Witaj,
Ira Lebovitz
ILUZJI : 5
PŻ : 236
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 43
WIEDZA : 3
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1313-ira-lebovitz#13798
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1501-ira-lebovitz
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1679-poczta-iry-lebovitza
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f233-majestic-way-9-2
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2144-rachunek-bankowy-ira-lebovitz#26310
ILUZJI : 5
PŻ : 236
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 43
WIEDZA : 3
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1313-ira-lebovitz#13798
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1501-ira-lebovitz
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1679-poczta-iry-lebovitza
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f233-majestic-way-9-2
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2144-rachunek-bankowy-ira-lebovitz#26310
First topic message reminder :

wrzesień 1984never ending storyIra Lebovitz, Leander van Haarst



[TW] W wątku będą pojawiać się następujące triggery: przemoc (w tym seksualna), wykorzystywanie nieletnich, toksyczna relacja

Dlaczego sufity zawsze są białe?
Wiele można mieć przemyśleń po powrocie do domu po czterech latach. To nie pierwszy raz od powrotu, kiedy leżę na swoim starym łóżku i patrzę na gładką powierzchnię nade mną. Zza ścian nie dobiegają żadne dźwięki, chociaż wiem, że dzieciaki ganiają po korytarzu, tam, gdzie je zostawiłem. Wykończyły mnie. Znów.
Nie wiem nawet dlaczego tak za mną tęskniły. Nigdy nie próbowałem być nad wyraz dobrym bratem, nie podchodziłem przesadnie chętnie do zabawy z nimi ani nie głaskałem po główce, jak zaczynały ryczeć. Ale oczywiście zawsze dla nich byłem – te dzieciaki mimo wszystko są cudowne. Na tyle, na ile cudowny może być rozpieszczony bachor.
Który to dzień, kiedy próbuję sobie znaleźć nowy cel, odnaleźć się na nowo w Hellridge i pogodzić się z tym, że jakiś etap mojego życia na dobre przeminął? Nie wiem. Któryś.
A który dzień, kiedy wracam myślami do tego złamanego chuja, do każdego listu, na który nie odpisał, do każdego wieczoru, kiedy czekałem na jakikolwiek znak, że żyje?
Czy żyje?
Może przygruchał sobie jakąś nową panienkę, założył rodzinę i próbuje wpasować się w schematy.
Nie brzmi jak Leander. Mimo wszystko.
Ale może naprawdę coś się stało? Dlaczego miałby tak po prostu przestać się odzywać? Wiem, że dzieliła nas odległość, ale to przecież nie powód, żeby nawet nie odpisać na głupi list. Jeden, drugi, trzeci… Po prostu sobie odpuścił, ot tak? Po tym wszystkim na ile mu pozwoliłem, na ile potrafiłem się upodlić, żeby tylko był zadowolony?
Potrafiłem sobie oczywiście poradzić bez niego. Lepiej niż bym przypuszczał. Miałem ramiona, które mnie pocieszały.
No i były rozmowy. Różne. Wśród nich te, w których zdałem sobie sprawę z kilku rzeczy. O wielu z nich nie chciałem słuchać.
Cztery lata. Powinienem sobie odpuścić, prawda?
Ale to nie ja. Ja nie odpuszczam. Dlaczego miałbym pójść mu na rękę, zniknąć z jego życia ot tak, bez żadnego echa? Dlaczego ma sądzić, że to w porządku tak się odcinać?
Nie.
Nie można mnie tak ignorować. Po prostu, kurwa, nie.
Wychodzę! — rzucam przez próg, zakładając, że któryś z domowników mnie usłyszy. Nie wiem nawet, która jest godzina. Decyzja jest spontaniczna, nawet jeśli nosiłem się z nią od jakiegoś czasu. Ten temat nie da mi spokoju. Pójdę tam, zobaczę, czy żyje, a jak żyje to mu wygarnę i…
I nie wiem co dalej.
Nie zaszedłem tak daleko w swoich wyobrażeniach.
Droga pod adres jest jak wpisana w algorytm – docieram do mieszkania van Haarsta bez problemu, bez namysłu, uzbrojony w bojowe nastawienie i cały żal zbierany przez ostatnie lata. I w tęsknotę i w potrzebę – ale te kryją się pod zasłoną wyrzutu i złości, które podjudzam sukcesywnie przez całą drogę.
Przed naciśnięciem dzwonka waham się tylko krótki moment.
Oczekiwanie na otwarcie drzwi spędzam na nerwowym poprawianiu włosów, na upewnieniu się, że obcisłe spodnie nigdzie nie zaginają się w dziwny sposób. Ile razy przeglądałem się w lustrze, nim wyszedłem?
Czy tęsknił choć trochę?
Czy zadowoli go to, co zobaczy? Mocno się zmieniłem? Czy nadal będę mu się podobać?
Wiem, że on nadal będzie podobać się mi.
A może nie?
Może zobaczę go, przejrzę na oczy i będę mógł na dobre zamknąć ten rozdział.
Wyciągam papierosa jeszcze nim ktokolwiek podchodzi do drzwi. Potrzebuję tego. Nagle cały bojowy nastrój musi walczyć z naporem dziwnej nerwowości. A czym tak właściwie się stresuję? Zachował się jak kutas. Czemu to ja mam mu się podobać, czemu to ja mam go zadowalać?!
Nie. To on powinien prosić, żebym mu wybaczył.
Czekam, a gryzący dym pomaga w ukryciu nerwowości.
Upewnię się, że nic mu się nie stało, wygarnę co mam wygarnąć i wrócę. I tyle. Nic prostszego.
Prawda?
Drzwi się otwierają. Nie daję sobie czasu na przyjrzenie się mu, na wybadanie sytuacji, na choć chwilę wątpliwości.
Zapomniałeś napisać, kochanie. — Sam siebie bym oszukał, gdybym tylko nie wiedział, ile kosztuje mnie ta wizyta. Głos nie zdradza stresu – zbyt mocno przesiąknięty jest przekąsem i wyrzutem. Nie patrzę na niego, gdy nie zważając na brak zaproszenia, przekraczam próg mieszkania i wchodzę do środka. Dopiero w nim, pewny, że nie może mi już zamknąć drzwi przed nosem, wyciągam fajka z ust i wbijam w niego swoje spojrzenie.
I…
Nie pamiętam, co miałem powiedzieć.
Kurwa.
Wszystko wyglądało lepiej w mojej głowie.
Byłoby łatwiej, gdyby przez te cztery lata wyłysiał i przytył trzydzieści kilo. Gdyby jego spojrzenie nie było tak samo onieśmielające jak kiedyś.
Ale kiedyś byłem dzieciakiem. Teraz wiem swoje. I przecież wiem, po co tu przyszedłem.
Wróciłem, nie cieszysz się? — pretensja w głosie jest nader wyraźna, a ja nawet nie staram się wstrzymywać kąśliwego, krzywego uśmiechu.
Cztery, kurwa, lata.

[ukryjedycje]

Ostatnio zmieniony przez Ira Lebovitz dnia Sob Mar 02 2024, 20:09, w całości zmieniany 3 razy
Ira Lebovitz
Wiek : 23
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : akrobatka / współwłaściciel klubu "WhizzArt"
Leander van Haarst
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 12
PŻ : 168
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1696-leander-van-haarst
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1720-leander-van-haarst
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1719-poczta-leandra-van-haarst
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f238-fairfield-street-7
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1716-rachunek-bankowy-leander-van-haarst
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 12
PŻ : 168
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1696-leander-van-haarst
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1720-leander-van-haarst
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1719-poczta-leandra-van-haarst
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f238-fairfield-street-7
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1716-rachunek-bankowy-leander-van-haarst
Wiedział, że w końcu wygrał, kiedy dostrzegł uległość w jego spojrzeniu. Lekkie uszczypnięcia kocich pazurków dostały się pod prysznic, ale to nic, nie miały znaczenia, bo jego maleństwo znowu było przy nim. Znowu wiedziało, co zrobić, aby był z niego dumny i mógł mu dać to, co zawsze sprawiało im tyle radości - siebie.
Przynajmniej przez tę jedną chwilę pragnęli dokładnie tego samego i Leander wziął sobie za punkt honoru to, aby Ira rzeczywiście odczuł jego nieobecność.
Zaczęli delikatnie, bo chociaż masowanie jego członka było stosunkowo niegroźne, lekarz aż za dobrze wiedział, gdzie powinien pogładzić, aby towarzysz zabawy doszedł mu w dłoni zaledwie w kilka minut. Erekcja prężąca mu się między palcami potwierdzała, że również wciąż pamiętał, jak powinien mu robić. Cudownie było wiedzieć, że przynajmniej to się nie zmieniało.
Nie zmieniało się również to, że Ira wiedział kiedy powinien się zaprezentować. Mięśnie pleców zagrały wyraźnie pod cienką skórą, teraz już pozbawioną purpurowych siniaków, jakie były tam wcześniej. Oparł dłonie, wypiął pośladki i rzeczywiście dotarł do miejsca, w którym powinien się znaleźć. Najpierw do śliskich od nawilżenia palców, a potem głęboko do samych jąder Leandra, który aż westchnął słyszalnie. Nawet nie wiedział, jak bardzo go dziś potrzebował, dopóki nie znaleźli się tutaj wspólnie pod prysznicem.
Jak mógł wcześniej go zawodzić? Teraz to wydawało się rzeczą absolutnie niemożliwą.
- Hmm - udał, że musi zastanowić się nad prośbą Lebovitza. - Włożę, ale najpierw zadrżyj dla mnie raz jeszcze.
Obiecał, a jednocześnie znowu postawił swój warunek. Zatrzymał kciuk na samym czubku jego członka i pomasował go intensywnie, nim wziął go znowu całego w dłoń. Napierając palcami na jego wejście, wsunął w niego dwa dopiero wtedy, gdy zareagował na jego pieszczotę. Rozciągał go bardzo niecierpliwie, ale Leander nie podejrzewał, aby Irze przeszkadzał ten pośpiech. Jego wypięte pośladki prosiły się o coś większego zdecydowanie za bardzo, aby był w stanie powstrzymywać się dłużej.
Nachylił się ponad jego wypiętymi atutami, aby dosięgnąć jego słuchu swoimi słowami.
- Krzycz dla mnie, maleństwo. - Poprosił, dociskając do jego odbytu swojego członka, uprzednio obficie zwilżonego lubrykantem. Wciąż był dla niego zdecydowanie zbyt duży, aby obyło się bez bólu, lecz nie było co porównywać tego delikatnego wręcz wsunięcia się do próby szturmowania bram, jaka miała miejsce w kuchni.
Westchnienie przyjemności van Haarsta było bardzo głębokie. Pozwolił mu przyzwyczaić się do siebie przez ledwie kilkanaście sekund, nim złożył dłonie po obu stronach jego penisa. Cofnął się i szybko poruszył naprzód, z rozpędem uderzając jądrami w jego pośladki. Siła tego ruchu miała nieznacznie popchnąć Irę naprzód - wprost na gotowe do ocierania się o nie dłonie.
Leander van Haarst
Wiek : 40
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : Neurochirurg, odtruwacz, lekarz podziemny
Ira Lebovitz
ILUZJI : 5
PŻ : 236
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 43
WIEDZA : 3
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1313-ira-lebovitz#13798
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1501-ira-lebovitz
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1679-poczta-iry-lebovitza
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f233-majestic-way-9-2
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2144-rachunek-bankowy-ira-lebovitz#26310
ILUZJI : 5
PŻ : 236
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 43
WIEDZA : 3
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1313-ira-lebovitz#13798
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1501-ira-lebovitz
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1679-poczta-iry-lebovitza
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f233-majestic-way-9-2
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2144-rachunek-bankowy-ira-lebovitz#26310
Raz jeszcze przerodzi się w wiele razy, nim wyjdziemy spod tego prysznica. Nawet gdybym chciał udawać, że to co robi, mnie nie rusza, moje ciało nie byłoby w stanie podzielić tych chęci. Zawsze doskonale wiedział, gdzie dotknąć i jak dotknąć. I co powiedzieć też.
Spełniam więc jego komendę, gdy całe ciało drży zupełnie niekontrolowanie pod ciepłym dotykiem palców, w towarzystwie głośnego westchnienia, a plecy uginają się jeszcze odrobinę pod tą przyjemnością, eksponując mocniej pośladki, które domagają się jego uwagi.
Teraz niemożliwym wydaje się, że godzinę temu mogłem tego nie chcieć.
Jak naiwny musiałem być, sądząc, że przyjdę tutaj, wydrę się na niego i wrócę do domu? Że znów jakimś sposobem nie wyjdzie z tego usatysfakcjonowany, spełniony i pełen triumfu?
Dlaczego im mocniej mnie upadla, tym bardziej się przed nim uginam?
Nie wiem, gdzie jest słaby punkt tego okręgu, gdzie mógłbym znaleźć choć szczelinę, przez którą można się przebić, by uciec. I to tak, by już nie znaleźć drogi powrotnej.
Ale teraz nie chcę wiedzieć. Teraz mogę już tylko zagryzać wargę, żeby nie zacząć go żałośnie błagać, by dał mi już to, czego tak mocno pragnę.
Spełnia swoją obietnicę, a ja pod burzliwą falą przyjemności osuwam się niekontrolowanie po ścianie i potrzebuję chwili, by poprawić pozycję. Przylegam torsem do chłodnej powierzchni, szukając oparcia, a moje westchnienia osadzają się kłębkami pary na kafelkach.
Czuję go z każdej strony. Przyjemne wrażenie osaczenia rozlewa się gorącem po ciele, a gdy nachyla się i szepcze „krzycz”, ja posłusznie krzyczę, na moment chyba znów tracąc świadomość pod intensywnością doznań.
Boli, ale ten ból jest znajomy. Pożądany. Wydusza z płuc dźwięki, jakich nie potrafiłbym powtórzyć w chwilach pełnej przytomności. Bo teraz wcale nie czuję się przytomny, nawet jeśli czuję go w sobie, na sobie, wokół siebie. Słyszę szum wody i uderzenia jego jąder o moje pośladki, a za każdym razem, gdy dociera do końca, mam wrażenie, że w końcu się poddam i upadnę. Lub chociaż popadnę w obłęd.
Może już to zrobiłem?
Kilka chwil temu bałem się na niego spojrzeć. Teraz bez lęku i chwili wahania zrobiłbym wszystko, czego zażąda, byle tylko robił to dalej.
Mocniej.
Jeżeli to jedyny sposób, w jaki mogę poczuć, że mu zależy, jeżeli to jedyny sposób, w jaki umie pokazywać uczucie, niech tak będzie.
Może nawet, tracąc kontrolę, zaczynam prosić. By rżnął mnie mocniej. By nie przestawał. By pozwolił mi dojść.
Wie, jak doprowadzić mnie do szaleństwa. Wie też jak je powstrzymać. Gdyby teraz spróbował użyć tych swoich sztuczek, bym nie mógł dojść, chyba wydrapałbym mu oczy.
Tym razem zmysły rozpraszają się w ten najlepszy sposób, nie tak jak wtedy, na tej podłodze, gdy był przy mnie, ale czułem się tak koszmarnie samotnie. Teraz nie tęsknię za świadomością, za poczytalnością. Liczy się tylko on i obłapiający ciało dotyk.
Lea…! — Imię przeradza się w głośny jęk, może krzyk, odbija się echem od ścian prysznica i zastyga na wargach, gdy całe moje ciało napina się, by poddać się ekstatycznej przyjemności.
Nie wiem, jakim cudem wciąż stoję na nogach. Może już wcale nie stoję?
Ten orgazm ma wyjątkowo gorzki smak. I za ten raz brzydzę się sobą mocniej niż za każdy inny.
Tym razem nie mogę wymówić się niewiedzą. Nie mogę powiedzieć, że mnie zmanipulował. Że mnie oszukał.
Wiem, na co się pisałem. I wiem, że upadlam się ledwie dla ochłapów jego uwagi.
A mimo to, gdybym mógł cofnąć czas i wyjść, prawdopodobnie i tak bym został.
Ira Lebovitz
Wiek : 23
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : akrobatka / współwłaściciel klubu "WhizzArt"
Leander van Haarst
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 12
PŻ : 168
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1696-leander-van-haarst
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1720-leander-van-haarst
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1719-poczta-leandra-van-haarst
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f238-fairfield-street-7
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1716-rachunek-bankowy-leander-van-haarst
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 12
PŻ : 168
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1696-leander-van-haarst
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1720-leander-van-haarst
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1719-poczta-leandra-van-haarst
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f238-fairfield-street-7
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1716-rachunek-bankowy-leander-van-haarst
Maleństwo grzecznie spełniło jego prośbę, a Leander nie śmiał wycofać się ze swojej obietnicy. Nie był zdolny do respektowania czegoś tak niepotrzebnego jak zobowiązania, lecz tym razem ich cele akurat były bardzo zbieżne. Chcieli zatracić się w sobie nawzajem. To zawsze wychodziło im śpiewająco.
Krzyk umykający zza tych niewyparzonych, grzesznych ust dociera do lędźwi van Haarsta z porażającą siłą. Jeżeli wydawało mu się, że nie może stać się jeszcze twardszy, tak teraz musiał zrewidować swoje szacunki i ostatecznie w odpowiedzi westchnął niezwykle głośno i otwarcie.
Nie pozwalał mu upaść. Podtrzymując jego biodra przy sobie, wychodził tylko po to, aby natychmiast wbić się w niego w tempie stosunkowo miarowym i przewidywalnym. Czyżby po raz pierwszy uprawiali seks, a nie rżnęli się jak dzikie zwierzęta? Ten stan nigdy nie trwał długo, podobnie było dzisiaj, ale i tak przez momencik dawał nadzieję, że może chociaż ten jeden raz…
Ugryzł go prowokacyjnie w szyję, kiedy gorąc wytrysku Iry zalał mu palce, a młody ochoczo wykrzykiwał jego imię. Chciałby słuchać tych wrzasków i jęków przez całą noc, ale niestety, nawet tacy ludzie jak Leander mieli granice wytrzymałości. Z tym że zanim na nowo je odkryli, mężczyzna popchnął akrobatę na ścianę jeszcze mocniej. Wysunął się z niego ledwie na krótki moment, kiedy niecierpliwie obrócił go przodem do siebie i podparł jego nogę o swoje udo, sugerując mu, co powinien zrobić. Kiedy owinął nogi wokół jego pasa, zaczęło się prawdziwe rżnięcie. Grawitacja znacznie mu pomagała, a to, czego nie zdołała przyspieszyć, ponaglał sam van Haarst. Ira opadał na jego erekcję zdecydowanie mocniej, niż kiedyś. Nic w tym dziwnego, w końcu przybrał na wadze od ich ostatniego spotkania, ale nawet i to było pożądaną zmianą. Dzięki temu sięgał jeszcze dalej, jeszcze głębiej i mocniej. Dotknął jego boku palcami. Robił tak zawsze, kiedy był blisko i także i tym razem Ira powinien znać reguły postępowania.
Zaciśnij mięśnie.
Zacisnął? Nawet jeżeli nie, biodrami Leandra i tak wstrząsnął orgazm. Również krzyknął, ale dławił ten odgłos mocnym zamknięciem zębów na swojej dolnej wardze. Nie wzywał dziś imienia kochanka. Nie zasłużył na to? Czy może dzisiaj po prostu wybrał, aby go nie pamiętać? Kto wie, jak wiele małolatów pieprzył pod tymi samymi stróżkami wody w ciągu tych czterech lat.
Ale dzisiaj pieprzę tylko ciebie, maleństwo.
Podtrzymywał go w swoich ramionach tak długo, aż wreszcie odzyskał czucie w nogach. Wtedy westchnął raz jeszcze i ukrywając twarz w jego szyi, zachłannie ucałował go tam trzykrotnie. Za każdym razem mocno zassał jego skórę ustami. Naznaczał go jak czipowanego psa. Zawsze tak robił, gdy Ira dobrze się spisał.
- Na słodką Lilith, zobacz, do czego mnie doprowadziłeś. - Brzmiało to tak, jakby się skarżył, ale było wprost przeciwnie. Najwidoczniej odkąd tylko uszło z niego całe napięcie, odzyskał też zdolność do ludzkiego traktowania drugiego człowieka. Kolejny dowód na to, że testosteron potrafił uderzać do głowy.
Powoli, niemalże ostrożnie wysunął się z wnętrza Iry. Po raz kolejny porządnie naruszył delikatną tkankę wyściełającą odbyt. Widział to jedynie przez chwilę, kiedy jego własna sperma znikała w odpływie upstrzona kroplami krwi. Nawet tutaj musiał go masakrować.
Ale to akurat obaj lubili w równym stopniu.
Niemalże troskliwie upewnił się, że Ira jest w stanie ustać pod prysznicem, nim cofnął ręce z jego bioder i odsunął nieznacznie deszczownice w bok, aby woda nie wymywała detergentu, po który właśnie sięgał. Wylał go obficie na zaróżowioną od wysiłku skórę, przesuwając dłońmi po jego klatce piersiowej.
Delikatny dotyk, tak inny od poprzedniego był przemianą, którą dobrze znali. Teraz Leander miał być tym, kogo Ira zawsze mógł chcieć w nim dostrzegać. Opiekunem, kochankiem, miłością życia. Człowiekiem, tak po prostu.
A jednak tak z perspektywy czasu i zdarzeń kuchennych, okropnie znamienne było to, że za każdym razem po współżyciu dokładnie go mył. Prawie tak, jakby szykował właśnie trupa do położenia na stole sekcyjnym…
Leander van Haarst
Wiek : 40
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : Neurochirurg, odtruwacz, lekarz podziemny
Ira Lebovitz
ILUZJI : 5
PŻ : 236
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 43
WIEDZA : 3
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1313-ira-lebovitz#13798
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1501-ira-lebovitz
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1679-poczta-iry-lebovitza
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f233-majestic-way-9-2
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2144-rachunek-bankowy-ira-lebovitz#26310
ILUZJI : 5
PŻ : 236
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 43
WIEDZA : 3
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1313-ira-lebovitz#13798
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1501-ira-lebovitz
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1679-poczta-iry-lebovitza
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f233-majestic-way-9-2
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2144-rachunek-bankowy-ira-lebovitz#26310
Ból miesza się z euforią, z rozlewającym się w każdą komórkę podnieceniem i zapomnieniem. Podoba mi się to, więc w czym problem? Tak sobie zawsze to tłumaczyłem. Jeśli coś mi się nie podobało, wystarczyło zagryźć zęby – jego satysfakcja i to, w jaki sposób traktował mnie po wszystkim wszystko wynagradzały. A większość i tak przecież lubiłem. To, w jaki sposób coraz bardziej obawiałem się powiedzenia czegoś źle, zrobienia czegoś nie tak albo spojrzenia w sposób, który mu się nie spodoba, umykało mi. Nierówności w naszym podejściu i oddaniu były niewyraźne. Byłem gówniarzem.
Teraz już nie jestem.
Więc czym mam usprawiedliwić to, jak szukam w nim podparcia, jak odchylam głowę, by wyeksponować szyję, gdy oznacza mnie niemal tak, jak oznacza się bydło? Zawsze zajmował się ranami, które wynikły z utraty kontroli, zatracenia się (to nic, zdarza się, to znaczy, że było mu dobrze), ale część śladów zostawała. Część robił umyślnie.
Do czego go doprowadziłem?
Do czego on doprowadził mnie?
Nigdy nie powinienem był tu przychodzić. Wytrzymałem bez niego całe cztery lata, dlaczego więc nie potrafiłem usiedzieć w miejscu, gdy tylko znów znalazłem się w Salem?
Ostatni niekontrolowany pomruk wymyka się spomiędzy warg, gdy się ze mnie wysuwa. Ból ze zdwojoną siłą wysyła sygnały do mózgu. Czuję jego spermę spływającą po moich udach i znów nie chcę na niego patrzeć. Wbijanie wzroku w jeden punkt wprowadza w lekkie otępienie, lecz zagłuszanie myśli jest trudne, szczególnie z tym uczuciem pełznącym po udach.
Kurwa.
Chcę do domu.
Przyjemność potrafi zamroczyć. Ale działa tak jak adrenalina. Wszystkie bodźce wracają wzmożone po wszystkim.
Zaciśnij zęby.
Zamieram pod dotykiem jego dłoni i w końcu powoli wracam spojrzeniem do przystojnej twarzy, do oczu prześlizgujących się po moim ciele.
Zapomniałem, że zawsze to robi. Przed wyjazdem sądziłem, że to normalne, ale teraz jest w tym coś osobliwego. Żadnemu z moich kochanków nie przyszło do głowy, by próbować mnie myć. Nie tak dokładnie, nie, kiedy jest już po wszystkim. W końcu mam własne ręce.
Pozwalam mu na to, a oczyma wodzę po pojedynczych zmarszczkach na jego twarzy, szukając różnic, które wyryły się na niej w ciągu ostatnich czterech lat. Ilu miał takich jak ja? Co się zmieniło? Zakładał, że w końcu i tak do niego wrócę?
Zrobiłbyś mi to znowu? — szepczę, choć wcale nie miałem zamiaru wypuszczać myśli poza bezpieczną strefę własnej głowy. — Prawie mnie dziś zabiłeś — precyzuję, ale nie mam siły na pretensje, na niedowierzanie, na cokolwiek.
Czemu nic nie czuję wobec tego faktu? To przez zmęczenie? A może tylko mi się wydaje, że to „nic”. Tak. Po prostu nie umiem jeszcze tego nazwać.
Wiesz o tym, prawda? — pytam po chwili milczenia, ściągając krótko brwi w zastanowieniu. Bo przecież nie zachowuje się tak, jakby wiedział. Nie. Jest taki jak zawsze. Jakby nie zaszło nic nowego, jakby nie posunął się za daleko.
Może jednak nie chcę znać odpowiedzi?
A jednak nie wycofuję pytań.
Ira Lebovitz
Wiek : 23
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : akrobatka / współwłaściciel klubu "WhizzArt"
Leander van Haarst
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 12
PŻ : 168
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1696-leander-van-haarst
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1720-leander-van-haarst
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1719-poczta-leandra-van-haarst
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f238-fairfield-street-7
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1716-rachunek-bankowy-leander-van-haarst
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 12
PŻ : 168
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1696-leander-van-haarst
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1720-leander-van-haarst
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1719-poczta-leandra-van-haarst
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f238-fairfield-street-7
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1716-rachunek-bankowy-leander-van-haarst
Był zaangażowany w swoje zadanie. Przesuwając palcami wzdłuż jego ramienia, wodził wzrokiem po jasnej skórze. Wyglądał prawie tak, jakby go badał. Jak gdyby chciał wyczuć jakąkolwiek niepokojącą zmianę, na jaką powinien zwrócić uwagę. Może to zboczenie zawodowe? W swojej pracy musiał być bardzo precyzyjny i uważny.
Jakim cudem funkcjonowały w nim te dwa wilki jednocześnie, to była zagadka praktycznie nie do rozwiązania.
Chyba że znało się diagnozę zapisaną w jego młodzieńczej dokumentacji medycznej. Ona wyjaśniała nawet więcej, niż było konieczne.
Ale nie było jej tutaj, a Ira nie wiedział. Nie rozumiał, że ma przed sobą kogoś, kto bez mrugnięcia okiem poderżnąłby mu gardło, gdyby to okazało się konieczne. Lubił jego towarzystwo. Doceniał głupawe poczucie humoru, zdrowy popęd seksualny i umiejętność podporządkowania się. Lubił, kiedy patrzył na niego w taki sposób, jak gdyby był całym jego światem.
Kiedyś tak było. Tak właśnie to interpretował.
Nie potrafił zrozumieć, dlaczego coś się zmieniło, nawet gdy wykrzyczał mu to prosto w twarz.
Niedostosowanie społeczne na nowo zderzało się ze ścianą jego człowieczeństwa.
Podniósł na niego spojrzenie przenikliwych, ciemnych oczu. Ciekawe, czy dalej posiadają zdolność płoszenia niewygodnych pytań.
- Nie - odpowiedział bez zastanowienia, ale nie kontynuował realizacji swojego rytuału. Zatrzymał dłonie i poświęcił mu cała swoją uwagę. Jego ręka nagle poruszyła się niedaleko Iry, ale zwolniła, gdy tylko zbliżyła się bliżej niego. Delikatnie ujął jego policzek. Prawie troskliwie.
- Nie zabiłbym cię. - Sprostował, przesuwając kciuk wzdłuż kości policzkowej, a brew nawet mu przy tym nie drgnęła. Potrafił zmobilizować się do ładnego kłamstwa, gdy prawda nie była mu na rękę. - Wiem kiedy człowiek zaczyna umierać.
Odpowiedź była osobliwa, ale odwoływała się do doświadczeń nabytych podczas wieloletniej praktyki zawodowej. Nie każdą osobę udawało się uratować, a wbrew temu, jaki Leander bywał prywatnie, podczas przeprowadzania operacji i konsultacji był po prostu lekarzem. Łagodził ból, zwiększał cudzą sprawność, ratował życia. Irę też przecież uratował, kiedy przyjął go pod swoje skrzydła.
- Podniosłeś na mnie rękę. - Zauważył wtedy w ripoście na bezsensowny w jego opinii zarzut. Ciemne oczy prześlizgnęły się z jednego oka Lebovitza na drugie. Dłonie mężczyzny wróciły na miejsce. Namydlił ostrożnie jego kark.
- Głos również, ale to jestem w stanie puścić mimo uszu. - Zauważył, ale trudno było stwierdzić, czy rzeczywiście mógł darować to przewinienie. Leander nie zwykł wybaczać, a mimo to, póki co nie przygotowywał się do dalszego karania maleństwa. Często było tak, że kiedy przypominało mu się o czymś, co wywoływało w nim skrajne emocje, odżywały one na nowo w jego pamięci i nakręcały od początku całą spiralę destrukcji. Dlatego też ten spokój był pewną nowością, może w końcu szczerą?
Nieco mocniej zaciśnięte zęby zdradzały, że ta kwestia wcale nie była mu tak obojętna.
Czyżby nauczył się robić pewne ustępstwa?
To brzmiało tak nieprawdopodobnie, że aż w przedziwny sposób absolutnie realnie.
Leander van Haarst
Wiek : 40
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : Neurochirurg, odtruwacz, lekarz podziemny
Ira Lebovitz
ILUZJI : 5
PŻ : 236
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 43
WIEDZA : 3
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1313-ira-lebovitz#13798
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1501-ira-lebovitz
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1679-poczta-iry-lebovitza
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f233-majestic-way-9-2
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2144-rachunek-bankowy-ira-lebovitz#26310
ILUZJI : 5
PŻ : 236
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 43
WIEDZA : 3
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1313-ira-lebovitz#13798
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1501-ira-lebovitz
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1679-poczta-iry-lebovitza
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f233-majestic-way-9-2
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2144-rachunek-bankowy-ira-lebovitz#26310
Nie odwracam spojrzenia, kiedy krzyżuje się z ciemnymi oczami, w których zawsze było ciężko cokolwiek odczytać. Chyba że chodziło o wkurwienie – to zawsze interpretowałem bezbłędnie. Teraz go nie widzę, a jednak, kiedy unosi rękę, w niekontrolowanym odruchu zamykam oczy i spinam się na moment, wyczekując uderzenia. Przecież wcale nie musi być zły, żeby mnie nim poczęstować.
Ale jego dłoń układa się delikatnie na moim policzku, a ja uchylam powieki, udając, że wcale nie skuliłem się przed chwilą jak bity przez pana pies.
Kurwa, Ira, jesteś żałosny.
To przecież nie tak, że jestem słabszy od niego. To nie tak, że nie mógłbym odpowiedzieć. Po prostu nigdy nie sprawdzałem, czy byłbym w stanie to zrobić. Z jakiegoś powodu nigdy nie chciałem sprawdzać. Teraz też nie chcę.
Staram się nie zmięknąć pod tym dotykiem. Pamiętać, że większość tego, co mówi, to stek kłamstw. Nie poddać się temu „nie zabiłbym cię”, co w innych okolicznościach, z innym człowiekiem byłoby absurdalną kwestią do wypowiedzenia. A z nim brzmi jak pieszczota i deklaracja oddania.
Jak mogłem kiedykolwiek sądzić, że to, co między nami jest to zwykły, prosty i normalny związek? Tak, byłem młody. Ale przecież nigdy nie uważałem się za durnia.
Tylko czy moja wiedza robi jakąkolwiek różnicę?
Nie wierzę mu, że by mnie nie zabił, nie wierzę, że się kontrolował i nie wierzę, że by mnie tam nie zostawił, gdybym nie spełnił jego uprzejmej prośby o przeprosiny. A i tak tu stoję i nie uciekam z krzykiem. Bo wiem, jaki potrafi być wtedy, gdy akurat nie naraża mojego życia i zdrowia.
To musi się skończyć. Ja muszę to skończyć. Inaczej pewnego dnia stąd nie wyjdę.
Czy mam omamy, czy tłumaczy mi się, czemu to zrobił? Nie, żeby którykolwiek z tych powodów usprawiedliwiał rzucenie się na mnie z nożem.
To cię nie usprawiedliwia.
Przegiąłeś, Lea.
Krzyczałem, bo było mi smutno.
Jak mogłeś mi to zrobić?

Mógłbym powiedzieć tak dużo i nawet na moment otwieram usta, ale ułamek sekundy później zjadam wszystkie słowa i wzdycham krótko.
Nie ma sensu.
—  Nie mogę zostać na noc. — Odsuwam się, zwiększając granicę między naszymi ciałami, uciekam od dotyku i zabieram się za szybkie dokończenie prysznica. Samemu. — Obiecałem staruszkowi, że pomogę mu wieczorem z grafikiem. — To tylko połowiczne kłamstwo.
Mógłbym się po prostu wymknąć w nocy, nie wchodząc z nim teraz w polemikę i nie narażając się na kolejną szarpaninę, ale do nocy zostało zbyt dużo czasu, bym miał siedzieć tu z nim i udawać, że wszystko jest tak, jak było. Pewnie zamówilibyśmy jakieś jedzenie, włączylibyśmy coś w telewizji, a potem zapomnieli o filmie, skupiając się na sobie. Na rozmowach i na dotyku. Zatapiając się w złudzeniu normalności i zdrowego przywiązania.
Nie. Dosyć. Nawet jeśli jakaś bardzo zepsuta część mnie chce zostać, teraz nie ma prawda dojść do głosu.
Zakręcam wodę i robię krok w kierunku wyjścia spod prysznica.
Dasz mi coś na drogę? — To dobry moment, aby przypomnieć sobie, że całe moje ubrania są umoczone w krwi i niekoniecznie chcę je znów na siebie zakładać, a już z pewnością nie chcę wychodzić tak do ludzi.
Ira Lebovitz
Wiek : 23
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : akrobatka / współwłaściciel klubu "WhizzArt"
Leander van Haarst
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 12
PŻ : 168
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1696-leander-van-haarst
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1720-leander-van-haarst
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1719-poczta-leandra-van-haarst
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f238-fairfield-street-7
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1716-rachunek-bankowy-leander-van-haarst
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 12
PŻ : 168
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1696-leander-van-haarst
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1720-leander-van-haarst
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1719-poczta-leandra-van-haarst
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f238-fairfield-street-7
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1716-rachunek-bankowy-leander-van-haarst
Brak dalszych dyskusji był odświeżający. Przypominał Leandrowi, że da się przyjąć jego słowa w milczeniu. Że on potrafił to robić. Zaoszczędzali sobie dzięki temu mnóstwo czasu, bo prawda i tak była zawsze tylko jedna. Nie było sensu z nią dyskutować.
On nie powinien z nią dyskutować.
Ale dzisiaj mu tego nie wypominał. Co zaskakujące, pomimo niezadowolenia ściągającego mu brwi, nie wypomniał mu również tego, że wykpiwanie się wymówkami nie było tym, czego od niego oczekiwał, skoro już pojawił się na jego progu. Zamiast wymieniać się dalszymi słowami, na moment skierował deszczownicę na siebie i obmył dłonie oraz miejsce intymne z krwi i spermy. Kiedy skończył, wyszedł spod prysznica, odgarniając w tył mokre włosy i sięgając po ręcznik, aby wytrzeć w niego twarz. Kiedy już woda nie wciskała mu się do oczu, mógł odwrócić się bokiem w kierunku sylwetki pozostającej pod prysznicem.
- W porządku - odpowiedział z lekkim opóźnieniem na deklarację niedostępności Iry, przesuwając szorstkim materiałem ręcznika wzdłuż przedramienia. Wytarł się skrupulatnie i wtedy też musiał zgodzić się z koniecznością podzielenia się z nim fragmentem swojej garderoby. Nie miał zamiaru zajmować się doprowadzeniem jego ubrań do stanu używalności, nie dzisiaj.
- Wybierz sobie coś. Ubrania się dokładnie tam, gdzie zawsze. - Dał mu wolną rękę, po raz ostatni zatapiając spojrzenie w sylwetce niknącej wśród obłoków pary. Nie mógł tak sterczeć przez cały wieczór, nawet jeżeli w rzeczywistości wcale nie chciał go wypuszczać od siebie. Miał jednak pewne przeczucie, że pozwolenie mu na opuszczenie „lochów” wcale nie oznacza, że jego zabaweczka już nigdy do nich nie wróci. Najwyżej - nie po raz pierwszy - tragicznie się pomyli. Skoro Ira tego potrzebował, uzyskał to. Leander nigdy nie trzymał go przy sobie na siłę. To on zawsze do niego wracał.
Już czekał na jego powrót, a przecież nawet nie zdążył wyjść.
Wyszedł z łazienki, zanim miał zmienić zdanie i tym razem nie zamykał jej na zamek. Swoboda… ależ dziwnie musiała smakować. Kiedy był młodszy, nie zostawiał go w żadnym pomieszczeniu samego. Wrócił na swoje miejsce na kanapie, tym razem już zupełnie nagi. Okrywając się kocem od pasa w dół, wyciągnął się w miejscu, rozluźniając spięte mięśnie.

| ztx2
Leander van Haarst
Wiek : 40
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : Neurochirurg, odtruwacz, lekarz podziemny