Sparingowy oktagon Znajdujący się w sali ćwiczeń, umieszczony pod jej północną ścianą oktagon już na pierwszy rzut oka różni się od typowego ringu — nie tylko przez kształt, ale przede wszystkim otaczającą go siatkę. Nie trzeba być teoretykiem magii, by domyślić się, że dzięki temu zastosowaniu żaden z czarów rzuconych w oktagonie nie opuści jego wnętrza; regularnie wzmacniania rytuałami siatka zatrzymuje magię w środku i zapewnia bezpieczeństwo obserwującym ćwiczenia. Sam oktagon może posłużyć za typowe miejsce sparingu dla walki wręcz — miękka gwarantuje dobre podłoże i jednocześnie minimalizuje stłuczenia. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 189
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 5
TALENTY : 16
20 — V — 1985 Dziewięćdziesiąt procent wojny to czekanie, cztery to walka, pozostałe sześć to grzebanie w ziemi — zmarłych albo okopów. Osiemdziesiąt procent sparingu to pot, krew i łzy — ale tylko wtedy, kiedy przeciwnik trafi w oko. W pozostałych dwudziestu trzeba ścisnąć uniki, wnioski i przeforsowane mięśnie; z podręcznego zestawu walki, to nie zadawanie ciosów było najtrudniejsze — najtrudniejsze od zawsze jest czekanie. Można je wytrzymać — wystarczy znaleźć zajęcie; rozgrzewane nadgarstki, poruszane stawy, uginające się kolana, strzykające pod ciężarem pompek łokcie. Czekanie to przygotowanie, to kucanie w boksie, nasłuchiwanie sygnału startu — każdy sparing to bieg, który po nieodpowiednim przygotowaniu może zamienić się w desperacką ucieczkę, walkę o przeżycie. Niewielu ludzi lubi czekać, ale Williamson był cierpliwy; ta smolista, ciężka pauza — cisza przed burzą, chociaż chmur w budynku brak — pozwalała się zregenerować, odzyskać siły, skupić, rozgrzać, przygotować. Każda rozgrzewka wygląda podobnie — ciepły prysznic, krótkie cardio, rozciąganie, dłuższe cardio, pompki, szybsze cardio, plank, kurewsko rozpalone cardio, spokój. Chwila odpoczynku dla mięśni, płuc, serca i słów; echo tych ostatnich wybrzmiało dopiero, kiedy wnętrze sali zakłóciła sylwetka, która zegarek traktowała jako potencjalną umowę pomiędzy czasem i punktualnością. Williamson pierwszego nie miał w nadmiarze — na drugie cierpiał chorobliwie. — Pięści i nogi. Żadnej broni białej, żadnej magii, żadnych ciosów na wysokości pasa — napięte liny sparingowego oktagonu buzowały od magii, ale dziś ta nie będzie musiała powstrzymywać zaklęć; w kwietniu umowa obejmowała walkę wręcz — obwiązane białą taśmą dłonie Williamsona sugerowały, że treść ustaleń nie wywietrzała ze łba pod balastem ostatniego miesiąca. — Jeśli będziesz chciał przerwać, wybierz hasło bezpieczeństwa. Drobna sugestia — nie przestawaj nieszczególnie się sprawdzało. — W przeciwnym razie walimy do upadłego albo pierwszego chrupnięcia. Ronan wyglądał na kogoś, kto rozgrzewkę miał już za sobą; sądząc po plamie na bluzie, cardio obejmowało próbę złapania któregoś z bliźniaków — albo obu — kiedy uciekał z obiadem w misce. — Lanthier, zaczynasz. Czas był luksusem, walka była przemocą; od klepania się po ramionach i opowiadania, jak minął im dzień, jeszcze nikt nie nauczył się, w jaki sposób (szybki) unikać rozpędzonej pięści boksera. |
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Ronan Lanthier
NATURY : 21
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 187
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 10
TALENTY : 10
Dziewięćdziesiąt procent drogi do Deadberry to korki, osiem to piesza wyprawa przez magiczną dzielnicę, pozostałe dwa to przekonywanie się na własne oczy, co z zebranymi w marcu pieniędzmi zrobiła rodzina Williamson. Wnioski — nieoczekiwane, bo pozytywne — zamykały się w dwóch sylabach, jednym słowie, epitecie z gatunku liczebnikowych: wiele. Ośrodek nadal pachnie świeżością; żaden dzieciak nie zdążył zarysować ścian, jeszcze nikt nie wybił dziury pięścią w drzwiach, farba ma ten lekki kolorek rzygowin, który zarezerwowano dla każdej instytucji użytku publicznego. Kilka sal czeka na kursantów, których przyciągają plakaty na tablicy przy kościele i Lanthier przyłapuje się na lekkim kiwaniu głową; to jeszcze nie szacunek, ale uznanie. Prawdopodobnie po raz pierwszy w historii ludzkości polityk dotrzymał słowa wyborczego — Ronald powiedział, że zadba o bezpieczeństwo mieszkańców Deadberry i dwa miesiące później przecinał wstęgę w progu Ośrodka Szkolenia Obronnego. Zastanawianie się, ile faktycznego wkładu włożył w to miejsce, jest bezcelowe; od czego ma się fachowców? Jeden właśnie węszy krew w powietrzu i ewidentnie nie może doczekać się spuszczenia sobie łomotu. Znalezienie sali ćwiczeń zajmuje Lanthierowi tylko trzy niewłaściwe zakręty i jedno potknięcie się o wiadro, które ekipa sprzątająca zostawiła pod ścianą; na miejscu — poza mokrą nogawką dresów — zyskuje pewność. Za ten konkretny zakątek ośrodka odpowiadał Williamson — nie ten kandydujący na burmistrza. Barnaby nie czeka, aż Ronan rzuci pod ścianę torbę; na wszelki wypadek zabrał rękawice, ale dziś ewidentnie zdadzą się na taśmy usztywniające i stare, dobre, nagie pięści. Lanthier oszczędza sobie rozgrzewki — droga do Głównej Ulicy była przymusowym cardio z obciążeniem, a skakanie jedną nogą w wiadrze uzdatniło stawy. — Żadnego gryzienia — zsunięta przez głowę bluza tłumi słowa, ale uśmiechu nie ściera; wyłaniający się spod materiału łeb ozdabiają rozciągnięte w grymasie usta. — Do dziś mam ślad, Williamson. Zwykle to Lanthierowi warto zakładać kaganiec, ale w walce z tym konkretnym kręgowcem, wszystkie chwyty były dozwolone. Hasło bezpieczeństwa jest zbędną uprzejmością; Ronan za kilka sekund nie będzie wiedział, dlaczego akurat to słowo padło z jego ust — Ronan z chwili obecnej wie tylko, że— — Jabłoń. Drzewo jak każde inne, prawda? (Nie wszystkie). Sparingowy oktagon, do którego Williamson wskakuje z wprawą kogoś, kto zamiast z macicy matki wypełzł z czegoś podobnego, robi wrażenie; Lanthier obserwuje każdy z sześciu kątów i zastanawia się, jaką magię wpleciono w liny oplatające ring. Pewnie o to zapyta, kiedy skończy z Barnabym; teraz, oplatając taśmę między palcami lewej dłoni, w głowie ma tylko trzy rzeczy. Po pierwsze — zaczyna. Po drugie — nie zamierza czekać, aż Williamson się przygotuje. Po trzecie — celuje w brzuch. Pięść wypada do przodu szybko; Lanthier wkłada w uderzenie całą werwę, którą zapewnia mu wykrok do przodu — świst powietrza zagłuszają dopiero słowa. Z walką wspólnego mają niewiele; z jabłonią — przeciwnie. — Znasz się na przyjaźni z kobietami? O to samo mógłby zapytać barghesta i prawdopodobieństwo odpowiedzi twierdzącej byłoby takie samo — tonący brzytwy się chwyta, a Lanthier od kilkunastu dni krztusi się wodą. Z uwagi na posiadaną przez Ronana statystykę boksu, w tym wątku zakładamy, że wszystkie ciosy angażujące pięści będą traktowane jako walka wręcz — uderzenia nogą, kolanami, łokciami, głową będą z kolei traktowane jako nauka walki wręcz i tym samym nie będę dodawać modyfikatora. cios silny w brzuch: próg 85 | k100 + 20 + 14 obrażenia: 14 + 2k10 |
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : opiekun rezerwatu bestii, treser
Stwórca
The member 'Ronan Lanthier' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 43 -------------------------------- #2 'k10' : 9, 5 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 189
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 5
TALENTY : 16
Lanthier rozgrzany, Williamson zawsze gotowy — sparingowy oktagon z wdzięcznością powitał spóźnionego ojca rodziny, fanatyka magii natury i opiekuna miejsca, w którym po zmroku można albo zgubić się w lesie i nigdy nie odnaleźć, albo skończyć jako deser dla czegoś z nieustawową ilością zębów. Uwolniona z więzienia bluzy sylwetka była kwintesencją bokserskiego braku subtelności; masa mięśni, szerokie barki, ręce, które rozłupują kokosy w pół — nikt o zdrowych zmysłach nie decydowałby się na sparing z kimś, kto pół młodości spędził na ringu. Williamson — co za pech — blisko zdrowych zmysłów nie stał od dawna. — Podobało ci się, nie kłam — ciasno obwiązane taśmami palce zacisnęły się i rozluźniły; niecierpliwa dłoń czekała na świeżą dawkę bólu. Lanthier zwykle nie zwlekał długo — wystarczył krótki spektakl przechodzenia przez liny, wspominania starych, dobrych (lepszych niż teraz) czasów i sugerowania słów bezpieczeństwa. Kiedyś użyli łopatka, mając na myśli taką do piasku — w trakcie sparingu każdy z nich zakładał, że wskazują miejsce do celowania. — Jabłoń? — zaciskanie, otwieranie; rozgrzane nadgarstki, rozruszane stawy, mięśnie przygotowane na wszystko — zwłaszcza świeżą porcję bólu. Uniesione brwi Williamsona zaczęły rytuał pytania; to wyrwało się na wolność, zanim zęby zgrzytnęły o siebie w proteście. — Gruszka było zajęte? Jeśli Cripple Rock tak wpływało na ludzi, naprawdę powinien zastanowić się, czy lepszym kierunkiem przeprowadzki nie będzie Broken Alley. Czas na wahanie będzie musiał ustawić się w kolejce; teraz nadszedł moment na zmierzenie z wymyślnością ataków Lanthiera. Williamson śledził spojrzeniem każdy ruch, drgnięcie, wymierzenie — cios pewnie padnie z łapy, Ronan zawierzyłby im własne życie. Dwie sekundy i jeden prawy sierpowy później, Barnaby mógłby poklepać się z dumą po ramieniu; zamach ręki wypełnił powietrze świstem, a ciało — Williamson był szybki; to nic personalnego, Ron — odchyliło się w bok, zanim na brzuch runął impet mocnego uderzenia. — Co ty— Pytanie, nad którego sensem zastanowi się, kiedy nie będzie wyprowadzał uderzenia łokciem — Lanthier wraz z atakiem zrobił wykrok naprzód i nie zdążył uciec. Błąd. Uderzenie opadło na barek; impet nie był pełen — Williamson miał zbyt wąską przestrzeń na rozpędzenie ciosu — ale jeśli okaże się celny, Ronan straci parę w uderzeniach prawą pięścią. W ślad za tym uderzeniem, podążyło drugie; tym razem w ruch wprawił kolano, podrywając zgięte prosto w lewe udo Lanthiera. W trakcie ciosu płuca odnalazły oddech; razem z nim na świat wypadło zdławione— — Do mnie pierdolisz w ogóle? Trafił? Chybił? Zabolało? Jakiejkolwiek gry psychologicznej nie próbował toczyć teraz Lanthier, działała; przez kilka sekund wszystko, co w głowie miał Williamson, układało się w: — Zdefiniuj przyjaźń z kobietą. Jeśli Ronan w ten sposób zaczynał opowieść o zdradzie żony, łokieć na barku będzie jego najmniejszym zmartwieniem. cios średni w bark | próg 60 | k100 + 14 (sprawność) + 20 (walka wręcz) obrażenia | 14 (sprawność) + 2k10/2 cios silny w udo | próg 85 | k100 + 14 (sprawność) + 20 (walka wręcz) obrażenia | 14 (sprawność) + 2k10 Punkty Życia: 189 |
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Stwórca
The member 'Barnaby Williamson' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 25 -------------------------------- #2 'k10' : 1, 9 -------------------------------- #3 'k100' : 82 -------------------------------- #4 'k10' : 7, 1 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Ronan Lanthier
NATURY : 21
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 187
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 10
TALENTY : 10
Spóźniony ojciec rodziny, fanatyk magii natury, opiekun miejsca, w którym Williamson kiedyś zabłądził na całą noc, bo poszedł się odlać i nie wrócił do świtu — Ronan we własnej osobie, bez bluzy, za to spragniony wysiłku i krwi. Odrobinki chociaż; na czarnym podkoszulku Barnaby'ego i tak nie będzie widać. — Wolę mocniej — prawdopodobnie zła godzina na podobne wyzwania — Williamson traktuje słowa zbyt poważnie, szczególnie te dawane komuś. Uniesienie brwi oznacza, że zamierza drążyć; zamiar drążenia sprawia, że Lanthier rozważa przyspieszony atak. Na przykład, prosto w zęby. — Mogę zmienić na śliwę. Jedną dostaniesz pod okiem — z obietnicami w przypadku Barnaby'ego bywa tak, że trzeba ich dotrzymywać — Ronan właśnie zyskuje cel na popołudnie. Ten pierwszy, wymierzony w brzuch, umyka mu razem z ciałem; łatwo zapomnieć, że Williamson bywa szybki. Pięść napotyka pustkę zamiast ciała — to moment, w którym lata praktyki zamieniają się w instynkt samozachowawczy. Ciało napina się w wyczekiwaniu na kontratak i nie zamierza czekać; lekkie smagnięcie w okolicy barku oznacza, że uderzenie Barnaby'ego rozmija się z celem o milimetr — uścisk w gardle Ronana oznacza, że najgorsze dopiero przed nim. Przeczucie nie myli; Williamson to nie bokser. Wie, jak używać kolan. Uderzenie w udo spada z pełnym impetem — Lanthier za późno opuszcza rękę, żeby zablokować rozpędzone kolano. Eksplozja bólu szybko uświadamia mu dwie rzeczy; po pierwsze, będzie siniak. Po drugie, nie może używać nogi. Próba użycia jej do zbudowania odległości kończy się świeżą dawką bólu w stłuczonych mięśniach i stłumionym: — Kurwa— Którym prawie zagłusza słowa Williamsona; prawie. Lanthier łapie równowagę, chociaż przypłaca to momentem przewagi płynącej z zaskoczenia — wyprowadzenie ciosu będzie teraz cięższe, ale nie niemożliwe. — To wtedy, kiedy dwóch dorosłych przeciwnej płci spędza z sobą czas bez dupczenia. Zwykle. W dziewięćdziesięciu— No, osiemdziesięciu procentach przypadków. — Albo z dupczeniem, ale jako przyjaciele. Test obitego uda wypada negatywnie; kolejny cios Lanthier zada bez poruszania się — ramię porusza się razem z prawym sierpowym, który wygląda, jakby zamierzał opaść na pierś, ale cel jest zupełnie inny. Ronan celuje w miejsce, które pokazała mu żona — i nie, to nie to, o czym myśli, mając przed oczami poranny obraz Jackie. Uderzenie ma spaść na serce — mocny, precyzyjny, zniechęcający do ataku cios, który kończy się stłamszonym przez wydatek energii: — Więc? Znasz się? blok ciosu mocnego | próg 116/2 = 58 | 11 + 20 + 14 = 45, nieudany PŻ | 187 — 22 = 165 cios silny w serce | k100 + 34 obrażenia: 14 + 2k10 |
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : opiekun rezerwatu bestii, treser
Stwórca
The member 'Ronan Lanthier' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 2 -------------------------------- #2 'k10' : 9, 2 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty