Ira Lebovitz
ILUZJI : 5
PŻ : 236
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 43
WIEDZA : 3
TALENTY : 2
Sypialnia Przytulna sypialnia, w której niemal cała wolna przestrzeń wydaje się przez coś zajęta, choćby miał to być dywan, kwiatek czy odlana z brązu figurka. Pomieszczenie skąpane jest zazwyczaj w delikatnym świetle drobnych, niebieskich i różowych lampek podwieszonych pod sufitem i wzdłuż ścian. Jest tu mnóstwo ozdób takich jak zawieszone na sznurkach zdjęcia, przystrajające ściany obrazy, wyeksponowane na manekinie różowe futro oraz wiele innych elementów, nadających sypialni osobliwego uroku. Nawet na suficie wiszą przeróżne rozłożyste materiały, a w tym tęczowa flaga. Od sypialni odchodzą drzwi do przestronnej garderoby. |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : akrobatka / współwłaściciel klubu "WhizzArt"
Ira Lebovitz
ILUZJI : 5
PŻ : 236
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 43
WIEDZA : 3
TALENTY : 2
04 V 1985 Taksówka przyjechała szybko, a my zaszyliśmy się z tyłu, przy czym nie omieszkałem usiąść całkiem blisko Zaga, by móc swobodnie oprzeć się o jego ramię i wodzić leniwie dłonią po udzie. — To niedaleko — obiecałem, uśmiechając się do otulającego mnie zapachu i ciepła. I rzeczywiście dojechaliśmy szybko. Zaraz więc zaprowadzam pana łowcę na górę, tam, gdzie w oknach kolorową poświatę rzucają neony. W mieszkaniu nie ma nikogo prócz kotów — wiem to, nawet nie sprawdzając. Gdyby Lily wróciła, wiedziałbym o tym od wejścia. Ale witają nas tylko dwa Davony kontrolujące, kto wrócił. Szybko zresztą zmykają w drugą stronę, widząc gościa. W teorii są do nich przyzwyczajone, ale wciąż nie grzeszą towarzyskością. Mimo że jesteśmy sami, z przyzwyczajenia po zdjęciu butów prowadzę nas prosto do sypialni. — Czuj się jak u siebie — rzucam luźno, zatrzymując się przy winylach, w których naturalnie króluje Madonna. Tym razem jednak zamiast niej pod igłą kończy Blondie. Gdy muzyka zaczyna wypełniać pomieszczenie, podchodzę powoli do Zaga z lekkim, przeciągłym uśmiechem. Moja dłoń niespiesznie sunie poprzez jego obojczyki, aż natrafia na przeszkodę w postaci guzika i rozpina go niespiesznie. — Napijesz się czegoś? — pytam, unosząc spojrzenie na jego oczy. Obydwoje wiemy, po co tu przyszliśmy, ale noc jeszcze młoda, a nam się przecież nie spieszy. Kim bym był, gdybym nie dbał o komfort swoich gości? Czasem chodzi tylko o szybki numerek i kłamliwe „zadzwonię” lub spóźnione „jak właściwie masz na imię?” na koniec, a czasem, teraz, jestem wystarczająco zaciekawiony, by się niepotrzebnie nie spieszyć. Zag wygląda jak ktoś wart drugiego spotkania, spontanicznej przejażdżki czy wyjścia na drinka. A ja rzadko mylę się w takich kwestiach. |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : akrobatka / współwłaściciel klubu "WhizzArt"
Zagreus Zafeiriou
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 190
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 9
TALENTY : 16
Podróż taksówką minęła szybko, Zag rozsiadł się wygodnie na tylnej kanapie opierając ramie na oparciu. Wiec Ira mógł się dosłownie w niego wtulić, czemu łowca w ogóle nie był przeciwny. Długo nie jechali, więc kierowca mial fart. Nim chłopaki się zaczęli rozkręcać, przyszedł czas na wysiadkę i przeniesienie się do mieszkania Lebovitz'a. Wchodząc do mieszkania uwagę Zaga od razu przykuła obecność kotów. Uznał to za dobry znak. Lubił te sierściuchy, były oznaką dobrej energii w domu, a dla właściciela były dobra wizytówka. Polując na piekielne bestie Zag zdecydowanie wolał kotowate, niż psowate. Z tymi drugimi często bywało bardzo niebezpiecznie. Zaś kocie mruczenie było uspokajające i przyjemne. Podążając za gospodarzem Zag rzucił okiem po mieszkaniu, wcale się nie zdziwił, że został zaciągnięty od razu do sypialni. Uśmiechnął się pod nosem, zadowolony z takiego obrotu spraw. Od razu konkrety bez przynudzania na kanapie. - Przytulnie tutaj. - Mruknął zatrzymując się obok Iry. Zerknął po ścianach i ozdobach wiszących to tu to tam. To miejsce przywodziło mu na myśl sale kameralna z klubu. Co już samo w sobie sporo mówiło o jego gospodarzu. Widocznie to był prawdziwy gust Iry i mial swobodę w decydowaniu i wyrażaniu się. Czując na skórze palce Iry, Zag nie oponuje. Chwyta Irę w talii i przyciąga do siebie, wprowadzając w delikatny pląs w rytm muzyki. - Może gin z tonikiem? - Mruknął bawiąc się paskiem spodni Iry. Jego cieple palce szybko powędrowały na plecy drobnego mężczyzny. Zag czul się swobodnie i wcale mu się nigdzie nie spieszyło. Było przyjemnie i nastrojowo. Ira lgnął do niego z niesamowitą energia i widocznie łaknął jego ciała całym sobą. Nie przeszkadzało to Zafeieirou, wręcz przeciwnie jego ego rosło. |
Wiek : 29
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Łowca/Łowca duchów
Ira Lebovitz
ILUZJI : 5
PŻ : 236
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 43
WIEDZA : 3
TALENTY : 2
Łatwo jest zapomnieć o całym świecie poza ścianami sypialni, kiedy ma się miłe towarzystwo, promile w najlepsze krążą po krwi, a nastrojowa muzyka zachęca do skończenia w czyichś ramionach. A ja z zaangażowaniem oddaję się temu zapomnieniu. To jedna z tych chwil, kiedy wszystko inne przestaje mieć znaczenie. Forma relaksu. Moja ulubiona. Zag również poddaje się temu uczuciu, czuję, że jest rozluźniony, kiedy dłonią przesuwam po jego ramieniu, czując jak napina się nieznacznie od drobnych ruchów, jakie jego palce wykonują przy moim pasku. Rozkoszny dreszcz przecina moje lędźwie w odpowiedzi, a aprobujący pomruk kończy przy jego uchu, gdzie zaczepnie wodzę nosem po skórze, gdy tak leniwie bujamy się w rytm muzyki. To nie jest jedna z tych nocy, kiedy mam ochotę popchnąć go na łóżko i pospieszcie sięgnąć po to, czego coraz mocniej pragnie moje ciało. Nastrój, który nam dziś towarzyszy, sprzyja powolnemu poznawaniu siebie, rozkręcaniu się do gorąca tak długo, aż nie będziemy w stanie go znieść. Aż będziemy musieli znaleźć wyjście. W swoich ciałach, w swoich objęciach, w gorączkowych pocałunkach. Podniecenie budzi się do życia leniwie, ale wyczuwalnie, kiedy ja drażnię go swoim oddechem przy uchu, lecz nie dotykam jeszcze wargami jego skóry, a on majstruje przy moich biodrach i gładzi po plecach, lecz nie pozbywa się przeszkadzających ubrań. Gin z tonikiem. — W kieliszku, czy chcesz go zlizać ze mnie? — mruczę do jego ucha i w końcu przekraczam tę drobną granicę, przygryzając lekko, zaczepnie jego płatek. Odsuwam się powoli, obdarzając Zaga niewątpliwie ładnym, znaczącym uśmiechem, ale nie czekam na odpowiedź. Dostanie kieliszek. A co z tym potem zrobi, pozostawiam jego wyobraźni. — Już przynoszę, panie łowco. — Lubisz grzecznych chłopców, czy wolisz pyskatych? To odkryję już sam. Później. Swoje dłonie zabieram z niego niechętnie i wcale się nie spieszę, ostatecznie jednak wychodzę do kuchni, by sprawnie polać dwa kieliszki i przystroić je limonką. Wracam dość szybko i przekazuję jeden z kieliszków w dłoń Zaga. Jeśli nie postanowił w tym czasie sobie usiąść, to delikatnie, z nieschodzącym uśmiechem układam opuszki palców na jego klatce i naciskam nieznacznie, dając znak, by usiadł na skraju łóżka. Po to, żebym mógł bezwstydnie wdrapać się na jego uda i usiąść na nich okrakiem, oczywiście pilnując, aby nie uronić ani kropelki ginu z kieliszka. — No więc — zagaduję, leniwie przeczesując dłonią jego włosy — często spędzasz tak wieczory? — Jestem ciekaw. Dałem się nabrać na to całe „jestem silnym mężczyzną, który pije piwo”, wstyd przyznać, że z początku nawet nie pomyślałem, że mógłby lubić facetów, a co dopiero tak chętnie zawitać do domu jednego z nich, by umilić sobie noc. Jestem go ciekaw. Bardziej niż z początku. |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : akrobatka / współwłaściciel klubu "WhizzArt"
Zagreus Zafeiriou
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 190
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 9
TALENTY : 16
Ta krótka znajomość pozwoliła Zagreusowi na kilka obserwacji, które doprowadziły go do pewnych wniosków. Ira wyraźnie był zafascynowany jego osobą, a zwłaszcza jego ciałem. To schlebiało potomkowi greckiej nacji, która nigdy święta w wielu kwestiach nie była. Kamuflaż Zafeiriou był bardzo skuteczny, tak że nawet i Lebovitz dał się nabrać. Zag prędzej złapałby jakaś kobitkę na swoją aparycje i swój styl bycia. Lecz kiedy poznawało się go bliżej, pojawiały się pewne ciekawostki. Ira miał w tej chwili okazję poznać kilka z nich, a skoro już okazało się, że Zag ma dość szerokie preferencje, więc tylko fantazja ograniczała gospodarza tego wieczoru. Brak pośpiechu, przyjemny nastrój i ogólne rozluźnienie były dla Zafieirou na plus. Szybkiego numerka by nie odmówił, lecz czułby się trochę zawiedziony, gdyby Ira skierował całe ich spotkanie na ekspresowe tory. Polubił go i jego sposób bycia, miło by było skierować tą znajomość ku głębszej relacji. Lecz jednocześnie niezbyt zobowiązującej, Zag nigdy nie wiedział, kiedy przyjdzie mu ruszyć w drogę. Chyba że coś lub ktoś zatrzyma go tutaj na dłużej, na co się nie nastawiał. Pytanie Iry sprawia, że Zag wydaje z siebie przeciągły pomruk, obie opcje są kuszące, a zwłaszcza ta druga. Po ugryzieniu w ucho, Zafeiriou nie pozwala tak od razu odejść Irze od siebie. Chwyta palcem za choker i przyciąga go do siebie odrobinę bardziej stanowczym gestem, lecz nie brutalnym. Posyła Irze przeciągłe spojrzenie z uśmiechem na ustach. Palce z ozdoby przesuwają się na linię szczęki Iry, a Zag musnął ustami usta Iry, by po chwili wypuścić go. Komentarz o panu łowcy sprawił, że Zafeiriou prychnął z rozbawieniem, czasami słyszał te słowa w różnych kontekstach i Ira nie był pierwszy nazywając w podobnych okolicznościach. Nim Ira wrócił do sypialni, Zag w tym czasie obejrzał sobie kolekcję winyli wyłapując kilka ciekawych muzyków. Ale nim zdążył przejrzeć wszystkich, Ira powrócił z drinkami kierując Zaga w stronę łóżka. Łowca przyjął swój kieliszek i powoli cofał się w zasugerowanym przez Irę kierunku. Aż w końcu usiadł na materacu. Wcale nie musiał zapraszać Iry, by do niego dołączył, ponieważ ani się Zag obejrzał, jego towarzysz już siedział mu na kolanach. Przylgnął do niego i zaczął się bawić jego włosami, a w odpowiedzi Zag wolną dłonią skierował się ku plecom Iry, by podążać wzdłuż jego kręgosłupa. - Pewnie cię nie zaskoczę, ale nieczęsto. - Przekrzywił leniwie głowę, czując przyjemność z dotyku Iry na głowie. - A ty? - Zagadnął w odpowiedzi upijając łyk drinka. Patrząc po wielu aspektach osoby i życia jakie wiódł Ira, Zag raczej spodziewał się odpowiedzi twierdzącej. Taki ktoś musiał mieć powodzenie i bogate życie towarzyskie. |
Wiek : 29
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Łowca/Łowca duchów
Ira Lebovitz
ILUZJI : 5
PŻ : 236
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 43
WIEDZA : 3
TALENTY : 2
Działania Zaga pozostawiają po sobie niedosyt, wspomnienie jego dotyku osiada na szczęce, a usta wydają się łaskotać pod wpływem przelotnego, ledwie wyczuwalnego muśnięcia sprzed kilku chwil. Powolna gra, rosnące napięcie, przyspieszające tętno — to miła odmiana. Odkąd wróciłem do Lei, zapomniałem, że tak można. On by na to nie pozwolił, nie miałby tyle cierpliwości. Może dlatego tym mocniej, pomimo budzącego się wyraźnie podniecenia, wcale nie próbuję i nie zamierzam przyspieszać kolei rzeczy. A może dlatego, że wiem, że nie powinienem? Nie tylko przez Leandra, ale też przez to, co zrobił ze mną wczoraj, przez to, jak ból między pośladkami wciąż nieustępliwie o sobie przypomina. Dziś, o ile tylko Zag woli być „na górze”, będzie boleć, nawet jeśli należy do delikatnych. Czy to znaczy, że się wycofam? Absolutnie. Alkohol całkiem dobrze znieczula. A mi się podoba na kolanach Zaga. Podoba mi się to, że nie spędzę tej nocy sam. Nie chcę, żeby przedwcześnie wyszedł. Przecież wiem, że jest tylko jeden sposób, by do tego nie dopuścić. I chcę tego. Chcę mu to dać. Chcę, żeby dobrze mnie zapamiętał i miło wspominał tę noc. Chcę go też bliżej poznać. Nie jesteś już tysiące kilometrów od niego, Ira — tłumię głos rozsądku, nie chcę go słuchać, nie teraz, nie dziś. Nawet jeśli narażam nie tylko siebie, robiąc to wszystko niemal pod nosem Leandra. Gdyby się dowiedział… Nie dowie się. Nie mają z Zagiem nic wspólnego, a my jesteśmy w Bostonie. Lea jest daleko. Dość o nim. Wkurwia mnie sam fakt, że zasiał we mnie niepewność. Zwątpienie. Nie będzie kierował moim życiem. Dłoń Zaga skutecznie odgania wszelkie wątpliwości i natrętne myśli, a moje plecy uginają się drobnym, płynnym ruchem pod dotykiem dłoni. Posyłam mu przeciągłe, zadowolone spojrzenie — niżej — mogłoby mówić. Ale nic takiego nie wybrzmiewa. Nieczęsto spędza tak wieczory. Czy mnie to zaskakuje? Nie wiem. Chyba tym razem niczego nie zakładałem. Z jednej strony rzeczywiście nie zachowuje się jak pierwszy lepszy alvaro, szukający byle doznań na mieście, a z drugiej… jest wolny, podróżuje, jest przystojny i ma tę swoją urzekającą, pociągającą aurę — z powodzeniem mógłby próbować innych smaków co noc. Moja dłoń wysuwa się z jego włosów i kontynuuje rozpinanie guzików, aż te całkowicie ustępują, a ja mogę wsunąć palce pod poły lekkiego materiału i powoli zacząć go zsuwać z wytatuowanych ramion. Oczywiście z niekrytym pożądaniem przyglądam się wyrzeźbionemu ciału. — Czasem — odpowiadam w końcu. „Czasem” jest równie dobre jak „niemal codziennie”. Ostatnio po prostu trzymam się jednego chuja. Ostatnio, od… Cóż, mógł minąć z tydzień. Po prostu nie znoszę samotnych nocy. — Lubię dawać przyjemność — dzielę się jednym z powodów, upijając łyk ginu i zsuwając koszulę Zaga całkowicie z jego ramion. Moje palce chętnie sięgają do umięśnionej klatki, by wolnym tempem podjąć drogę w dół. — Dlatego chętnie zrobię wszystko, na co masz ochotę — szepczę do jego ucha i zjeżdżam ustami niżej, by złożyć kilka mokrych pocałunków na szyi Zaga. |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : akrobatka / współwłaściciel klubu "WhizzArt"
Zagreus Zafeiriou
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 190
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 9
TALENTY : 16
Może i nie wyglądał, może sprawiał wrażenie prostego, nieskomplikowanego faceta, któremu wystarczył kufel piwa, krwisty stek i szybki numerek do pełni szczęścia. Jednak pod tą skorupą mięśni i charyzmatycznego uśmiechu krył się o wiele ciekawszy facet, który potrafił wykorzystać swoje atuty i tajemniczą aurę. Wieczór dopiero się tak na prawdę rozpoczynał, więc szkoda było się spieszyć. Przyjemna atmosfera, drinki, przemiłe towarzystwo, to brzmiało jak przepis na dobrą noc. Zag nie dopytywał, czy Ira kogoś ma i czy ten ktoś może mieć coś przeciwko temu, co się tutaj teraz działo. Nie obchodziło go to wybitnie. Nie liczył na nic nadzwyczajnego, dobry seks niewiele wymagał, a potem nie musieli mieć żadnych zobowiązań wobec siebie. Nie byli dziećmi, nie mieli żadnych hamulców, by po prostu miło spędzić tych kilka godzin. Zachowanie Iry sprawiało, że Zag czuł rosnące podniecenie. Siedzący mu na kolanach Ira zapewne już czuł charakterystyczne wybrzuszenie na spodniach Zafeiriou. Koszula opadła na pościel odsłaniając umięśnioną klatkę piersiową Greka. Teraz, w co prawda nikłym świetle Ira mógł zobaczyć jeszcze więcej, dostrzec cienie tatuaży i bruzdy blizn, które przecinały szeregi mięśni na brzuchu i piersi Zagreusa. Podobnie było na oplecionych przez smukłe mięśnie ramionach i przedramionach mężczyzny. Zagadką były w tej chwili plecy Zaga, lecz łatwo było się domyślić, że wyglądały podobnie. Blizny przedstawiały agresywną historię tego, co przeszedł w życiu Zagreus. Niektóre układały się w sznyty zadane przez ostre pazury, niektóre układały się w kręgi po ugryzieniach potężnych kłów. W odpowiedzi na pozbawienie koszuli, Zag unosi obie dłonie z pleców Iry wsuwając je pod obcisły top. Ciągnie materiał do góry, by wyswobodzić smukłe ciało z warstwy materiału. Zrzuca kusy skrawek materiału na ziemię. - Czyli nie marudzisz na brak rozrywek. - Zag uśmiecha się zadowolony z faktu, że ten wieczór może być jeszcze ciekawszy. Doświadczony partner to jeszcze więcej przyjemności. Czując pocałunki na szyi i słysząc tę obietnicę na usta Zagreusa wypływa błogi uśmiech. Przymyka na chwilę oczy pozwalając się całować i dotykać na wszelkie sposoby, jakie Ira sobie wymyśli. Po chwili do ust Zaga wędruje kieliszek, skąd upija solidny łyk i odstawia prawie puste szkło na pierwszą, lepszą stabilną powierzchnię. Nie połykając alkoholu gestem odsunął twarz Iry od swojego ciała i skierował ku własnej twarzy, by pochwycić go w pocałunku. Zimny gin z tonikiem wdarł się do ust Iry i rozlał po skórze ich obu spływając kroplami w dół. -Zapowiada się długa noc. - Uśmiechnął się nie odsuwając się, szept pomiędzy pocałunkami rozbrzmiewał niskim głosem Zagreusa. - Minęło już sporo czasu... - Nie wdawał się w szczegóły, lecz Ira na pewno w lot chwycił, że jego towarzysz jest wyposzczony i będzie mieć duże oczekiwania co do dzisiejszej nocy. |
Wiek : 29
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Łowca/Łowca duchów
Ira Lebovitz
ILUZJI : 5
PŻ : 236
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 43
WIEDZA : 3
TALENTY : 2
[TW] 18+ Poruszywszy gładko biodrami, czuję między nogami podniecenie Zaga, a to przyprawia mnie o cień uśmiechu. Mój wzrok osiada na jego obnażonej skórze. Pozwalam sobie na poświęcenie kilku chwil, by przyjrzeć się temu, co wcześniej skrywała koszula. Moje palce badają krzywizny blizn, a w głowie natychmiast pojawia się masa pytań. Co mogło zadać taką bliznę? Jak ciężko było? Pytania na później. Wszystkie blizny, wszystkie tatuaże, chcę znać ich historię. Chcę słuchać jego elektryzującego głosu, kiedy o nich opowiada, chcę słyszeć, jak w zrelaksowanym tonie pobrzmiewa spełnienie, które ja mu dałem. Dłonie Zaga wsuwające się pod top wywołują mimowolne drżenie ciała. Chłód jego palców w zetknięciu z rozgrzaną skórą wydusza z gardła ciche westchnienie. Unoszę ręce, by ułatwić mu pozbycie się zbędnego materiału i czuję, jak włoski na karku na moment stają dęba od uderzenia chłodu prześlizgującego się po ciele. — Nie marudzę — zgadzam się gładko, przyglądając się z cichym zadowoleniem jego zrelaksowanej twarzy i przyjemnemu uśmiechowi. Tylko chwilę, bo moje usta szybko znów łakną kontaktu i wracają do zajęcia przerwanego przez pozbywanie się ubrań. Tym razem również nie jest mi dane zjechać niżej, bo delikatne ruchy Zaga każą mi unieść głowę. Usta uchylają się posłusznie, a przelewający się gin przyprawia o delikatne zaskoczenie i kolejną falę podniecenia. Ze zduszonym jękiem i niespokojnym ruchem bioder przełykam alkohol, by zaraz po tym łapczywie pogłębić pocałunek. Gin w moim kieliszku zbliża się ryzykownie do brzegów szkła pod wpływem coraz intensywniejszych ruchów. Uchylam nieznacznie przysłonięte mgiełką oczy, gdy szept Zaga obija się o moje usta. Uśmiecham się lekko w odpowiedzi, a moje paznokcie przesuwają gładko po jego karku. — Wszystkim się zajmę — mruczę słodkie obietnice w jego usta, nim odsuwam się nieznacznie, po to tylko, by jednym haustem wypić niemal nienaruszony drink i odstawić szkło na bok. Wyznanie Zaga automatycznie interpretuję jako zachętę do przejęcia inicjatywy. Nie, żeby ta była mi potrzebna, co z pewnością dało się zauważyć od samego początku. — Długo nie zapomnisz tej nocy, Zag. — Uśmiech pogłębia się samoistnie, gdy moje dłonie odnajdują drogę do paska jego spodni i śmiało pociągają za sprzączkę, uwalniając biodra od niepotrzebnego napięcia. Równie sprawnie rozprawiają się z rozporkiem, aż jedna z dłoni może wsunąć się pod warstwy materiałów i objąć czekającą na uwagę erekcję. |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : akrobatka / współwłaściciel klubu "WhizzArt"
Zagreus Zafeiriou
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 190
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 9
TALENTY : 16
[TW] +18 W półcieniu przytłumionych świateł ciało Zagreusa wciąż pozostawało w dużej mierze zagadką. Wodząc palcami po powierzchni skory łowcy Ira wyczuwał wstęgi blizn i wybrzuszeń tatuaży. Tak jakby śledził mapę i wodził palcami po wzniesieniach gór oraz po wstęgach rzek. Na lewej piersi Zagreusa majaczył wyraźny znak Δ, który wyglądał niczym brama lub portal na wysokości jego serca. Charakterystyczna i najwieksza blizna ciągnęła się od prawej skroni, przez szyję, po obojczyk mężczyzny. Całując jego szyje Ira wyczuwał ja wyraźnie pod ustami i językiem. Na wiek Zagreusa ilość blizn i tatuaży jasno sugerowała, że życie młodego łowcy nie było proste i spokojne. Chociaż z jednej strony mogło to wskazywać na to, że lubił ryzykować i zastrzyk adrenaliny sprawiał mu największą przyjemność. Takich wariantów rownież można było spotkać, lecz patrząc na styl bycia i spokój, jaki bil od Zagreusa, ciężko było uwierzyć, że był tego typu masochistą. Po wyswobodzeniu Iry z pęt topu dłonie łowcy przesunęły się na jego tors i brzuch, by w trakcie intensywnego pocałunku zakropionego ginem ująć jego plecy. Jedną dłonią Zag objął kark Iry, natomiast jeden druga ręką powędrowała na materac, by wesprzeć się na łokciu w chwili, kiedy Lebovitz z entuzjazmem odpowiedział na pocałunek. Zag zaśmiał się nie odrywając ust od warg Iry. Taniec bioder młodszego muzyczny na udach Zafeiriou sprawia, że podniecenie w potomku greckich przybyszy tylko wzrasta. Po obietnicach Iry Zag pozwala mu na większą swobodę, zsuwa dłonie na jego biodra masując palcami rozgrzane ciało. Jedyna przeszkoda jaka stoi na drodze do pełnej dostępności do ciała Iry stanowią szorty. - Nie śmiem nawet w to wątpić. - Mruknął w odpowiedzi, czując że Ira nie rzuca słów na wiatr i ta noc rzeczywiście wpisze się w te lepsze wspomnienia. Lecz nim Zag odnalazł drogę do guzika Ira już dobrał się do paska i spodni Zagreusa błyskawicznie odnajdując drogę do skrępowanego źródła podniecenia. Czując chłodne palce na swoim wzwodzie Zag westchnął, kolejna fala przyjemności zalała jego ciało. Opadł na poduszki i przesunął się odrobine wyżej na materacu by nie musieli obaj balansować na skraju łóżka. Ciekawość i pożądanie ze strony Zagreusa dawały Irze kompletną swobodę, skoro tak obiecywał i z chęcią przejmował inicjatywę, łowca nie mial zamiaru mu w tym przeszkadzać. Noc dopiero się rozpoczynała. |
Wiek : 29
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Łowca/Łowca duchów
Ira Lebovitz
ILUZJI : 5
PŻ : 236
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 43
WIEDZA : 3
TALENTY : 2
[TW] 18+ Wyraźnie czuję każdy dotyk dłoni na swojej skórze. Powietrze robi się cięższe, temperatura w pokoju wzrasta, a muzyka w uszach zaczyna brzmieć inaczej, choć przecież nic nie miało prawa się zmienić. Seks jest jak narkotyk. Uzależnia, otumania, odrealnia rzeczywistość. I teraz, kiedy moje usta badają krzywizny jego blizn, a na karku czuję dotyk silnej dłoni, wszystkie realne bodźce, wszystko co przyziemne i oczywiste przestaje mieć znaczenie. Są tylko nasze ciała i pragnienie osiadające w lędźwiach, drażniące wnętrzności w dziwnie niekomfortowy, a jednocześnie szaleńczo przyjemny sposób. Zag nie śmie wątpić, a ja nie śmiem nie dotrzymać słodkiej obietnicy. Dlatego moja dłoń jak w aprobacie dla jego słów przesuwa się po długości erekcji, obejmując ją mocno, choć ruch jest niespieszny. Mamy całą noc — oczekiwania spotykają się ze zrozumieniem, nie zamierzam oddawać się pośpiechowi. Jeszcze nie. Chcę wsłuchiwać się w te ciężkie oddechy, obserwować, jak przyspieszają, jak jego ciało niecierpliwi się mocniej i mocniej. Chcę zaserwować tę samą torturę sobie, wiedząc, jak rozkosznie będzie sięgnąć po spełnienie, gdy doprowadzimy się na skraj. Drobny uśmiech wkrada się na moje usta, gdy głowa Zaga w akompaniamencie zadowolonego pomruku opada na poduszki. Moje usta chętnie znów odnajdują drogę do jego szyi, a zęby delikatnie, drażniąco skubią skórę, nim podejmuję językiem drogę w dół. Dłoń na jego męskości pieści ją wprawnie, czuła na każde drgnięcie, każdą oznakę, że jest mu dobrze. Z przyjemnością odkrywam, co mu się podoba, gdy zjeżdżam ustami jeszcze niżej, zahaczając o klatkę i nakreślając mokry szlaczek aż do pępka. Lekki pocałunek wieńczy ścieżkę na ten moment, a ja, nie podnosząc głowy, unoszę spojrzenie na skąpaną w przyjemności twarz Zaga. — Każdy ma jakieś niespełnione fantazje — mruczę, głosem zachrypniętym już lekko od podniecenia i unoszę się na moment na ramionach, by móc zsunąć bieliznę Zaga i zupełnie go jej pozbawić. Dolna część jego odzieży kończy gdzieś na podłodze, a moje usta składają kolejny pocałunek już pod pępkiem. — Chcę posłuchać o twoich — szepczę, drażniąc oddechem wilgotną erekcję, która jest już tuż pod moim nosem. Moje usta nie dotykają jej jednak, lecz język posuwa gładko po skórze tuż nad pachwiną. — Gdybym ci powiedział, że zrobię dziś wszystko, co chcesz, czego byś sobie życzył? — doprecyzowuję gładko, z lekkim, wyzywającym uśmiechem. Czy zrobię wszystko? To się okaże. |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : akrobatka / współwłaściciel klubu "WhizzArt"
Zagreus Zafeiriou
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 190
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 9
TALENTY : 16
[TW] +18 Z każdą kolejną chwilą pogrążają się coraz bardziej w czystym pożądaniu. Badając nawzajem swoje ciała, przyciągają się jeszcze bardziej. Krew szumi w uszach, serca biją mocniej, a w myślach pozostaje jedynie instynkt spełnienia, by dążyć ku satysfakcji. Z każda sekundą świat dla nich się zmniejszał, zniknęło Salem, ulice utonęły w ciemności, budynek zatarł się w cieniach i pozostała jedynie zatopiona w kolorowych światłach sypialnia. Aż w końcu jedynym centrum ich wspólnego wszechświata stanowiło łóżko i ich ciała. Palce studiują każdy centymetr cieplej skóry, która zaczyna pokrywać się potem. Przyśpieszony oddech coraz częściej się urywa, kiedy kolejne fale przyjemności spadają na zmysły. Zagreus ulżył się wygodnie wśród poduszek, zwolnił wszelkie hamulce pozwalając Irze na dalsze eksploracje, na kolejne gesty wobec jego ciała. Pochwycony penis Zaga w objęcia palców Iry stwardniał, a łowca westchnął przeciągle zachęcając partnera łóżkowych igraszek do dalszej gry. Drażnili się oboje, dotykając czule punkty, stawiając sobie nawzajem przyjemność. Takie przyjemne tortury były niczym słodki nektar, którego smak majaczył na języku, lecz za każdym razem kiedy próbowało się go po raz kolejny, powodował ekscytację. W chwili, kiedy Ira znów atakuje ustami jego szyję, Zag odchyla głowę, by pozwolić mu na większą swobodę. Jego dłonie wędrują do kusych szortów mężczyzny, by i jego wyzwolić z ciasnych objęć materiału. Odpina zamek i stanowczym gestem zsuwa materiał z pośladków Iry razem z bielizną. Lecz Ira znów mu ucieka wędrując pocałunkami wzdłuż torsu coraz niżej. Zafeiriou czując szum w głowie pozostaje w wygodnej pozycji na poduchach pomrukując z przyjemnością, przymyka powieki oddając się już całkowicie gestom i inicjatywie Iry. Po chwili spogląda na Irę, kiedy ten mówi o fantazjach. Pomaga pozbyć się z jego ciała ostatnich partii ubrań. Bez grama materiału na sobie wcale się nie krepuje, leżąc w całej okazałości niczym grecki bóg wśród poduszek i kolorowych materiałów. Pomruk z gardła Zaga niesie się po pokoju, kiedy Ira coraz bardziej zbliża się do jego wzwodu. - Chciałbym, żebyś doprowadził mnie do skraju szaleństwa. - Mruknął oblizując językiem górna wargę ust. - Baw się moim ciałem, drażnij do granic wytrzymałości. Moje zmysły są wygłodniałe, im więcej bodźców i pieszczot, tym lepiej. - Zachęcił gestem dłoni Ire do działania. Niech mu zgotuje istne piekło przyjemności na ziemi, niech go dręczy i męczy kolejnymi bodźcami, niech się nim bawi. |
Wiek : 29
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Łowca/Łowca duchów
Ira Lebovitz
ILUZJI : 5
PŻ : 236
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 43
WIEDZA : 3
TALENTY : 2
[TW] 18+ Moje ubrania lądują gdzieś nieopodal jego, zapomniane, zupełnie zbędne. Dwa ciała lgną do siebie, jedno ociera się leniwie o drugie, kropelki potu rozmywają się pod dotykiem, a westchnienia giną w skórze, pieszcząc ją oddechem. Moje oczy spoglądają na Zaga z dołu, a dłoń powoli pieści nabrzmiałe przyrodzenie, dopraszające się o więcej uwagi. Wystarczyłby jeden ruch, by objąć je językiem, wystarczyłoby kilka więcej, by przynieść mu ulgę. Ale nic takiego się nie dzieje, ja wpatruję się w Zaga wyczekująco, czekając na odpowiedź, a on rozkosznie wzdycha, gdy jego biodra drżą niekontrolowanie, domagając się więcej. Och, skarbie, dam ci więcej. W swoim czasie. A więc Zag fantazjuje o szaleństwie. Moje wargi rozciągają się w przeciągłym uśmiechu. — Cóż — mruczę i wyciągam szyję, aby móc sięgnąć ustami wilgotnego czubka erekcji. Koniuszek języka pochwytuje powolnie uwidaczniające się coraz mocniej podniecenie Zaga, kiedy składam tam mokry, ale przelotny pocałunek. — To twój szczęśliwy dzień, Zag — mruczę, prostując się płynnie, po to tylko, by znów zawędrować dłońmi gdzieś nieopodal jego głowy. Zamiast jednak zabrać się za kolejne pocałunki, wyciągam ciało, aby sięgnąć do szuflady przy łóżku. Tak się składa, że kocham odkrywać granice innych. I je przekraczać. Z premedytacją ocieram się własnym kroczem o jego przy okazji tego niewinnego ruchu, a potem znów przysiadam okrakiem na jego udach, wylewając na dłoń zawartość nieoznakowanej buteleczki. Po pokoju szybko rozprzestrzenia się miły, delikatny zapach migdałów. — Zamknij oczy, skarbie — szepczę do jego ucha, uprzednio przeciągając dłońmi po długości jego klatki piersiowej. Olejek sprawia, że dotyk nabiera innego wymiaru. Zamknij oczy i pozwól, że zabiorę cię gdzieś, gdzie jeszcze nie byłeś. Dłonie prześlizgują się płynnie po ciele, aż palce mogę sięgnąć ku jego szyi, ku żuchwie. Odchylić ją. Usta natychmiast korzystają z okazji, język przesuwa się po szaleńczo bijącej tętnicy, a wargi obsypują szyję pocałunkami. Jedna z dłoni przesuwa po napiętych mięśniach brzucha i znów odnajduje pulsującą erekcję. Zjeżdżam ustami niżej, badam językiem strukturę każdej z blizn po drodze, a moja dłoń płynnie przesuwa się w dół, do jąder, gdy usta docierają w końcu do swojego celu. Z głośniejszym westchnieniem badam językiem gorącą, pełną napięcia męskość, od samej nasady aż po koniec, któremu w końcu poświęcam należytą uwagę. Krótkie, wprawne ruchy dłoni zabezpieczają moje włosy na czubku głowy, by nie przeszkadzały, kiedy biorę go w usta. Z początku wciąż się z nim drażnię, wciąż się nie spieszę, wciąż wsuwam go jedynie do granic własnego podniebienia. Dłonie przesuwam jeszcze niżej, by zatopić je między gorące uda, przesunąć po ich wnętrzu i rozchylić nieco. Zerkam ku górze, szukając twarzy Zaga, obserwując tempo, w jakim faluje jego klatka, napełniając się satysfakcją płynącą z gwałtownych spięć jego mięśni, aż w końcu przekraczam tę drobną granicę i wsuwam go w siebie całego, czując, jak wypełnia moje gardło. Palce rozmasowują olejek po wnętrzu jego uda i suną wyżej, aż odnajdują pośladek, po którym przejeżdżają powoli. Im więcej bodźców, tym lepiej — mówił. Pozwalam więc sobie podjąć drogę między jego pośladki, ale nie posuwam się od razu dalej. Zerkam na twarz Zaga, szukając tam odpowiedzi. Jeśli nie lubi w ten sposób, powstrzyma mnie. |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : akrobatka / współwłaściciel klubu "WhizzArt"
Zagreus Zafeiriou
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 190
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 9
TALENTY : 16
[TW] 18 + Obnażone z resztek odzieży ciała falują wspólnym rytmem. Pot perli się na skórze, połyskując w nikłym świetle nastrojowego światła. Ciche pomruki i westchnienia toną w taktach muzyki, której od pewnego czasu nikt już nie słucha. Stała się tłem, białym szumem, elementem maskującym dla tego, co działo się pomiędzy Igą a Zagreusem w tej chwili. Wpatrzeni w siebie zapominali o świecie, który ich otaczał. Liczyły się tylko ich ciała i impulsy, które drażniły zmysły, wzbudzały przyjemność tak, że mięśnie drżały a w umysłach buchały kolejne fale rozkoszy. Zagreus poddał się Irze całkowicie. Teraz nie mial wątpliwości, że pożądliwy wzrok, ciekawskie zerknięcia i faksujące spojrzenia nie były z byle powodu. Wpadł mu w oko już przy pierwszym spotkaniu. Dla Zaga Ira również był niczego sobie, smukłe ciało, długie włosy i ta gracja, która towarzyszyła każdemu gestowi Iry. Lebovitz nie ukrywał tak skrzętnie swoich preferencji, chociaż do czasu spotkania w klubie Zag jeszcze się wahał, ale jedno spojrzenie wystarczyło, by mieć pewność. I tak oto bardzo szybko przechodzili do konkretów. Pieszczoty Iry wprawiały ciało Zagreusa w drżenie, w ust wymykały się westchnienia przyjemności. Jednak Zag mial pewność, że wyrażając swoje życzenie, sam rzucił się komuś z o wiele większym doświadczeniem i fantazją w tych sprawach. Coś podpowiadało mu, że Ira doprowadzi go do szaleństwa. Uwolniony na kilka chwil z objęć Iry Zag skupił się na obserwowaniu z zaciekawieniem poczynań partnera. Słodki, przyjemny zapach dołączył do przyjemnych nut zapachowych tego miejsca. Uniósł dłonie opierając palce na biodrach Iry, gdy ten przez chwile nad nim zawisł, a potem na powrót usiadł na jego kolanach. Zamknął oczy, wiedząc, że dzięki temu wszelkie doznania staną się jeszcze silniejsze. Jego ciało uginało się pod dotykiem Iry, gdy ten masował jego skórę i całował go. Klatka piersiowa falowała od przyspieszonego oddechu a mięśnie brzucha spinały się i rozluźniały drażnione dotykiem. Po chwili Ira skupił się na nabrzmiałym podnieceniu Zagreusa. Coraz śmielsze i intensywniejsze doznania prowadziły go ku spełnieniu. Jednak Zag nie chciał tak szybko kończyć. Wysilając swoją wolę toczył nierówną walkę z własnym ciałem. Mięśnie pleców napięły się wyginając w łuk ciało łowcy. Ira doprowadzał go właśnie do pierwszej granicy, kiedy to fala rozkoszy wzbierała w ciele Zagreusa. Pogłębienie pieszczot wyrywa z ust łowcy głębokie westchnienie, rwący się oddech sprawia, że klatka piersiowa Zaga unosi się i opada jakby mial przebiec maraton. Kolejne bodźce docierają do jego ciała, nie opiera im się w żaden sposób. Reaguje przyzwoleniem na każdy gest Iry. Przeciągłe mruknięcie brzmi jak zgoda dla kolejnych pieszczot. Nie ma zamiaru go powstrzymywać. |
Wiek : 29
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Łowca/Łowca duchów
Ira Lebovitz
ILUZJI : 5
PŻ : 236
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 43
WIEDZA : 3
TALENTY : 2
[TW] 18+ Znajduję swoją odpowiedź bardzo łatwo i bardzo szybko. Jest w jego ściągniętych brwiach, w uchylonych ustach, w drżących mięśniach i wyginających się rozkosznie plecach. Jest w cichym pomruku, który wypełnia przestrzeń, gdy śmielej zagłębiam palce między pośladki, gdy chętnie wypełniam nim swoje gardło, ostrożnie forsując jego wnętrze. Ostrożnie, bo mówił, że dawno się nie zabawiał. Ostrożnie, bo chcę doprowadzić go na skraj przyjemności, a nie każdy potrafi odnaleźć ją w bólu tak skutecznie jak ja. Fala podniecenia, będąca odpowiedzią na jego cudowne reakcje, wydusiłaby z moich ust aprobatę, gdybym nie miał dla nich lepszego zajęcia. Mój język wyraża ją w inny sposób. Pieszczoty odpowiadają na każde spięcie mięśni, na każdy głębszy wdech, na każdy niekontrolowany dźwięk — bo wiem przecież doskonale, jak odpowiadać tak, by zatracili się w swoich zmysłach. Tego nauczyłem się sam. Ale tego, jak powstrzymać mężczyznę przed spełnieniem, nauczył mnie ktoś inny. Czuję, gdy jest na skraju i pieszczoty ustają w jednej chwili. Pojawia się drobna sztuczka, mocniejsze zaciśnięcie dłoni. Pojawia się drobny uśmiech i rozpalone spojrzenie, odnajdujące to rozmyte, pogrążone w rozkoszy. Sam za chwilę oszaleję. Moje ciało domaga się uwagi. — Jeszcze nie — szepczę łagodnie, odsuwając się nieco i niespiesznie wycieram usta. Wilgotna dłoń leniwie przesuwa paznokciami po spiętym brzuchu, gdy wychylam ciało na tyle, aby sięgnąć do szuflady. Gumka kończy między moimi zębami, a cała reszta toczy się szybciej niż wszystko inne. I ja zrobiłem się w końcu niecierpliwy. Jest gorąco i duszno, jest otumaniająco dobrze, jest tak, że nie muszę o niczym myśleć. Nawet wyrzuty sumienia nie mają siły przebicia. Jakie wyrzuty? Nie mam przecież do nich powodu, po prostu bardzo nie lubię samotnych nocy. A gdyby nie Zag, byłbym dziś samotny. Zęby rozrywają cienką folię. Przesuwająca się po ciele dłoń wypełnia sekundy potrzebne na założenie prezerwatywy i zrobienie użytku z lubrykantu. Kolejne kilka uderzeń serca to gra uśmiechów i przeciągłych spojrzeń. To usta składające niecierpliwe pocałunki na szyi i odnajdujące się na powrót ciała. Tym razem w pełni, tym razem nikt nie będzie nikogo powstrzymywał przed utratą poczytalności, przed całkowitym utonięciem w atakujących bodźcach. Ruch bioder i pomruk przyjemności tuż przy uchu. Gorąc bijący od drugiego ciała. Zaciskające się podbrzusze. Muzyka grająca gdzieś na granicy świadomości. Neony liżące ciała, przyprawiające o dezorientację. Spragnione spojrzenia, wilgoć na placach, język przesuwający się po rozpalonej skórze. To wszystko przez kilka chwil wydaje się nierealne. Dotyk trzyma mnie przy świadomości. Zaciskające się mięśnie, tarcie skóry o skórę, ciepły oddech towarzyszący każdemu ruchowi. Zatraćmy się w tym, Zag. Później się nie liczy. Rzeczywistość się nie liczy. Nic się nie liczy. I niech tak zostanie. |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : akrobatka / współwłaściciel klubu "WhizzArt"
Zagreus Zafeiriou
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 190
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 9
TALENTY : 16
[TW] 18+ Ciało Zagreusa drżało, kropelki potu perliły się na poznaczonej bliznami i tatuażami rozgrzanej skórze. Gesty Iry kierowały ciałem łowcy, tak jak mu się to upodobało. Ilość bodźców wręcz bombardowała umysł i ciało Zafeiriou wiodąc go ku granicy wytrzymałości. Zag nie krył się z tym, jak mu jest dobrze. To była zabawa dla dwojga, więc krycie się z czymkolwiek mijało się z celem. W chwili, gdy pieszczoty ustały Zag zacisnął powieki, jakby przeszył go niewyobrażalny ból, jakby każda komórka ciała w tej chwili dała o sobie znać ze zdwojoną siłą. Odetchnął ciężko próbując zebrać myśli, zrozumieć co się stało. Ucisk jasno daje znać, że to jeszcze nie czas na spełnienie. Powiódł wzrokiem za głosem Iry, odsuwa się od niego, lecz zaraz znów łowca czuje dotyk mężczyzny na sobie. Przeciągłe westchnięcie brzmi jak niski warkot. Wygłodniałe ciało domaga się więcej, pożądanie przetacza się przez całe ciało Zagreusa ze zdwojoną siłą. Zag czuje ten otumaniający pociąg do Iry, który rzeczywiście sprowadzał go na skraj szaleństwa. - Chcę więcej... - Zag niskim głosem wyraża swoje żądanie i gdy tylko Ira powraca do niego, wszelkie hamulce spadają. Szorstkie dłonie łowcy suną po miękkiej skórze Iry, złakniony drugiej osoby Zag ani myśli o tym, by pozwolić mu znów odsunąć się od niego. Zaangażował się w grę całym sobą, ze zdwojoną siłą. Rozpalony do granic możliwości ani myślał o pozostawaniu biernym. Zatracał się w ich wspólnym tańcu ciał, odwzajemniając gesty Iry, przynosząc i jemu kolejne dawki przyjemności. Wszelkie zmartwienia odchodziły w tej chwili w zapomnienie. Koszmary i wspomnienia pozostawały jedynie głuchym echem. Zag został pochłonięty całkowicie tym co działo się tu i teraz, a jedyną osobą o której teraz myślał, był Ira. Badał jego ciało, doszukiwał się kolejnych impulsów, bodźców i źródeł przyjemności. Zapominając o wszystkim poza tu i teraz. |
Wiek : 29
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Łowca/Łowca duchów