Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Bar
Elegancki i szykowny bar został specjalnie dodatkowo wyposażony z okazji balu. Zasłonięty jest pomarańczową, lekko prześwitująca zasłoną, która pozwala na odrobinę prywatności i odgradza od sali balowej. Przy marmurowym blacie ustawiono rząd obitych czerwoną skórą hokerów, za nimi znalazło się również miejsce na cztery stoliki.
W ofercie, poza typowymi napojami wysokoprocentowymi, takimi jak whiskey, gin czy wino, zamówić można także specjalnego drinka, którego barman przyrządzi z najwyższą starannością.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry

Karta drinkówNiech żyje bal

Będący epicentrum imprezy bar, to miejsce dla tych bardziej wybrednych, pragnących otrzymać od jednego z przystojnych barmanów swojego ulubionego drinka albo dla tych, którzy liczą na chwile wytchnienia na wysokich i solidnych krzesłach. Przez cały czas trwania balu, pomiędzy gośćmi przechadzają się kelnerzy, którzy na srebrnych tacach roznoszą wszelkie drinki, ale to tutaj można zamówić wybrany. Oprócz drinków znajdujących się w karcie barmani przyrządzą też klasyczne pozycje, takie jak martini, czy gin z tonikiem, zależnie od finezji gości.

Karta drinków:
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Delilah Verity
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 160
CHARYZMA : 18
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 11
TALENTY : 1
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1671-delilah-verity-zd-harris
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1694-delilah-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1695-poczta-delilah-verity#22758
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 160
CHARYZMA : 18
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 11
TALENTY : 1
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1671-delilah-verity-zd-harris
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1694-delilah-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1695-poczta-delilah-verity#22758
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/
Och, samo słowo „nieadekwatny”, tak bardzo niedocenione przez Valerio, mogło mieć znacznie wyraźniejszy smak goryczy niż przypuszczał. Pani Harris, z domu Cabot- o czym należy wspominać równie często, co niechętnie, potrafiła samą intonacją zawrzeć w nim wszelkie obelgi, jakie znał ten świat. Cedzone przez usta, powolne wypowiedzenie słów „NIEADEKWATNIE”, samą intonacją przyprawiało Delilah o gęsią skórkę. Włosy, strój, zachowanie mogły być „nieadekwatne”, czyli, zwyczajnie- niestosowne. Nieadekwatne danie, było na ogół niesmaczne lub niepasujące do tradycji. Obraz wiszący na ścianie, kolidujący z resztą wystroju, w słowie „NIEADEKWATNIE”, zawierał po prostu -„chujowo”, na które dama, pozycji jej matki nigdy by się nie porwała, choć efekt był ten sam. Pani Harris potrafiła odmienić to przez wszystkie przypadki i zastosować przy nim wszelkie fikołki retoryczne, a i tak osoba, która dobrze ją znała, potrafiła odczytać cały ładunek emocjonalny z jednego słowa- „NIEADEKWATNIE”, wyrażającego dezaprobatę i dalece idącą niechęć wobec osoby, dania bądź dzieła sztuki- zależnie od sytuacji.
Zachowanie Valerio było „nieadekwatne”, o czym zapewne sam zainteresowany wiedział doskonale. Na podobne przejawy konfidencji, Delilah nie pozwalała sobie z obcymi mężczyznami, a nawet z własnym mężem. Jednak jak powszechnie wiadomo „nie ma karesu, bez interesu” i idąc tą myślą, młoda pani Verity, starała się znaleźć złoty środek, między tym co słuszne i na co może sobie pozwolić, a postawieniem wyraźnych granic, na które tak bardzo miała ochotę. Pomijając to, Paganini wydawał się niezwykle fascynujący- przyjemna dla oka aparycja i maniery ogra z bagien- plus całkowity brak refleksji i niezachwiana pewność siebie- sama nie wiedziała, czy mu zazdrości czy poniekąd współczuje. Niemniej jednak, jego towarzystwo sprawiało jej bliżej nieopisaną przyjemność- zawsze miała słabość do osób, które tak jawnie łamały konwenans. Bez grama oporu udała się z Valerio do baru, nie zważając na ciekawskie spojrzenia czy szepty, które towarzyszyły jej krokom, stawianym tuż obok tych, należących do Paganiniego.
— To nie jedyny szczyt, który planuję, amore.
— Doprawdy? — odparła na jednym wdechu, opróżniając resztki drinka. Wyciągnęła dłoń przed siebie, po czym oparła ją na ramieniu Valerio, pozwalając się prowadzić, niczym bydło na rzeź. Długi mankiet jej sukni oplótł rękaw mężczyzny, dzięki czemu drogi materiał nie musiał bezwiednie sunąć po posadzce. Nie wyłapała momentu, w którym jej głos stał się znacznie bardziej melodyjny, pod wpływem wypitego drinka. O magicznym efekcie owego trunku, przekonała się dopiero, gdy próbując się odezwać, poczuła nagłe ściągnięcie twarzy- wywołane suchością skóry. Również górne drogi oddechowe odczuły obcą ingerencję w gładką strukturę miękkich tkanek, gdyż sama zainteresowana odniosła wrażenie, jakby na raz wypaliła paczkę papierosów… Z czego połowę zawartości za pomocą nosa. Wiedziała, że przed wyborem kolejnego drinka, poprosi o szklankę wody na zaspokojenie pragnienia… Albo dwie.
Zerkając na Valerio, mimowolnie wracała myślami do studiów, gdy pisała o archetypach Junga.
Oszust
Cień
Reprezentacja ukrytych pragnień i instynktów, wodzący na pokuszenie swoje ofiary gładką mową i wyglądem… Byli tak bardzo podobni do siebie… Przy czym tak doskonale wybrnął z „mięsnej” pułapki, którą na niego zastawiła. Marna prowokacja to i efekt marny…, pomyślała, przechodząc przez pomarańczową zasłonę, będącą niewątpliwie iluzją prywatności na tego typu przyjęciu. Valerio wybrnął i to paskudnie, nie dość, że przeskakując przez sidła, to jeszcze wpychając Delilah prosto w ich zaostrzone zęby.
— Nie gotujesz, signora? Certo. Im dłuższy staż w Kręgu, tym trudniej znaleźć kuchnię, no?
Jak powinna zareagować osoba o jej pozycji? Zapewne oficjalnym oburzeniem, na które jej rozmówca bez wątpienia liczył. Nie… Tu musiała zatańczyć ten sam walc, który tańczyła razem z matką- zero satysfakcji- zero efektu. Inną sprawą był fakt, że jego słowa niespecjalnie urażały jej dumę. Nie była żoną doskonałą, ba, nawet nie należała do kategorii „dobrych”, a jej umiejętności kulinarne były poniżej jakiegokolwiek poziomu. Sam motyw kuchni wydawał jej się brudny i tak bardzo… Nieadekwatny? . Widziała bałagan, nieporządek- wręcz burdel, jaki mogłaby wywołać jej ingerencja w sztukę, do której wykonywania zawsze zatrudniała specjalistów o znacznie większych kompetencjach. Ostatecznie zdecydowała się zareagować wymuszonym śmiechem, takim bardziej przez nos niż usta, nieco ironicznym.
— Wiesz, jak trudno jest stać przy kuchence w podobnym stroju? Pamiętaj, że Pani Verity ma na sobie albo drogą sukienkę, albo nic — odrzekła, uśmiechając się w sposób bardziej drapieżny, niż uprzejmy. Tak… Granie kartami Valerio powinno dać znacznie lepsze efekty niż swoimi- tymi bardziej znaczonymi.
— Dla swoich kobiet? A dużo ich było w twoim życiu Valerio? — odrzekła, wyciągając dłoń w stronę kolejnego drinka.
Delilah Verity
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : NORTH HOATLILP
Zawód : psycholog
Valerio Paganini
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
Weseli ludzie, piękni ludzie, ludzie—marionetki, twarze—maski. Każdy ponad każdym, każdy lepszy od najlepszego, każdy doskonały, każdy bogaty, każdy ważny, patrzcie na nas, mamy takie śliczne diamenciki, takie tam, cazzo, wisiorki, żeby ukryć, że strasznie z nas wsiorki. Każdy chce być dziś gwiazdą wieczoru i nikt nie widzi, że galaktyki ustalono dawno temu; ci, którzy próbują zbaczać z kursu, wpadną w pole grawitacyjne czarnych dziur.
Valerio Paganini to pierdolona TON 618 — wielka taka, czterdzieści razy większa od Układu Słonecznego. Mógłby ziewnąć i pochłonąć każdą z tych zblazowanych, obrażonych duszyczek, które ilością drinków i przekonań o samych sobie próbują równoważyć charakter głęboki jak plama po kocich szczynach — niezbyt imponujący, chociaż cuchną podobnie.
Wieczór dopiero się rozpoczyna, Valerio ma dość; to nie jego bajka — ci wszyscy wypacykowani frocio z nazwiskami zbyt dobrymi, żeby przestawić im szczęki o siedem i pół centymetra w lewo, żeby wreszcie zaczęli przypominać chów wsobny. Te wszystkie ubrane w czerwone sukienusie paniusie, które chyba zapomniały, że czerwień na la fiesta oznacza, że dawało się dupy gospodarzowi. Te wszystkie maski, uśmiechy, półsłówka, ćwierćprawdy, gównoprzekonania; Krąg był zepsuty w sposób, który odstręczał nawet Valerio.
Nawet, cazzo, Valerio.
Jaką diagnozę wysnułaby z tego Delilah Verity? Projekcja niepewności, zaburzenia osobowości, skłonności socjopatyczne, mamusia go nie kochała, więc teraz ilością sutków w ustach próbuje wynagrodzić sobie kompleks Edypa? Terapeutyczne bzdury, których nie przełknąłby nawet, gdyby mógł popić połową zawartości barku; ściana alkoholu wyrasta przed nimi w dostojeństwie urzekającej perspektywy drinka w obecności kobiety, która na pierwszy rzut oka ma trzy zalety (lewy cycek, prawy cycek, ładna buzia) i jedno aktywne ruchome (mia cara, przypomnij mi — jak ma na imię twój mąż?).
Dłoń na barku odkrywa gładką fakturę drewna; muskające blat palce zapowiadają to, co mogłyby robić na powierzchniach wypukłych. Pewnie życzenia muszą zaczekać, aż ktoś potrze lampę — dżin spełniający życzenia nie zamierza współpracować bez odrobiny zaangażowania.
Trzy i pół sekundy później Delilah szeptem angażuje się całą sobą; uśmiechowi na jej ustach daleko do uprzejmości i niebezpiecznie blisko do chęci sprawdzenia, co jeszcze potrafią te usta. Perspektywa narysowana słowami — każda sylaba to farbka, która właśnie rozchlapuje urokliwą wizję w myślach Valerio; nawet wątpliwe umiejętności kulinarnie pani Verity nie są problemem.
W kuchni robiliby wiele — poza tym, do czego została zaprojektowana.
Signora Verity, przekonałaś mnie — wybieranie drinka na oślep za chwilę odbije się czkawką; stuknięcie palcem w menu i zaskoczenie barmana scalają się ze wzrokiem, który poddaje się oddziaływaniu grawitacji i pozwala pociągnąć w dół. — Powinniśmy umówić się na wspólne gotowanie.
Wysokie, barowe stołki to pretekst; Valerio Paganini ich nie potrzebuje. Nachylenie nad ramieniem signory Verity wygląda na przypadek — w dośrubowanych do szeptu słowach mieszka sporo; przypadkowości lokum nie przyznano.
Un avvertimento, w mojej kuchni dużo się pieprzy.
Spaghetti cacio e pepe ma to nawet w nazwie, no?
Stuknięcie szkła przy dłoni nie odrywa wzroku od linii obojczyka; Delilah do perfekcji doprowadziła wszystko. Siebie, skórę, figurę, włosy, sukienkę, perfumy, makijaż, tylko z mężem się nie udało — gdziekolwiek nie jest dziś, nie musi się martwić.
Jego żona trafiła we właściwe ręce.
Sono un gentiluomo. Liczby podaję tylko w loterii albo biznesie Valerio, ile kobiet miałeś w życiu?, zapytała Delilah Verity trzydziestego kwietnia.
Zadzwonię, kiedy się doliczę.
Uchwycony w palce kieliszek ma smukłe szkiełko, cienkie ścianki i złoto w środku; Paganini wygląda, jakby zamierzał podważyć zdrowe zmysły barmana, ale okienko na burdę zaplanował dopiero za godzinę. Bez słowa pociąga łyk; alkohol ma smak róż i Bena — Valerio dostał narcyzm w kieliszku.
Perché sei sempre talmente perfetta?signora Verity nie musi rozumieć pytania; wystarczy, że zrozumie ostatnie słowo i lekkie wykrzywienie ust. Uśmiech spod gwiazdozbioru nierozumienia; Delilah przyniosła swoje karty i próbuje grać nimi w pokera.
Paganini w odpowiedzi rozkłada nimi pasjansa i pyta:
Nie nudzisz się maskami, signora?
Właśnie dlatego Valerio jest ciężkostrawny; patrzy ci w oczy i mówi brzydką prawdę.

drink numer 18, Lilith ma rację, polać jej
Valerio Paganini
Wiek : 33
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : szef egzekucji dłużników familii
Delilah Verity
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 160
CHARYZMA : 18
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 11
TALENTY : 1
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1671-delilah-verity-zd-harris
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1694-delilah-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1695-poczta-delilah-verity#22758
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 160
CHARYZMA : 18
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 11
TALENTY : 1
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1671-delilah-verity-zd-harris
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1694-delilah-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1695-poczta-delilah-verity#22758
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/
To zepsucie, które toczyło Krąg, ani trochę nie uwierało Delilah. Czuła się jak ryba w wodzie, nawet jeżeli ta okazała się wyjątkowo mętna. Na pierwszy rzut oka, Verity uosabiała najgorsze cechy, jakie reprezentował ogół szacownych członków magicznej społeczności. A co z drugim rzutem?
Wnioski mogłyby być znacznie bardziej zaskakujące.
Tyle tylko, że nie wpłynęłyby korzystniej na obraz Delilah.
Wieczór dopiero się zaczynał, a ona bawiła się coraz lepiej, choć jak zwykle w charakterystyczny dla siebie — umiarkowany sposób. Nigdy nie była duszą towarzystwa. Po prawdzie najbardziej ceniła te chwile, które spędzała w samotności, gdyż niejednokrotnie o wiele ciekawsze rzeczy działy się w jej głowie, niż na parkietach. Przełamaniem tego jakże osobliwego introwertyzmu był ślub z Marcusem i jego następstwa — wspólne spotkania, przyjęcia, bankiety, w trakcie których mogła wykazać się wszystkimi umiejętnościami, jakie nabyła w rodzinnym domu państwa Harris. Należy zaznaczyć, iż nigdy nie określiłaby siebie, jako „odludka”, nie słynęła też z izolacji, wśród innych ludzi czuła się raczej jak „wysoko funkcjonujący alkoholik”, który choć męczony kacem — udał się do pracy by wykonać swoje obowiązki. Co nie zmieniało faktu, że chwila oddechu, zejście sprzed ciekawskich oczu, nawet w towarzystwie Valerio, sprawiła jej niekłamaną przyjemność.
Siedziała przy barze, sącząc nowego drinka i uważnie obserwując zamaskowaną twarz Paganiniego. Kto krył się wewnątrz, za biało-złotym materiałem? Miała nieodparte wrażenie, że zasłona grubiańskiego bawidamka, skutecznie uniemożliwia jej głębsze poznanie mężczyzny, do tego stopnia, iż nie była w stanie jednoznacznie stwierdzić — czy to rzeczywiście zasłona? Obserwowała subtelne ruchy jego dłoni po blacie, smukłe palce gładzące marmurową powierzchnię, jakby wyznaczały szlak na ciele kochanki…
Gdyby go odpowiednio zagospodarować, dodać mu krztynę klasy, ogłady i finezji… Byliby z was ludzie Panie Paganini, rozmyślała, gdy pochylał się nad jej ramieniem. Niebezpiecznie blisko…. I nieadekwatnie. Niemniej jednak, obróciła twarz w jego stronę, a kącik jej ust powędrował ku górze, gdy spojrzała mu głęboko w oczy.
— Znałam kiedyś pewnego kucharza, który ogromnym afektem darzył ową przyprawę. Uchodził za mistrza w swoim fachu, choć niejednokrotnie mówiono mu, iż przesadza z ostrością potraw, szczególnie z pieprzem. — Zaczęła anegdotę, popijając drinkiem. Poczuła jak gorąco uderza na jej twarz, a policzki zaczynają się rumienić. — Pieprzył dużo i zupełnie bez sensu, jego potrawy, choćby najbardziej wykwintne smakowały identycznie i nie dało się ich przełknąć. Finalnie świat pierwszoligowych wiedeńskich restauracji zamknął przed nim bramy, a on po dziś dzień robi zapiekanki przy stacji kolejowej. Zapewne tam znajdzie koneserów, godnych swego talentu… Wspominam o tym, gdyż chcąc zaprosić mnie do wspólnego gotowania, powinniśmy wziąć pod uwagę coś bardziej wykwintnego… Może szafran? — Figlarne spojrzenie spod przymrużonych powiek, wskazywało na zasadność głębszej refleksji nad przenośnią usłyszanej przypowieści.
— Sono un gentiluomo. Liczby podaję tylko w loterii albo biznesie.
Cholerny włoski… Choć wstawki Valerio były całkiem urocze, wymawiane z odpowiednim akcentem ubarwionym przez niski tembr głosu, mogły wywoływać ciarki na plecach, dla Delilah stawały się murem, coraz trudniejszym do przeskoczenia. Jako osoba zawodowo korzystająca z komunikacji, nie tylko jako przekaźnika informacji, lecz także emocji, była całkiem pogubiona, niczym dziecko we mgle. Starała się wyłapać znaczenie poprzez skojarzenia z innym słowem, co okazało się całkiem pomocne przy kolejnej wypowiedzi mężczyzny. Szczególnie to jedno…
Perfetta.
Samo brzmienie było przyjemne dla ucha, jakby ktoś poprzez jeden wyraz nazwał jej duszę.
Perfekcyjna…
Ta maska wrosła w nią na tyle głęboko, iż sama zastanawiała się, kim okazałaby się, gdyby ktoś ją zdarł z jej twarzy? Dobre maniery, staranne gesty, uprzejmość kryjąca jad na tyle silny, iż wytrułby wszystkich uczestników dzisiejszego balu. Kontrola wszystkiego i wszędzie mogłaby się okazać męcząca dla kogoś, kto dopiero nabywał owego perfekcjonizmu… Ale nie dla Delilah. Ona była nim karmiona od pierwszych lat życia i nawet nie próbowała sobie wyobrazić, że mogłoby być inaczej. Jedynie czasem, gdy ktoś przekraczał jej bariery dobrego smaku — przejawiała zachowania kompulsywne, w postaci poprawienia czegoś już, teraz, natychmiast. Psycholog potrzebujący psychologa? Doprawdy, Lucyfer ma poczucie humoru.
— Nie, Valerio. Szczerze powiedziawszy, niespecjalnie mnie to zajmuje. — Zamyśliła się na moment, zastanawiając się nad rozwinięciem swojej odpowiedzi na tyle, żeby zabrzmiała szczerze w jej ustach. Doskonale wiedziała, że tak nie jest, jednak nie mogłaby sobie pozwolić, aby ktoś ją przejrzał.
— Moja maska jest nowa, niepowtarzalna i jeszcze nie zdążyła się przykurzyć na podobnych przyjęciach. W dodatku zakrywa tylko oczy… Myślę, że na tej sali znajdziesz więcej osób, którym maski znacznie bardziej ciążą, nie tylko przez wzgląd na ich wielkość. Swoją drogą — nie uwierają cię te królicze uszy? — Na twarzy Delilah ponownie zagościł uśmiech, który choć na pozór wydawał się uprzejmy, mógłby jej służyć równie dobrze jako ostrzeżenie.

Drink numer 8.
Delilah Verity
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : NORTH HOATLILP
Zawód : psycholog
Valerio Paganini
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
TW: szowinizm, co nowego

Główny problem z pierwszym (i każdym kolejnym) rzutem oka?
Nie latają za daleko; Valerio próbował.
Analizowanie kobiet leży w zakresie zainteresowania Paganiniego wyłącznie za sprawą pierwszych czterech liter tego słowa — cała reszta to marnotrawienie śliny. Klacz ocenia się po pysku; babę po tym, czy patrząc na nią można wyobrazić sobie, że grzecznie klęczy na wysokości zadania. Signora Verity na grzeczną nie wygląda wcale — gdzie mąż, bella? Ile razy mogę zapytać, żeby Williamson przegrał zakład z Benem? — ale winę ponosi ten, który nie potrafi wychować żony.
Nie ten, który może ją rozwydrzyć.
Niebieski alkohol w kieliszku nie zabarwia ust; uśmiech Valerio to krwiste mięcho i płynny grzech, odbarwień nie stwierdzono. Ta noc będzie mieć wiele kolorów; Paganini liczy na czerwień policzków, róż sutków, biel rozsypanego na umywalce dobra, które ma ochotę wyciągnąć z kieszeni marynarki i rozłożyć ucztę na barze.
Nie może, nie powinien, no Valerio, nie przy ludziach.
Nigdy nie przy ludziach, chociaż ludzie nie obchodzą go wcale. Będą gadać, memłać ozorami, szeptać, pluć jadem, sączyć plotki, srać pod siebie ze strachu. Będą najbrzydszymi wersjami nosząc najładniejsze sukienki, garnitury, maski i biżuterię — gra pozorów to zabawa w życie, dzieje się codziennie, co noc, co chwilę.
Valerio cuchnie śmiercią, certo, ale w świecie pachnących kłamstw jest górskim zefirkiem; skłębiony smród umyka, zostaje tylko on. Surowy, popsuty, niedestylowany; nie da się naprawić kogoś, kto urodził się zepsuty, no? Nie da się wyszlifować skały — pod spodem nie ma cennego diamentu, tylko pustka.
Ciemna, pozbawiona dna, brzydka.
Pustka, która gnieździ się w oczach — uśmiech nie dociera do rozpuszczonej czekolady tęczówek. Tylko kąciki ust wędrują w górę; tylko śmiech brzmi, jakby signora Verity była najbardziej ujmującą kobietą świata. Może naprawdę jest; może Valerio potrafi sprawić, że w to uwierzy.
Może to bez znaczenia, bo żadne z nich nie siedzi przy barze dla głębi emocjonalnej — jedyna głębia, która wzbudza w Paganinim ciekawość Delilah, to ta gardła.
Signora Verity, problem nie leżał w ilości pieprzenia — subtelna woń perfum drapie w nozdrza, wypełnia usta śliną; Valerio wyobraża sobie, czym smakuje jej skóra. — Tylko jego jakości.
Piękna przypowieść sprowadzona do puenty płytszej od tego, co zostaje na dnie kieliszka Paganiniego; przechyla naczynie, wypełnia nim usta, marne substytuty właściwej rozrywki. Jak długo będą prowadzić tę grę? Ile słów upłynie, zanim ona powie si i będzie powtarzać tak długo, aż wróci do domu — do męża — z włoskim zapachem na ciele i wiedzą, że żyje w pułapce?
Każde małżeństwo nią jest; to najzmyślniejsza maska tego wieczoru.
Na dodatek całkiem ładna — po prostu nie na Valerio.
Attenzione. Na twoim miejscu nie martwiłbym się tymi, którzy mają cięższe maski — dłoń na blacie szuka punktu zaczepienia, źródła ciepła, miękkiego ciała dla palców, które lubią zostawiać ślady. — Tylko tymi, którzy potrafią je zrywać.
Valerio potrafi; płacą mu za to.
Zawodowo obdziera ludzi z pozorów — pod jego butem kruszeje ucywilizowanie i wykrwawia się odwaga; piękno, któremu nie dorówna nawet bella Delilah.
Obrócony między palcami kieliszek kołysze się w tylko jemu znanym rytmie. Czy ciąży mu maska?
No.
Są tu tacy, którzy przyszli z nimi na świat; są też ci, którzy uszyli dla siebie nowe — zdarte z oblicz poprzedników.
Mam cięższe rzeczy na sumieniu.
Chociaż akurat uwodzenie mężatek to pewna lekkość bytu.
Nachylona nad signorą Verity głowa zahacza lekko podbródkiem o ramię; szorstkie muśnięcie zarostu, ciepło sycylijskiego słońca i szept, któremu świat może dopisywać znaczenia, interpretacje, intencje. Niektóre błędne, niektóre nie; non importa.
Smaczny drink, signora?
Valerio Paganini
Wiek : 33
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : szef egzekucji dłużników familii
Delilah Verity
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 160
CHARYZMA : 18
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 11
TALENTY : 1
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1671-delilah-verity-zd-harris
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1694-delilah-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1695-poczta-delilah-verity#22758
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 160
CHARYZMA : 18
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 11
TALENTY : 1
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1671-delilah-verity-zd-harris
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1694-delilah-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1695-poczta-delilah-verity#22758
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/
Spijała uroki z ust Valerio z niekłamanym zainteresowaniem. Jego uwaga i sposób, w jaki zaopiekował się nią podczas balu, z całą pewnością łechtały jej próżność, której pani Verity lubiła folgować przy każdej możliwej okazji. Chcąc podtrzymać ten efekt, od czasu do czasu pozwalała sobie na zalotny uśmiech, dopełniony głębią spojrzenia rzucanego spod mieniącej się feerią barw maski, odbijającej światła otoczenia. Jej reakcje, gesty, drobne ruchy – te wystudiowane i te spontaniczne (choć czy w przypadku Delilah można mówić o spontaniczności?) – słowem, cała mowa ciała, jasno wskazywała na żywe zainteresowanie, czy wręcz – oddanie rozmówcy i jedynie czasem pozwalała sobie na drobne wytrącenie z pełni zaangażowania, robiąc pauzę na sprawdzenie otoczenia. Chciała wyłapać ciekawskie spojrzenia obserwatorów, kto szepnie coś na ucho?
Kto doniesie matce?
A kto Marcusowi?

I jakie to miało znaczenie?
Teraz gdy patrzyła w czekoladowe tęczówki Valerio – najmniejszego. Jego uśmiech łamał wewnętrzne bariery, przenosząc ją do lat studenckich, gdy spoglądając z dachu uczelni na panoramę Wiednia, paliła papierosy odziana w marynarkę swojego towarzysza, a zimny wiatr radośnie igrał z jej włosami. W nozdrzach czuła mieszankę tytoniu i drobnej nuty piżma – zapach, który do tej pory czasami odtwarzała w pamięci, gdy potrzebowała oddechu od teraźniejszości.
Nie teraz.
Tyle tylko, że Delilah zawsze pozostawała Delilah, bez względu na to, jakie nazwisko stawiała za imieniem. Marne porywy serca i żebracza miłość nie powinny górować nad rozsądkiem i chłodną kalkulacją. Czułe słówka to za mało, żeby roztopić lodowe serce królowej śniegu, a chęć dominacji nad Paganinim była silniejsza niż potrzeba sprawdzenia jego umiejętności w sztuce ars amandi, jakkolwiek bardzo nie miałaby na to ochoty.
Nie… Słowo „dominacja” było w tym przypadku nieadekwatne. Pani Verity chciałaby posiąść Valerio na własność, jak przystało na kolekcjonerkę. Niektórzy zbierali znaczki, monety czy inne bibeloty, a Delilah znacznie chętniej sięgała po coś bardziej wyszukanego – władzę. Chciała uzależnić go od siebie, uczynić niewolnikiem jej uwagi, mieć w nim przyjaciela na każde skinienie, sojusznika doskonałego i kto wie… Być może w ostatnim etapie kochanka? Jeżeli byłoby to koniecznie, do utrzymania smyczy.
Choć z tym niewyparzonym jęzorem, będzie potrzebny również kaganiec w zestawie.
– Oczywiście. Pozwól jednak, że zwrócę twoją uwagę na fakt, że rozmawiamy o „przyprawie biedoty”, gdzie jakość, choćby najwyższych lotów – niewiele zmieni. Czy zamiast oglądać tandetną cyrkonię, nie lepiej od razu porwać się na diamenty? – Bo jak każda Verity, doskonale potrafię odróżnić gówno od miodu, Najdroższy – dodała w myślach, kolejny raz sięgając po drinka. Rękawy sukni regularnie muskały sylwetkę stojącego obok Paganiniego, co w pewnym momencie przestało przeszkadzać Delilah na tyle, że nie zawracała sobie głowy żadnym skróceniem dystansu. Czyżby alkohol zbyt nachalnie rozgaszczał się wśród neuronów i synaps?
Możliwe… Jednak nie sposób odmówić faktu, iż Pani Verity była teraz skupiona tak bardzo, że nawet odruchy kompulsywne pojawiały się znacznie rzadziej – mimo towarzystwa, które dostarczało jej wielu wyzwalaczy reakcji. Bardzo podobał jej się wątek z zerwanymi maskami, gdyż sama również zajmowała się tym zawodowo. Może miała trochę inne narzędzia… Rozmowa, wywieranie wpływu, subtelna manipulacja, introspekcja, praca z podświadomością – równie bogaty arsenał, co pięści, kopnięcia i cała gama szeroko pojętej perswazji w wydaniu Paganiniego.
Delilah obróciła się nieznacznie, a jej spojrzenie jakby nieco złagodniało – przynajmniej na pozór.
– Zdradzę ci pewną tajemnicę, Valerio – jej głos przybrał szept, który ledwo docierał do jego uszu, sprawiając, że musiał się pochylić, aby usłyszeć jej słowa. – Czasem to, co kryje się pod maską, nie zawsze może nam się spodobać.
Przerwała, pozwalając, by jej odpowiedź efektownie wybrzmiała, po czym ponownie rzuciła rękawicę.
– Powiedz mi, Valerio... – uśmiechnęła się lekko, niemal zalotnie – co masz nadzieję zobaczyć, kiedy zerwiesz moją maskę?
Wróciła do pozycji wyjściowej, gdy Paganini przypuścił szturm na jej lodowy pałac, próbując przełamać jego bramy za pomocą tarana. Owym narzędziem oblężniczym okazało się muśnięcie zarośniętym policzkiem, jaki poczuła na ramieniu i niespodziewane zbliżenie, na które bardzo dawno nikt sobie nie pozwalał wobec niej – nawet Marcus. Delilah poczuła bliskość mężczyzny, którego wyraziste rysy twarzy kryły pod sobą kogoś o wiele bardziej złożonego, niż początkowo przypuszczała. Czuła, jak napięcie powoli wnika w atmosferę wokół nich, niczym jedwabna nić oplatająca ich sylwetki w grze, która nie miała jednoznacznych reguł. Była świadoma każdego ruchu, każdego subtelnego gestu, który podkreślał ich niewidzialną walkę o kontrolę. Maski, które nosili – te dosłowne i te metaforyczne – były tylko elementem większej układanki, w której to ona chciała decydować o regułach. I w żadnym wypadku nie zamierzała tracić rezonu, nawet po tak brutalnym wtargnięciu w jej przestrzeń.
Resztką silnej woli powstrzymała się od kompulsywnego poprawienia rękawa, który powinien przykryć miejsce, niedawno podrażnione twardym zarostem Paganiniego.
– Smakuje wybornie – powiedziała, dotykając ustami brzegów swojego kieliszka. Jej palce uniosły się delikatnie, jakby miały dotknąć policzka mężczyzny, lecz w ostatniej chwili zatrzymały się w połowie drogi. W powietrzu wisiała niewypowiedziana obietnica, a ona patrzyła na niego z uwagą, szukając jakichkolwiek oznak przełamania niewidzialnej granicy między nimi. Pozwoliła mu przez chwilę uwierzyć, że zyskuje przewagę, po czym wróciła do drinka, zostawiając pustą przestrzeń, jak gdyby nic się nie wydarzyło.
Delilah Verity
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : NORTH HOATLILP
Zawód : psycholog
Valerio Paganini
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
Jeszcze może być miło — wystarczy chwila albo dwie, słowo kontra słowo, wzrok przeciwko spojrzeniu.
Jeszcze może być bello — rzeczywistość kołysze się na ostrych krawędziach drinków, słodkie ulepki soków psują smak alkoholu, ma non importa, bo prawdziwa słodycz zalepia wzrok. Jedyny świat to mikrokosmos zamknięty między ciałami i emocje pulsujące w żyłach jak kutas przed wytryskiem, jak słońce nadające czterdziestostopniowy zabójczy przekaz. Bello — non bello.
Miło — niemiło?
Nie znam się na klejnotach, signora — poza rodowymi, które liczą, że szlachetne palce — na jednym lśni złota obrączka, ale tym lepiej, to tylko dodatek do zestawu przyjemności — zaopiekują się nimi z tą samą dokładnością, z jaką wzrok pani Verity próbuje rozkroić naturę Valerio na atomy. — Ale wiem, że łatwiej ukryć kradzież worka cyrkonii niż jednego diamentu.
Skąd wiesz, Paganini?
Domysły.
Niczego mi nie udowodnicie.
Nie powiem nic bez swojego prawnika, ale tak się składa, że dziś wymieniłem tamtego Verity na takiego z cyckami.

Im bliżej dna szklanki, tym prostsze zestawy skojarzeń; ona — zamężna. On — mężny. Ona — starsza, niż zwykle brał. On — młodszy, niż sam by chciał. Ona — blisko. On — bliżej. Każde słowo to argument za oprószeniem odległości złotym pyłkiem mam—to—w—dupizmu; utkwione w tyłach głowy spojrzenia próbują wywiercić dziury w czaszkach i poznać myśli dwóch nachylających się do siebie dorosłych. Gdyby ktoś wtargnął w umysł Delilah, usłyszałby symfonię skomplikowanych pobudek; mieć, zaskarbić, zdominować, zamknąć mu usta, otworzyć klatkę piersiową, odkryć, że zamiast serca ma kawałek zeżartego przez czerwie mięcha.
Pobudki Valerio są prostsze, nieskomplikowane, banalne w założeniach i głośnie w wykonaniu; wziąć. Zerżnąć. Niech krzyczy. Niech błaga o więcej. Niech zsunie suknię i maski, ale zostawi obrączkę. Powtarza to słowo — zabrać, wybrakować, bo brać ma wiele zastosowań i Valerio zna każde z nich — z drinkiem przy ustach, słowami na języku i zapachem perfum w nozdrzach.
Gdzie wady, Lilah? — prosta sztuczka; wymyśliłem ci przydomek, widzisz, ile dla mnie znaczysz? Prawda musi być brzydka. W przeciwnym razie to po prostu kolejne kłamstwo, no?
Kłamstwo unosi się nad Schoals Keep radioaktywną chmurą i otacza ich cienką skorupką; to efekt uboczny na żrące werdykty, powtarzane szeptem plotki, coraz szersze kręgi w Kręgu, które uprzejmie doniosą Zwierciadłu, że Paganini znów to zrobił — mężowie, zamknijcie swoje żony w domu.
Delilah zdradza mu tajemnicę i pyta: co chcesz zobaczyć pod moją maską?
Valerio uśmiecha się w odpowiedzi; pajęcza sieć zmarszczek rozbryzguje się w kącikach ciemnych oczu i zamienia krótkie milczenie w arię teatralnego wyczekiwania.
Chcę poznać powód dla którego sprzedałaś się małżeństwu.
Równie dobrze mógłby powiedzieć: mia bella, niosłem ci szklaną różę w zębach, ale pokaleczyłem sobie dziąsła. Aż dziwne, że powietrze nie cuchnie krwią; dwanaście godzin temu chciał wykrwawić najlepszego przyjaciela na dywanie.
I zobaczyć skutki nieudanej inwestycji.
Ile zawodu, rozczarowań, niedopieszczenia, zaniedbania Delilah Verity ukrywa pod którąś z kolei warstwą kłamstw? Mąż nieobecny to mąż bezużyteczny — powinna wyruchać go na każdy możliwy sposób poza tym dosadnym. Valerio zasadza ten bluszcz pod lodowym murem wieży, w której ukrywa się księżniczka Verity; niech trujące liście pną się wysoko, niech zgniłe korzenie podkopują fundamenty, niech zwątpienie przysłoni zdrowy rozsądek, a pragnienie uświadomi, że signora Delilah od dawna żyje na pustyni.
Zamiast piasku, ma puste łóżko i mężczyznę, którego nazywano tak tylko przez fakt posiadania kutasa; co z tego, skoro nie robi z niego pożytku? Marcus nie wygląda na kogoś, kto słyszy z ust żony smakuje wybornie; nie wygląda na kogoś, kto odpowiedziałby—
Jestem pewien, że to samo powiedziałbym o tobie, mia cara.
Cicho, bo uwodzić trzeba szeptem; w sekrecie, bo żadne muśnięcie rękawa sukni nie wywoła tego samego dreszczu, który na skórze odciska wykradana między gestami bliskość. Z zewnątrz to wszystko może wyglądać na rozmowę o polityce, życiu albo, cazzo, sadzeniu marchwi — palec Valerio kreśli na pustej szklance nierówne wzory i wie, że kiedy signora Verity spojrzy w tym kierunku, wpadnie do wnętrza kieliszka razem z myślą to mogłabym być ja.
Si; mogłaby.
Okazja ulatnia się z ostatnim ruchem ciała — ramię Paganiniego przywiera do rękawa sukienki i zastyga tam na dwanaście sekund obietnicy.
Muszę znaleźć brata. Mamy kilka masek do oplucia — uśmiech, który narzuca własny porządek światu, mówi: to nie dowcip, to nie uno scherzo, to obietnica. Signora Verity, gdybyś była w okolicach Palazzo, powinnaś wstąpić na cacio e pepe — słowa to ciepły wydech, który niewiele robi sobie z odległości i statusów cywilnych. — Na zapleczu mogę zdradzić ci sekret dobrego pieprzenia.
Cały czas mówią o gotowaniu, no?
Krok w tył przerywa bliskość — odsuwająca się od pustego drinka dłoń szuka nowego punktu wyparcia; szyja signory Verity jeszcze nigdy nie wyglądała tak chwytnie.
Buona serata, Lilah.
Najlepszy deser to ten, który zostawia niedosyt.

Valerio z tematu
Valerio Paganini
Wiek : 33
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : szef egzekucji dłużników familii