Altana na moście Kamienna altana umiejscowiona jest na solidnie zbudowanym moście łączącym skaliste wybrzeże z kompleksem zamkowym. To architektoniczny klejnot, który oferuje niepowtarzalne widoki na otaczające go wody i rozległe ogrody. Altana zbudowana jest z miejscowego kamienia, który komponuje się z surowym pięknem skał, pomiędzy którymi rozpięty jest most. Wykute filary i łukowaty dach kiedyś był siedzibą wartownika, a w trakcie balu pełni podobną funkcję, chociaż na co dzień stoi zupełnie pusty. Tuż obok proste, ale eleganckie ławki kamienne zapraszają do chwili wytchnienia. Subtelne i łukowate ukształtowanie mostu pozwala na obserwację przybywających i odchodzących żaglowców. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
1 maja 1985 roku, po północy Przypał z Casparem, przypał z Valentiną, przypał z Cainem, względnie-wcale-nie-tak-przypałowo z Judith. Tej nocy dzieje się wiele, emocje sięgają zenitu, ułożony dotąd w całość świat w jednej chwili decyduje się potknąć i wypierdolić, zostawiając z poczuciem bezradności. Charlotte należy jednak do tych, co potrzebują odgradzać się grubym murem od skrajności, bo te potrafią ogarnąć ją całą i siać spustoszenie, zwłaszcza wtedy, gdy spotyka się ze sprzeciwem. Ten zaś wymalowany jest na twarzach wszystkich Williamsonów, którzy wcale nie udają, że się jej nie przyglądają, sprawdzając, czy aby na pewno dobrze się prowadzi. Lata doświadczenia nauczyły, jak pozować przed publicznością, jak ukryć to, co niewygodne, jak sprawiać pozory, że trzyma się rękę na pulsie, a jednocześnie nie przygotowuje w zanadrzu niczego przebiegłego. Tym razem postawić chce już na czystą rozrywkę. Odstawia kolejne puste kieliszki na tace i wymienia na nowe, słodkie bąbelki wyśmienitego szampana. Co do menu można z łatwością stwierdzić, że pani Laffite w tym roku się bardzo postarała. Z deserowni wychodzi z przetestowanymi już wszystkimi pozycjami, gotowa do podjęcia dyskusji o ich walorach smakowych. Ostatnim spojrzeniem sięga zawieszonego na ścianie zegara-wskazówki pokazują północ. Gimme, gimme, gimme a man after midnight Take me through the darkness to the break of the day Znana melodia odbija się echem gdzieś w umyśle, serce wybija przyspieszony rytm, rodzi się nagła potrzeba zaczerpnięcia świeżego powietrza. Kieruje się schodami ku wyjściu i w korytarzu napotyka znajomą sylwetkę. Metr osiemdziesiąt chodzącej doskonałości, od zawsze na wyciągnięcie ręki, a jednak niedostępny przez idiotyczne zasady. Jego głos wprowadza w drżenie, uśmiech powala na kolana — zawsze go za takiego miała, czy to wpływ pozwalającego z radością spojrzeć na świat bagiennego ziela? Jest bratem Francesci, przyjacielem Barbie — takich się zwykle kojarzy, a nie zaprzyjaźnia. Tyle że teraz istniejący między nimi dystans odsuwa się na bok, instynkt samozachowawczy robi sobie drzemkę, co zachęca do spontaniczności. Zeskakując z ostatniego stopnia, zastępuje mu drogę i wznosi wysoko zieleń tęczówek, by sięgnąć jego twarzy. Głębia czekoladowego spojrzenia wybija się na tle biało-złotej maski, wywołuje u Charlotte szerszy uśmiech. - Oh Valerio, właśnie ciebie mi trzeba! - rzuca zadowolona, że akurat na niego trafiła. - Jest pewna sprawa, niezwykle pilna, musisz pomóc damie w potrzebie - nachyla się, by ściszyć głos do teatralnego szeptu. - Nieźle się zjarałam i mam wielką ochotę pooglądać gwiazdy. Życzysz sobie, by mi towarzyszyć? - Pierwsza kwadra księżyca, połowa jasnego talerza wisi na bezchmurnym niebie, oświetlając przestrzenie na zewnątrz. W ogrodach panuje już całkiem przyjemna temperatura, zachęca do spędzenia czasu na świeżym powietrzu. - Mam przekąski na drogę - podsuwa kolejny cenny argument w postaci ułożonych na talerzyku tartaletek z kremem cytrynowym. Podsycany już od pierwszego magicznego drinka głód zmusza co rusz zahaczać o deserownię i ich potężną kolekcję smakołyków. Mini serniki, trufle, no i te wspaniałe jabłkowe rosettes (plan Boskie plażowe ciało w 30 dni poszedł się jebać). Przymilny uśmiech, trzepot rzęs — no nie daj się długo prosić! |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Valerio Paganini
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
Lód piecze, parzy, stuka o brzegi szkła i mówi: va bene, Valerio, jeszcze pięć łyczków. Jeszcze cztery. Jeszcze godzinka, trzy łyczki, dwie kreski. Jeszcze trochę — noc nadal młoda, a ty lubisz młode. Rozpalony papieros w ciemności to latarnia morska — przyciąga marynarzy, syreny, ćmy i niektóre odmiany destruktywnych dziewczynek. Dym w płucach gryzie; przyjemnie. To dziwne, ale ma ochotę na szampana — musi coś uczcić, jeszcze nie wie, co dokładnie. Pewnie coś ważnego; ktoś wziął ślub? Ktoś umarł? Ktoś się zaręcza? Ktoś się wypierdolił i głupi ryj rozwalił? W krysztale chlupocze coś złotego; albo to whisky, albo Paganini naszczał do szklanki — jedno nigdy nie wyklucza drugiego. Uniesiony do ust brzeg wyklucza scenariusz due — a więc whisky. Alkohol jest przyjemny, słodki, ciężki, piekący, uświadamia mu, że ma pusty żołądek, dwa gramy w krwi i dym w ustach. Zadowolenie wypływa na wierzch — włoska oliwa na rozwodnionej atmosferze nocy — i zamienia się w uśmiech. Wszystko w naturalny sposób, w swoim naturalnym tempie, rozpada się, rozkłada na kawałki. Wszystko jest tak, jak ma być. Ani brzydkie, ani ładne. Ani szybkie, ani powolne. Głośne, bo ktoś idzie korytarzem; rozmyte na krawędziach, bo od czterech godzin Paganini nie robi nic, poza chlaniem i gadaniem — typowy czwartek w nietypowym miejscu. Trio maska—sukienka—figura podsuwa imię na wybrzeże myśli. Paganini próbuje uchwycić za linę i przyciągnąć je bliżej siebie, ale taki z niego żeglarz, jak z Cavanagha abstynent — dopiero głos uderza w płat czołowy i podsuwa podpowiedź z kategorii certo. Certo; Charlotte. Witamy serdecznie w naszym programie. Jest w nim niecodziennym gościem; niespotykanym, chociaż idealnie wpisuje się w jego formułę. Siostra Perfetto. — Amore — powolne i w ramach ciao; na tym etapie nocy Valerio ma w sobie połowę tablicy Mendelejewa i same słodkie słówka. — Udana zabawa, no? Dla niego? Powiedzmy. Dla niej? Ewidentnie — rozchybotana na obcasikach, zauroczona alkoholem, nachylona w sposób, w który wprawia ciało w odruch. Dopalany papieros w ustach i pomocna, włoska dłoń — Paganini oplata ramieniem talię Charlotte, bo przecież taki jest troskliwy — jeszcze się bidulka przewróci i kto będzie ją chciał z pokrwawioną buzią? (Valerio, ale tylko przez chwilę). Kilkanaście centymetrów różnicy wzrostu zepsute przez szpilki; Paganini musi zapytać, czym ich karmili w Blossomfall, że każdy Williamson mógłby ubiegać się o miejsce w narodowej drużynie koszykówki. No, minus odcień skóry. — Va bene, Kopciuszku. Gdybyś spotkała tu wilka, nigdy nie wybaczyłbym sobie, że obgryzł cię do kości — beze mnie. Zaangażowanie w przedstawienie — Charlotte szepcze, Valerio kiwa głową z powagą, wszystko z boku wygląda na pantomimę popierdolenia — posuwa wysiłek o krok dalej. Chce spacerku? Dostanie cały zestaw. — Zostało ci coś poza tartelettes? — niebo gwieździste nad głowami, ogród przed twarzami, Adam i Ewa w drodze po jabłko poznania — Valerio cofa ramię i zostawia po dotyku tylko fantomowe wrażenie ciepła. Po kilku krokach znika korytarz — zaczyna się ogród i cały wachlarz możliwości. — Załóżmy się, Charlotte. O co? Ciemne spojrzenie pochłania blade światło; dwa ciemne tunele — na końcu nie czeka iskierka nadziei — wpatrzone w Charlotte z namysłem, rozmysłem i pomysłem. |
Wiek : 33
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : szef egzekucji dłużników familii
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
Oczywiście, że nie ma opcji, by jej odmówił. Gdzie by się spieszył i co ciekawszego miałby do roboty na sabacie, na którym każdy szuka urozmaicenia (tej mało pożądanej) sztywności? - Powiedzmy - odpowiada zdawkowo, zdając się czytać w jego myślach i podzielać czerpaną z przyjęcia radość. - Jednak z każdą chwilą może stać się lepsza. - Czy tak się stanie? Jaką rozrywkę możesz mi zapewnić, Valerio? Powstrzymuje parsknięcie śmiechem, jak i kręcenie głową z politowaniem. Nie ma szans, by miał ją za jedną z tych ułożonych dziewcząt, zwłaszcza że zbyt wiele czasu spędzał (dotąd) z Barnabym i z całą pewnością wie, z jakich kłopotów trzeba ją było niejednokrotnie wyciągać. A może jednak nie przyznawał się do niesfornej siostry, nie oświecił w sprawie tragicznych losów szanownej małżonki? Było - minęło, a dziewczęcy uśmiech nadal pozwala zgrywać niewinność. Męskie ramię nie jest czymś, czego się spodziewa, bynajmniej od razu. Jak na zawołanie chwieje się na wysokim obcasie, by prędko odnaleźć rezon. Jego ciepło momentalnie sprawia, że wzdłuż pleców przebiega przyjemny dreszcz - temu zaś dziwić się nie może, skoro od dawna już wzdychała do niego z daleka, zazdroszcząc widywanym w jego towarzystwie pannom. - Bez obaw, wilki trzymają się ode mnie z daleka. - To tylko połowiczna duma, bo w istocie nudne bywa ciągłe poszukiwanie kłopotów, bezczelnie wpychając się w czyjeś sprawy, jakby choć raz nie mogły same do niej przyjść. - Ale mogę zgrywać bezbronną niewiastę, jeśli masz potrzebę stania się bohaterem. - Czy często ma okazję się w takiego wcielać? To także poddaje w wątpliwość, chyba że Paganini zwykł sam inicjować kłopotliwe sytuacje, by wykazać się pozorną bielą charakteru. - Mam tylko kilka blantów, ale po rozmiarze twoich źrenic spodziewam się, że nie bardzo cię to usatysfakcjonuje. - Smutne spojrzenie i usta ułożone w podkówkę; niepocieszona mina ma być przepraszająca, ale nie ma w niej ani grama szczerości. Nigdy nie bawiła się w pudrowanie noska białymi kreskami, a te drobne efekty uboczne mocniejszych zabaw obserwowała tylko u imprezowych kolegów. Czy kiedykolwiek się to zmieni? Tego nie wyklucza, ale trudno o odpowiednie okoliczności. Zakosztowane w towarzystwie Valentiny kolorowe cukierki poskutkowały równie słodkimi pocałunkami, których smaku przez dłuższy czas nie umiała zapomnieć. Po dzisiejszej rozmowie z przyjaciółką (czy nadal nią jest?) nie sądzi, by kiedykolwiek doszło do powtórki. Z ulgą przyjmuje powiew świeżego powietrza, ze smutkiem zaś uciekające z talii ramię. Wszystko, co dobre, wreszcie się kończy. Brukowana ścieżka jest miłą odmianą od żwiru w labiryncie, gdzie łatwo zarówno o potknięcie, jak i przeklinanie zbłąkanych kamyczków, ładujących się do butów. Zieleń tęczówek sięga rozgwieżdżonego nieba, na kobiecej twarzy na powrót wykwita zadowolenie, bo choć zaznajomienie się z nazwami konstelacji nie leżało nigdy w kręgu jej zainteresowań, tak nie przeszkadza to w zachwycie nad głębią czerni. Rzucona propozycja wywołuje ściągnięcie brwi i momentalnie poszukiwanie ukrytego dna. Wiara w czystość jego intencji jest marzeniem ściętej głowy, a mimo to odrywa spojrzenie od gwiazd i osadza je w swoim towarzyszu. - Nie będę skakać do wody, ani sprawdzać, ile ciastek zmieści mi się w ustach. - Ani żadne inne słodycze, bo znając usposobienie Valerio, z pewnością prędko znalazłby zamiennik. - Ale masz moją ciekawość, w czym chcesz się dzisiaj sprawdzić? Jak daleko sięga twoja kreatywność? |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Valerio Paganini
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
Buono, migliore, il migliore; dobrze, lepiej, najlepiej — słowa to tylko dźwięki, trochę sylab, parę drgnięć strun głosowych, wydech, wdech, są i mijają. Słowa to tylko przechwałki — a Charlotte Williamson od bardzo, bardzo dawna lubi się chwalić demonami, zdobyczami i demonicznymi zdobyczami. Mówi, że nie przepada za uwagą, ale lubi być w jej centrum; twierdzi, że nienawidzi wartości własnej famiglia, ale połowa tego, czym jest, to esencja Williamsonów. Nieprzewidywalność, si; przekonanie o wyższości, certo; dążenie do celu? To się dopiero okaże. Ogrody nie są celem, tylko scenerią — są przestrzenią dla cichych słów i stłumionych kroków, dodatkiem do parnych oczekiwań nocy i długo wyczekiwanym momentem samotności w forcie, gdzie ściany mają uszy, obrazy wzrok i żadna ściana ust z nieświętą dziurą na wysokości bioder; triste. Zamiast między grządkami, mogliby spotkać się tam. Woń perfum w nosie zakręca, znęca, zawirowuje; silne ramię przywraca pion signorinie Williamson, chociaż Paganini znów przypomina sobie, że Charlotte nie ma piętnastu lat — upływ czasu można odmierzyć linią bioder i wypełnieniem biustonosza. Kiedy próbowała przetestować na nim nastoletnie wdzięki, nie miała w nim nic; od tamtego dnia zmieniło się wszystko. Ona, on, świat, cycki, przyjaźni i lojalności. Wilki trzymają się ode mnie z daleka wypycha z płuc śmiech; krótki, urywany, postrzępiony na dźwiękach, które mogłyby być ha, gdyby Paganini w życiu zrobił cokolwiek przewidywalnego. — Certo, przecież właśnie natknęłaś się na baranka — znak zodiaku? Si. — Dla bezbronnych niewiast mam inne plany — zgrywanie bohatera zostawiamy twojemu najstarszemu bratu, no? Czyrak wściekłości pulsuje — od kilku dni samo wspomnienie Williamsona starszego wprawia Valerio w stan katatonii; zaczyna brakować mu epitetów w trzech językach. Zaczyna brakować mu planów na rytuały. Zaczyna brakować mu cierpliwości na zemstę, aż tu — proszę. Narzędzie w jego rękach na wysokich obcasikach i nafuranych oczkach. — Un gioco da ragazzi — dłoń wprawiona w ruch, gest wyrażający pogardę dla blantów i idei zaśmiecania organizmem czymś, co spalali za boiskami piętnaście lat temu. Duże dzieci nie bawią się w zielarzy; duże dzieci lubią, kiedy używka jest biała, proszkowana i wprawia w euforię, aż życie — zwykle nierealne, nie dla Valerio — staje się po prostu pyłkiem. Jedno kichnięcie i go nie ma. Zadarta w górę głowa Charlotte uwydatnia profil i wszystko, co wydarza się chwilę później, jest nieuniknione. Wzrok sam opada na odsłoniętą szyję i ślizga się po skórze bielszej od wszystkiego, co reprezentuje sobą właścicielka; poślizg trwa i wpada prosto między wzgórza ściśniętych w jasnym materiale sukni piersi. Koniuszek języka zahacza o kącik ust; wyobrażenie jej smaku — póki co — jest tylko fatamorganą. — Możemy sprawdzić, czy zmieścisz w ustach coś innego, amore — uśmiech na ustach, skupienie w oczach i kolejny krok w głąb ogrodu — gdzieś tu była altana, w której cztery lata temu opowiadał młodej O'Ridley, dlaczego włoski cazzo ma właściwości lecznicze i dobrze wpływa na gardło. Po wszystkim nadal miała chrypę, ale za to jemu do łódki wracało się lżej. — Załóżmy się — o co? O wszystko. Mogą wszystko, chcą wszystkiego, będą wszystkim, więc — o wszystko. — Jeśli zgadnę kolor twojej bielizny, zaklniesz dla mnie demona. Niedobry Valerio, zły Valerio; Valerio, nie zmieniaj się nigdy. — Jeśli ty zgadniesz imię kobiety, której jako ostatniej wsunąłem dłoń między uda— Ten zakład nie ma przegranych; nie ma też zasad — jest dokładnie taki, jak twórca. — Farò ogni cosa per te. Jak twój włoski, signorina Charlotte? |
Wiek : 33
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : szef egzekucji dłużników familii
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
Wygłodniały wzrok umyka jej spojrzeniu, gdy rozgląda się za wysoko uniesionymi gwiazdami. Wcale nie żartowała, proponując wspólne oglądanie nieba, głos Valerio jest tu przyjemnym dodatkiem. - Uroczy - kiwa głową, umacniając się w przekonaniu, że to określenie idealnie pasuje do Paganiniego. Może i pozuje na pewnego siebie macho, ale gdzieś tam w głębi kryje się coś miękkiego, zapewne mało zadbanego. Nie, nie, Charlotte, filozoficzne rozważania lepiej odłożyć na inny czas. - Wobec tego może jednak poddam się eksperymentowi. - Przechyla głowę z zaciekawieniem, posyłając mu z ukosa rozbawione spojrzenie. Błagam, tylko nie bądź oczywisty, jest tylko czczym życzeniem, bo słynący z bezpośredniości i celnego języka Paganini nie miałby oporów przed wyraźnym zobrazowaniem swoich wyobrażeń. - Oh błagam, naprawdę tak bardzo wolisz unikać kładzenia na szali przysług, że uciekać się będziesz do hazardu? - prycha, kręcąc głową z politowaniem. Boys will be boys. Zaklinanie demonów jest tym, co czyni z wielką przyjemnością. Sięganie bezpośrednio do istot piekielnych, rozrywanie ich na kawałki i zmuszanie do posłuszeństwa nie tylko nie stanowi problemu, ale i podsyca niegasnący głód. Magicznymi przedmiotami chętnie się dzieli, zarówno z przyjaciółmi, jak i tymi, którzy mogą coś ciekawego zaoferować. Oczywiście, że nie ma pojęcia, co też Valerio po włosku szczebiocze, jakież to słodkie słówka, bądź piekielne przekleństwa oferuje. Sama porusza się wyłącznie wśród wulgaryzmów, bo to te najchętniej tłumaczy(ła) jej Valentina. Nie, do przyjaciółki powracać teraz myślami nie zamierza, zresztą kto wie, czy tą przyjaciółką nadal pozostanie. Po przygodach w toalecie widziała ją jeszcze kilka razy na korytarzach fortu, lecz nie zamierza jej zaczepiać. Nie, póki nie pomówi wcześniej z Benem. Zresztą to jej należą się przeprosiny za te wszystkie oszustwa. Niedoczekanie! - Nie wiem, czy poprzeczka stoi wysoko, czy też nisko. Znając ciebie, to nieistotne, jakie imię rzucę, bo istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że obróciłeś połowę kobiet na tej imprezie, pytanie tylko w jakiej kolejności - zastanawia się na głos, ani na moment nie czując się zrażoną, czy onieśmieloną tematem. Czy przed godziną nie prowadziła podobnej konwersacji z Veritym młodszym? Łydki nadal mrowią fantomem przyjemnego dotyku, którym niespiesznie ją częstował. - Zawsze mogę zwlekać chwilę z odpowiedzią. Wystarczy, że najpierw sprawdzisz, jak blisko jesteś ze swoim strzałem. - W tej grze nie ma przegranych. Odstawiany talerzyk chrzęści na kamiennym murku. Ciastka zsuwają się nieco niebezpiecznie, ryzykując utonięcie w czerni głębokiej wody. Charlotte będzie niepocieszona, spacer do deserowni potrwa dłuższą chwilę, a na miejscu spotka się znów z tymi starymi torbami, co to uśmiechają się przymilnie, ale z całą pewnością knują za jej plecami. Oczywiście, że potrzebują czegoś ciekawego od swojego marnego życia, lecz Williamson jeszcze nie wie, że zamierzają one odgrzewać nudnego już kotleta powtarzanego w Zwierciadle. Zasiada na kamiennej ławce i zakłada jedną nogę na drugą, wolno podciągając brzeg sukni tak, by sugestywnie odsłonić kolano. - Który demon tak bardzo cię interesuje? Czy to zapewniający bogactwo Mammon? Może Amon, znający tajemnice przyszłości i przeszłości? Nadmienię tylko, że Buer, mimo niezwykłych właściwości leczniczych, nie łata złamanych serc - cmoka z udawanym żalem. Czy ktoś taki, jak on, mógłby przeżyć miłosny zawód? Jak grubym murem się obwarował, nie chcąc ryzykować zranienia? Nie, Williamson zdecydowanie nie ma w sobie powołania zbawicielki, by usilnie dążyć do zmiany drugiego człowieka i jego swoistej naprawy. Taką rozrywkę zostawia niespełnionym pannom zaczytanym w romansidłach. |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Valerio Paganini
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
Ilość alkoholu we krwi — w sam raz; ilość lat w metryczce — trochę za dużo, ale przecież non importa. To nieważne, to bezcelowe, to bez sensu, to siostra przyjaciela (amico? Który amico? Nie ma przyjaciela, jest tylko pies, kłamca i zdrajca, kolejność przypadkowa) — ragazza, którą pamięta z Blossomfall. Miała czternaście lat i zbyt cienką na zimowe warunki bluzkę; miała czternaście lat i opierała się o ścianę przy pokoju gościnnym, gdzie Valerio bunkrował się przez dwie noce, bo życie mnie wkurwia, Barnaby, no? Miała czternaście lat i myślał, że gdyby była starsza o dwa, tamtej nocy nie spałby sam. — Ehi, mi piace divertirmi — zabawa to rozrywka, rozrywka to powód, dla którego nadal traci czas w ogrodach, zamiast pytać młodej panny Kepler, czy widziała kiedyś gwiazdy pod powiekami. Hazard urozmaica noc — Valerio musi dbać o zabawę sam albo utopić się z nudów w pobliskim oczku wodnym, koniecznie dupą do nieba, niech go całują w asino i cieszą się, że wreszcie wyzionął ducha. Nie do końca wiadomo, czy na zawsze, czy na chwilę; z rozszczepieńcami możliwe wszystko. Okruch ciastka w kąciku ust Charlotte czeka na strącenie w otchłanie piekielne — tam, skąd ściąga swoich demonicznych amici — albo zlizanie. Valerio ma preferowany scenariusz, ale nie spieszy się z drugim aktem; noc nad głowa ma tę rześką młodość świeżo zatrudnionej w burdelu kurwy. Warto rozbierać ją powoli i cieszyć się każdym momentem. — Nie numeruję numerków, mia cara. To byłoby faszystowskie — w Europie podobno od czterdziestu lat zakazane, ale czego spodziewać się po kontynencie, na którym mieszkają — hatfu — Francuzi? Maman i Genny to chlubne wyjątki; długie nogi i piersi rekompensują nawet pochodzenie. Tej nocy naprawiają szkopuł pokrewieństwa z człowiekiem, którego Valerio chciałby zaciągnąć do tej altanki na osobności — chodź, Barnaby, pokażę ci sztuczkę—magiczkę. Si, si, z odpychania; chodź, chodź, tylko nie krzycz, bo się jeszcze podniecę. Talerzyk z ciastkami stuka o murek; Paganini myśli, że to bestialskie — mur wygląda na stabilny, zasługuje na inny typ stukania. — Allora— Kamienna ławka nie jest najwygodniejszym elementem wyposażenia w Schoals Keep, ale żadne z nich nie zwraca uwagi na niegodne pośladków twardości; Valerio skupia się na potencjalne powstania innej — wystarczy, że wzrok zatrzyma się na odsłoniętym kolanie na kilka sekund za długo. — Powinnaś znaleźć zajęcie dla rąk, kiedy będę szukał odpowiedzi — zaproszenie do sprawdzania bieliźnianych teorii otwarte, uda nadal zamknięte; nie szkodzi. Dla dłoni, która nakrywa sycylijskim ciepłem odsłonięty skrawek skóry, nie ma zamków, których nie da się otworzyć — droga do celu prowadzi przez wsunięte pod materiał jasnej sukienki palce i brak pośpiechu. Niech czuje wszystko; każde wibrowanie wypowiadanych sylab i każdy centymetr kwadratowy, na którym palce odciskają trwały ślad. Tego się nie zapomina; takie noce kształtują charakter i oczekiwania. — To oczywistości, amore. Valerio nie lubi rzeczy oczywistych — dowodem w sprawie niech będzie nieoczywiste przesunięcie dłoni z kolana na udo; bandytą niech staną się palce, które z wierzchu suną po skórze w bok — dochodzenie dopiero się zaczyna. — Crocell. Mam ostatnio mały problem ze szczurami w Palazzo, a coś mi mówi, że ten demon— Tu go trzymasz, bella? — Przyda się przy wysadzaniu im główek. |
Wiek : 33
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : szef egzekucji dłużników familii
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
Kolejne włoskie hasła, z których członów próbuje coś wyłapać, a to, co wychwytuje, zwiastuje zabawę. Na tą Charlotte może się zgodzić. - Ja je lubię numerować. Porównywać, ułożyć ranking, wyciągnąć wniosek, co jest warte ponownego spróbowania, dokąd już nie wracać. - Bez tego łatwo o pomyłkę, a po co tak marnować czas? Nie musi długo czekać, by Paganini podłapał sugestię. Radzi sobie z tym zdecydowanie lepiej, niż jego kuzyn. Ciepło muśniętej słońcem dłoni rozlewa się po ciele już przy pierwszym dotyku. Zastanawiała się kiedyś, czy do tego momentu kiedykolwiek dojdzie. Nadzieja na romantyczność gestu została już dawno pogrzebana, a teraz? Pada mia cara, pada i amore. Te pozwalają zanurzyć się w niepowtarzalnym czarze Valerio. Roztacza go bezwiednie, czy to zwykła sztuczka, by dojść do celu? Dotyk nasuwa też zwątpienie, jak silna jest przyjaźń między nim a Barnabym? Co stało się z żelaznym bro code, ograniczaniem do przelotnych spojrzeń i pobieżnych uprzejmości w towarzystwie? Benjamin się poddał, ale nie bardzo miał inne wyjście. Williamson zdarza się czasem nudzić, a w takich momentach najlepiej sięgnąć po to, co niedostępne. Ram Izad to prosty wybór, przekalkulowany na zimno, podyktowany kaprysem. Jak rzutuje to na ich współpracę? Tu zaś mamy telenowelę opatrzoną etykietą ”Nie wychylać się” (którą i tak wkrótce złamie), główni bohaterowie, to Verity i Hudson, a fabuła opiera się na kłamstwie. Kim w tym układzie będzie Valerio? Czy wykorzysta okazję, by stać się postacią pierwszoplanową? Kobieca dłoń w istocie znajduje sobie zajęcie. Sunie niespiesznie palcem po tej osadzonej na swoim udzie, przez łokieć do ramienia, by wreszcie wpleść się we włosy. - Crocell - powtarza za nim z uśmiechem, zmiękczając głoski. Demon ten ma się wkrótce stać jednym z popularniejszych, pożądanym przez wielu, także tego, który jako nieliczny potrafi leczyć serce Charlotte, u Valerio tworzący głęboką, ziejącą nienawiścią dziurę. - To nie jest łatwa magia. Wymaga odpowiednich warunków, gromadzenia mocy, wielkiego skupienia, oczyszczania myśli. Sądzisz, że ze względu na zakład zaryzykuję swoje życie? - cmoka z niezadowoleniem, zastanawiając się na głos, czy gra jest warta świeczki. Teatralny dramatyzm; babcia Overtone byłaby zadowolona. Decyzja jest łatwa do podjęcia. Nad marmurową misą pochyliłaby się nawet dla własnej przyjemności. Czy napędza ją chęć ciągłego poszerzania swoich umiejętności? To pogoń za przeszywającym ciało dreszczem, za ogarniającą ją magią, poczuciem kontroli nad wyrwaną z najgłębszych warstw Piekieł istotą. Spętanie i dostosowanie wedle własnej zachcianki potrafi nasycić, ale tylko na krótki czas, bo głód rośnie na miarę kolejnych dostrzeganych na horyzoncie granic, które tylko czekają, by je przekroczyć. - Dam ci to, czego chcesz, ale pod jednym warunkiem. - Słodycz uśmiechu w wykonaniu Charlotte świadczyć może o jednym — o interesowności. Niespieszny ruch zmusza do zapytania, czy tak właśnie chce spędzić wieczór? Sabat oferuje wiele atrakcji, Beatrice się postarała — aż wstyd nie skorzystać. Rozchylone uda zapraszają do ciągu dalszego, by sprawdzić, jak daleko chciałby się posunąć. Nachyla się, pozwalając na prędkie zerknięcie w dekolt. Dłoń, która przed momentem błądziła w ciemnych włosach, teraz zaczyna zaciskać się na karku. Nie chce słodko szeptać mu do ucha; spogląda w czekoladowe oczy, jakby chciała wedrzeć się w głąb do jego duszy. - Na kolana. - Jak sobie radzisz z wykonywaniem poleceń? |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Valerio Paganini
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
Niech będzie miło. Na kilka lekkich, przezroczystych, podartych na kawałeczki momentów. Chwil—paragonów. Sekund—urywków. Wdechów—uśmiechów. Niech będzie miło, dopóki niebo gwiaździste nad nimi, alkohol w nich, a obowiązki daleko w tyle. — Seks to nie ranking dokonań, bella. To sztuka. W Blossomfall mogą nie wiedzieć; tam wszystko to musztra, rżnięcie pewnie też. Eins, zwei, Polizei, drei, vier — Arthur Williamson z bagnetem na sztorc idzie robić dziecko numer cztery, a po Charlotte się poddaje. Może wie, że niczego lepszego nie spłodzi? — Ars amandi w świecie, gdzie docenia się dokonania, nie dochodzenia. We włoskim morzu win dochodzenia mają dwie definicje; są te policyjne, grzecznie gubione w transporcie, zacierane bez śladu, wykreślane za przysługi i mielone na confetti pod ciężarem gróźb. Są te dosłowne, kiedy dłoń sunie w górę uda, a palce liczą, ile lat miała Charlotte, gdy na urodzinach brata dumnie paradowała w stroju kąpielowym — uroki czwartego lipca; grill, fajerwerki, basen i zimne piwo — pozwalając Valerio odkryć, że bikini leżało lepiej niż przed rokiem. Szesnaście? Non importa. Minęło parę lat i zmienił się ten świat; przyjaźń, która miała być na zawsze — siempre, siempre, Barnaby, pamiętasz? — zdechła w agonii na dywanie gabinetu Bena. Nie ma już lojalności, kodeksów ani szacunku; jest tylko zemsta. W jak wendeta; w jak Williamson. — No, mia cara — palce we włosach łaskoczą, a mogłyby boleć; to nic, niedociągnięcia i niepociągnięcia łatwo naprawić. — Zaryzykujesz swoje życie, bo nie oprzesz się pokusie. Valerio o pokusach wie wszystko; jedną ma w zasięgu ręki. — Próba własnych sił sprawia ci prawie taką samą przyjemność, co testowanie granic, no? Nieskomplikowana natura ludzkich popędów — gdzie postawiono czerwony znak stop? Dokąd dotrze dłoń i dlaczego motyw przewodni balu to dżungla Cripple Rock zamiast au naturel włoskich plaż? Ile palców Charlotte Williamson w sobie zmieści, kiedy skończą? (Molto). Ręka na udzie docenia współpracę; rozsunięte nogi to zachęta, której Paganini nie potrzebuje. Palce i suknia duetem niestworzonym — mięty w dłoni materiał wyznacza granicę przyzwoitości, chociaż ich świat zepsuciem stoi; Charlotte rozsuwa nogi, a potem— Na kolana. Uśmiech zawsze zaczyna się od ust i nigdy nie dociera do oczu. — Bellissima, zapomniałaś o drobnym szczególe. Nie cofa dłoni, nie pada na kolana, nie rusza się, nie oddycha, nie istnieje — Valerio Paganini to koncept, nie człowiek. To zlepek idei, to ukręcona z koszmarów marionetka i może właśnie to zmyliło Charlotte — myślała, że wystarczy doczepić mu nowe sznurki, żeby zaczął skakać, jak cipa każe. — Zaklinaczy w tym hrabstwie jest wielu, ale— Problem w tym — właściwie to nie problem; to fakt najprawdziwszy — że dawno temu powyrywał pętelki; zerwany z liny latawiec leci na zderzenie czołowe. — Valerio Paganini tylko jeden. Patrzy na nią rozbawiony w ten wkurwiający sposób — jak bejsbolista, który właśnie się zorientował, że między nim i ostatnią bazą jest ostatni ślizg. — A na to— Dłoń między udami zatacza niespieszny, leniwy, obiecujący krąg; co w Kręgu to nie zginie, no? — Musisz zasłużyć. Demon to dobry początek. |
Wiek : 33
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : szef egzekucji dłużników familii
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
Seks jest sztuką, może ją uprawiać każdy. Nie zawsze można ją zrozumieć, nie zawsze się podoba, więc ludzie i tak wybierają to, co dobrze już znają, nie bawiąc się w żadne szaleństwa. Odkrywanie jest przygodą samą w sobie i w tym jednym mogłaby się z Włochem zgodzić, ale nie od razu przytakuje, bo niechęć do przyznawania racji mężczyznom jest czasem silniejsza od dążenia do prawdy. - Jest jedna rzecz, która łączy seks, sztukę i poglądy polityczne - kiwa głową z udawanym zastanowieniem. - Nie każdy lubi, kiedy wciska się je do gardła. - Zwłaszcza te ostatnie, zwłaszcza wpychane przez rodzinę. Mów mi tak dalej, chciałaby się rozpłynąć w tych górnolotnych pierdołach, wziąć to, co przenikało gdzieś wciąż wśród młodzieńczych pragnień, zwłaszcza gdy są na wyciągnięcie ręki, tyle że… Ileż to razy słyszała, że na coś trzeba zasłużyć? Że należy walczyć i starać się, ile sił, po czym żadne z osiągnięć nie było uznawane? Kto, poza nią samą, poklepie po ramieniu z komplementem na ustach? Kto pochwali i zachęci do dalszego działania? Czyj autorytet wysunie się ponad własną niezachwianą opinię? - Zasłużyć? - powtarza za nim, nie mogąc już dłużej powstrzymywać szczerze rozbawionego uśmiechu. Gdyby nie była zjarana, w ruch poszłyby już pierwsze inkantacje, a impulsywna złość podyktowała dalszy scenariusz, w którym jedno z nich ląduje w lodowatej wodzie - jak ci idzie z pływaniem, Paganini? Zamiast tego z zaciekawieniem sunie wzrokiem po przystojnej twarzy, jakby chcąc wychwycić każdy drobny szczegół. Wiedziała, że będą z nim przeboje, doskonale jest na nie wreszcie natrafić. - Masz rację, lubię kolekcjonować trofea. - I wcale nie chodzi tutaj o mężczyzn, bo tych Charlotte miała w swoim życiu mniej, niż Valerio w ubiegły wtorek. Pogoń jest za czymś innym, bardziej wartościowym, niż cyferki w tabelkach i naprędce wydarty na kamiennej ławce orgazm. - Ale po co mi Valerio Paganini, skoro połowie miasta rozdałeś kserowany dyplom? - Nieposiadanie własnego jest powodem do dąsów, ale nie składania skargi, czy ślepej pogoni. Paganini należy do edycji limitowanej, ale ta zdążyła stracić na wartości, od kiedy wielka przyjaźń z Francescą zakończyła się gwałtownie, przekreślając chęć posiadania z Włochami ciepłych relacji. Valentina miała być wyjątkiem, ostoją spokoju, latarnią morską, przy której zawsze można znaleźć bezpieczne ukojenie, tylko jak cokolwiek stawiać teraz na tę kartę, kiedy okazuje się, że kłamstwo do cna przenika płynącą w ich żyłach passatę? - Nie lubisz oczywistości, ale za dzieło wirtuoza nie umiesz się wypłacić. Pozostaje ci poszukać Crocella w Searsie. - Uścisk dłoni na męskim karku traci na sile, jakby nastąpiła rezygnacja z powziętego planu. Nikt nie lubi, gdy porównuje się go z szarą masą, należą do tego grona oboje, bo kręgowe przeświadczenie o własnej wyższości wpajane jest wraz z postawieniem pierwszego kroku. - Poza tym widzę, że wygrywam. Twoja ręka jest już między moimi udami, a ty nadal nie odgadłeś koloru. Z dołu miałbyś lepszy widok. - Słodycz uśmiechu, bo czy jest coś gorszego od pyskatego dziewczęcia, które za nic ma sobie męskie oczekiwania? Charlotte zna zasady, ale czy nie jest ciekawiej odstawić je na bok, z niewinnością w spojrzeniu grając nieświadomość? |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Valerio Paganini
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
— Signorina Williamson — słowa zamienione w śmiech, śmiech w prawdę; przez kilka sekund każde ha w wykonaniu Valerio to najprawdziwsza prawda w Schoals Keep: gnieździe kłamstw i udawania. — Nie obchodzi mnie, czy innym się podoba. Ważne, co lubię ja. Wciskać do gardła nie mogłoby zabronić mu nawet — zwłaszcza — prawo. Lubi, kiedy się krztuszą; lubi, kiedy próbują się wyrwać. Lubi, kiedy po wszystkim lgną do niego, bo tylko on — tylko ty, mówią przez zdarte gardło i Valerio w nagrodę zaciska dłonie na miękkich udach — wiedział, że nie powinien przestawać nawet, kiedy ciało mówiło no. Ważne są oczy, mia cara; one zawsze powiedzą si. Charlotte zaczyna ten opór — zaciska gardło, wargi i próbuje nawet uda, ale Paganini dotarł za daleko; zamienia dłoń w argument łagodzący. Zmięty materiał sukni unosi się w górę — mógłby zarzucać go na głowę i znikać pod spodem, gdyby dwie odmiany dumy właśnie nie walczyły o dominację. Charlotte ma za sobą wieki anglosaskiego przekonania o wyższości; Valerio tyle samo lat włoskiej świadomości, że bez rzymskich wypływów Europa byłaby lepiankami z błota i kozich gówien. Altana na moście zyskuje nową funkcję — tej nocy to ziemia niczyja w pertraktacjach. — Właśnie dlatego powinnaś dostać kopię, amore — uwięziony w uścisku kark nie zamierza się odsuwać — głowa nachyla się do przodu, razem z nią usta, razem z ustami sycylijskie ciepło, które może nadtopić nawet skutą lodem królową. — To forma atestu. Andiamo, Valerio; palce na karku poluźniają uścisk, Paganini przeinacza prawdę i gniew interpretuje na swój obraz i podobieństwo. Charlotte nie może być zła — nie da się być złym, kiedy Valerio przysuwa usta do odsłoniętej linii szyi; dotyk to prawie—pocałunek, niemal—pieszczota. To ciepło warg, które nie wpijają się w skórę, chociaż coś — bliskość, młodość, zapach, upór — szepcze mu do ucha, żeby wyrwał z niej kawałek ciała i połknął bez gryzienia, bo będzie najlepszym posiłkiem tego roku. — Zadowolę się przedsmakiem, mia cara — w tym starciu nie ma zwycięzców; on może odszukać innego zaklinacza, ona może nie mieć ochoty na włoski deser, oni oboje — belissimo zepsuci — zawsze będą mieć to spotkanie. Niewinność w oczach nabiera wielu; Paganini rozwiązuje zagadkę między wydechem, a zatarciem odległości. — Nie nazwałbym tego przegraną. Czego, Valerio? Tego. Tego, tutaj, teraz — fantomowego dotyku, który zmienia w dotyk właściwy, kiedy koniuszek języka wreszcie zahacza o skórę. Muśnięcie trwa dwie sekundy i wystarcza, żeby poznać smak ciała, temperaturę wrzenia, gorycz konsekwencji; wilgotny ślad na szyi lśni w świetle gwiazd, a myśli układają go w brzydki napis. V jak vendetta. V jak Valerio. — Zastanów się nad wyzwaniem, Charlotte, bene? Znasz adres, gdybyś uznała, że to— Dłoń pomiędzy udami cofa się bez pożegnania; było gorąco, było parno, mogło być wilgotno i smacznie, ale Paganini zna sekrety kulinariów. Dobry posiłek wymaga przygotowania. — Warto kontynuować w kuchni. Jestem purystą, kiedy chodzi o jedzenie — miękko pod sukienką, twardo w spodniach; po powrocie do Little Poppy zadzwoni po jedną z właścicielek skserowanego dyplomu — Lisbeth była podobna do Charlotte, więc przynajmniej jeden wybór podjął się sam. — Na stole smakuje najbardziej. Zemstę — i siostry byłych przyjaciół — najlepiej serwować na zimno. oboje z tematu |
Wiek : 33
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : szef egzekucji dłużników familii