Witaj,
Thea Sheng
ANATOMICZNA : 5
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 10
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t209-thea-dawei-sheng
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t352-thea-sheng#1042
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t351-skrzynka-thei-sheng#1041
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f103-zapyziala-kamienica-13-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1061-rachunek-bankowy-thea-sheng#9114
ANATOMICZNA : 5
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 10
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t209-thea-dawei-sheng
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t352-thea-sheng#1042
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t351-skrzynka-thei-sheng#1041
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f103-zapyziala-kamienica-13-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1061-rachunek-bankowy-thea-sheng#9114

30-31.03.1985Freshly squashed flyThea Sheng, (NPC) Qiang Zhou



Pamiętała zasypianie w świeżym, pościelowym puchu, wśród wspomnień o radośnie uśmiechniętych twarzach i rozmowach wypełniających skromność przestrzeni rodzinnego domu Shengów. Zatopiwszy się głębiej w znajomy materac, podświadomością raz jeszcze powróciła do czekającego na nią śniegiem i słodko-kwaśnym aromatem Portland. Pamięcią odżyła w ojcowskiej restauracji, w ciele chudszym i mniejszym niż to, do którego przywykła. Nieprzyjemnie skostniałym i chorobliwie wiotkim, jakby na czas snu ugięła się pod złośliwością zaniku tkanek mięśniowych. Przyciskając dłoń pod piersią mogła z łatwością wyczuć żebra i policzyć aż szesnaście—dokładnie tyle, ile świeczek wbitych w kawałek postawionego przed nią ciasta.
Shēngrì kuàilè!
Niski tenor wybrzmiał gdzieś od strony kuchni w akompaniamencie skwierczenia gorącego oleju. Serce podskoczyło jej w piersi, imitując ich hybrydyczny rytm. — Kochana Dawei!
Ojca poszukiwała ruchliwie rozbieganym spojrzeniem, lecz mglista zieleń odbijająca się od pokrytych pożółkłym menu ścian, skutecznie ograniczała jej widoczność. Jakby coś z premedytacją ukryło przed nią jego ślad.
Odseparowujące salę restauracyjną od kuchni czerwone koraliki zdawały się znacznie cięższe, gdy podniosła dłoń by je odepchnąć.
Bàba? — odpowiedział jej jedynie syk wrzuconej do nagrzanego tłuszczu potrawy.
W specyficzności owej karykaturalizacji dotychczasowego ciepła i familiarności restauracji, kryło się coś złowrogiego. Coś pełzającego po pierwszej, lutowej kartce kalendarza niczym skuszona smrodem zgnilizny mucha—z uporem ciągnąca na swym grzbiecie zapomniane, sklejone na ślinę fakty, odkopane starannie spod rumowisk co brutalniejszych wspomnień. Ze ściśniętym w niezrozumiałym strachu gardłem, obserwowała, jak ów owad zlatuje wprost na kawałek urodzinowego ciasta, zagnieżdżając kosmate odnóża w zgęstniałym kremie.
No już, nie ociągaj się. Pora na ciebie. — głos Haitao rozwiał się nim zdołała zapytać, dokąd ma się udać.
Misterny pobłysk otaczający restaurację rozmył się ospale, rozstępując się przed obliczem chłodniejszym niż okrywający chodniki lutowy śnieg.
Choć już jako nastolatka Thea przewyższała matkę o dobre kilka centymetrów, teraz Qiang wydawała się nienaturalnie wysoka. Anomalnie wyniosła i dostojna, niczym Wieża Żółtego Żurawia. Otaczający je gabinet stanowił krajobraz nad wyraz paradoksalny—jednocześnie duszny i ciasny, jak i przytłaczająco przestrzenny, a unoszące się w nim znajome ciepło palonego wosku, oplotło jej ciało nieprzyjemnym dreszczem.
Dłonie zadrżały jej wzdłuż ciała, gdy tęgość ciszy zmącił piskliwy trzepot muszych skrzydeł. Zadrżały tak, by wraz ze spuszczoną w przestrachu głową, nie pozostawić cienia wątpliwości o bezkresie swojej bezwartościowości.
Thea Sheng
Wiek : 26
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : saint fall, deadberry
Zawód : grabarz
Zjawa
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
I znów — głos zimny, nieludzki, przypominający spotęgowane echo. Jakby znajdowały się w zimnej jaskini, nie w gabinecie — rok starsza.
W głosie pobrzmiewała kategoryczna niezgoda. Na taki stan rzeczy, na upływ czasu i na owoce, które przyniósł — nie przyniósł żadnych. Nie w mniemaniu Quiang Zhou.
Zmarnowałaś już dostatecznie dużo czasu, Dawei. Na co? — Głos jeszcze zimniejszy, jakby przemawiała lodowa góra, nie kobieta, która powinna kochać, chronić, strzec.
A przynajmniej nie dokładać ciężaru zmartwień i łez na wychudzoną, wątłą twarz.
Quiang miała inne, własne plany. Na całe życie córki, a w szczególności na ten dzień.
Na szczęście ja o wszystko zadbałam. Przyprowadziłam ci gości.
Sceneria uległa zmianie. Ciemne wnętrze gabinetu ustąpiło jak rekwizyt sceniczny — ukazało kolejny akt matczynego okrucieństwa. Tam, gdzie jeszcze przed momentem stało biurko, teraz rozciągał się nieskończenie długi stół. Jasnymi punktami były owale białych talerzy i długie świece — jedyne źródło światła w pomieszczeniu. Po jednej stronie stołu matka, po drugiej córka. Życie i śmierć, śmierć i życie. Tylko zapach nie uległ zmianie — duszna woń topionego wosku podążyła za nimi do tych katakumb, zrobiły to także muchy, mnożąc się niezliczoną chmarą tuż nad ich głowami, muskając czubek tej, co zawsze stała wyżej — wzrost to tylko liczba, wielkim jest się z innych powodów. Qiang Zhou pokazała się dziś córce w całym swoim przerażającym majestacie, a jej głos brzmi nieskończonym, basowym echem, odzywającym się rezonansem w wystraszonej piersi, trzewiach, a nawet kończynach.
Długo mam jeszcze czekać? — Niecierpliwość w głosie współgrała z niezrozumiałą czułością i nostalgią. Dawei nieczęsto doświadczała takiej jej wersji — bo te słowa nie kierowała do córki, a gdzieś indziej. W Zaświaty.
Słowa podążyły w pustkę, z której wynurzyły się postacie. Bal martwych dusz, wymarzone urodziny każdej nastolatki.
Ale ty nie jesteś każda, Dawei. Zasługujesz na najlepsze — zawtórował Haitao, wciąż nieobecny. Jest tylko ona. I wszystkie dusze wokół, przypatrujące się w milczeniu szesnastoletniej już dziewczynce. Z każdą kolejną duszą, znajomą woń gabinetu przykrywa odór zgnilizny.
Nie możesz mnie rozczarować. To twój dzień. Jesteś już dorosła.
Cień osoby — kobiety? Przyniósł ze sobą tort z szesnastoma świeczkami. Knoty zapłonęły błękitnym blaskiem w chwili zetknięcia się ciasta z mahoniem stołu naprzeciwko Dawei.
Pomyśl życzenie, kochanie.

W postaci zjawy nad Theą znęca się Annika
Zjawa
Wiek : 666
Thea Sheng
ANATOMICZNA : 5
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 10
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t209-thea-dawei-sheng
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t352-thea-sheng#1042
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t351-skrzynka-thei-sheng#1041
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f103-zapyziala-kamienica-13-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1061-rachunek-bankowy-thea-sheng#9114
ANATOMICZNA : 5
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 10
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t209-thea-dawei-sheng
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t352-thea-sheng#1042
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t351-skrzynka-thei-sheng#1041
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f103-zapyziala-kamienica-13-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1061-rachunek-bankowy-thea-sheng#9114
Sen sięgał głęboko w podświadomość, ściskając w garści fuzję reminiscencji, wtrętów i horrorów przeżytych i wciąż jej wyczekujących. Rok starsza, choć żywotność wydawała się ulatywać z błysku w jej ciemnym oku czym prędzej, im starsza się stawała. Im dłużej jej ciało ściskane było przez ciasnotę i rygor matczynego gabinetu; naciskiem przypominając, jak niewiele autonomii faktycznie jej zostało. Z zajmowanych przez siebie autorytarnych pól, z cyniczną lekkością, Qiang zdolna była ułożyć bingo—osaczyć córkę tak, by nie zostało w niej nic ze składowych jej jestestwa. Przed matczynym obliczem, nie było w niej nic z humoru, determinacji i naturalnego, życiowego polotu. Nie była uśmiechniętą, nieco psotliwą i przyjazną Theą, znaną rówieśnikom z przepastnej ambicji i tym głębszej empatii. Nie była nawet Dawei—zaradną i wielkoduszną ulubienicą ojca, lepioną niczym z gliny na jego podobieństwo.
Była Dawei taką, jaką malowała ja w wyobraźni matka. Nieporadną, toporną dziedziczką mocy zbyt potężnej jak na pokłady jej wątłego, nastoletniego ciała.
Skonfrontowana z chłodem i pogardą bijącą od naśladującą jej rodzicielkę postaci, Thea Dawei nie była zdolna wydobyć z siebie nawet słowa. Rozniecony groteską scenerii niepokój zasklepiał jej usta tak, iż mogła wyłącznie patrzeć. Biernie chłonąć wzrokiem wydłużający się między matką a córką dystans, motający jej osobę bladym blaskiem świec chłostających jej pobladłą skórę niczym pejcz. Brwi spięły się w dyskomforcie, a wzrok tkwił w tak cierpko prezentującym się kremie.
Dłonie zacisnęła w piąstki, jednak nie poczuła przebijających się do śródręcza paznokci. Bynajmniej nie tak dotkliwie, jak wkłuwającej się prosto w serce czułości nasycającej matczyny głos, która przecież nie mogła być skierowana ku córce. Tymczasem Dawei i tak dała się zwieść—spojrzeniem odnajdując oddaloną twarz Qiang, tylko po to, by upewnić się w swojej nieważności. Emocja, za którą tak gorliwie goniła, była jedynie umarłym cieniem ginącym w próżni.
Panująca w pomieszczeniu duchota zmorzyła się wraz z przybyłymi gośćmi. Fantom oplatającego jej szyję uścisku stłumił wszelakie próby sprzeciwu, jakie usiłowały wdrapać się przez wąskie, gardłowe tunele wprost na język. Błagam, krzyczały niemo myśli. Przynajmniej nie dziś.
Urodzinowy danse macabre dynamizował się z każdą upływającą sekundą. Rozkwitał w zgniliźnie gabinetowych ścian i w graniczącej z przepaścią podłodze. Skrywał się za maskaradą lekcji, której wspomnienie trwało w takt muszej melodii.
Niby kierowane posmakiem prawdziwości minionych wydarzeń, spojrzenie Dawei wędrowało od umarłego do umarłego.
Przestańcie. Zostawcie ją. — umysł usilnie starał się zerwać więzi, jakie Qiang uwiła między sobą, a otaczającymi ją duszami. Prośby zdradzały kierującą nią desperację.
Matka nigdy nie była jej przychylna. Dlaczego zatem podlegli jej umarli mieliby okazać większe zrozumienie?
Gorąco unoszące się z płonących knotów jedynie pogłębiło jej lękliwe przytępienie. Momentalnie wyparło wszelkie błahostkowe życzenia, jakie mogły wyczekiwać pierwszego lutego.
Proszę — głos nadal wybrzmiewał wyłącznie w głębinach jej myśli. Wszak życzeń nie należało głosić przybyłym. — Uwolnijcie mnie od niej.
Tortowe świeczki zgasły po jednym, silnym dmuchnięciu.
Thea Sheng
Wiek : 26
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : saint fall, deadberry
Zawód : grabarz
Zjawa
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
Wielka. Posągowa. Idealna. A naprzeciwko ona. Mała. Chuda. Nieistotna.
Nie trzeba używać fizycznej siły, by zamęczyć. Nie trzeba trzymać za gardło, by wydusić z kogoś życie. Qiang opanowała każdą z tych rzeczy do perfekcji. Niemal każde słowo i niemal każde zdanie kierowane do córki było jak szpilka precyzyjnie wbijana tam, gdzie zaboli najbardziej.
Idealną twarz matki wykrzywił paskudny grymas. Grymas, którego Dawei nigdy nie chciała oglądać.
Co to za mina? Nie podoba ci się moja niespodzianka? — To przecież kompania godna ich obu, dziedziczek talentu najwyższej próby — to zaszczyt celebrować taki dzień w towarzystwie Przodków. To zaszczyt gościć u siebie Królów i Cesarzy. — Głos był zimny, wyrażał pogardę i głębokie rozczarowanie postawą niewdzięcznej latorośli.
Martwe twarze zwrócone w jej stronę zdawały się być odbiciem tej należącej do Qiang Zhou. Na jej łagodny wyraz odpowiadały własnym, a surowa dezaprobata w ten sam sposób uderzała dziesiątką podobnie nienawistnych. Jakby ona była nimi, a oni nią.
Jak jeden organizm, wspólnie rozczarowany szesnastoletnią, młodą kobietą.
Knoty zgasły, a w powietrzu przez warstwę zginilizny i rozpadu, przebił się dobrze znany zapach rozgrzanego, skwierczącego tłuszczu, świeżo pokrojonych warzyw i przypraw. Na chwilę. Na jedną, kojącą zmysły chwilę.
Dawei! — Znajomy, męski głos przebił się przez groteskową atmosferę pomieszczenia, przeniknął znajomymi zgłoskami przez jednostajny, biały szum, w jaki zamienia się ruch tysięcy muszych skrzydeł i słowa matki — Dawei, chodź do mnie!
Ani się waż! Patrz na mnie! — Cichy trzask przeciął powietrze, a na policzku Thei powstała podłużna, zaczerwieniona pręga dzieląca go precyzyjnie na pół. Nie mogła jej zobaczyć, ale poczuła — palącym bólem, wyciskającym z oczu łzy. Zgromadzone wokół dusze wciąż przypatrują się wszystkiemu w milczeniu — jedynym żywym i ruchowym punktem, stała się Qiang Zhou.
Teraz stół oddziela je obie od pozostałych gości. Są przecież takie momenty, gdy matka powinna także zbliżyć się do córki.
Widzisz, co narobiłaś? — W cichym głosie kobiety słychać żal. Prawdziwy, wręcz namacalny, grzęznący pełnych skruchy zgłoskami w roztrzęsionym falsecie, tak innym od tego, który Dawei słyszała zaledwie chwilę temu. Blada, lodowata dłoń matki przykrywa ślady dopiero dokonanej zbrodni pragnąc, by te zniknęły jej z oczu — widzisz, co musiałam zrobić? Do jakiego stanu chcesz doprowadzić własną matkę? I to w tak ważny dzień...
Zjawa
Wiek : 666
Thea Sheng
ANATOMICZNA : 5
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 10
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t209-thea-dawei-sheng
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t352-thea-sheng#1042
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t351-skrzynka-thei-sheng#1041
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f103-zapyziala-kamienica-13-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1061-rachunek-bankowy-thea-sheng#9114
ANATOMICZNA : 5
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 10
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t209-thea-dawei-sheng
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t352-thea-sheng#1042
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t351-skrzynka-thei-sheng#1041
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f103-zapyziala-kamienica-13-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1061-rachunek-bankowy-thea-sheng#9114
Prawdziwym świadectwem letargu, otumaniającego zdrowy rozsądek bezwładu, jaki oblepiał jej ciało cienką warstwą potu, był sam fakt, iż nie była w stanie wyzbyć się namiastek oczekiwań jakie miała względem matki. Twarde żądania Qiang mające na celu wymodelowanie córki na wzór potężnego, wyzutego ze zmiękczającej empatii i niedoskonałości medium, winny wykorzenić z serca młodej Dawei jakiekolwiek nadzieje.
Ta jednak trwała w swojej niedoskonałej naiwności—mimowolnie lgnąc do matczynego chłodu z pragnieniem ujrzenia w jej surowych rysach choćby cienia opiekuńczości. Choćby widma czułości, z jaką matki zwykły całowały jej rówieśniczki w czoła, cichym szeptem afirmując głębie, jak i samo istnienie swojej miłości.
Zamiast tego, Dawei otrzymywała wyłącznie gorycze narastających frustracji, oraz zgniliznę kumulujących się przed nią wyzwań.
Przez krótką chwilę, tak ulotną jak unoszący się nad knotami dym, przez gęsty odór otulający wnętrze gabinetu przedarło się uczucie, którego tak chciwie pożądała.
Nie biło ono jednak od górującej nad nią postaci Qiang, a od echa ojcowskiego głosu i topionych w nagrzanym tłuszczu potraw. Jej oczy wznowiły poszukiwania obecnego ledwie kpiącym podźwiękiem Haitao, a sama zerwała się z miejsca, jakby gotowa wpaść w jego mocne ramiona—z dala od wypełnionego wzgardą i rozczarowaniem wzroku matki.
Dawei pisana była jednak wielkość. Ta manifestowała się w bólu, ambicji i fatydze. W konsekwencji nieposłuszeństwa—silnym ciosie wymierzonym w policzek.
Gabinet był stosunkowo niewielki. Nie było w nim miejsca na miłość.
Łzy pływały w bezdeni bezbarwnych tęczówek i kapały gorącą strużką po policzkach, oferując pobladłej skórze jedyny rodzaj ciepła, jakim mogła otoczyć ją matka.
To już nie boli — mamrotała ze spuszczoną wstydliwie głową. — Kiedyś bolało bardziej.
W tej wyimaginowanej anestezji dążyła do utwierdzenia wyłącznie samej siebie. Pragnęła ukoić własne, bijące w rytm muszego szumu serce, choćby tym sklejonym z łez i beznadziei kłamstwem. Zawsze bolało tak samo.
Māma… Mamo — barwione tembrem własnego głosu, słowa te brzmiały wręcz obco. Dziecinnie. A przecież wkraczała właśnie w niegdyś niecierpliwie wyczekiwaną dorosłość. — Powiedz mi, co mam zrobić?
Jak gdyby odstręczona samym dźwiękiem (tak łamliwym, słabym i ochrypłym głębią targających nią emocji), Dawei kaszlnęła. Raz. Potem drugi. Aż spomiędzy jej warg wygramolił się insekt; głośnym trzepotem skrzydeł dołączając do chmary rezydującej w owitej cieniem i duchotą pomieszczeniu—jakby skuszony soczystością i wszędobylstwem śmierci przenikającym przez rzeczywiste ramy.
Gdy wzrok napotkał na drodze spojrzenie Qiang, Dawei nie mogła oprzeć się pokusie oparcia policzka nieco ciaśniej względem dotyku matczynej dłoni. Z całych sił chwytając i pielęgnując tę ulotną chwilę troski, która wykwitła wraz z szpecącą jej policzek pręgą.
Thea Sheng
Wiek : 26
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : saint fall, deadberry
Zawód : grabarz
Zjawa
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
Matczyne ciepło w wykonaniu Qiang parzy. Balsam, który okazjonalnie wylewa na jej ślady w istocie wyżera skórę jak kwas. Każdy przejaw troski jest jadem, podtruwającym w Dawei jej wolę ucieczki; ułudą utkaną wyłącznie po to, by ją przy sobie zatrzymać. Bo przecież ktoś, kto z pełną wzajemnością od tylu lat dzieli życie ze szczerym i dobrym Haitao, musi być zdolny do kochania.
Czemu więc zabrakło tej miłości dla jedynej córki?
Może jednak tam była? Przecież chłodne palce przyciśnięte do policzka koją, a w oczach widać przebłysk żalu — może więc teraz będzie inaczej? Może trzeba się postarać jeszcze jeden raz? Nawet jeśli ten żal Qiang Zhou najwięcej skrywa troski o nią samą i jej nieidealny, niewzruszony obraz.
Goście, nadal w milczeniu obserwujący zajście, nie spieszą z żadną odpowiedzią. Niemi obserwatorzy wpatrują się w Dawei jakby znali jej wszystkie sekrety, jakby swoim milczeniem dawali jej do zrozumienia, że nie muszą o nic pytać.
Dobrze — ton matczynej odpowiedzi obniża temperaturę wokół o jeszcze kilka stopni — może jednak dorastasz.
Mogła przecież ruszyć przed siebie, rozejrzeć się, poszukać drzwi, wrócić do Haitao… Dawei nie zrobiła tego, bo wie przecież, że są rzeczy, których jej ojciec nie zrozumie. Są rzeczy, których on nie może jej pokazać. A najważniejszą z nich jest śmierć.
Dawei nareszcie dorasta, a za chwilę sprawdzą to na jeszcze jeden sposób, bo Qiang — w istocie — czegoś od córki oczekuje. Czegoś, co jest ważniejsze od drażniącej uszy, irytującej maniery dziecięcego Māma. Ważniejsze od wyplutego insekta, którego — mimo wszystko — Qiang obdarzyła spojrzeniem bardziej litościwym, niż dopiero–co spoliczkowaną córkę.
Mam dla ciebie prezent. Ale najpierw—
Ważniejszego od pręgi na policzku, którą za chwilę bezpowrotnie opuszczają palce pobladłej dłoni.
Najpierw musisz spróbować. To twoje święto. Pierwszy kawałek należy do ciebie — wszystko inne odbyło się bez słów, bez żadnego werbalnego polecenia, kiedy jeden z duchów pod postacią osiemdziesięcioletniej kobiety, przekazuje Qiang talerzyk z ukrojonym kawałkiem ciasta. Przegniła czerń placka przywodziła na myśl próchnicę glebową, a biały krem łączący jego warstwy powoli stawał się domem wszelkiego robactwa.
Rój dotąd kołujących nad ich głowami much, raz po raz urządzał sobie ucztę na pozostałej części urodzinowego ciasta. Nie zważając na to, co za jej plecami, Qiang odkroiła widelcem kawałek i skierowała do ust Dawei.
Spróbuj. Piekłam go cały dzień.
Zjawa
Wiek : 666
Thea Sheng
ANATOMICZNA : 5
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 10
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t209-thea-dawei-sheng
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t352-thea-sheng#1042
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t351-skrzynka-thei-sheng#1041
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f103-zapyziala-kamienica-13-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1061-rachunek-bankowy-thea-sheng#9114
ANATOMICZNA : 5
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 10
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t209-thea-dawei-sheng
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t352-thea-sheng#1042
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t351-skrzynka-thei-sheng#1041
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f103-zapyziala-kamienica-13-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1061-rachunek-bankowy-thea-sheng#9114
Na tle wyniosłej, apodyktycznie materialnej sylwetki Qiang, półprzezroczystość wypełniających gabinetową przestrzeń zjaw wydawała się niemal kojąca—na przekór cierpieniu, które to miały jej zadawać. Na przekór boleści towarzyszącej inwazyjnym wtargnięciom w młode, niedoświadczone ciało, wyciskającym z przepastnie ciemnych oczu gorąco krwawych, bezradnych łez. Wszak to właśnie matczyny chłód padał cieniem na każdą ranę; każdą przypalającą skórę bolączkę.
Być może każde macierzyńskie oblicze, przed którym stawała, było ledwie marą senną na wzór obecnej. Ledwie zniekształconą, uformowaną na kobiecą figurę marionetką, za której sznurki pociągały widma ambicji, strachu i okrucieństwa, starannie dowleczone z zaświatów. Jeśli sama przybierała na siebie uwite obłudą i skrawkami samej siebie szmaty, zrzucane wyłącznie w towarzystwie ojcowskiej opiekuńczości, znana jej Qiang Zhou mogła być jedynie zimną fasadą. Być może nigdy nie miała matki i, być może, powinna się ów realiom podporządkować. Przyjąć wdrażaną latami doktrynę męk, trudów i dążeń do tejże drastycznej perfekcyjności.
Słowa sprzeciwu, pyskówki niegdyś tak proste do zwerbalizowania, nagminnie utykały w przełyku, skonfrontowane ze spadającym na nią karcącym spojrzeniem. Dawei w pośpiechu przełykała każdy szloch, każde nieposłuszeństwo szukające ujścia w wyżłobieniu między dwiema spierzchniętymi wargami. Przerażenie przybierało groteskową formę muszych kadłubów i hałasujących skrzydełek—drwiną naśladując i karmiąc się okalającą scenerię śmiercią.
Mamo… — prośba dogasa względem ukrajanego kawałka przegniłej słodyczy.
Taniec śmierci wił się wokół jej ciała niczym unurzone w gęstym kremie larwy, cynicznym „Spróbuj” wyciągając ku niej kościste dłonie; wabiąc do duetu z personifikacją zwłok, które cztery lata temu przysypywała gruba warstwa piachu i błota.
Gabinet stawał się senną, spłycającą ciężki oddech trumną, w której jej żywe ciało miało podlec procesowi rozkładu.
Dawei zacisnęła powieki, na krótko tamując pełznące po policzkach łzy, gdy pod naporem deserowego widelca i matczynej perswazji, rozchylała drżące wargi. Strach wtapiał się w jej gładkie, nastoletnie rysy, z groteskową złośliwością dodając im dziesięciu spędzonych w stagnacji wiosen.
Thea Sheng
Wiek : 26
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : saint fall, deadberry
Zawód : grabarz
Zjawa
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
tw: obrzydliwe

Ta zabawa w ciepło–zimno nie ma ani początku, ani końca i wypełnia relację matki i córki od zawsze, po zawsze. Trwa w najlepsze nawet pomimo zatrważającej rzeczywistości, że ciało Qiang Zhou nie trwa już wcale. Dołączyła do grona dusz umarłych skąd zawodzi dwojako — i potępieńczo, i własną córkę. Jak zwykle przypomina jej o tym, że chłód jest konieczny, chłód jest dobry — chłód łagodzi oparzenia wywołane matczyną miłością.
Tylko jedna ścieżka jest naprawdę dobra — tę ścieżkę matka sama wytyczyła córce, wyżłobiła ją dla niej — i tylko dla niej — a jedyne, czego od niej oczekuje, to posłuszeństwa. I postępów.
Nawet po tych wszystkich latach spędzonych na niebyciu — Dawei musiała jej poszukiwać, dlatego teraz tutaj jest, dlatego na siebie patrzą, dlatego zdmuchnęła świeczki na przegniłej metaforze przemijania kolejnych, bezproduktywnych lat.
Tęskniłaś za mną. Brakuje ci mnie. — Cieniem kładą się słowa niewypowiedziane.
Przecież to dopiero jej szesnaste urodziny. Qiang Zhou żyje i spędza je ze swoją latoroślą, dla której przecież zrobi wszystko.
I owym wszystkim zamierza ją właśnie nakarmić. Cuchnącym glebą, śmiercią i niespełnionymi obietnicami. Taniec much wzrasta w swojej intensywności, odwraca uwagę od potępionych dusz, czekających, aż nareszcie ktoś zajmie się ich sprawami.
Ktoś, kto przecież właśnie do tego dorósł.
Tort smakuje tak samo, jak pachnie, swoją groteskową słodyczą przywodząc na myśl słodycz bardzo specyficzną i lepiej — znacznie lepiej — znaną Thei.
Nie wypuszczę cię stąd, póki nie spróbujesz — zimne, natarczywe, bezkompromisowe. W istocie, Qiang wypuści ją wyłącznie w jednym celu. By oczekujące ukojenia dusze, wreszcie je znalazły.
Przecież tylko one tak naprawdę się tutaj liczą.
Zjawa
Wiek : 666
Thea Sheng
ANATOMICZNA : 5
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 10
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t209-thea-dawei-sheng
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t352-thea-sheng#1042
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t351-skrzynka-thei-sheng#1041
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f103-zapyziala-kamienica-13-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1061-rachunek-bankowy-thea-sheng#9114
ANATOMICZNA : 5
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 10
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t209-thea-dawei-sheng
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t352-thea-sheng#1042
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t351-skrzynka-thei-sheng#1041
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f103-zapyziala-kamienica-13-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1061-rachunek-bankowy-thea-sheng#9114
TW: smakowite aluzje do kanibalizmu


Cierpkość szydery obecnej w figurze matki, stwarzała pozory tęsknoty—melancholii i żalu tak absurdalnych, iż rozdzierały włókna banału oblekającego rzeczywistość, deformując wspomnienia na wzór wstrząsających koszmarów. Niegdyś spowita była błogością przekonania, że nigdy nie zaczęła opłakiwać nagłego odejścia Qiang. Teraz, gdzieś w przegniłym amoku głośno-myślącego umysłu snuło się twierdzenie, iż jej żałoba nigdy się nie skończyła. Zaszczepiony poczuciem niższości dogmat głosił obligatoryjność obecności matczynego chłodu—ciałem, duszą, czy senną marą. Jej wartość bezwzględnie ugruntowana była w istnieniu przypominającej o jej bezwartościowości Qiang.
Zatopioną w zgniliźnie śmierci podświadomością, szukała jedności z wołającymi ją zaświatami. Nie znalazła jej w cmentarnych obrysach grobów, kaplic i mauzoleów, a w obskurnym splocie wspomnień o szesnastych urodzinach i rdzeniu swojego jestestwa. W niej.
Nastoletni bunt, którego apogeum narastać miało wraz z śnieżnymi, lutowymi stosami, wybrzmiewał dziś szlochem i bezsilnością. Płaczem tak nieznużenie żałosnym, że jawić się mógł jedynie w obecności i okrucieństwie matki.
Ja… — języki mieszały się w jej ustach, skapując śliną i angielsko-mandaryńskimi zlepkami wzorującymi się na słowa. — Nie mogę… Nie chcę...
Jednak kogo to obchodziło?
Ciało na nowo zapłonęło rwącym bólem, budzącym reminiscencje bezwzględnych konsekwencji. Czuła go w dłoniach, twarzy, na spowijającej głowę skórze i mrowiących ostrzegawczo opuszkach—sprzeciw winien zakończyć się jedynie jego intensyfikacją.
Ponownie rozchylone, zaczerwienione powieki przywarły do kawałka urodzinowego ciasta, gdzie robaki snuły swe sieci z grudek zaschniętej, gnijącej masy. Przypominały o kapiącej z łopatowego szpadla cmentarnej ziemi i ludzkich szczątkach, które dawno nie wywoływały w młodej Dawei tak nieodpartego przerażenia.
Gdy wargi zacisnęły się wokół metalowo-widelcowego uzębienia, przypominały o sztywnych, przykrytych trumienną pościelą zwłokach własnej matki.
Jej ciałem wstrząsnęły torsje, gdy pod zębową koroną pękały odwłoki larw i gorzkie, ziemiste bryłki, rozlewając się na języku osoką przeszłych porażek i rozżaleń. Żuła przez łzy, z obrzydzeniem i oporem przełykając jednolicący się z esencją i smakiem samej śmierci kawałek. Czuła, jak obsuwa się w głąb jej przełyku i drażni wnętrzności, niby ze szczętem scalając się z jej osobą.
Załzawione spojrzenie ciągnęło się po nie-twarzach górujących nad nią przybyłych.
C-Co… Co ja mam teraz zrobić?
Zbolałe błagania niemal zagłuszył szmer muszych skrzydeł.
Trudno było rozstrzygnąć, czy przemawiała szesnasto, czy dwudziestosześcioletnia dziewczyna. Przecież obie były tak żałośnie bezsilne.
Thea Sheng
Wiek : 26
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : saint fall, deadberry
Zawód : grabarz
Zjawa
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
Matki wiedzą wszystko — podobnie, jak umarli.
Ci drudzy, przerażająco milczący, obserwują właśnie każdy ruch rodzicielki i jej latorośli w wyczekiwaniu na swoją partię w dwupokoleniowym dramacie, który dramatem być nie powinien i nie byłby, gdyby tylko Dawei wykonywała polecenia. Gdyby tylko była posłuszną i oddaną córką. Gdyby tylko chciała żyć w zgodzie ze swoją naturą.
Gdyby tylko—
Ale dziś Dawei jest wreszcie dojrzała, jest też posłuszna — otwiera przecież usta, nie kwestionując poleceń wydanych w dobrej wierze i dla własnego dobra. Przyjmuje z pokorą swój los — dokładnie tak, jak powinna. Bezimienni goście w końcu opuszczą przyjęcie — zadowoleni, bądź nie — a Qiang zostanie tutaj, w tym gabinecie, by rozliczyć córkę z każdego słowa, każdego zdania, ruchu, z każdego przejawu nieposłuszeństwa, czy kwestionowania jej woli. Ciałem, duszą, czy senną marą — Qiang znajdzie sposób, by Dawei odczuła, że ją rozczarowała, jeśli tak się stanie.
Płacz jest w tym wszystkim wyłącznie drobną niedogodnością, nastoletnim kaprysem, burzą hormonów. Płacz Dawei Qiang nauczyła się już ignorować. Ten potok łez nie ma najmniejszego znaczenia, póki dziewczyna robi to, co do niej należy.
Chcesz — wmusza tę wolę w swoją jedyną córkę wraz ze słodkawą porcją zgnilizny, śmierci, rozpadu i wonnej nienawiści. Czy tak nie było zawsze? Czy matczyna miłości nie leżała tak blisko jej drugiego bieguna, że wręcz stawała się jednym i tym samym? — I możesz. — Pewne siebie i ociekające autorytetem, tak jak ten autorytet ocieka okrucieństwem. Kolejna rzecz, którą Qiang na przestrzeni lat zespoliła w jedną, nierozerwalną całość. Przekrzywiła, uczyniła karykaturą. I obrzydziła.
Moja dobra dziewczynka — czułość tak nieznana, czułość tak obca — objawiła się dopiero, gdy cena wreszcie została uiszczona, a podarowany z serca prezent połaskotał kubki smakowe pełnią swojej smakowitości. Smukła dłoń pogładziła jedwabiste włosy, stając się jedyną formą nagrody za tak ogromne cierpienie.
A teraz— — uniosła się dumnie, być może na ten jeden, ulotny moment zadowolona z postępów córki — a może z postępów własnych nad złamaniem woli młodej Dawei? Obie ugruntowały się w sobie, bo jedna bez drugiej nie może istnieć — córka nie istnieje bez matki, a matka nie pociągnie dalej spuścizny bez swojej dziedziczki.
I dziś to dziedziczka przejmuje ster — gdy matka wyłącznie przygląda się jej postępom. Muszy koncert nad głowami wygrywa tymczasem swoją kulminację, zgodnie wynosząc rodzinną uroczystość do rangi epokowego wydarzenia, w którym próżno szukać szczęśliwego zakończenia.
Duszę zbłąkanych gromadzą się dookoła, za centralny punkt obierając przerażoną dziewczynę. Zdają się nim karmić, wspierając Qiang w wysiłkach, by uczynić te obchody niezapomnianymi.
—teraz zajmiesz się gośćmi — i żadna z dusz nie zamierza czekać na swoją kolej.
Wszystkie uderzają w tym samym momencie, by przytłoczyć, by stłamsić.
I by przynieść sobie ulgę, kosztem świeżo upieczonej szesnastolatki.
I tylko jeden głos...
Obudź się.
Haitao.
Zjawa
Wiek : 666
Thea Sheng
ANATOMICZNA : 5
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 10
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t209-thea-dawei-sheng
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t352-thea-sheng#1042
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t351-skrzynka-thei-sheng#1041
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f103-zapyziala-kamienica-13-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1061-rachunek-bankowy-thea-sheng#9114
ANATOMICZNA : 5
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 10
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t209-thea-dawei-sheng
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t352-thea-sheng#1042
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t351-skrzynka-thei-sheng#1041
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f103-zapyziala-kamienica-13-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1061-rachunek-bankowy-thea-sheng#9114
Przepełnione przegniłą nienawiścią, marazmem i bezładem usta zaciskała jakby w obawie, co mogłoby z nich wypłynąć—wszak personifikacja śmierci, którą w jej oczach władała matka, wciąż łaskotała przełyk i podniebienie pod postacią muszej chmary. Przypominała o jedności z czymś, co niematerialne; co spijało całą witalność z wnętrza jej bytu, w powstałych pustkach konserwując same składowe przemijania. Przypominała o tym, jak łatwo było ją zgnieść. Podciąć skrzydła i pociągnąć za sobą w zbutwiałą, trumienną otchłań.
Chciała. Mogła. Jej przekonania dawno przestały już być jej własnymi. Zlewały się ledwie w obrysy ewokacyjnych cieni wyczerpujących dążeń i starań. W potężnie wysoką, despotyczną figurę Qiang Zhou.
W sennym potrzasku nawet płacz nie wiązał się ze swobodą—podążająca jej śladem z tunelowych zapadlin śmierć, wniknęła szparami podświadomości w jej umysł. Rozdzierała bańkę wspomnień szerzej i szerzej, eksponując panicznie kamuflowane długimi latami defekty. Ich brzydota, z każdym zaciągnięciem oddechu, dusiła ją coraz intensywniej.
Impuls rodzierającego senne gardło krzyku pozostał okryty mrokiem enigmy. Groteskowy wymiar matczynej czułości napierał na jej duszę z równą intensywnością, co makabrycznie wykrzywione oblicza zmarłych. Cierpienie wykręcało jej kończyny i spinało mięśnie, zatapiając ją w gęstej agonii; zwiększając swój nacisk im bardziej desperacko zaczynała się opierać.
Ból brzmiał jak muszy rumor. Smakował cierpko i przegnile, jak zatracone dzieciństwo i przepastne pragnienia.
Jego kres wybrzmiał zbawienną melodią ojcowskiego głosu.
Thea uchyliła (tak absurdalnie suche) powieki w spowitej przedświtem sypialni. Gabinetowa sceneria osypywała się pyłem w płyciznę nicości, trwając jedynie we wstrząśniętej mimowiedności i kołatającym przeraźliwie sercu. W oddechu, który łapczywie łykał fizyczność i bezpieczeństwo rzeczywistości.
Odrzucając z ciała szmer i miękkość pościeli, nie czuła już na nim szesnaściorga żeber, a lata pieczołowitej pracy wyżłobione w mięśnie. Pod językiem nie zalegała zgnilizna, lecz wspomnienie dojrzałych malin i czereśni nadziewających placek Aradii. Co najważniejsze, przed oczyma nie stały senne upiory i cyniczne cienie zmarłej matki, a blady obrys śpiącej w niezmąconej nieświadomości Lyry.
Mogła, wreszcie, spokojnie odetchnąć.
Wǒ kào — mogła mówić. Przeklinać. Wszystko było jak należy. — Kurwa mać… Cholerna, zawistna baba.
Wyklinanie Qiang nie przynosiło ukojenia. Bynajmniej nie w sposób, w jaki podciągnięte pod brodę kolana przynosiły stabilność.
Ciche łkanie dołączyło do niej w samotnej przeprawie przez dotychczas tłumione w niepamięci szesnaste urodziny. Do snu wrócić zdołała gdy tylko pierwsze płomyki wschodzącego słońca zapłonęły zza zaciągniętych zasłon. Z powiekami, tak zrozumiale, mokrymi.

koniec imprezki, wszyscy z tematu
Thea Sheng
Wiek : 26
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : saint fall, deadberry
Zawód : grabarz