Perseus Zafeiriou
POWSTANIA : 25
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
Cztery kroki w lewo, pięć w prawo, dwa w przód, ani jednego w tył. Ile można podnosić słuchaw— — Williamson! Nie planował krzyczeć; była trzecia nad ranem, to nieeleganckie, ale gdyby ktoś w tej sekundzie zapytał Perseusa, co jest nieeleganckie, odparłby, że niewracanie na noc, kiedy wyszło się— — Cześć. Gdzie jesteś? — po mleko. Tylko mleko. Ile można kupować mleko, Ores? — W domu, oczywiście, tak, odebrałeś przecież. Więc— Może doi krowę, Percy; głos w jego głowie zabrzmiał poważnie. Perseus chciał go złapać i nakarmić za karę lukrecją. — Posłuchaj. Serce w piersi wygrywa dziesięć tysięcy uderzeń na sekundę; Winnie na pewno stwierdziłaby arytmię, może powinien do niej zadzwonić i— — Williams— — nie, to nie tak; nie dzwoni do nazwiska, tylko człowieka po drugiej stronie. Do kogoś, kto odbiera telefony o trzeciej nad ranem i może być ostatnią deską ratunku dla tonącej, greckiej łajby. — Barnaby, ja— Cisza po drugiej stronie mogłaby przygniatać, gdyby nie była znajoma. — Martwię się o Oresa — każdego dnia od czternastu lat; od dziesięciu boleśnie. — Nie wrócił do domu. Od sześciu lat zawsze wracał; nawet, kiedy nie wracał, dzwonił, bo wiedział, że pierwsza myśl po nieoczekiwanym zniknięciu to— — Co, jeśli on—? Zamiast butelki mleka mógł kupić piwo, whiskey, koniec świata. |
Wiek : 26
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : SPIKER RADIOWY, ZAKLINACZ, TECHNOLOG MAGII
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
Cztery sygnały, pięć przekleństw, dwa pod nosem, ani jednego do słuchawki; trzecia nad ranem to nie wymówka. Sen wymknął się przez uchylone okno sypialni — do chłodu nocy dołączył ten osnuwający plastik. Telefon przylgnął do policzka ozdobionego nierównymi szlaczkami odciśniętymi przez poduszkę; spał tak dobrze po raz pierwszy od— — Wiesz, która— Jest godzina? Echo sprzed dwóch tygodni wypaliło znajome piętno na miedzianych zwojach kabli; spojrzenie, w drodze do wąskiej wyrwy w zaciągniętych zasłonach, zahacza o poduszkę obok — kolejne słowa balansują na granicy słyszalności. — Kiedy wyszedł? — z więzienia? Siedem lat temu. Z nałogu? Nigdy. Ciepła pułapka łóżka wyswobadza go bez oporu; rozbudzenie to kwestia sekund, wymknięcie do salonu — kilku cichych kroków i ostrożnie przymykanych za sobą drzwi; zupełnie, jakby nie chciał zakłócić nadkruszonego spokoju sypialni. Zafeiriou mówił do słuchawki nieskładnym strumieniem podniesionych słów; ciszej, Percy, obudzisz— — Może miał się z kimś spotkać? — gęsty mrok salonu zamazywał kształty; odnalezienie drogi na kanapę przypłacił potknięciem się o czyjegoś buta — lewego; winowajcę widać nawet w ciemności — i poluzowaną struną spokoju. Nie wrócił do domu. Dawno temu usłyszał te same słowa; różniła się tylko słuchawka w dłoni. — Nie zostawił notatki? |
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Perseus Zafeiriou
POWSTANIA : 25
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
Moment ciszy, moment wydechu, moment zachrypniętego od snu głosu i— — Przepraszam — wyszeptane do słuchawki ustami, które nie miały pewności, czy nadal potrafią zrozumiale formować słowa. Barnaby potrafił — nawet milcząc, opowiadał historię skupienia; gdzieś na Starym Mieście zaszeleściła pościel, gdzieś rozległy się ciche kroki, gdzieś w mieszkaniu Williamson otrząsał się ze snu, siłą wciągnięty w sam środek antycznej tragedii. — Po siedemnastej? Powiedział, że— Coś—tam, coś—tam, mleko, Percy nie słuchał; Percy był zajęty bebeszeniem starego walkmana sąsiadki z nadzieją, że może go wskrzesi i Winnie oszczędzi kilkadziesiąt dolarów. Teraz walkman leżał w tym samym miejscu, w którym Perseus go porzucił; na środku łóżka. Dziś nikt nie zazna snu — nikomu tam nie przeszkadza. — Idzie do sklepu i czy coś chcę, i że— Żarówka — świecąca kulka — nad głową. Wspomnienie krótkiej wymiany zdań, kiedy jeden mówi, drugi nie słucha, pomogło wyłowić drobny szczegół; — Miał coś odebrać z Sonk Road, chyba stary obraz od stałego klienta. Nie pamiętam nazwiska, zaczekaj — sama nazwa zamroziła serce w piersi; po siedemnastej w marcu nadal jest ciemno. Ores wygląda na kogoś, kto szuka kłopotów. W Sonk Road nie trzeba wyglądać, żeby je znaleźć. — Nie ma żadnej notatki, w kalendarzu zapisał coś, co wygląda na omegę i kappę, i— Na ścianie trzynasty marca oznaczono dwoma literami; wewnętrzny system Orestesa bez Orestesa nie miał sensu. Bez Orestesa nic nie miało sensu, więc— — Może pojadę do Sonk Road? — plan z serii nienormalnych; plan desperata, który zaczyna kręcić się w pobliżu drzwi, w nienaturalnie jasnym świetle żarówki poszukując odpowiedzi. Buty były tam, gdzie zostawił je po południu, wystarczyło— — Pojadę do Sonk Road. |
Wiek : 26
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : SPIKER RADIOWY, ZAKLINACZ, TECHNOLOG MAGII
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
Krótko—długie słowo, emocjonalny ładunek, nieistnienie w niektórych słownikach i nadużywanie w innych. Przepraszam to cisza w słuchawce i skrzypnięcie skórzanej kanapy; przepraszam to dłoń dotykająca złożonego w kostkę koca i odnalezienie na oślep samotnego frędzelka; przepraszam to— — Jest za wcześnie na zgłoszenie zaginięcia. Jest za późno na odwiedzenie potencjalnego klienta; zegar na ścianie mozolnie odmierzał sekundy, ewoluując trzecią osiemnaście w trzecią dziewiętnaście. Głos Zafeiriou w słuchawce opadał i unosił się, i znów opadał, i unosił, i— Nie możesz go za to winić; inny głos — przyzwyczajony do tańczenia po zwojach telefonu; dziś wyzwolony z pułapki elektroniki — nakłonił wzrok do oderwania się od ściany. Salon był pusty, myśli pełne, szklanka na stoliku do połowy opróżniona; gdzieś w Saint Fall Orestes mógł trzymać w dłoni podobną i— — Nie — do słuchawki, samego siebie czy pustego korytarza? — Nie pojedziesz do Sonk Road, Percy. Po pajęczych niciach snu nie ma śladu — plastik przy uchu wychwytuje strzępki działania; dźwignięcie się z kanapy to dobry początek, zlokalizowanie kluczyków to środek, zatrzymanie w połowy drogi do sypialni — to konieczność. — Zostań w domu na wypadek, gdyby wrócił — mentalna lista działania ma kilka punktów i domaga się odczytania na głos; Perseus po drugiej stronie musi usłyszeć plan, żeby w niego uwierzyć. — Pojadę na komisariat, sprawdzę zgłoszenia, zadzwonię stamtąd do szpitala. Jeśli nic— Stop. Czerwony znak na autostradzie myśli; stop, Williamson. — Na pewno nic się nie stało, więc ktoś musi być pod telefonem, gdyby zadzwonił — głos obniżył lot; ocieranie o szept rosło wprost proporcjonalnie do bliskości sypialni. — Percy, czy ostatnio— Czy po dwudziestym szóstym lutego; czerwone smugi w kalendarzu miały barwę tamtego nieba. — Zachowywał się inaczej? Na to pytanie nie ma dobrych odpowiedzi; są tylko te o różnych odcieniach katastrofy. |
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Perseus Zafeiriou
POWSTANIA : 25
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
— Za wcześnie? To nie histeria zakradła się pomiędzy dwa wyduszone z przepony słowa — to powietrze zaświszczało w takt serca, które przystanęło na kilka sekund. Dopiero kolejne dźwięki dokonały na nim wskrzeszenia; tym razem poczuł je w przełyku. — Nie ma go od dziesięciu godzin, jak— Dziesięć godzin, dziesięć tysięcy scenariuszy, milion myśli obijających się o skronie; Percy mnożył pytania, podnosił je do potęgi i nie potrafił znaleźć banalnego rozwiązania na równanie, które Williamson w kilkanaście sekund sprowadził do karabinowej serii prostych poleceń. Zakazy i plan, cel i wykonanie; znów było jak na Promenadzie, tylko po tysiąckroć poważniej, bo tym razem nie chodziło o Perseusa. Teraz stawka była wyższa — miała na sobie ten zabawny, trochę za krótki sweter, kiedy Percy widział go po raz ostatni i zmęczone spojrzenie, którego nie potrafił naprawić; nieważne, iloma śrubkami dokręcał własny uśmiech. — Dobrze, tak — tak, masz rację, znów i znów, i tym razem Perseus posłucha; pod wiatą nieposłuszeństwo prawie przypłacił bólem skwierczącego ciała, niedługo później ponosząc znacznie większą ofiarę — z koszmarów. — Może zadzwoni, może spotkał dawnego znajomego albo — słyszysz to, prawda? Ten strach?— albo zrobił sobie spacer. Długi. Wokół hrabstwa. W środku nocy, sam, bez czapki; obiecał Jakubowi kolację przed wyjściem, więc to oczywiste, że zamierzał wrócić szybko — zanim kocia duma ucierpi za mocno. — Ostatnio był — którego określenia użyć, żeby odzwierciedlić dwa tygodnie poranków, w trakcie których Percy wracał do w pełni rozbudzonego kuzyna; jak gdyby Ores czekał, dopóki nie będzie mieć pewności, że Percy wróci bezpiecznie? — przewrażliwiony. Trochę zaniepokojony? Rzucił mnóstwo rytuałów w domu i antykwariacie, ale— Żadnego ale; Williamson zrozumie. — Miał do tego pełne prawo po Piwniczce — tłumaczenia były zbędne; posiadali własny ekwiwalent tragedii na koncie. — Sam wiesz. |
Wiek : 26
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : SPIKER RADIOWY, ZAKLINACZ, TECHNOLOG MAGII
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
Dlaczego tak późno? Ponad dekada zamknięta w plastikowej pułapce słuchawki; historia zwinięta na splecionych, miedzianych drutach telefonu, uduszona przez ciasny supeł obaw, które płynęły przez przestrzeń i czas — kilkadziesiąt mil oddzielające Saint Fall od Vassalboro nie było dość długie, by poluźnić ucisk. — Muszą minąć dwie doby, Percy. Dlaczego tak późno? spłaszczony głos w przyciśniętej do policzka słuchawce; Arthur czekał dziewięćdziesiąt sześć godzin zanim zgłosił zaginięcie najmłodszego syna. Najstarszy — w tym samym stanie, innym hrabstwie — próbował zrozumieć; dlaczego tak późno? — Niekiedy traci poczucie czasu — słyszę to, Percy; ten strach, który nadtapiał plastik w dłoni i zmusił ciało do zastygnięcia w bezruchu. Głos zniżony do szeptu próbował znaleźć właściwe słowa; będzie dobrze to kłamstwo — Williamson przecież nie kłamie. — Jak często wymieniasz mu herbatę, bo zapomina o starej? Pierwszy impuls, zgubiona jaskółka; pierwsze echo bólu w skroniach jak uprzejmie przypomnienie, że kolejna nieprzespana noc będzie mieć posmak tzatziki. Czoło dotknęło ściany; ciepło kontra zimno, skóra kontra farba, skała kontra skała. — Wiem — Piwniczka, Promenada; płonący hostel, płonące ciała. Dwudziesty szósty lutego cuchnął swędem i rozścielił posłanie w snach; rytuały rzucone przez Orestesa były przejawem logiki, nie aktem desperacji. Nikt, kto zamierza zniknąć bez słowa, nie zachowuje się w ten sposób. — Jest ktoś, po kogo mógłbyś zadzwonić? — oderwanie czoła od ściany to niewspółmierny do efektów wysiłek; dłoń na klamce przymkniętych drzwi zawahała się przed pchnięciem. — Waszego kuzyna? Dziewczynę? Nie powinieneś czekać sam — w tym rzecz, prawda? Jeśli coś się stało, Perseus nie będzie mieć nikogo; pewnych odmian pustki nie zapełni nawet czas. — Jakub nie bywa zbyt rozmowny. |
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Perseus Zafeiriou
POWSTANIA : 25
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
— Minęło— Mniej. Mniej niż dwie doby, więcej niż powinno, więc w teorii względności czasu — to nieskończoność. Minęła nieskończoność, w trakcie której drzwi do mieszkania nad Archaios nie otworzyły się z tym cichym skrzypnięciem; nie mogła ułaskawić go żadna ilość smaru, komplementów i cudów magii powstania. Było częścią domu — tak, jak był nią Orestes, więc bez niego— Erozja zawsze zaczyna się od drobnego ubytku; Ores pełnił rolę fundamentu. Głos w słuchawce dawno wyzbył się splątanych kłębków snu — Barnaby odzyskiwał świadomość w kilka sekund. Zawsze czujny, zawsze zmęczony, zawsze gotowy sprawić, by świat był odrobinę mniej niebezpieczny; nawet obawy cichną, kiedy Williamson sięga po broń ostateczną. Ten nieznośny, brutalny realizm. — Często. Często zapomina i— Może tym razem zapomniał o czymś jeszcze; wizycie u dawnego znajomego, kolejnym kliencie, większych zakupach, szukaniu mechanika, który nie zedrze z nich dwóch stówek za auto warte trzy. Percy nie potrafił czytać z fusów — nie dostrzegał przyszłości w dłoniach. Miał po prostu przeczucie; czasem po prostu przeczucie było aż wyrokiem. Karabinowa seria pytań w słuchawce odbiła się echem od opustoszałych (chociaż pełnych) ścian mieszkania, opustoszałych (chociaż wypełnionych po brzegi) myśli, opustoszałego (chociaż przepełnionego) serca; ma kogoś? Kuzyn — tak. Niedawna znajda, może on— Dziewczyna — nie. Jest ktoś, kto mógł właśnie uczyć się na pamięć łacińskich nazw wszystkich kosteczek w kolanie, ale Wallow było daleko, egzaminy blisko, a Perseus— Był chłopakiem; po prostu nie jej. — Nie chcę nikogo martwić — nie chcę, żeby się o mnie martwili; dekadę temu nie miał nikogo, kto odebrałby telefon — dziś zaczynało brakować palców na lewej dłoni, by ich zliczyć. To chyba dobrze? To chyba przerażające. — To znaczy, zmartwiłem już ciebie i pewnie masz rano patrol albo— — gwardię, co nie powinno wybrzmieć na głos; ani nawet szeptem — —inne obowiązki, więc jeśli nie znajdziesz niczego w godzinę, po prostu wróć do domu. Kuchenne krzesło skrzypnęło; cisza stała się nieznośna. — Dobrze? Bez Orestesa nigdy nie będzie dobrze. |
Wiek : 26
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : SPIKER RADIOWY, ZAKLINACZ, TECHNOLOG MAGII
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
Ile deklaracji pomieści jedna noc? Ile prawie—obietnic, trochę—przyrzeczeń, ćwierć—nadziei udźwignie kabel telefonu zanim mglista przyszłość przeciąży linię i odciśnie piętno w plastiku? Głos po drugiej stronie płynął falowo; ciszej, głośniej, z bliska i daleka, jakby nawet słuchawka nie mogła usiedzieć spokojnie w mieszkaniu nad Archaios. Całe mieszkanie czekało na powrót integralnej części wystroju; pozbawiony grawitacji wszechświat dryfował w niebycie, próbując wyrwać się poza zasięg telefonu i przygwożdżających do podłogi słów. — Znajdę go, Percy. To nie obietnica — obietnic Williamson nie łamie nigdy; ta niedopełniona byłaby złamaną — to tylko stwierdzenie faktu. Zdublowane doświadczenie w znikających bez śladu ludziach mogło zapobiec kolejnemu zaginięciu; Orestes przecież nie zapadł się pod ziemię. Być może w szpitalne łóżko, ale nie pod ziemię. — Zostań w domu. Zadzwonię, kiedy tylko czegoś się dowiem — wprawiona w ruch machina działania nie zamierzała zatrzymać się na ścianie korytarza — przytknięte do chłodnego muru czoło oderwało się pod naporem słów; Percy stracił grunt pod nogami i podryfował w nirwanę. Pora zarzucić kotwicę. — Nie mogę niczego obiecać — nie martwisz mnie dlatego, że dzwonisz; mozolnie obracane w myślach słowa pozbawiły dłoń świadomości — ręka lekko naparła na drzwi, te ustąpiły pod pchnięciem, ciche sylaby zaczęły balansować na granicy szeptu. — Podobno jestem upartym ch— Skąpana w mroku sypialnia nie tolerowała błędów; droga do garderoby pozbawiona była pułapek porzuconych nieostrożnie butów — czyhał na niej tylko osamotniony pasek od szlafroka. Przyciśnięta do policzka słuchawka odtwarzała układ klawiszy; przedłużająca się cisza próbowała wychwycić prawdę w oddechu. — Pogłaszcz ode mnie Jakuba — cichy pomruk — nie z jego krtani, nie ze słuchawki — skorygował polecenie. — Dwa razy. Szelest pościeli przywoływał do ciepłej pułapki łóżka; poruszenie w rozsianym osamotnioną smużką światła mroku było niewysłowionym pytaniem. Kto to? — Nie jesteś sam, Percy. |
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Perseus Zafeiriou
POWSTANIA : 25
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
Raz, dwa, trzy; knykieć w zderzeniu ze stołem wydawał ten pusty, smutny dźwięk — jak echo pustego, smutnego serca. — Wiem — bez przekonania, więc pora na powtórkę. — Wiem, że go znajdziesz. Jesteś— Wieloma rzeczami na raz, chociaż stara się nie być żadną. Williamson znikający; Williamson wtapiający się w tłum. Williamson zawsze czujny. — Niepokojąco skuteczny. Dziewięć lat temu ta skuteczność skażona była nadzieją; zmięte zdjęcie w portfelu i chłopak, którego Barnaby nigdy nie nazwał po imieniu, ale wcale nie musiał. Tego samego tonu Perseus używał dziś, mówiąc o nieobecnym Orestesie; widziałeś go? Jest niewiele starszy od ciebie, może— Zaprzeczenie zbył milczeniem — zamiast zatrzymania pozbawionego domu, nieletniego Greka, którego zniknięcia z domu tymczasowego nawet nie zgłoszono, zaoferował ciepły posiłek. — Zadzwoń, kiedy czegoś się dowiesz — nerwowo, niemiło, z przestrachem — słowa gubiły się pomiędzy uderzeniami serca. — I tak nie zasnę. Sen przypominał wspomnienie — był słownikowym hasłem, którego znaczenia Percy domyślał się w oparciu o doświadczenie, nie dlatego, że zmęczenie zamierzało usiąść za kółkiem. Wspomnienie głaskania — dwukrotnego; byli aż tak dobrymi przyjaciółmi z Jakubem? — skłoniło spojrzenie do omiecenia kuchnio—salonu. Po kocie ani śladu; pewnie zagrzewał poduszkę Oresowi, jeszcze nie wiedząc, że— — Jakub pozdrawia — nieszkodliwe nagięcie prawdy — po odłożeniu słuchawki Percy spełni powinność, a Jakub na pewno pozdrowi. — Dziękuję, Willia— To nie tak, wszystko na wspak. Nazwisko sprawdza się, kiedy ktoś nie rezygnuje ze snu na rzecz poszukiwań. Nazwisko jest adekwatne tylko wtedy, kiedy ktoś nie próbuje uspokoić skołatanego serca w jedyny sposób, jaki zna — nawet, jeśli to tylko namiastka mocy kojenia posiadanej przez Orestesa. — Barnaby. Uważaj na siebie. Dziwna składania zdania; powinien powiedzieć uważaj, żeby inni uważali na ciebie. Pewne rodzaje oczywistości mogą zostać przemilczane — jak do usłyszenia, które zastępuje odkładania na widełki słuchawka. dźwięk przerwanego połączenia |
Wiek : 26
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : SPIKER RADIOWY, ZAKLINACZ, TECHNOLOG MAGII
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 211
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 25
WIEDZA : 6
TALENTY : 16
Nerwowość na łączach, w takcie pustych stuknięć, we wdechach zamienianych w wydechy; tej nocy gubiły się słowa, znaczenia, intencje, czasy przeszłe i przyszłe. Istniała tylko teraźniejszość — ta zlepiona z cichych słów i cichego szelestu pościeli. — Za to mi płacą, Percy — słowa z pogranicza szeptu łatwo ukrywały półprawdy; kilka godzin temu radził sobie znacznie gorzej. Przez słuchawkę było łatwiej — Perseus nie słyszał znaczeń, tylko dźwięki; mógłby powiedzieć mu, pod czyj podbródek właśnie podsuwał zsuniętą kołdrę, a jedyną odpowiedzią byłoby cudownie, pozdrowisz? Strach za sterami rzadko docierał do bezpiecznego portu konkluzji. — Nie odchodź od telefonu, będziemy w kontakcie — bezsenność w Hellridge z przypadłości stała się chorobą chroniczną. Ciężar na powiekach właśnie przypominał Williamsonowi o niespełna dwóch godzinach snu — w mroku sypialni cienie pod oczami ukryć łatwiej niż bladym świetle posterunkowych jarzeniówek, ale tam zmęczenie było nieodłącznym elementem dekoracji. Tutaj— Tej nocy miało szansę zelżeć o połowę; wystarczyło, żeby wrócił do łóżka. Dłoń bez trudu odnalazłaby załamanie w talii; nos na oślep trafiłby w splątane loki; ciepło ciała szybko zastąpiłoby chłód oblepiający nagą skórę. — Postaram się — plastik słuchawki w jednej dłoni, plastik długopisu w drugiej; bezszelestne wysunięcie notesu z nocnej szafki było łatwiejsze od próby cichego wyrwania z niego strony — dźwięk dartego papieru wywołał poruszenie i cichy pomruk. Jedynie telefon przy uchu milczał, aż— — Śpij dalej — do słuchawki czy w eter skąpanej w mroku sypialni? Ostre linie słów zastygły na kartce wraz z tuszem; odkładając ją na poduszkę, na której dziesięć minut temu chwytał resztki snu, nie myślał o słuszności wyboru ani o tym, czy Lyra zrozumie. Ani pierwsze, ani drugie nie budziło wątpliwości — nagły wypadek; jeśli ciągle nie wróciłem, zaczekaj do śniadania przekreślało je, zanim powstały. dźwięk odkładanej słuchawki |
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : starszy oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii