzki, ale mimo wszystko zaśmiał się cicho.
- Jesteś – zgodził się łaskawie, wzdychając krótko, gdy przyznała, że wcale nie była lepsza w swoich pragnieniach od blondyneczki. Zmarszczył się lekko, kiedy po piruecie nie wróciła w jego wyczekujące ręce, umykając do artystki, która jeśli sądzić po jej palącym spojrzeniu, przyglądała im się przez cały czas.
Przeczesał palcami włosy, z westchnieniem opuszczając zaraz ręce wzdłuż tułowia i ciężej chwytając powietrze, patrzył na wirujące w tańcu kobiety. Zszedł im z drogi tylko raz, gdy śmignęły blisko, roześmiane i zapatrzone w siebie.
Świadomie lub nie, Ana dawała mu pierwszy raz poczuć, co mogły znaczyć te wszystkie rzeczy, o których mówiła mu jeszcze nie tak dawno w Palazzo. Zazdrość musnęła mu wnętrzności na widok dłoni obejmujących jej ciało tak łatwo, jakby miały ku temu pełne prawo i na jej własne, sięgające pośladków blondynki. Jeśli Javi miał jeszcze jakieś wątpliwości, czy jego wcześniejsza obserwacja miała jakiekolwiek przełożenie na rzeczywistość, właśnie się ich pozbywał. Najwyraźniej pod tym względem byli dokładnie tacy sami – zrozumienie tego rozwiązało mu w piersi jeden z ciasnych supełków, z którego w ogóle nie zdawał sobie sprawy.
W którymś momencie przyglądanie się ich dopasowanym do siebie ruchom, ciałom chętnie odnajdującym się w tańcu i sugestiom pocałunków, które mogły sobie wziąć, przestało być tylko oglądaniem występu, a zaczęło Javiemu przypominać grę wstępną. Podsuwać obrazy o wiele bardziej wulgarne niż te, które snuła wcześniej Ana. Drgnął mimowolnie, kiedy między figurami podniosła na niego wzrok, zadając bardzo proste pytanie.
Chcesz?
Chciał. Chciał bardzo wielu rzeczy, bo najwyraźniej artystki Kolorowych potrafiły wpływać na wyobraźnię, nie tylko będąc na scenie. Chciał, bo to była Ana. I była też ta rozbawiona blondynka, z którą przyjemnie było tańczyć przez parę chwil. Chciał, bo w ciele miał wciąż mnóstwo upychanej w nim dniami energii. Chciał, bo najzwyczajniej tęsknił, zbyt łatwo ogłupiany swoimi uczuciami. Kiwnął tylko głową, ale to najwyraźniej wystarczyło Anie, która nachyliła się do ucha koleżanki, szepcząc jej parę słów – powoli dokończyły piosenkę, leniwie wymieniając słodkie pocałunki, od których robiło mu się gorąco.
Nie wahał się, kiedy muzyka umilkła, a one wyciągnęły do niego ręce.

[z/t Ana i Javi]
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler