Witaj,
Charlie Orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#33318
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#33318
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
SYPIALNIA
Jedyna sypialnia w domu prezentuje się zupełnie inaczej niż pokój dzienny i kuchnia. Jest to typowa, męska sypialnia pozbawiona dodatkowych mebli czy półek. Ściany zdobi kilka plakatów, materac łóżka ustawiony jest na prostym stelażu. Naprzeciwko znajduje się duża szafa mieszcząca całą garderobę Orlovsky'ego oraz kilka innych rzeczy pochowanych w pudła.
Na stoliku z boku stoi stary gramofon, kawałek dalej pokaźna sterta winylowych płyt i kaset magnetofonowych. Nawet zasłonę okna zastępuje stare prześcieradło. Mimo to, pomieszczenie jest względnie uporządkowane.
[ukryjedycje]
Charlie Orlovsky
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Gwardzista - protektor
Charlie Orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#33318
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#33318
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
7.04.85

Na początku pozwolił zawieźć się do szpitala, gdzie został wstępnie opatrzony. Rany na twarzy zniknęły jeszcze zanim pielęgniarka zdezynfekowała skórę; zasługa zaklęć, które rzucili na niego w lesie. Z dłońmi sprawa miała się jednak nieco inaczej. Poharatana skóra zrosła się, krwotok ustąpił, ale oderwanym kawałkiem palce wciąż należało się zająć. Została mu tylko część, paliczek bliższy - reszta spoczywała gdzieś między ściółką a igliwiem, pewnie już zjedzona przez leśne zwierzęta. Na zdrowie, niech im się nie odbije czkawką. Przyjęcia środków przeciwbólowych odmówił, a gdy tylko porządnie zabandażowano mu dłonie i tors - wypisał się.
Aby dostać się do domu musiał doprosić się o możliwość wykonania telefonu; wszelkie pytania Murphy'ego po drodze zbył kilkoma zbolałymi stęknięciami obiecując, że opowie mu wszystko, gdy tylko dojdzie do siebie. Do tego czasu musiało wystarczyć mu krótkie "byłem na polowaniu i kilka rzeczy poszło nie tak. Na przykład, wybuchła mi strzelba w dłoniach".
Na łaskę Daniela był zdany nawet pod względem otwarcia drzwi do własnego domu. Całe szczęście, że obłudnik, którego spotkał zostawił klucze, inaczej po prostu musieliby je wyważyć (drzwi, nie klucze, tych by nie mieli), albo skorzystać z kompletu, jaki posiadał federalny.
- Stary... dzięki. Naprawdę, później ci wyjaśnię, na dziś mam dość... - westchnął żegnając się z Murphy'm. - Zamkniesz za sobą? - zapytał unosząc zabandażowane dłonie.
Tej przyjaźni nie oddałby za nic w świecie.
Powoli podszedł do telefonu, żeby wybrać numer, który po chwili wysiłku wyłuskał z niewielkiego notesu.
Poznali się ponad dwa lata temu, kiedy był jeszcze rekrutem w Gwardii. Eksperymentując z zaklęciami jej mąż wysadził się w powietrze i to jemu przypisano brudną robotę polegającą na wyjaśnieniu rodzinie co się stało. bo to nigdy nie było wygodne. Nie może pani tam wejść. Nie powinna pani tego oglądać - mówił, przytrzymując jej ramiona, kiedy próbowała go minąć. George znajdował się w całym pomieszczeniu. Kawałek jego skóry zwisał nawet z żyrandola. Stanley, drugi z rekrutów, który został zabrany na interwencję wybiegł właśnie wtedy z domu, by zwymiotować. Na Orlovsky'm nie zrobiło to wrażenia, ale to była kwestia opatrzenia i wprawy. Tego mu nie brakowało.
- River? - zapytał, kiedy podniosła słuchawkę. - Tu Charlie. Potrzebuję twojej pomocy. Jakbyś mogła jutro wpaść...?
Mogła, co skwitował westchnięciem ulgi. Odwiesił słuchawkę, która kilka razy wypadła mu najpierw z rąk i posnuł się do łazienki, żeby chociaż trochę się ogarnąć.

Poranek rozpoczął się  bólem w klatce piersiowej i paskudnym swędzeniem dłoni. Być może pod wpływem zaklęcia goiły się, podobnie jak reszta organizmu. Od ratownika z karetki, który okazał się magiczny otrzymał prostą radę, której tym razem posłuchał: proszę nie rzucać zaklęć na własną rękę. Niech zrobi to ktoś, kto się na tym zna, ok?
Posłuchał go. Z trudem umył twarz i zęby, zarzucił też na siebie podkoszulek i flanelową koszule. Popatrzył na zabandażowaną dłoń, której brakowało dwóch trzecich środkowego palca. I tak miał szczęście. Jedyne, co mu pozostało, to czekać na River i jej sztuczki z magii anatomii. Wierzył w to, że jeśli ktoś może go szybko poskładać, to właśnie ona. Na litość Lilith...!
Charlie Orlovsky
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Gwardzista - protektor
River Silverthorn
ANATOMICZNA : 21
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 167
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1386-river-silverthorn-w-budowie#14858
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1468-river-silverthorn#16520
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1467-poczta-river#16519
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1492-rachunek-bankowy-river-silverthorn#17218
ANATOMICZNA : 21
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 167
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1386-river-silverthorn-w-budowie#14858
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1468-river-silverthorn#16520
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1467-poczta-river#16519
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1492-rachunek-bankowy-river-silverthorn#17218
Pierwszą zasadą jej codzienności było to, by się nie nudzić. W pewnym wieku trudno o nudę, ale czas pomiędzy jednymi obowiązkami a drugimi dłużył się, a dłużenie sprzyjało niepotrzebnym rozmyślaniu o rzeczach, na które już nie ma wpływu, nie ma dla nich czasu, nie ma na nie cierpliwości. Te jednak znajdowały, każdego dnia, jakiś sposób, by wślizgnąć się pomiędzy poukładany świat jej myśli, nienachalnie, ale i niepowstrzymanie, jak korzenie macierzanki, odpornej na deptanie, którym chciałaby się ich pozbyć. Kiedy zdołała cały dzień utonąć w zabieganiu, gotowa odhaczyć w kalendarzu kolejny sukces, wieczorową porą zadzwonił telefon, a w nim głos, którego nie spodziewała się słyszeć.
Głos, który przypomniał.
Charlie nie dzwonił często. Mieli do siebie kontakt, ale trudno powiedzieć, żeby byli szalenie bliskimi przyjaciółmi. Fakt faktem, kiedy ciekł kran ,nie dzwoniła po majstra, zamówionej, nowej sofy (która wbrew jej samoprzekonaniu wcale nie pomogła na ponury klimat wystroju salonu) też nie wnosił dostawca, czasami, bardzo rzadko, ale niemniej czasami wpatrywała się w skrawek papieru z jego numerem, przypięty do drewnianej tablicy koło telefonu w kącie pokoju. Po co? Bez celu. Jaki był powód tego, że po tamtym dniu nie została jedną z wielu odesłanych do domu obywatelek, a on całkowicie obcą, zamazaną w pamięci twarzą, związaną z dniem, który w życiu kobiety nie powinien zdarzyć się nigdy? Może z żalu. Ze współczucia. Może z przypadku. Przeznaczenia. Łatwiej było jednak odepchnąć od siebie te dywagacje, jak wszystkie, które choćby jedną nutą wybrzmiewały gdziekolwiek blisko wspomnienia Georga. Traumy nieprzepracowane zostają traumami na zawsze.

Pojawiła się w jego domu po dyżurze, bo zasadniczo nie zadawała pytań przez telefon, przez co nie wiedziała, w jakim stanie mogła go zastać i wolała mieć zapas czasu, zamiast czuć na plecach pospieszający upływ minut. Mógł nie mieć nogi, albo co gorsza - mieć katar, a jak wiadomo, mężczyźni na katar umierają. Zapukała do drzwi, poprawiając torbę na ramieniu i obejrzała się niespokojnie przez ramię. Wciąż prześladowało ją to niewygodne uczucie, że ktoś na nią patrzy i ją ocenia. Dlaczego kobieta miałaby odwiedzać żandarma w jego domu o takiej porze? W końcu jej dyżur kończył się właściwie o świcie. Dziś jedyne osiemnaście godzin.
- Charles. - przywitała się krótko, kiedy otworzył drzwi, uciekając od niego wzrokiem w głąb mieszkania, które przeczesała badawczo, jakby rzeczywiście poszukiwała oznak końca świata, skoro, no cóż, był w stanie jej otworzyć drzwi, to nie umierał. Chyba. Jeszcze.
River Silverthorn
Wiek : 36
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Saint Fall, Hellridge
Zawód : ratowniczka w szpitalu im. Sary Madigan
Charlie Orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#33318
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#33318
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
Drzwi otworzył jej strugając bohatera. Nacisnął łokciem na klamkę, żeby wpuścić do środka. Ja sam, dla niektórych rzecz wiadoma w przypadku Orlovsky'ego, dla innych niekoniecznie. Łączyła ich krótka znajomość i wymuszona obietnica, że Silverthorn nigdy nie wspomni nikomu, że był (i wciąż jest) gwardzistą. Musiała trzymać w sobie tę tajemnicę w zamian za to, że kilka razy poprosił o jej pomoc. Nie była to uczciwa wymiana.
- Zamknij za sobą. Proszę - ostatnie słowo rzucił w roztargnieniu nie chcąc brzmieć tak, jakby wydawał rozkazy.
Przeciętnej wielkości pokój dzienny, do którego weszła River wystrojem był równie przeciętny. Kanapa, fotel, kawowy stolik i wideo magnetowid na półce pod stojącym na zabudowie telewizorem. Kawałek dalej kilka kaset VHS - pośród nich Obcy, Terminator i... Tomek i Przyjaciele. Jeśli spodziewała się mrocznej dziury godnej Gwardii i jej tajemniczych spraw, musiała przełknąć rozczarowanie. Na tyle jednak, na ile znała Orlovsky'ego mogła mieć pewność, że to nie on wybierał kwieciste zasłony wiszące w oknie.
Nie wyglądał dobrze. Dłonie miał zabandażowane, na twarzy - choć pokrytej zarostem - odznaczało się kilka świeżych, choć niewielkich blizn. Garbił się nieco pozwalając sobie na płytki oddech. Pożal się Lucyferze, za ten widok nędzy i rozpaczy, Charlie wydawał się zażenowany samym faktem, że musiał się do niej zwrócić o pomoc. Korciło go, by spróbować zająć się sobą samodzielnie. Jak zawsze, ja sam i jak zwykle, z miernym skutkiem. Może gdyby w końcu przyłożył się do magii anatomicznej, to osiągnąłby to, czego chciał. Ale się nie przykładał.
- Nieudane polowanie - wyjaśnił - trafiliśmy na niedźwiedzia a strzelba wybuchła mi w rękach... - półprawda, drobne kłamstwo. Owszem, broń wybuchła, ale to wcale nie był niedźwiedź. Obietnicy, którą złożył Carter zamierzał dotrzymać. - Lekarze powiedzieli, że mam połamane żebra - wzruszył ramionami i od razu się skrzywił czując ból w ramionach.
Zostałby w szpitalu, to by go jakoś poskładali. Ale Charlie Orlovsky za szpitalami nie przepadał, a ośli upór z tym związany nie raz mu szkodził. Jeśli Rover bliżej mu się przyjrzała, skupiając wzrok na pozawijanych bandażem dłoniach mogła zauważyć, że środkowy palec prawej ręki był krótszy, niż powinien. Tą ręką już mu się nie uda nikomu pokazać międzynarodowego gestu nieprzyjaźni. Nie, dopóki nie zdobędzie nowego.
- Pomożesz mi? Nie mam czasu na... - na pierdoły, na siedzenie w domu, na połamane żebra, ani na  wydziwianie. Mógłby zaproponować jej najpierw herbatę, ale przeszedł do konkretów. W Gwardii nie było czegoś takiego jak urlop. Był za to wieczny odpoczynek, na który nie zamierzał się wybrać.
Charlie Orlovsky
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Gwardzista - protektor
River Silverthorn
ANATOMICZNA : 21
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 167
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1386-river-silverthorn-w-budowie#14858
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1468-river-silverthorn#16520
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1467-poczta-river#16519
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1492-rachunek-bankowy-river-silverthorn#17218
ANATOMICZNA : 21
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 167
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1386-river-silverthorn-w-budowie#14858
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1468-river-silverthorn#16520
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1467-poczta-river#16519
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1492-rachunek-bankowy-river-silverthorn#17218
Kwestia okoliczności, w których ich relacja dalej kwitła racją bytu, była nieodgadniona. Tym lepsza i wygodniejsza, że ani jedno ani drugie nieszczególnie kwapiło się do zadawania pytań i nazywania rzeczy jakimikolwiek imionami. Nawet tymi prostymi. Gorycz tej nieuczciwości, osładzała sobie miodem przekonania o wygodzie tej relacji. W świecie, w którym tak wiele osób coś chce i tak wiele rzeczy musi być dokładnych, precyzyjnych, tak bardzo dopracowanych, podpisanych, że przestrzeń w której nie musi nic właściwie, była bardzo pożądana. Nawet jeśli ten brak przymusu nigdy nie miał być przez żadne z nich testowany.
Zamknęła za sobą drzwi piętą, choć powoli, pociskając gumowym obcasem wygodnego adidasa odrzwia do framugi, dopóki nie usłyszała kliknięcia zamka. Adidasy po tylu godzinach na nogach to było jedyne obuwie, jakie była w stanie wcisnąć na spuchnięte stopy. Mimo zmęczenia wzrok miała uważny, zbadała nim wnętrze mieszkania, zbadała rytm kroków Orlovskiego, doszukując się jakichkolwiek oznak zachwiania. Obserwowała jego postawę, mimikę, kiedy ruszał ramionami, doszukując się odpowiedzi na pytania, które jako lekarz powinna zadać, ale z doświadczenia wiedząc, że każdy pacjent kłamie.
Otworzyła usta, celem zadania pytania, jakiegoś, chyba niekoniecznie związanego z tym co właściwie zaszło, ale jego odpowiedź była szybsza, więc je zamknęła.
- Niedźwiedzia. - powtórzyła więc tylko, odkładając torbę na blat i pokazując mu ręką, żeby siadł na dupie, bo przecież nie będą krążyć w tańcu wokół kawowego stolika w czasie, kiedy będzie wymyślać jak poskładać go do kupy w stopniu, który pozwoli mu dalej prowadzić to jakże ekscytujące, ale i jak głupie życie żandarma.
Wyciągnęła rękę do jego twarzy, kiedy w końcu balans dominacji między nimi zmienił się na taki, do którego była przyzwyczajona ona - mianowicie pacjent siedzi niżej, a pani doktor z góry może zobaczyć więcej. Jak sowa nocą, jak jastrząb, wypatrujący szczegółów ukrytych między kołysaniem trawy, głodna diagnozy, polująca na rozwiązania. Dotknęła badawczo skóry na jego policzku i skroni, marszcząc lekko brwi, blizny goiły się na nim lekko jak na psie, ale mogłoby ich przecież wcale nie być. Gdyby zadzwonił. Na chwilę tylko wzrok jej umknął z tej pokiereszowanej skóry w stronę piwnych oczu, nim jednak mogło by to mieć jakiekolwiek znaczenie przysiadła na stoliku kawowym i podciągnęła rękawy bluzy.
- Wiem. - odpowiedziała, zanim dokończył swoje, pożal się boże, wyznanie o byciu zabieganym. To była jedna z niewielu cech, które współdzielili. Przekonanie o tym, że bycie zarobionym czyniło życie lepszym i łatwiejszym. Nie musiał się tłumaczyć. Właściwie... niczego nie musiał.- Pomogę. - rozciągnęła usta w uśmiechu, który wyszedł gorzej, niż wyobrażała to sobie w głowie, ale była chyba już zbyt zmęczona dzisiaj, żeby nawet przy najszczerszych chęciach być w stanie udawać wesołość.
Wzięła w ręce zabandażowaną dłoń z urwanym palcem, a kąciki ust drgnęły jej nieznacznie, widząc, któryż to palec szatan mu upierdolił za bycie niegrzecznym gwardzistą. Wyciągnęła z torby plastikowy pojemniczek w kolorze neonowego pomarańczu, zawierający uśmierzenie bólu, zaklęte w małych, białych kapsułkach, nim nie oblizała warg i unosząc brwi nie zacisnęła ich, patrząc na jego tors.
A więc żebra.
- Dobrze, że się chociaż dałeś poskładać pierwszej pomocy. - pochwaliła, wyciągając rękę do jego torsu i inwokując pierwszą inkantacje, choć póki co bez większego sukcesu.


Zaklęcie: Spirituspuritas
Rzut kością: 19 + punkty MA: 21
Próg sukcesu zaklęcia: 50
River Silverthorn
Wiek : 36
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Saint Fall, Hellridge
Zawód : ratowniczka w szpitalu im. Sary Madigan
Charlie Orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#33318
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#33318
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
- Niedźwiedzia - skinął głową, potwierdzając; chcąc nadać swojemu kłamstwu większy i jaśniejszy wydźwięk. W rzeczywistości to, na co polował z Carter i innymi nie powinno interesować nikogo postronnego. Magiczny, biały łoś teraz rzeczywiście był już tylko opowieścią. Legendą, którą myśliwi będą sobie wciąż przekazywać, aż i oni sami o niej zapomną.

Chciał jeszcze coś dodać, coś znowu wymyślić na swoje marne usprawiedliwienie, choć wcale nie musiał tego robić. Nigdy wcześniej się nie tłumaczył; River nigdy nie pytała a on nigdy nie zaczynał tematu. Taka praca, mogła się jedynie domyślać. Zapewne tak właśnie robiła i wszelkie domysły zachowywała dla siebie w żaden sposób ich nie rozgrzebując.

To była wygodna relacja, szczególnie dla niego. Nie musiał się z niczego spowiadać, ona też niczego nie mówiła - to było mu na rękę, oszczędzało mu to ewentualnych wyrzutów sumienia, że znów ją od czegoś odrywa. Zdawał sobie z tego sprawę i usilnie odpychał od siebie tę świadomość. Może potrzebował tej odrobiny egoizmu.
Nic więcej nie dodał, usiadł posłusznie na kanapie i znów wykrzywiając twarz w bolesnym grymasie zdjął koszulę, żeby mogła zobaczyć w czym miała mu pomóc. Klatkę piersiową i żebra pokrywały dwa duże siniaki. Świeże pamiątki po czołowym zderzeniu z porożem łosia. Miał szczęście, że się nie przebiło. To przez nie jego oddech był płytki a postura przygarbiona.

Uniósł głowę, kiedy River badawczo przyglądała się jego twarzy. Ślady po wybuchu strzelby były zagojone, choć skóra wciąż nosiła zaczerwienienia po nich. Dłonie Orlovsky'ego, poza oczywistym brakiem, nosiły podobne ślady. Kilka z blizn być może zostanie już na zawsze. Wydawało mu się, że właśnie o tym pomyślała, kiedy spojrzał w jej ciemne oczy.
- Nie, nie chcę żadnych proszków przeciwbólowych - zaprotestował, gdy tylko zobaczył co wyciągnęła. Pigułkami przeciwbólowymi Charliego należało faszerować jak psa: gdy nie widział, chować je w kiełbasie, a potem pilnować by je połknął. Unikał nie tylko szpitali, ale i środków uśmierzających ból. W bezsensie tej niechęci nie było żadnego celu.
Przymknął powieki, kiedy rzucała zaklęcie, czekając aż poczuje znajome mrowienie. Nic takiego się jednak nie zadziało. Musiała być przemęczona.
Wtedy jeszcze nie wiedział, że to jedno z wielu leczących zaklęć, które będzie miało nad nim żadnej mocy sprawczej.
- Coś tam zrobili, ale... - nie zostałem tam na tyle długo, by zrobili więcej.
Charlie Orlovsky
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Gwardzista - protektor
River Silverthorn
ANATOMICZNA : 21
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 167
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1386-river-silverthorn-w-budowie#14858
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1468-river-silverthorn#16520
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1467-poczta-river#16519
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1492-rachunek-bankowy-river-silverthorn#17218
ANATOMICZNA : 21
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 167
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1386-river-silverthorn-w-budowie#14858
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1468-river-silverthorn#16520
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1467-poczta-river#16519
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1492-rachunek-bankowy-river-silverthorn#17218
Prawda jest taka, że praca gwardzisty nie powinna nikogo obchodzić — fakt. Byłoby to rozsądne i wygodne, w życiu lekarza po prostu nie interesować się. W wielu przypadkach jej codzienność toczyła się właśnie takim torem, kolejne objawy, kolejne schorzenia, gruba warstwa obojętności na to skąd, dlaczego i przez co coś jest jakie jest, abo czegoś nie ma. A jednak przy Charlie'm było z jakiegoś powodu inaczej. Czy to kwestia tego dziwnego poczucia długu, czy niejasnego przywiązania, odkąd ich nitki losu splątały się niepewnie tej feralnej nocy. Powinna być obojętna, zdrowiej byłoby umieć nasunąć na jego twarz tę pryzmę sepii w kolorach, której widziała obcych ludzi każdego dnia. Umiała zrozumieć wydźwięk tego niedźwiedzia, widziała intencję tego słowa w jego oczach. Nie pytaj.
Pokiwała głową i odwróciła wzrok, na krótką chwilę, żeby nabrać dystansu. Była tu służbowo, ich relacja była wygodnym układem — niczym więcej.
Złączyła dłonie na tobołku, obserwując jego ciało. Niby ciało jak ciało, każdy człowiek ma skórę, mięśnie, szkielet nimi obleczony, kępkę organów uwięzionych w środku, choć w jej profesji czasem na zewnątrz. Brunatne wybroczyny mogły jedynie szeptać, jaka tam się działa historia, taka, którą musiała, jeśli chciała, czytać między żebrami jak między wierszami. Gdyby chciała. A jeśli chciała, to nie powinna. Złapała się na tym, że na chwilę wstrzymuje oddech — nie z paniki, nie ze stresu, to dziwne napięcie, które wiązało się z postacią Orlovsky'ego, nienazwany lęk, który budził się z tyłu jej głowy, jakby przez ten cały czas urósł do rangi istoty reprezentującej wszelkie bezpieczeństwo i tarcze tego świata. Jakakolwiek krzywda, rysa czy zadrapanie sprowadzały ją na ziemię świadomością, że nigdzie nigdy nie jest i nie będzie bezpiecznie.
Na tę ostrą odmowę zmrużyła lekko oczy.
- Jak sobie życzysz. - powiedziała spokojnie, choć tuba z pigułkami została na stoliku, zamiast wrócić do torby. Zasadniczo wolałaby, by się znieczulał medykamentami niż alkoholem, ale każdy pacjent miał swoje preferencje.- Spróbujmy jeszcze raz. - powtórzyła niezrażona. Wielogodzinne dyżury osiadały zmęczeniem na barkach jak upiory, czasami nie miała już siły wyraźnie zaznaczyć swojej intencji. Wiedziała jednak, że w jej zawodzie "nie mam siły" czy "nie dam rady" zwyczajnie nie mogły istnieć, bo za dużon od tego zależało. Strzepnęła dłonie, jakby chciała się z nich pozbyć kropel wody i wyciągnęła je raz jeszcze w kierunku jego torsu. Zimne opuszki ledwie musnęły obolałe boki, jej uważne spojrzenie skupiło się na konstrukcji kości, ich łączeniach, na tym, by przywrócić je do poprzedniego stanu.

Zaklęcie: Spirituspuritas
Rzut kością: 40 + punkty MA: 21
Próg sukcesu zaklęcia: 50
River Silverthorn
Wiek : 36
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Saint Fall, Hellridge
Zawód : ratowniczka w szpitalu im. Sary Madigan
Charlie Orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#33318
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#33318
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
Domyślał się, że nie jest najlepszym kłamcą, ale tak już musiało być. Nie rozmawiał o swojej pracy z osobami nie do końca wtajemniczonymi; wiedza, którą posiadał nie powinna należeć do osób postronnych. Samo polowanie również miało pozostać tajemnicą, którą będą znać tylko ci, którzy brali w nim udział.
Skrzywił się przekręcając w bok; mógłby przysiąc, że ma złamane żebro. Co najmniej jedno. Siniaki, sine, czerwone, wypełzające po poprzednim dniu na jasnym ciele wyglądały niczym flary, alarmowe punkty, mapa obrażeń, które zadały rogi białego jelenia - wedle zmyślonej, jednowyrazowej opowiastki, łapy niedźwiedzia.
- Nie lubię środków znieczulających - dodał, chcąc się usprawiedliwić, jednocześnie nie zamierzając wnikać we własne powody. Pokiwał głową, kiedy dała znać, że zamierza jeszcze raz spróbować rzucić zaklęcie. Dobrze wiedział, że rzuciła ich dziś dziesiątki i używanie magii dało jej się we znaki. Gdzieś w jego żołądku dał o sobie znać wyrzut sumienia, który dawał znać też o tym, że wcale nie wykorzystuje jej bez mrugnięcia okiem.
- Sss...! - syknął, kiedy zaledwie musnęła najbardziej zaczerwieniony bok. W starciu z porożem nie było żartów i dopiero wczoraj to do Orlovsky'ego w pełni dotarło. Wystarczyło, że przerośnięty łoś wytarł nim niczym szmatka do podłogi leśne poszycie.
Syknął i drugi raz, kiedy o mały włos nie oparł się na zabandażowanej dłoni, której brakowało trzy czwarte środkowego palca. Jeszcze długo będzie pluć sobie w brodę z powodu zaciętej strzelby, która wybuchła mu w rękach.
Zaklęcie, które rzuciła River tym razem przyniosło oczekiwany skutek. Ból zelżał, obicie powoli zaczynało tracić intensywny kolor. Aż sapnął w poczuciu pewnej ulgi.
Charlie Orlovsky
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Gwardzista - protektor
River Silverthorn
ANATOMICZNA : 21
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 167
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1386-river-silverthorn-w-budowie#14858
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1468-river-silverthorn#16520
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1467-poczta-river#16519
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1492-rachunek-bankowy-river-silverthorn#17218
ANATOMICZNA : 21
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 167
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1386-river-silverthorn-w-budowie#14858
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1468-river-silverthorn#16520
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1467-poczta-river#16519
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1492-rachunek-bankowy-river-silverthorn#17218
Przyglądała mu się chwilę, choć to spojrzenie nie było całkiem obecne. Wprawdzie oczy utkwione były w jego twarzy z bardzo bliska, to jednak skupiona była na utrzymaniu zaklęcia, odtworzeniu tkanki kostnej między pęknięciami, cofnięciu wybroczyn, zlokalizowaniu ewentualnych krwotoków wewnętrznych. Dopiero kiedy dostrzegła, jak nieco swobodniej wziął wdech, ocknęła się jakoś, orientując, że wlampia się w jego twarz jak cielę w malowane wrota, bądź żandarm w białe jelenie będące niedźwiedziami. Żaden niedźwiedź nie uderzał punktowo, a paleta siniaków, pomiędzy otarciami i uderzeniami typowymi szamotaninie mogła jej zdradzić więcej, niż mógł się spodziewać. Widziała w życiu dużo ran. Jeszcze więcej siniaków. I jeszcze więcej kłamców.
Uśmiechnęła się lekko:
- W Twoim zawodzie trzeba albo lubić środki przeciwbólowe abo lubić ból. - przechyliła lekko głowę, zaraz zmarszczyła brwi i spróbowała raz jeszcze wyciągnąć w jego stronę ręce. Subtilis tactus nie było zaklęciem wybitnie potężnym, zazwyczaj niwelowało niewielkie bóle, przy czym nie była w stanie przypomnieć sobie niczego lepszego niż to na ten moment. Zawsze jakaś mała ulga lepsza od żadnej, szczególnie jak się było upartym osłem Orlovskym.
- Trochę lepiej? - uniosła brwi, wskazując ręką na swoją przeponę i zachęcając do tego, by spróbował zrobić głębszy wdech. Upewniwszy się, że nie jest najgorzej, rozluźniła się lekko i pogrzebała w torbie w poszukiwaniu papierosów. To był bardzo długi dzień.
- Taki mamy klimat, że gwardziści ganiają niedźwiedzie? - zagadała po nic, bo przecież nie chciała drążyć tematu rzeczonego zwierzaka. Bardziej po to, by mózg się jej całkiem nie wyłączył. Wciąż balansowali w swojej znajomości na krawędzi rozmów niezbyt głębokich. Na tyle płytkich, by nie dotyczyły niczego konkretnego, ale jednocześnie niemożliwym było do pozbawienia się tej nuty zainteresowania i dziwnej troski względem siebie wzajemnie, którą zdawało się, oboje próbowali usilnie ignorować — jednocześnie będąc absolutnie wobec niej bezsilnymi.

Zaklęcie: Subtilis tactus
Rzut kością: 57 + punkty MA: 21
Próg sukcesu zaklęcia: 35
River Silverthorn
Wiek : 36
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Saint Fall, Hellridge
Zawód : ratowniczka w szpitalu im. Sary Madigan
Charlie Orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#33318
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t869-charlie-orlovsky#6697
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t928-charlie-orlovsky#33318
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t927-poczta-charlie-go-orlovsky-ego#8334
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f164-pasadena
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1054-rachunek-charlie-orlovsky
Kłamstwa miały krótkie nogi, ale czasem wydawały mu się niezbędne. Tak funkcjonował od lat. Od dwóch, odkąd dołączył do Gwardii, jeszcze bardziej. Tylko tak można było zachować jakiś porządek w życiu. Tak przynajmniej wydawało mu się na chwilę obecną.
- Widziałem dosyć uzależnionych. Póki mogę, wolę radzić sobie bez tego - morfina zniszczyła życie kilku jego kolegów z wojska. Przyjemny odlot po niej mógł być uzależniający. Wtedy nie było czuć bólu nawet tego, który zagnieżdżał się gdzieś głęboko w głowie. Nie chciał tego i usilnie starał się tego unikać.
Pozwolił jej na kolejne zaklęcie. Przymknął powieki, kiedy ból zaczął odpuszczać. W niewielkim stopniu, ale jednak. Kolejne odetchnięcie równało się z tym, że poskutkowało.
- Przyniosę ci popielniczkę - powiedział po chwili, otwierając oczy i widząc, że właśnie otwierała paczkę papierosów. Sam palił rzadko, prawie wcale. Udało mu się rzucić lata temu i się tego sukcesywnie trzymał. Kusiło tylko czasami i tylko wtedy sobie na to pozwalał. Zwykle ściągał wtedy papierosy od kolegów. Tym razem nie zamierzał tego robić.
Podniósł się ciężko z materaca i ruszył do kuchni, żeby z jednej z wiszących na ścianach szafek wyciągnąć okrągłą, szklaną popielniczkę. Wyglądała jak nowa, nie używana. Było to bardzo bliskie prawdzie.
- To było... zwykłe polowanie. Po prostu, nie związane z pracą - tym razem nie kłamał. Wciąż nie do końca wiedział, dlaczego Carter chciała zapolować na zwierzę, które istniało głównie w opowieściach; nie zamierzał w to wnikać, na pewno miała swoje powody. - Myślę, że to się szybko nie powtórzy, to była wyjątkowo duża atrakcja.
Popielniczkę postawił na stoliku a sam sięgnął po podkoszulek, który powoli na siebie wsunął, nie chcąc dodatkowo nadwyrężać świeżo zaleczonych stłuczeń.
- Jest już późno. Jeśli chcesz, możesz zostać na noc, ja się prześpię na kanapie - machnął ręką w stronę pokoju gościnnego. Kanapa, wbrew pozorom, nie była wcale taka niewygodna.

zt.
Charlie Orlovsky
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Gwardzista - protektor
River Silverthorn
ANATOMICZNA : 21
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 167
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1386-river-silverthorn-w-budowie#14858
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1468-river-silverthorn#16520
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1467-poczta-river#16519
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1492-rachunek-bankowy-river-silverthorn#17218
ANATOMICZNA : 21
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 167
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1386-river-silverthorn-w-budowie#14858
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1468-river-silverthorn#16520
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1467-poczta-river#16519
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1492-rachunek-bankowy-river-silverthorn#17218
Pokiwała głową w odpowiedzi na jego słowa. Widziała wielu uzależnionych. Nie zawsze od środków odurzających, nie zawsze od medykamentów. Niektórzy uzależniali się od chwały, od siły, od adrenaliny, uzależniali się od wdzięczności innych ludzi, przestając potrafić odmawiać, uzależniali się od uwagi, bezpieczeństwa, a co było jej własną zmorą — od poczucia bycia potrzebnym.
- Dzięki. - odpowiedziała jedynie, zdawkowo. Gdzieś istniały jakieś kulturalne zasady, niepisane, by chociaż zapytać, czy wolno, czy wypada, czy chciałby może jednego, ale ćmiło ją w głowie lekko, była zmęczona. Kiedy wstał, wstała za nim, jednak zamiast do kuchni, podeszła do wąskiego okna, rozszczelniając framugę i wspierając się ni to tyłem, ni bokiem o krawędź ściany.
Odpaliła peta, myśląc o tym, co to znaczy robić coś niezwiązanego z pracą. Pójść sobie na polowanie. Zwykłe. Pójść do kina. Pójść na spacer. Utopienie całego wolnego czasu w swoim zawodzie było decyzją świadomą, grubym kompresem między nią a rzeczywistością, w której była sama, w której nie było już Georga. Bufor zmęczenia, obowiązków, ogromu pracy, odpowiedzialności i problemów innych ludzi. Robienie rzeczy "po prostu", by robić, wydawało się stanowczo zbyt ryzykowne, zbyt bliskie wynurzeniu głowy na zimny wiatr rzeczywistości.
- Dzięki. - powtórzyła, kiedy zaoferował nocleg i pogrzebała palcem w oku, owiana cienką wstążką mentolowego dymu - Kanapa będzie okej, i tak muszę wstać za... - przekręciła nadgarstek, by chwycić spojrzeniem błysk małej tarczy - Cztery godziny. Nie chce Cię budzić. - pokiwała głową. Złapała w palce małe, szklane naczynko, wtykając papierosa w usta i rozplątała związane niedbale włosy, pozwalając skórze głowy odpocząć od tego całodobowego naciągu. Wolną ręką chwyciła torbę, raz jeszcze zerkając na tubkę z kilkoma pigułkami w środku i poszła klapnąć na sofę.

zt
River Silverthorn
Wiek : 36
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Saint Fall, Hellridge
Zawód : ratowniczka w szpitalu im. Sary Madigan