Dominic Castor
NATURY : 20
POWSTANIA : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 161
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 13
TALENTY : 19
koszmar z początku kwietniaTo ja go tnęDominic Castor, Judith CarterLubił spacery, bardzo, ale daleki był od wałęsania się samemu nocą po niebezpiecznych terenach. Po tych bardziej uczęszczanych, w letnie noce, bardzo chętnie, ale co mu strzeliło do głowy, żeby zwiedzać głębię lasu po ciemku? Nie wiedział. Na początku, kiedy jeszcze był wieczór, było mu miło i sielsko, chyba dlatego właśnie postanowił nie wracać do domu, tylko przedłużyć ten spacer o kolejne godziny, ale nie był pewien. Nie był pewien, bo zapomniał, bo nagła zmiana filtra kolorystycznego z ciepłego na zimny zmieniła mu perspektywę. Przez moment nawet usiłował sobie usilnie przypomnieć po ki chuj tu przyszedł, chociaż daleko Dominicowi było do przekleństw, więc w jego głowie brzmiało to bardziej w stylu po jaką cholerę?, ale nic nie świtało. No właśnie, nie świtało. Nie świta, więc nikt tutaj na grzyby nie przyjdzie, to był na pewno ten doskonały plan, zbierania grzybów po nocy, tak, aby nie natknąć się na nikogo inne. Dlatego też przysiadł na kamieniu, w otoczeniu świetlików i zaczął włosy zaplatać w lśniący srebrzyście warkocz i im dłużej zaplatał, tym więcej pojawiało się w ten warkocz wplecionych kwiatów, liści i świetlików, aż wyglądał jak Roszpunka w wersji daddy. - Wystarczy. - Przytaknął sam sobie, okręcając się i spoglądając, jak ten warkocz wokół niego faluje. Ważka zaklaskała, a Dominic wyjął z krzaka dudy i zaczął grać piękną, romantyczną melodię, aby okoliczne grzyby urosły jak największe. I w ogóle się nie spodziewał przy tym, że coś może być nie tak, w końcu już zapomniał, jak tu w ogóle dotarł. |
Wiek : 50
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : wallow
Zawód : chef