Rykowisko Malownicze miejsce, gdzie rzeka skręca w łagodny zakręt, tworząc naturalne schronienie dla dzikiej fauny. Brzegi pokryte są bujną roślinnością, a drzewa układają się w zacieniony korowód. W letnie popołudnie światło przesiąka przez korony drzew, rzucając plamy ciepłego światła na spokojną taflę wody. Woda, choć w tonacji spokojnej zieleni, odbija chwilowe błyski niebieskiego nieba. Dźwięk ryków i szum wody tworzą harmonijną symfonię natury, podkreślając urok tego wyjątkowego miejsca. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Annika van der Decken
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
25 V 1985 Kluczem do znalezienia czasu na szwędanie się dziś po lesie z panią Carter było potraktowanie go jak delegację — ze wszystkimi tego konsekwencjami, czyli pozostawieniem Wilsona ze stosem papierów, którymi zająć się mieli wspólnie, zanim niecierpliwość zgodnie z wcześniejszym planem poniesie Annikę do Cripple Rock i tamtejszych tajemnic. Wyjeżdżając poza granice Hellridge, poświęciła Lucasowi całych czterdzieści sekund swojej uwagi, przez resztę czasu dryfując myślami od tematu zbliżającej się rozprawy, przez mozaikę złożoną z ostatnich wydarzeń aż po to, co ostatecznie przekonało ją do napięcia po granice swojego i tak pękającego w szwach kalendarza. Pogłoska o rzekomej bestii, jakiej dotąd nie widziała — wykreślone pismem pani Carter — brzmiało jak ewidentna przynęta, której Annika nie opiera się ani przez moment, poświęcając temu kilka — z i tak już ostatnio nielicznych — godzin snu, na jakie może sobie pozwolić. Odpocznie wkrótce. Kiedy tylko to wszystko się skończy. Tymczasem zabiera wszystkie niezbędne rzeczy i jeszcze przed nastaniem świtu, przyjeżdża do Cripple Rock, które jest tylko przystankiem w podróży. A przez większą jej część Annika jest milcząca i dopóki to Judith nie decyduje się na rozpoczęcie rozmowy, ten stan nie ulega żadnej zmianie aż do przyjazdu na miejsce. — Lepiej orientuję się w połowach, niż polowaniach, dlatego proszę wybaczyć ewentualne głupie pytania. Nieliczne przygody z tropieniem to za mało, żebym mogła się w tym temacie wymądrzać — zaczyna, odsuwając plecak by sprawdzić, czy wszystko ma na swoim miejscu. Ekwipunek ograniczyła do rzeczy najbardziej niezbędnych, ale— — Nie mogłam się powstrzymać i zabrałam ze sobą lirę. Uspokaja zwierzęta i bestie. Zakładam, że może nam się wcale nie przydać. Jak słusznie podejrzewa — pani Carter ma swoje metody, zakładające że potencjalna zwierzyna nie znajdzie czasu na to, żeby się zdenerwować, ale z instrumentem w plecaku czuła się znacznie bezpieczniej. Kiedy przyszła pora na wymarsz, zamilkła, zanurzając się śladem Judith w wilgotnej trawie. Ekwipunek mechaniczny: pentakl, magiczna lira |
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
Decyzja zapadła inna. Żadne z nich nie zachowa małego jackalope, a urządzą sobie małe, bezkrwawe polowanie na bestię, której może już na miejscu już nie być. Na miejscu na pewno będzie się czaił jakiś Lanthier i trzeba będzie znaleźć ładne wytłumaczenie, dlaczego Carter szwenda się po Rezerwacie Bestii. Właściwie, odkąd Sebastian stanął na ołtarzu, odkrywając swoją tożsamość, będzie im nieco łatwiej wymyślać wymówki. Gwardia w końcu panoszy się wszędzie – i bardzo dobrze. Zwykle nie biorę żółtodziobów na polowania, ale umówmy się, sytuacja każe naginać zasady. Annika Faust ma ponoć wiedzę, która może mi się przydać, a ja, po ostatnich zdarzeniach, nie zamierzam ufać kolejnej kobiecie, nawet jeśli jest ona profesjonalną badaczką i opiewa nazwiskiem z Kręgu. Ostatnia też miała być profesjonalistką, a prawie mi zajebała ten cenny naszyjnik, ostatecznie i tak mi nie podając praktycznie żadnych informacji na jego temat. No trudno. Znajdziemy inny sposób. Czasu mamy dużo, kryjówek również. Zabieram więc Annikę spor Red Bear Stronghold i jedziemy w las. Opuszczamy Cripple Rock, aby zapuścić się na dzikie rejony leśne. Z jednej strony to słaby pomysł dla osoby początkującej. Z drugiej – przynajmniej żaden turysta mi się nie nawinie pod lufę. — Jak słyszą huk wystrzału to akurat częściej uciekają niż walczą, ale może się przyda – stwierdzam, wysiadając z Jeepa już na miejscu. Zamknęłam drzwi od strony kierowcy i poszłam do bagażnika, aby stamtąd wyjąć strzelbę i amunicję. – Podobno ma pani ogromną wiedzę na temat zwierząt, więc może zaczniemy od podstaw, jakie gatunki mogą występować na tych rejonach? Upewniam się, że obie mamy wszystko, czego potrzebujemy, po czym zatrzaskuję klapę bagażnika. Jeszcze sprawdzam, czy wszystkie drzwi i szyby są pozamykane, po czym udaję się niewielką dróżką w stronę lasu, stawiając kroki ostrożnie, podnosząc nogi wysoko. Ekwipunek: pentakl, strzelba, amunicja do strzelby, nóż, kluczyki do Jeepa Czarna maź: 3, wszystko w porządku |
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : starsza oficer sumiennych w Czarnej Gwardii
Annika van der Decken
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 181
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 11
Krąg to zabawna sprawa — nikt nie narzeka, dopóki się nie sparzy. A spotkanie z Judith na polowanie to zaledwie pretekst do przekonania się, jak wiele zostało z dawnych, rodzinnych zaszłości i może w trakcie obydwie przekonają się, ile pozostało w Annice Deckena tylko ukrytego za nazwiskiem Faust. Nic nie stoi przecież na przeszkodzie, by się dogadały — spacer przez chaszcze paradoksalnie nie pozostawia wiele przestrzeni do typowo kręgowego nadęcia, czego Annika nie usiłuje kreować nawet przez moment — dopiero wstający świt i robocze buty na nogach nadawałyby temu wyraz nader karykaturalny. — I nie waży więcej, niż strzelba — a o tej drugiej Annika nie ma większego pojęcia, przygotowała się więc, jak umiała najlepiej i jak najlepiej poinformowała też Judith o swoich atutach, bo nawet nieuzbrojona — nie zamierza być balastem. I wie, że nie jest tu dla zabawy. Carter musi się dopiero o tym przekonać, dlatego Annika wygląda na nieszczególnie urażoną pytaniem, choć wybrzmiewa w nim wyraźna nutka sceptycyzmu. A żeby to był pierwszy raz. — Duże drapieżniki, z tego co wiem, nie mają tu ostatnio najlepszego czasu — zaczyna, uważnie rozglądając się dookoła. Nie była po drodze zbyt przytomna, ale podróż trwała za krótko, by udały się daleko od Hellridge — niedźwiedź czarny jeszcze sobie tutaj radzi, chociaż lepiej ma się w północno–wschodniej części stanu. Potrzebują dużych terenów, a tutaj fragmentacja siedlisk nie pomaga w migracjach, jak słyszałam. Wilki w zasadzie wytępiono, choć czasem jeszcze zdarza im się migrować z Kanady, ale nie docierają zbyt daleko, w każdym razie, nie nad wybrzeże. W ich miejsce wciskają się za to kojoty. Nie spodziewam się, że musicie regulować ich populację, więc idziemy tu dzisiaj, żeby ustrzelić jelenia albo łosia, nie mylę się? — To tylko przypuszczenie wykluczające z kręgu zainteresowania drobnicę, typu zająca bądź inne, drobne futerkowce, których jest tu zapewne całe zatrzęsienie. Na nie zwykle zasadza się większa grupa — prosta analogia do ryb ławicowych. Nikt nie strzela do nich na oślep z harpunów, to niezbyt efektywna metoda. — Z małych drapieżników najwięcej znajdzie się szopów, poza tym rysie, skunksy, lis szary i lis rudy. Mam wymieniać dalej? Mogłaby i prawie na pewno coś przeoczyła. Z całą pewnością nie pominęła natomiast jednego. Annika van der Decken nie przychodzi nieprzygotowana. Nigdy. Prace domowe zawsze odrabia — czasem nawet robi to z wyprzedzeniem. — Wprowadzacie okresy ochronne, jak w rybołówstwie? — Zapewne, jak przypuszcza Annika, ale w te rejony ze swoim wścibskim i wszystko–wiedzącym nosem jeszcze nie dotarła. |
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy