Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Ogród
Wśród starannie utrzymanych klombów królują delikatne odcienie róż, bzu i lawendy. Drzewa owocowe rzucają cienie na malownicze alejki, a skwerek zdobią tradycyjne ławki. Pośród zieleni unosi się łagodny szmer rozmów dzieci, które bawią się w cieniu rozłożystych klonów. Miejsce lubiane przez uczniów, gdy mogą spędzać tutaj dłuższe przerwy pomiędzy zajęciami. W cieplejsze dni przeprowadzane są tutaj zajęcia z magii natury.

Obowiązkowy rzut K3:
K1 – Przechodząc przez ogród, dostrzegasz dziwną anomalię. Kora najbliższego małego drzewka formuje się dziwacznie w ludzką twarz. Co więcej, kiedy wypowiadasz zdanie, drzewo zaczyna Ci odpowiadać.
K2 – Musiałeś źle postawić kroki, albo wejść co najmniej w mrowisko, bo właśnie po Twoim ciele zaczynają pełzać robaki, które wchodzą pod Twoje nogawki i pełzają Ci po nogach.
K3 – Nic się nie dzieje.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Arlo Havillard
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 4
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1729-arlo-havillard#23861
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1739-arlo-havillard#24099
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1734-arlo-havillard#24078
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1732-poczta-arlo-havillarda#24075
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f236-waterbury-place-5-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1733-rachunek-bankowy-arlo-havillard#24076
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 4
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1729-arlo-havillard#23861
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1739-arlo-havillard#24099
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1734-arlo-havillard#24078
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1732-poczta-arlo-havillarda#24075
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f236-waterbury-place-5-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1733-rachunek-bankowy-arlo-havillard#24076
2 czerwca 1985

->
Jego towarzysz, widocznie zmęczony trudem dzisiejszego dnia, wywinął sie od odpowiedzialności, a więc Havillard pozostał sam, z decyzją do padnięcia, w towarzystwie zlęknionego dziecka. Nie wiedział, jak obchodzi się z dziećmi. Równie metodycznie i delikatnie, co ze szczeniakami?
Nie, Milo nie był az tak bardzo wymagający. Jeden niewłaściwy ruch i mała się rozpłacze. Już wcześniej łzy nakreśliły wilgotną ścieżkę na jej policzku.
Ostatecznie go wybór padł na Kazamatę. Była bliżej. Doświadczenie podpowiadało mu, ze nikt nie czekał doby, by zgłosić zagniecie. Dlatego podejrzewał, ze jej rodzice nie siedzieli z założonymi rękami i już powiadomili organy kościelnej władzy, wyczekując jakiekolwiek wieści o losie ich córki.
Ale jak przekazać małej, ze zmienił się plan?
- Lily - przykucnął do małej, wspinając się na Monut Everest swojej empatii, choć nigdy nie był jej pozbawiony. – Wiem, ze obiecałem cię zabrać do mamy, ale - zacisnął mocniej palce na kartce papieru – Belfegor bardzo się o ciebie martwi. I wolałbym pójść tam, gdzie ktos upoważniony udzieli wam pomoc.
Dziewczyna spojrzał na misia. Przycisnęła go do piersi.
- Pewnie nie raz bywałaś z rodzicami w Kościele, prawda? - uśmiechnął się łagodnie; ile miała lat?
Przytaknęła.
Kościół każdemu powinien kojarzyć się z poczuciem bezpieczeństwa. Przynajmniej Arlo, będąc w jej wieku, właśnie tak postrzegł miejsce, gdzie czuł namacalną obecność Piekielnej Trójcy. Wydawało mu się, ze cokolwiek się stanie, świątynia zawsze będzie stała i czekała, aż przejdzie przez jej próg i jej w gmachu, w modlitwie znajdzie ukojenia. Teraz nie był tak naiwny, jak kiedyś, gdy pod wpływem słów babki, towarzyszył jej na mszach. Teraz, choć fundament jego wiary nie był zachwiany, nie był gorliwym wiernym.  Zazwyczaj tylko konsekracja i sabaty popychały go w objęcia kontemplacji.
- Jestem pewny, ze teraz twoi rodzice modlą się o twój powrót i właśnie tam ich znajdziemy.
- Mamusia często się modli - przytaknęła, a Arlo poczuł mimowolnie ulgę.
Dwie ulice dalej miejsce kultu przecięło linie horyzontu.
- Już go widać! - ucieszyła się Lily.
Podeszli do budynku od strony parafii - tam, gdzie siedzibę miała szkółka kościelna.
- O tej porze Aradia smacznie śpij, więc drzwi Kościoła są zamknięte i trzeba wejść od tej strony - głos Havillarda znowu przeciął ciszę. Bez chwili zwłoki zapukał do drzwi.  
Mógł liczyć, ze ktoś je w ogóle otworzy? O tej porze ktoś pełnił dyżur w tym miejscu?
Drzwi się otworzyły, choć nikt za nimi nie stał. Uznał to za zaproszenie i wszedł do środka. Dawno tu nie był. Korytarz szkółki przywitał ich ciszą. Dziewczynka mocniej zacisnęła place na jego dłoni.
Czego mógł się spodziewać po takim przywitaniu?
Arlo Havillard
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : saint fall
Zawód : detektyw policyjny, zaklinacz
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
Czerwiec miał to do siebie, że coraz mniej uczniów zasiadało za ławkami i każdy już wypatrywał przerwy wakacyjnej. Sally Ledger miała jednak taki zwyczaj, że żeby zaoszczędzić sobie czasu w poniedziałek i nie zrywać się z samiutkiego rana, przychodziła do szkółki niedzielnymi wieczorami. Sprawdzała jeszcze wszystkie sale lekcyjne, wycierała podłogi, układała zagubione kredki i ołówki, myła tablice, sprawdzała zamknięte drzwi. Ot, nic ciekawego, tak to się już musiało toczyć. Szkółka kościelna może bogactwem nigdy nie kipiała, ale sześćdziesięcioletnia Sally dbała o dzieciaczki jak o swoje własne. Właśnie dlatego traktowano ją przede wszystkim jako uroczą babunię, która zawsze we wszystkim pomoże, ale i da po uszach, kiedy trzeba. Innymi słowy – Sally Ledger miała posłuch i autorytet momentami większy niż niejeden nauczyciel.
Posprawdzała szkolne szafki, a potem zamknęła dla pewności gabinet dyrektora i zmierzała już do swojej kanciapy, żeby zabrać rzeczy. Nie było ich wiele – buty miała już na nogach, w czerwcu kurtki nosić już nie musiała, więc zabrała tylko torby z zakupami, które za moment dowlecze do domu i zrobi z nich smakowitą kolację. Kubek po herbatce został już umyty, drzwi zamknięte, a kiedy przechodziła przez korytarz, sięgała po pękaty klucz w kieszeni swojej przepastnej spódnicy, który otwierał wrota szkółki kościelnej. Nie od razu zauważyła dwóch przybyszy, których tutaj zdecydowanie nie powinno być, głównie dlatego, że w okolicy często kręcili się różni ludzie. Czasem kapłani, czasem Gwardziści – już do tego przywykła i pewnie zignorowałaby obecność mężczyzny, gdyby nie ta mała dziewczynka ściskająca misia. Widocznie czegoś szukali, wypatrywali. Może umówili się na spotkanie z dyrekcją? Dziwne… tak wieczorem i poza tygodniem?
Mogę panu w czymś pomóc? – zagadała więc śmiało, zostawiając za sobą zamknięte drzwi szkółki kościelnej i podążając w stronę nowych przybyszów. – W szkółce nikogo nie ma, dyrektor będzie dopiero jutro.
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : starsza oficer sumiennych w Czarnej Gwardii
Arlo Havillard
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 4
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1729-arlo-havillard#23861
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1739-arlo-havillard#24099
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1734-arlo-havillard#24078
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1732-poczta-arlo-havillarda#24075
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f236-waterbury-place-5-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1733-rachunek-bankowy-arlo-havillard#24076
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 4
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1729-arlo-havillard#23861
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1739-arlo-havillard#24099
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1734-arlo-havillard#24078
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1732-poczta-arlo-havillarda#24075
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f236-waterbury-place-5-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1733-rachunek-bankowy-arlo-havillard#24076
Cisza nie była charakterystyczna dla tego miejsca -  w jego głowie, wypełnione gwarem dziecięcych rozmów, tętniło życiem, ale on tez nigdy nie przebywał w tej placówce o tej porze, wiec swoje doświadczenia mógł porównywać wyłącznie z gęstą mgłą obleczonych wspomnień.
Kiedy ostatnio przeszedł przez jej próg? Nie mógł wyłuskać z pamięci tego momentu.  Zapewne zaraz po zakończeniu edukacji magicznej, choć możliwie, ze kilka miesięcy po tym, jak wrócił do Saint Fall, bo brakowało mu kompletu papierów, by ubiegać się o miejsce na tajnych kompletach. Obie te opcje wydały się Havillardowi równie prawdopodobne, choć żadna nie zdradzała wiele więcej.  
Dziewczynka, widocznie zagubiona w sytuacji, wbiła swoje palce w jego dłoń, szukając w jego obecność wsparcia, pokrzepienia, deklaracji.
- Co teraz? - wydusiła z siebie na jednym wydechu, a Arlo milczał o kilkanaście sekund za długo, bo sam nie wiedział; co teraz, Havillard?
Zaczął żałować, ze podjął taką, a nie inną decyzje. Skąd w ogóle pomysł, że zastanie tu kogoś, kto będzie mógł udzielić mu pomocy, skontaktować się z Gwardią?
- Co się dzieje?
Lily była nieustępliwa, a on nie wiedział, co jej odpowiedzieć. Obiecał jej w końcu, że wkrótce spotka się ze swoją mamą i nadal chciał dotrzymać tej obietnicy, ale….
Nieznajomy głos zepchnął jego myśli w niebyt umysłu. Powiódł spojrzeniem za jego źródłem i uchwycił spojrzeniem kobiecą sylwetkę.
- To delikatna sprawa - powinien się przedstawić, ale chwilowo uprzejmości wywietrzały mu z głowy. – Znalazłem ją niedaleko stąd, siedziała na ławce, sama i zapłakana. I pomyślałem, ze być może jej rodzice zgłosili zaginięcie.
Dopiero teraz zdał sobie sprawę, ze powinien zadzwonić na numer alarmowy. Próbował sobie obecnie przypomnieć, czy Gwardia takowym dysponowała, ale nic nie przychodziło mu do głowy.
- Czy może Pani skontaktować się kimś z Kazamaty?  - Wiedział, ze to nie koncert życzeń. Nie miał pojęcia kim kobieta była. Pracownikiem szkoły? Najpewniej tak, skoro przebywała w jej gmachu. – Chciałbym się upewnić, ze Lily jeszcze dzisiaj trafi do domu.  
Arlo Havillard
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : saint fall
Zawód : detektyw policyjny, zaklinacz
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
A więc Sally się przeliczyła – nie miała przed sobą taty z córką, a czyjąś córkę, dość przestraszoną, gdy tak teraz na nią spojrzała, z obcym mężczyzną, który ją znalazł i szukał dla niej pomocy. Kazamata brzmiała poważnie i Sally przez moment zastygła, słysząc tę nazwy – kto normalny nie próbował unikać Czarnej Gwardii? Niemniej, niechętnie, ale skinęła głową. To była najbardziej rozsądna opcja, jeśli dziewczynka była magiczna. A była, skoro ją tutaj przyprowadził.
Zadzwonię po kogoś.
Klucze, które wpadły przed momentem do kieszeni, teraz z powrotem znalazły się w dłoni kobiety. Ale nie byłaby sobą, gdyby nie spojrzała na małą i posłała jej serdeczny uśmiech.
Nie bój się. Znajdziemy Twoją mamusię – dodała zapewniającym tonem, nim wycofała się z powrotem w głąb szkółki kościelnej. Tam, gdzie mogła swobodnie skorzystać z telefonu i za parę minut wyjść z budynku ponownie, odprawiając swój rytuał zamknięcia.

*

Carter, to Twój szczęśliwy dzień – słyszę znad papierów, nad którymi umieram. Ostatni raport, cóż… w ogóle żaden raport nie jest moim ulubionym zajęciem i nie mam pojęcia, jak przeżyłam dobre dwa tygodnie na przełomie kwietnia i maja, siedząc tylko w nich. Więcej i tak bym nie wytrzymała.
Houston potknął się i głupi ryj rozbił? – odwracam się na krzesełku, z nogami wyjebanymi na biurku, gdy w dłoniach trzymam teczkę z dokumentami. Spoglądam na stojącego przy mnie starszego porucznika niechętnie.
Nie. Przed szkółką kościelną czeka jakiś facet z zagubionym dzieckiem. Idź i załatw to.
Wzdycham przeciągle. Oczywiście, Judith Carter, specjalistka od zadań specjalnych. Tu do wytropienia dealerów narkotyków magicznych, tam do rozwiązania sprawy guru sekty satanistycznej i rytualnego samobójstwa, tam do ogarnięcia śledztwa w sprawie ataku na kapłana. I poszukiwania matek dla sierot.
Czy ja wyglądam na matkę przełożoną sierocińca?
Bardzo śmieszne – mruczę pod nosem, wracając do papierów. Cisza wypełniająca otoczenie, gdy do niej dodamy ciągłą obecność starszego oficera, każe mi sądzić, że to wcale nie jest żart.
To nie jest żart – upewnia mnie w przekonaniach. – Rusz dupę, nadasz się do tego perfekcyjnie.
Bo co? Bo jestem kobietą?
Nie odpowiedział, ale ja nie mam wątpliwości, że to był praktycznie jedyny powód, dla którego mnie wysyłali.
Jebać to.
Przynajmniej nie będę siedzieć w raportach.
Po to, żeby za moment pisać jeszcze jeden.
Wzdycham głęboko, rzucam teczkę z głuchym plaskiem o biurko i zabieram z blatu ciężkie buciory. No dobra, czas ruszyć dupę.
Nie zajmuje mi to dużo czasu, aż przepchnę się do wyjścia, na światło słoneczne. Idę do wskazanego punktu, gdzie, w rzeczy samej, stał jakiś facet z małą dziewczynką przyciskającą pluszaka do piersi. Moje spojrzenie zatrzymuje się na niej krótko – większą uwagę skupiam na mężczyźnie.
Oficer oddziału Sumiennych – przedstawiam się anonimowo, nawet nie wiedząc, że znam już człowieka, który stoi przede mną. – Co tutaj zaszło? – pytam rzeczowo, jeszcze raz spoglądając na dziewczynkę. I ja, ja mam być tą lepszą wersją do zajmowania się nią. Sebastian by sobie lepiej poradził, on miał lepszą rękę do dzieci niż ja.
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : starsza oficer sumiennych w Czarnej Gwardii
Arlo Havillard
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 4
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1729-arlo-havillard#23861
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1739-arlo-havillard#24099
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1734-arlo-havillard#24078
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1732-poczta-arlo-havillarda#24075
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f236-waterbury-place-5-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1733-rachunek-bankowy-arlo-havillard#24076
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 4
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1729-arlo-havillard#23861
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1739-arlo-havillard#24099
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1734-arlo-havillard#24078
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1732-poczta-arlo-havillarda#24075
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f236-waterbury-place-5-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1733-rachunek-bankowy-arlo-havillard#24076
Przytaknął kobiecie, która zadeklarowała chęć pomocy i znowu skierował spojrzenie na Lily szukającej pocieszenia w pluszowym misiu.
- Słyszysz? Wszystko będzie dobrze. - Posłał małej pokrzepiający uśmiech.
Lily milczała przez dłuższą chwile, zanim z jej ust popłynął potok słów. Niekontrolowany słowotok, jak podejrzewał, był wynikiem stresu. Cichym szeptem, usiadłszy na ławce, opowiadała mu legendę, którą kiedyś przekazała jej, jak oznajmiła, babcia.  Arlo słuchał tylko jednym uchem. Wciąż prowadził wewnętrzny monolog ze sobą.
Dlaczego matka dziewczynki wcisnęła jej w dłoni kartkę z adresem? To nie pierwszy raz, kiedy straciła córkę z oczu?
Kilka minut później do jego uszu doleciało echo czyjś kroków. Wstał, Lily uczyniła to samo, znowu łapiąc go za rękę, aż w końcu w zasięgu jego spojrzenia pojawiła się kobieta. Skądś kojarzył jej rysy twarzy, ale chociaz dzwoniło w którymś kościele, nie mógł sobie przypomnieć dokładnie w którym.
Oficer oddziału Sumiennych zabrzęczało mu w uszach - ton kobiety był twardy, zupełnie pozbawiony emocjonalnej otoczki, jakby nawykły do wydania rozkazów. Pod jego wpływem ekki uśmiech, dotychczas zastały krzywizną na jego wargach, stopniał pod naporem jej powagi. Lily niemal wbiła swoje małą, kościste palce w jego dłoń.
Jak miał to skwitować? Arlo Havillard, detektyw policyjny. Dłonią nawet mimowolnie sięgnął do kieszeni kurtki, gdzie zwykle trzymał odznakę, ale zatrzymał ją w połowie drogi, wygrywając z nawykiem.
- Arlo Havillard - przedstawił się krótko, swoją prezentacje utrzymując w neutralnym tonie. – W drodze z pracy do domu, ledwie trzy przecznice stąd, natknąłem się na - tą małą, wydawało mu się niewłaściwym określeniem – Lily. Siedziała, sama, na ławce, płakała. Powiedziała, ze była z matką na zakupach i się rozdzieliła - krótko, rzeczowo, na temat. -  Miała przy sobie to - poddał kobiecie świstek papieru, na którym widniał adres. -  W pierwszej chwili chciałem zaprowadzić ją pod ten adres, ale - chwila zawahania była podyktowana wątpliwościami, które znowu go dopadły, tłocząc się pod sklepieniem czaszki – uznałem, ze być może jej rodzice zgłosili zaginięcie i lepszą opcją będzie przyjście właśnie tutaj.
Procedury. Nie zawsze były ich miłośnikiem, ale mimo wszystko odgrywały ważną funkcję w jego pracy, a także finalnie w porządkowym życiu, jakie wiódł. Gdy, ledwie dwa kwadrans temu, opuścił komisariat miejskiej policji, nie wpłynęło żadne zawiadomienie o zaginięciu, a skoro zaginęła w Deadberry, najpewniej rodzicie zwróciliby się o pomoc Gwardię, a nie policję stanową.
Arlo Havillard
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : saint fall
Zawód : detektyw policyjny, zaklinacz