Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
COMMUNITY THEATRE W BOSTONIE
Niewielki, lokalny teatr, w którym wystawiane są pomniejsze, niezależne produkcje. Chociaż nie każde przedstawienie cieszy się tu pełną widownią, to czasami na krześle zasiądzie poszukiwacz wschodzących talentów, co sprawia, że jest to bardzo atrakcyjne miejsce dla debiutantów. Lokalni koneserzy niezależnych produkcji również bardzo sobie cenią jakość niektórych występów — wystarczy wiedzieć, na które przedstawienia się wybierać.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Lyra Vandenberg
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
23 kwietnia 1985; wieczór

Ściany klaskały — echo pustej sali sprawiało, że dźwięk niósł się aż do skrzypiących desek starej sceny. Oprócz Lyry, w trzecim rzędzie, był tu jeszcze starszy mężczyzna oraz młoda para kobiet przy samym wyjściu. Oni; bezimienny tłum intymnej widowni, oraz jedyny aktor jednego przedstawienia.

Gdy wyszedł zza kulis, nie było już nikogo, oprócz niej.

— Albo reflektory oślepiły już moje stare oczy — mówił tak, jakby wcale nie potrzebował dobrej akustyki, by słyszeli go i w ostatnim rzędzie; wzrok i kroki kierując jednak u zajmowanego przez nią miejsca. — Albo pani Vandenberg powstała z grobu i wreszcie postanowiła odwiedzić mój teatr.

Usiadł obok ze zgrabnością, której normalnie nie spodziewa się po pięćdziesięciolatku.

Dramatyzujesz — obróciła tułów i oparła ramię o siedzenie, tak, by patrzeć na niego wprost. — Żarówka po prawej wam się wypaliła. Jedyne, co mogło cię oślepić, to pustki na sali.

Mężczyzna złapał się za pierś, jakby imitował ogromny ból serca. Lyra jedynie zaśmiała się cicho. W pamięci ma znów jedenaście lat i ten sam mężczyzna — znacznie młodszy — wykonuje ten sam ruch na scenie przed nimi.

— Wiedziałem, że sodówka Overtonów uderzy ci do głowy. Nie powinienem był im cię oddawać.

Spokojne, błękitne oczy zawiesiły się na jej twarzy — jego rozluźniła się; jakby zmartwiona; jakby zasmucona. Duke — nie miał żadnych tytułów; jedyna arystokracja, do której należał, to śmietanka teatralnego geniuszu — zawsze wszystko robił całym sobą, jakby każda komórka jego ciała grała ze sobą w całkowitej harmonii. Być może to sprawiało, że nie dało się oderwać od niego wzroku na scenie; był tam obecny całym sobą.  

Nie powinieneś był — zgodziła się.

Mogłaby dalej grać w jego teatrze, gdzie nikt nigdy nie zaglądał. Być nikim istotnym, ale kimś szczęśliwym; nigdy nie zagrać Ofelii i nigdy nie spotkać Aarona. Nigdy nie obudzić się obok niego, gdy—

Wsparł dłonie o swoje kolana.

— Jak ci się podobało?

Doceniła zmianę tematu.

To było—

Chwila zawahania się nie wynikała z potrzeby kłamstwa czy uprzejmej krytyki. Szczerze i prawdziwie zabrakło jej słów, by określić to, co poczuła, obserwując go na scenie; bo słowo wszystko wydawało się być zbyt małe, by ogarnąć ogrom wszechświatów, jakie utworzył.

Naprawdę sam to napisałeś?

Wzruszył ramionami i powrócił spojrzeniem na scenę, jakby on również w swojej głowie odtwarzał to, co przed chwilą się na niej rozgrywało. Przez chwilę wyglądał tak samo, jak w dniu, gdy go poznała. Siedział obok Paula dwa rzędy bliżej sceny, niż teraz i obserwował ją z podobnym skupieniem, które teraz dedykuje pustce.

Mówiłem ci, urodziła się do tego, mówił Paul, a ona uśmiechała się szeroko, na myśl o tym, że mogła urodzić się do czegoś innego, niż do wracania do oceanu. Do czegokolwiek się urodziła, chcę to zobaczyć, odpowiedział wtedy Duke.

Teraz milczał.

— Myślę, że to napisało mnie — odpowiedział w końcu.

Pokiwała głową. Rozumiała; w pewien sposób.

Będziesz to wystawiać? Dla prawdziwej widowni? — zapytała, podążając wzrokiem w to samo miejsce, na którym on tkwił już od dawna. Aktorzy już tak mieli; nigdy z niej tak naprawdę nie schodzili.

— Ty nie jesteś prawdziwa?

Wiesz, co miałam na myśli. Wystawić ją gdzieś, gdzie—

Mógł pójść z tym do dowolnego teatru w Bostonie — nawet pojawić się na progu Overtonów i ci przyjęliby go z otwartymi ramionami. Duke był legendą; równie słynną, co nieuchwytną. Mógł mieć wszystko, a wybrał mały, przez wszystkich zapomniany, miejski teatr w Bostonie. Mógł zawładnąć każdą sceną, na którą wchodził, a wybrał uczyć innych, jak to zrobić. Nie przyjmował każdego. Była pewna, że lata temu, gdyby nie Paul, to Duke odesłałby ją z kwitkiem.

Miała nadzieję, że sympatia do niej wystarczy i teraz.

— Wystawić? Sprzedać najznakomitszą rzecz, jaką stworzyłem?

Nie brzmiał na złego, raczej jak nauczyciel, który pytając ucznia, próbuje mu coś wyjaśnić. Dopiero teraz ich spojrzenia znowu się skrzyżowały; teraz to dostrzegła. Naprawdę był starszy, niż go zapamiętała. Ona była starsza, niż powinna być.

Ludzie powinni to zobaczyć.

Pokręcił głową.

— Nie, stworzyłem to dla siebie. Dla moich bliskich, gdy jeszcze ich miałem. Ale to było wtedy, a teraz jest teraz. Nigdy nie będę mieć tego życia z powrotem.

To nie—

— Nie jestem dramatyczny, tylko pragmatyczny. Miałem jedną szansę i przeminęła, bo wszystko, co miałem, włożyłem w to. Nic innego mi nie zostało.

Milczała. Nie była pewna, dlaczego był sam. Znała go tylko takiego; znała legendę, nie człowieka, który ją stworzył. Pierwszy raz słyszała, by mówił o swoim poprzednim życiu, jak o czymś, co faktycznie się wydarzyło. Niektórzy aktorzy plotkowali za kulisami, że miał kiedyś żonę i dziecko. Niektórzy twierdzili, że go zostawiła, bo ją zdradził — inni, że ona zdradziła jego.

Paul zawsze milczał na ten temat. Mówił, że czyjaś przeszłość to własność prywatna; nie publiczna.

To smutne — powiedziała w końcu.

Chciała, by się mylił.

— To życie. Jeśli chcesz osiągnąć coś wielkiego, musisz coś wielkiego oddać. Tracisz bliskich, tracisz siebie—

Spojrzał na nią w taki sposób, jakby próbował zadecydować, czy ona już wie, o czym mówi. Nie rozumie; rozumieć można abstrakcyjne pojęcia z metafizyki. Wiedza wynika z doświadczenia, a doświadczenie rodzi emocje; kiedyś jej powiedział, że aktor, który nie pozwala sobie na ich przeżywanie, to jak robotnik, który próbuje wykopać dziurę w ziemi rękami.

— Ale wtedy zostaje ci to.

Uznał, że wie.

Ona wiedziała.

Miała swoją szansę i ona przeminęła. Śmierć Aarona była momentem, gdy jej życie rozdzieliło się na pół i droga, którą wcześniej miała wybrać, stała się niemożliwa do uczęszczania. Nie będzie mieć męża, dzieci i domu z białym płotem. Będzie mieć to; sztukę, która napisała ją i w której będzie część jej, której nie odda nikomu innemu.

Dostałam rolę — jej głos brzmiał inaczej. Tak samo mocno, jak jego; uderzała w te same głoski, co on na scenie, zupełnie, jakby zaczęła teraz pisać swój własny monolog. — U Overtonów.

Nie mówiła nikomu. Dowiedziała się dziś rano i nie była pewna, czy dożyje pierwszej próby. Jemu jednak mogła powiedzieć — nie był częścią prawdziwego życia; był częścią teatralnej rzeczywistości, która istniała poza każdą apokalipsą.

— Gratulacje. Mam nadzieję, że cię to uszczęśliwi.

Nie był sarkastyczny czy opryskliwy; nie pozostawiał jednak wątpliwości, że sam wątpi, by na tej konkretnej scenie znalazła to, czego szuka.

Wypadłam trochę z wprawy — przyznała, a Duke uśmiechnął się, rozumiejąc już, czemu zawdzięcza tę wizytę. — Masz czas na lekcje?

Wpatrywała się w niego tak samo, jak lata temu, gdy decydował, czy warta jest jego czasu i talentu. Wtedy zadecydował, że tak. Teraz—

— Nie ma miejsca dla ciebie tutaj—

Dramatyczna pauza; potrafiłaby ją rozpoznać nawet z ostatniego rzędu.

— —w roli uczennicy, pani Vandenberg. Ale szukam drugich skrzypiec.

To nie był haczyk; to była uczciwa propozycja.

Płacisz?

— Ledwo.

Godziny?

— Okropne. Zainteresowana?

Tak.

Dwie, uśmiechnięte dusze spoglądały na siebie jak dwójka starych druhów, których drogi znów się skrzyżowały.

— Dużą rolę masz w tym teatrzyku?

Trzecia obsada, rola drugoplanowa.

— I to cię zadowala? — uniósł brew; inaczej, niż Williamson. Bardziej plastycznie, jakby była falą.

Obsady można zmienić — wzruszyła ramionami, a on pokiwał głową.

Można i on jej w tym zamierzał pomóc.

z tematu
Lyra Vandenberg
Wiek : 27
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : SAINT FALL, SONK ROAD
Zawód : aktorka, anonimowy dawca łusek, dostawca morskich skarbów