Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
First topic message reminder :

Leśna altanka
Zapomniana prawie przez wszystkich, od czasu do czasu ktoś sobie przypomina o jej istnieniu. Nawet spacerowicze omijają to miejsce, bojąc się przysiąść, bo może akurat ławka się zarwie pod ciężarem. Przez bardzo długi czas zaczął przejmować ją las, aż ktoś przypomniał sobie o jej istnieniu i dostrzegł niej potencjał. Od tamtego czasu jest stopniowo odnawiana i nie straszy aż tak bardzo, jak straszyła wcześniej.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Esther Marwood
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
Piętrzące się zakłopotanie i zawiązany w żołądku supeł nieomal sprawiają, że czarownica wpada w panikę, jednak ta prędko odchodzi w zapomnienie wraz z rozbrajającym uśmiechem Rivery. Czy zdaje sobie sprawę z tego, że gościła w szczenięcych marzeniach swoich uczniów, którzy tylko pozornie przejawiali zainteresowanie historią magii, wodząc za nią nieśmiałym spojrzeniem? Choć mogłoby się to wydawać logiczne, biorąc pod uwagę hormony targające młodzieńczym ciałem, tak nie, nigdy nie dopuszczała do siebie takiej myśli.
- Przychodzi w życiu taki czas, że marzy się o urozmaiceniu. Codzienność potrafi przytłoczyć, podobnie stagnacja, w której pułapkę łatwo trafić. Nie miewasz czasem chęci, by zrobić coś nowego, odświeżającego? - Postronny obserwator mógłby podsumować, że chodzi tu o kryzys wieku średniego, który finalnie każdego może dopaść. Pozornie nie ma tu nic, czego trzeba się wstydzić, lecz wszystko zależy od tego, jak do niego podejść.
Próbuje się nieco rozluźnić, ale tak bliska obecność czarownika skutecznie ją rozprasza. Stara się jeszcze trochę poprzesuwać, aby jak najmniejszą powierzchnią ciała stykać się z Javierem, ale nie jest to najłatwiejsze zadanie. Ciasnota uścisku ogranicza ruchy do minimum i jedyne, co wydaje się być proste, to zmniejszenie odległości, nie zaś jej powiększanie. Finalnie daje za wygraną.
- Do twoich przygód, to jeszcze mi trochę brakuje - pozwala sobie na luźniejszy ton, skoro i tak są na siebie skazani. Niepewne spojrzenie przesuwa się jeszcze po okolicznych siedziskach, lecz mimo rozpalonych lampionów, trudno jest rozpoznać twarze innych, o kierunku ich spojrzeń nie wspominając. - Ale nie, chciałam spróbować czegoś innego, niż spacer z dziećmi i próbowanie festynowych potraw, a widzę, że los zdecydował, by od razu wrzucić mnie na głęboką wodę. - Powraca wzrokiem do swojego towarzysza niedoli, nie potrafiąc się oprzeć potrzebie skorzystania z okazji i przebadania męskiej twarzy. Jest w stanie policzyć wszystkie, acz nieliczne zmarszczki, linię przystrzyżonego zarostu, jak i ledwie dostrzegalny, zaróżowiony ślad po wymierzonym mu wcześniej ciosie. W jej głowie coraz bardziej kłębi się od sprzeczności myśli, a które to coraz śmielej znajdują odbicie w postaci spąsowiałych policzków. Nie ma sposobu, by je ukryć, poddaje się już zupełnie, pozwalając sobie ponieść się chwili. No bo kiedy po raz ostatni miała okazję na tak beztroski śmiech? Możliwość odepchnięcia od siebie problemów natury codziennej i kowenowej? Nadchodzący koniec roku szkolnego, ucieczka córki, kłótnia z mężem, który w dobitny sposób podkreślił, że zmarnowała mu trzydzieści lat życia. Otwarcie Wrót Piekieł miało wiązać się z radością, wykonaniem woli Lucyfera, jednak to tylko pierwszy krok zwiastujący kolejne przeciwności, z jakimi przyjdzie im się borykać.
- Muszę ci się przyznać, że pomimo stale spędzanego czasu z dziećmi, daleko mi do szaleństw. - Młodzież potrafi rozbawić, jak i doprowadzić do szewskiej pasji. Wciąż testują jej granice oraz cierpliwość i choć ma poczucie, że przez te wszystkie lata pracy w szkole zdążyła zobaczyć już wszystko, świat nadal ją zaskakuje. Zwłaszcza teraz.
Nieco poniżej męskiej powieki dostrzega coś, co przykuwa jej uwagę i zmusza do bezwiednego ściągnięcia ciemnych brwi. Unosi jedną, wolną szczęśliwie rękę i powoli, niepewnie zbliża ją do męskiego policzka, delikatnie przesuwając po nim kciukiem.
- Słyszałam, że istnieje przesąd, wedle którego, gdy wypada rzęsa, należy odgarnąć, na którym policzku się znajduje, by móc uzyskać jedno życzenie - wspomina nieco ściszonym tonem dawno zasłyszaną ciekawostkę, by zaraz odsunąć nieco dłoń i z przepraszającym uśmiechem zaprezentować wspomniany magiczny włos. - Wybacz, że cię go pozbawiłam, odruch był silniejszy.
Esther Marwood
Wiek : 50
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : siewca historii magii
Javier Rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 183
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 6
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2211-javier-rivera
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2249-javier-rivera
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2248-poczta-javiera
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f253-deepwood-drive-15-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2250-rachunek-bankowy-javier-rivera
| do Esther

- Prawie cały czas – przyznał łatwo na pytanie o przełamywanie codziennej rutyny, wcale nie interpretując go jako nawiązanie do potencjalnego kryzysu, który dopadał ludzi w pewnym wieku. To nie tak, że w ogóle nie pochylał się nad swoim życie, nie rozważał, czy coś mógł zrobić lepiej lub wcześniej, ale raczej nie odzywał się w nim żal. Mimo ograniczeń, jakie nakładały na niego własne geny, Javier starał się choć raz próbować wszystkiego, co wydawało mu się potrzebne, lub co zwyczajnie go interesowało. To, że nie miał własnej rodziny, czy przede wszystkim dzieci wymagających opieki, na pewno wiele ułatwiało. - Ale zwykle staram się je upychać w wolne chwile, jeśli mogę. Życie jest za krótkie, żeby nie próbować – uśmiechnął się półgębkiem, zdając się być kompletnie niezawstydzony faktem, że starsza czarownica wciąż tkwiła przyklejona w jego ramionach. W zależności od tego, kto został ze sobą sklejony, pomysłodawcę misy ze słodyczami można było nazwać albo zwyrolem albo geniuszem. Javi skłaniał się ku temu drugiemu określeniu, w którymś momencie odruchowo przesuwając palcami po ukrytym pod materiałem ramieniu.
- Masz szczęście, że jestem całkiem niezłym pływakiem – rzucił niezobowiązująco, niemal fizycznie czując spojrzenie Esther przesuwające się po jego twarzy, zostawiające po sobie delikatne mrowienie. Może je sobie uroił, a może to reakcja na stanie się nagle uważnie studiowanym obiektem – mało kto poświęcał czas na to by faktycznie mu się przyglądać. Zwykle wystarczyło jedno spojrzenie, obcięcie sylwetki od stóp do głów, jeden czy dwa odpowiednio olśniewające uśmiechy i może parę komplementów. Z Esther czułby się bardzo dziwnie próbując tej samej strategii. Oczywiście mógłby – kto by go powstrzymał, poza samą Marwood stawiającą granicę tego, co chciałaby tolerować i co byłoby przez nią mile widziane?  Jej mąż, którego tu nie było? Nie zebrały za to pochwalnych opinii, ale w takich sytuacjach Javier niespecjalnie przejmował się czyimiś partnerami. Nie on był od tego, by pilnować cudzych małżeństw.
Przekrzywił lekko głowę, pozwalając sobie zerknąć na twarz kobiety po dłuższej chwili udawania, że zainteresował go jakiś punkt w przestrzeni. Uniósł pytająco brew, zauważając zmarszczenie jej własnych i przygryzł lekko wnętrze policzka, czując muśnięcie kciuka na własnej skórze. To było absolutnie niedorzeczne, jak wyraźny był elektryczny dreszcz, który spłynął mu wzdłuż kręgosłupa – fantazje wieku młodzieńczego nie powinny mieć już nic do powiedzenia po tylu latach. Coś, co na początku uznał za niewinny flirt, sposób na poprawienie wieczora zarówno sobie jak i Esther, nabierało nieco innych kolorów. Nie takich, które by go doszczętnie ogłupiły, ale...
Ni to sapnął cicho, ni to parsknął z rozbawieniem, nagle czując się trochę onieśmielony – i chyba rozczarowany, że kobieta odsunęła dłoń bez trudu. Czyżby magia słodyczy już przestała działać?
- Hm – mruknął, przesuwając powoli dłoń, jakby wciąż była częściowo magicznie przyklejona, wzdłuż ramienia kobiety, aż po nadgarstek, który ujął delikatnie, przyglądając się pojedynczej rzęsie, którą starła mu z policzka.
Niegrzeczna dziewczynka, kazał powiedzieć odruch, wyjątkowo zdławiony, zanim dotarł w okolice gardła. Esther nie była jedną z jego łatwych panienek, którym wystarczyło odpowiednio skonstruowane zdanie czy określenie wypowiedziane obniżonym głosem. A może była, tylko jeszcze o tym nie wiedział?
- W takim razie powinnaś mi to jakoś wynagrodzić – stwierdził siląc się na spokój, uśmiechając się już nie tak szeroko i beztrosko jak wcześniej, a z cieniem... Czegoś. - Możesz mi na przykład opowiedzieć, o czym ty marzysz. Czego zażyczyłaby sobie Esther, gdyby to ona miała rzęsę na policzku. Nie Esther-matka, Esther-żona czy Esther-nauczycielka. Po prostu Esther.
Javier Rivera
Wiek : 40
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : jubiler
Esther Marwood
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
Życie. Za krótkie. By nie próbować.
Rivera nawet nie wie, jak celnie uderza w nuty, których pragnie Esther. Chce ich i nie chce jednocześnie, bo potwierdzają, że zmiana jest czymś, za czym tęsknić można, do czego sięgać trzeba, a jednocześnie nie chce się zeń pogodzić, kiedy przed oczy wyobraźni wnika sylwetka męża. Czy to nie on zarządził zmianę? Nie chcąc tkwić w otaczającej go codzienności, zarządził bunt, wzniósł wokół siebie tym wyższy mur i odsunął się, niknąc gdzieś we własnym umyśle. Czy to dobre posunięcie? Czy powinna o niego zawalczyć? A może lepiej zająć się własną zmianą? Ciężko skupić się nad analizą, kiedy męskie palce przesuwają się po jej ramieniu, wywołując zbiegający wzdłuż pleców przyjemny dreszcz.
Kontakt fizyczny nie jest z reguły niczym dziwnym, czy nienaturalnym. Normalnym jest objęcie, uścisk dłoni, czy nawet złożony na policzku pocałunek, ale sposób, w jaki Rivera zaciska palce na jej nadgarstku, znów momentalnie burzy krew w ciele, zmusza do wstrzymania oddechu przy rozchylonych wargach.
Nie matka, nie żona, nie nauczycielka. Kim wobec tego jest Esther, jeśli nie nimi wszystkimi? Javier nie może mieć pojęcia, że jest też w dużej mierze wojowniczką Lucyfera i to tej funkcji najbardziej chciała się oddawać — no właśnie, do teraz. Czy to nie otwarcie bram Piekieł sprawiło, że Frankowi pomieszało się w głowie? Czy to nie sam Szatan zesłał na niego prawdę, rzekomo otworzył oczy, pokazując, że powinien walczyć? I o co? O bzdurne tytuły, które na końcu nie będą mieć żadnego znaczenia? O uznanie, jakie posiada już przecież od lat, mogąc pochwalić się w szerszym towarzystwie autorytetem? On chce więcej, cokolwiek miałoby to znaczyć, tak więc i Marwood powinna sięgnąć po to, co… No właśnie, co takiego?
- Chyba… nie wiem - mruczy pod nosem, orientując się, że nie miewa w życiu wielu sytuacji, w których przyznaje się do niewiedzy. Zawsze musi być jakaś odpowiedź, jako nauczycielka i matka zawsze służy wiedzą, służy radą i ma milion sposobów na pokolorowanie świata — ale czy własnego? - Więcej chwil takich, jak ta - mówi bezwiednie, a trzymany nadgarstek nie stanowi oporu i mięknie pod dotykiem. - Zbyt rzadko mam w życiu okazję, by zatrzymać się na moment. Stale w biegu, ze sporadyczną okazją na refleksję - podtrzymuje ściszony ton, kiedy ciemne tęczówki wodzą wciąż niespiesznie po twarzy czarownika, trochę jakby unikając osadzenia się na jego oczach. Obawia się trochę, że takie złączone spojrzenie będzie przyznaniem do porażki, wołaniem po pomoc, do którego nie chce się przyznać, zwłaszcza przed obcym wszak mężczyzną. - Mój rytm nadają praca, modlitwa i rodzina, nie sposób ich oddzielić, stanowią zbyt wielką część mnie. Nie mogę powiedzieć, że sprawia to, że jestem nieszczęśliwa, ale… - Klatka piersiowa unosi się powoli, kiedy czarownica nie chce wyłapywać zbyt wiele jego zapachu, a jednocześnie pragnie przytrzymać go w sobie nieco dłużej.
- Oh czyżby cukierki traciły na sile? - mówi o tym na głos, bo to jak przebłysk trzeźwości. Argument, by porzucić prędko ścieżkę, po której toczy się wprost w niebiańskie ramiona skazana na fatalną porażkę. Odsuwa ręce, niespiesznie prostuje też plecy, biorąc głębszy, bardziej swobodny wdech. - Nie będę cię już dłużej przetrzymywać. Kobiece serca czekają na podbicie - sięga do żartobliwego tonu, wreszcie odważywszy się spojrzeć mu w oczy. Czy to bańka prysła?
Esther Marwood
Wiek : 50
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : siewca historii magii