Pachnący proszkiem i wybielaczem miejsce, którego ciszę zaburza jedynie odgłos wirujących pralek i kroki ludzie. Pralnia znajduje się w ciągu lokali usługowych przy jednej z głównych ulic miasteczka, z której korzystają mieszkańcy okolicznych kamieniczek oraz studenci, którzy nie chcą czekać na swoją kolej w akademiku. Jest tu zawsze czysto, mimo iż w ogóle nie widać, aby właściciel albo ktokolwiek z obsługi kiedykolwiek się tu kręcił. Pralki są w dobrym stanie, nie śmierdzą ani się nie psują. Może oprócz jednej, stojącej w samym kącie pomieszczenia. Ta zawsze jest wyłączona z użytku. Podobno dzieje się tak od momentu, kiedy morderca rodziny z opuszczonego domu przy Trzeciej alei dwadzieścia lat temu uprał tu swoje zakrwawione ubrania, zanim poszedł powiesić się na poddaszu swojego domu. Inni mówią, że to bujda i kwestia złej instalacji elektrycznej. W końcu jak wyjaśnić, że mimo zmiany pralek, ta wciąż nie działa?