First topic message reminder : BUDKA TELEFONICZNA Budka telefoniczna, jedna z licznych, jaką można znaleźć w tej okolicy. Na jej ścianach widać napisy, wysmarowane flamastrem lub też wydrapane czymś wyjątkowo ostrym, z których to można dowiedzieć się, kto obecnie jest mniej lubiany, kto pragnie, by do niego zadzwonić, a kto z kim chodzi, bądź chciałby to robić. Książka telefoniczna, znajdujące się tuż przy aparacie jest dość wyświechtana, mimo iż co roku do budki trafia nowa. Czasem może się wydawać, że jest ona o wiele grubsza, niż powinna być w rzeczywistości. Tak jakby w mieście było o jedną dzielnicę więcej… Obowiązkowy rzut kością k3. k1-k2 - Nic się nie dzieje k3 - Telefon w budce zaczyna nagle sam dzwonić. Jeśli podniesiesz słuchawkę, to usłyszysz niepokojące trzaski i niskie buczenie, które po chwili zmienią w chrypliwy, nieludzki głos. Będzie on w kółko powtarzał "Nie bój się"... oraz dokładny adres twojego domu. Po tej osobliwej rozmowie będziesz odczuwał lęk, a złożenie myśli w jedno zdanie będzie ci sprawiało trudności, nawet jeśli na co dzień nie masz z tym problemu. Stan ten nie opuści cię do końca następnego dnia. Będziesz też odczuwać ogromną potrzebę, by lepiej zabezpieczyć swój dom. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Valerio Paganini
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
Żadnych telefonów. Niepisana zasada jest prawem ożywionym — świat w ruinach, tunele we mgłach, strach w płucach i krew na ustach to nie powód, żeby dzwonić; apokalipsa to nie wymówka; strach to nie uzasadnienie. — No. Mówiłem przecież — muzyka zagłusza świat, ale jego nie potrafi — sylaby smakują zbyt trzeźwo, zbyt miałko, zbyt mdło. Coś się zepsuło, czegoś już nie ma; tego banchetto nie zje już nikt. — Mafia słucha tylko połowy telefonów w Little Poppy. Druga połowa ma ładne słuchaweczki i ukryte żoneczki, i dzieci, o które bardzo się boją, dlatego Valerio robi wszystko, żeby wydobyć ten strach. Czasami się udaje, czasem nie, czasem ślady zadrapań na skórze to dzieło rąk dwa dni wcześniej wycinających pierniczki; za grzech można odpłacić tylko grzechem. Im szybciej miejsce pasażera to zrozumie, tym szczęśliwsze będzie. Tej nocy grzech kumuluje się w opuszkach palców, w pięciu miejscach stycznych — tam, gdzie skóra napotyka dotyk, kąt rozchylenia aprobatę, nasilony uścisk niewypowiedzianą potrzebę przekonania się, w którym momencie cara cugina powie basta. Jak daleko może się posunąć, ile centymetrów odkryć, co zrobić z nowoodkrytym lądem, gdzie wetknąć włoską flagę, skąd wydobyć pierwsze złoża przyjemności? Al Bano ma wszystkie odpowiedzi świata, ale tych akurat nie. — Non sapevo — słowa poruszają kącikami ust, kąciki ust pełzną w górę — Paganini uśmiecha się, ale to nie jest wesoły uśmiech; ani miły; ani szczery. Nadjeżdżające z naprzeciwka auta na sekundę oblewa jego twarz jaskrawym światłem — w takich momentach widać go naprawdę. Valerio numer jeden znika; Valerio numer dwa siedzi za kierownicą i od dwudziestu lat jest duchem. Życie Anniki pęcznieje od zjaw — czasem wracają w snach, czasem dzieli z nimi kabinę mustanga, czasem budzi się obok nich w małżeńskim łóżku, chociaż Paganini nie musi pytać, żeby wiedzieć, od ilu lat małżeńskie łóżko było muzealnym artefaktem. Jak jej mąż. — W końcu umarł? — zaskoczenia w nim tyle, co w dłoni delikatności; zaciskane na skórze palce zostawiają blady odcisk, widmowy ślad, piętno, które będzie musiała ścierać, aż poleje się krew — jeśli zacznie płakać w trakcie, czerwieni będzie więcej. — Va bene. Martwy bardziej się przyda. Słowa wiszą w powietrzu i gubią się gdzieś pomiędzy siedzeniami — gdyby wsunął w nie palca, mógłby wygrzebać lepką obecność niespełnionego życzenia. Zamiast tego dłoń — powoli, ale dobitnie — odrywa się od skóry; złamanie przysięgi małżeńskiej wbija czwarty bieg i prowadzi do naruszenia innego prawa — coś—tam o ograniczeniach prędkości w terenie zabudowanym. Ta nagła cisza, w której słychać tylko głos Al Bano, rozciąga się w nieskończoność; za szybami mustanga migają budynki, na niebie krwawią gwiazdy, w ustach dojrzewa— — Finalmente una bella notizia. Słowa wyciskają z płuc śmiech; brzmi na coś odruchowego, efekt uboczny wizji najlepszych lat młodości u boku kogoś, kto nawet nie stanął — w tym na wysokości zadania — więc teraz cara Annika musi skrzyżować paluszki i poluźnić nóżki z nadzieją, że Ben weźmie tę sprawę. Buona fortuna; przyda się w podróży do wolności. z tematu oboje |
Wiek : 33
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : szef egzekucji dłużników familii