charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
Znalezienie odpowiedniego numeru telefonu nie jest trudnym zadaniem. Wystarczy sięgnąć do popularnej w tych czasach księgi i wyszukać odpowiednie nazwisko. To zaś odnajduje z łatwością, bo zapada w pamięć wraz z zasłyszanym na korytarzu nazwiskiem. Czeka jeden sygnał, drugi i trzeci, walczy z sobą, by nie odłożyć od razu słuchawki. - Charlie? Charlie Orlovsky? - pyta niepewnym tonem, kiedy po drugiej stronie odzywa się męski głos. |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Charlie Orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
Orlovsky siedzi w kuchni walcząc ze sobą o podjęciem prostej decyzji - czy zamawia obiad w dostawie, czy może jednak spróbować zrobić coś samodzielnie. Posiekana na patelni cebula mówiła sama za siebie: płacz, co możesz zrobić więcej? Mimo to, wciąż miał wątpliwości. Przerwał je dzwoniący, zawieszony na ścianie telefon. - Przy telefonie - odparł. Kobiecy głos wydawał mu się znajomy. Rivier? Nie, na pewno nie River. Rozpoznałby; na pewno? Spojrzał na skwierczącą patelnię i uznał, że da radę wyciągnąć kabel. Podszedł więc do kuchenki owijając kabel telefonu o nadgarstek. - Co się stało? Pierwsze, co mogło mu przyjść na myśl. Skręcił gaz, chyba jednak wybrał chińszczyznę na dowóz. Mieszanka makaronu, kurczaka i warzyw go przekonała; nawet, jeśli dopiero co ją sobie po prostu wyobraził. Dopiero wtedy skojarzył, skąd zna ten głos. Gówno się stało. |
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Gwardzista - protektor
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
Męski głos, nawet jeśli nieco przekształcony telefonicznym medium, wskazuje na to, że strzał okazał się być celny. Zaklinaczka z cichym westchnieniem wypuszcza powietrze z płuc i przekłada słuchawkę z jednego ucha do drugiego. Siedząc na parapecie za potężną zasłoną, wygląda na z wolna budzący się do życia ogród. Podsuwa kolana pod brodę i opiera tył głowy o chłodną ścianę. - Mówi Charlotte Williamson. Rozmawialiśmy kilka dni temu w Kazamacie - w ładne słowa ubiera przesłuchanie w podziemiach kościoła. W kobiecym głosie błąka się niepewność, jakże różna od zdecydowanego tonu, którym posługiwała się podczas ich ostatniego spotkania. - Pewnie przeszkadzam, ale ja... nie wiedziałam do kogo się zwrócić. Czy teraz ma pewność, że dobrze wybrała? Nadal bije się z myślami, bo to przecież jedna z tych widniejących na liście durnych rzeczy, do których sięgać w sumie nie powinna, ale desperacja popycha do podjęcia (błędnej?) decyzji. - Jak sądzisz, ile czasu zajmuje oswojenie się z gwałtownymi zmianami? |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Charlie Orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
Myśl o chińszczyźnie gdzieś zniknęła; znalazła drogę ucieczki gdy tylko skojarzył głos. W tę samą stronę uciekł apetyt na cokolwiek. Dochodzi do kuchennego blatu, pochyla się nad nim i podpiera łokciem, żeby przetrzeć dłonią twarz. To się nie powinno przydarzyć. Charlotte słychy westchnięcie w słuchawce. Spierdolił sprawę mówiąc "przy telefonie". - Nie powinnaś dzwonić - skąd miała jego numer? To pytanie pozostawił w sferze domysłów. Nie powinna dzwonić, on nie powinien odpowiadać; po spotkaniu z Barnaby'm wyciął ją z pamięci. Na pewno? Na pewno nie. Dobrze wiedział, kiedy ostatni raz rozmawiali. Zmiana tonacji w jej głosie była wyczuwalna. Powinien się rozłączyć. Ale nie zrobił tego. - Chciałaby pani uzupełnić zeznania? Kolejne westchnięcie i potarcie wewnętrznych kącików oczu. Co mógłby jej powiedzieć? Czy było mu jej żal? Wcale nie; uznał ją za socjopatkę i manipulantkę. Szybko pomyślał o tym, że zamierzała manipulować i nim. - Dużo czasu. Jeśli sobie z tym nie radzisz, powinnaś zgłosić się do specjalisty. On nim nie był; nie w sposób, jaki by oczekiwała. Odwinął kabel z nadgarstka, przeczesał jasne włosy palcami. Och, Charlie, ty już dawno powinieneś się udać do specjalisty, prawda?; odzywa się cichy głosik w głowie. I ma rację, ale Orlovsky jest uparty. - O co ci chodzi? |
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Gwardzista - protektor
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
Nie powinnaś dzwonić, niczego rozpowiadać, wychodzić z domu, uśmiechać się zbyt szeroko, walczyć o własne marzenia, czy sprzeciwiać się rodzicom. Williamson w całym swym krótkim życiu niejednokrotnie ma okazję wysłuchiwać tych, którzy dobrze jej radzą. Wychowana pod czujnym, generalskim okiem ojca i nie mniej wymagającym spojrzeniem matki, musi dostosować się do licznych poleceń oraz zakazów. Z łatwością więc ignoruje stwierdzenie, milcząc w tym temacie uparcie, nie widząc powodu, dla którego miałaby go do czegokolwiek przekonywać. Jeśli zdecyduje, że nie chce z nią rozmawiać, rozłączy się — ot, magia telefonów. - To nie przywróci zmarłych do życia - stwierdza gorzkim tonem, przygryzając wargę w zastanowieniu. Gdyby to było takie łatwe, sięgnęłaby po to bez wahania. - No tak, od razu powinnam zgłosić się do Nostradamusów - wywraca oczami, choć tego wymownego gestu Charlie zobaczyć nie może. Wbrew oczekiwaniom Orlovskiego Charlotte ma trochę oleju w głowie i zdaje sobie sprawę z faktu, że rozpowiadanie wszem wobec, że została zaatakowana przez boskiego wysłannika, który wysysał duszę z jej kolegi, może skończyć się na oddziale zamkniętym. Zagryza mocniej wargi i przytrzymuje głos w gardle, nie pozwalając sobie na żadne dodatkowe kąśliwe śmieszki. Wciąga powietrze do płuc i z trudem zbiera się w sobie. Wybranie numeru było przeszkodą numer jeden, nikt nie mówił, że dalej będzie łatwiej. - Przychodzi do mnie każdego dnia, nachodzi na jawie i we śnie. |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Charlie Orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
Niektórych nie powinnaś należy słuchać. Do niektórych nie powinnaś należy się stosować. Niektóre nie powinnaśsłużyły konkretnym celom i miały za zadanie utrzymać konkretny porządek rzeczy, ponieważ bez niego chaos byłby trudny do opanowania, a konsekwencje wiążące. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Siada na krześle zerkając, czy kabel telefonu nie jest zbyt naciągnięty. Będzie pan zachwycony, mówił sprzedawca, któremu udało mu się wcisnąć telefon z rozciąganym na kilka metrów kablem. Wtedy w to wątpił - po pierwszych trzech rozmowach zmienił zdanie. - Nie przywróci - kto umarł, ten nie żyje. Nie bez powodu wskrzeszeńcy nie byli mile widziani w społeczeństwie. Gdyby Abernathy'ego w ogóle można było jeszcze wskrzesić. Waży jej słowa próbując - zupełnie niepotrzebnie, powinien po prostu się rozłączyć, iść odwiesić słuchawkę - znaleźć w nich nutę cynizmu, o jaki ja podejrzewa. - Może to jest jakieś wyjście - sanatorium Nostradamusów. Jeszcze niedawno pewien lekarz proponował mu coś podobnego, z innych powodów. Na pewno? - Sporo przeszłaś. Narobiłaś też sporego zamieszania, dodaje w myślach. Barnaby miał rację mówiąc, że jego siostra jest postrzelona. Nie dosłownie, bo trzymając się dosłowności, nie powiedział tego wprost, wystarczył prosty gest. Teraz już doskonale rozumiał, o co mu chodziło. Wstaje i otwiera lodówkę, by wyciągnąć z niej butelkę zimnego piwa; nawet ją otwiera, na szybko, o kuchenny blat nie mogąc znaleźć otwieracza i przytrzymując słuchawkę ramieniem. Opiera kant kapsla o drewno i uderza w butelkę. Bąbelki spowodowane wstrząśnięciem szukają ujścia, trochę rozlewa się na podłodze. - Tak to już jest, kiedy kogoś zabijesz, Charlotte - odpowiada jej krótko i bez owijania w bawełnę. Bo dobrze wie, jak to jest widzieć obok siebie cień tych, których nie ma. Z jego powodu. ton jego głosu wcale jednak nie brzmi jak pieśń pocieszenia, którą być może chciałaby usłyszeć. |
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Gwardzista - protektor
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
Nikt też nie mówił, że będzie tak trudno. Konsekwencje działań niesie na swoich barkach z dumą, przyjmując wszystkie bez żadnego zająknięcia. Nie chowa się za pustymi frazesami, za rodzinnym nazwiskiem i przywilejami. Jasno opowiada o swoich przewinach, nawet jeśli dochodzą ją z zewnątrz głosy, że to nie na rękę, że tak nie wypada, że opinia publiczna i kampania wyborcza. Wymownie zaciska usta w wąską linijkę, nie chcąc rzucić kilku słów za dużo. - Prędzej mnie Niebo pochłonie - mruczy gdzieś pod nosem i przeczesuje ciemne włosy palcami. - Złote słowa, Kapitanie Oczywistość, ale nie wyglądasz na kogoś, kto mówiłby z własnego doświadczenia - podsumowuje ze ściągniętymi brwiami, dobrze pamiętając twarz, której miała okazję się dłużej przyglądać. Łagodne rysy nie pasują do gwardzisty, to na ich podstawie wysnuwa śmiałe teorie, jakoby Charliemu nie po drodze było z brutalnymi rozwiązaniami. Co też go popchnęło do oddania się w ramiona bezwzględnej organizacji? Powołanie czy wyrzuty sumienia? - Jak ty sobie z tym radzisz? Poza alkoholem i izolowaniem się od świata? - Kolejny śmiały wniosek, no bo jak inaczej faceci mogliby odreagowywać? Od kilku dobrych lat obserwuje przecież starszego brata i widzi, jak ten stacza się każdego dnia, coraz mocniej popadając w bezsens zgryzoty. Nie da się już usłyszeć jego dźwięcznego śmiechu, jak i próżno w nim już szukać dawnego (jak na Williamsonów) ciepła. Czy wszystkich gwardzistów spotyka ten sam smutny los? |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Charlie Orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
Pewnych konsekwencji nie należało nosić z dumą. Z niektórych czynów nie powinno się być dumnym. Zbrodnia i kara nie służyły temu, by zamieniać je w nagrodę. Orlovsky daleki jest od mierzenia ideałów, stawiania na piedestale funkcjonowania zakurzonych haseł. Urodzenie się poza Kręgiem wcale nie utrudniało życia - często je ułatwiało, przynajmniej w tej prozaicznej części życia. Czasem miał wrażenie, że u nich brakuje tylko cygańskiego taboru o ogrodzie, zapełnionego Polakami i Irlandczykami i garstką innych narodowości. Ten kocioł kipiał, kiedy tylko mógł. Williamsonowie to zupełnie inna liga. Teraz, podczas trwającej kampanii, jeszcze bardziej. Prędzej ją niebo pochłonie, proszę bardzo. Westchnął jedynie, rezygnację w tym mogła usłyszeć przez słuchawkę. Nie zamierzał z nią ani dyskutować na ten temat, ani na nic namawiać. Może nawet w końcu zrobiłoby mu się Charlotte szkoda. Wszystko niweczy krótka pyskówka, na którą sobie pozwoliła. - Masz rację - kłamie, bo i dlaczego miałby mówić jej cokolwiek innego? - Nie mówię. Kłamstwo ma krótkie nogi i może nawet Charlotte potrafi je rozpoznać, bo Charlie Orlovsky kłamie często, ale nie zawsze umiejętnie. Miała rację, nie przepadał za brutalnością - chociaż ile razy nie miał wyboru? Folia malarska przyklejona do ścian garażu wciąż wisiała na swoim miejscu przypominając. Sam zauważa natomiast to, że Williamsonówna szybko się irytuje. Inaczej, niż podczas przesłuchania, ale widać w tym pewien schemat. Czy zamierza się nim posłużyć? Nie, po co. - Musisz sobie z tym sama poradzić. Spogląda na otwartą butelkę piwa i pociąga z niej łyk, chociaż już kilka minut temu stracił na nie ochotę. Alkoholizm? Być może, będzie musiał przyjrzeć się sam sobie. Zbyt wielu jego kolegów kończyło w podobny sposób: zapił się, stracił domy, wylądował na ulicy, ma omamy. Nic nie da się zrobić, jest niebezpieczny dla reszty społeczeństwa; zastrzelił się. Tuż obok ostatniego Orlovsky był tuż obok i pewnie będzie nadal, folia cały czas wisiała. - Czego oczekujesz? |
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Gwardzista - protektor
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
Ciężkie westchnienie jest aż nadto wyraźnie słyszalne, zaklinaczka nie zamierza się mu sprzeciwiać. Poszukiwanie takiej pomocy byłoby wbijanym do trumny gwoździem, ale jakże wygodnym dla reszty Williamsonów, którzy nie radzą sobie z jej chaotycznym usposobieniem. Nie należy do osób, które długo chowają w sobie emocje. Wychodzi z założenia, że należy wypuszczać je w świat, nie zaś zamykać i pozwalać, by się nawarstwiały. Charlotte szybko się zapala i równie prędko gaśnie, chyba że płomień zacznie być podsycany. Nie ma powodu, by w niego wątpić, nie ma też zamiaru brać wszystkich słów za pewnik. Dlaczego miałby ją oszukiwać? Po co mówić prawdę? Zsuwa się z parapetu, powolnym krokiem krążąc po pokoju, bosymi stopami krocząc po miękkości włochatego dywanu. Panujący w głowie mętlik wcale nie ustaje, a tylko dodatkowo nabiera tempa, budząc wątpliwości, czy aby na pewno postąpiła dobrze, wybierając nieznany numer. Czego oczekujesz, Charlotte? - Sama nie wiem. - Zatrzymuje się w miejscu, zerkając na aparat telefoniczny, by upewnić się, że się nadto nie zaplątała w kabel. Całe szczęście, że w domu mają więcej, niż jedną linię i ryzyko podłączenia się ciotki Muriel z zamiarem umówienia się do fryzjera na ondulację nieznacznie spada. Przysiada na środku dywanu, naciągając nogawki czarnych, błyszczących legginsów, jakże modnych wśród dzisiejszej młodzieży. Młoda kobieta odkłada na moment słuchawkę na podłogę, wywołując weń ciche dudnienie i ukrywa twarz w dłoniach. Piekące od wzbierających się łez oczy intensywnie pociera palcami. - Dzwonię akurat do ciebie, bo zdajesz się wzbudzać zaufanie - głos w słuchawce nieznacznie przygasa, zupełnie jakby wypowiadane słowa z trudem przechodziły przez gardło. Wreszcie coś nieprzesyconego ironią. Nie miała w zamiarze go oszukiwać, bawić się i droczyć. Zaryzykowała, wiedząc, że spotkać się może z odrzuceniem. Niewiele się pomyliła. - Przepraszam, nie powinnam była cię niepokoić. - Łzy coraz mocniej cisną się do oczu, ciemne źrenice tracą na widoczności. - To się już więcej nie powtórzy. - Jej ton brzmi przekonująco, choć ewidentnie ma coś jeszcze do powiedzenia, lecz zamiast tego w słuchawce rozlega się dźwięk przerwanego połączenia. |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Charlie Orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
To wszystko dotarło zbyt daleko. Nie powinna znać jego imienia, nazwiska ani numeru telefonu. Nie zamierzał dociekać tego, w jaki sposób zdobyła te informacje. Kolejny łyk zimnego, gorzkiego piwa wcale nie zmienia sytuacji. Milczą przez chwilę, oboje. Orlovsky słyszy ciche, głuche uderzenie i szum - nie wie, że to zakładana garderoba. Czeka, aż w słuchawce znowu usłyszy jej głos. - Charlotte, nie znasz mnie. Oceniłaś mnie tak, jak oceniłaś, ale nie powinnaś ufać obcym - mówi powoli. Zaufanie było czymś delikatnym i kruchym; bardzo łatwo było je rozbić i stracić: to działało w obie strony. Zyskanie go nie powinno być łatwe. Odzyskanie tym bardziej. Nie mam pojęcia jak jej to wytłumaczyć. - Myślę, że powinnaś... Nie ma szansy dokończyć, Williamsonówna rozłączyła się a w słuchawce słyszy już tylko dźwięk przerwanego połączenia. Może tak było lepiej. Popatrzył ma butelkę z piwem i wylał jej zawartość do kuchennego zlewu; już w ogóle nie miał na nie ochoty. koniec |
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Gwardzista - protektor