Korytarz prowadzący do toalet Jasny neonowy napis, mieniący się intensywnym fioletem, zdobi ścianę, tworząc futurystyczny portal. Promienie światła pulsują w rytm muzyki, oświetlając korytarz i przywołując atmosferę tajemnicy. Kolor fioletowy, głęboki i zmysłowy, nadaje przestrzeni odważnego charakteru, jakby ukryte za zasłoną czekały nieodkryte sekrety. Na ciemnych ścianach widoczne są fototapety, a z sufitu zwisa złoty żyrandol. Obowiązkowy rzut k6: K1 – Kiedy wspinasz się po schodach, nie wiesz jeszcze, że wejście do niej może być utrudnione, i to przez parę młodych ludzi, którzy uznali korytarz za wystarczająco ustronne miejsce, aby oddawać się pocałunkom. Niby nie Twój interes, ale blokują drzwi do toalety. K2 – Przechodząc przez korytarz potykasz się o coś, czego pierwotnie nie widziałeś. Gdy się schylasz, okazuje się, że to damska torebka kopertowa. Możesz spróbować znaleźć jej właścicielkę, albo po prostu ukraść z portfela 50$. K3 – Wspinając się po stopniach dostrzegasz widok dość niecodzienny. Młoda dziewczyna, widocznie wściekła, z arsenałem w postaci czerwonej szminki w dłoni wypisuje pod fioletowym neonem Tim to łajdak, niszcząc przy tym ścianę. K4 – Przy drzwiach do toalety dostrzegasz zawieruszony kamień, który musiał komuś urwać się z biżuterii. Rozpoznajesz dość łatwo, że jest to aragonit. Możesz zgłosić jego zdobycie w dodatkowych aktualizacjach, jeśli postanowisz go zatrzymać K5 – Kiedy wpinasz się po schodach, nagle gasną wszystkie światła. Słyszysz dudniącą muzykę zza ściany, jednak tutaj pogrążony jesteś w nieprzeniknionym mroku. K6 – Nic się nie dzieje. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Alisha Dawson
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 12
TALENTY : 26
18 maja 1985 No teoretycznie miała okazję do świętowania. Ale to było jedenaście dni temu, więc sprawa jest tak aktualna, jak przedawniona – zdaniem Allie. Z tym tylko, że nikogo w tym temacie nie interesowało zdanie Allie, przynajmniej od momentu, w którym skończyły jej się argumenty pod tytułem dopiero wyszłam ze szpitala. Dopiero wyszłam ze szpitala i zaliczyłam już kino i kręgle, oraz zdążyłam wyrąbać dziurę w ścianie Happicade – powinna raczej powiedzieć, a więc jak na osobę, która ostatnio przeżyć miała zbyt dużo, wcale od nich nie stroniła. A może to był jakiś system obronny? Właściwie to nie, gdyby to był system obronny, schowałaby się pod kołdrą i udawała, że jej nie ma. Więc tym bardziej nie wiedziała, co jej nagle odbiło z tymi atrakcjami. Przez całe życie nie szalała tak, jak w przeciągu ostatnich dwóch tygodni, więc… Nic dziwnego, że jeszcze ta dyskoteka to była dla niej za dużo. Strasznie się nudziła, głównie dlatego, że nie miała ochoty tańczyć. Pilnowała koleżankom drinków, gdy te porywały się na parkiet i poznawały kolejnych przystojnych chłopaków, którzy chcieli postawić im drinki. Znalazł się taki jeden, co próbował podejść też do Allie, ale wtedy dopiero zdecydowała się na dyplomatyczny odwrót, z przepraszającym uśmiechem mówiąc, że musi do toalety. I wymknęła się jak najprędzej tylko mogła w stronę rzeczonych toalet, chociaż kiedy już znajdowała się na tym fioletowym korytarzu, doszła do wniosku, że powinna obrać całkiem inny kierunek – na przykład do korytarza luster, którym mogłaby po prostu się stąd wydostać. Przemyśli to. Póki co, chwyciła poręcz i zaczęła się wspinać do drzwi. Widocznie zmęczona, widocznie niezadowolona. |
Wiek : 25
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : sopranistka | solistka w Teatrze Overtone
Stwórca
The member 'Alisha Dawson' has done the following action : Rzut kością 'k6' : 6 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Valentina Hudson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 5
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 3
PŻ : 177
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 12
WIEDZA : 15
TALENTY : 2
Ścieżek sztuk dwie. Są śnieżnobiałe, grube, krystaliczne i kurewsko bolą w lewej dziurce nosa — jedna z nich, a więc druga trafia do prawej. Po równo, sprawiedliwie. W Amnesii dudni muzyka prosto z najnowszej listy przebojów, a undegroundowi chłopcy jęczą do ucha swoich słodkich dziewczynek o włosach natapirowanych na wysokość od ośmiu do czternastu centymetrów — rozmiar ponoć nie ma znaczenia; nie powiedział nikt nigdy w latach osiemdziesiątych. Jęczą więc i zawodzą, bo Beatlesów tu nie oświadczą, co najwyżej pobujają biodrem na lewo i prawo do najnowszej Tiny Turner — wszyscy jednak wiemy (wiemy, prawda?), że od bujania biodrami jest tutaj płeć piękna. Rozwleczona na barze, rozlana na parkiecie, rozsypana w kolejce do toalety; tą akurat mijam snując się krokiem prawie prostym i postawnym, zostawiając za sobą ślad odgłosu kryształowej szpilki —jeden taki bucik kosztuje więcej niż cały asortyment tutejszego baru, ale zdaję się nie przejmować tym jakże burżuazyjnym faktem i po prostu czerpię z walorów Little Poppy, póki czerpać jest z czego. Myślałam, że wyrosłam już z wychodzenia z przypadkowymi ludźmi — życie bywa przewrotne. Przewrotne i zawrotne, chujowe i niesprawiedliwie, ale kiedy jedna z uroczych koleżanek — na imię jej chyba Cindy, albo Sylvie? — poznanych cztery dni temu w Country Clubie, okazuje się być spokrewniona z moją kuzynką i towarzyszką wypadów wszelakich — nie mogę powiedzieć nic poza oczywiście, że z wami pójdę. W ostateczności Amnesia jest lojalnym powiernikiem zabaw i sekretów, menu drinków zadowalające, muzyka odpowiednio głośna, a podłoga wcale nieklejąca od rozlanego alkoholu. W toaletach i lożach można znaleźć odpowiednie smakołyki i inne spełnienia marzeń, ktoś raz po raz śpiewa donośne Happy Birthday i chyba nigdy nie widziałam tutaj bójki; z grzecznością podałabym sobie rękę, gdyby nie biała chmurka wyglądająca z prawej dziurki mojego nosa. — I wtedy ja do niej mówię — teraz kulminacja, finał wybitnie wzniosłej i interesującej opowieści — D z i e w c z y n o — dziewczyno, to ważne; dziewczyna to odpowiednik najbardziej formalnej wersji imienia — zwłaszcza jeśli takowego się nie pamięta. — Dziewczyno — raz jeszcze, gdyby odbiorca nie przyswoił — Jesteś warta więcej niż on, jego brat, kuzyn i nawet ojciec — wznios palca imituje arcypoważny gest i podkreśla wagę tej sytuacji — Ojciec. A jego ojciec jest tak obłędnie przystojny… — ważny element opowieści, zapamiętajcie drodzy — Warta więcej niż oni wszyscy razem wzięci. Tak, tak jej powiedziałam — oświadczam tonem oficjalnym, a Cindy (albo Sylvie?) z aprobatą wytrzeszcza pierw oczy, a potem kiwa głową. — A ona co? Ona do mnie, że chciałaby mieć z nim dziecko. Zakochane dziewczyny popełniają najgorsze błędy. Zakochane dziewczyny nie widzą tego co oczywiste. Zakochane dziewczyny tracą godność, bo wyobrażają sobie wspólne życie w ładnym domku otoczonym białą balustradą. Zakochane dziewczyny — Och, pardon — przejście przez labirynt schodów to wyzwanie, zwłaszcza kiedy moja kuzynka i jej znajoma wyprzedzają mnie o kilka (naście?) kroków, a ja zostaję w tyle, zagrodzona przez opartą o poręcz, zblazowaną blondynkę. Lustruję ją wzrokiem, a później szybko wycieram nos od resztek białego proszku — A co to za mina, mia cara? Coś się stało? — zatroskanie drży w moim głosie, bo naprawdę mam na sercu jej smutną buźkę. Pathological people pleaser. Zaraz obok, tuż na szczycie kolejeczki do wnętrza toalety, dwójka przypadkowych ludzi oddaje się wzniosłym amorom. — To chyba nie przez nich? wypada mi 1 |
Wiek : 24
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : noarth hoatlilp
Zawód : organizatorka przyjęć, aspirująca ekonomistka
Alisha Dawson
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 12
TALENTY : 26
Właściwie przepychanie się w korytarzu było normalne i jednocześnie czymś, czego absolutnie się spodziewała. A może po prostu była tak zdeterminowana, żeby uciec, że przestała zwracać uwagę na obijających się o ramiona ludzi (oni, dla równowagi, też nie zauważali wspinającego się po schodach metru pięćdziesięciu niezadowolenia) i przypominała bardziej konia z klapkami na oczach – widziała jeden cel i nic poza tym. Tak było do momentu, w którym ktoś przełamał ten schemat. Zwróciła na nią uwagę pewna blondwłosa dziewczyna, której twarz skądś już kojarzyła. Ostatnio miała tak bardzo często – zdawało jej się, że gdzieś już kogoś widziała. Najczęściej te skojarzenia oscylowały w okolicach pogrzebu, na którym pojawiła się u boku Maurice’a. Czy to był dobry krok? Teraz już było za późno, aby to analizować. Przyglądała jej się, jakby nie do końca mówiła po angielsku i nie do końca potrafiła zrozumieć, o co chodzi. Widocznie dobrze się bawiła, stąd też i Allie za bardzo nie wiedziała, skąd to zwrócenie uwagi na nią, a skoro już na nią zwróciła uwagę, przyjrzała się jej i przez głowę przeszła jej bardzo dziwna, niespodziewana myśl. Jaka śliczna. — Co? – pytasz swojej głowy czy dziewczyny, Allie? Dopiero po kilku sekundach zwróciła uwagę na to, co widziała już Valentina. Wzrok dotarł do zakochanej pary, która właśnie przy drzwiach do toalet pokazywała całemu światu swoją miłość. Nosek Allie zmarszczył się nieznacznie, bo o ile była fanką romansów i wszelkiego rodzaju romantyzmu, tak czułaby się bardzo niezręcznie, gdyby to ona miała być na ich miejscu… Czuła się już przecież. Maurice raz pocałował ją przy wspólnej znajomej. Minęło kilka chwil, zanim ten rumieniec zniknął z policzków, a przecież wtedy to był zwykły buziak! A te osoby… — Nie – dodaje pospiesznie i próbuje oderwać od nich wzrok. Nic ciekawego się tam nie dzieje, nie ma na co patrzeć. – Próbuję uciec przed koleżankami. I w ogóle z tego miejsca, powinna dodać. |
Wiek : 25
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : sopranistka | solistka w Teatrze Overtone
Valentina Hudson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 5
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 3
PŻ : 177
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 12
WIEDZA : 15
TALENTY : 2
Oddech zmieszany z oddechem, ślina ze śliną, ostatni posmak na szybko wypitego szota (kolorowe dla dziewczyny) z mocną wódką (czysta dla dżentelmena); urokliwa inaczej para na środku krętej jak myśli klienteli kolejki oddaje się wymianie płynów wszelakich, a mnie nawiedza grymas i długie westchnięcie zażenowania. Widoki takie jak ten są codziennością w miejscach takich jak to; stany zakochanych i upojonych czymś wierniejszym niż miłość jednego wieczora są elementem stałej dekoracji Amnesii, a mimo to, dziewczyna która wyrasta przede mną na długich i ciężkich do pokonania (zwłaszcza w tym stanie, pośród muzyki o za wysokich decybelach) schodach, może widzieć moją kwaśno—słodką minę i w końcu wywrócenie oczami. Znam ją skądś? Skądinąś, gdzieś daleko albo blisko; nieważne, uśmiech, który barwi wargi jest szczery i niemal beztroski, zaraz zapomnę o obscenicznym duecie i zaproszę ją, by do nas dołączyła. — Czekaj, byłaś tu dwa dni temu? — może stąd kojarzę jej uroczą buźkę i niewysoki wzrost? Przekrzywiona głowa w lewą stronę ma imitować próbę skupienia, choć na niewiele zdaje się ten gest bo wciąż błądzę w potencjalnych wspomnieniach i próbuję dopasować sobie ten blond—słodki jak cukierek obrazek do odpowiednika imienia i nazwiska. — Nieistotne, mamy ważniejsze sprawy na głowie, co? — jej imię którego nie znam (albo nie pamiętam?) zawisa w powietrzu, a na horyzoncie oddalają się plecy Cindy, która zaraz zniknie w oazie kolorowych drinków i neonów rozpłaszczających się na szklistym parkiecie. — To chyba nie są twoje koleżanki, skoro tak ochoczo od nich uciekasz, no? — czasem mylę miejsca, mylę Palazzo z Amnesią, mylę angielski z włoskim; słodka (nie)znajoma ma szczęście, że nie zaczynam monologu w ojczystym mojej mamy o tym jak to przyjaźnie bywają fałszywe i zgubne, a prawdziwych sojuszników poznajemy w biedzie — Pomóc ci? W tej ucieczce? — proponuję, okruch uśmiechu drga gdzieś w kąciku ust; pomoc przybiera różne kształty i formy, ma różne kolory i różnie pachnie — jakie są twoje ulubione perfumy, słodka Allie? — a smak tylko na początku jest gorzki. Zanim zaproponuję jej krótkie sam na sam w różowej kabinie toalety — ja, ona, malutka tabletka zapita winogronowym sokiem — rozglądam się po okolicy w poszukiwaniu potencjalnych winowajczyń zepsutego humoru mojej przypadkowej towarzyszki. — Chodź, pójdziemy się napić i usiąść. Schowam cię przed nimi….? — wyczekująco uniesione brwi oczekują jej imienia, błysk w spojrzeniu pyta jak szybko można je zgubić?, wyciągnięta dłoń to rata zero procent, której nie trzeba spłacać w tym niewypowiedzianym zaciągnięciu długu. |
Wiek : 24
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : noarth hoatlilp
Zawód : organizatorka przyjęć, aspirująca ekonomistka
Alisha Dawson
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 12
TALENTY : 26
Zmarszczony nosek Allie świetnie komponuje się ze słodko-kwaśną miną Valentiny. A może bardziej kwaśno-słodką. Obie widzą, obie trochę rozumieją, obie też wiedzą, że to raczej kiepskie miejsce na takie zażyłości. Obie łączy jakaś nić porozumienia. A może to tylko dziwna myśl Allie przebiegająca jej przez głowę, ale coś musi być na rzeczy, bo przecież normalnie nie rozmawia z osobami, których nie zna. Ale ją przecież zna, prawda? Kojarzy ją skądś. I dziewczyna ma takie samo wrażenie, chyba, nawet jeśli dzwoni nie w tym kościele, który obstawiła. Zdumienie wypełnia twarz Allie, a ona jeszcze potrząsa krótko głową. — Nie, na pewno nie. Ona i imprezy. Ona i Amnesia. Ostatnie szaleństwa, na jakie się zdobyła, to spontaniczny wypad na romansidło w kinie, oraz spotkanie na kręglach i wizyta na automatach, która zakończyła się wyrąbaniem dziury w ścianie i zawracaniem głowy Mauriemu, bo nie wiedziała, jak bardzo przerąbane będą mieli. W sensie miały, ona z Aurorą. Jego tam nie było. Krótkie drgnięcie warg może oznaczać wiele, ale właściwie coś jest w tym stwierdzeniu. Może to faktycznie nie są jej koleżanki. Dla przykładu – ona wcale tutaj nie chciała przyjść, ale i tak ją wyciągnęły. Ciekawe, czy w ogóle zauważyły jej nieobecność. Poza wargami, za moment unoszą się również brwi w zdumieniu na nagły przypływ altruizmu kompletnie nieznanej jej osoby. Wszystkie wpajane zasady przez rodziców krzyczą, że nie powinna ufać osobie, którą pierwszy raz widzi na oczy (nie, na pewno już ją kiedyś gdzieś widziała; gdzie?), ale to spojrzenie i wyciągnięta ręka mówią same za siebie – co takiego mogłoby się stać? — Właściwie to miałam nadzieję stąd w ogóle uciec – wyznaje z głębokim westchnięciem, tęsknie spoglądając teraz w stronę drzwi wyjściowych. – To nie moje klimaty, ale powiedziałam Michele, Debbie i Tracey, że rzuciłam pracę, na co one stwierdziły, że trzeba to uczcić, no i uparły się, żeby przyjść tutaj. Ale chyba lepiej bawią się beze mnie. – Już zresztą kiedyś usłyszała, że nie potrafi się bawić. – Wątpię, że nawet zauważyły moje zniknięcie. – Zauważą, w końcu, gdy wrócą do baru, żeby się napić. – I mam nadzieję, że tutaj nie dosypują niczego do drinków…? – pytające spojrzenie tym razem zatrzymuje się na dziewczynie, bo jakoś tak zakłada, że była częstszym bywalcem tego lokalu niż Allie. |
Wiek : 25
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : sopranistka | solistka w Teatrze Overtone
Valentina Hudson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 5
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 3
PŻ : 177
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 12
WIEDZA : 15
TALENTY : 2
Zakochanym wybacza się wiele, na imprezach pamięta mało, po imprezach jeszcze mniej; za kolejnym zakrętem obściskująca się para przestanie istnieć, a nas nawiedzi kolejny, nowy problem dyskotek i bolączek z dyskotekami związanymi. Bo stajemy się nagle sojuszem na krętych, szklanych schodach — ona uciekła przed koleżankami, ja swoje zgubiłam; ona jest zagubiona, ja uciekam tylko przed samą sobą; Amnesia wita takich bywalców ochoczo i prędko zaciska na nich swoje neonowe szczęki. — Mhm — nie i na pewno kwituję pokiwaniem głową, choć zastanawiający się wyraz twarzy utrzymuje jeszcze na satynowej tafli przypudrowanych policzków i błyszczących brudnym różem ust. Z nieznajomymi się nie rozmawia, ale my nie jesteśmy już nieznajomymi; nieznajomych się unika, chyba że chodzi o miejsca takie jak to, które zostały stworzone by nieznajomych zaprosić do swojego życia — drink numer jeden, dwa i siedem, ani się obejrzymy i będziemy sypiać u siebie nawzajem na kanapie, pić mrożone kawki i płakać w poduszkę za życiem, które nie istnieje nawet w bajkach. Uroczy obrazek koloru blond milczy na temat swoich domniemanych przyjaciółek, więc nie drążę tematu, omijam litościwie grzęzawisko niedoprecyzowanych znajomości i po prostu posyłam jej uśmiech. — Co? Że całkowicie z klubu? Nie żartuj — młodość nocy to fakt, ilość kolorowych świateł to obietnica, muzyka przyjemnie ścieli się na bębenkach i gdyby jej przypadkowa—znajoma—nieznajoma właśnie stąd wyszła, popełniłaby grzech śmiertelny. — Rzuciłaś pracę, doskonale! — Valentina Hudson pod wpływem różnych środków to miła Valentina Hudson, dla której wszystko jest sukcesem — Kto by chciał pracować, nuda — prawda tego świata, nie udawajmy, że jest inaczej — Tym bardziej trzeba to świętować. Koleżanki — albo nie koleżanki? Jak tam chcesz. W każdym razie o n e, w tej akurat kwestii, mówiły prawdę. Takie okazje należy uczcić. Przenosimy się powoli ze schodów niżej, na korytarz, a z korytarza już prostsza droga do baru; chyba zaschło mi w ustach. — Daj spokój, to miejsce z klasą — klasą i pieniędzmi, bójek brak, ładnych ubrań sporo, ślicznych buzi na pęczek; zielone dolary to taka magiczna różdżka dla wybranych i postronnych. Tego wieczora postronną mojego wyboru zostaje ona. — No, to czego się napijesz? I opowiadaj co z tą pracą! Jakaś okrutnie paskudna, co? |
Wiek : 24
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : noarth hoatlilp
Zawód : organizatorka przyjęć, aspirująca ekonomistka
Alisha Dawson
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 12
TALENTY : 26
Spontanicznie nawiązany sojusz i jego cienka linia właśnie mówią jasno, że sojuszem nigdy nie były – bo urocza dziewczyna, którą spotkała w drodze do toalet, właśnie wyjawiła, że wcale nie ma zamiaru pomóc jej w ucieczce, a wręcz przeciwnie. Allie rzadko wychodzi na imprezy. W ogóle. Podobno czas szaleństw to czas studiów, a ona swoje skończyła i wtedy przegapiła ten czas. Za bardzo była zajęta ćwiczeniem, pracowaniem i nauką, a potem jeszcze miłością, żeby do tego worka wrzucić jeszcze weekendowe imprezy i upijanie się do białego rana. Właściwie, gdy tak pomyślała, nigdy nawet nie miała kaca. Nie, żeby miała za czym tęsknić i czego żałować – upijanie się było przecież nieodpowiedzialne. Co innego napić się czegoś dla smaku. Chociaż mina na moment staje się dość kwaśna i rozczarowana, za moment z ust wyrywa się cichy śmiech. Kto by chciał pracować, nuda. Mogłaby przysiąc, że brzmiała jak Charlotte. I pewnie wszystkie inne dziewczyny, które były lepiej sytuowane od niej. — To zależy – odpowiada Allie, bo w istocie, jest praca, którą chciałaby wykonywać. I właściwie ma ją prawie na wyciągnięcie ręki. Już była w tamtym miejscu… To samo miejsce może ją też zabić. Spogląda dość nieufnie w stronę korytarza, tuż przed tym, jak na niego wyjdą, po czym wzdycha głęboko i pozwala się porwać uroczej blondynce. Może dzięki niej lepiej spędzi tutaj czas niż pilnując drinków koleżanek, które postanowiły bawić się same. → idziemy do fioletowej sali |
Wiek : 25
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : sopranistka | solistka w Teatrze Overtone