Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
Wyjechał, nim zaczęło świtać. Judith leżała obok i spokojnie spała. Nie chciał jej budzić, dlatego wymknął się po cichu, składając tylko przelotny pocałunek na jej skroni. To, co było wczoraj, zostało w przeszłości, a Sebastian nie ma czasu tejże rozpamiętywać. Dużo lepiej czuje się, skupiając myśli wokół teraźniejszości. Planując przyszłość. Nie ma zresztą czego roztrząsać. Nie są przecież parą piętnastolatków. Po trzech godzinach pracy już niemal nie pamięta o tym, że wczoraj doszło między nimi do jakiegokolwiek nieporozumienia — o ile tak właśnie można to nazwać. Około dziewiątej udało mu się wyrwać z kazamaty na rynek i zahaczyć o budkę telefoniczną. Obiecał, że będą w kontakcie. — Cześć. — Opiera się wygodniej o jedną ze ścianek budki. — Wstałaś? Wybacz, że się nie pożegnałem, nie chciałem cię budzić. Spojrzenie wbija się z braku laku w wędrujących wokół ludzi. Godzina jest dość wczesna, ale na dworze panuje spory ruch. Odwraca spojrzenie, wbijając je w podłogę budki. Tłumy kojarzą mu się z głosami, z tajemniczym nawoływaniem, którego źródła wciąż nie udało mu się ustalić. — Jak twój poranek? |
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
Wyjechał nim zdążyłam się obudzić. Przekręcając się na bok, z pierwszą strużką świadomości, nie wyczułam już nawet ciepła jego ciała. Uniosłam powieki zbyt powoli, tylko po to, aby zobaczyć obok siebie puste miejsce. Kiedyś spałam tylko sama. Przez ostatnie trzynaście lat nie było obok mnie nikogo. Teraz nagle to puste miejsce zaczynało mi przeszkadzać. Pierwszym odruchem był krzyk protestu w mojej głowie. Drugim – głośne westchnięcie. Trzecim – ubranie się i zwleczenie na śniadanie, zjedzone zresztą niechętnie. Nie jestem zła, że pojechał, przecież wiem, że musiał, sama go zresztą namawiałam, żeby został do rana. Jest mi zwyczajnie… nie wiem. Smutno? Mogliśmy pożegnać się w lepszy sposób. Wróciwszy do pokoju spojrzałam na zegar. Jeszcze nie ma godziny na te moje zabiegi na rękę, więc mam jeszcze czas, żeby poleżeć i… właściwie nic nie robić. Teraz mi tak pusto bez niego. Obok niby jest Frank, ale… to Frank. Frank nigdy nie będzie Sebastianem. O wiele łatwiej byłoby mi, gdybym miała jakąś robotę do zrobienia. Teraz pozostaje mi tylko siedzieć, gapić się w ścianę i ewentualnie chlać. A jakoś nie mam ochoty. Dzwoni telefon i jestem prawie pewna, że to ktoś z recepcji dzwoni z przypomnieniem czy chuj wie czym, dlatego mój głos pierwotnie nie jest zbyt entuzjastyczny. Dopiero kiedy słyszę Sebastiana, poprawiam się na fotelu, czując lekkie drżenie gdzieś w klatce piersiowej. Teraz jest mi trochę mniej pusto. Nie chciałem Cię obudzić, już to kiedyś grali, podczas pierwszej nocy. Pamiętam, że zrobiłam mu straszną awanturę, że mnie wtedy zostawił. Byłam pewna, że sobie ze mnie zakpił. Potem pocałował mnie nocą na starym mieście. Nie żałuję, że zrobiłam mu tą awanturę. — Do dupy – marudzę, kręcąc na palcu kabel od słuchawki. – Właśnie rozpamiętuję tą spaloną jajecznicę, której nie zjadłam. Pamiętasz, Sebastian? Obiecałeś, że mi zrobisz. Brakuje mi Ciebie. — Dojechałeś bez problemów? |
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : starsza oficer sumiennych w Czarnej Gwardii
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
Uśmiecha się lekko pod nosem na wspomnienie obiecanej jajecznicy. Od tamtej pory tyle razy Judith budziła się w jego łóżku, a jednak nigdy nie wywiązał się z tej obietnicy. Rano zawsze czekał na nich suto zastawiony stół i dania znacznie lepsze niż zbyt mocno ścięte jajka. Chciał wrócić do pracy, bo nie potrafił pozbyć się podskórnego stresu i poczucia, że coś go omija, kiedy zbyt długo nie wykonywał obowiązków. Nawet, jeśli w sanatorium wypełnił kilka papierków, to wciąż czuł się nieswojo, nie pracując w terenie, nie będąc dość zaangażowanym w pracę. Ale mimo to, teraz jest mu trochę żal, że musiał wyjechać i zostawić Judith. Ta sielanka w sanatorium była… dziwna, taka niecodzienna, jakby nie na miejscu. Ale miła. Zaskakująco miła. — Tak, strzeliłem espresso przed drogą i jakoś to było. — I tak na moment zamknął oczy na zbyt długo, ale na szczęście udało mu się nie zjechać z drogi. Zapomniał zjeść śniadania. Zerka na zegarek, by sprawdzić, czy zdąży zajść do jakiejś knajpki. Nic z tego. Za godzinę musi być gdzieś indziej. — Wczoraj… Nie zdążyłem ci powiedzieć. — Odrywa się od ściany, by zmienić nieco pozycję i oprzeć się o drugą z nich. — Wymieniłem kilka listów z Lyrą. Umówiliśmy się na jutro. |
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
Kiwam głową krótko, z ulgą, że obyło się bez przygód po drodze. — Odeśpij dzisiaj. Nie będę dzwonić wieczorem. Wiem, że i tak tego nie zrobi. Mój minimalny humor pryska, kiedy słyszę o listach wymienionych z Vandenberg. Wczoraj. O których nie zdążył mi powiedzieć. No tak. Może faktycznie nie zdążył. Cisza w słuchawce się przedłuża, kiedy ja gryzę wargę i dłonią próbuję rozmasować nasadę nosa. Co mam mu w takiej sytuacji powiedzieć? To dobrze? Wciąż jeszcze nie przywykłam do myśli, że Sebastian ma dziecko… — Daj znać jak Wam pójdzie. To chyba najbardziej neutralne, co mogę powiedzieć? Nie mam problemu z tym, że Sebastian ma córkę. Jestem w stanie zrozumieć (na pewno?), chociaż mam wiele wątpliwości. Na przykład – dlaczego akurat z tamtą kobietą. Co miał wtedy w głowie? I co teraz będzie? Nie jestem zazdrosna. Nie o Lyrę, w każdym razie. Po prostu… Jeszcze nie umiem się z tym oswoić. — I jakbyś potrzebował jakiejś pomocy. Wiem, że po pomoc się i tak nie zwróci. A ja jestem matką, ale dość beznadziejną. Ale jestem z nim, jeżeli będzie tego potrzebował. |
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : starsza oficer sumiennych w Czarnej Gwardii
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
— Postaram się. — Kłamstwo. Obydwoje to wiedzą. Tak rzadko wychodzi mu spanie przyzwoitej ilości godzin, że już dawno przestał się starać. Organizm nauczył się funkcjonować w wiecznym zmęczeniu i niedospaniu. Wyznanie napotyka ciszę, ale Sebastian nie odnotowuje jej nijak. Jeśli już, mógłby uznać to za znak, że Judith nie jest pewna, co powiedzieć. Na pewno nie podejrzewałby, że znów ma do niego o coś pretensje. W końcu to prawda — nie zdążył powiedzieć. Najpierw się kłócili, potem przykrywali to bliskością, a potem zasnął, nim Judith zdążyła dobrze wyjść do łazienki. Tym razem nie czekała tygodni, a zaledwie niecały dzień. Gdyby miała o to pretensje, zrobiłoby się niemiło. — Mhm — mruczy bez przekonania. Dać znać, jak im pójdzie, dać znać, jak będzie potrzebował pomocy. Wzdycha. — Myślisz, że popełniam błąd? — mówi dość nagle po kilku chwilach milczenia. Nie daje mu to spokoju. Nie wyobraża sobie, że miałby zaprzestać szukania z nią kontaktu, próby dotarcia do niej, ale nie może też przecież zapomnieć, że są po przeciwnych stronach barykady. Chce wierzyć, że Lyra nie odrzuca jego prób, bo… bo mimo wszystko ona również chce go poznać. Ale zdaje sobie sprawę z naiwności tego myślenia. Jednak, skoro on nie ma ukrytych intencji w zbliżeniu się do niej, to czy nie istnieje szansa, że i ona robi to dla samej siebie? |
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
Z jakiegoś powodu dziwi mnie to pytanie. Nie. Zaskakuje. Trochę jakbym zapomniała, że moje zdanie się też tutaj liczy. Liczy się? Mam wrażenie, że Sebastian potrzebuje po prostu potwierdzenia, nie szczerej rady. Oboje doskonale wiemy, że i tak zrobi to, co będzie mu się podobało, a ja starałam się w to nie wpierdalać. Nie moje dziecko, mój Sebastian. Mogę go tylko wspierać. Błąd popełniłeś prawie trzydzieści lat temu mogłabym powiedzieć, gdybym była wobec niego tak złośliwa, jak kiedyś. To bękart, nikogo nie obchodzą bękarty powiedziałabym, gdybym była jakimś fagasem z bardziej wpływowej rodziny Kręgu. Ale w tym momencie jestem możliwie najbliższą mu osobą. Jestem? — Nie – odpowiadam mu krótko. Być może w jego sytuacji próbowałabym zrobić dokładnie to samo. Skontaktować się z własnym dzieckiem, szczególnie widząc, jak bardzo zbłądziło. – Ale nie popełniaj błędu Gorsou. Gorsou mówił nam, żeby ich zlekceważyć. Wszyscy tak zrobili. To błąd amatora, a ja mogę pluć sobie w twarz, bo chociaż się z nim nie zgadzałam, nie powiedziałam tego na głos – bo może miał rację? Nie miał. — To, że jest Twoim dzieckiem, nie zmienia faktu, że była po stronie kobiety, która chciała zabić Gorsou. Inni wśród niej prawie zabili Imani. Nie wiem, jaka jest ona, ale bądź ostrożny. Nie wiemy, do czego jest zdolna. |
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : starsza oficer sumiennych w Czarnej Gwardii
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
Powstrzymuje się od odetchnięcia ulgi, choć zdecydowanie odczuł ją, kiedy z ust Judith padło krótkie „nie”. To prawda. I tak zrobiłby swoje, ale potrzebował tego potwierdzenia. Potrzebował, by najbliższa mu osoba go w tym wsparła, choć może sam nie do końca zdaje sobie z tego sprawę. Nie popełniać błędu Gorsou. Nie lekceważyć ich. Wie, że Judith ma rację. Sebastian od początku nie ignorował istnienia tej grupy. Mu również zgrzytało to, jak Gorsou się o nich wypowiadał. Przeciwnika nigdy nie wolno lekceważyć. Ale Lyra nie jest jego przeciwnikiem. Nie chce tak o niej myśleć. Nie może jednocześnie próbować do niej dotrzeć, być dla niej ojcem i traktować jak wroga, który w każdej chwili może wyciągnąć nóż spod kurtki. Musi postawić na jedno z dwóch, a przecież podświadomie już podjął decyzję. — Walczyliście z nią. Jakie odniosłaś wrażenie? Była jak Scully? — Na pewno nie. Zauważyłby to przecież od razu. — Nie, prawda? Wiem, że nie jestem obiektywny, ale… Naprawdę wierzę, że nie jest złym dzieciakiem. |
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
Parsknięcie jest szybsze niż samokontrola, ale dzięki temu jest krótkie. — Gdyby była taka jak Scully, nie prowadzilibyśmy tej rozmowy. Nie ma gorszego sortu człowieka niż Scully i każdy to potwierdzi. Dla mnie to ona powinna siedzieć u Nostradamusów i zdecydowanie nie powinni jej stąd wypuszczać. Dla dobra ludzkości. Rozsiadam się na fotelu z głośnym westchnięciem w słuchawce. Ręka ponownie wędruje do nasady nosa, nogę zarzucam na nogę. Pokręciłabym z rozczuleniem głową, ale to ani nie w moim stylu, ani nie jest to sytuacja, w której mogę się rozpływać nad jego nagłym przypływem instynktu ojcowskiego. Trochę żałuję, że tego instynktu nie mogłam obserwować na naszych wspólnych przykładach. — Gadała – tyle jestem w stanie powiedzieć na temat tego pojedynku. – Więcej gadała niż czarowała właściwie. Stwierdziła, że powinnyśmy się umówić na kawę – dodaję z rozbawieniem, bo przecież to była najważniejsza rzecz tamtego spotkania. – Ale to nie ma znaczenia. Ani to, że to Ty jesteś jej ojcem. Nie każę Ci zbroić się na wojnę, ale bądź uważny. Gdzie są moje fajki? Szukam ich wzrokiem krótko, zanim je zauważam i sięgam po nie. Słuchawkę przytrzymuję na barku, a zapalniczką odpalam wybranego papierosa. — Bo jak nie będziesz, faktycznie pójdę z nią na tą kawę, ale tylko po to, żeby dać jej klapsa. Jak na przykładną nie-macochę przystało. — Dlatego lepiej bądź. Obiecaj, że będziesz. |
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : starsza oficer sumiennych w Czarnej Gwardii
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
Ma rację. Nie mogła być jak Scully, inaczej Judith nigdy by nie powiedziała, że nie popełnia błędu. Wzdycha cicho, a kiedy Judith odpowiada, Sebastian delikatnie unosi brwi. Gadała. To dobrze. To może znaczyć, że wcale nie chciała tam być, nie chciała walczyć, nie chciała przelewać krwi pobratymców. Ale jeżeli tak, to dlaczego się nie wycofała? Śmieje się cicho na wspomnienie o kawie i klapsach. Chciałby, żeby to mogło się urzeczywistnić. Nie klapsy. Kawa. Żeby mogli tak po prostu pójść we trójkę na miasto w sobotnie popołudnie i porozmawiać przy kawie i cieście. Marzenie ściętej głowy. Niemal mu wstyd za te myśli. — Postaram się. — Już to dzisiaj słyszeli. Zerka na zegarek. — Zaraz będę musiał wracać do pracy — mówi to z bólem, bo choć robota jest dla niego poniekąd przyjemnością, to dobrze słucha mu się głosu Judith. Zabawne, że trochę większa odległość nagle przyprawia go o dziwny dyskomfort. Woli, kiedy jest tutaj, w Hellridge. Blisko. — Jakie plany na dzisiaj? — Ma jeszcze kilka chwil. |
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
Postaram się. Gdzieś to już grali. Powiedzmy, że mu uwierzę, że faktycznie się postara i będzie ostrożny. Nie mogę jednak za nim wszędzie chodzić i pilnować, czy nie popełni skrajnej głupoty. Najwyżej następną rozmowę spędzimy na zastanawianiu się, jak odkręcić wszystko to, czego obiecywał nie robić. Wzdycham przeciągle, słysząc, że za moment będzie odkładał słuchawkę. Niby wiem, ale i tak… jak go słyszę to mi trochę lepiej. — Ach, no wiesz. Sama ciężka praca. Leżenie do góry brzuchem przez cały dzień – jeżeli chrześcijańskie Piekło to tortury, to właśnie się w takim znalazłam. Ile człowiek może leżeć i nic nie robić? Ale jeśli się nie przemęczę, nie wrócę do sprawności, a co za tym idzie – do roboty. — Patrzenie w ścianę i myślenie nad tym, czemu jesteś tak daleko. Czy to powiedziałam na głos? Tak. Jest mi trochę jednak smutno bez niego. Nie musieliśmy się tak żegnać wczoraj. |
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : starsza oficer sumiennych w Czarnej Gwardii
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
Uśmiecha się sam do siebie z rozbawieniem. Podziwia ją, że daje radę. Wie, że musi, ale on sam ma wrażenie, że to siedzenie w sanatorium wykończyłoby go szybciej niż niesprawna ręka. Nienawidzi siedzieć bezczynnie. Judith tęskni, a Sebastian żałuje, że nie pożegnali się odpowiednio. Gdyby nie przyszedł do niej wieczorem, nie zaprzepaściłby przyjemnego pożegnania, które mieli rano. Ale nie powiedziałby jej też, że ma córkę, a dobrze jest mieć tę rozmowę za sobą. — Też wolę, kiedy jesteś blisko — przechodzi mu to przez gardło z zaskakującą łatwością. Z nią czasem potrafi być bardziej szczery niż z samym sobą. — Wiesz już, kiedy wracasz? — Kiedy wyjeżdżał, ręka Judith wyglądała już nieco lepiej. Może lekarze są już w stanie powiedzieć, ile jeszcze to potrwa? |
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
Lekki uśmiech pojawia się sam pod wpływem tych kilku słów, które Sebastianowi przez gardło przechodzą lekko, a dla mnie są ważne. Wolę, kiedy jesteś blisko. Szkoda, że nie możemy być tak blisko, jak byśmy tego chcieli. Wzdycham przeciągle na zadane pytanie. — Miałam być tu tydzień, więc w niedzielę. Jeszcze cztery dni. No i dzisiejszy – mamroczę niechętnie, zerkając na zegar. Długo ze słuchawką przy uchu raczej nie posiedzę, zaraz muszę iść na standardowe leżenie do góry brzuchem, zwane też zabiegami pobudzającymi krążenie, czy jakimiś innymi pierdołami. Chciałabym, żeby był tu ze mną do końca tego wyjazdu. Łatwiej byłoby mi to znosić. Nie mógł, rozumiem. Ale chciałabym. — Mogliśmy się lepiej pożegnać. Czy to by coś zmieniło? Absolutnie nie. Brakowałoby mi go tak samo. |
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : starsza oficer sumiennych w Czarnej Gwardii
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
Nic się nie zmieniło, wciąż zakłada powrót po tygodniu. To znaczy, że nic nie zakłóca leczenia ręki. Dobrze — ten koszmar powinien się w końcu skończyć. Judith i tak będzie nosić nieprzyjemne blizny po wszystkim, co się stało. Obydwoje tak narzekają na konieczność spędzenia czasu u Nostradamusów i żadne nawet nie próbuje pomyśleć o tym, że inni zabiliby choćby za dzień w sanatorium. Przywileje ludzi majętnych. — Wracaj, wracaj, bo szeregowi ci się rozleniwią. Judith mówi, że mogli się lepiej pożegnać, a Sebastian przełyka natychmiast cisnące się na usta „to była twoja decyzja”. — Wynagrodzimy to sobie powitaniem. Nie muszę chyba mówić, że w niedzielę chcę cię widzieć na Willowside, pani oficer? — Uśmiecha się lekko i kiwa krótko głową jednemu z gwardzistów przechodzących obok budki, nim znów zmienia pozycję, obracając się w drugą stronę. |
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
Uśmiecham się kącikiem ust. Trochę z rozbawieniem, trochę z rozczuleniem. — Pewnie już się rozleniwili. Ostatni tydzień siedziałam przecież w papierach. Jakie miałam nieprzyjemności z powodu tej niesprawnej ręki, mogłam wiedzieć tylko ja i Lucyfer mi świadkiem, że nie chcę tego powtarzać. Uśmiech nieznacznie się poszerza, gdy rozpycham się na fotelu pod wpływem tak uroczych słów. — Musisz – mówię bezczelnie. – Czekam na oficjalne zaproszenie, panie oficerze. – Zaciągam się fajką, bo nagle przypominam sobie, że mam ją przecież w rękach i wypuszczam dym specjalnie zbyt długo. Gdyby tu był, mogłabym się pobawić finezyjnością tego małego aktu. |
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : starsza oficer sumiennych w Czarnej Gwardii
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
— W takim razie upewnię się, aby ich trochę rozruszać do twojego powrotu. — Judith z pewnością nie może wątpić, że Sebastian jest w tym niezastąpiony. Niewiele rzeczy drażni go bardziej niż lenistwo i opieszałość w pracy. Uśmiecha się głębiej na kolejne słowa Judith, łypiąc kontrolnie wzrokiem spod rzęs, jakby ktoś naprawdę mógł podsłuchać ich rozmowę. Chętnie by ją kontynuował, ale jest w pracy, a obok budki co chwilę przechodzi jakaś znajoma twarz — średnie okoliczności na pikantne rozmowy telefoniczne. Odkasłuje więc, prostując się w miejscu, ale jego uśmiech dla Judith powinien być całkiem łatwy do wyczucia, nawet przez telefon. — Dostałaś już wytyczne od Orlovsky’ego na mszę? — zmienia, jakże gładko, temat. |
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia